Strony

środa, 28 września 2016

DZIĘKUJEMY!!! ;)

Igrzyska, igrzyskami wszyscy wiemy jak się skończyło… Nie milkną dyskusje, że Stefan Antiga powinien powiedzieć pas. Czy tak powinno być?  Pozwólcie, że swoje zdanie zachowam głęboko w siatkarskim serduchu ;)
Jednak ja nie tym. Wszystko ma swój początek i swój koniec. Tak jest i w sporcie. Ponad dwa tygodnie w mekce polskiej siatkówki, jakim jest katowicki „Spodek”. Odbył się pożegnalny Event Pawła Zagumnego, który postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Jego licznik reprezentacyjnych występów zatrzymał się na liczbie 427, w koszulce z orzełkiem na piersi. Popularnego „Gumę” pożegnała prawdziwa konstelacja gwiazd światowej siatkówki z Gibą i Nalbertem, czy Grbiciem na czele. Nie zabrakło też kolegów z reprezentacji Polski z „Dzikiem” i „Szamponem” na czele. Popularny „Dziku” dosłownie poczęstował swojego kolegę tortem :D Będzie brakowało nam w naszej kadrze takiego magika na rozegraniu, jakim jest Paweł Zagumny. Jego niekonwencjonalne zagrania wprowadzały rywali w osłupienie, a nas w stan euforii. Bo jak powiedział jego kolega klubowy Samica „Guma to rozgrywający z innej planety”. Trudno się z tym nie zgodzić. „Guma” to nie tylko wspaniały gracz, o nie bywałych umiejętnościach, ale także siła spokoju. Jego obecność na parkiecie powodowała, iż w szeregach naszej drużyny pojawiał się spokój. Będziemy tęsknić taki rozgrywający pojawia się raz na pół wieku, oczywiście nie ujmując nic Łomaczowi i Drzyzdze. Jednak „Guma” to „Guma” ;) W jego bogatym siatkarskim CV, brakuje wpisu o medalu IO, jak i MP. Bo jak sam powiedział: „…Cóż najwyraźniej nie jestem do tego stworzony”. To pod jego batutą na rozegraniu nasza reprezentacja zdobyła, historyczny dla polskiej siatkówki srebrny krążek. Na MŚ w kraju kwitnącej wiśni, w 2006 roku. Kierował także naszą grą na ME w Turcji, w 2009 roku. Skąd nasi chłopcy przywieźli złote medale, Nieco młodsi kibice pamiętają tylko rok 2014 i MŚ w naszym kraju. Choć tam pierwsze skrzypce grał już Fabian Drzyzga, to jednak był wspomagany, przez dużo bardziej doświadczonego Pawła Zagumnego. Choć rozdział pt. „Występy w kadrze” postanowił zamknąć, to jednak będziemy mogli oglądać na ligowych parkietach, bowiem kolejny sezon będzie on kierował grą ONCO AZS Politechniki Warszawskiej. Panie Pawle życzymy wielu niespodzianek na ligowym podwórku ;)


„Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym…”. Słowa piosenki zespołu Perfekt, nawiązują do kolejnego, nie chce użyć słowa rozstania z siatkówką. Bo jak wiemy w przypadku tego zawodnika jest ono nie na miejscu. Krzysztof „Igła” Ignaczak postanowił zawiesić siatkarskie buty na kołku. W maju za dziewięcioletnią współpracę, podziękowała Mu Asseco Resovia Rzeszów. Przeżywał z naszą drużyną transformację, by wspiąć się na ligowe szczyty. Zdobywał w „pasiastej” koszulce trzykrotnie Mistrzostwo Polski (2012, 2013 i 2015) ,oraz Super Puchar Polski w roku 2013. W swoim bogatym klubowym CV znajdziemy również wpis. O grze w finale Pucharu CEV i srebrnym krążku LM w roku 2014, z drużyną z Podpromia. Był częścią reprezentacji które zdobywały wcześniej wspomniane przeze mnie sukcesy. Częścią to mało powiedziane walczył jak lew, o każdą piłkę. Wszystko to dla siatkoholików z nad Wisły. Jego obrony uciszały rywali z ligowych parkietów i z boisk międzynarodowych. Zaś w Rzeszowie i kibiców przed TV powodowały eksplozję radości. 
Podpromie to Twój dom! Nigdy nie zapomnimy Twoich obron, gdy ryzykowałeś kontuzjami, broniąc piłki zza bandami reklamowymi. To dzięki Niemu poznaliśmy siatkówkę „od kuchni”. Śledząc bijące rekordy „Igłą szyte”. Jak sam mówi: „Sportowcem nie przestanę być nigdy, jestem nim z krwi i kości, umrę jako sportowiec. Ale nie będzie już to mój zawód”. Jak wiemy „Igła” to człowiek orkiestra, bawi się siatkówką z nietuzinkowym poczuciem humoru. Jego felietony doprowadzają mnie, do łez i bólu brzucha ze śmiechu.
Tak więc już nie mogę się doczekać jak duet „Kadziu” & „Igła” zrobią w pozytywnym słowa znaczeniu kabaret. Komentując mecze siatkówki w Polsacie. Będzie się działo! Krzysiu DZIĘKUJEMY za wszelkie emocje, których nie zapomnimy ;) Życzymy aby nie zaschło Ci w gardle, podczas komentowania spotkań :P    

poniedziałek, 12 września 2016

I ja tam byłem!

Wszystkie drużyny PlusLigi szlifują formę w turniejach towarzyskich. To znak, że emocje związane ze zmaganiami, o tron Mistrza Polski coraz bliżej. W ubiegłym tygodniu w dniach 7-09.br, miał miejsce IX Międzynarodowy Turniej Siatkarski. O puchar Prezydenta miasta Krosna, w którym udział wzięli: Reprezentacja naszych południowych sąsiadów pod wodzą byłego trenera PGE Skry Bełchatów – Miguela Angela Falasci, Asseco Resovia Rzeszów i PGE Skra Bełchatów. Areną zmagań była kameralna hala krośnieńskiego MOSiR-u.
Archiwum prywatne
Wisienką na torcie był piątkowy mecz vice Mistrza Polski i brązowego medalisty, z poprzedniego sezonu PlusLigi. Wszyscy wiemy, jak nas kibiców elektryzują starcia naszej SOVI z popularnymi „pszczółkami”. Nie zabrakło tam i mnie ;) Choć to spotkanie miało tylko i wyłącznie charakter towarzyski i panowała przyjazna atmosfera  to kibicom, którzy wypełnili halę do ostatniego miejsca. Towarzyszyły takie emocje, jakby to był mecz o ligowe punkty. Dla wielu była to okazja do pstryknięcia sweet foci z gwiazdami światowej, bądź europejskiej siatkówki. Mam nadzieję, że kibice RESOVI wybaczą mi fotki z Nikim Penczevem, który jak wiemy przez trzy lata bronił pasiastych barw, obiecującym przyjmującym reprezentacji Polski – Bartoszem Bendorzem i Srecko Lisinaczem. Mało tego doznałem zaszczytu przywitania się z Arturem Szalpukiem. Uspokajam nie zmieniam barw klubowych :D Jedynym z ekipy vice MP, którego udało mi się złapać do zdjęcia. Był kapitan a zarazem atakujący naszej drużyny. Powiem szczerze jechałem na ten mecz wygrany przez Pasiaków (3-1). Bardziej jako bloger, niż jako kibic. By zobaczyć  jak zaprezentują się, obie drużyny u progu nowego sezonu. W zmienionych składach. Więcej zmian zaszło oczywiście, w składzie naszej Asseco Resovi. Wszystko widziałem jak na dłoni, bowiem swoim „porsche” zaparkowałem obok kwadratu dla rezerwowych. Modliłem się tylko, by to nie był mój ostatni mecz w życiu, po atakach Marko Ivovicia ;P
Archiwum prywatne
Jak się spodziewałem, był to mecz walki z własnymi słabościami, za równo po stronie Asseco Resovi jak i PGE Skry. Nie brakowało spektakularnych zbić wspomnianego przeze mnie Ivovicia jak i Gordona- Perrina, czy sztuczek siatkarskich w ataku naszego kapitana. Na środku siatki królował popularny „Możdzon”, który „od niechcenia” kilkukrotnie zablokował atakujących rywali. Z nim i powracającym do dobrej formy "Pitem", który parokrotnie swoim floatem utrudnił przyjęcie rywala. A nawet „poczęstował” dwoma asami serwisowymi. Na środku nie zginiemy! Dobrą formę w obronie pokazał „Mały”, który za jedną z obron otrzymał owację na stojąco, od zgromadzonej publiki. Po tejże obronie urodził się skuteczny kontratak, dla naszego zespołu. Co do Skry moją uwagę przykuł przede wszystkim Drażen Ljuborić, który kilku krotnie podniósł mi ciśnienie swoimi atakami. W końcu Skra znalazła solidną alternatywę, dla Mariusza Wlazłego. A także były przyjmujący naszej drużyny – Nikolay Penczev. Który swoimi serwisami sprawdzał przyjmujących rzeszowskiej drużyny. Może to źle zabrzmi, ale Skra zrobiła dobry ruch. Ściągając bułgarskiego zawodnika, który pod warsztatem trenera Blaina, wraca do najlepszej formy z czasów gry na Podpromiu. Prym na środku siatki w drużynie rywala wiódł, wspomniany przeze mnie Lisinac, który nie tylko blokiem i atakiem, ale i serwisem. Zdobywał punkty dla swojej drużyny. Choć cały turniej wygrała Skra, to dla obu drużyn, była to okazja do sprawdzenia ustawień taktycznych i zgrania zespołów. Zaś dla kibiców liczyła się wspaniała zabawa, którzy dopingowali obie ekipy. Nie mielibyśmy zapewne nic przeciwko, by w finale zbliżającego się sezonu. Padł taki wynik, a na szyjach naszych  siatkarzy zawisły złote medale. Do tego droga daleka, ale i wiele emocji przed nami  ;) Wybaczcie na koniec pozwolę sobie na odrobinę prywaty, moje małe słonko, połknęło ode mnie bakcyla na siatkówkę :D Wychowałem prawdziwego kibica SOVI, który jechał na mecz z barwami klubowymi na policzku i zeszytem na autografy gwiazd. Po jej okrzyku „My chcemy asa”, "Pit" zakończył to spotkanie asem serwisowym. Z takim dopingiem mistrza mamy w kieszeni :D Brawo O, jeszcze bardziej Cię kocham <3 Teraz kolej na wspólny wypad na Podpromie!
Archiwum prywatne
Archiwum prywatne


Archiwum prywatne

Archiwum prywatne