sobota, 29 stycznia 2022

Klasyk dla "Wilków", gramy dalej!

 

Takie niespodzianki to my kibice rzeszowskiej Asseco Resovii lubimy. Siatkarze Marcelo Mendeza w środowy wieczór zameldowali się w 1/4 Tauron Pucharu Polski siatkówki mężczyzn, pokonując PGE Skrę Bełchatów (1:3). 

Po tej mizernej grze, którą zobaczyliśmy w spotkaniu z PSG Stalą Nysa, byłem niemal pewien, że to rzeszowscy siatkarze znajdą się, "za burtą" walki o to prestiżowe trofeum.  A tu taki suprise! Zespół z Rzeszowa, choć przegrał premierowego seta głównie, za sprawą błędów własnych. To i tak na przestrzeni całego seta odrzucili Bełchatowian od siatki. Po wygranym przez bełchatowian pierwszej partii byłem pewien, że Bełchatów będzie chciał iść, za ciosem i rzeczywiście tak było. Ale to Asseco Resovia Rzeszów, kontynuowała swoją ofensywę w polu serwisowym głównie, za sprawą Nicolasa Szerszeniu, który brylował także w ataku, kroku dotrzymywał w ataku Maciej Muzaj. To było naprawdę dobre widowisko, obie drużyny kończyły dużo akcji w pierwszym uderzeniu. Kluczem do zwycięstwa "Reski" w tym spotkaniu była nie tylko ofensywa w polu serwisowym i gra w ataku, ale i gra obronna naszej drużyny, czy "gaszenie światła". Moją uwagę zwrócił też as w rękawie Mendeza — Timo Tammemaa, który wykonywał dobrą robotę na siatce. Nie byłbym sobą gdybym trochę nie dodał dziekciu do beczki miodu 😊. Kilka wystaw naszego "sypacza" wołało o pomstę do nieba na szczęście zawodnicy znajdujący się w danej chwili w ataku, potrafili jakoś z tego wybrnąć. Klemen Cebulj o ile w ataku radził sobie przyzwoicie to w przyjęciu, był rozchwiany niczym chorągiewka na wietrze. W tym momencie odezwą się głosy hejtu, bo pomyślicie, że się nie cieszę z awansu Asseco Resovii Rzeszów do 1/4 Pucharu Polski Cieszę się, bo to duży sukces patrząc na to, jak idzie naszej drużynie od początku sezonu. I oby ten mecz nie był tylko jednorazowym "wybrykiem" "Pasów", a już stałą w grze siatkarzy z Podpromia. Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego nasi siatkarze nie potrafią tak grać z niżej notowanymi rywalami, a jedynie z Jastrzębskim Węglem, czy PGE Skrą Bełchatów. W 1/4 łatwo nie będzie już, czekam na pojedynki: Konarski-Muzaj, czy Kovacevic kontra Szerszeń. A te już w środę 😍    

*fotografia-strona internetowa klubu

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Punkty są, ale jakości nie widać...

Po porażce na terenie Mistrza Polski, w której była walka. Przyszedł czas na mecz z PSG Stalą Nysa (3:2).

Szczerze? Nie wiem, co mam Wam napisać, po raz kolejny wynik jest dużo lepszy, niż gra rzeszowskich siatkarzy. Znów większe brawa należą się drużynie gości, choć miejsca w tabeli mówią zupełnie, co innego. Zespół Daniela Plińskiego to, kolejny zespół w PlusLidze, który pokazał rzeszowskim gwiazdom, jak się kończy akcję w pierwszym uderzeniu i, jak się podbija piłki w obronie oraz wyprowadza skuteczne kontry. Nasi zawodnicy najwyraźniej problem z tymi elementami siatkarskiego rzemiosła. Powiecie mi, że się czepiam, bo przecież są, punkty. A i owszem, ale co z tego, kiedy chwilami miałem wrażenie, że to zespól z Nysy, był budowany z myślą o zdobyciu medalu PlusLigi, Powiecie, że statystyki meczowe mówią zupełnie coś innego, papier wszystko przyjmie, ale bolące oczy od patrzenia na taką delikatnie mówiąc nieporadność już nie. Ryba psuje się od głowy, ale widocznie klub ma inne zdanie. Z taką grą w środę pożegnamy się z grą o Puchar Polski.    

