poniedziałek, 29 stycznia 2024

Podpromie zasypane Jastrzębskim Węglem!

W hicie 19 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów podejmowała przy pełnej hali Podpromie maszynkę do wyciskania punktów — drużynę Jastrzębskiego Węgla (1:3).

Po meczu w Zawierciu, gdzie zawodnicy z Rzeszowa toczyli walkę, po której można było bić brawa. A tym samym mieć nadzieję, że uda się może, powalczyć o jakieś ligowe punkty. Bo rzeszowski zespół musi odeprzeć atak zespołów, które są za nim w ligowej tabeli.
Na nadziei się niestety skończyło, iż drużyna Asseco Resovii Rzeszów najwyraźniej zapomniała, że chcąc walczyć z Mistrzem Polski o punkty to, musi wyeliminować błędy, które pozbawiły ją być może zwycięstwa w meczu z "Jurajskimi Rycerzami". Zapomnieli też o tym, że po drugiej stronie grają zawodnicy, którzy potrafią bawić się siatkówką — przesunięte krótkie Bena Toniuttiego z Norbertem Huberem, czysta siatkarska maestria 😍. Kolejny kosmiczny mecz siatkarza pochodzącego z Humnisk koło Brzozowa (16 pkt/ 9 pkt atakiem - 69% atak oraz 7 bloków), zaowocowała 6 statuetką MVP w tym sezonie ligowym. Siatkarze Marcelo Mendeza byli konsekwentni, aż do bólu, niestraszne im było kilkupunktowe prowadzenie rywala, bo potrafili go złamać w najmniej spodziewanym przez niego momencie. Robili to w efektywny i efektowny sposób — jednym słowem kompletna siatkówka 😎. Zaraz pomyślicie, że zmieniłem barwy klubowe, bo wychwalam zespół naszego wczorajszego rywala 😋. Nie będę ukrywał, że lubię oglądać zespoły, które grają w taki właśnie sposób, jak drużyna Mistrza Polski 😊. 
Co zawiodło po stronie "Wilków"? Podstawowa odpowiedź to zagrywka, bo poza asami serwisowymi, nie robiliśmy kompletnie krzywdy tym elementem, drużynie Mistrza Polski, Za to oni już tak, czego skutkiem były nierozgrywane, a wystawiane piłki przez Łukasza Kozuba, bo jeśli nie ma przyjęcia, nie ma rozegrania. Więc nie winiłbym Go całkowicie za obraz kilku akcji. Przypomnę tylko, że ten zawodnik niemal z marszu musiał wejść w buty Fabiana Drzyzgi i stać się pierwszym rozgrywającym drużyny z Rzeszowa. Dla porównania porównajcie sobie, co stało się z grą "Wilków", gdy Łukasza Kozuba zastąpił Fabian Drzyzga w ostatniej partii spotkania 😊. Pozwolę sobie wrzucić kamyczek do ogródka trenera. Czy nie lepiej byłoby spróbować zmienić obraz gry i wypuścić "z bazy" Jakuba Buckiego po tym, jak Stephen Boyer został zablokowany dwukrotnie? Bo przecież wystawy Kapitana, są czytane, jak dobra książka 😉. Chciałem spytać, czy Adrian Staszewski jest do grania, czy do dekoracji kwadratu dla rezerwowych, czy do tego, by pomóc odmienić przyjęcie drużyny? Bierność włoskiego trenera Asseco Resovii Rzeszów przypomina postawę trenera Vitala Heynena pod koniec jego pracy z naszą reprezentacją. Gdzie uparcie trzymał się pierwszego składu, gdy się paliło. Naszej drużynie brakuje urozmaicenia formy ataku, a także zawodnika, który potrafi być takim "cwaniakiem". Przykładem takich zawodników są, chociażby Tomek Fornal z Olkiem Śliwką. Niestety w naszej drużynie jest preferowany jedynie atak, ile fabryka dała, co zresztą widać po zakontraktowanych zawodnikach. Współczesna siatkówka nie polega tylko na ataku, ile fabryka dała, ale też zmienności ataku. Od początku sezonu mamy problem z utrzymaniem jakości gry, po fenomenalnych akcjach potrafimy podać rękę rywalowi poprzez błędy własne, co tylko napędza rywala. O czym to świadczy? A no o tym, że ten zespół ma problem z mentalnością, która przecież w grze zespołowej bardzo ważna. Zespół z Podkarpacia wczorajszy mecz chciał wygrać indywidualnościami, a nie kolektywem. Tym kolektywem od początku sezonu jest i we wczorajszym meczu był, mimo przegranego drugiego seta, zespół Mistrza Polski. Po tym, co zobaczyliśmy w czwartym secie z trwogą patrzę w stronę czwartkowego meczu w Pucharze CEV z drużyną trenera Michała Winiarskiego 😀👊.

foto: fb/ Jastrzębski Węgiel  

piątek, 26 stycznia 2024

Wrócili na tarczy, ale z podniesioną głową! Czyli porażka "Wilków w Zawierciu.

Pierwszy mecz między Asseco Resovią Rzeszów, a  Aluronem CMC Wartą Zawiercie, był meczem, który niósł za sobą niezły bagaż emocjonalny. Nie inaczej było i tym razem (3:1).

Przed meczem było wiadomo, że będziemy świadkami pojedynków Stephena Boyer z Karolem Butrynem, czy TJ-a DeFalco z Trévorem Clévenot.
Po I secie tego siatkarskiego spektaklu, gdzie "Wilki" Giampaolo Medei wybiły "Jurajskim Rycerzom" Michała  siatkówkę z głowy. Swoimi zagrywkami (6 asów serwisowych), oraz "gaszeniem światła" (3 bloki). Dodajmy do tego szalejące skrzydła, po których atakach gospodarze nie mieli czego zbierać. Taki obrót sprawy sprawił, że kibice Zawiercia mieli, o czym myśleć przed kolejnymi setami. Było jednak pewne, że "Jurajscy Rycerze" nie złożą szabli i będą walczyć o wygraną w tym spotkaniu. I tak też było zawodnicy z Rzeszowa, nie potrafili pójść za ciosem w polu serwisowym (zamienili się rolami z gospodarzem), co miało wpływ na  przyjęcie gospodarzy. A tym samym przełożyło się na szybkość rozgrywanych piłek przez Miguela Tavaresa, a przecież ich adresaci w ataku, nie zgubili swoich "kwitów" po I secie. Ta szybkość rozegrania sprawiła, że drużyna z Zawiercia wróciła do bawienia się siatkówką, czyli do tego z czego, są znani w tym sezonie. A rzeszowscy bombardierzy ze skrzydeł, nie byli już tak skuteczni, jak w pierwszym secie. I wszyscy zadawali sobie pytanie: Czy to spotkanie potrwa pięć setów? III set  można, by opisać zdaniem, jak na bokserskim ringu, bo mieliśmy taką wymianę ciosów, czy to po błędach jednych bądź drugich, czy to po grze z ataku. Po raz kolejny we wczorajszym meczu kibice przekonali się, jak bardzo nieprzewidywalnym elementem jest zagrywka, bo to dwa asy serwisowe dały ekipie z Zawiercia prowadzenie 2:1 w setach. Jest też druga strona medalu w tym samym momencie, zobaczyliśmy, jak nie wykorzystana szansa może odwrócić losy seta. Bo przecież zespołowi z Podkarpacia zabrakło postawienia przysłowiowej kropki nad i przy piłce setowej, a na tablicy wyników byłoby 1:2. Czwartego seta lepiej zaczęli gracze w czarnych koszulkach (2:4), co mogło dawać promyk nadziei kibicom "Pasów" na to, że o tym, kto wygra ten siatkarski hit, zadecyduje tie-break. Na promyku nadziei się niestety skończyło, bo zawiercianie kontynuowali bawienie się siatkówką. "Wilki" pokazały jednak "kły" - ataki oraz blok Karola Kłosa, które znów dały nadzieje kibicom Asseco Resovii na to, że w Zawierciu będziemy świadkami podziału punktów. "Wilkom" opadły jednak "kły" po tym, jak ostatni punkt w tym spotkaniu zdobył Karol Butryn — MVP spotkania.
Pozwólcie, że na koniec pochwalę SOVIĘ za postawę w tym spotkaniu oraz 💗 do walki w tym spotkaniu i uśmiechy zawodników, które widzieliśmy na ich twarzach po wygranych akcjach. Czyli to, co widzimy już od kilku spotkań po stronie Asseco Resovii Rzeszów. A nie było im wcale łatwo, bo lista kontuzjowanych się powiększyła. Po raz kolejny dźwignął temat jako pierwszy rozgrywający Łukasz Kozub, jak widać na Kapitanie świat się, nie kończy 😎. Nie sądziłem, że kiedykolwiek powiem, że naszej drużynie należą się brawa za porażkę, bo to była porażka z podniesioną głową. Postawa Asseco Resovii Rzeszów wlewa nutkę nadziei w "pasiaste serducha". Jeśli wyeliminujemy to, co zawiodło we wczorajszym spotkaniu to, jak dla mnie. Wynik jest sprawą otwartą w niedzielnym spotkaniu z Mistrzem Polski na Podpromiu oraz dwumeczu z drużyną, z Zawiercia. Którego stawką będzie awans do półfinału Pucharu CEV. Wiem kibice z Jastrzębia-Zdroju i Zawiercia powiedzą, że mam chory mózg, tak od urodzenia😂. Przypomnę, że o tym, kto wygra spotkanie, decydują zdarzenia na siatkarskim parkiecie 👊.

*foto: fb/Asseco Resovia Rzeszów

poniedziałek, 22 stycznia 2024

Suwałki pokonane, trzy punkty dopisane, ale...

Drużyna Asseco Resovii Rzeszów pokonała u siebie drużynę trenera Dominika Kwapisiewicza (3:1).

Zespół Giampaolo Medei rozpoczął to spotkanie, można, by powiedzieć II składem. Gdyż na ataku zobaczyliśmy Jakuba Buckiego, a na libero Michała Poterę.
Nie był to w moim odczuciu wybitny mecz w wykonaniu "Wilków", bo wygrany dzięki duetowi Francuzów w dużej mierzej. W I secie mieliśmy ogromny problem, by przyjęcie przenieść na jakość oraz skuteczność pierwszej akcji. Zwycięstwo w tejże partii zawdzięczamy zmienności zagrywki, co skutkowało atakami z piłek przechodzących. Drugim element, który dał nam zwycięstwo, był blok (6). Niestety niewidoczne było nasze prawe skrzydło, a chyba bez prawego ataku ciężko myśleć o wygraniu spotkania. Drugą partię można podsumować zdaniem — samo się wygra, czyli to, co nie raz już widzieliśmy i pewnie nie raz zobaczymy 😊. Bo to drużyna z Suwałk prezentowała, więcej animuszu w ataku i zasłużenie doprowadziła do remisu w tym spotkaniu. Zwycięstwo w III secie zawdzięczamy serii 7 asów serwisowych Stephena Boyera, który zastąpił w II secie słabo spisującego się Jakuba Buckiego. IV to już obraz gry, który widzieliśmy w meczach z Projektem i Trento, czyli  sporo gry w obronie, a także gra w ataku wszystkimi strefami Łukasza Kozuba. Który moim zdaniem rozegrał według mnie kolejne dobre spotkanie, którego gra wyraźnie odmieniła na plus grę drużyny z Rzeszowa. I nie zgodzę się z komentarzem Pana Jarosza, który jest oburzony tym, że Kapitan "Wilków" ogląda mecze "z bazy", a przecież drużyna włoskiego coacha chce grać o medale. Może właśnie dlatego Włoch zdecydował się na takie posunięcie, ale co niektórym trudno jest to przyswoić 😎.
Niektórzy cieszą się z serii zwycięstw naszej drużyny i twierdzą, że to już lepsze czasy SOVII w tym sezonie. Jak dla mnie test sportowej jakości "Wilków" dopiero przed nami. Przed naszą drużyną mecze o ligowe punkty: z Zawierciem, Jastrzębiem i ZAKS-ą. A w międzyczasie dwumecz w Pucharze CEV z drużyną trenera Michała Winiarskiego. Moim zdaniem po tych spotkaniach, poznamy odpowiedź, w jakiej formie, są rzeszowskie gwiazdy.

*foto: fb/ Polskie Radio Rzeszów 

piątek, 19 stycznia 2024

Konsekwencja i zwycięski tie-break Asseco Resovii Rzeszów na pożegnanie z Ligą Mistrzów!

Na zakończenie swojej przygody z siatkarską Ligą Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów rozegrała na wyjeździe rewanżowe spotkanie z Trentino Volley Srl (2:3).

Na początek warto odnotować, że Asseco Resovia Rzeszów czekała na zwycięstwo z włoskim zespołem pięćdziesiąt lat, aż w końcu się doczekała 😍.
Choć początek spotkania tego nie zapowiadał, bo włoski zespół ustawił sobie przeciwnika swoim serwisem, co pozwoliło im bawić się siatkówką. Mimo to rzeszowski zespół potrafił odpowiedzieć kilkoma fajnymi akcjami w ataku, czy asami serwisowymi. Co dawało "pasiastym kibicom" na dobrą grę rzeszowskich siatkarzy w tym spotkaniu. Nie były to jednak płonne nadzieje, bo rzeczywiście rzeszowski zespół potrafił przenieść to dobre z premierowej partii  na kolejne. Zobaczyliśmy tak konsekwentny zespół, jak w ostatnim meczu ligowym na warszawskim Torwarze. Gdzie potrafili grać cierpliwie w obronie i ataku, a Łukasz Kozub pokazał, że nie straszna mu jest gra na duże bramki w siatkarskiej Lidze Mistrzów, bo to był przecież Jego debiut w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Po raz kolejny pokazał, że Jego "kwity" mogą być korzyścią dla zespołu. A piłki przez niego posyłane, zostawały zamieniane na punkty, nie tylko przez nasze skrzydła, ale i środkowych. Tej pewności siebie "Wilków", nie zaburzyły nawet kontuzje Klemena Cebulja i Bartłomieja Mordyla.
Choć gdy z boiska schodził słoweński przyjmujący to, można było zadawać sobie pytanie: Jak teraz będzie wyglądało lewe skrzydło z TJ-em DeFalco?  Który ostatnio nie był najlepszej dyspozycji, lekko mówiąc 😉. Widać, że stanie "w bazie" wyszło mu na dobre, bo momentami przypominał tego zawodnika, którego kibice "Pasów" zawsze chcieliby oglądać - MVP. Swoją drogą ten mecz do końca życia zapewne zapamięta 17-letni środkowy Miłosz Wróbel, który zadebiutował w dorosłej siatkówce i to w dodatku, siatkówce zastępując kontuzjowanego Bartłomieja Mordyla. Częstując przy tym swoim floatem swoich idoli zapewne, debiut na siatkarskich marzenie 😎.
Ten mecz pokazał, jak ważna jest konsekwencja w sporcie, mam tutaj na myśli to, że Łukasz Kozub już drugi mecz z rzędu, wyszedł jako podstawowy rozgrywający. Odmieniając przy tym tak bardzo grę swojej drużyny. I można byłoby gdybać, co byłoby, gdyby zagrał w rewanżowym meczu z Tour 😊.  Jestem ciekaw rozgrywania Kozuba, gdy będzie niedokładne przyjęcie 😃 Przyjemnie było patrzeć na uśmiechnięte twarze zawodników Asseco Resovii Rzeszów po udanych akcjach, czy powrór do gry  po przegranych setach. Tego na próżno można było szukać do meczu z Projektem Warszawa. Widać potrzebna była męska rozmowa w szatni. Wciąż jest o co walczyć, zarówno w Europie, jak i krajowym podwórku. Tylko trzeba zostawiać "pasiaste 💗" na parkiecie!

foto: CEV, fb klubu  
  


 

wtorek, 16 stycznia 2024

Ze stolicy Podkarpacia do stolicy Polski, czyli "Kochan" zamieni Podpromie na Torwar!

Gdybym miał wybrać czystość powietrza, wolałbym pozostać w Rzeszowie. Najwyraźniej innego zdania jest jeden z najlepszych środkowych świata Kuba Kochanowski — oczywiście żartuję 😉.

Ogłoszenie na Twitterze tej bomby transferowej wewnątrz klubami naszej ligi, podważyło tezę, że jeśli w siatkówce masz "sos" to wyjęcie z klubowej układanki, takich graczy, jak popularny "Kochan", graniczy z cudem. Ten transfer powinien dać do myślenia baronom rzeszowskiego klubu, że jednak powiedzenie — kto bogatemu zabroni, nie zawsze jest prawdą 😊. 
Będę szczery, mam mieszane uczucia, co do tego transferu. Bo Kuba w "Pasiaku", czy koszulce z "Orzełkiem", równa gwarancja sportowej jakości na najwyższym światowym poziomie (czego nie można powiedzieć, o co niektórych jego wilczych kompanach 😉). O czym mówią nagrody indywidualne — na arenie ligowej, jak i reprezentacyjnej, czy obecność w "6" 1 rundy PlusLiga. Jest i druga strona medalu, "Kochan" to 27-letni środkowy, któremu brakuje w swoim dorobku  Mistrzostwa Polski. A z drużyną Piotra Grabana wydaje mi się, że to może być bliższe niż z drużyną Asseco Resovii Rzeszów-zaraz posypią się hejty, iż nie jestem "Pasiakiem" 😀, cóż staram się patrzeć obiektywnie i realnie, a nie mieć klapki na oczach 😎. Choć o ten sukces może być łatwiej, jeśli trener Medei będzie konsekwentny i będzie stawiał na Łukasza Kozuba jako pierwszego "sypacza". A w przyszłym sezonie przecież Fabiana Drzyzgę ma zastąpić Słoweniec Gregor Ropret. Cieszy fakt, że dla tak utytułowanego już środkowego, liczy się nie tylko duża "kopa siana", ale chęć, by iść do środowiska, gdzie nie słyszy się, iż nie da się grać z pełnym zaangażowaniem przez cały sezon. A do miejsca, gdzie gra się efektywnie i efektownie w siatkówkę, a do tego jest teamspirit, czyli idealne miejsce do tego, by zdobywać kolejne "krążki". W przyszłym sezonie te rzeczy, o których wspomniałem wyżej, mogą ulec zmianie 😋. Bo na siatkarskich forach internetowych wśród kibiców pojawiają się głosy, iż razem z "Kochanem" do Projektu Warszawa przeniesie się Fabian Drzyzga. Życzę kibicom Projektu Warszawa, aby te pogłoski o transferze Kapitana rzeszowskiej Asseco Resovii okazały się fake newsem 😛.  Czyżby w Asseco Resovii Rzeszów skończyło się trochę siano? Bo ponoć kompanem Karola Kłosa ma być Patryk Niemiec z gdańskiego Trefla, tylko oby nie mielibyśmy deja vu sytuacji z Bartłomiejem Mordylem, który w poprzednim sezonie był gościem w "6" brązowego medalisty poprzedniego sezonu. W tym, co prawda przeszkodziła mu kontuzja łokcia, ale pewnie gdyby nie złamany palec bohatera hitu transferowego nadal stałby "w zamrażarce". Mówi się, że Mordyl powróci do gdańskiego portu? Zatem czekamy na kolejne newsy transferowe ze środka siatki "Wilków"!  
Niemniej jednak Kubie trzeba życzyć jak najszybszego powrotu na ligowe parkiety, skutecznego namieszania z Asseco Resovią Rzeszów w play-offach, bo ich na to stać. A w wakacje obrony złotej "blachy" VNL oraz tego, co jest pragnieniem całej siatkarskiej Polski, czyli olimpijskiego krążka najlepiej z najcenniejszego kruszcu 😍. A w przyszłym sezonie ligowym sukcesów w barwach nowego klubu 👊.

PS. Trzeba się wybrać na Podpromie i zrobić fotkę z Kubusiem 😁.

foto: Kamciography


 

niedziela, 14 stycznia 2024

Przebudzenie mocy "Wilków" na warszawskim Torwarze, czyli wielkie granie Asseco Resovii Rzeszów!

