Ta mityczna postać kojarzy się nam z odrodzeniem życia, ale i zmaganiami sportowymi (mnie głównie z siatkarzami 😊). Tak też określiłbym ostatnie sześć lat swojego życia, mimo trudności rzucanych mi przez los pod "koła". By odrodzić się, jak feniks potrzebne były dwa zabiegi fibrotomii metodą Ulzibata, które były przeprowadzone w pierwszych dniach sierpnia 2017, 2019 r. Każdy z nich odmienił mnie nie tylko fizycznie, ale i mentalnie poprzez osiągane efekty.
W tym wszystkim, co mnie spotkało i spotyka, widzę działanie Tego, który powołał mnie do życia z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, które nazywam "pakietem szczęścia". Początkiem tego odrodzenia się jest właśnie ten blog i relacja, która dzięki niemu się zrodziła. Mimo kilometrów, które nas dzielą, przerodziła się w prawdziwą przyjaźń. Przyjaźń, która odcisnęła tak duże piętno na obecnym Marcinie i zostanie w moim sercu na zawsze 😉. W bożym planie nie miałem studiować grafiki komputerowej, która była moim marzeniem tylko pojechać na turnus rehabilitacyjny. I dowiedzieć się o metodzie, która sprawiła, że nie jestem już "małym dzieckiem". Choć na pierwszej wizycie u dr. Repetunova, mój świat poległ w gruzach, a marzenia o samodzielności wydawać, by się mogło wtedy, prysły, jak bańka mydlana, a oczy zalały się łzami. To potrafiłem posłuchać serca i znaleźć odwagę na to, by spróbować i dać radość nie tylko sobie, jak się okazało, ale i moim najbliższym. Którzy nie wierzyli w to, że moje posunięcie odniesie jakikolwiek pozytywny skutek. Kolejne efekty rehabilitacji dodawały mi większej pewności siebie, która przez moment została zachwiana przez wiadomość o nowotworze, a później śmierć mojego Taty. Do tego stopnia, że przez moment chciałem zawrócić i wszystko, co udało się wypracować w rok po pierwszym zabiegu ot tak przekreślić. Dobrze to był tylko moment 😉. Mimo tak tragicznych zdarzeń chciałem i po raz kolejny poszedłem, za głosem serca (wspomniane wcześniej powtórzenie). Choć wiedziałem, co mnie czeka po kolejnym zabiegu i wierzyłem w kolejne efekty. To śmierć Taty = się ze zmianą fizjoterapeuty, co mogło budzić mój lekki niepokój. Nie budziło, bo od pierwszego spotkania pokazałem, że nie gryzę, a i to, że jestem w pełni otwarty na nową współpracę. Czego owocem, są efekty, o których mogliście już niejednokrotnie czytać, a także współpraca, która trwa po dziś dzień. I, jak na razie nie zamierzamy jej kończyć, bo zwycięskiego składu się nie zmienia przecież 😎. Choć czasem śpiewam arię podczas rozciągania i próbuje odlatywać czy walnąć żartem (nie tylko ja 😋) w najmniej odpowiednim momencie. To widać, że w tym naszym szaleństwie jest metoda 😂. Obietnica złożona doktorowi tuż po wybudzeniu, po pierwszym zabiegu, została wypełniona z nawiązką. Mimo że nie byłem świadom swoich słów 😉. Ta pewność siebie to nie tylko efekty rehabilitacji, ale też samodzielne wyjazdy, które dały mi wiele zmarszczek mimicznych, niezapomnianych przeżyć czy fajnych relacji międzyludzkich, które trwają po dziś dzień. Mam nadzieję, że te świeżo zawarte nabiorą jeszcze większych rozmiarów, zanim się znów spotkamy 😉. Dały mi one wiele okazji do tego, by zrozumieć, że to mój "pakiet szczęścia" nie jest wcale taki naszpikowany gratisami oraz to, że Jego plan jest dużo fajniejszy od mojego. Dzięki niej ze zwykłego blogera siatkarskiego mogłem odnaleźć się w świecie filmu. Być może przede mną nowe wyzwanie zawodowe, lecz pozwólcie na ten moment tego, nie ujawnię. A tymczasem coraz bliżej odfajkowania z listy marzeń, kolejnego marzenia (kibicowania naszym Orłom "na żywo") oraz kolejnego w moim życiu obozu FAR-u. Choć moja odwaga była i jest czasem podważana to, powiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i nikt nie ma prawa mnie oceniać, bo nikt nie ubrał moich butów, by przejść moją drogę do teraźniejszości 😊.
Pozwólcie, że podziękuję wszystkim tym, którzy przez ten niemały okres czas stanęli na mojej drodze i zatrzymali się, choć na chwilę, by zobaczyć najpierw normalnego Marcina, a dopiero potem Mózgowe Porażenie Dziecięce. Dziękuję tym, którzy muszą znosić moje nietuzinkowe poczucie humoru, nie jest to łatwe 😜. Ten wpis zakończę swoim motto: Nie braknie Ci mojej łaski, moc bowiem w słabości się doskonali 😍.
Powiązane wpisy:
*grafikę wykonała Anna Dral
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz