czwartek, 30 listopada 2023

Ljubljana zdobyta!

Po wpadce w pierwszej kolejce siatkarskiej Ligi Mistrzów z Mistrzem Francji. Asseco Resovia Rzeszów udała się do Słowenii, by zmierzyć się z tamtejszym ACH Volley (0:3).

Przed mecze sympatycy "Wilków" z Podpromia zadawali sobie pytanie: Czy nasi idole znów nie zlekceważą rywala? 
Nic takiego nie miało miejsca, lecz rzeszowscy kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, bo grą rzeszowskiego zespołu od pierwszej piłki kierował Michał Kędzierski, a nie Fabian Drzyzga. Czyżby włoski trener zaczął rozumieć, że różne oblicza SOVII w tym sezonie to wina rozegrania? Może tak, może nie 😉. Niemniej jednak gra "Kędziora" we wczorajszym spotkaniu powinna dać włoskiemu trenerowi drużyny z Rzeszowa dać do myślenia. Czy to, aby Michał Kędzierski, a nie Fabian Drzyzga powinien być "1" na rozegraniu "Pasów"? Jeśli zdecyduje się na taki ruch, oby tylko nie przepłacił posadą, jak co niektórzy szkoleniowcy 😎. Wreszcie byliśmy świadkami dobrych ataków ze skrzydeł DeFalco i Cebulja, bo mieli oni, z czego atakować. Amerykański przyjmujący przypominał amerykańskiego wilczego kowboja z poprzedniego sezonu, który dzielił i rządził na lewej flance — w ataku i bloku. Nasz rozgrywający nie bał się wykorzystywać tego, co jest "kopalnią punktów" w tym sezonie — środek siatki. Kuba Kochanowski z Karolem Kłosem mogli zaprezentować swoje "kwity", bo nie byli tylko statystami, a pełnoprawnymi uczestnikami meczu 😛. Naszą siłą we wczorajszym spotkaniu był także blok, "gaszenie światła" mogłoby odebrać nie jednemu zespołowi ochotę do gry. Mimo to rodacy Klemena Cebulja dzielnie wałczyli. Warto zauważyć, że nie małą rolę we wczorajszym spotkaniu odegrała współpraca bloku z obroną, a także cierpliwość w grze ofensywnej. Jednak wciąż martwi nasza dyspozycja w polu serwisowym, bo wciąż jesteśmy dostarczycielami punktów dla rywali z pola serwisowego. W dalszym ciągu nie mamy odejścia do prawego skrzydła i, jak na razie transfer Stephena Boyera jest dla mnie nie wypałem transferowym.
Jednak zwycięstwo w Ljubljanie, jak i jego styl cieszy! Czekamy na sobotnią potyczkę "Wilków" z "Pszczołami" na Podromiu, miejmy nadzieję, że bez zmian na rozegraniu. Lekcja pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziła 😊.

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów  

sobota, 25 listopada 2023

Lekcja siatkówki dla "Wilków" na start!

Asseco Resovia Rzeszów po 6 latach przerwy powróciła do gry w elitarnych rozgrywkach — mowa oczywiście o siatkarskiej Champions League.