*fotografia strona internetowa klubu



poniedziałek, 17 stycznia 2022

BRAWA, za porażkę!

 

Takie mamy czasy, że trzeba grać, ile się da i z kim się da. Tak więc Asseco Resowia Rzeszów rozegrała w dniu wczorajszym mecz awansem z 18 kolejki w Jastrzębiu-Zdroju (3-1) 

Po szczęśliwym zwycięstwie, ale słabej grze u siebie z GKS-em Katowice. Dowiedziawszy się, iż zamiast meczu z Radiomiem, jedziemy na terem Mistrza Polski, pomyślałem — lepiej oddajmy ten mecz walkowerem. Przyznaje, pomyliłem się od pierwszych piłek spotkania, nie ustępowaliśmy drużynie Mistrza Polski. Wywierając na ich presję swoją zagrywką, czy podbijać ich ataki w ataku i wyprowadzając skuteczne kontrataki. I kto wie, jak wyglądałby końcowy wynik spotkania, gdyby nie punkt "wyjęty z kapelusza" dla zespołu Mistrza Polski, bo sędzia mimo challenge'u, nie zauważył dotknięcia siatki  po ich stronie, które ewidentnie było widać w TV. Panie Sędzio okulary! Chyba że tym sposobem chciał sobie załatwić zniżkę na węgiel, który jest teraz w cenie 😋. Maciej Muzaj walczył, jak wilk, za całą watahę. Najpierw skończył arcytrudną piłkę w ataku, następnie posłał asa serwisowego, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy. Wtedy byłem ciekaw czy rzeszowianie wyjdą na II seta ze spuszczonymi głowami, jak to miało miejsce już nie raz w tym sezonie, czy też podejmą rękawicę i będą walczyć o punkty w tym spotkaniu. Podjęli! Od początku seta "rzucili" się na Mistrza Polski swoim serwisem i atakiem, co dało im pięciopunktową przewagę. W tym momencie wielu kibiców w "Pasiaku" pomyślało — na lighcie dojedziemy do końca seta (byłem jednym z Was 😝) Nic z tych rzeczy Jastrzębianie rzucili się do odrabiania strat, które nie tylko odrobili, ale też wyszli na dwupunktowe prowadzenie, którego nie oddali do końca seta, za sprawą kapitalnej gry Jana Hadrawy. Rzeszowianie nie mieli już się, gdzie cofnąć, musieli wszystko, co mieli rzucić na szalę, jeśli chcieli pozostać w grze o punkty w tym spotkaniu. III akt tego siatkarskiego spektaklu rozpoczął się od dwupunktowego prowadzenia gospodarzy, jednak rzeszowianie nie zamierzali przestawać walczyć, sygnał do odrabiania strat, dał "Zati", który tylko w wiadomy dla siebie sposób, wyciągnął piłkę w obronie, a Deroo uciszył kibiców Jastrzębian, zdobywając punkt w kontrataku. Pociski zza linii dziewiątego metra, posłał Klemen Cebulj. I to rzeszowianie wyszli na prowadzenie w tym secie. Wtedy też drugi z najbardziej nieprzewidywalnych elementów siatkarskich, jakim jest blok, włączył "Kochan", który "gasił światło" rywalom. Mistrz Polski próbował szarpać, ale prowadził już, tylko 2:1. IV set dawał nadzieję na tie-break, bo była wymiana ciosów do momentu, gdy w polu serwisowym nie pojawił się Trevor Clevenot, który swoimi trudnymi zagrywkami zakończył dobrą grę Asseco Resovii Rzeszów w tym spotkaniu. Jednak ode mnie, za to spotkanie rzeszowskim siatkarzom należą się brawa, za tę walkę do samego końca w każdej walki. Wynik spotkania jest dużo gorszy, niż gra rzeszowskich siatkarzy we wczorajszym spotkaniu Takie rzeczy pozwalają z zaciekawieniem czekać na kolejne spotkania i walczyć, o jak najlepsze miejsce w tabeli przed play-offami. 

