źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów |
Ostatnio dawno nie pisałem o siatkówce pewnie pomyśleliście,
że przestałem ją kochać. Nic podobnego jednak patrząc na poczynania Asseco
Resovi Rzeszów odechciewa się pisania.
To, że zdobywamy punkty do ligowej tabeli – mamy farta i szczęście, iż
rywale grają dla nas . Bo inaczej tego nazwać nie można, kiedy w jednym secie demolujemy
rywala zagrywką, by w kolejnej partii sytuacja się odwróciła, czy też mając
kilku punktową przewagę pozwalamy rywalom na dogonienie nas. Poprzez masę
szkolnych błędów. Takowe sytuacje miały miejsce m.in. w meczach z Cuprum Lublin,
czy Jastrzębskim Węglem. Gdy na zagrywkę wchodzili: Łukasz Kaczmarek i Lukas
Kampa. Ktoś powie Gawin jest kontuzjowany i gra naszych ulubieńców, wygląda tak
a nie inaczej. Nie! Gramy tak od początku sezonu. Pierwsze kilka kolejek zawodnicy grali „na gazie”, z okresu
przygotowawczego ze swoich reprezentacji. Mam tu na myśli kilka świetnych
kolejek Marco Ivovicia, który wygrał ze swoją reprezentacją. Zeszłoroczną
edycję LŚ zostając przy tym MVP, tejże prestiżowej imprezy. Po kilku kolejkach
ten „gaz” zaczął się stopniowo ulatniać. Sprawcą tej całej „awarii” jest nie
kto inny – jak trener naszej drużyny. Który już dawno się wypalił tracąc
koncepcję, na prowadzenie zespołu z aspiracjami na zawojowanie LM, czy
PlusLigi. Wybaczcie, ale słyszę iż ciągle optymalnego ustawienia. Dostaję ataku
śmiechu. Zastanawiam się, czy trener jest myślami jeszcze w okresie
przygotowawczym ;) Kiedy to testuje się
zawodników, w poszczególnych ustawieniach. A może trener szykuje formę na
play-offy, lecz ich nie ma ;D W naszym teamie nie ma chemii, i to nie tylko w
tym sezonie. To smutne, że kibic płacący nie małe pieniądze za bilety, po to by miło
spędzić czas oglądając swoich popili. Zadaje sobie pytanie: Czy zdobędziemy
jakiekolwiek punkty w danym spotkaniu? Czy tak powinien grać klub, którego
kibice są uchodzą za najlepszych w lidze? Mając tak pakę winniśmy kosić drużyny
z dołu tabeli, w godzinkę z prysznicem ;) A nie zdobywając w dwumeczu ,z
beniaminkiem z Katowic po wielkich męczarniach trzy punkty. Jak widać kolejne „wietrzenie szatni” nie
przyniosło rezultatów, a może nie na tych pozycjach ono było? Bo rozgrywający z numerem „11”,
już dawno powinien odejść z Podpromia. Jego gra na rozegraniu, już dawno
przestała mi się podobać. Nie wspominając już o obronie po ataku rywala, już
dużo lepiej w tym elemencie. Prezentuje się dużo starszy rozgrywający – Lotosu Trefla
Gdańsk. Dla mnie rozgrywacz numer jeden w tym sezonie to właśnie wspomniany
przeze mnie – Kampa, który potrafi tak rozegrać, że jego koledzy z drużyny.
Mają bardzo rzadko kłopot ze skończeniem ataku, czy to na wysokiej piłce, czy
też nie.
Jeśli zagramy w finale PlusLigi , to na pewno nie dzięki swojej grze.
Bo na niego po prostu nie zasługujemy, poprzez poziom gry jaki reprezentujemy. Gdy w nim zagramy, to post o tym zatytułuję: „Cud na Podpromiu”. O elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów nie wspomnę Jednak trzeba wierzyć do samego końca, bo nadzieja pasiastego kibica umiera ostatnia! Chętnych do gry w czołowej czwórce PlusLigi aż pięciu. O grze w finale mogą decydować nawet sety Zatem czy starczy miejsca. dla grającej poniżej oczekiwań drużyny z Rzeszowa? Odpowiedź poznamy jedynie śledząc ligę i modląc o wspomniany wcześniej cud ;D Wiem, że po tym tekście mogą posypać się hejty, pod moim adresem. Wybaczcie taki mój urok ;) P.S. Kibicujcie naszym skoczkom na MŚ w Lahti, a na pewno
nie pożałujecie!