Strony

wtorek, 29 maja 2018

LN: To nie sen!

źródło: Fanpage Polska siatkówka 
Trzy, dwa, jeden akcja! Sceny do horrorów z polskimi siatkarzami w rolach głównych, którzy przyprawiają nas o zawał serca, a reżyserem tych horrorów jest sam Vital Heynen. Zostały rozpoczęte!

Chyba w najśmielszych snach nie marzyliśmy o tym, aby po pierwszym weekendzie siatkarskiej Ligi Narodów nasza kadra z kompletem zwycięstw, a także punktów, będzie przewodzić stawce drużyn, które walczą o bilety na samolot do Francji. Właśnie tam, będzie miał miejsce tegoroczny Final Six Ligi Narodów. Wszyscy, byliśmy ciekawi, którzy zawodnicy, będą grać główne role w poszczególnych meczach. Wiadomo, było tylko jedno, że wszyscy aktorzy w koszulkach z orzełkiem na piersi dostaną szansę, zagrania choćby krótkiego epizodu. Wszystko po to, by przyprawić reżysera Vitala „Koalę” Heynena o ból głowy. I to się naszym chłopakom udało! Nie mało to żadnego znaczenia, iż w każdym spotkaniu wychodził inny mix zawodników. Każdy dostał białą kartkę od trenera, a to, jak ją zapisze, zależy już tylko od jego gry. Bez znaczenia czy naprzeciwko siatki stał rywal incognito – Korea Płd. czy dobrzy starzy znajomi z Rosji i Kanady. „Dziku” pokazał, że choć od dwóch sezonów gra w Japonii gdzie nie oszukujmy się, liga do najmocniejszych nie należy. To potrafi z premedytacją obijać ręce na podwójnym bloku czy też blokować, jakby od niechcenia o głowę wyższego Muserskiego i do tego posyłać bomby nie do przyjęcia. Jednym słowem kapitan przez duże „K”, ale zarówno „Szalupa”, Olek Śliwka i Bartosz Bednorz pokazali, że wcale nie ustępują umiejętnościami starszemu i bardziej utytułowanemu koledze. Nie na darmo ten ostatni jest kreowany na następcę showmana N’gapetha we włoskiej Modemie. Nie zapominajmy, że w szerokiej kadrze na ten sezon są jeszcze – Mika i Kwolek. Więc Heynen powodzenia przy wyborze kadry na wrześniowe Mistrzostwa Świata, które odbędą się na bułgarsko-włoskiej ziemi. Gdzie nasza reprezentacja, będzie bronić tytułu najlepszej drużyny świata. Mamy kim zdobywać punkty w ataku starzy wyjadacze – Kurek i Konarski wcale nie muszą być w pierwszoplanowymi graczami, choć ten ostatni wykonuje mega pracę w bloku. To depczą im po piętach – Kaczmarek i Schulz. Nowy nabytek vice mistrza Polski zagrał profesorskie spotkanie z obecnymi Mistrzami Europy – Rosjanami. Good job Łukasz! Damian Schulz może nie był tak efektowny i efektywny, jak w PlusLidze, bo jednak ta koszulka to dodatkowy stresik. Jednak myślę, że to nie koniec przygody z koszulką reprezentacyjną, w tym sezonie nowego atakującego rzeszowskiej Asseco Resovi. Nie zapominajmy, że za plecami tej czwórki czai się nieobliczalny – Maciej Muzaj. Zatem, kto pierwszą strzelbą na Mistrzostwach Świata? Trudne pytanie na ten moment ;) Środkowi na ogół są najmniej doceniani, a przecież to oni są od najbardziej czarnej roboty na boisku. Nie od dziś wiadomo, że polska siatkówka środkowymi stoi. Mając takich blockerów, jak: „Cudowne dziecko” – Kuba Kochanowski, który mimo młodego wieku jest dla mnie niemalże kompletnym graczem na tej pozycji czy „Cichy Pit" – Piotrek Nowakowski, który powrócił do wysokiej dyspozycji i zaczyna atakować z „szóstego piętra” czyli pułapie nieosiągalnym dla przeciwników. Dodajmy do tego „Bienia” i „Lemana”, którzy rzucają kamieniami na zagrywce. Mamy kim gasić rywalom światło ;) Tak efektownych akcji by, nie było, gdyby nie dobre rozegranie Fabiana do spółki z Grzegorzem Łomaczem. Czy Fabian Drzyzga spróbuje na nowo zawalczyć o „1” na rozegraniu? Najmniej można powiedzieć o grze libero, bo w każdym spotkaniu grał „Zati” i grał dobrze.

Nie popadajmy w hurraoptymizm. To, że wygraliśmy pierwsze spotkania nie oznacza iż tak zostanie, aż Final Six. Bo chyba wszyscy wierzymy, że tam, będziemy cieszyć się z gry naszej reprezentacji. Słabsze mecze przyjdą, bo innej opcji nie ma. Powiem pół żartem, pół serio my kibice kupmy „Koali” środki przeciwbólowe, bo przy ustalaniu składu rozboli go głowa ;) A tak na poważnie takiego kłopotu bogactwa może nam zazdrościć cały siatkarski świat. Pamiętajmy, że już za trzy dni w Łodzi startuje kolejny siatkarski weekend. A nasi siatkarze powalczą o punkty z Francją, Chinami oraz Niemcami. W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ!!!!


