sobota, 30 grudnia 2023

Poświąteczne zwycięstwo "Wilków".

Asseco Resovia Rzeszów zakończyła rok 2023 zwycięstwem w Lubinie (1:3). Chwilami można było mieć wątpliwości, czy punkty wrócą do Rzeszowa (przynajmniej ja miałem).


Drużyna z Rzeszowa rozpoczęła to spotkanie od mocnego uderzenia w polu serwisowym, co sprawiło, że zawodnicy Pawła Ruska mieli spory problem ze swoją pierwszą akcją. A po stronie Rzeszowa mieliśmy sporo gry pierwszym tempem oraz gry Fabiana Drzyzgi ze Stephenem Boyer. Co pozwoliło graczom z Rzeszowa zbudować czteropunktową i wydawało się, że spokojne zwycięstwo w premierowej partii spotkania. Nic bardziej mylnego, bo drużyna gospodarzy, nie miała nic do stracenia. I niemal w mgnieniu oka zniwelowali przewagę za sprawą zagrywki - Pawła Pietraszko i Jake'a Hansa. Taka sytuacja sprawiła, że byliśmy świadkami seta na przewagi oraz skoków ciśnienia po stronie rzeszowskich fanów siatkówki. II set to absolutna  dominacja podopiecznych Giampaolo Medei dzięki kontynuacji dobrej ofensywnej gry z pierwszej części I seta. I zespół z Podkarpacia był o set od trzech punktów i otwierania sylwestrowych trunków. Chyba o tym właśnie myśleli w partii numer III, bo przecież samo się wygra😉. Znajoma nam sytuacja, co nie😎? Sytuacja na parkiecie została całkowicie zdominowana przez "Lisów" Pawła Ruska i IV partia stała się faktem, a "pasiastym" kibicom w oczy zaczęła zaglądać wizja tie-breaka. Na szczęście rzeszowianie powrócili do swojej dobrej gry w ataku, mimo nerwowej końcówki udało się zakończyć spotkanie w IV aktach.
To kolejne spotkanie, gdzie Stephen Boyer był liderem rzeszowskiej drużyny. W zeszłym sezonie tym liderem był Torey DeFalco, w tym tę pałeczkę przejął francuski atakujący. I w moim mniemaniu duet Francuzów to najbardziej trafione przed sezonowe transfery. Pozostaje mieć nadzieję, że amerykański kowboj powróci do dyspozycji z przed kontuzji.   

foto: pochodzą z różnych stron

wtorek, 26 grudnia 2023

Kogo, by tu powołać 🤔? Czyli znów przejąłem notes Nikoli Grbicia.

Zbliżamy się powoli do półmetka najlepszej ligi w Europie, a może i na świecie. Niestety powoli oznacza to powoli narastający ból głowy u selekcjonera naszej reprezentacji w związku z sezonem olimpijskim.

A ból głowy będzie dotyczył powołań do Gangu Łysego na sezon olimpijski, bo chętnych i wyróżniających się siatkarzy na parkietach PlusLigi nie brakuje. Zatem znów ukradłem notes naszego selekcjonera, w którym zapisuje nazwiska i postanowiłem dopisać swoje 😀.

Rozgrywający:
Pierwszy raz odkąd bloguje, nie mam problemu z tym, by wymienić cztery nazwiska na tej pozycji, które według mnie powinny znaleźć się w szerokiej kadrze. Na ten moment niekwestionowanym liderem na tej pozycji jest dla mnie Jan Firlej z Projektu Warszawa, którego rozegranie jest najbardziej efektowne, jak i efektywne. Co zresztą odzwierciedla pozycja drużyny trenera Piotra Grabana w ligowej tabeli. Tuż za nim jest Marcin Janusz, który powraca do siebie po kontuzji pleców. Docelowo ta dwójka powinna zagrać  na IO (według mnie 😉). Wsparciem dla tej dwójki w przyłorocznej VNL - turniej finałowy w Łodzi. Powinien być Marcin Komenda, a także absolutny debiutant w tej stawce Kamil Droszyński. To dzięki tym dwóm kreatorom gry Bogdanka LUK Lublin i gdański Trefl, są absolutną rewelacją trwającego sezonu ligowego. Zapewnie dziwi Was fakt, że jak to kibic Asseco Resovii Rzeszów, nie powołałby Fabiana Drzyzgi. No cóż jestem obiektywnym kibicem i blogerem. A umiejętmości czwórki wymienionej przeze mnie, są dla mnie wyższe niż Kapitana drużyny z Podpromia 😎.

Przyjmujący:
Od tej pozycji zaczyna się ból głowy serbskiego selekcjonera biało-czerwonych "Orłów". Peleton, w którym znajdują się: Semeniuk, Leon Fornal, Śliwka i Bednorz. Choć na ten moment nazwisko Kapitana ZAKS-y jest dla mnie pod dużym znakiem zapytania ze względu na kontuzję, lecz myślę, że zobaczymy Go w biało-czerwonej koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Czy pojedzie walczyć o olimpijski laur, tego nie wiem. Wszystko zależy od formy, ale i koncepcji naszego coacha oraz tych, któzy gonią ten peleton. Liderem tej grupy pościgowej jest Artur Szalpuk, który szaleje na lewej flance drużyny ze stolicy naszego kraju. Mając nadzieję na to, że zagrzeje na dłużej miejsce na pokładzie biało-czerwonego Gangu Łysego. Tuż za nim znajduje się Mikołaj Sawicki z Trefla Gdańsk, który już posmakował gry w biało-czerwonych barwach, w minionym sezonie reprezentacyjnym. W obecnym sezonie ligowym poprawił przyjęcie, nadal lubi nękać rywali swoim serwisem oraz atakami. W mojej ocenie na debiut w biało-czerwonych barwach zasługuje dwóch graczy. Pierwszym z nich jest Michał Gierżot z nyskiej Stali, który dzieli i rządzi na skrzydle drużyny trenera Daniela Plińskiego. Chyba już czas przekonać się o tym talencie na "wodach reprezentacyjnych" 😉. Drugim zawodnikiem, którego myślę warto byłoby sprawdzić na pokładzie reprezentacji jest Damian Kogut z Exact Systems Hemarpol Częstochowa. Jestem ciekaw, jak wyróżniająca się ofensywnie postać beniaminka spod Jasnej Góry odnalazła, by się na tle przyjmujących, którym zaczyna brakować gablot na trofea z naszą reprezentacją.

Środkowi:
To druga formacja w "Gangu Łysego", gdzie kibice nazwiska Huber, Kochanowski, Kłos i Beniek wymienią jednym tchem. Warto przypomnieć, że Mateusz Bieniek powrócił do pełni sił po kontuzji i bryluje w barwach drużyny z Zawiercia, "Bieniu" musi pamiętać, że to trio przed nim pozamiało z reprezentacją Polski na arenie międzynarodowej w minionym sezonie kadrowym. I po koleżeńsku miejsca w Gangu Łysego mu nie oddadzą, oj nie 💪. Podobnie, jak na pozycji przyjmującego, tak i tutaj mamy do czynienia z "Orzełkami", którzy chcą spróbować podgryźć profesorów od "wyłączania światła" rywalom. A tutaj poatawiłbym na trio żółto-niebieskich:  Konrad Jankowski, Dominik Kramczyński oraz Jakub Abramowicz. Popularny "Plina" ma niewątpliwy dar do wyszukiwania diamentów i ich szlifowania. Wspomniani przeze mnie środkowi, są tego idealnym przykładem. Do tej trójki dorzuciłbym Szymona Jakubiszaka z olsztyńskiego AZS-u, gdzie jest wyróżniającą się postacią na środku siatki.

Atakujący:
W tym sezonie ligowym mamy wysyp urodzaju na tej pozycji i chyba nikt nie musi się bać o następcę Bartosza Kurka czy Łukasza Kaczmarka, bo przecież Bartłomiej Bołądź prowadzi zespół z Warszawy od zwycięstwa do zwycięstwa. A za Jego plecami czają się: Kevin Sasak, Remigiusz Kapica, Dawid Dulski oraz Mateusz Borkowski, Którzy podobnie, jak Bołądź, są armatami swoich ligowych drużyn i dają im punkty do ligowej tabeli

Libero:
Zatorski, Popiwczak, Szymura... i myślę, że Kuba Hawryluk odniżył mocno loty w porównaniu z szeszłym sezonem. A Maksymilian Granieczny myślę, jest to dalsza melodia przyszłośći.

*foto: grafika praca własna 

piątek, 22 grudnia 2023

Ukraińsko- słoweńskie zwycięskie granie Asseco Resovii Rzeszów.

Asseco Resovia Rzeszów przed świętami Bożego Narodzenia rozegrała dwa spotkania odpowiednio na plus ligowych parkietach i parkietach siatkarskiej Champions League.

Na ligowym podwórku przeciwnikiem zawodników ze stolicy Podkarpacia był Barkom Każany Lwów (3:1). Wynik spotkania jest dość szczęśliwy, bo choć pierwsze dwa sety zostały wygrane dzięki odrzuceniu gości z Ukrainy przez serwis Asseco Resovii Rzeszów. Co ułatwiło Fabianowi Drzyzdze wykorzystanie walorów ofensywnych Karola Kłosa, Kuby Kochanowskiego i swoich skrzydłowych. To w kolejnych dwóch partiach za sprawą tego, z czego jest znana drużyna z Rzeszowa — mecz się sam zamknie,  już tak kolorowo nie było. Bo Lwowianie "zwietrzyli pismo nosem", co o mały włos nie skończyło się piątą partią. A wszyscy wiemy, że tie-break rządzi się swoimi prawami. Brawa dla przyjezdnych za podejście bez respektu w partii III i IV dla wyżej notowanego zespołu w naszej lidze i zaprezentowanie się tak samo dobrze w elementach siatkarskich, jak choćby wtedy, gdy pokonywali drużynę z Kędzierzyna-Koźla. Inna sprawa, że w tym niemalże odwróceniu losów meczu pomogły niedokładne piłki na skrzydła od Kapitana zespołu z Rzeszowa. I tylko błędy własne graczy w pomarańczowych strojach, uchroniły "Pasy" przed utratą co najmniej punktu w tym spotkaniu. Bądź co bądź to był chyba najlepszy mecz, jak na razie Stephena Boyera w biało-czerwonych barwach. I to jego grze zawdzięczamy te jakże cenne trzy punkty do ligowej tabeli.
Po walce na ligowym parkiecie Asseco Resovia Rzeszów wróciła do walki o punkty w siatkarskiej Champions League, gdzie potrzebuje punktów, jak tlenu, jeśli chce awansować do fazy pucharowej. Pierwszym przeciwnikiem w rundzie rewanżowej był ACH Volley Ljubljana (3:0) z młodymi następcami choćby Klemena Cebulja w składzie. Był to mecz bez historii, rzeszowski zespół od pierwszego gwizdka wywarł presję na rywalu swoim serwisem. Kończyło się to bezpośrednim zdobyciem punktu przez zespół włoskiego szkoleniowca lub też był czas na to, by "zgasić światło" rywalowi. Ustawienie sobie szyków rywala swoim serwisem sprawiło, że widzieliśmy sporo gry pierwszym tempem, czy widowiskowych ataków z VI strefy, czyli pipe Fabiana Drzyzgi z  Yacine Louati, który szalał na lewej flance (14 pkt). Kroku w ataku dotrzymywali mu dwaj pozostali skrzydłowi — Klemen Cebulj i Stephen Boyer. W III secie Asseco Resovia Rzeszów na moment straciła koncentrację i na tablicy wyników pojawił się remis, jak i widmo IV seta. Jednak zawodnicy potrafili w porę zareagować i dokończyć dzieła w nieco ponad 70 minut.

foto: fb/Polskie Radio Rzeszów
     

środa, 20 grudnia 2023

Co my tak naprawdę świętujemy? 🤔

Ten post postanowiłem zatytułować, może się wydawać kontrowersyjnym pytaniem, na miarę dzisiejszego świata. 
Świata, który ma dla każdego z nas ofertę i tylko od nas zależy, z której oferty skorzystamy. Co roku już 02 listopada widzimy początek reklam świątecznych, a witryny sklepowe zapraszają nas na promocyjne zakupy, które mają za zadanie zapewnić "lepsze" święta. Z nowymi smartfonami, czy telewizorami. Które ułatwią nam kontakt z bliskimi, oraz  oglądanie filmów świątecznych w lepszej jakości. A świąteczny shopping umilają lecące z głośników świąteczne piosenki, które sam bardzo lubię. Tylko w tym wszystkim, o czym wspomniałem, jest brak Tego, co jest najważniejsze w Bożym Narodzeniu. To się, nazywa komercja i laicyzacja, bo nawet zwrot Wesołych Świąt jest zastąpiony angielskim wyrażeniem Merry Christmas. Wiem, że dla każdego z Was, co innego może być istotą tych zbliżających się świąt. Wiem też, że ważna jest ta otoczka z choinką i kolędami na czele, która buduje atmosferę zbliżających się dni, tylko pogoda najwyraźniej pomyliła już kolejny rok z rzędu święta.
Przejdę do tej prawdziwej "oferty", która dla mnie jest dla mnie najistotniejsza w zbliżającym się czasie. Najistotniejszą postacią będzie dla mnie Miłość, która po raz kolejny się narodzi, by dać nam Wiarę, Nadzieję i Miłość, a blask bijący od betlejemskiego żłóbka ogrzeje nasze niekiedy zziębnięte, oblodzone i zlęknięte o jutro serca. Nie potrzebuje nowego smartfonu ze świątecznej oferty, którą kuszą operatorzy, by mieć lepszy kontakt z bliskimi w te święta, czy telewizora w najlepszej technologii. By po raz kolejny oglądnąć  Kevin sam w domu bez, którego wielu nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia. Bo nawet najnowszy gadżet nie powinien nam zastąpić realnego kontaktu z drugim człowiekiem (jeśli jest to możliwe), wiem świat dziś, rządzi się swoimi prawami. Łatwiej jest zadzwonić, czy napisać niż odwiedzić. Tylko zanim zrobisz to, co łatwiejsze, zastanów się, czy Twój adresat nie czeka na Ciebie "w realu", w to Boże Narodzenie na wypicie z Tobą zwykłego kubka herbaty. Bo, kto wie, czy za rok będziesz miał szansę naprawić swój błąd, bo nasze życie jest kruche i ulotne. Nie bój się okazać uczuć dla tych, którzy są dla Ciebie ważni. Nie bój się wziąć ten biały opłatek i powiedzieć, czasem trudne "przepraszam".
Na koniec chcę Wam życzyć, by każdy z Was  odnalazł w tych świętach to, co dla Was najważniejsze i bądźcie szczęśliwi. 
 
 

niedziela, 17 grudnia 2023

Gwiazdkowe prezenty z Podpromia!

Szał kupowania świątecznych prezentów trwa w najlepsze, ten trend dotyczy także zespołów z PlusLigi. O siatkarskich prezentach dla swoich kibiców nie zapomnieli  włodarze Asseco Resovii Rzeszów.

Najwyraźniej klub z Podpromia lubi internetowy szum wokół siebie i nie koniecznie musi on dotyczyć sportowych wyników rzeszowskich "Wilków", nie inaczej było i tym razem 😉.
Jak mówi polskie przysłowie — od przybytku głowa nie boli to przysłowie idealnie oddaje sytuację z zawodnikami na pozycji rozgrywającego w Asseco Resovii Rzeszów. Siatkarskie portale internetowe obiegła informacja o tym, że po rozwiązaniu kontraktu Łukasza Kozuba przez GKS Katowice. Powraca on do końca trwającego ligowego sezonu,  do swojego macierzystego klubu, czyli do grania w "Pasiaku". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż rozgrywającymi klubu z Rzeszowa, są: Fabian Drzyzga i Michał Kędzierski. Informacja ta wywołała lawinę spekulacji wśród kibiców drużyny ze stolicy Podkarpacia. Czy ta decyzja nie oznacza pożegnania z którymś z rozrywających? Czy ta decyzja jest podyktowana dolegliwością stopy Kapitana? Obydwa te pytania miały, by jakiś  sens. Ja pozwolę sobie trochę inną tezę, może to zatrudnienie po raz kolejny swojego wychowanka, ma na celu wywarcie presji do cięższej pracy Kapitana na treningach. Bo, jak wiemy jego rozgrywanie (czyt. wystawianie) do zbyt dokładnych w czasie meczów, nie należy. Jeszcze nikomu rywalizacja nie zaszkodziła, czy to w sporcie, czy też nie. Może wreszcie o tym, kto wyjdzie w podstawowym składzie na rozegraniu "Reski" zadecyduje forma sportowa, nie nazwisko 😎. Znowu podpadłem 😄.
Drugim prezentem z tzw. wyższej półki była wiadomość, która spadła na kibiców "Pasów", jest taka, iż od sezonu 2024/25 zawodnikiem Asseco Resovii Rzeszów. Zostanie jej kat z meczów półfinałowych PlusLigi poprzedniego sezonu — Bartosz Bednorz. Ta informacja podbiła internety do stopnia, że kibice już dywagują, kogo z dwójki Cebulj, DeFalco zastąpi przyjmujący naszej reprezentacji i "Koziołków" z Kędzierzyna — Koźla. Osobiście wolałbym, by to oznaczało koniec przygody z rzeszowskim klubem słoweńskiego przyjmującego. Bo jakoś od jej początku, nie byłem i nie jestem przekonany do jego gry w "Pasiaku". I chyba nie jestem w tym osamotniony 😉. Ta informacja wywołała też falę negatywnych komentarzy. Bo przecież w jednym z wywiadów zainteresowany (Bartosz Bednorz) powiedział, iż w ZAKS-ie czuje się, jak w rodzinie, a teraz idzie do ligowego rywala. Tym, co napiszę pewnie znów, podpadnę kibicom siatkówki, trudno 😋. W obecnych czasach mamy do czynienia z siatkarzami najemnikami, którzy idą tam, gdzie dają więcej "sosu", a jak wiemy w stolicy Podkarpacia ten "sos" jest 😁. Nieznajdziemy już takich siatkarzy, którzy byli przywiązani do barw klubowych, a takimi bez wątpienia byli: Olieg Achrem, Wojtek Grzyb i Mariusz Wlazły 😍.
Na moment wrócę do rzeszowskiego klubu. Może na początek, zamiast ogłaszać prezent z wyższej półki na skrzydle. Wypadałoby ogłosić rozgrywającego na miarę nowego skrzydłowego, bo nawet "Bedni" bez dobrej piłki na skrzydło, cudów w ataku nie zrobi. Pozwolę sobie przytoczyć rozmowę na Messengerze z moim kolegą kibicem — nam dwóm na rozegraniu marzy się ktoś z trójki: Brizzard, Firlej i   Simone Giannelli. Z tym że gdyby zakontraktowane to trzecie nazwisko, Pana Prezesa nie byłoby stać na nowe marynarki, stwierdziłem 😂. Tak czy inaczej my kibice SOVII, czekamy na kolejne prezenty z "najwyższej półki", bo takie na pewno będą, bo kto bogatemu zabroni. Tylko czas zrozumieć, że osobowości nie grają, a kolektyw 👊.

*grafika praca własna  

czwartek, 14 grudnia 2023

Set straconej szansy "Wilków"!? 🤔

Po mękach na parkietach Plus Ligi rzeszowskie "Wilki" wróciły do walki o punkty w siatkarskiej Champions League. Na rzeszowskie Podpromie przyjechał Mistrz Włoch — Itas Trentino z Janem Kozamernikiem w składzie (0:3).

Zacznę nie typowo, bo od II seta, gdzie zobaczyliśmy najlepszą wersję Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. SOVIĘ, która po przegranym pierwszym secie, gdzie to została zepchnięta do defensywy przez zmienność zagrywki i ataku przyjezdnych. Potrafiła wrócić do gry za sprawą wywarcia presji na rywalu swoim serwisem  do tego stopnia, że włoski rozgrywający musiał biegać po boisku, by dostarczyć piłkę swoim kolegom do ataku. Co nie raz kończyło się "zgaszeniem światła" takim zawodnikom, jak:  Alessandro Michieletto czy Daniele Lavia. Nie brakowało widowiskowych obron "Pasów", a także niekonwencjonalnych ataków Klemena Cebulja i Stephena Boyera, które kończyły się punktami dla graczy w biało-czerwonych strojach. Sprawiało to, że biało-czerwona publiczność zgromadzona w hali Podpromie zrywała się do jeszcze większego dopingu. Co tylko nakręcało "Wilków" do jeszcze większej walki o wyrównanie stanu meczu. A kto wie może i czegoś więcej 😎. Do tego, by wyrównać stan meczu, zabrakło nie tylko odporności psychicznej do tego, by postawić kropkę nad i. Zabrakło również zmiany strefy posłania piłki do ayaku, po pierwszym błędzie Luatiego. Bo przecież trzeba dać piłkę na przełamie. Jednak nasz rozgrywający nie przewidział tego, że jego zamiary, są czytane przez rywali, jak dobra książka 😊. Wystarczyło tylko zmienić strefę — a mianowicie wrzucić piłkę na środek siatki (bo chyba nie był wykorzystywany przez cały II set 😱). A kto wie, jaki byłby wtedy końcowy wynik spotkania, bo nie raz takie sety uskrzydlają, ale do tego trzeba kreatywnego rozegrania. Tego korzystnego obrazu Asseco Resovii w II secie nie byłoby bez dobrej gry ofensywnej naszych skrzydeł.
Włoski potentat wygrał zasłużenie, grając bardziej dojrzałą, cierpliwą i techniczną siatkówkę. Potrafił dostosować formę ataku do zaistniałej sytuacji boiskowej. Świetnie radził sobie w grze na tzw. wysokiej piłce, a mistrzem w wybijaniu piłki po rzeszowskim bloku był mający polskie korzenie Kamil Rychlicki. Taka postawa Mistrza Włoch  powodowała, że gracze Giampaolo Medei poza II setem nie mieli argumentów, by odwrócić kartę w potyczkach rzeszowsko-włoskich.

foto: Kamciography


wtorek, 12 grudnia 2023

Gra na pół gwizdka "Wilków" w Radomiu, czyli zwycięstwo po tie-breaku.

 Po zwycięskim meczu błędów z Katowicami u siebie Asseco Resovia Rzeszów udała się do Radomia na mecz z Enea Czarni Radom (2:3)

Patrząc przed meczem na lokaty obu drużyn w ligowej tabeli to, "Wilki" Giampaolo Medei powinny zmieść z siatkarskiego parkietu, ale były to tylko pobożne życzenia sympatyków "Pasów"😂. Śmiem twierdzić, że juniorzy z AKS Resovia Rzeszów potrzebowali, by mniej czasu, aby zakończyć to poniedziałkowe wieczorne granie 😏.
Zważając na to, że jutro gramy na Podpromiu spotkanie z włoskim Itas Trentino w siatkarskiej Lidze Mistrzów. To chyba "Wilkom" powinno zależeć na, jak najszybszym meczu, czy się mylę? 😎. Najwyraźniej rzeszowscy siatkarze wzięli sobie do serca słowa swojego Kapitana, że nie da się grać z pełnym zaangażowaniem, w każdym meczu. Bo to drużyna Pawła Woickiego weszła w to spotkania bez respektu dla rzeszowskiej konstelacji gwiazd. Prezentując fajną siatkówkę, obnażając przy tym słabości Asseco Resovii Rzeszów w grze obronnej i asekuracji. Można, by zapytać, czy te wspomniane elementy defensywne, są trenowane przez graczy ze stolicy Podkarpacia, bo po niektórych akcjach można mieć spore wątpliwości 😋. Atakujący drużyny z Radomia — Nikola Meljanac zagrał, jak na razie mecz życie na plusligowych parkietach,  licytując się ze Stephanem Boyer (MVP), kto zdobędzie więcej punktów we wczorajszym spotkaniu. I choć to Francuz wyszedł zwycięsko razem ze swoją drużyną to jeden punkt więcej (30), zdobył Serb. 
Co jeszcze można powiedzieć o grze "Pasów" oprócz tego, że jest zmienna, jak chorągiewka na wietrze? Po raz kolejny można spytać:  Co w drużynie z Rzeszowa robi Klemen Cebulj?  Patrząc na statystyki to był pewnym punktem na przyjęciu, i polu serwisowym jednak gdy piłka do niego w ataku. To kibice w "Pasiaku" - zadawali sobie pytanie: Będzie punkt dla nas, "zgaszone światło", czy piłka w aucie? Czy dwukrotny srebrny medalista Mistrzostw Europy powinien być tak nieregularny?
Jedynymi pozytywnymi postaciami po stronie graczy w czarnych strojach byli: wspomniany wcześniej Mistrz olimpijski, którego ataki po ciasnym skosie, czy po prostej oraz zagrywki sprawiały, że gracze z Radomia tracili chwilowo ochotę do gry. Cieszy kolejne dobre spotkanie na prawym skrzydle, bo kto wie, czy wynik spotkania nie byłby zgoła inny gdyby nie gra francuskiego bombardiera. Któremu jeszcze trochę brakuje do Stephena Boyer, którego mogliśmy oglądać w barwach aktualnego Mistrza Polski. Kolejny spory plus ode mnie wędruje do Karola Kłosa, który pokazuje, że PESEL, nie ma znaczenia, a umiejętności. Jego gra na siatce z Fabianem Drzyzgą mogła się podobać, a zagrywka typu float zaburzała pierwszą akcję radomian. Ktoś powie zwycięzców się, nie sądzi, tak to prawda momentami nie było widać różnicy lokat w ligowej tabeli, lecz męczarnie po stronie graczy ze stolicy Podkarpacia. Z taką grą, jak wczoraj nie mamy co szukać w jutrzejszym spotkaniu z włoskim potentatem. I to nie zależnie od tego, czy zagrają Kuba Kochanowski i TJ DeFalco, czy też nie. Wiem po raz kolejny, zostanie zarzucone mi, że się czepiam. No cóż, może i noszę okulary, ale jeszcze widzę i potrafię analizować  👊.

foto: www.plusliga.pl

piątek, 8 grudnia 2023

Angażować się czy też nie? Takie dylematy tylko w Asseco Resovii Rzeszów.

Myślałem, że jako kibic siatkówki, wiem już wystarczająco dużo, a tu jak to mówi młodzież lipa. Dobrą formą edukacji jest bycie kibicem Asseco Resovii Rzeszów i czytanie wywiadów z ich zawodnikami 😉.

Jednak, jak mówi polskie przysłowie — człowiek uczy się całe życie (dotyczy to także kibica siatkówki). Do momentu przeczytania wywiadu z Kapitanem Asseco Resovii Rzeszów dla PlusLigi. Myślałem, że wyniki i medale zdobywa przez pełne zaangażowanie w sportowych zmaganiach przez cały sezon. Najwyraźniej ta zasada nie dotyczy gwiazdozbioru z Podpromia. Bo, jak inaczej zinterpretować słowa Kapitana rzeszowskiej kapeli? Nie da się przez cały sezon grać z takim samym zaangażowaniem. Wychodzi na to, że siatkarze z Rzeszowa losują, z którym przeciwnikiem dać więcej od siebie 😋. Takie losowanie może mieć konsekwencje w postaci straty punktów do ligowej tabeli. Zapomniałem, że punkty i siatkarska jakość, są sprawami drugorzędnymi 😒. Rozumiem, że jest duży natłok meczów, a siatkarze, są tylko ludźmi, lecz mimo wszystko, są profesjonalistami. I grają w klubie, którego kapela na papierze stawia ich w roli głównego faworyta do Mistrza Polski. Od zarania dziejów wiadomo, że zawodnicy przychodzący na Podpromie, nie mają kontraktów, które wystarczają tylko na "patyczki do uszu". Wiadomo też, że mają najlepszych kibiców w lidze 💗.
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie osobiście takie słowa nie powinny paść z ust Kapitana drużyny, która ma tak wysokie aspiracje! Świadczy to tylko o braku profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu, ale i też o braku szacunku do rzeszowskich barw, jak i kibiców. Kibice, którzy śledzą regularnie mecze SOVII potrafią zauważyć  zaangażowanie lub grę na "pół gwizdka" na rozegraniu także 😎. Kapitan nie przewidział tego, że jeszcze bardziej może stracić sympatię wśród kibiców z Rzeszowa. Takie słowa tylko po raz kolejny pokazały słuszność decyzji o tym, że nie ma rozgrywającego Asseco Resovii Rzeszów w Gangu Łysego. Bo u Nikoli Grbicia nie ma miejsca na gwiazdorzenie na parkiecie i poza nim. Po takich słowach powinny moim zdaniem zostać wyciągnięte konsekwencje w postaci posadzenia "w bazie", a "Kędziorek" pokazał "kwity" i płynność w rozegraniu. Jestem w  100% pewny, że takie konsekwencje nie będą mieć miejsca, bo są równi i równiejsi w zespole z Podkarpacia. Chciałbym doczekać czasów, kiedy to o grze na rozegraniu, będą decydować umiejętności, a nie nazwisko. Czy się doczekam? Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą 😂👊.

*foto: fb/ Kamciography




 

środa, 6 grudnia 2023

Nerwowe punkty SOVI na Mikołajki!

8 zwycięstwo w Pluslidze odniosła wczorajszego wieczoru Asseco Resovia Rzeszów, pokonując wczorajszego wieczoru w hali Podpromie GKS Katowice (3:0).

Po zwycięstwie w bardzo dobrym, w siatkarskim klasyku z bełchatowskimi "Pszczołami".  Można było mieć, nadzieję, że ten dobry styl gry będzie kontynuowany w meczu z przedostatnią drużyną w ligowej tabeli. Chwilami tak też było, lecz chwilami byliśmy świadkami deja vu z meczu w Lidze Mistrzów z mistrzem. Bo zespół trenera Grzegorza Słabego przyjechał do Rzeszowa walczyć, jak równy z równym. Mimo dobrych statystyk zarówno w przyjęciu, jak i ataku. "Wilki" nie ustrzegły się przestojów po widowiskowych akcjach, czy to ze skrzydeł lub ze środka siatki — nie zawsze w pierwszym uderzeniu. By zaraz oddać pole rywalowi przez błędy własne w ataku, co tylko nakręcało zespół Katowic, bo przecież samo się wygra 😉. A i sędzia też pomoże, bo nie  gwizdnął "Zatorowi" podwójnego odbicia w końcówce III seta przy piłce setowej dla gości. Kto wie, czy gdyby nie ten błąd arbitra, czy Resovia cieszyłaby się z pełnej puli w tym spotkaniu 😎 Jonas Kvalen postanowił pokazać swojemu byłemu pracodawcy swoje walory siatkarskie zdobywając punkty z lewego skrzydła, a Damian Domaga, pokazał, że potrafi zagrywać w hali Podpromie. Te wszystkie atrakcje meczowe sprawiły, że byliśmy świadkami dwóch setów na przewagi. A SOVIA musiała się bronić zagrywką Klemena Cebulja, jak i jego atakami z lewego skrzydła oraz nieprzewidywalnym elementem, jakim jest blok. Wciąż czekamy na płynną grę Asseco Resovii Rzeszów i siatkarską jakość pozbawioną błędów. Bo chyba od takiego składu możemy, a nawet musimy tego wymagać 

foto: www.plusliga.pl 

niedziela, 3 grudnia 2023

"Wilki" zwyciężają w klasyku!

Mecze Asseco Resovii Rzeszów z PGE GIEK Skrą Bełchatów zawsze niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny.

I taką nadzieję mogli mieć kibice przed wczorajszym spotkaniem "Wilków" z "Pszczołami". Mając jednak świadomość, że nie, są to już te drużyny, Przykładem jest tego, choćby Karol Kłos, który po 13 sezonach zamienił Bełchatów na Rzeszów.
Na nadziei się skończyło (3:0), bo "Wilki" Giampaolo Medei kontrolowały boiskowe wydarzenia, można powiedzieć od pierwszego do ostatniego sędziowskiego gwizdka. Na nic zdawało się "szarpanie" w ataku przez żółto-czarne skrzydła. Bo więcej tej jakości siatkarskiej było po stronie gospodarzy. Fabian Drzyzga (MVP) wykorzystał to, co jest podstawą w pierwszej akcji-przyjęcie (50%). Od początku sezonu, więcej tego kleju i jakości siatkarskiej było na lewej flance. Co pokazują statystyki w ataku Louati i DeFalco. Nie na darmo mówi się, że środek siatki to "kopalnia punktów" dla Asseco Resovii w tym sezonie. W "swojej" lidze, jak zawsze zagrał "Kochan", który wykręcił (78% w ataku - 8 pkt w tym as serwisowy). Swoje z tej strefy boiska dołożył "wujo Karol" (75% w ataku - 7 pkt w tym blok). Wszyscy wiemy, jak ważną częścią w siatkówce jest obrona, we wczorajszym meczu, aż miło było popatrzeć, jak w tym elemencie spisywały się "Pasy". Bo we wcześniejszych meczach różnie z tym bywało. Świetnie wspierał w elemencie obrony Pawła Zatorskiego Torey DeFalco (obaj po 7). 
Czy to oznacza, że amerykański przyjmujący odzyskuje swój koloryt z poprzedniego sezonu? Gdzie rywale przecierali oczy ze zdumienia, gdy podbijał piłki w obronie i dobijał ich, zdobywając punkty z lewego ataku. W mojej ocenie bardziej na statutkę MVP zasługiwał właśnie amerykański skrzydłowy niż Fabian Drzyzga, ale z decyzją komisarza się nie dyskutuje. Niechlubną tradycją "Pasów" jest to, że wciąż nie ma jakości siatkarskiej na prawym skrzydle. Nie jest to wcale problem z atakującym, bo ten jest ze światowego topu, lecz w piłkach posyłanych od rozgrywającego. Wciąż czekam na mecz gdzie rywale będą czuć tylko wiatr po atakach Stephena Boyer, a nie będą dostarczycielami punktów dla przeciwnika. 
We wczorajszym meczu zobaczyliśmy taką Asseco Resovię Rzeszów, jaką chcemy z takich składem oglądać, w każdym meczu. Grającą pewnie w przyjęciu, ataku i obronie. Choć nie jestem kibicem Skry to, jak na razie projekt Skra 2.0 gra dużo po niżej swoich możliwości i okupuje dolną część ligowej tabeli. Ligowa karawana pędzi dalej, już we wtorek "Wilki" podejmą na Podpromiu zespół z Katowic. Który w piątek zanotował pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie.

*foto. Kamciography 

czwartek, 30 listopada 2023

Ljubljana zdobyta!

Po wpadce w pierwszej kolejce siatkarskiej Ligi Mistrzów z Mistrzem Francji. Asseco Resovia Rzeszów udała się do Słowenii, by zmierzyć się z tamtejszym ACH Volley (0:3).

Przed mecze sympatycy "Wilków" z Podpromia zadawali sobie pytanie: Czy nasi idole znów nie zlekceważą rywala? 
Nic takiego nie miało miejsca, lecz rzeszowscy kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, bo grą rzeszowskiego zespołu od pierwszej piłki kierował Michał Kędzierski, a nie Fabian Drzyzga. Czyżby włoski trener zaczął rozumieć, że różne oblicza SOVII w tym sezonie to wina rozegrania? Może tak, może nie 😉. Niemniej jednak gra "Kędziora" we wczorajszym spotkaniu powinna dać włoskiemu trenerowi drużyny z Rzeszowa dać do myślenia. Czy to, aby Michał Kędzierski, a nie Fabian Drzyzga powinien być "1" na rozegraniu "Pasów"? Jeśli zdecyduje się na taki ruch, oby tylko nie przepłacił posadą, jak co niektórzy szkoleniowcy 😎. Wreszcie byliśmy świadkami dobrych ataków ze skrzydeł DeFalco i Cebulja, bo mieli oni, z czego atakować. Amerykański przyjmujący przypominał amerykańskiego wilczego kowboja z poprzedniego sezonu, który dzielił i rządził na lewej flance — w ataku i bloku. Nasz rozgrywający nie bał się wykorzystywać tego, co jest "kopalnią punktów" w tym sezonie — środek siatki. Kuba Kochanowski z Karolem Kłosem mogli zaprezentować swoje "kwity", bo nie byli tylko statystami, a pełnoprawnymi uczestnikami meczu 😛. Naszą siłą we wczorajszym spotkaniu był także blok, "gaszenie światła" mogłoby odebrać nie jednemu zespołowi ochotę do gry. Mimo to rodacy Klemena Cebulja dzielnie wałczyli. Warto zauważyć, że nie małą rolę we wczorajszym spotkaniu odegrała współpraca bloku z obroną, a także cierpliwość w grze ofensywnej. Jednak wciąż martwi nasza dyspozycja w polu serwisowym, bo wciąż jesteśmy dostarczycielami punktów dla rywali z pola serwisowego. W dalszym ciągu nie mamy odejścia do prawego skrzydła i, jak na razie transfer Stephena Boyera jest dla mnie nie wypałem transferowym.
Jednak zwycięstwo w Ljubljanie, jak i jego styl cieszy! Czekamy na sobotnią potyczkę "Wilków" z "Pszczołami" na Podromiu, miejmy nadzieję, że bez zmian na rozegraniu. Lekcja pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziła 😊.

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów  

sobota, 25 listopada 2023

Lekcja siatkówki dla "Wilków" na start!

Asseco Resovia Rzeszów po 6 latach przerwy powróciła do gry w elitarnych rozgrywkach — mowa oczywiście o siatkarskiej Champions League.

Francuski Tours Volley Ball z zawodnikami tj Drame Neto, był dla mnie (myślę, że nie tylko dla mnie), absolutnym teamem no name. Po tej lekcji siatkówki, którą udzielili "wilczej konstelacji gwiazd" (1:3) już nie będą no name 😎.
Po dobrym meczu z ligowym, z Olsztynem, nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, jaki miał miejsce w czwartkowy wieczór w hali Podpromie. Zapewne o innym powrocie na europejskie siatkarskie salony marzyli kibice "Pasów". Na szczęście marzenia nic nie kosztują i pomarzyć zawsze można 😜, ale life is brutal 😋. Bo rzeszowski gwiazdozbiór najwyraźniej zlekceważył francuskiego średniaka, a może z paraliżowała nasze gwiazdy obecność za bandami reklamowymi obecność Pana Adama Górala... Może czas obciąć budżet 😃. Same nazwiska nie grają, a zespół! Tym zespołem byli przeciwnicy, którzy mieli pomysł na grę, dobrze się przy tym bawiąc. A ich rozgrywający  Zeljko Čorić pokazał, jak się rozgrywa, by drużyna wygrywała. Po stronie Asseco Resovii Rzeszów zabrakło czerwonego dywanu przed gwiazdami, by mecz się sam wygrał przy kilkupunktowym prowadzeniu 😜. Za to widzieliśmy obrażone na siebie indywidualności, patrząc na nie, miałem wrażenie, że przyszli rozegrać to spotkanie za karę. Najważniejsze, że 0 będą się zgadzać w przelewie 😊. Czy tak powinna wyglądać drużyna z najwyższym budżetem w lidze i najmocniejszym składem na papierze?
Zobaczyliśmy sztampowe i czytelne rozegranie (prawo, lewo), o ile to można nazwać rozegraniem 😎. Chimeryczną grę Klemena Cebulja, grę środkiem od święta oraz brak postawienia przysłowiowej kropki nad i. Brak cierpliwości w ataku, także brak zagrywki po naszej stronie. Przypomnę, że mecze wygrywa się kolektywem, jak i zdobywa trofea. A rozgrywający ma być mózgiem tego kolektywu, który reaguje na sytuację na boisku. Korzystając z tej strefy, czy też zawodników, którzy, są pewniakiem do zdobywania punktów. Niestety te rzeczy, o których wspomniałem, nie dotyczą Fabiana Drzyzgi, bo w czwartkowy wieczór widzieliśmy gry środkiem, jak na lekarstwo. Mając w składzie jednego z najlepszych środkowych świata, bo do takich należy Kuba Kochanowski. To chyba trzeba wykorzystywać jego walory sportowe na maxa, czy też się mylę? Problemy związane z moją chorobą, pochodzą z nieprawidłowych sygnałów wysyłanych przez mózg do układu nerwowego. Tak samo problemy Asseco Resovii Rzeszów biorą się z braku rozegrania przez ich mózg, czyli rozgrywającego 😉. Czy wreszcie, ktoś zrozumie, że gwiazda Fabiana Drzyzgi już dawno zgasła i spadła z nieba? 😎. A sukcesy klubowe na arenie ligowej, czy europejskiej będą dla mnie w granicach cudu z rozgrywającym, z numerem "11" na "pasiastej" koszulce 😊. Dwa złote medale Mistrzostw Świata w biało-czerwonych barwach to już przeszłość. A obecnie w lidze jest kilku dużo lepszych rozgrywających, taka brutalna siatkarska prawda. 
Przykro było patrzeć na to, że każdy sobie rzepkę skrobie i na te spojrzenia po błędach, które mówiły: To Twoja wina nie moja, tak nie powinien zachowywać się zespół, który celuje w plusligowe "pudło" i chcieliby namieszać zapewne w siatkarskiej Champions League. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem może, trzeba otworzyć elektrolity i przeprowadzić męską rozmowę, by oczyścić atmosferę. Przecież gra toczy się dalej, a kolejni rywale czy to w lidze, czy Lidze Mistrzów się przed nami nie położą. Tylko z tego względu, że w drużynie z Podpromia grają: Mistrzowie Olimpijscy i aktualni zwycięzcy VNL i Mistrzowie Europy. Wydawać, by się mogło, że te przedsezonowe kosmetyczne zmiany w składzie, będą atutem podopiecznych Giampaolo Medei. Z zaciekawieniem czekam na jutrzejszą potyczkę z beniaminkiem, z Częstochowy, jak i na hejt 👊!

*foto: strona internetowa klubu

poniedziałek, 20 listopada 2023

"Wilki" budzą się z letniego snu!

W ramach 7 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów w sobotnie popołudnie pokonała u siebie Indykpol AZS Olsztyn (3:0).

Po sinusoidzie i szczęśliwym tie-braku wgranym przez "Wilki" w "nyskim kotle". Rzeszowscy kibice zadawali sobie pytanie — Udać się na Podpromie, czy lepiej zostać w domu przed telewizorem? Efekt tej rozkminy było widać po frekwencji na trybunach  😉.
Od pierwszej do ostatniej piłki gospodarze tego spotkania kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, czyli całkowite przeciwieństwo do ostatniego spotkania. W grze podopiecznych Giampaolo Medei było widać luz i ten pozytywny vibe, czyli to wszystko, co powinna mieć w swoich poczynaniach drużyna, która ma najsilniejszy skład na papierze w lidze. Jednak ten luz i pozytywny vibe nie wziął się znikąd, a z ofensywy w polu serwisowym. Dobrze wiemy, że zagrywka to niepośredni element do wygrywania meczów (11 asów). Niekwestionowanym liderem w tym elemencie był Torey DeFalco (5 asów), który dołożył punkty z lewej flanki, a także w bloku. Kolejnym składnikiem, który przyczynił do zwycięstwa "Pasów" nad drużyną z Olsztyna, była nasza skuteczność w kontrataku, bo wielokrotnie po kontrze gracze w biało-czerwonych strojach, cieszyli się ze zdobyczy punktowej. Przy takim luzie w grze rzeszowskiej drużyny nie mogło zabraknąć gry Fabiana Drzyzgi z naszymi środkowymi. "Wujo" - Karol Kłos, jak i "Kochan" byli postrachem dla graczy argentyńskiego szkoleniowca.
Więcej do powiedzenia ze środkowych  w sobotnim spotkaniu miał MVP (10 pkt/1 as/ 1 blok), który pokazał, że Jego "prąd" w nogach z gry w koszulce z "Orzełkiem" na razie jest nie do wyczerpania, oby jak najdłużej, bo rzeszowianie w czwartek zaczynają na nowo przygodę z siatkarską Champions League. Niech te przesunięte krótkie, które widzieliśmy w sezonie reprezentacyjnym, czy też z sobotniego meczu na Podpromiu, będą postrachem dla grupowych rywali Asseco Resovii Rzeszów. Łatwo nie będzie, oj nie 😎. Cieszy fakt, iż w sobotę niezłe zawody rozegrał Stephen Boyer (11 pkt w tym 1 blok). Czyżby Mistrz Olimpijski zaczął łapać flow z "wilczą watahą" z Rzeszowa? Ten mecz bez historii "Wilki" wygrały zespołem, a nie indywidualnościami. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale niech ten mecz nie będzie jednorazowym wybrykiem, a stałą, która sprawi, że trybuny w hali Podpromie wypełnią się do ostatniego miejsca. I co? Czekamy na czwartkowy wieczór z Ligą Mistrzów na rzeszowskim Podpromiu 😊👊!

*forografie pochodzą z różnych źródeł

piątek, 17 listopada 2023

"Szarpaniec" w Nysie dla Rzeszowa.

W ramach 6 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów walczyła o punkty w "nyskim kotle" z tamtejszą PSG Stalą (2:3).

Jeszcze przed startem było wiadomo, że spotkają się dwie drużyny, które lubią stawać na ofensywę z pola serwisowego, w tym się to nie potwierdziło (50 zepsutych zagrywek). Było też wiadomo też, że będziemy świadkami pojedynków Michała Gierżota z Torey'em DeFalco, czy Kamila Szymury z Pawłem Zatorskim.
My rzeszowscy kibice zadawaliśmy sobie pytanie, czy sobotnie zwycięstwo na dobre odmieni oblicze "Pasów", czy znów będziemy świadkami sinusoidy w ich grze. Niestety byliśmy świadkami tego drugiego, ale nie tylko po stronie graczy w czarnych strojach, ale i graczy Daniela Plińskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że te zwroty akcji dodawały kolorytu temu spotkaniu. Raz jedni zdobywali wydawać się, mogło bezpieczną przewagę, by zaraz oddać pole przeciwnikowi. Jak dla mnie przez większość część meczu, więcej pomysłu na grę i jakości siatkarskiej miała drużyna z Nysy. Za sprawą gry w ofensywie Remigiusza Kapicy i Michała Gierżota I to ona w mojej ocenie zasługiwała na pełną pulę w tym spotkaniu. Po raz kolejny rywal nie potrafił zadać ciosu Asseco Resovii Rzesów, a ta szczęśliwie odwraca losy meczu. Zaraz mnie zhejtujecie, trudno nie pierwszy i nie ostatni raz 😎. Dlaczego szczęśliwie? Jak inaczej można nazwać mecz, gdzie piłki od rozgrywającego do atakującego, wołają o pomstę do nieba, a gra skrzydłami kończy się "gaszeniem światła" lub skuteczną kontrą żółto-niebieskich. A "kopalnia punktów", czyli środek przez trzy sety nie był widziany w ataku. Po raz kolejny wygraliśmy ten mecz indywidualnościami, a nie kolektywem. 
Nie pierwszy już raz i zapewne nie ostatni Torey DeFalco (MVP) pokazał swą siatkarską jakość na lewym skrzydle "wybijając" żółto-niebieskim zwycięstwo z głowy. W IV secie nasz rozgrywający przypomniał sobie, że istnieje coś takiego, jak środek i zaczął z jego usług korzystać. "Kochan" pokazał, że nikt nie jest w stanie mu wyłączyć "prądu" w ataku - 100%. To DeFalco i Kubie Kochanowskiemu Asseco Resovia Rzeszów zawdzięcza, że jakże szczęśliwe 2 punkty wróciły na Podpromie. Na koniec pozwolę sobie zadać pytanie: Co zrobi Fabian Drzyzga, gdy "Kochan" z DeFaco będą "pod formą"? Czy poprawi jakość piłek do Mistrza Olimpijskiego na ataku? Bo, jak na razie Stephen Boyer nie ma nic wspólnego z atakującym, który grał pod piłkami od rozgrywającego obecnego Mistrza Polski 😏. Jaki z tego wniosek? 😊

*foto: strona internetowa klubu




piątek, 10 listopada 2023

Inna odmiana siatkówki -Siatkówka na siedząco

Wszyscy wiemy, z czym i z kim wiąże się siatkówka. Sukcesy reprezentacyjne, mistrzostwa świata, Europy, awans na igrzyska olimpijskie Paryż 2024. W świetle tych medialnych rozgrywek, w tle swoje rozgrywki mają również osoby niepełnosprawne te, które na samym początku już wygrały, nie poddając się, ale walcząc, nie o sukcesy, ale o siebie. Ale zacznijmy od początku. Czym różni się siatkówka od siatkówki na siedząco? W Zasadzie niczym, poza kilkoma szczegółami. Według Wikipedii jest to gra zespołowa powstała z połączenia  niemieckiego sitzballu oraz siatkówki. Siatkówkę na siedząco wprowadził w 1956 roku Holenderski Komitet Sportowy. Od roku 1967 rozpoczęły się regularne rozgrywki Mistrzostw Świata. W pierwszych Mistrzostwach Świata w sitting-ballu uczestniczyły reprezentacje jedynie z siedmiu krajów. Obecnie dyscyplina ta uprawiana, jest w ponad 60 krajach. Wzrost popularności tej odmiany siatkówki spowodował, iż rozgrywane są również Mistrzostwa Europy oraz Mistrzostwa Regionów. Od roku 1993 wszystkie rozgrywki odbywają się w dwóch kategoriach: męskiej i żeńskiej. Zasady gry tej dyscypliny są bardzo podobne do zasad piłki siatkowej. Mecz siatkówki na siedząco trwa do trzech wygranych setów. Seta wygrywa drużyna, która zdobyła 25 punktów z dwupunktową przewagą. Punkt dla drużyny przyznaje się, gdy po prawidłowym zagraniu piłka dotknie boiska przeciwnika. Zdobywa się również punkt wtedy, kiedy przeciwnik popełni błąd. Piłka może być odbijana każdą częścią ciała. Jeśli piłka jest podnoszona, pchana, czy rzucana uznaje się ją za przetrzymaną i wtedy punkt trafia do drużyny przeciwnej.
Boisko do gry, jest prostokątem o wymiarach 10 m x 6 m[b]. Boisko na dwa równe pola gry o wymiarach 5 m x 6 m dzieli linia środkowa. Na każdym polu, w odległości 2 metrów od linii środkowej, wyznacza się równolegle linie oddzielające pole obrony od pola ataku. Nad linią środkową zawieszona jest siatka. Dla kobiet wysokość zawieszenia siatki wynosi 105 cm, a dla mężczyzn 115 cm Ot takie różnice. Kto może grać w tę odmianę siatkówki -KAŻDY. W tę odmianę siatkówki grali już praktycznie wszyscy znani siatkarze, włączając pana Streicha, dla zafascynowanych historią siatkarza Stali Stocznia Szczecin, czy Roberta Szczerbaniuka — tej osoby z naszych lat nie trzeba chyba nikomu przedstawiać.
Dlaczego piszę o tej dyscyplinie? Ponieważ sam byłem reprezentatywnym kraju tej odmiany siatkówki, a chłopaki osiągnęli najlepszy  wynik w historii,  zajmując 4 miejsce w Mistrzostwach Europy, czyniąc mega postęp.

*tekst autorstwa Pana Michała Kaczmarka
*foto fb/ IKS Siedząca Szczecin

czwartek, 9 listopada 2023

Niemoc z Jastrzębskim Węglem trwa...

W hicie czwartej kolejki Plusligi Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju podejmował u siebie Asseco Resovie Rzeszów (3:1).

Od kilku sezonów mecze z podopiecznymi Marcelo Mendeza  to drażliwy temat równie dla siatkarzy, jak i kibiców klubu z Podpromia. Rzeszowscy kibice mieli nadzieję, że wczorajszy pojedynek coś zmieni w tym temacie, nie zmienił. Widzieliśmy kolektyw po stronie Mistrza Polski, którzy grali bardziej przemyślaną siatkówkę i  skuteczną, co widać zresztą po wyniku i wygrali zasłużenie. A ich niekwestionowanym liderem ofensywnym był Rafał Szymura, zasłużone MVP. Może argentyński szkoleniowiec zacznie częściej na niego stawiać w wyjściowym składzie 😉. Było to dziwne, jak dla mnie spotkanie, bo obie drużyny zdobywały punkty seriami, nie oszczędzając się nawzajem z pola serwisowego. Jednak więcej tej jakości siatkarskiej i dobrej gry na wysokiej piłce, czy nabijania na blok, co pozwalało im ponowić atak,  było po stronie graczy w białych stronach. Czy mogło inaczej być kiedy Stephen Boyer kończył pierwszą partię z 0% atakiem? Budząc się w końcówce w polu serwisowym, co zresztą było światełkiem w tunelu dla "Wilków". Nie zwalałbym tego, tylko i wyłącznie barki braku flow z wilczym teamem.
Winne takiemu stanu rzeczy były też wystawiane przez Kapitana rzeszowskiego teamu piłki, bo nie można było mówić o ich rozgrywaniu. Ta uwaga nie dotyczy tylko piłek do Francuza, ale i piłek w całym meczu. Co jeszcze zawiodło po stronie drużyny Giampaolo Medei oprócz w/w rzeczy? Na pewno głowa, co było widać w momencie, gdy mieliśmy kilku punktową przewagę, gdzie dopuszczaliśmy rywala do głosu. A rywal potrafił to skrzętnie wykorzystać. Żeby nie było, że tylko ganię "Pasy", to bardzo podobała mi się gra blokiem naszej drużyny, a także pierwsze tempo, czy gra środkiem z Kubą Kochanowskim i Karolem Kłosem. Zagrywka "Kochana" dała nadzieję na to, że powalczymy o tie-breaka. Na nadziei się niestety skończyło, bo Mistrz Polski nie popełnił błędu z III seta, z meczu o Super Puchar Polski. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach po stronie "Reski" zobaczymy kolektyw, a nie indywidualności. A może stare demony wracają? 😋

*foto: strona internetowa klubu

 

niedziela, 5 listopada 2023

Kosmicznie granie w Spodku!

