niedziela, 20 lutego 2022

Odwet "Pszczół", za 1/8 Pucharu Polski.

Mecze Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów od zawsze wyzwalają w kibicach dodatkowy dreszczyk emocji. Nie inaczej było wczoraj (2:3) 

Było wiadomo, że przyjezdni będą żądni rewanżu, za 1/8 Tauron Pucharu Polski. I to pokazali już od pierwszych piłek spotkania i choć Resovia próbowała się przeciwstawić to, nic to nie dało, bo to "Pszczoły" zagrały zespołem, choć miały swoje problemy w przyjęciu to potrafiły nadrobić to atakiem. A u nas kulturalnie mówiąc, każdy sobie rzepkę skrobie 😋. Skutkowało to jedynie zjazdem "do bazy" Nicolasa Szerszenia, któremu "gaszono światło". A zastąpił go Klemen Cebulj, który złapał kilka "sęków", ale też miał problem z regularnością gry w ataku, pewnie myślał o ofertach transferowych na przyszły sezon, bo pasowałoby trochę więcej zarobić, a dawać z gry tyle, co nic 😉. Skutkiem ubocznym pierwszego seta, był zespół niespokojnych rąk i nóg prezesa klubu, oglądającego ten mecz zza band reklamowych. II set to zamiana ról, nagle Resovia zaczęła odrzucać rywali od siatki swoim serwisem, kończyć piłki będące po ich stronie, czy grać w grze obronnej. To sprawiło, że ten mecz po przerwie zaczął się od nowa i odżyły nadzieje "pasiastych" kibiców na punkty w tym spotkaniu. Po pięciu minutowej przerwie "Wilki" oddały inicjatywę "Pszczołom". Ton ich grze nadawał Robert Taht, a także "Bieniu", który szalał na siatce i w polu serwisowym. I Skra była o set od wywiezienia pełnej puli w tym spotkaniu. Doprowadzenie do tie-breaka. "Wilki" zawdzięczają belgijskiemu przyjmującemu, który utrudniał życie rywalom swoim serwisem, a także kończył wcale nie łatwe piłki w ataku. Choć Mateusz Bieniek próbował odwrócić losy seta i meczu swoją grą. To na nic się to zdało, bo oglądaliśmy tie-breaka. Tie-breka, którego lepiej zaczęli gospodarze... i pomyśleli, iż już wygrali. Skra Bełchatów zanotowała serię pięciu punktów, spory w tym udział zagrywek Karola, które dały prowadzenie. Prowadzenie, którego przyjezdni już do końca seta i wywieźli dwa punkty z Rzeszowa. Na koniec powiem, jak dla mnie ten mecz niestał na wysokim poziomie. Dużo błędów własnych po obu stronach. O problemach Resovii nie będę się powtarzał, powiem tylko, że jestem realistą. I awans do niedzielnego finału uważam po wczorajszym spotkaniu, za cud, ale w siatkówce czasem się zdarzają  😎. Sam Maciek Muzaj i Sam Deroo to, za mało. To właśnie im biję brawo, za postawę we wczorajszym spotkaniu.

* fotografia strona internetowa klubu 

piątek, 18 lutego 2022

Zanim wygrali to awansowali!

 Nie tylko w okresie reprezentacyjnym, ale też klubowym są takie momenty, że bez względu na to, z jakim klubem się utożsamiamy to, wszyscy jesteśmy jedną wielką volley family.