*fotografia strona internetowa klubu           

sobota, 15 stycznia 2022

Myśleć, każdy może! Czyli o tym, co wymyśli Grbić moim okiem ;)

W środę Prezes Sebastian Świderski odkrył karty, które od początku były odkryte. Skoro już wszystko jasne to przyszedł czas na to, by podywagować, jak będzie wyglądała praca serbskiego szkoleniowca, jakie będą Jego wybory personalne i cele. Masz ochotę poczytać moje przemyślenia, zapraszam do lektury!  

Jak to się utarło mówić "nowa miotła", nowe rozdanie.  Ale cel, każdego trenera jest ten sam -zwyciężać. Inspiracją dla mnie, by napisać ten post, był wywiad nowego selekcjonera dla Polsatu Sport. I na podstawie tego wywiadu, chcę oprzeć swoje dywagacje. Pewnie się Wam nie spodobają, ale trudno. Powiem Wam, podoba mi się mentalność nowego selekcjonera — chcesz być najlepszy, pracuj nad sobą nie tylko, podnosząc swoje umiejętności siatkarskie, ale także mentalnie, bo tylko to doprowadzi Cię na szczyt. Jednym słowem mentalność zwycięzcy. Jeśli nie będziesz się rozwijać pod tymi względami, o których wspomniałem wyżej. Wypadasz, za burtę kadry. Bo ja chcę, wygrywać i chcę to robić tylko z najlepszymi. Myślę, że ta filozofia nie spodoba się kilku graczom i to będzie ich koniec w reprezentacji, nie będę tutaj sypał nazwiskami, bo możecie się domyślić, Nie trudno się domyśleć, jaki cel główny trenera Nikoli Grbicia — złoto IO w Paryżu, w 2024 roku. Wielu z Was pewnie uważa, iż trenera powinien turnieje tj.: LN, MŚ czy ME potraktować, jak to się mówi po trupach do celu, czyli do olimpijskiego złota. Ja uważam, że nic tak nie kształtuje charakteru drużyny, jak zwycięstwa i medale. Więc fajnie byłoby, gdyby Grbić i Jego kadra kontynuowali tradycję "Orłów" Vitala, czyli medal na każdej imprezie. Marzenie? Może tak, a może nie to, jest sport i wszystko jest możliwe, a po drugie, jak wiemy mamy grupę wspaniałych siatkarzy, którzy są głodni sukcesów w koszulce z orzełkiem na piersi. Już po IO w Pekinie byliśmy pewni, że musi nastąpić przetasowanie pokoleniowe wśród zawodników. Wydaje się, a sorry jestem niemal w stu procentach pewien, że serbski selekcjoner jest tego samego zdania — Musimy być gotowi na zmiany zarówno wśród zawodników, jak i w sztabie szkoleniowym. Co to może oznaczać? A no to, że wcale jedynką na rozegraniu nie musi być Drzyzga i według mnie nie powinien, bo Marcin Janusz jest  dużo bardziej wartościowym sypaczem, a Jego zmiennikiem powinien zostać Jan Firlej, a w orbicie Drzyzga i Komenda. Najbardziej bolącą pozycją w pozytywnym słowa znaczeniu będzie pozycja przyjmującego, bo tutaj mamy kłopot bogactwa. Moje typy dla Grbicia: Leon, Fornal, Semeniuk, Śliwka, Bednorz, Kwolek i Szeszeń jeśli będzie zdrowy. Środek: Bieniek, Huber, Nowakowski Jan i Piotr, Kłos, Kochanowski i Poręba. Atak: Kurek, Kaczmarek i Muzaj, a może Bołądź z Filipiakiem. Libero: Zatorski, Popiwczak i Gruszczyński, a także Wojtaszek z Żurkiem. A przecież mamy jeszcze wielu młodych, zdolnych tj. Gierżot, Gniecki, czy Urbanowicz. To tylko moje przemyślenia i przymiarki, nie musicie się nimi kierować, ani czytać.