Na inaugurację rundy rewanżowej naszej ligi Asseco Resovia Rzeszów pokonała vice lidera naszej ligi — Projekt Warszawa (1:3)

Po ostatnich porażkach "Wilków" i oraz to, w jakim stylu były poniesione  trudno było o optymizm przed spotkaniem z drużyną Piotra Grabana. I postawa rzeszowskiej drużyny była jedną niewiadomą 
Najwyraźniej musiało być grubo w rzeszowskiej szatni  po kolejnej lekcji siatkówki od Francuzów. I trener Medei tupnął nogą. Bo rzeszowski zespół rozpoczął to spotkanie bez dwóch swoich gwiazd — Drzyzga i DeFalco, a ich miejsce w "6" zajęli: Kozub, Louati. Już pierwszej partii było widać, że zespół z Rzeszowa ma ochotę powalczyć w tym spotkaniu nie tylko o "twarz", ale i o punkty w tym spotkaniu. Choć pierwszy set przegrany za sprawą lepszej gry w ataku w ataku gospodarzy. To "Wilki" kopały z powodzeniem, z zagrywki za sprawą naszych skrzydeł, co o mało nie skończyło się tą grą na przewagi. A ten set dawał kibicom SOVII nadzieję na to, że nie będą musieć ćwiczyć łacińskich słówek 😋. W kolejnych partiach zobaczyliśmy kawał dobrej siatkówki po obu stronach siatkówki przedłużone akcje, niekończone w pierwszym uderzeniu. Co mogło się podobać stronnym, czy bezstronnym kibicom siatkówki 😎.
Drużyna z Rzeszowa może i skorzystała na tym, że grą Warszawian nie kierował Janek Firlej, a i na przyjęciu nie wystąpił Kevin Tillie, ale nie to było najważniejsze w tym spotkaniu. Wreszcie zobaczyliśmy kolektyw z charakterem i serce do walki, a nie indywidualności, jak w ostatnich spotkaniach. Bo siatkówka to gra zespołowa. Brawa dla Łukasza Kozuba, który pokazał "kwity" na rozegraniu, a nie miał wcale łatwo, bo gospodarze też wyciągnęli działa armatnie z pola serwisowego. Nawet jeśli zaburzona była nasza pierwsza akcja to, potrafiliśmy cierpliwie bronić, asekurować. Łukasz Kozub pokazał Drzyzdze, że da się pomagać swoim kolegom w obronie, bo Drzyzga nie posiada najwyraźniej tej wiedzy 😎.
Tak dobrej roboty swojego sypacza nie mogli, nie wykorzystać skrzydłowi, nie mieli wcale łatwych piłek. A Stephen Boyer będzie chyba oczekiwał rachunku za wymianę wykładziny na siatkarskim parkiecie za te gwoździe, które wbijał w parkiet 😂. To spotkanie pokazało, jak ważne jest rozegranie, gra w obronie i asekuracji. Te wszystkie składowe złożyły się na to, że zobaczyliśmy uśmiechy na twarzach zawodników  "Pasów". Wczorajszy mecz wreszcie pokazał potencjał, jakim dysponuje drużyna z Podpromia. Miejmy nadzieję, że po wczorajszym spotkaniu Łukasz Kozub na dobre zagości w podstawowym składzie, bo jego "sypanie" przełożyło się na to, iż grę rzeszowskiego gwiazdozbioru wczoraj oglądało się z uśmiechem na twarzy. Takich 🐺 chcemy oglądać! Pan Kapitan idealnie prezentuje się "bazie", co pokazała podwójna zmiana w pierwszym secie spotkania.

foto: fb/klubu 


czwartek, 11 stycznia 2024

Dobra emerytura nie jest zła, czyli nowy "sypacz" w Rzeszowie!

Ligowe podwórko nie zwalnia tempa, nie mam na myśli, tylko walki o plusligowe laury. Bo poza parkietem trwają rozgrywki w gabinetach prezesów, którzy budują składy na przyszły sezon klubowy 😉.