Środowego wieczoru obrońca trofeum miał wygrać spotkanie z Cucine Lube Civitanova lub liczyć na pomoc innych drużyn, które walczyły o awans z drugiego miejsca, z pozostałych grup. Jak to mówią, umiesz liczyć, licz na siebie. Jednak tym razem to się nie sprawdziło, bo ZAKSA bez względu na wynik spotkania z LUBE, miała zapewniony start w 1/4 finału podobnie, jak Jastrzębski Węgiel. Przyznam szczerze, iż po przegranym rewanżowym spotkaniu w Nowosybirsku. Serce kłóciło się z rozumem, bo wszyscy wiemy, jak wymagającym przeciwnikiem jest LUBE. Jednak po raz kolejny drużyna z Kędzierzyna-Koźla pokazała, że bez "Bena", "Kochana" i "Zatora". Potrafi grać widowiskowo i wygrywać z jedną, z najlepszych drużyn świata, bo mają TEAM i TEAM SPIRIT. Tego niestety brakuje niektórym drużynom w naszej lidze 😏. Mimo słabszej dyspozycji "Zwierza", któremu Włosi "gasili światło" lub podbijali Jego ataki, czy też lądowały na oucie. To świetną zmianę dał Bartłomiej Kluth, który przecież nie miał zbyt wielu okazji, by "powąchać" parkiet w tym sezonie. Swojego dnia nie miał kapitan "Koziołków", ale od czego jest Kamil zawodowiec, który zadawał "ciosy" w ataku z precyzją chirurgicznego skalpela, ale też utrudniał życie rywalom swoim serwisem.
To, że Kamil Semeniuk był nie do zatrzymania w ataku  to, zasługa Marcina Janusza, który nie bał się grać wszystkimi strefami w tym środkiem. Gdzie show robił Norbert Huber do spółki z Dawidem Smithem. Brawa dla Smitha, który swoim serwisem "wyrwał" III seta, idąc w pole serwisowe przy 24-21 dla rywali. Powiem, że bloki w tie-breaku na Simonie oglądałem z zaciśniętymi pięściami i okrzykiem na ustach. A po ostatniej piłce krzyczałem jakby, obronili już klubowe Mistrzostwo Europy, a do tego jeszcze droga daleka, ale nie niemożliwe, bo przy dobrych wiatrach będziemy mieć polsko-polski półfinał, a tym samym pewność, że drugi sezon z rzędu w finale o zwycięstwo w siatkarskiej Lidze Mistrzów będzie walczył przedstawiciel ligi Mistrzów Świata. "Elvis" po raz kolejny potwierdził, że potrafi "sypać" piłki i może pozostawić "w bazie" innych reprezentacyjnych "sypaczy". Przed sezonem mówiło się, że bez "Tottiego". "Kochana" i "Zatora" nie będzie już ZAKS-y. Jak się okazuje, nie ma siatkarzy niezastąpionych. Na koniec odrobinę prywaty, jak to dobrze, iż te środowe siatkarskie emocje nie odbiły się na mojej spastyce. Gdyby się tak stało to, nic, by się nie stało, bo dwaj kibice siatkówki zawsze się dogadają 😋👊.

*fotografie, strona internetowa klubu      

niedziela, 13 lutego 2022

Trzepak dla Rzeszowa!

Po ubiegło tygodniowym meczu "Wilków", który okaleczył ten piękny sport, a jednocześnie pokazał już nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni, że budżety klubów nie grają, a zawodnicy. Przyszedł czas na wyjazdowe spotkanie w Warszawie, tamtejszym Projektem (1:3).

Spotkanie, które pokazało, że u trenera Mendeza nie ma nietykalnych, bo mecz w kwadracie obejrzeli Cebulj i Kozamernik. Kto wie, jakim wynikiem zakończyłoby się to spotkanie gdyby nie fakt, iż gospodarzom zabrakło sił (COVID-19, kontuzje "Pita" i "Kwolo"). Bo to "Reska" miała ogromne problemy, a to ze skończeniem pierwszej akcji, a to z atakiem piłek sytuacyjnych, czy z wykorzystaniem kontrataków. Nie wspomnę już o jakości "sypanych" piłek. Swojego dnia w ataku nie mieli Muzaj i Szerszeń na przestrzeni całego spotkania, zwłaszcza ten pierwszy, który sam sobie "ułatwiał" życie. Nie pierwszy raz w tym sezonie i na pewno nie ostatni, z kolei Szerszeń nie potrafił skończyć piłek podawanych na "złotej tacy". Na szczęście te słabości nie obróciły się przeciwko siatkarzom z Podkarpacia. Sprawy w swoje w ręce i nogi wziął ten, który wciąż nie przypomina tego Sama Deroo, którego pamiętamy z czasów gry w Kędzierzynie-Koźlu. Uspokoił nasze przyjęcie poz. 52%, perf. 26%, był nie do zatrzymania z lewej flanki atak: skut. 52%, poruszył rywali swoim serwisem, zdobywając przy tym 2 asy oraz 4 bloki.  To właśnie zagrywka i blok dała nam te jakże cenne trzy punkty. To wystarczyło, ale na PGE Skrę Bełchatów już nie wystarczy, która będzie żądna rewanżu, za 1/8 Tauron Pucharu Polski. "Wilki" jeśli chcą dopisywać kolejne punkty do tabeli, muszą grać twardo w zagrywce, pierwszej akcji, czy punktować na kontrach. Bo "Pszczoły" zaczynają  kąsać, o czym w piątek przekonał się LUK Lublin. W naszej grze nadal na próżno szukać fajerwerków nie czepiam się, a stwierdzam fakt.

* fotografia strona internetowa klubu

poniedziałek, 7 lutego 2022

Przepis "Winiara" na Resovię!

 

Kto może ten gra, takim oto sposobem drużyna Asseco Resovii Rzeszów w dniu wczorajszym rozegrała w Gdańsku mecz awansem z 23 kolejki, z tamtejszym Treflem (3-2).

