Strony

środa, 27 lipca 2022

Brązowy "Gang Łysego"!

Po lekcji siatkówki, jaką udzielili nam w półfinale srebrni medaliści tegorocznej VNL. Przyszło nam stanąć do walki o brązowy medal z gospodarzami tegorocznego turnieju finałowego VNL.

Jednym słowem byliśmy świadkami pojedynku Mistrzów Świata z Mistrzami Europy, z którymi mieliśmy rachunki do wyrównania, za porażkę w fazie interkontynentalnej. Mając świeżo w pamięci sobotnie lanie od amerykańskich kowboi, nie wiem, jak Wam, ale mi było trudno o optymizm przed małym finałem. Jednak biało-czerwone serducho mówiło — brąz będzie nasz! Przyznam się bez bicia, że gdy zobaczyłem pierwszą szóstkę, pomyślałem głośno — Grbić, dzwonił do Heynena i nie zmienił wyjściowej szóstki po przegranym meczu to, nie wróży nic dobrego... Na szczęście nie miałem racji, bo zobaczyliśmy szóstkę odmienioną, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Drużynę, która dobrze zagrywała, a prym w tym elemencie wiódł Mateusz Bieniek, który  nie tylko dobrze zagrywał i rozstrzygnął tym elementem losy II seta. Oprócz dobrej zagrywki był pewnym punktem na siatce. Te elementy zaważyły, że znalazł w dream teamie turnieju. To dobry prognostyk przed siatkarskim mundialem, nieprawdaż? Nie sposób, nie wspomnieć tutaj o jokerze pola serwisowego Karolu Butrynie, który nie posiada chyba układu nerwowego. Kolejnym kluczem do brązu była nasza cierpliwość w grze, w ataku. Nawet gdy zostaliśmy wy blokowani w pierwszym uderzeniu to, potrafiliśmy cierpliwie grać w obronie, nie zawsze z pozytywnym skutkiem, lecz  wyglądało to dużo lepiej, niż w spotkaniu z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Brawa dla trenera, że nie bał się postawić na "Tytusa" zdejmując Olka Śliwkę w II secie. Pojawienie się Tomasza Fornala uspokoiło nasze przyjęcie, świetnie radził sobie w obronie. Nie najgorzej też w ataku. Czy da radę wysadzić Śliwkę "do bazy" z szóstki na Mistrzostwa Świata? Czy będzie jokerem Grbicia wśród przyjmujących? Choć nasz kapitan znów falował swoją grą w ataku to, nasz "sypacz" rozkładał ciężar gry na pozostałych zawodników. Ten mógłby wyglądać zgoła inaczej gdyby nie nasze rozgotowanie włoskiego makaronu w osobach: Romano i Michieletto, a tak to na koniec mogłem krzyknąć -  JEESSTT!!! Wtedy zapomniałem o bolącym gardle, liczyła się miłość do siatkówki i naszych Mistrzów Świata 👊.

*fotografia - fanpage Asseco Resovia Rzeszów

niedziela, 24 lipca 2022

Złapani na lasso przez amerykańskich kowboji.

Po irańskim horrorze z happy-endem na naszych Mistrzów Świata czekał kolejny niełatwy przeciwnik, ale wierzyliśmy, że to my dziś zagramy o złoto tegorocznej VNL.

Amerykańscy siatkarze nie pozostawili nam złudzeń i wykorzystywali wszystkie nasze słabości i błędy. Nie wiem, czy tylko ja miałem takie wrażenie, ale w pierwszych dwóch setach zawiódł mental i zbyt wysokie ego, że te sety się same wygrają, niestety na takim poziomie już to, nie działa. Po dobrych fragmentach gry potrafiliśmy  oddać pole Amerykanom, a oni potrafili z tego prezentu  skorzystać. W przekroju całego spotkania mieliśmy ogromne problemy w ataku poza środkiem siatki, to była nasza jedyna pewna strefa do zdobywania punktów. Nawet jeśli już próbowaliśmy zdobywać punkty w kontrach to, zostawaliśmy gaszeni przez amerykański blok. Moim zdaniem uderzaliśmy zbyt asekuracyjnie w ataku, a to była woda na młyn dla dobrze broniących Jankesów. Dało się zauważyć słabszy dzień na rozegraniu Marcina Janusza, ale jak wszyscy wiemy do dobrego rozegrania potrzebne, jest dobre przyjęcie. Pozostaje zadać pytanie — Co w podstawowej szóstce robili Śliwka i Zatorski? Jak dla mnie już po pierwszej partii powinni znaleźć się "w bazie". Takie samo pytanie można od nieść do naszego kapitana i zapytać — Po co trener zabrał do Bolonii trzech atakujących?  Skoro Kaczmarek i Butryn są, tylko zadaniowcami. My nie zagrywaliśmy, my nabijaliśmy im punkty, jeśli już udało nam się nie popełnić błędu w tym elemencie. To nie było to, żadne zagrożenie z naszej strony, lecz stworzenie rywalom okazji do dogodnego zdobycia punktu atakiem. Jeśli chcemy wygrać dziś ten brąz to, musimy zagrać "z jajami" naprzeciwko aktualnych Mistrzów Europy, ale już bez Śliwki, Kurka i Zatorskiego w podstawowym składzie.

