Igrzyska, igrzyskami wszyscy wiemy jak się skończyło… Nie
milkną dyskusje, że Stefan Antiga powinien powiedzieć pas. Czy tak powinno
być? Pozwólcie, że swoje zdanie zachowam
głęboko w siatkarskim serduchu ;)
Jednak ja nie tym. Wszystko ma swój początek i swój koniec.
Tak jest i w sporcie. Ponad dwa tygodnie w mekce polskiej siatkówki, jakim jest
katowicki „Spodek”. Odbył się pożegnalny Event Pawła Zagumnego, który
postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Jego licznik reprezentacyjnych
występów zatrzymał się na liczbie 427, w koszulce z orzełkiem na piersi.
Popularnego „Gumę” pożegnała prawdziwa konstelacja gwiazd światowej siatkówki z
Gibą i Nalbertem, czy Grbiciem na czele. Nie zabrakło też kolegów z
reprezentacji Polski z „Dzikiem” i „Szamponem” na czele. Popularny „Dziku”
dosłownie poczęstował swojego kolegę tortem :D Będzie brakowało nam w naszej
kadrze takiego magika na rozegraniu, jakim jest Paweł Zagumny. Jego niekonwencjonalne
zagrania wprowadzały rywali w osłupienie, a nas w stan euforii. Bo jak
powiedział jego kolega klubowy Samica „Guma
to rozgrywający z innej planety”. Trudno się z tym nie zgodzić. „Guma” to
nie tylko wspaniały gracz, o nie bywałych umiejętnościach, ale także siła
spokoju. Jego obecność na parkiecie powodowała, iż w szeregach naszej drużyny
pojawiał się spokój. Będziemy tęsknić taki rozgrywający pojawia się raz na pół
wieku, oczywiście nie ujmując nic Łomaczowi i Drzyzdze. Jednak „Guma” to „Guma”
;) W jego bogatym siatkarskim CV, brakuje wpisu o medalu IO, jak i MP. Bo jak
sam powiedział: „…Cóż najwyraźniej nie
jestem do tego stworzony”. To pod jego batutą na rozegraniu nasza
reprezentacja zdobyła, historyczny dla polskiej siatkówki srebrny krążek. Na MŚ
w kraju kwitnącej wiśni, w 2006 roku. Kierował także naszą grą na ME w Turcji,
w 2009 roku. Skąd nasi chłopcy przywieźli złote medale, Nieco młodsi kibice pamiętają
tylko rok 2014 i MŚ w naszym kraju. Choć tam pierwsze skrzypce grał już Fabian
Drzyzga, to jednak był wspomagany, przez dużo bardziej doświadczonego Pawła
Zagumnego. Choć rozdział pt. „Występy w kadrze” postanowił zamknąć, to jednak
będziemy mogli oglądać na ligowych parkietach, bowiem kolejny sezon będzie on
kierował grą ONCO AZS Politechniki Warszawskiej. Panie Pawle życzymy wielu
niespodzianek na ligowym podwórku ;)
„Trzeba wiedzieć kiedy
ze sceny zejść niepokonanym…”. Słowa piosenki zespołu Perfekt, nawiązują do
kolejnego, nie chce użyć słowa rozstania z siatkówką. Bo jak wiemy w przypadku
tego zawodnika jest ono nie na miejscu. Krzysztof „Igła” Ignaczak postanowił
zawiesić siatkarskie buty na kołku. W maju za dziewięcioletnią współpracę,
podziękowała Mu Asseco Resovia Rzeszów. Przeżywał z naszą drużyną
transformację, by wspiąć się na ligowe szczyty. Zdobywał w „pasiastej” koszulce
trzykrotnie Mistrzostwo Polski (2012, 2013 i 2015) ,oraz Super Puchar Polski w
roku 2013. W swoim bogatym klubowym CV znajdziemy również wpis. O grze w finale
Pucharu CEV i srebrnym krążku LM w roku 2014, z drużyną z Podpromia. Był
częścią reprezentacji które zdobywały wcześniej wspomniane przeze mnie sukcesy. Częścią
to mało powiedziane walczył jak lew, o każdą piłkę. Wszystko to dla
siatkoholików z nad Wisły. Jego obrony uciszały rywali z ligowych parkietów i z
boisk międzynarodowych. Zaś w Rzeszowie i kibiców przed TV powodowały eksplozję
radości.
Podpromie to Twój dom! Nigdy nie zapomnimy Twoich obron, gdy ryzykowałeś
kontuzjami, broniąc piłki zza bandami reklamowymi. To dzięki Niemu poznaliśmy
siatkówkę „od kuchni”. Śledząc bijące rekordy „Igłą szyte”. Jak sam mówi: „Sportowcem nie przestanę być nigdy, jestem nim z krwi i kości, umrę jako sportowiec. Ale nie będzie już to mój zawód”. Jak wiemy „Igła” to człowiek orkiestra, bawi się siatkówką z nietuzinkowym poczuciem humoru. Jego felietony doprowadzają mnie, do łez i bólu brzucha ze śmiechu.Tak więc już nie mogę się doczekać jak duet „Kadziu” & „Igła” zrobią w pozytywnym słowa znaczeniu kabaret. Komentując mecze siatkówki w Polsacie. Będzie się działo! Krzysiu DZIĘKUJEMY za wszelkie emocje, których nie zapomnimy ;) Życzymy aby nie zaschło Ci w gardle, podczas komentowania spotkań :P