Sezon reprezentacyjny w pełni. Zdążyliśmy ochłonąć po sukcesach naszych Orlic i Orłów w tegorocznej VNL. Lada moment druga część sezonu reprezentacyjnego, zanim jednak ciąg dalszy biało-czerwonych emocji. To zajrzyjmy na moment do szatni "Wilków" Giampaolo Medei 😉.
Tytuł wpisu nie wziął się znikąd, po ubiegło sezonowym sukcesie, bo za taki można uznać powrót Asseco Resovii Rzeszów pod wodzą włoskiego szkoleniowca po siedmiu latach przerwy na najniższy stopień plusligowego "pudła". Środowisko rzeszowskiej męskiej siatkówki nie wyobraża sobie innego scenariusza, jak grę w wielkim finale PlusLigi w przyszłym sezonie, jak i zwojowanie "czegoś" w siatkarskiej Champions League, sądząc po transferach. Nie będzie to jednak wcale łatwym zadanie, bo inni plusligowi rywale oraz rywale grupowi w Champions League, nie próżnowali w budowaniu składów na sezon klubowy. Na emocje z udziałem brązowego medalisty minionego sezonu, jeszcze trochę przyjdzie nam poczekać, ale już teraz zapraszam Cię do przeczytania moich przemyśleń na temat "wilczej watahy". Porównując poprzednie sezony to, można powiedzieć, że doszło w niej do kosmetycznych zmian. Widać, że włodarze rzeszowskiego klubu w końcu poszli po rozum do głowy i zaczęli wyznawać zasadę, iż zwycięskiego się nie zmienia (prawie) 😎.
My rzeszowscy kibice przez chwilę łudziliśmy się na to, że nasz Kapitan bardzo późno rozpocznie przygotowania do sezonu ligowego, za sprawą występów w biało-czerwonych barwach. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, nasz rozgrywający będzie miał więcej czasu na to, by złapać flow z nowymi "Wilkami". Z tymi, którzy nie grają w barwach swoich reprezentacji, jak i na to, by jak najlepiej przygotować się do wysokiego natężenia meczowego. Po to, by prowadzić swoją grą "Wilki" do zwycięstw. Patrząc logicznie to ze względu na ilość meczów, które będzie musiała rozegrać Asseco Resovia Rzeszów. To trener Giampaolo Medei powinien częściej korzystać z usług Michała Kędzierskiego w pełnym wymiarze meczowym niż to miało miejsce w minionym sezonie, gdzie głównie widzieliśmy go na podwójnej zmianie.
To od tej tego elementu zależy, jak zostanie rozegrana pierwsza akcja. W zeszłym sezonie "Wilki" były specjalistami od wygrywania meczów z niskimi procentami w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła. W zbliżającym się powoli sezonie może już tak kolorowo nie być. Bo przecież wszystkie zespoły mają w swoich sztabach statystyków, którzy potrafią wyłowić piętę Achillesową drużyny z Podpromia. Na szczęście w składzie "Pasów" na przyjęciu, na nadchodzący sezon zapanowała równowaga (dwóch ofensywnych, dwóch defensywntch). O grę Adriana Staszewskiego w "Pasiaku" jestem spokojny, bo niejednokrotnie widziałem, jak odwracał losy meczów trzykrotnego klubowego Mistrza Europy z Kędzierzyna- Koźla. Drugim defensywnym przyjmującym jest Mistrz Olimpijski, czyli Yacine Louati, bo o nim mowa. Tego przyjmującego możemy pamiętać z występów w drużynie aktualnego Mistrza Polski, w sezonie 2020/21. Gdzie sięgał z "Pomarańczowymi" po tytuł Mistrza Polski był ich bardzo ważną postacią. Pozostaje mieć nadzieje, iż nie będziemy świadkami deja vu z poprzedniego sezonu, kiedy to Thibault Rossard więcej czasu spędził w gabinetach lekarskich niż na parkiecie. Dlaczego o tym mówie? A no dlatego, że Loauti jest równie lubiącym kontuzje zawodnikiem, jak popularny "Thibo". Z takimi strażakami defensywnymi gaszenie pożaru na przyjęciu, nie powinno stanowić problemu Cieszy fakt, że obaj podstawowi przyjmujący z poprzedniego sezonu, będą stanowić o sile "wilczych" skrzydeł. Liczymy na to,, że TJ nadal będzie motorem napędowym Asseco Resovii Rzeszów, nie tylko siatkarsko, ale też mentalnie, jak to miało miejsce w minionym sezonie. Dla amerykańskiego "kowboja" nowym doświadczeniem, będzie gra w siatkarskiej Lidze Mistrzów, jestem ciekaw jego gry nie tylko na plusligowym parkiecie. Niczym odkrywczym nie będzie powiedienie tego, żr wszyscy kibice "Pasów", chcą w końcu zobaczyć dotrzymującego siatkarsko kroku Torrey'owi DeFalco Klemena Cebulja, bo w dwóch już sezonach w barwach Asseco Resovii Rzeszów, różnie z tym bywało.
Dowiedziawszy się o tym, że nowym "elektrykiem" naszej drużyny będzie Karol Kłos miałem mieszane uczucia, nie chcę nikomu zaglądać w PESEL, ale może lepiej byłoby zakontraktować, kogoś z dwójki tych, którzy zasili naszych rywali o plusligowe "pudło" (Bieniek, Huber). Z drugiej strony popularny "Kłosik" pokzuje, że wiek nie ma znaczenia, a umiejętności prezentowane na parkiecie, a te w przypadku Karola wciąż, są topowe. O sile resoviackiego środka będzie stanowił "ojciec z synem" (czyt. Karol Kłos i Kuba Kochanowski) 😝. Niekwestionowanym atutem tej pary "elelektryków" jest to, że obaj posiadają flow z Fabianem Drzyzgą z czasów wspólnej gry z "Orzełkiem" ns piersi. Duet Drzyzga - Kochanowski już w zeszłym sezonie przyprawiał rywali o stany depresyjne, gdy prezentowali wszelakie przesunięte krótkie. Dodając do tego duetu Karola Kłosa to rywale obok suplementów diety, będą musieć zakupić antydepresanty 😎. Czysto siatkarsko Bartłomiej Mordyl zasługuje na to, by częściej dostawać szansę gry, lecz patrząc na to, kto będzie stanowił o sile środka siatki na Podpromiu, o to dla "Barrego" będze mega trudno. Pozostaje mieć nadzieję, że trener Medei będzie rotował "elektrykami", bo grania będzie nie mało, a siatkarze, są tylko ludźmi, chciałem przypomnieć. Czwartym do brydża na środku siatki będzie Krzysztof Rejno, jak to było w przypadku Krulickiego.
Chyba nie przesadzę, jak powiem, że Asseco Resovia ma na papierze najsilniejszy duet atakujących w całej lidze na przyszły sezon. O walorach siatkarskich Stephana Boyer na własnej skórze w zeszłym sezonie niejednokrotnie przekonali się zarówno kibice, jak i sami zawodnicy z Podpromia. Mistrzowi Olimpijskiemu z Francji nie jest obce branie sprawy w swoje ręce, czy to na parkietach PlusLigi, czy to na arenach siatkarskiej Champions League w barwach Jastrzębskiego Węgla. Z którym zdobył tytuł Mistrza Polski oraz srebro Ligi Mistrzów. Do stolicy Podkarpacia został sprowadzony z zamiarem pełnienia takiej samej roli, jaką pełnił w ekipie Marcelo Mendeza. Nie będzie miał jednak łatwego zadania, bo za pewne będzie porównywany do Macieja Muzaja, ktory w dużej mierze przyczynił się do zdobycia "blachy". Trzeba jednak pamiętać, że mentalność, każdego zawodnika jest inna. Gdyby jednak fracuskiemu bombardierowi coś nie wychodziło, bądź przytrafiła się jakaś kontuzja. To nie mamy powodów do obaw, bo Jakub Bucki w minionym sezonie pokazał, źe niezależnie od tego, czy wychodzi w pierwszej szóstce, czy też wchodzi "z bazy". Potrafi prowadzić swój team do zwycięstw, zostawiając przy tym "pasiaste serducho" w halii na Podpromiu 😍.
To już trzeci sezon tego duetu libero w "Pasiaku". Michał Potera pełni funkcję strażaka i trudno mieć jakiekolwiek oczekiwania wobec tego zawodnika. Natomiast chciałbym zobaczyć takiego Pawła Zatorskiego, jak wtedy, gdy prowadził swoją grą w przyjęciu i obronie klub z Opolszyzny do pierwszego triumfu w Lidze Mistrzów. Bo, o ile do Jego gry w koszukce z " Orzełkiem" na piersi nie można mieć większych zastrzeżeń. To występy w drużynie z Rzeszowa można, by porównać do chorągiewki, która jest uzależniona od wiatru. Czy się z tym stwierdzeniem zgodzicie, nie wiem. W sumie nie musicie, bo każdy ma prawo do własnego zdania 😉,
Reasumując skład brązowego medalisty z poprzedniego sezonu powinien być gwarancją gry w finale PlusLigi w przyszłym sezonie oraz fazy pucharowej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Bo każda z pozycji jest obsadzona zawodniem, zawodnikami z siatkarskiego topu. Pamiętajmy jednak o tym, że papier, a siatkarski parkiet to dwie różne rzeczy. To siatkarski parkiet jest miejscem, gdzie rozgrywane, są spotkania, a nie gabinet prezesa, gdzie podpisywane, są kontrakty zawodników. A to na parkiecie zdobywa się punkty i zdobywa laury. Myślę, że z takimi transferami, trudno byłoby zakceptować drugi rok z rzędu brązowy medal, bo "wilczy apetyt rośnie w miarę jedzenia 😜! Niech ta atmosfera rzeszowskiego Podpromia , która poniosła Chłopaków do "blachy". Niech nie milknie w następnym sezonie, bo nic tak nie uskrzydla zawodników, jak doping swoich kibiców, ale o to chyba nie musimy się martwić, bo za wynikami idzie doping 😉. Tymczasem wróćmy do kibicowania Gangowi Łysego i "Orlicom" Stefano Lavariniego👊!
Powiązany wpis:
*fotografie pochodzą z różnych źródeł