* fotografia Volleyball National League 

sobota, 23 lipca 2022

Komu kardiolog? Czyli o polsko-irańskim horrorze z happyendem.

Już przed meczem było wiadomo, iż temperatura będzie wysoka nie tylko ze względu na porę roku, ale też emocje, jakie niosą, za sobą spotkania Mistrzów Świata z Persami.

Tak też w istocie było, bo wagą tego spotkania był awans do strefy medalowej tegorocznej VNL. Już pierwsze dwie piłki spotkania pokazały, że Irańczycy mają dobrze rozpisanych nasze ofensywne armaty bowiem dwukrotnie "zgaszono światło" naszemu Kapitanowi. Jednak nasi chłopcy wzięli się do roboty, za sprawą swojej dobry na siatce, ale też błędów rywali i wyszli na prowadzenie. By znów dać pograć rywalom, jednak nasi zaczęli odrzucać Persów od siatki, co przyczyniło się do naszego zwycięstwa w premierowej partii spotkania. Dobrze w tym elemencie spisywał się Kuba Kochanowski. Choć drugą zaczęliśmy dobrze, bo od kilkupunktowego prowadzenia to, jednak zaczęliśmy oddawać inicjatywę Irańczykom, za sprawą naszych problemów ze skończeniem ataku, czy braku przyjęcia. To pozwalało Irańczykom nakręcać swoją grę i doprowadzić do remisu w tym spotkaniu. W tym momencie stało się jasne, że to dopiero początek emocji w tym spotkaniu. Nasi wyszli na trzecią z chęcią przybliżenia się do zwycięstwa w tym spotkaniu. Postawili na pociski z pola serwisowego, co dało nam trzypunktowe prowadzenie pewnie wielu z Was, myślało — będziemy w pełni kontrolować przebieg tego seta. Przy naszych idolach takie myślenie jest zgubne, nagle zacięły się nasze działa ofensywne i to Iran wyszedł na dwa "oczka" do przodu. Wtedy staliśmy się świadkami walki punkt, za punkt, ale od czego się ma "Bienia" ze swoją zagrywką, który rozstrzelał Iran swoją zagrywką, który rozstrzygnął losy tego seta w ten sposób. Wydawać, by się mogło, że pójdziemy, za ciosem i wygramy w czterech setach, nie z naszymi siatkarzami zabawa w takie klocki. Zostaliśmy zablokowani przez rywali, w każdym siatkarskim elemencie, a my przecieraliśmy oczy ze zdumienia i zastanawiałem się, czy to nie sen, bo pora dnia nie była wczesna. I chyba wielu wątpiło po tym secie w nasz awans do półfinału. Tie-break można opisać Kamil Semeniuk show, który był liderem naszej drużyny przed duże "L", swoim wyłączaniem prądu Irańczykom ustawił nam przebieg tie-breaka, dodajmy do tego zagrywki Butryna, ułatwiły nam grę w ataku. Po ostatnim gwizdku mogliśmy się cieszyć, płakać ze szczęścia, a także odetchnąć z ulgą, że przeżyliśmy ten siatkarski rollercoaster. Dziś kolejny odcinek horroru z polskimi i amerykańskimi siatkarzami w rolach głównych. W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ!💗

*fotografia fanpage Łukaszka Kaczmarka

wtorek, 19 lipca 2022

Po medal, czy kolejne rozczarowanie?