Katowice nocą ze spiżową mocą... A sorry to był piątkowy wieczór, gdzie Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju razem ze zdobywcą Pucharu Polski z zeszłego sezonu. Walczył o AL-KO Super Puchar Polski. 

Jako bezstronny kibic przed pierwszym gwizdkiem liczyłem na emocje na najwyższym siatkarskim poziomie ze zwrotami akcji — nie zawiodłem się! Wynik spotkania mówi sam za siebie (2:3). Zadając sobie jednocześnie pytanie: Czy przez trudy sezonu reprezentacyjnego nie ucierpi jakość spotkania?
Od zarania dziejów wiadomo, że piękno siatkówki polega m.in. na tym, że jest okrutną, ale i nieprzewidywalną dyscypliną. Dobitnie przekonała się o tym drużyna Mistrza Polski, która przez dwa i pół seta całkowicie kontrolowała wydarzenia na parkiecie (19-13) i wydawało się, że ten prestiżowy puchar pojedzie do Jastrzębia-Zdroju. Choć siatkówka nie takie rzeczy widziała 😎. Bo ton grze nadawali Tomasz Fornal z Norbertem Huberem, którzy byli nie do zatrzymania w ataku (widać chłopaki mają jeszcze gaz z reprezentacji). Kroku dotrzymywał im Jean Patry. Mimo że "Koziołki" przez ten wspomniany wcześniej czas były tłem dla "Pomarańczowych" to zachowywały stoicki spokoju, Tego spokoju nie zaburzyły nawet kontuzje Marcina Janusza i Łukasza Kaczmarka, a wręcz przeciwnie okazały się "złotym bodźcem". Przemysław Stępień wraz z Danielem Chitigoiem odmienili oblicze trzykrotnego klubowego Mistrza Europy.  
Młody Rumun pokazał nie tylko swoje "kwity", ale i to, że potrafi wejść "z bazy" wyłączyć głowę i zagrać, jak Wilfredo Leon w polu serwisowym i ataku. Przypomnę tylko, że młody przyjmujący ZAKS-y ma dopiero osiemnaście lat, więc jak na ten wiek to chapeau bas. Jeśli tylko woda sodowa nie uderzy to głowy to, wróżę temu młodzianowi duże granie. Ma się na kim wzorować i uczyć, bo gra u boku Panów Siatkarzy - "Bedni" i "Śliwa". Po złamaniu "Pomarańczowych" przez "Koziołków" w III secie (gra na przewagi) w dużej mierze, dzięki graczowi ze zdjęcia. Gracze z Kędzierzyna-Koźla poszli za ciosem i zobaczyliśmy ZAKS-ę, którą znamy z ligowych parkietów.
Z seta na set budził się Bartosz Bednorz (MVP), który zagrał to, z czego go dobrze znamy, czyli na lewej flance pytał rywala, jakim rodzajem ataku  ma zdobywać punkty. Ten mecz po raz kolejny pokazał to, o czym się mówi o klubie z Opolszczyzny, czyli że posiada on DNA zwycięzcy. A także odpowiednich ludzi do tego, by te trofea nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej zdobywać. Jednak, jak tak dalej pójdzie, że siatkarze będą traktowani, jak maszynki do zarabiania hajsu dla różnych federacji czy spółek, a nie, jak ludzie, których organizmy w pewnym momencie mówiąc STOP. To możemy przestać się cieszyć z trofeów zdobywane przez polskie zespoły. A podopieczni Marcelo Mendeza mają czego żałować, bo już byli w ogródku i witali się z gąską. Na tym jednak polega piękno siatkówki 😍.

*foto: różne źródła

poniedziałek, 30 października 2023

Siatkarski cameback na Podpromiu!

Stara siatkarska prawda się ziściła bowiem drużyna trenera Michała Winiarskiego, prowadziła już 0:2, przegrała 3:2. Mając trzy piłki meczowe w górze...

Zabrakło tej przysłowiowej kropki nad "i", a konkretnie skończonego ataku po stronie przyjezdnych. I być może trenerski stołek Giampaolo Medei powoli stawałby się gorącym stołkiem.
To drużyna Aluronu CMC Warty Zawiercie lepiej weszła w to spotkanie, prezentując się lepiej od "Wilków", w każdym siatkarskim elemencie. Co pozwalało im bezpiecznie kontrolować przebieg meczu, nie robiąc sobie nic z prób zmiany zdarzeń przez Asseco Resovię Rzeszów. Bo świetnie w przyjęciu i obronie spisywał były "Wilk" - Luke Perry, co sprawiało, że Miguel Tavares mógł sobie wybierać, do którego z kolegów posłać piłkę w ataku, co zresztą zamieniali na kolejne punkty. I wydawać, by się mogło do wywiezienia pełnej puli z hali Podpromie. Do tego, by tak się stało, zabrakło tylko i wyłącznie chłodnej głowy Zawiercian. "Wilki" w III secie najwyraźniej postanowiły zadbać nie tylko o humory swoich kibiców, ale i o zdrowie Pana Prezesa, bo oprócz słabej gry w pierwszych dwóch partiach. Widzieliśmy dobrze nam znany zespół niespokojnych nóg i rąk u Pana Prezesa 😀. A może 🐺 powinny zaczynać mecze od III seta 😎?
Bo od tego zaczął "budzić" się do gry nasz rozgrywający nie tylko na rozegraniu, ale też w grze obronnej. Mimo że nasze przyjęcie praktycznie nie istniało to, nasze skrzydła się obudziły i byliśmy świadkami emocjonujących wymian. Fabian Drzyzga oprócz skrzydeł postanowił "obudzić" nasz środek, a jak wiemy mamy, kim straszyć na środku siatki 😉. Taki stan rzeczy sprawił, że "pasiaści" kibice postanowili dodać jeszcze większych skrzydeł swoim idolom. Byliśmy świadkami gry na przewagi, ale i jak się później okazało przegranego meczu przez ekipę "Winiara". W kolejnych dwóch setach to zawodnicy z Podpromia postanowili od pierwszych chwil, wziąć sprawy w swoje ręce. Wywierając presję z pola serwisowego na "Jurajskich Rycerzach", ułatwiło nam to nie tylko pierwszą akcję, a nasza dobra gra sprawiła, iż w ekipie gości zaczęły pojawiać się błędy własne, co tylko powiększało naszą przewagę. I poprowadziło drużynę z Podpromia do jakże cennych dwóch punktów w tym spotkaniu. A naszym liderem w ataku, w V secie, był nie najlepiej spisujący się wcześniej Klemen Cebulj. Który tie-breaka rozegrał na pozycji atakującego. Taki obrót sprawił, że na twarzy włoskiego szkoleniowca rzeszowskiej drużyny pojawił się uśmiech połączony z niedowierzaniem. Widać, że nawet coach potrafi się zdziwić postawą swojego zespołu 😜. Szkoda tylko, że kibice wychodzili już po II secie. Nie wierząc, że coś się zmieni  😥. To się, nazywa niedzielne kibicowanie 😉.
To spotkanie pokazało, jak ważny jest mental drużyny, jeden niewykorzystany atak po prostej. Może podciąć skrzydła jednej drużynie, a drugiej je dodać. Pozostaje mieć nadzieję, że to odrodzenie SOVII, jak feniksa z popiołów, pomoże Asseco Resovii Rzeszów w starciach z Mistrzem i vice mistrzem Polski. Które będą niosły podwyższone ryzyko zawałów serca, ale i zespołu niespokojnych rąk i nóg 😊.

foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów. www.plusliga.pl
 
 

czwartek, 26 października 2023

Biało-niebiescy zagonieni do kąta przez "Wilki", trzy punkty jadą na Podpromie!

Asseco Resovia Rzeszów po porażce na własnym parkiecie w inaugurującej kolejce PlusLigi. W drugiej kolejce udała się do Suwałk, by spróbować zmazać plamę z niedzielnego spotkania.