*fotografia www. polsatsport.pl      


poniedziałek, 10 stycznia 2022

Bardziej boli porażka gości, niż cieszy wygrana Asseco Resovii Rzeszów.

Po zwycięstwie w dobrym stylu nad zespołem z Olsztyna liczyłem na kontynuację zwycięskiej passy, ale i dobrej gry Asseco Resovii Rzeszów w meczu z GKS-em Katowice (3:1).

Ale najwyraźniej z tym drugim się przeliczyłem, bo to grę drużyny gości można było oklaski kiwać we wczorajszym spotkaniu. Choć przystąpili do tego spotkania bez nominalnych atakujących z jedynym "sypaczem", a także jednym libero. To im po tym spotkaniu należą się brawa, a gospodarzom gwizdy, No poza Maciejem Muzajem, który kolejny mecz z rzędu trzyma poziom na swojej pozycji i jest  wiodącą postacią drużyny z Rzeszowa, a wczoraj został wybrany MVP spotkania. Odrzucał kilkukrotnie rywali swoją zagrywką, był do niezatrzymania w ataku. A co do reszty? Hmm, jedynie co mona byłoby zrobić to użyć łacińskiego języka. Najwyraźniej nasza drużyna myślała, iż mecz sam się, wygra i byli obok tego meczu, najwyraźniej nasi środkowi bloku, nie wiedzą, co jest ich zadaniem, bo kompletnie potrafili wyczuć tempa ataku swoich rywali. Ja się pytam — Po co w kadrze są; Tammemaa i Królicki? Skoro cały mecz stoją "w bazie", a kompletnie "pod grą" Kochanowski i Kozamernik na parkiecie. Po raz kolejny zadam pytanie — Jaki sens było ściągać przed sezonem Sama Deroo? Jak dla mnie więcej jakości ma w sobie Rafał Buszek, aż szkoda było patrzeć na grę belgijskiego przyjmującego momentami, kroku na przyjęciu "dotrzymywał" mu słoweński gwiazdor. Niech Nicolas Szerszeń wraca i ratuje nasze przyjęcie! Bo "Zator" nie stanie się potrójnym Pawłem Zatorskim. Kolejny element, od którego, od kilku spotkań bolą mnie oczy, to element zagrywki. Bez tego elementu daleko nie zajedziemy. Powiecie, że zadziwiam, bo przecież są punkty i to jest najważniejsze w tym wszystkim. Macie prawo 😋.       

*fotografia strona internetowa klubu


niedziela, 9 stycznia 2022

Siatkarska telenowela, której zakończenie było znane od pierwszego kadru ;)

 

Spokojnie to nie wstępne założenia scenariusza filmowego, a realia wyboru nowego selekcjonera naszych siatkarskich Mistrzów Świata. Choć pewnie rezyserzy nakręciłby na ich podstawie komedię, która by na pewno nie zdobyła uznania wśród kibiców jeszcze aktualnych Mistrzów Świata.