Po awansie rzeszowskiej drużyny do F4 siatkarskiego  Pucharu Polski, zapewne spora część kibiców "Pasów", była pewna, że "Reska" zmiażdży chłopaków Michała Winiarskiego. Ja nie byłem tego wcale taki pewny, bo si "gdańskie lwy" podobnie, jak i Asseco Resovia Rzeszów zaczęły łapać przysłowiowy wiatr w żagle. Wiem, że każdy mecz to oddzielna historia, ale "Lwy Winiarskiego" już nie raz pokazały, że potrafią walczyć z każdym, jak równy z równym. Asseco Resovia wygrała ten mecz już pierwszym gwizdkiem, ale tylko ilością zer na rachunku bankowym, niestety na parkiecie to nie ma kompletnie, żadnego znaczenia. Siatkarze z Rzeszowa najwyraźniej zapomnieli o tym, że walczy się, co najmniej przez trzy sety z takim samym zaangażowaniem. Choć w I secie dogoniliśmy rywala i wygraliśmy tego seta zagrywką to, dwa kolejne oddaliśmy bez walki. Pozwalając dojść do głosu "Szamponowi: i Jego kolegom. Którzy grali konsekwentnie, cierpliwie w każdym siatkarskim elemencie, Pokazując, że do wygrywania meczów siatkarskich potrzebne jest też serce pozostawione na boisku, a nie tylko GWIAZDY, które blado świeciły w gdańskiej Ergo Arenie. Para środkowych gdańskiego Trefla dała srogą lekcję siatkówki Janowi Kozamernikowi. Po raz kolejny zapytam: Co Kozamernik i Cebulj wnosi pozytywnego do gry "Reski" poza zbijaniem sporej wypłaty? A Mordyl i Urbanowicz powinni znaleźć się w notesie selekcjonera Grbicia. Ale jak mamy wygrywać mecze? Skoro oddajemy rywalowi seta samymi błędami w polu serwisowym i nie wykorzystujemy kontr. A i na ataku od IV seta widzieliśmy przyjmującego.... zamiast drugiego nominalnego atakującego. Więc gdzie tu logika? Wątpię, czy kiedykolwiek barony rzeszowskiej męskiej siatkówki zrozumieją, iż nie zawsze kasa daje miażdżenie rywala z urzędu. To tak nie działa, potrzebny jest team spirit. Wygrało lwie serce pozostawione na parkiecie!

* fotografia strona internetowa PlusLigii      

czwartek, 3 lutego 2022

"Wilki" jadą do Wrocławia!

 

Po wyeliminowaniu z walki o Puchar Polski PGE Skry Bełchatów w 1/8 finału. Wczorajszego wieczoru miało miejsce starcie o być, albo nie być w finałowej czwórce o to prestiżowe trofeum. Asseco Resowia Rzeszów pokonała Aluron CMC Wartę Zawiercie (3:1)

Przed pierwszym gwizdkiem mówiło się, że to będzie jednostronne spotkanie bowiem "Jurajscy Rycerze" przystąpili do tego spotkania bez Cavany, Tavaraza, a także Konarskiego. A na pozycji "sypacza" już drugi mecz z rzędu zagrał Uros Kowacević — zawodnik orkiestra. Kilkukrotnie pokazał, że potrafi swobodnie gubić rzeszowski blok! Mimo tych ubytków premierowy set padł łupem gości, którzy na początku seta wypracowali sobie kilku punktową przewagę, której nie oddali do końca partii. I wcale nie wyglądało, że grają w tak dużym osłabieniu. Zawodnicy w biało-czerwonych strojach, choć mieli dobre przyjęcie to, nie potrafili przełożyć tego na skuteczny atak. Przyznam szczerze, iż po wygraniu tej partii przez zawiercian, liczyłem na pięciosetowy bój. Asseco Resovia Rzeszów zdemolowała swoją zagrywką rywala w II secie, którego wygrała do 9! III seta z większym animuszem zaczęli gracze Igora Kolakovicia jednak rzeszowscy siatkarze potrafili dogonić rywala, ale też wyjść na pięć "oczek" do przodu i wydawało się, że spokojnie dowieziemy tę przewagę do końca seta. Nic bardziej mylnego, kilka bomb zza linii dziewiątego metra posłał Mateusz Malinowski, który miał ogromne problemy w ataku we wczorajszym spotkaniu. I to "Jurajscy Rycerze" wyszli na prowadzenie, jednak "Wilki" pokazały, że potrafią grać skuteczną siatkówkę i wygrały seta. W czwartej partii emocji nie brakowało, ale tylko do stanu 11:11, bo potem znów "Pasy" włączyły "piąty bieg" na zagrywce, co ułatwiało zdobywanie punktów nie tylko w ataku, ale także "gasząc światło" rywalom. I nasz awans do Final Four siatkarskiego Pucharu Polski mężczyzn, stał się faktem! Kolejne świetne spotkanie w barwach "Pasów" rozegrał Maciej Muzaj, który nie tylko był pewnym punktem w grze ofensywnej, ale też odrzucał rywali od siatki swoim serwisem. Statuetkę MVP otrzymał Sam Deroo, który zastąpił grającego słabej we wczorajszym spotykaniu Klemena Cebulja. Belg nie tylko uspokoił nasze przyjęcie, ale też był nie do zatrzymania z lewej flanki, dokładając do tego dobrą zagrywkę, a także grę w bloku.

* fotografia strona internetowa klubu