I zmazała  (0:3), choć dla "pasiastych" kibiców forma naszych ulubieńców była jednym wielkim znakiem zapytania. Jak i to, kto będzie tworzył wyjściową parę przyjmujących z TJ-em DeFalco, po słabym występie Klemena Cebulja w niedzielnym spotkaniu, a pozytywnym Yacine Louati. To Mistrz Olimpijski z Francji zastąpił słoweńskiego przyjmującego w wyjściowym składzie drużyny z Rzeszowa i był jej pewnym punktem.
"Wilki" Giampaolo Medei naganiały gospodarzy do kąta swoim zmiennym serwisem, czy zagrywkami, które dawały przyjezdnym  bezpośrednio punkty z pola serwisowego (8). Co sprawiało, że gospodarze nie mieli praktycznie pierwszej akcji, a jeśli już przyjęli to, albo "gaszono im światło" (10) lub oddawali nam piłkę za darmo. Było to idealną okazją do zadania ciosu w kontrze, co zresztą czyniliśmy. Zagrywka gospodarzy nie robiła drużynie w czarnych strojach większego problemu, dzięki temu Fabian Drzyzga mógł pierwszym tempem, czy to z "synem", czy to z "ojcem". Kuba Kochanowski pokazuje, że jest nadal, jest gaz po Supermocach z  "Gangiem Łysego" (13 pkt/ w tym 2 asy/ 3 bloki/ 73% atak). Niekwestionowanym liderem w ataku był MVP wczorajszego spotkania, mowa oczywiście o amerykańskim kowboju w "Pasiaku" (22 pkt w 4 asy/ 3 bloki/ 53% poz. przyj. 63% atak). Oj będzie wiercił dziurę w brzuchu kolejnym rywalom, tą wiertarką, którą dostał jako nagrodę dla MVP 😜. Drużyna Dominika Kwapisiewicza próbowała wrócić do gry w III secie za sprawą gry swojego Kapitana, ale to ostatnie słowo należało do gości z Rzeszowa. Dobra gra blokiem SOVII we wczorajszym spotkaniu była nie tylko zasługą naszego dobrego serwisu, ale też czytania  zamiarów rozgrywającego drużyny z Suwałk.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale postawa Asseco Resovii Rzeszów we wczorajszym spotkaniu mogła się podobać. Wiem, że ilu kibiców tyle opinii, ale MY rzeszowscy kibice zobaczyliśmy, taką grę, jaką chcielibyśmy oglądać, w każdym spotkaniu. I co? Czekamy na starcie "Wilków" z "Jurajskimi Rycerzami" w niedzielę na Podpromiu, gdzie mam nadzieje na dobre granie i zwycięstwo "Pasów" przed własną publiką 👊  

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów



  

poniedziałek, 23 października 2023

1,5 seta... i Projekt Warszawa wygrywa zasłużenie na Podpromiu!

Po sezonie reprezentacyjnym czas wrócić na ligowe podwórko. Brązowy medalista poprzedniego sezonu nie uzna inauguracji sezonu za udaną (1:3).

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego rzeszowscy kibice. Ci przed telewizorami, jak i Ci w wypełnionej niemal po brzegi hali Podpromie. Zastanawiali się zapewne, jaką grę swoich idoli zobaczą w pierwszym meczu ligowym, w nowym sezonie. I przez półtora seta przecieraliśmy oczy ze zdumienia, bo z marszu zobaczyliśmy SOVIĘ, która wywalczyła brązowy medal w poprzednim sezonie i, od której bił ten pozytywny vibe. Odrzucili drużynę Piotra Grabana od siatki swoją zagrywką, co pozwalało Fabianowi Drzyzdze włączyć wszystkie do gry. A doping kibiców z akcji na akcję stawał się coraz głośniejszy, bo 🐺 Giampaolo Medei pewnie zmierzały do wygrania seta (59% przyjęcia i 68% atak). Czy można było się spodziewać takiego obrotu sprawy po tak koncertowym pierwszym secie? Myśląc logicznie nie, ale teoretycznie już tak, bo Asseco Resovia Rzeszów nie raz podawała rękę rywalowi, bo mecz sam się wygra, a rywal odwracał losy meczu — wiem, że zostanę z hejtowany, ale taka jest prawda 😉. Początek II partii nie zwiastował jednak zamiany boiskowych ról, bo do połowy II seta "Pasy" kontynuowały swoją dobrą grę z premierowej partii, co skutkowało trzema punktami przewagi. Wtedy też rzeszowski team przestał być monolitem, za sprawą złamanego przyjęcia i od tej pory nie do zatrzymania był zespół z Warszawy, w każdym siatkarskim elemencie. A w "Pasach" zabrakło pomysłu na grę, a rozgrywanie  naszego Kapitana stało się przewidywalne, jak kolejny odcinek brazylijskiej telenoweli.😎. Co skutkowało fenomenalną  grą w systemie blok-obrona i zabójczymi kontrami, czy "gaszeniem światła" i spojrzeniami po stronie gospodarzy — to nie moja wina. Wiem, że za naszymi chłopakami zaledwie cztery wspólne treningi, ale to nie tłumaczy tego, że nagle się zatrzymaliśmy. Jak i nie rozumie (jak na razie) sensu przedłużenia kontraktu ze słoweńskim przyjmującym, mam nadzieję, że Yacine Louati wywalczy sobie miejsce w "6", bo jego postawa bardziej mogła się podobać.  To Projekt Warszawa był teamem od półtora seta i wygrał za służenie i myślę, że namieszają w tym sezonie, w lidze, Drużyna z Podpromia od półtora seta była zlepkiem gwiazd, a nie zespołem. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że czas i ilość treningów będą działać na korzyść 🐺. A i zapomniałbym. Czy prawdziwy kibic wychodzi z hali, gdy drużynie nie idzie, czy zostaje z nią do końca spotkania? 😊

*foto/ www.plusliga.pl

wtorek, 17 października 2023

Farowałem się 😉!

Należę do grupy ludzi, którzy lubią wracać w miejsca, z którymi ma się tylko i wyłącznie dobre wspomnienia. I takie właśnie mam z podkarpackim oddziałem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, bo przecież to tam stawiałem swoje pierwsze kroki w "meczu" o samodzielność i tam zaczynały się spełniać moje marzenia z tym związane. 
Tak więc z przyjemnością i uśmiechem (co widać na zdjęciu), zameldowałem się na tygodniowym WAZ w Budach Głogowskich (26.08-02.09 br.). Wróciłem na obóz FAR po to, by się sprawdzić, bo przecież od mojego ostatniego udziału w obozie (2018), mój stan fizyczny się za sprawą powtórzenia zabiegu fibrotomii metodą Ulzibata, ale i wielu godzinom żmudnej rehabilitacji. Był to mój pierwszy obóz na wózku w pełni aktywnym, a więc miałem okazję do tego, by poćwiczyć technikę jazdy na tym rodzaju "porsche". Łatwo nie nie było, bo pewnie nie wiecie, ale "kochanka" nie lubi zmian, jak i nowego otoczenia, ach te kobiety 😂. Niemniej jednak nie uważam tego obozu za czas stracony, bo była to okazja do szlifowania umiejętności, które dzięki wcześniejszym obozom nabyłem. Tutaj w tym miejscu chciałbym podziękować kadrze za dopingowanie mnie w moich działaniach i za cierpliwość, co do mojej "kochanki", jak i mojego porażonego mózgu w tym drugim słowa znaczeniu — tego drugie słowa znaczenia nauczyliście mnie też i Wy 😊.
Oj działo się przy wieczornej samoobsłudze, oj działo, tutaj buziaki dla jednej z asystentek za kreatywność 😘. Jako że był to Warsztat Aktywizacji Zawodowej to, nie mogło zabraknąć zajęć z doradcą zawodowym. Choć jadąc na obóz, byłem już dogadany z obecnym pracodawcą to słowa doradcy zawodowego, dały mi do myślenia. I będę dążył do tego, by wrócić do branży filmowej poprzez zrobienie kursu montażu filmowego, a później poszukania na nowo zatrudnienia w tej branży, czy mi się uda, czas pokaże 😉.
Jak dotąd nie ciągnęło mnie do dyscyplin paraolimpijskich, ten obóz zmienił — zainteresowała mnie boccia oraz gra w kręgle fińskie. Są one fajną opcją do walki z "kochanką" (kręgle już zakupiłem 😎). Siatkoholik zainteresował się sportem dla sprawnych inaczej, do czego to doszło 😂. Jechałem tam przede wszystkim się sprawdzić, ale też poznać nowe osoby, ale nie sądziłem, że spotkam tam fanki polskiej siatkówki i "Reski". Dziewczyny trzymam za słowo i widzimy się kiedyś a Podpromiu 😉.  Swego rodzaju dla mnie tradycją obozową jest już to, że spotykam, kogoś z moim "pakietem szczęścia", z którym łapie flow. Musieli nas we dwóch znosić, a nie było to wcale takie łatwe 😀. Eryk 👊. Nie samymi treningami człowiek żyje, nie brakowało gier bingo (chyba muszę udać się na cito do laryngologa), bo nie słyszałem jednej z liczb 😆. Co sprawiło, że jedna z asystentek miała bekę ze mnie, bo dzięki temu wygrała ze mną. Jak to młode pokolenie nabija się ze starszyzny 😎. Nie brakowało też treningów umiejętności społecznych i wspólnych spacerów czy biesiadowania przy grillu. Kadrze dziękuję za wspólne picie kawy i rozmowy niekoniecznie o niepełnosprawności. Miło było po latach zobaczyć tych, przy których stawiałem swoje pierwsze kroki w "meczu" o samodzielność, a także pokazać nowym, że MPD da się lubić 😉. I co? Jeśli będzie tylko możliwość, a będą chcieć mnie znosić to z przyjemnością, wezmę udział!










*foto archiwum prywatne