Pierwszy klaps do tej siatkarskiej telenoweli, której zakończenie ma się, odbyć  na konferencji prasowej przed środowym meczem LM ZAKS-y z LUBE w Gliwicach. Padł tuż po tym, jak wiadomo było, że z polską reprezentacją żegna się Vital Heynen, ale i po tym, jak jedynym kandydatem na objęcie sterów w PZPS pozostał były siatkarz Sebastian Świderski. Przyznam się szczerze, iż ucieszyłem się z takiego obrotu sprawy, bo w końcu polską siatkówką zacznie rządzić, ktoś, kto zna ten sport od środka, a nie tylko, za biurka. Wtedy nowy sternik PZPS ogłosił konkurs na nowego selekcjonera naszych Mistrzów Świata. Konkurs, który zwał się konkursem tylko z nazwy, bo wiedzieliśmy już wtedy, kto jest jedynym sensownym kandydatem do zastąpienia Vitala Heynena dla Prezesa Świderskiego. Tym jedynym kandydatem  jest nikt inny, jak ten, który poprowadził klub z Kędzierzyna-Koźla do triumfu w siatkarskiej LM, mowa oczywiście o Serbie Nikoli Grbiciu. Ten sam Nikola Grbić, który mimo ważnego i przedłużonego kontraktu z klubem, z Opolszczyzny. Przeniósł się do Sir Safety Perugia, gdzie kapitanem zespołu jest Wilfredo Leon. Jako powód odejścia z Kędzierzyna-Koźla serbski szkoleniowiec podał względy rodzinne, jak to tylko przykrywka, by nie było skandalu. Panie Sebastianie, po co ta telenowela, której zakończenie wszyscy znamy od jej pierwszego klapsa. Czy nie lepszym wizerunkowo rozwiązaniem byłoby rozwiązanie takie jak miało już miejsce, gdy posadę selekcjonera obejmował Stefan Antiga, czyli rozmowa tylko z jednym kandydatem. A tak Pan Prezes okazał nie tylko brak szacunku dla pozostałych kandydatów, ale i pokazał, że kumpel zawsze załatwi kumplowi robotę 😉. Teraz polecą łacińskie słowa pod  moim adresem od zwolenników Prezesa Świderskiego. Te wcale nie świadczą o tym, że nie jestem jego zwolennikiem, ale taka rzecz nie powinna mieć miejsca. Skoro jest ogłaszany konkurs to wszystkich, traktujemy z "czystą kartą", a nie faworyzujemy od początku kumpla. Sam jako potencjalnego i sensownego następcę Heynena obok Mendeza, wymieniam serbskiego szkoleniowca, który był wybitnym "sypaczem" i zdobył wszystko. Ma, za sobą czteroletnią pracę selekcjonera z kadrą swojego kraju, z sukcesami — srebro ŁŚ (2015), złoto (2016) i brąz ME (2017). Przypomnę, że Serbia grała fajną siłową siatkówkę na MŚ w 2018 roku i do momentu zderzenia się z naszą reprezentacją, uważałem ją, za jednego z kandydata do medalu.  Jednego czego się, obawiam to tego, czy pod jego ręką odnajdą się Kurek i kilku innych graczy, bo o graczy, z którymi pracował w Kędzierzynie-Koźlu jestem spokojny. Więc nie skreślajmy Go już w tym momencie, a kibicujmy. O wyborach i pomysłach przyjdzie jeszcze czas podyskutować.

* fotografia — sport.onet.pl        

czwartek, 6 stycznia 2022

Argentyńskie starcie dla Asseco Resovi Rzeszów!

Po nie tyle udanym, ile szczęśliwym debiucie Marcelo Mendeza w Lubinie. Przyszedł czas na starcie argentyńskich trenerów na ławkach trenerskich. W ramach 14 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie Indykpol AZS Olsztyn Javiera Webera (3:0).

