Zbliżamy się powoli do półmetka najlepszej ligi w Europie, a może i na świecie. Niestety powoli oznacza to powoli narastający ból głowy u selekcjonera naszej reprezentacji w związku z sezonem olimpijskim.
A ból głowy będzie dotyczył powołań do Gangu Łysego na sezon olimpijski, bo chętnych i wyróżniających się siatkarzy na parkietach PlusLigi nie brakuje. Zatem znów ukradłem notes naszego selekcjonera, w którym zapisuje nazwiska i postanowiłem dopisać swoje 😀.
Rozgrywający:
Pierwszy raz odkąd bloguje, nie mam problemu z tym, by wymienić cztery nazwiska na tej pozycji, które według mnie powinny znaleźć się w szerokiej kadrze. Na ten moment niekwestionowanym liderem na tej pozycji jest dla mnie Jan Firlej z Projektu Warszawa, którego rozegranie jest najbardziej efektowne, jak i efektywne. Co zresztą odzwierciedla pozycja drużyny trenera Piotra Grabana w ligowej tabeli. Tuż za nim jest Marcin Janusz, który powraca do siebie po kontuzji pleców. Docelowo ta dwójka powinna zagrać na IO (według mnie 😉). Wsparciem dla tej dwójki w przyłorocznej VNL - turniej finałowy w Łodzi. Powinien być Marcin Komenda, a także absolutny debiutant w tej stawce Kamil Droszyński. To dzięki tym dwóm kreatorom gry Bogdanka LUK Lublin i gdański Trefl, są absolutną rewelacją trwającego sezonu ligowego. Zapewnie dziwi Was fakt, że jak to kibic Asseco Resovii Rzeszów, nie powołałby Fabiana Drzyzgi. No cóż jestem obiektywnym kibicem i blogerem. A umiejętmości czwórki wymienionej przeze mnie, są dla mnie wyższe niż Kapitana drużyny z Podpromia 😎.
Przyjmujący:
Od tej pozycji zaczyna się ból głowy serbskiego selekcjonera biało-czerwonych "Orłów". Peleton, w którym znajdują się: Semeniuk, Leon Fornal, Śliwka i Bednorz. Choć na ten moment nazwisko Kapitana ZAKS-y jest dla mnie pod dużym znakiem zapytania ze względu na kontuzję, lecz myślę, że zobaczymy Go w biało-czerwonej koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Czy pojedzie walczyć o olimpijski laur, tego nie wiem. Wszystko zależy od formy, ale i koncepcji naszego coacha oraz tych, któzy gonią ten peleton. Liderem tej grupy pościgowej jest Artur Szalpuk, który szaleje na lewej flance drużyny ze stolicy naszego kraju. Mając nadzieję na to, że zagrzeje na dłużej miejsce na pokładzie biało-czerwonego Gangu Łysego. Tuż za nim znajduje się Mikołaj Sawicki z Trefla Gdańsk, który już posmakował gry w biało-czerwonych barwach, w minionym sezonie reprezentacyjnym. W obecnym sezonie ligowym poprawił przyjęcie, nadal lubi nękać rywali swoim serwisem oraz atakami. W mojej ocenie na debiut w biało-czerwonych barwach zasługuje dwóch graczy. Pierwszym z nich jest Michał Gierżot z nyskiej Stali, który dzieli i rządzi na skrzydle drużyny trenera Daniela Plińskiego. Chyba już czas przekonać się o tym talencie na "wodach reprezentacyjnych" 😉. Drugim zawodnikiem, którego myślę warto byłoby sprawdzić na pokładzie reprezentacji jest Damian Kogut z Exact Systems Hemarpol Częstochowa. Jestem ciekaw, jak wyróżniająca się ofensywnie postać beniaminka spod Jasnej Góry odnalazła, by się na tle przyjmujących, którym zaczyna brakować gablot na trofea z naszą reprezentacją.
Środkowi:
To druga formacja w "Gangu Łysego", gdzie kibice nazwiska Huber, Kochanowski, Kłos i Beniek wymienią jednym tchem. Warto przypomnieć, że Mateusz Bieniek powrócił do pełni sił po kontuzji i bryluje w barwach drużyny z Zawiercia, "Bieniu" musi pamiętać, że to trio przed nim pozamiało z reprezentacją Polski na arenie międzynarodowej w minionym sezonie kadrowym. I po koleżeńsku miejsca w Gangu Łysego mu nie oddadzą, oj nie 💪. Podobnie, jak na pozycji przyjmującego, tak i tutaj mamy do czynienia z "Orzełkami", którzy chcą spróbować podgryźć profesorów od "wyłączania światła" rywalom. A tutaj poatawiłbym na trio żółto-niebieskich: Konrad Jankowski, Dominik Kramczyński oraz Jakub Abramowicz. Popularny "Plina" ma niewątpliwy dar do wyszukiwania diamentów i ich szlifowania. Wspomniani przeze mnie środkowi, są tego idealnym przykładem. Do tej trójki dorzuciłbym Szymona Jakubiszaka z olsztyńskiego AZS-u, gdzie jest wyróżniającą się postacią na środku siatki.
Atakujący:
W tym sezonie ligowym mamy wysyp urodzaju na tej pozycji i chyba nikt nie musi się bać o następcę Bartosza Kurka czy Łukasza Kaczmarka, bo przecież Bartłomiej Bołądź prowadzi zespół z Warszawy od zwycięstwa do zwycięstwa. A za Jego plecami czają się: Kevin Sasak, Remigiusz Kapica, Dawid Dulski oraz Mateusz Borkowski, Którzy podobnie, jak Bołądź, są armatami swoich ligowych drużyn i dają im punkty do ligowej tabeli
Libero:
Zatorski, Popiwczak, Szymura... i myślę, że Kuba Hawryluk odniżył mocno loty w porównaniu z szeszłym sezonem. A Maksymilian Granieczny myślę, jest to dalsza melodia przyszłośći.
*foto: grafika praca własna