Sezon reprezentacyjny i czas budowania składów klubowych na najbliższy sezon klubowy trwa na dobre. 

Na dobre (niestety) dla nas wiernych sympatyków rzeszowskiej Asseco Resovii Rzeszów jest to, czas wietrzenia składu "Pasów" i sprowadzania nowych "mało opłacanych gwiazd", które mają dać powód do radości w postaci medalu Plus Ligi wszystkim zakochanym w "Pasiaku". Tylko, który to już sezon? Nie wiem, jak Wam, ale mnie się znudziła już ta "zacięta płyta" baronów rzeszowskiej męskiej siatkówki, którzy myślą, iż budżet klubu i gwiazdy, które po przyjściu na Podpromie bledną, będą gwarantem powrotu na plus ligowy tron. Po tych sezonach bez sukcesów śmiem twierdzić, że włodarzom nie chodzi o wynik, a o dobrą zabawę zerami na koncie bankowym, bo kto bogatemu zabroni. Nie licząc się z tym, co czują "pasiaści kibice", którzy mają dość tego nawijania makaronu na uszy i tłumaczenia się tym z czym, zmagają się wszystkie profesjonalne drużyny siatkarskie, czy zwalnianie trenera po kilku kolejkach. Łudząc się, że "nowa miotła" wejdzie na trening z czarodziejską różdżką i Resovia będzie demolować rywali i odzyska tron w Plus Lidze. Czy, aby na pewno przyczyną słabej gry są, tylko trenerzy? Nie wydaje mi się. Ryba psuje się od głowy w tym przypadku od charakteru i jakości rozegrania naszego kapitana. Włodarze nie biorą pod uwagę w ogóle tego, że do wyników potrzeba TEAM SPIRIT, a nie stan konta bankowego, czy skreślanie zawodników, którzy powinni zostać na Podpromiu. Nie inaczej jest i przed tym sezonem, gdzie skreślony został Nicolas Szerszeń, który miał olbrzymiego pecha z kontuzjami w poprzednim sezonie, ale jeśli wchodził to, zostawiał "pasiaste serducho" na parkiecie, ale trzeba było ściągnąć "odgrzewanego kotleta" - Thibault Rossarda, który ma zbawić nasze przyjęcie, oby się włodarze nie przeliczyli, jak PGE Skra Bełchatów z "Atanem" w poprzednim sezonie. Kolejnym przykładem jest Timo Tammemaa, który również został odstrzelony mimo tego, że dawał jakość na swojej pozycji i polu serwisowym. Kosztem Kozamernika i Krulickiego, którzy wiemy, jak zagrali w poprzednim sezonie. A tym czarodziejem, który sprawi, że "Reska" wróci na szczyt będzie  Giampaolo Medei, którego trenerskie CV mnie nie powala. Czy stanie się on prawdziwym przywódcą wilczej watahy? Torey Defalco, ma być gwarantem zdobywanych punktów z lewego skrzydła, czy rozstrzeliwania przeciwników swoją zagrywką, czyli tego, z czego był znany w barwach olsztyńskiej drużyny. Tylko, oby z jednego najlepszych przyjmujących ubiegłego sezonu, nie stał się tłem tego zawodnika. Nie rozumiem transferu Tomasza Piotrowskiego, za Rafała Buszka, który nieraz i nie dwa ratował "Resce" skórę na przyjęciu. Byłego gracza z Bielska-Białej zapewne skusiły zera w kontrakcie i wizja rozwoju siatkarskiego, coś czuję, że to drugie to, jedynie wizja szklanych domów. A w rzeczywistości będzie wchodził z "zamrażarki" na dwa może trzy ustawienia, bo lepiej zatrzymać siatkarski potencjał, jak u Nicolasa Szerzenia. Po ostatnim sezonie myślałem, że Bartłomiej Mordyl znajdzie się w notesie trenera Grbicia, oby po sezonie w Rzeszowie się w nim znalazł, bo naprawdę ma "kwity" dobrego "elektryka". Mówi się, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki ta, zasada nie obowiązuje Michała Kędzierskiego, który po kilku sezonach wraca do Rzeszowa. Czy będzie on w stanie na tyle dobrze się prezentować na treningach, by wysłać "do bazy" Fabiana Drzyzgę? W to drugie bardzo wątpię niestety... Wielu pewnie pomyśli, że jestem antyfanatykiem "Wilków" po tym wpisie, nie ja mam dość czekania na medal i nabijania kibiców w butelkę przez ludzi, którzy znają się jedynie na finansach i marketingu, a nie na siatkówce. Tak czy inaczej, czekam na nowy sezon ligowy, a tymczasem ściskam kciuki, za Mistrzów Świata 👊

*fotografia - fb Asseco Resovia Rzeszów

 

niedziela, 3 lipca 2022

Czternastu pasażerów na rejs biało-czerwonym statkiem po Bałtyku!

