źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów |
Liga wystartowała na
dobre, co kolejka to zaskakujące rezultaty, dzięki temu faworyci są tylko na
papierze. Jednak nie wszyscy mają powody do śmiechu…
Przed startem Ligi Mistrzów Świata mówiło się, że Asseco
Resovia Rzeszów ma mocny skład i będzie bić się o medale. Na chwilę obecną to
jest walka o utrzymanie, a nie o plusligowe laury. Klub z Rzeszowa zajmuje
ostatnie miejsce w ligowej hierarchii. A, jak wiemy kibice ze stolicy
Podkarpacia są głodni sukcesów swoich pupilii. Po najbardziej nie udanym od lat
sezonie szósta lokata, teraz przyszedł czas na dopełnienie tego stanu, czyli
najgorszy od wielu lat start sezonu – cztery porażki z rzędu. Przed każdym
meczem rzeszowscy fani siatkówki liczyli na cud i kolejne punkty do ligowej
tabeli. To nie jest żaden „Harry Potter”, lecz smutne realia rzeszowskiej
siatkówki ;) Pieniądze i branie topowych graczy, nie zawsze jest gwarancją
punktów i sukcesów, wymówką niech nie będzie nowy skład i potrzebny czas na
zgranie, tą śpiewkę słyszymy już od 3 sezonów! Każdy zespół PlusLigi przechodzi
zmiany personalne. W zespole z Rzeszowa nie ma team spritit! Posłużę się tutaj
przykładem Trefla Gdańsk mimo ogromnych kłopotów finansowych okazał się
„czarnym koniem” minionego sezonu. Pokazał, że nie musi mieć gwiazd, ani milionowego
budżetu, by bić się o medale, ale trenera z „jajami”. Niestety w klubie z
Rzeszowa, filozofia jest odwrotna do filozofii klubu z Gdańska ;). „Depo” dla
Resovi, był za młody, by grać podobnie, jak i Mistrz Świata – Aleksander
Śliwka. Jak pokazuje liga Ci młodzi, gniewni radzą sobie lepiej niż ich
następcy w Resovi. Słabą dyspozycję zespołu tłumaczono też występem graczy
Asseco Resovi , w zakończonych miesiąc temu tak udanych dla nas Mistrzostwach
Świata. Popatrzmy na grę Bartosza Kurka czy Olka Śliwkę, Mateusza Bieńka i
„Zatiego”. Ci zawodnicy także grali na Mistrzostwach Świata. Można to opisać
słowami z „Potopu” Henryka Sienkiewicza - Kończ waść, wstydu oszczędź. Przyznam
szczerze, że czekałem razem z rzeszowskimi kibicami, kiedy trener Kowal pożegna
się z posadą trenera rzeszowskiego klubu, bo jak mówi polskie przysłowie – Nie
wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Trener Kowal nie miał żadnego pomysłu
na rzeszowski zespół, żonglował zawodnikami niczym na cyrkowej arenie ;) Moja i
rzeszowskich miłośników siatkówki prośba została wysłuchana. Podobno decyzja o
zmianie trenera, była już podjęta przed meczem ze szczecińską Stocznią.
Nazwisko nowego trenera wydaje się zbyt szokujące, ale
pamiętamy , jak Gheorghe Cretu prowadził drużynę z Lubina, była ona jedną z
rewelacji dwa sezony temu. Nowy trener, nowa karta Tylko czy „Gianni” ułoży coś z „klocków
Kowala”, w przeciągu miesiąca? Bo za nie cały miesiąc startują KMŚ. Choć „paka”
jest naprawdę mocna to, jak na razie czołowymi postaciami rzeszowskiej Asseco
Resovi są tylko: „Możdzer”, David Smith, Rafael Redwitz i Jakub Jarosz. Miejmy
nadzieję, że pod wodzą rumuńskiego szkoleniowca reszta zawodników się „obudzi”
i wyruszą z powodzeniem na „wilcze łowy”. Dając tym samym wiele powodów do
radości „pasiastym” kibicom”, bo rzeszowska siatkówka zasługuje na to, by
wrócić na siatkarskie salony.
Czy Cretu wskrzesi na nowo ducha walki już w sobotnim
spotkaniu z MKS-em Będzin? I tym samym Resovia zacznie marsz w górę tabeli?
Rywal teoretycznie najsłabszy, ale rzeczywistość ligowa okazuje się zupełnie
inna ;)
Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka