niedziela, 29 maja 2016

Dziesięć lat, jak jeden dzień ;)

Archiwum prywatne
Można by rzec dopiero co śpiewaliśmy: „Już za rok matura…”. Bo to prawda, mam wrażenie jakby to było wczoraj. Jednak czasu nie oszukamy. Podczas wczorajszego wieczoru świętowałem z bardzo dużą częścią najlepszej kl. I E na świecie. Human jest the best, co widać po moim blogu ;)  Okrągłą rocznicę naszej matury, tak to już 10 lat. Choć nam przybyło kilka zmarszczek, nie ubliżając nikomu, mi ubyło kilka włosów :D To nic się nie zmieniliśmy, jako klasa dalej jesteśmy tacy przykładni. Jacy byliśmy podczas nauki w liceum ;) Mówi się ludzie się zmieniają, to prawda widzę to po sobie. Jednak ja w towarzystwie moich znajomych, czuję się tak samo jak dekadę temu. Więc można by polemizować z tą tezą. A może to moja „spokojna” osobowość tak działa ;) Miło było zobaczyć niektóre osoby po dokładnie dziesięciu latach, „odkurzyć” barwne wspomnienia z życia naszej klasy. Na koniec będzie trochę sentymentalnie. Nie ukrywam swojego sentymentu do Was Kochani i nigdy Was nie zapomnę ;) Długo uważałem lata podstawówki za najwspanialsze. Mam nadzieję, że ekipa z podstawówki się nie obrazi. To jednak Wy humaniści zmieniliście to poważanie, dzięki swoimi odwiedzinami. Nie było by tego zapewne gdyby nie nasza „Frau” Wnęk i polonistka Pani Viola, która pozwalała Wam zarywać lekcje mojego ulubionego przedmiotu. Wszystko po to bym nie czuł się gorszy i odizolowany. Jednak w dużej mierze, to Wy chcieliście i chcecie mieć ze mną nadal ze mną kontakt. DZIĘKUJĘ! <3 Bo nie każdy, by z takim wariatem wytrzymał :D Mam nadzieję, że jeszcze wiele, wspólnie spędzonych wspaniałych chwil przed Nami ;) Ktoś powie, dostał weny, bo jest pod wpływem procentów. Cinek by się dobrze
bawić, nie potrzebuje "gazu" ;)
P.S. Kończę, bo zaraz jedna z koleżanek wstawi mi banie :D

piątek, 27 maja 2016

Wszystko jest po coś... ;)

Archiwum prywatne
Marzyć jest rzeczą piękną, a jeszcze  piękniejszą, jest przekuć te marzenia w realną rzeczywistość. Pomyślicie znów będzie przynudzał o siatkówce. Muszę Was rozczarować o tuż nie ;) W moim sercu zawsze tliło się pragnienie, by stać się częścią tłumu skaczącego na chwałę Pana. Podczas  Koncertu Jednego Serca Jednego Ducha, na którym corocznie od czternastu lat. W wieczór Bożego Ciała gromadzą się tłumy tych, którzy wierzą, iż Bóg jest fundamentem wszystkiego. Stolicą tego niesamowitego wydarzenia jest park Sybiraków, na rzeszowskim osiedlu Baranówka.  Trudno mi jest opisać słowami, jaki panuje klimat, podczas tego koncertu. Bowiem aby zrozumieć to co się tam dzieje, trzeba tego doświadczyć samemu. Chór JSJD i wokaliści swoimi aranżacjami przyprawiają tłum o coś co nazwałbym eksplozją ;) Mam na myśli eksplozję w postaci tańców i śpiewów. Tak było i tym razem! Mnie energia rozwalała od pierwszego taktu :D Jednak apogeum nastąpiło podczas występu rapera ks. Jakuba Bartczaka i zespołu Mocni w Duchu. Wykonawcą podczas tegorocznego koncertu, był również Pan Ryszard Rynkowski. Który jak wiecie w każdym repertuarze, brzmi świetnie, poprzez swoją urokliwą barwę głosu.  Już nie mogę się doczekać następnego roku ;) Jeśli raz spróbujesz nie przestaniesz!  Zachęcam i Was do spróbowania takiej „uczty” na chwałę Pana ;) Bo naprawdę jest moc! Jednak mam świadomość, że nie każdy z Was ma takowe możliwości, może też nie ma takiego szczęścia. Do osób spotykanych na swojej drodze. Mój udział w koncercie nie byłby możliwy gdyby nie moja serdeczna koleżanka z czasów licealnych Dominika i jej mąż Szymon. Liceum się kończy, a fajne znajomości trwają do dziś jak widać.
Archiwum prywatne
 Którzy zaoferowali mi swą pomocną dłoń i opiekę. Wszystko po to bym mógł „poczuć bluesa” ;) Jeszcze raz SERDECZNE DZIĘKI!
To wydarzenie ma dla mnie również inne znaczenie. Było to moje pierwsze w życiu wyjściu, bez bliskich. Bowiem dotychczas uważałem, że moja „inność” będzie dla kogoś problemem. Mam na myśli opiekę. Nieprawda, to tylko moje głupie myślenie ;)  Życie stawia  na naszej drodze osoby, które pomagają nam uświadomić, że żyjemy w błędzie. Mimo, że nasze drogi czasem  się rozchodzą, to ślad w sercu i chęć zmian pozostaje ;) Dziękuję! By nasiono zmian wydało owoc. Potrzebujemy osób, bez których pomocy, nie było by to możliwe. Wiem ta osoba powie: "Ja nic nie zrobiłam”.  Ach ta kobieca skromność ;)  Jednak ja swoje wiem :D Wystarczyło jedno zdanie: „Jesteś mocnym Cinkiem, nie bój się ryzyka!”  Co ja bym bez Niej zrobił? ;) Tak o to spełniłem, swoje kolejne pragnienie i na nim nie poprzestanę. Ten wieczór był przełomem w moim życiu, o czym jeszcze nie raz przeczytacie. Jak to Cinek korzysta z życia.  Tylko głupiec boi się zmian i pracy nad sobą. W tym aspekcie wystarczyło przełamanie. W moim nie boję się, tego powiedzieć głupim myśleniu. Chodzących ideałów, ani jeżdżących na wózkach, na tym świecie nie ma ;D Więc jeśli o czym marzycie, a boicie się zaryzykować. Zmień to! Na zmiany nigdy nie jest za późno.  Życie jest za krótkie, by stać w miejscu! "Przerzuć kartkę zaryzykuj, bądź dziwakiem. Nie idź ścieżką własną depcz!"

poniedziałek, 23 maja 2016

"Raduje się dusza ma...".

źródło: Fanpage Światowe Dni Młodzieży - rejon strzyżowski
Świat nie kończy się na emocjach związanych, z siatkarskim parkietem. Czasem trzeba zrobić  maleńki kroczek ku niebu ;) Dlatego też w dniu wczorajszym, udałem się na strzyżowski rynek. By wziąć udział w spotkaniu ewangelizacyjnym z okazji roku Miłosierdzia Bożego, jak i zbliżającymi się milowymi krokami Światowymi Dniami Młodzieży tzw. Niedziela Radości. Podziwiałem występy taneczne dzieci i młodzieży z okolicznych parafii, którzy pod czujnym okiem wolontariuszy ŚDM wylewali poty na próbach. Wszystko po to by pokazać, że Boga możemy wielbić nie tylko uczestnicząc w Eucharystii. Byliście the best ;) Jak na spotkanie ewangelizacyjne przystało, nie mogło zabraknąć fragmentów z Pisma Św. czy Koronki do Miłosierdzia Bożego. Nawoływał do świętości w krótkim kazaniu, wikariusz mojej parafii – ks. Paweł.
Archiwum prywatne
„Nasz Bóg jest wielki, nasz Bóg jest silny, boże nikt inny nie równa się z Tobą..”.  Niech słowa tej piosenki  umocnią Was przekonaniu, że z Nim możemy wszystko! Po strawie duchowej udaliśmy się na lody, gdyż żar lał się z nieba ;)„ Raduje się dusza wielbi Pana swego”. Do tego stopnia, iż w głowie grają mi tylko takie melodie. A już za kilka  dni, kolejne duchowe przeżycie. Wrażeniami się oczywiście z Wami podzielę ;)   


Gdybyś chciał zobaczyć:

Pokrewne posty:

sobota, 21 maja 2016

Przez Kraków, do Tokio a potem... ;)

źródło: Fanpage Memoriał Huberta Jerzego Wagnera
źródło: Fanpage Memoriał Huberta Jerzego Wagnera
Nasi siatkarze już w Tokio. A my powróćmy do wydarzeń, z Memoriału ku czci wielkiego trenera – Huberta Jerzego Wagnera. Zobaczyliśmy wielu dobrych znajomych z plusligowych parkietów, a także wiele nowych twarzy w ekipach naszych rywali . Wszystkie drużyny (Bułgaria, Belgia i Serbia),  które były naszymi sparing partnerami, bo tak można nazwać ten turniej. W kontekście naszej reprezentacji. Szlifowały formę na LŚ, bowiem zaprzepaściły już swoje szanse na występ na IO w RIO. Dla naszej reprezentacji jak już wspomniałem, ten turniej miał tylko i wyłącznie charakter treningowy, który miał na celu przećwiczenie elementów taktycznych.   Dlatego też nie sugerujmy się, tym najniższym miejscem na przysłowiowym pudle. Wszyscy wiemy co jest naszym celem. Powtórzę słowa naszego środkowego bloku – Marcina Możdżonka; „Gdybyśmy już teraz grali świetnie, byłoby to bardzo niepokojące”.
Gratulacje dla reprezentacji Bułgarii, za triumf w tym prestiżowym turnieju. Jakim jest Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Nasz sztab szkoleniowy dał zagrać wszystkim zawodnikom. Najbardziej cieszy powrót na siatkarski parkiet, po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kręgosłupa. Piotra Nowakowskiego to ogromne wzmocnienie , bo wiemy  ile zdrowy „cichy Pit” znaczy dla naszej reprezentacji. Z nim siła rażenia na środku, będzie jeszcze większa ;) Rywale bójcie się!
źródło: Fanpage Siatkówka, to coś więcej niż gra
 Ktoś powie nic szczególnego nie pokazali, to prawda nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Obok wyśmienitych zagrań typu przesunięta krótka z tyłu na krótkim wycinku siatki, czy efektowne pape’y z drugiej linii po zabójcze bloki i asy serwisowe. Kilera Mateusza Bieńka w meczu z Serbami. Na co żywiołowo reagowała licznie zgromadzona publiczność, mimo niedogodnego terminu. Zwykle turniej  rozgrywany jest w czasie weekendu. Jednak czego się nie robi dla naszych Orłów ;) Była przeplatana mówiąc potocznym slangiem „przytkaniem” w akcjach ofensywnych naszej drużyny i słabą komunikacją w systemie blok – obrona. Zwłaszcza w meczu z Bułgarami, co skutkowało mizerną skutecznością w kontratakach. Mimo wszystko w „6” turnieju znaleźli się: Bartek Kurek i Michał Kubiak.  Obu Panom oczywiście gratulujemy. Jestem przekonany, że właściwie forma przyjdzie w sierpniu i zdobędziemy olimpijskie złoto ;) Jednak na razie turniej w Tokio. Życzę sobie i Wam, może to ktoś odebrać za wulgaryzm.Jednak to tylko moje nietuzinkowe poczucie humoru ;) Abyśmy nie dostali w Tokio po ryju i zagrali w RIO ;D Jestem przekonany, że tak się stanie ;) POLSKA BIAŁO-CZERWONI!

źródło: Fanpage Volleyworld.pl - Świat męskiej siatkówki

czwartek, 19 maja 2016

Nie wszystkie bariery da się pokonać :(

Archiwum prywatne
Jak wiecie życie nas wózkowiczów, nie jest usłane różami. Nie chcę się tutaj użalać nad sobą. Ten blog ma napawać optymizmem i tak zostanie ;) Jedynie chcę Wam przybliżyć kolejny problem, który bardzo często uniemożliwia NAM normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Mówi się każde bariery można pokonać, lecz nie bariery architektoniczne.  Jestem sprawnym inaczej, który kocha zwiedzać i podróżować. Zwiedziłem nasz piękny kraj niemal wzdłuż i wszerz, od Bałtyku aż do Tatr. Jestem mile zaskoczony poziomem dostępności, dla osób patrzących na świat z perspektywy wózka inwalidzkiego. Miejsc użyteczności publicznej i nie tylko. Największe zaskoczenie spotkało mnie w czasie zwiedzania zamku w Malborku. Gdy trzeba było się przemieszczać, się z piętra na piętro pomyślałem sobie: „znów niczego nie zobaczę, bo nie mam możliwości i obejdę się smakiem”. A tu zaskoczenie pani przewodnik, powiedziała uruchomimy schodołaz. Czułem się niczym król ;D Byłem niezmiernie zadowolony, jak podchodzi się do turystów na wózku. Bowiem zamków zwiedziłem, w swojej karierze turysty już wiele. To oglądałem jedynie z zewnątrz, lub podskakiwałem w wózku zjeżdżając po schodach, ze względu na bariery architektoniczne ;( Zawsze to jakieś urozmaicenie zwiedzania ;D Fajnie, że myśli się o NAS również jako o kibicach podczas, najlepszych wakacji w moim życiu – tydzień nad Bałtykiem.
Archiwum prywatne
Podziwiałem stadion PGE Arena w Gdańsku, z sektora dla osób niepełnosprawnych. Kolejnym pozytywem jest hala im. Jana Strzelczyka na Podpromiu. Windy podjazdy, toalety. Jednym słowem wszystko co jest potrzebne. By „pasiasty” kibic sprawny inaczej, mógł dotrzeć na mecz i dopingować swoich idoli. Czas na ciemną stronę tego problemu. Wiem wszystkiego nie da się przystosować. Bo jak tu przystosować np. górskie szlaki. Jednak ja nie o tym.  Mieszkam na wsi, to sami wiecie większych barier nie mam ;) Jednak moje małe miasteczko, do którego mam przysłowiowy rzut beretem. Jest mało przyjazne dla osób niepełnosprawnych. Na palcach obu rąk policzyłbym, ilość budynków przyjaznym NAM. Największym rozczarowaniem jest dla mnie brak przystosowania Urzędu Gminy i Miasta. Chcąc załatwić sprawę w owym urzędzie, musiałem zostać przed budynkiem. Całe szczęście urzędnicy, byli na tyle wyrozumiali i nie robili żadnych problemów z załatwieniem sprawy. Przez osobę, która była ze mną. W miasteczku brakuje też lokali rozrywkowych dostępnych dla sprawnych inaczej. Organizując spotkanie ze znajomymi, musieliśmy się głowić, bym mógł się do niego dostać. Na szczęście znalazł się jeden i mogłem cieszyć się ze spotkania w gronie znajomych. Zwykło się mówić bariery są tylko i wyłącznie w głowach niepełnosprawnych. O tuż nie są i w budynkach! Więc apeluję do władz samorządowych w całej Polsce. Zadbajcie o dostępność miejsc użyteczności publicznej, dla NAS bo my żyjemy! A wszystko po to by nie dochodziło do absurdów, o których słyszy się tyle w mediach. Z niepełnosprawnymi w roli głównej.
A MY walczmy dalej o swoje prawa!          

Powiązane posty:

NORMALNI wśród STEREOTYPÓW
Marzenia kontra brutalna rzeczywistość
Pomagaj, wspieraj i akceptuj!

wtorek, 17 maja 2016

Nigdy nie przestawaj marzyć!



Archiwum prywatne


„Niebo zaczyna się na ziemi. Tam, gdzie ludzie stają się przyjaciółmi, a dobroć jest przekazywana”.
                                                                                                   Phil Bosmans

Zapewne pamiętacie jak dzieliłem się z Wami słowami artykułu pt. „Marzenia się spełniają” i emocjami związanymi ze spotkaniem z Wojtkiem Grzybem. Dziś przyszedł czas na kolejną odsłonę opowieści. „Nigdy nie przestawaj marzyć” ten cytat pasuje do mnie idealnie nie tylko jako kibica mojej ukochanej SOVI, ale i niepełnosprawnego patrzącego na świat z perspektywy wózka inwalidzkiego. Pamiętacie jak wspominałem iż obok spotkania z kimś z „naszej SOVI” marzę o tym by móc zawitać na Podpromie i poczuć tę niesamowitą atmosferę „na własnej skórze”? Mówią iż nadzieja umiera ostatnia Ostatnie tygodnie kwietnia jednym kojarzą się z wysokimi temperaturami, pięknym słońcem. Dla nas fanów siatkówki a zwłaszcza „naszej” Asseco Resovi Rzeszów był to czas ogromnych emocji a wszystko za sprawą finału siatkarskiej Plus Ligi o Mistrzostwo Polski w sezonie 2013/2014. „Pasiaki” przystąpiły do finałowej rozgrywki w roli drużyny broniącej to trofeum. Gdy dowiedziałem się, że rywalem rzeszowskiej Resovi będzie drużyna PGE Skry Bełchatów z Mariuszem Wlazłym czy Stefanem Antigą w roli głównej. W głębi serca pomyślałem fajnie by było stać się częścią biało-czerwonego tłumu kibiców z Podpromia zagrzewających swoich idoli do walki krzycząc na całe gardło „MISTRZ, MISTRZ RESOVIA!”  Parafrazując przysłowie „Mówisz i masz” „Myślisz i masz” było najbardziej odpowiednie do sytuacji jaka mnie później spotkała. Pojawiła się iskierka nadziei, moja radość była tak ogromna i łezka w oku zakręciła się ze szczęścia. Wszystko dzięki Aniołom współczesnego świata w osobach Wojciecha i Katarzyny Grzybów, którzy podarowali dla  mnie i mojego opiekuna bilety na II mecz finałowy (23.04 br.). Jak powiedział Seneka Młodszy „Często dar jest niewielki, ale skutek z niego ogromny”.  Tak było w moim przypadku.  Przepełniała mnie radość z faktu, iż zobaczę wreszcie swoich idoli „on live” a nie ze szklanego ekranu. Wbrew słowom ks. Jana Twardowskiego, który twierdził, że  „Dobro jest mało dostrzegane. O nim przeważnie nie mówi się, nie pisze: jest wyciszone, niekrzykliwe”; chciałbym o tej dobroci płynącej ze szczerego serca pisać, mówić, krzyczeć. Potwierdzą to również moi niepełnosprawni przyjaciele Ania i Patryk, którzy również doznali odrobiny szczęścia za sprawą rzeszowskich Aniołów.
Archiwum prywatne
Pomimo późnej pory rozgrywanego meczu nie przeszkodziło mi to w dopingowaniu „naszych” chłopaków na Podpromiu. Nie byłem jedynym godowskim kibicem, gdyż spotkałem zastępcę burmistrza Pana Waldemara Górę z córką. Wśród kibiców można było dostrzec euro posłankę również z pochodzenia godowiankę Panią Elżbietę Łukacijewską, która dopingowała siatkarzy w towarzystwie prezydenta Rzeszowa Pana Tadeusza Ferenca. Serce waliło jak oszalałe, gdyż dałem się ponieść emocjom i fantastycznej atmosferze jaką tworzyli nasi kibice i Klub Kibica, którzy zadbali jak zwykle o wspaniałą oprawę meczu (barwy klubowe i okrzyki śniły mi się jeszcze w nocy). Krzyczałem razem z nimi „Kto wygra mecz? SOVIA, SOVIA, SOVIA!!!”  Wcale nie łatwo jest opisywać porażkę swojej ukochanej drużyny. 0:3 … Jednak  spróbuję. :D. Mecz zaczął się dla nas niefortunnie, gdyż nasi siatkarze zostali zaczarowani zagrywką przeciwników a konkretnie Karola Kłosa, który wypracował gościom pięciopunktową przewagę. Jednak pod koniec pierwszej partii pojawiła się szansa na wygranie seta przy stanie 24:23, ściskałem mocno kciuki by tak się stało jednak rywale okazali się lepsi nie tylko w tym secie, wygrywając go 24:26, ale i kolejnych dwóch partiach. Choć porażka boli, ja jestem szczęśliwy nie tylko z powodu ujrzenia swoich idoli „na żywo”. Wreszcie mogłem poznać moją „bratnią duszę” – Kasię Grzyb, z którą miałem dotychczas wirtualny kontakt. Pamiątkowe fotografie są miłym dodatkiem do tego co działo się w mojej głowie i co czuło moje serce w biało-czerwone paski. Jednak by to opisać brakuje mi słów. Wieczór spędzony w Hali na Podpromiu na lata pozostanie w mej pamięci. Życie nas sprawnych inaczej często kojarzy się z szarą monotonią oraz ciągłym przebywaniem w jednym otoczeniu, pomieszczeniu. Jednak Bóg dba oto by było ono urozmaicone zsyłając nam Aniołów.Kochane Grzybki choć brakuje mi słów by Wam podziękować za wszystkie dobro, którego od Was doświadczyłem zacytuję „Nig­dy nie jest tak, żeby człowiek, czy­niąc dob­rze dru­giemu, tyl­ko sam był dob­roczyńcą. Jest równocześnie ob­da­rowy­wany, ob­da­rowa­ny tym, co ten dru­gi przyj­mu­je z miłością”.Drogi Mistrzu pozwolę sobie podziękować w imieniu Twoich kibiców za 5 – letnie występy w koszulce z nr 3 w biało-czerwone pasy i wywalczone medale. „Wojtek, Wojtek dziękujemy !” A motto; „ Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą”. Niechaj Ci towarzyszy na dalszej sportowej drodze. Podpromie nie mówi żegnaj lecz do zobaczenia… ;)

* tekst pisany w kwietniu 2014 r.

Marzenia się spełniają!

Archiwum prywatne
Nazywam się Marcin Łukaszek, jestem członkiem Stowarzyszenia „TAK Życiu”. Od urodzenia jestem na wózku inwalidzkim (mózgowe porażenie dziecięce). Mimo ograniczeń związanych z chorobą nie brak mi pogody ducha i pasji. Jedną z nich jest siatkówka zarówno w wydaniu reprezentacyjnym jak i klubowym. Około 3 lata temu moim sercem klubowego kibica siatkówki „zawładnęła" Asseco Resovia Rzeszów. Od tamtej pory marzyłem aby móc zobaczyć „naszych” Mistrzów Polski „on live” lub też zdobyć gadżet z autografem któregoś z nich. Teraz wiem, że warto być cierpliwym bo marzenia się spełniają ;) Chciałbym się w tym miejscu podzielić pewnym zdarzeniem i znajomością. Zacznę od początku.... Będąc od ponad 20 lat w Stowarzyszeniu, doszedłem do wniosku ze powinienem coś dać od siebie tej „rodzinie” jaką - tu tworzymy a nie tylko czerpać z niej dobro w postaci wycieczek, rekolekcji, imprez integracyjnych itp. W mojej głowie pełnej szalonych pomysłów „zakiełkowała” myśl aby poprosić o wsparcie finansowe naszej organizacji panią Katarzynę Grzyb (żonę rzeszowskiego siatkarza Wojciecha Grzyba). Odpowiedź na moje zapytanie była pozytywna, owocem tego była aukcja charytatywna oryginalnej koszulki z autografem zawodnika z meczu siatkarskiej LM z ubiegłego sezonu. Dochód z aukcji zasilił konto naszej fundacji, aukcja miała miejsce w serwisie internetowym allegro.pl na przełomie czerwca i lipca tego roku. Pani Kasia absolwentka oligofrenopedagogiki Warmińsko - Mazurskiego Uniwersytetu w Olsztynie, autorka tomiku wierszy „Emocjany wybrane” to prawdziwy anioł w ludzkim wcieleniu i mimo wysoko zaawansowanego stanu błogosławionego wykazała bardzo duże zaangażowanie przy tworzeniu aukcji. Służyła wsparciem w każdej sytuacji dodawała mi wiary, że moje działania mają sens. Za co jej teraz dziękuję Państwo Grzybowie oprócz daru w postaci gadżetu postanowili wspierać „nas” wpłacając na konto Stowarzyszenia co miesiąc dowolną kwotę. Składam na ich ręce podziękowania za pomoc materialną zarówno w imieniu swoim jak i zarządu. W dzisiejszym świecie to rzadkość aby dwoje utalentowanych ludzi okazało tak wielkie serce dla słabszych i potrzebujących. Ciśnie mi się na usta cytat błogosławionego Jana Pawła II „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Jednak największą radością i zaskoczeniem było dla mnie to co wydarzyło się po zakończeniu aukcji. Dostałem wiadomość od Pani Kasi z informacją, że osoba, która zlicytowała koszulkę; rzeszowianka zdecydowała aby koszulka z autografem Mistrza powędrowała w moje ręce. Pani Ewelino dziękuję teraz i ja mogę się cieszyć tym cennym gadżetem. Radość i łzy szczęścia były tym większe iż sam Mistrz Polski chciał mi ją wręczyć osobiście. Długo nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście i w to że jedno z moich marzeń właśnie się spełni.
Archiwum prywatne
Spotkanie miało miejsce w dniu 29.07 br. w strzyżowskich ogródkach jordanowskich. Było gorąco na zewnątrz ponad trzydziestostopniowe upały ja sam także "płonąłem" wtedy z emocji, które niosło ze sobą spotkanie z siatkarzem mojej ulubionej Asseco Resovi, lub swojsko SOVI. Fotografie zrobione z Mistrzem oraz krótka pogawędka na długo zostaną w mej pamięci. Piszę ten artykuł, bo chciałem się podzielić z Państwem moją radością i szczęściem. To rzadkość spotkać ludzi, którzy tak bezinteresownie dzielą się z innymi tym co maja i nie są zapatrzeni tylko na siebie. Bardzo trafny będzie tu cytat, który nie dawno przytoczyła moja niepełnosprawna koleżanka czy przyjaciółka "Szanuj ludzi, którzy zawsze znajdą dla Ciebie czas w swoim napiętym grafiku. Kochaj tych, którzy nawet nie myślą o grafiku, gdy dowiedzą się, że ich potrzebujesz".Dziękujemy Pani Kasi i Wojtku za wielkie serce i czas poświęcony dla nas osób niepełnosprawnych, wcale nie gorszych od zdrowych śmiertelników. A wcale nie gorszych kibiców... Świeżo "upieczonej mamie" Pani Kasi i jej maleństwu życzę dużo zdrowia błogosławieństwa bożego, Panu Wojtkowi samych sukcesów sportowych jego drużyny w obronie złotego krążka o Mistrzostwo Polski oraz Lidze Mistrzów w nadchodzącym sezonie.
Samych zwycięstw my kibice trzymamy kciuki. MISTRZ, MISTRZ RESOVIA !!!

*tekst pisany w lipcu 2013 r.

poniedziałek, 16 maja 2016

NORMALNI wśród STEREOTYPÓW!

Praca włana
Dzisiejszy świat jest dziwny! Wiem pomyślicie sobie odbiło mu i ma doła ;) Nic bardziej mylnego, mam banana na buzi, chciałbym Wam go sprzedać :D A to tylko wstęp do tematu ;) Chciałbym Was zaprosić, do dyskusji dotyczących stereotypów  wobec NAS. Mój kawałek „wirtualnej podłogi”, który tak chętnie odwiedzacie, jest próbą walki z tymi dziwnymi przekonaniami. Dla wielu osób w społeczeństwie, określenie wózkowicz oznacza gorszy od innych. Powinien być trzymany z daleka od cywilizacji, bowiem nie dość, że jego nieodłącznym atrybutem jest wózek. To na pewno jest też niepełnosprawnym intelektualnie. Z przykrością muszę stwierdzić, doświadczyłem takiego traktowania na własnej skórze. W czasach mojej nauki w szkole policealnej. Jednak dzięki obecnemu Marcinowi, mam to gdzieś co myślą o mnie inni. Jestem jaki jestem i dobrze mi z tym :D Jeśli ktoś uważa Cię za głupca jego problem ;) Ty jesteś normalny, nie musisz mu nic udowadniać! A przepraszam musisz jednak tylko i wyłącznie samemu sobie. Sprawni inaczej nie są zdolni do uprawiana sportu, poza uprawianiem kanapingu ;) To niby skąd te wszystkie wspaniałe wyniki paraolimpijczyków? Powiem więcej osoby na wózkach uprawiają siatkówkę ;)
źródło:  www.dzieciniepelnosprawne.pl
Wiedzą co dobre :D Postanowili przekuć stan przedzawałowy sprzed telewizora, w coś pożytecznego . Dzięki czemu mogą poczuć się wartościowymi ludźmi i zapomnieć na chwilę o niepełnosprawności. Przez wyjście na przysłowiowego „browara”  i do dyskoteki ze znajomymi, kojarzeni jesteśmy z alkoholikami. Bo przecież nie mamy prawa do przyjemności, o tuż mamy prawo! Jeśli w to nie wierzycie, to ja Wam to udowodnię już nie długo ;D Wciąż temat tematem tabu w naszym społeczeństwie jest miłość wśród osób niepełnosprawnych. Taki „inny” potrafi kochać? Przecież nic nie czuje. Tak potrafi bo jesteśmy NORMALNYMI ludźmi. Mamy prawo do uczuć i innych przyjemności z tym związanych. Dzielnie tego rodzaju stereotypowi przeczą; Ewelina i Łukasz. Autorzy bloga: „Paraszukamieszkania.pl”.  Pewnie wielu z Was doświadczyło, dziwnego spojrzenia podczas przeglądania ciuchów w sklepie odzieżowym. Miałem to samo, przecież wózkowicz nie może dobrze wyglądać, bo jest brudasem. Pracy też nie musimy podejmować, życie na „socjalu” jest bajką i nie brakuje nam wróblego mleczka. Niejednokrotnie osoba niepełnosprawna, jest kojarzona jako osoba przesadnie religijna. Powiem tak, każdy z nas na prawo do wybierania dróg swego życia. Ja jestem  katolikiem i nie wstydzę się tego. Jeśli kogoś obraziłem tym postem, to przepraszam. Apeluję do tych, którzy żyją stereotypami. Poznaj NAS a nie oceniaj po okładce. Wielu z NAS jest o wiele więcej wart, niż Ci się wydaje. Jednak myślę, że nie warto zamartwiać się tym, bowiem świata nie zmienimy.  Więc głowa do góry, bo jesteśmy wyjątkowi! Żyjmy pełnią życia i cieszmy się każdą chwilą ;)

Powiązane posty:

Marzenia kontra brutalna rzeczywistość
Pomagaj, wspieraj i akceptuj!
Stowarzyszenie, dzięki któremu powiedziałem TAK Życiu ;)

piątek, 6 maja 2016

Nimi podbijemy LŚ!

źródło: www.tentemat.pl
Choć nasze myśli biegną w stronę naszych Orłów i Turnieju Interkontynentalnego w Tokio. To jednak czeka nas  kolejna „przystawka” do „dania głównego” – IO w rytmie brazylijskiej samby. Ta „przystawka” to oczywiście LŚ, z udziałem naszych Mistrzów Świata. Przypomnę tylko, iż polscy kibice będą mieli okazję do pikniku na trybunach, nie tylko podczas fazy interkontynentalnej tego turnieju. Bowiem F6 zostanie rozegrany na polskiej ziemi, w mieście Kraka ;) W dniach 13 – 17.07 br.


Wybrańcy Stefana Antigi na LŚ:

Rozgrywający:

Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz, Paweł Woicki

Przyjmujący:

Bartosz Bednorz, Rafał Buszek,  Michał Kubiak, Mateusz Mika, Artur Szalpuk, Wojciech Żaliński

Środkowi:

Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Bartłomiej Lemański, Piotr Nowakowski, Marcin Możdzonek, Andrzej Wrona

Atakujący:

Bartosz Kurek, Dawid Konarski, Maciej Muzaj


Libero:

Piotr Gacek, Damian Wojtaszek, Paweł Zatorski

Program Ligi Światowej:

Ze względu na RIO, formuła tegorocznej Ligi Światowej. Została nieco zmieniona: Polskie Orły zagrają, w trzech Turniejach Interkontynentalnych.

źródło: www.nasz-dziennik.pl
Grupa A1 w Kaliningradzie:

17.06 Bułgaria – Polska
18.06 Rosja – Polska
19.06 Serbia – Polska

Grupa D1 w Łodzi:

24.06 Polska – Argentyna
25.06 Polska – Rosja
26.06 Polska – Francja

Grupa G1 w Nancy:

01.07 Brazylia – Polska
02.07 Francja – Polska
03.07 Belgia – Polska

POLSKA BIAŁO-CZERWONI!!!

    

poniedziałek, 2 maja 2016

I wszystko jasne... Czyli tydzień po sezonie ligowym.