Po kanadyjskich i bułgarskich turniejach VNL z udziałem naszych Mistrzów Świata. Przyszedł czas na rejs po Bałtyku z zacumowaniem w gdańskiej Ergo Arenie (05-09.07.br.).

Wiecie co? Tak patrzę na tych czternastu pasażerów i zadaję sobie pytanie — Czy to już jest skład na siatkarski mundial?  Jeśli to, czy Grbić chciałby iść drogą Vitala Heynena i stanąć do obrony tytułu z trzema atakującymi kosztem czwartego środkowego. Jeśli w tym szaleństwie ma być metoda to, jestem, jak najbardziej za. Póki co to, tylko moje spekulacje. Okazji do testowania nie zabraknie, bo zagramy z nieobliczalnym, jak zawsze Iranem dwa później mamy do wyrównania rachunki, za zeszłoroczny półfinał ME ze Słoweńcami następie zagramy z Holandią i Chinami. Bartek Kurek będzie się przyglądał walce Łukasza Kaczmarka z Karolem Butrynem. Osobiście chciałbym, by to: Kurek i Butryn zdobywali punkty dla naszej reprezentacji w obronie tytułu najlepszej drużyny globu i turnieju w Bolonii. Bo niestety, ale występ atakującego Mistrza Polski i dwukrotnego klubowego na bułgarskim turnieju mnie nie porwał. Czy "Zwierz" zdąży wrzucić "piąty bieg" w odpowiednim momencie? Oby tak się stało, bo chyba wszyscy byśmy chcieli, aby o tym, kto będzie dublerem Bartosza Kurka, decydowały czysto sportowe względy. Czy to, że w gdańskim turnieju na pozycji "sypacza" Janusza i Firleja oznacza to, że selekcjoner ma dylemat czy w roli zmiennika Janusza postawić na Firleja, czy "Gregora"? A może właśnie to, że  temat selekcji na tej pozycji jest już zamknięty. Osobiście skłaniałbym się do tej drugiej opcji. Ciąg dalszy walki na pozycji libero, obaj Panowie pokazali swoje "kwity" w Sofii, co mnie oczywiście cieszy zwłaszcza u "Zatora", bo po sezonie klubowym wydało się, że może zabraknąć dla niego miejsca w "Gangu Łysego". Sądząc po meczu z "Jankesami", gdzie zagraliśmy na dwóch libero to, taki system może być preferowany do końca sezonu reprezentacyjnego przez naszego selekcjonera. I to byłoby chyba najlepsze rozwiązanie dla "Piwko" i Zatiego". "Gasić światło" w Ergo Arenie będzie trzech najlepszych na ten moment polskich "elektryków". Czy to oznacza, że młodzi "elektrycy" - Poręba i Urbanowicz oglądną siatkarski mundial z elektrolitami w ręku przed TV? Jak zapowiedział tak, zrobił wśród przyjmujących w gdańskim turnieju, zobaczymy Bartosza Bednorza. Swoją drogą jestem ciekaw, czy "Bedni" ma szansę wykopać, którego z kolegów ze składu na siatkarski mundial. Powiem, że jestem zdziwiony, iż wśród przyjmujących nie ma jokera w talii, w meczu z USA - "Kwola". Czy to oznacza, że może pakować się na mundial? A trener ma wątpliwości do kogoś z trójki — Śliwka, Bednorz i Fornal? Patrząc na wybranków trener, ma ochotę przystąpić do fazy pucharowej z pierwszego miejsca w tabeli. Emocje i zawały gwarantowane! Niestety nie będę mógł się z Wami dzielić po meczowymi przemyślenia, trzeba zadbać też o inne rzeczy. A urlop od siatkówki również wskazany 😎.

*fotografia: fanpage Polska Siatkówka