Czyżby włodarze Asseco Resovii Rzeszów stracili cierpliwość do swojego Kapitana i rozgrywającego w jednej osobie Fabiana Drzyzgi. Bo sieć obiegła informacja o tym, że w przyszłym sezonie nie zobaczymy już dwukrotnego złotego medalisty Mistrzostw Świata w barwach naszej drużyny. A może poszli po rozum do głowy i zrozumieli, że z tym charakterem — przykład wywiad dla PlusLigi, jak i z tym, co prezentuje  na parkiecie. To o sukcesy SOVII na ligowym podwórku, czy arenie  między będzie bardzo trudno.
Ale czy naprawdę poszli po rozum do głowy? Skoro dwukrotnego Mistrza Świata w barwach reprezentacji Polski ma zastąpić 35-letni kolega klubowy Kamila Semeniuka i Wilfredo Leona — Słoweniec Gregor Ropret, który we włoskim klubie pełni rolę zmiennika. Na pierwszy rzut oka pomyśleć można byłoby rzec, trzykrotny srebrny medalista Mistrzostw Europy i zawodnik z bogatego klubu włoskiego, fajna sprawa. No chyba nie do końca moim zdaniem, bo ten zawodnik lubi kontuzje, a w dodatku większość meczów "Czerwonych Diabłów" - przydomek   Sir Safety Perugia, ogląda "z bazy". A chyba skoro przychodzi grać "pierwsze skrzypce" to o kontuzje trudno nie będzie. Trafił się klub, który lubi płacić "emerytury" (i to nie małe) zawodnikom, którym bliżej do zawieszenia butów na kołku lub fundować im sanatorium. To dlaczego z takiej opcji nie skorzystać, skoro w naszym województwie świeże powietrze, ale dużo "siana", czyli miejsce w sam raz na miejsce, by dorobić, być może do sportowej emerytury 😎. Przyjście do Rzeszowa słoweńskiego rozgrywającego oznacza niemal pewne odejście z drużyny TJ-a DeFalco, skoro świątecznym prezentem był siatkarski news o transferze do Rzeszowa Bartosza Bednorza. Najwidoczniej baronowie uznali, że gwarantem sukcesów będzie duet świetnie znający się z występów w reprezentacji Słowenii Ropret, Cebulj, a nie Ropret z DeFalco, Słabo to widzę patrząc na ostatnie występy Klemena Cebulja w barwach drużyny z Rzeszowa.
Jak już wiecie, nie akceptuję polityki transferowej "Pasów" 😂, którzy wolą zawodników po trzydziestce niż kogoś młodszego. Nie lepiej byłoby sprowadzić Brizzarda, czy Firleja? Którym jeszcze dużo do sportowej emerytury zostało. Czy też młodego obiecującego Polaka, który nie byłby zawodnikiem na sezon, góra dwa. A wiele, wiele lat, ale kto bogatemu zabroni!

*grafika praca własna

środa, 10 stycznia 2024

C'est la vie Resovio.... Czyli progi europejskiej siatkówki za wysokie dla rzeszowskiej konstelacji gwiazd.

Asseco Resovia w dniu wczorajszym rozegrała rewanżowe spotkania z Tours Volley Ball w V kolejce siatkarskiej Champions League (3:0). 

Choć trudno to nazwać rewanżem, bo po pierwszym laniu, jakie rzeszowska konstelacja gwiazd otrzymała na Podpromiu, nie odrobiła zadania domowego. I ponownie otrzymała łomot od Mistrza Francji w meczu o być, albo nie być, w siatkarskiej Champions League (teraz już wiemy, że nie być 😋). 
Oglądając ten mecz, miałem deja vu nie tylko z pierwszego spotkania między tymi drużynami. Kiedy to nie oszukujmy się siatkarscy średniacy, bawili się siatkówką w efektowny i efektywny sposób, naganiając rzeszowski dream team do kąta, ale też z meczów na ligowym podwórku. Kiedy to Asseco Resovia po dobrych kilku indywidualnych akcjach, oddawała pole rywalowi, który z takiego prezentu potrafił skorzystać, czy to za sprawą swojej zagrywki, czy za sprawą swojej zespołowości. Niestety zespół z Rzeszowa razem ze swoimi baronami najwyraźniej nie zna w dalszym ciągu znaczenia tego słowa 😋, jak i kilku innych tj: duch walki, zaangażowanie czy kibice, których powinna cieszyć gra swoich idoli, jak na razie to oglądanie meczu powoduje podniesienie znajomości języka łacińskiego 😂. Natomiast dobrze jest im znaczenie słów: kasa, podpisywanie kontraktów "na waciki do uszu", brak pełnego zaangażowania, w każdym meczu oraz zmęczenie graniem, co trzy dni. Bo ten ostatni frazes można usłyszeć, przeczytać, w każdym z wywiadów z zawodnikiem ze stolicy Podkarpacia 😎. Tylko przypomnę, że obecny Mistrz Polski, też gra, co trzy dni i nawet jeśli przegrywa na ligowym podwórku to po walce do ostatniej piłki. Bo, są zespołem z charakterem, a nie indywidualnościami, którzy na ligowym parkiecie nie prezentują nic wspólnego , z tą piękną dyscypliną, a na kontach bankowych, są krezusami 😉. Kolejnym  fenomenem jest to, że reprezentanci swoich krajów, którzy grają w "Pasiaku", w barwach narodowych grają, jak z przysłowiowych nut. A w barwach klubowych dno. I to nie jest obserwacja tylko z tego sezonu, ale już od kilku. Tej drużynie jest brak lidera z charakterem, jak w zeszłym sezonie był Torey DeFalco, jak na razie po kontuzji jest cieniem gracza, który pomógł wyszarpać brązową "blachę" w zeszłym sezonie. 
Na koniec chciałbym postawić pytanie, a zarazem na nie odpowiedzieć, a przepraszam, nie jestem godny, bo nie jestem prawdziwym "Pasiakiem". Bo mój blog to gówno i tylko krytykuję i na dodatek piszę to z perspektywy mojego "porsche" 😊. Czy decyzje transferowe były konsultowane z włoskim szkoleniowcem, czy tylko zostały grzecznie przez niego przyklapnięte? Mnie osobiście się wydaje, że tylko druga część postawionego przeze mnie pytania jest prawdziwa 😎.

foto: fb klubu

poniedziałek, 8 stycznia 2024

Rzeszowskie indywidualności bez szans z gdańskim kolektywem!