Tekst napisany dla portalu: Polski--sport.pl: Siatkówka

wtorek, 22 maja 2018

Zaczęło się! :D

źródło: Fanpage Czas siatkówki

Ja osobiście nie mogłem się już doczekać nie wiem, jak Wy ;) Jednak trudno cokolwiek powiedzieć, bo to, były jedynie test mecze, a nie gra o stawkę. Takowe mecze dopiero przed nami beczka melisy potrzebna, będzie, jak nic ;) Widać, było, że wszystko jest w budowie i „Koala” robi przegląd biało-czerwonej armii, jak i to, że nawet za drobny błąd dany zawodnik dostanie repremende. Dobra droga do perfekcji? Jak powiedział tak też zrobił, mam tutaj  na myśli danie „powąchania” parkietu wszystkim chłopakom. Na pewno nie ma pewniaków do gry i stara gwardia nie może być pewna swego, bo „młode wilki” łatwo skóry nie sprzedadzą. Mam tutaj na myśli Kubę Kochanowskiego czy Artura Szalpuka, jestem ogromnym zwolennikiem talentu obu chłopaków. Nie na darmo Kuba Kochanowski został następcą Lisinaca. Podpiszę się po raz kolejny pod słowami „Kadzia” – mam on naprawdę bardzo dobre papiery na międzynarodowe granie. Więc ból głowy na każdej pozycji gwarantowany. A my z zaciekawieniem, będzie wyczekiwać pierwszej „6” przed każdym spotkaniem, bo niespodzianki na pewno, będą. A pierwsze emocje już od piątku, bowiem startuje siatkarska Liga Narodów. A gdzie szukać punktów, które zamienimy na bilety do Francji, jak nie na polskiej ziemi? Emocje sięgną Zenitu! W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ!!! ;)   

Lubię wracać tam gdzie, byłem! ;)


Na wstępie chciałbym podziękować z całego serca tym, którzy przyczynili się do tego, że mogłem wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym. Wszystko po to by podtrzymać efekty, które tak ciężko wypracowałem. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!!! ;)
Miło, było odwiedzić stare kąty, a także zobaczyć ludzi, którzy z sercem na dłoni podchodzą do każdego uczestnika. Pojechałem tam z nastawieniem by utrzymać efekty zabiegu, ale także dobrze się bawić, bo ja jestem do tańca i do różańca ;) Dosłownie! W niedzielne upalne popołudnie udałem się na modlitwę różańcową, pod kapliczką  Matki Bożej Fatimskiej,  wraz z uczestnikami turnusu, ale także mieszkańcami wioski do przysiółka „Dębowe Domy” – miejsce urodzenia Prymasa Seniora abp Józefa Kowalczyka. Po zaniesieniu próśb do Najświętszej Pani wspomniany przeze mnie dostojnik Kościoła, udzielił nam błogosławieństwa na rozesłanie. Kochani chyba tak miało być po grupowym błogosławieństwie, ja i mój kolega Karol otrzymaliśmy indywidualne błogosławieństwo. Emocje, były ogromne ledwo powstrzymałem łzy. Góra czuwa nie mam do tego żadnych wątpliwości ;) Odskocznią od rehabilitacji, były zajęcia prowadzone przez terapeutki zajęciowe – Edyta, Gosia i Dominika buziaki. Wracam za rok :D  Nie brakowało gier dla dużych dzieci –„5 sekund bez cenzury” Polecam :D  . Chyba i ja zainwestuję w ten rodzaj rozrywki i sobie zakupie :D Wszyscy uczestnicy dali z siebie w konkursie „Mam talent”, zajmując pierwsze miejsce. Jednak fanki mdlały na widok Karola vel Sławomira. Brawa dla mamy za charakteryzację ;) Na pożegnanie nie zabrakło dyskoteki w rytmie muzyki, której nikt nie lubi, a każdy się przy niej bawi :D Dj-ka Dominika dobra robota ;) Ja aż ochrypłem od śpiewania :P Na koniec to co najważniejsze czyli rehabilitacja. Na tym turnusie ulubionym dla mnie miejscem do ćwiczeń, był basen i zajęcia w wodzie. Pochwalę się pod wpływem wody sam stałem z lekką asekuracją fizjoterapeuty. Z pomocą fizjoterapeuty zacząłem stawiać kroki w basenie. Piotrek do zobaczenia za rok! Po tym turnusie jeszcze bardziej widzę sens drogi, którą wybrałem ;) Po wyczerpujących zajęciach nabierałem sił relaksując się w Ogrodzie Chortiterapii czy uczestnicząc w Nabożeństwie majowym. Z utęsknieniem czekałem na dzień w, którym przyjadą po mnie moje kochane słonka ;)    












czwartek, 3 maja 2018

Razem przez świat! ;)


Tradycji stało się zadość, choć żar lał się z nieba ekipa w powiększonym składzie czyli ja, Dominika i Ola oraz mój wierny towarzysz Rocky. Udała się na długi spacer nad rzekę Stobnicę, która płynie przez moją miejscowość. Jak zwykle śmiechom nie było końca. Spragnieni wody, a moje młodsze słońce mówi: Napijcie się wody ze Stobnicy ;D Grunt to dobre poczucie humoru ;) Szybko wracaliśmy do domu, bo  jedna z uczestniczek wyprawy, była głodna chipsów :P Jednak zdążyliśmy porobić kilka fotek, które Wam prezentuję. Mam nadzieję, że przypadły Wam gustu ;) Ten wypad, był chyba ostatnim przed moim wyjazdem na turnus, więc musieliśmy nadrobić stracony bez siebie czas ;) <3 Bo dla NAS każda wspólnie spędzona chwila to coś więcej niż Wam się wydaje ;)








*fotografie pochodzą z prywatnego archiwum