Pojedynek trenerów to nie jedyny smaczek wczorajszego spotkania, Butryn kontra Muzaj, który w poprzednim sezonie występował w "Pasiaku", czy też Fabian Drzyzga kontra Jan Firlej. Według mnie ten młody "sypacz" powinien dostać  szansę trochę "posypać" piłek od nowego selekcjonera. Wróćmy jednak do tego, co działo się, na Podpromiu. "Wilki" rozpoczęły to spotkanie od mocnego uderzenia (4:2) jednak nie, trwało to długo bowiem skutecznie blokiem, zagrały "Koniczynki". Jednak gospodarze rzucili się do odrabiania  strat, spory udział w tym miała zagrywka "Maziego", a także gra w obronie rzeszowskich siatkarzy. Olsztynianie jednak nie poddawali się i w końcówce byliśmy świadkami wymiany ciosów i zwrotów akcji, co ostatecznie zakończyło się, zwycięstwem zespołu w "Pasiaku". Tak dobry set w wykonaniu obu drużyn, dawał nadzieję na kapitalne widowisko w kolejnych setach. Niestety na nadziei się, skończyło przez błędy własne obu drużyn, Resovia w II secie popełniła ich, aż jedenaście głównie w zagrywce 😨. Co z tego, że przyjezdni III seta rozpoczęli od prowadzenia, jak za chwilę pozwolili się, dogonić rzeszowianom, za sprawą błędów własnych, ale i napędzać się, swoją grą. Przyznam się, szczerze, że dawno nie oglądałem meczu, gdzie cieszyła mnie ich naprawdę dobra postawa na parkiecie, ale i obrazek kibiców, którzy z radością na stojąco przy piłce meczowej krzyczeli — OSTATNI, OSTATNI!!!  💓. Pewnie zaraz powiecie, że zachłysnąłem się, tym co zobaczyłem. Nie spokojnie, przed naszą drużyną trzy mecze ligowe z teoretycznie słabszymi rywalami i punkty powinny być nasze, ale to tylko teoria. Ja poczekam na mecze z Mistrzem Polski, zdobywcą klubowego Pucharu Europy, czy resztą z czuba tabeli naszej ligi, by zobaczyć, czy ten wczorajszy mecz to nie przysłowiowy słomiany zapał siatkarzy z Podpromia. Po zwycięstwie w Lubinie, którego styl pozostawiał wiele do życzenia. Wiadomo było, że jeśli myślimy o punktach z Olsztynem to obraz gry, musi ulec zmianie. Chyba argentyński szkoleniowiec przeprowadził męską rozmowę w szatni, bo rzeczywiście widać poprawę w zaangażowaniu, w grze pasywnej, czy w skuteczności na kontrach. 
Brawa dla Pawła Zatorskiego, za jego grę we wczorajszym spotkaniu, był naszą ostoją nie tylko na przyjęciu, ale też wyczyniał cuda w obronie. Mam nadzieję, że to niejednorazowa postawa naszego libero, ale znak, że wraca stary, dobry "Zator", którego znamy ze światowych pakietów. Ta dobra postawa zaowocowała statuetką MVP 💪.

*fotografie pochodzą ze strony internetowej klubu        


 

niedziela, 2 stycznia 2022

Jaki był ten 2021 rok?


Czas leci nieubłaganie. Nowinę odkryłem co nie? 😉. Początek roku jest czasem, gdzie wiele osób nie koniecznie blogerów, robi podsumowanie tego, co wydarzyło się w minionym roku. Przyszła i kolej na mnie. Chcesz poczytać? To masz ku temu okazję 😉.

Na wstępie chciałbym Wam serdecznie podziękować, za kolejny rok bycia na "ty" z moim amatorskim pisaniem o tym, co jest moją pasją i nie boję się, użyć tego słowa miłością. Za przeżywanie razem ze mną triumfu ZAKSY w siatkarskiej Lidze Mistrzów, srebrnego medalu naszych Orłów na VNL, brązowego medalu na ME, czy opłakiwanie porażki na IO. Dla tych, którzy dołączyli do grona bycia z moim blogiem na "ty" w minionym roku, a wiem, że jest Was sporo. Przypomnę, że właśnie 02 stycznia 2016 roku, blog ujrzał światło dzienne, a niespełna tydzień temu, przekroczył ćwierć miliona wyświetleń. Przyznam się, szczerze bałem się, tego, jak zostanie odebrany. Bo przecież z racji swojej niepełnosprawności, nigdy nie miałem okazji w nią zagrać, a piszę tylko i wyłącznie na podstawie obserwacji telewizyjnych i swoich emocji, które mi towarzyszą podczas oglądania. Trochę miałem racji, bo zdarza mi się, otrzymywać wiadomości, czy czytać komentarze w stylu — skoro jesteś taki mądry to, idź i zagraj. Jeśli, kogoś rażą moje spostrzeżenia to, przepraszam, ale z drugiej strony nie da się, lubić wszystkiego i wszystkich. Mojego bloga, ani mnie też 😊. Jednak częściej otrzymałem w ostatnim roku wiadomości ze słowami — twoje teksty czyta się, świetnie nie przestawaj pisać. Podziwiam również, za walkę. I to nie tylko od kibiców Asseco Resovi Rzeszów, czyli to prawda, że siatkówka łączy 💓. Wśród tych miłych komentarzy i wiadomości, znalazły się, też wiadomości z propozycjami nawiązania współpracy z portalami siatkarskimi. Niestety nie skorzystałem, bo pisząc dla takich portali, byłbym zmuszony pisać pod dyktando, a nie pisać emocjami, jak to ma miejsce na kartach bloga. Chcę pozostać sobą! Czyli, jak to napisała moja oazowa wolontariuszka normalnym człowiekiem. Dziękuję, bo już traciłem nadzieję, że to od Ciebie usłyszę 😍😛. Drugi aspekt, dla którego odmówiłem to aspekt prywatny, Moje życie to nie tylko siatkówka, ale też walka o samodzielność, ale i praca copywritera w agencji filmowej. Obie te rzeczy są dla mnie mega wyzwaniem, ale i radością, w które wkładam całe serducho. Do czego mnie to pierwsze doprowadzi?  Sami chcielibyśmy to wiedzieć 😛, bo zeszły rok pokazał, że to, pole do popisu, które dał nam dwukrotnie dr. Repetunov, udało się, przekuć w coś, co miało nigdy nie nastąpić, miałem patrzeć na świat tylko i wyłącznie siedząc. Nie myślcie, że stał się, cud i biegam. By zacząć chodzić z pomocą fizjo, potrzebny jest żmudny, trudny wysiłek i motywacja do dalszych zmian, której mi na razie nie brakuje. Czy to wysiłek, uwierzcie mi z boku to, wygląda na kabaret, ale jak widać w tym szaleństwie jest metoda 😛. W tym roku także udało mi się, przełamać na nowo do jazdy wózkiem elektrycznym. Swoją drogą to było dziwne, że uczyłem się, chodzić, a bałem się, jeździć elektrykiem. Wiem nie, jestem normalny 😂. Jedyne, co powstrzymywało mnie przed dodaniem gazu to moja osobista ochrona w postaci, idących przede mną Tolka i Rockiego. Decydując się, na pracę w agencji filmowej, miałem obawy czy się, odnajdę w świecie filmu, bo przecież siatkówka, a film. To dwa różne światy, mimo tego, że jestem humanistą. Dziękuję szefostwu, za wyrozumiałość, cierpliwość i zaufanie. Powiem Wam, fajny ten świat filmu i wszystko, co z nim związane 😎. Czy z blogera stanę się, filmowcem i przestanę blogować? Kto wie, bo fajnie jest "malować słowami" i zaciekawiać tym odbiorcę, pobudzając jego wyobraźnię. Jakie mam plany na ten rok? Chcę być nadal, jak najlepszą wersją siebie, walczyć przy tym, o jak najlepsze "jutro"i dawać maxa w pracy zawodowej. A Wam życzę i sobie też wielu pozytywnych siatkarskich emocji i zdrowia. A Wam sprawni inaczej dodatkowo odwagi w przełamywaniu własnych słabości i sięganiu po marzenia.