Na zakończenie I rundy fazy zasadniczej rzeszowskie "Wilki" udały się do jaskini "gdańskich lwów", by powalczyć o ligowe punkty (3:1)

W zasadzie tytułem podsumowałem całe spotkanie, bo po raz kolejny zobaczyliśmy, jak bardzo ważny w sporcie zespołowym jest kolektyw, a nie indywidualności. Już to, kiedyś napisałem, że tego wyrażenia nie mają w swoim słowniku włodarze Asseco Resovii Rzeszów i basta 😎!
Co z tego, że na początku każdej z dwóch pierwszych partii mieliśmy kilka fajnych akcji granych pierwszym tempem, które mogły dawać nadzieję na dobry wynik. Jak nie mieliśmy lewego ataku, a chyba skrzydła, są niezbędne do tego, by wygrywać mecze. Podobnie, jak zagrywka i blok, którego nie było po stronie w pierwszym secie. Mieliśmy ogromny problem z siłą ataku w pierwszym uderzeniu, mam takie wrażenie. Za to zobaczyliśmy czytelną grę "reżysera" gry Asseco Resovii Rzeszów, który był czytany przez gospodarzy sobotniego spotkania, co pozwalało im świetnie ustawiać się w obronie, po których byli bezlitośni dla "Pasów" w kontrataku, czy gasząc ich zakusy w pierwszej akcji "gasząc im światło". Najwyraźniej Kapitan "Wilków" jest przyspawany do siatki, bo trener Medei rotował składem poza pozycją, która jest dla mnie kluczowa w zespole. A sorry zapomniałem, że są zawodnicy, którzy, są nie do ruszenia, nawet jeśli się wali 😏. Pozostaje zapytać — Po co jest w kadrze Kozub skoro i tak nie dostaje szansy pokazania swoich możliwości? Drużyna z Rzeszowa dała swoim fanom promyk nadziei, wyszarpując trzeciego seta, indywidualnymi zagraniami (bloki Karola Kłosa) oraz grą na prawym skrzydle Jakuba Buckiego. Jedynie na taki zryw było stać rzeszowską konstelację gwiazd. Taka, a nie inna postawa rzeszowskich siatkarzy skutkowała nasileniem objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg u Pana Prezesa 😋. Trzeba zainwestować chyba w dobre leki uspokajające 😆. Jakby tego było mało rzeszowski dream team będzie sobie, musiał radzić bez Kuby Kochanowskiego. Który doznał urazu w postaci złamania małego palca, w pierwszym secie sobotniego spotkania.  Kamil Droszyński udzielił srogiej lekcji Kapitanowi graczy w czarnych koszulkach, rozgrywając efektownie i efektywnie posyłając piłki swoim kolegom na czystej siatce. Gdański rozgrywający do kadry! A i mam głęboką nadzieję, że internetowe wieści o końcu ery Fabiana Drzyzgi na Podpromiu to nie fake news 😉.
Kolektyw Igora Juricicia pokazał zespołowi z Rzeszowa, że nie trzeba mieć najwyższego budżetu w lidze, by ogrywać najlepszych. Wystarczy 💗 do walki pozostawione na siatkarskim parkiecie, o tym wciąż baronowie rzeszowskiej siatkówki nie pamiętają. Pieniądze w sporcie, są ważne, lecz by sięgać po laury potrzebny, jest kolektyw i walka do ostatniej piłki, a nie zawodnicy z najwyższymi kontraktami w lidze. Zapomniałem, że nie wolno się angażować, w każdym meczu 😎. Tak na marginesie ciekawe komu kibicował Wojtek Grzyb siedzący za bandami reklamowymi 😃.
PS. Pełna pula dla gdańskich Lwów w pełni zasłużona!

foto: fb/ Trefl Gdańsk


czwartek, 4 stycznia 2024

"Wilczy" powrót z zaświatów!

W ramach 14 kolejki PlusLigi  Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie jedną z rewelacji tegoż sezonu Bogdankę LUK Lublin (3:2)

Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się tak ciekawego meczu z grą na przewagi, przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Zastanawiałem się też, po której stronie od początku spotkania będzie więcej tej jakości siatkarskiej. Bo, jak dobrze wiemy z tą jakością siatkarską po stronie "Pasów" bywa różnie 😉. 
W pierwszych dwóch setach więcej tej jakości siatkarskiej było po stronie gości za sprawą ich zagrywki oraz cierpliwej gry w obronie i kontrataku. Drużyna z Rzeszowa była dostarczycielem punktów z pola serwisowego dla rywala, w naszym zespole nie istniał system blok-obrona. A chyba te elementy, są wymagane do tego, by walczyć o punkty. Zespół z Rzeszowa w tych partiach próbował jedynie odpowiedzieć indywidualnymi zagraniami Stephena Boyer z pola serwisowego, czy grą Fabiana Drzyzgi z naszymi środkowymi. 
Obraz gry zaczął się zmieniać dopiero po wejściu "z bazy" Klemena Cebulja (dla mnie MVP), który razem z TJ-DeFalco rozruszał skrzydła "Pasów", a także grą z pola serwisowego. Dali nadzieję kibicom zgromadzonym w hali, jak i przed telewizorami na dobry wynik dla "Reski" w tym spotkaniu. Swoje dołożyli także nasi środkowi, a także Stephen Boyer. Jednak ich wysiłek spełznąłby na niczym gdyby nie 6 niewykorzystanych piłek meczowych przez zespół z Lublina. To też świadczy o woli walki i "pasiastym serduchu" zostawionym w hali Podpromie przez "Wilki" 💗. I tie-break stał się faktem! W którym to zobaczyliśmy pokaz mocy z lewego skrzydła w wykonaniu słoweńskiego przyjmującego, a także siłę ofensywną Karola Kłosa. Dwa wymęczone, a nie wygrane punkty powędrowały do graczy Giampaolo Medei. Na tym polega piękno tej dyscypliny, że jest nieprzewidywalna 😍. Przecież rewelacyjnie grający kolektyw z Lublina mógł zgarnąć pełną pulę w tym spotkaniu. Nas rzeszowskich kibiców nadal może smucić fakt, iż mecze wygrywamy indywidualnościami, a nie kolektywem, który przecież jest tak ważny w grach zespołowych. Z drugiej jednak strony liczą się punkty, a nie styl, w jakim się je zdobywa. Jednak myślę, że patrząc na skład Asseco Resovii Rzeszów mamy prawo wymagać trochę większej stabilności i jakości siatkarskiej oraz zadbania o stan zdrowia swoich kibiców 😎. Już w sobotę kolejny dreszczowiec w "jaskini" Trefla Gdańsk, czyli drugiej rewelacji tego sezonu ligowego obok naszych wczorajszych rywali.
Na koniec chciałbym zapytać po raz kolejny. Jaki jest sens rozgrywania meczów o godzinie 21:15 w środku tygodnia? Kiedy to spora część kibiców to kibice którzy nazajutrz muszą wstać do pracy lub szkoły.

foto: Kamciography


wtorek, 2 stycznia 2024

Dwa koła zataczają ósemkę!

Na wstępie wytłumaczę Wam skąd taki tytuł i co on oznacza😊. Dwa kółka połączone razem dają cyfrę 8, a tyle dziś świeczek na torcie blogowym się znajduje. Dokładnie osiem lat temu ten "kawałek wirtualnej podłogi" ujrzał światło dzienne. Ujrzał po to, by pokazać, że sprawny inaczej z "pakietem szczęścia", któremu na imię Mózgowe Porażenie Dziecięce. Może mieć pasje i spełniać marzenia - również te kibicowskie. Na kartach tego bloga odradzam się, jak feniks i pokazuję blaski i cienie życia siatkoholika z "pakietem szczęścia". Nieraz słyszę, że nie jestem uprawniony do tego, by pisać o tej, która jako jedyna (na razie 😛) zawładnęła moim sercem. Bo jestem tylko kibicem poruszającym się na czterech kółkach, lecz chyba nie jest tak źle z tym pisaniem, bo statystyki wyświetleń i propozycje współpracy z portalami siatkarskimi mówią, co innego 😎. 
Pierwszy raz w historii bloga byliście razem ze mną świadkami plusligowego "pudła" dla rzeszowskich 🐺 i pokazania supermocy przez Gang Łysego na arenie międzynarodowej w minionym sezonie reprezentacyjnym. Byliście świadkami spełnienia mojego kibicowskiego marzenia, jakim było dopingowanie naszych "Orłów" w meczu reprezentacji, relacja z tego wydarzenia tutaj 😉. Z tego miejsca podziękować moim cyrenejczykowym Aniołkom wraz z moją siostrzenicą, którzy wybrali się ze mną na to wydarzenie 😍. Z tego miejsca chciałbym Wam podziękować, za każde słowo skierowane w moim kierunku, bo to miejsce, jest dla każdego, nie tylko dla kibica w "Pasiaku", jak niektórzy twierdzą 😊. 
U progu Nowego Roku chciałbym sobie i Wam życzyć olimpijskiej blachy Gangu Łysego (wszyscy wiemy, jaki kolor byłby najlepszy). Nam kibicom SOVII mniejszych nerwów podczas oglądania ich spotkań😂, ale i wylądowania na plusligowym "pudle" 😉. A Wam Czytelnikom z "pakietem szczęścia" nie bójcie się próbować sięgać po swoje marzenia i przekraczać swoich granic - bo w życiu mamy to, na co się odważymy 💪.  Ze swej strony chciałbym Was zapewnić, że nowych tekstów na blogu nie zabraknie, nie tylko o tym, co jest tematem przewodnim bloga. Bo Mogę Potrafię Działam 😎. Mam nadzieję, że autor rozwinięcia skrótu mojej choroby, nie pozwie mnie za prawa autorskie 😀.

*tytuł i grafika autorstwa Aleksandry Zięby