źródło: Fanpage ZAKSA
I wszystko jasne… Medale rozdane, poznaliśmy nowego Mistrza Polski. Więc przyszedł czas na podsumowanie, minionego już sezonu ligowego. Z perspektywy zapalonego siatkoholika. Jedni powiedzą wiało nudą, bo ZAKSA dominowała od początku do końca. Trudno się z tym nie zgodzić, bowiem, klub z Opolszczyzny ani przez moment nie był zagrożony. Reszta drużyn szybko zgubiła rytm, by dotrzymać kroku kędzierzyńskiej orkiestrze. Drużyna Mistrza Polski to układanka do, której każdy element pasuje idealnie. Okrzyk; „Mistrz, Mistrz Kędzierzyn!”. W pełni zasłużony.  Tyle o ZAKS-ie, co tu więcej pisać byli THE BEST ;) Jest ktoś w ekipie Mistrza Polski, kto zdobył dwa złote medale. Drugi jeszcze cenniejszy, bo wygrał „mecz” z ciężką chorobą. Mowa tutaj o Grzegorzu Boćku, wielkie brawa dlatego świetnego atakującego i przesympatycznego człowieka. Głęboko wierzę, iż przysporzy nam wielu łez szczęścia, grając w koszulce z orzełkiem na piersi. Jako, że moje serce jest „pasiate”.
źródło: Fapage Asseco Resovia Rzeszów
W podsumowaniu nie mogło zabraknąć, przemyśleń o srebrnej, w tym sezonie Asseco Resovi Rzeszów. Zarówno dla włodarzy klubu, jak i dla wielu pasiastych kibiców, krążek tego koloru jest porażką. My nie przegraliśmy złota, my wygraliśmy srebro. Nie zasługiwaliśmy na ten finał, byliśmy marnym tłem dla „koziołków”. Przegrywając ten trójmecz 0-9. Radość ze srebra, mieszała się z łezką goryczy. To jest sport i porażki są jego elementem. Odkąd jestem zagorzałym fanem drużyny z Podpromia, tak słabego sezonu nie widziałem. Pewnym usprawiedliwieniem są kontuzje: Piotrka Nowakowskiego i Jochena Schoopsa, które wykluczyły ich z gry na cały miniony sezon. Jednak ten sezon przegraliśmy, pod względem przygotowania fizycznego i psychicznego. Trener żonglował składem, niczym na cyrkowej arenie. A to przecież siatkarski parkiet ;) Grę w Krakowie, zawdzięczamy tylko i wyłącznie temu, że organizowaliśmy finał tych prestiżowych rozgrywek. Nie łudźmy się, że z taką grą zagralibyśmy w F4. Ten brązowy medal, do którego zabrakło tak nie wiele. Byłby nagrodą dla tej wspaniałej publiczności, która dopinguje naszą drużynę na dobre i złe.  Może to co powiem, jest głupie, byli odpowiedni zawodnicy do gry, był i tytuł Mistrza Polski. Wielu zawodników, którzy przychodzą na Podpromie zamiast się rozwijać robią krok w tył. Bo są ściągani tylko po to by oglądać mecze zza band reklamowych, bądź nie mówią tego co „góra” każe. Prostym przykładem jest Aleksander Śliwka, który większość sezonu spędził za bandami reklamowymi. Przykro patrzeć jak marnuje się chłopak z papierami, na tak dobrego przyjmującego jak chociażby Mateusz Mika. Kolejnymi przykładami nowego siatkarskiego życia są Wojtek Grzyb i Dawid Konarski. Jakoś w oczach nowych trenerów znaleźli uznanie i stanowią o sile swoich drużyn. Nie od dziś wiadomo, iż na Podpromie zawodnicy przychodzą z powodów ekonomicznych i atmosfery jaką tworzą kibice a nie trenera. Chyba ta siatkarska miotła powinna zacząć sprzątanie od głowy trenera, bo chyba wizja naszemu szkoleniowcowi się skończyła. Wczoraj jak grom z jasnego nieba, spadła nas rzeszowskich kibiców. Wiadomość, iż po 9 latach gry na Podpromiu, Przygodę z Resovią kończy kolejna po Wojtku Grzybie, ikona rzeszowskiej drużyny – Krzysztof „Igła” Ignaczak. Aż strach pomyśleć co będzie z Alkiem Achremem… Krzysiu bez Ciebie SOVIA, nie będzie już tą samą SOVIĄ ;( Niemniej jednak MY kibice mówimy gromkie DZIĘKUJEMY i życzymy wszystkiego dobrego w dalszej karierze. Dla Podpromia zawsze będziesz Pasiakiem!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszóe

Jak wiecie część mojego siatkarskiego serducha, należy do czwartej ekipy minionego już sezonu. Mimo wszystko oceniam pozytywnie. Choć nie stanęli na przysłowiowym pudle. To jednak wygrali Super Puchar Polski, pokonując ekipę z Rzeszowa. Jako jedyni znaleźli patent na kędzierzyńską „lokomotywę”, pokonując ich dwukrotnie. Jednak największe brawa należą się im za historyczny. Dla gdańskiej drużyny debiut, w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Gdzie zakończyli swój udział, wśród dwunastu najlepszych drużyn Europy.
źródło: www.plusliga.pl
Na koniec chciałbym się zatrzymać przy ekipach, które w poszczególnych momentach sezonu, uchodziły za „czarnego konia” tych rozgrywek. Przez pewien okres partnerem ZAKS-y próbowała być drużyna z Radomia. Ciułając mozolnie te punkty do ligowej tabeli, przypomnę iż w 1 kolejce o mały włos nie pokonali obecnego Mistrza. Urywali także punkty ekipom z Gdańska i Rzeszowa. Pod koniec rundy zasadniczej, jarałem się widowiskową dla oka grą Cuprum Lubin. Miedziowi chłopcy grali bez żadnego respektu, dla medalistów. Prawdziwe wejście smoka zaliczyli: Łukasz Kaczmarek i Robert Taaht.
źródło: www.plusliga.pl
To dzięki tym dwóm drużynom nie wiało nudą :D
A teraz zakończmy podziały klubowe i bądźmy jedną biało-czerwoną rodziną ;)