Francuski Tours Volley Ball z zawodnikami tj Drame Neto, był dla mnie (myślę, że nie tylko dla mnie), absolutnym teamem no name. Po tej lekcji siatkówki, którą udzielili "wilczej konstelacji gwiazd" (1:3) już nie będą no name 😎.
Po dobrym meczu z ligowym, z Olsztynem, nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, jaki miał miejsce w czwartkowy wieczór w hali Podpromie. Zapewne o innym powrocie na europejskie siatkarskie salony marzyli kibice "Pasów". Na szczęście marzenia nic nie kosztują i pomarzyć zawsze można 😜, ale life is brutal 😋. Bo rzeszowski gwiazdozbiór najwyraźniej zlekceważył francuskiego średniaka, a może z paraliżowała nasze gwiazdy obecność za bandami reklamowymi obecność Pana Adama Górala... Może czas obciąć budżet 😃. Same nazwiska nie grają, a zespół! Tym zespołem byli przeciwnicy, którzy mieli pomysł na grę, dobrze się przy tym bawiąc. A ich rozgrywający  Zeljko Čorić pokazał, jak się rozgrywa, by drużyna wygrywała. Po stronie Asseco Resovii Rzeszów zabrakło czerwonego dywanu przed gwiazdami, by mecz się sam wygrał przy kilkupunktowym prowadzeniu 😜. Za to widzieliśmy obrażone na siebie indywidualności, patrząc na nie, miałem wrażenie, że przyszli rozegrać to spotkanie za karę. Najważniejsze, że 0 będą się zgadzać w przelewie 😊. Czy tak powinna wyglądać drużyna z najwyższym budżetem w lidze i najmocniejszym składem na papierze?
Zobaczyliśmy sztampowe i czytelne rozegranie (prawo, lewo), o ile to można nazwać rozegraniem 😎. Chimeryczną grę Klemena Cebulja, grę środkiem od święta oraz brak postawienia przysłowiowej kropki nad i. Brak cierpliwości w ataku, także brak zagrywki po naszej stronie. Przypomnę, że mecze wygrywa się kolektywem, jak i zdobywa trofea. A rozgrywający ma być mózgiem tego kolektywu, który reaguje na sytuację na boisku. Korzystając z tej strefy, czy też zawodników, którzy, są pewniakiem do zdobywania punktów. Niestety te rzeczy, o których wspomniałem, nie dotyczą Fabiana Drzyzgi, bo w czwartkowy wieczór widzieliśmy gry środkiem, jak na lekarstwo. Mając w składzie jednego z najlepszych środkowych świata, bo do takich należy Kuba Kochanowski. To chyba trzeba wykorzystywać jego walory sportowe na maxa, czy też się mylę? Problemy związane z moją chorobą, pochodzą z nieprawidłowych sygnałów wysyłanych przez mózg do układu nerwowego. Tak samo problemy Asseco Resovii Rzeszów biorą się z braku rozegrania przez ich mózg, czyli rozgrywającego 😉. Czy wreszcie, ktoś zrozumie, że gwiazda Fabiana Drzyzgi już dawno zgasła i spadła z nieba? 😎. A sukcesy klubowe na arenie ligowej, czy europejskiej będą dla mnie w granicach cudu z rozgrywającym, z numerem "11" na "pasiastej" koszulce 😊. Dwa złote medale Mistrzostw Świata w biało-czerwonych barwach to już przeszłość. A obecnie w lidze jest kilku dużo lepszych rozgrywających, taka brutalna siatkarska prawda. 
Przykro było patrzeć na to, że każdy sobie rzepkę skrobie i na te spojrzenia po błędach, które mówiły: To Twoja wina nie moja, tak nie powinien zachowywać się zespół, który celuje w plusligowe "pudło" i chcieliby namieszać zapewne w siatkarskiej Champions League. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem może, trzeba otworzyć elektrolity i przeprowadzić męską rozmowę, by oczyścić atmosferę. Przecież gra toczy się dalej, a kolejni rywale czy to w lidze, czy Lidze Mistrzów się przed nami nie położą. Tylko z tego względu, że w drużynie z Podpromia grają: Mistrzowie Olimpijscy i aktualni zwycięzcy VNL i Mistrzowie Europy. Wydawać, by się mogło, że te przedsezonowe kosmetyczne zmiany w składzie, będą atutem podopiecznych Giampaolo Medei. Z zaciekawieniem czekam na jutrzejszą potyczkę z beniaminkiem, z Częstochowy, jak i na hejt 👊!

*foto: strona internetowa klubu

poniedziałek, 20 listopada 2023

"Wilki" budzą się z letniego snu!

W ramach 7 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów w sobotnie popołudnie pokonała u siebie Indykpol AZS Olsztyn (3:0).

Po sinusoidzie i szczęśliwym tie-braku wgranym przez "Wilki" w "nyskim kotle". Rzeszowscy kibice zadawali sobie pytanie — Udać się na Podpromie, czy lepiej zostać w domu przed telewizorem? Efekt tej rozkminy było widać po frekwencji na trybunach  😉.
Od pierwszej do ostatniej piłki gospodarze tego spotkania kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, czyli całkowite przeciwieństwo do ostatniego spotkania. W grze podopiecznych Giampaolo Medei było widać luz i ten pozytywny vibe, czyli to wszystko, co powinna mieć w swoich poczynaniach drużyna, która ma najsilniejszy skład na papierze w lidze. Jednak ten luz i pozytywny vibe nie wziął się znikąd, a z ofensywy w polu serwisowym. Dobrze wiemy, że zagrywka to niepośredni element do wygrywania meczów (11 asów). Niekwestionowanym liderem w tym elemencie był Torey DeFalco (5 asów), który dołożył punkty z lewej flanki, a także w bloku. Kolejnym składnikiem, który przyczynił do zwycięstwa "Pasów" nad drużyną z Olsztyna, była nasza skuteczność w kontrataku, bo wielokrotnie po kontrze gracze w biało-czerwonych strojach, cieszyli się ze zdobyczy punktowej. Przy takim luzie w grze rzeszowskiej drużyny nie mogło zabraknąć gry Fabiana Drzyzgi z naszymi środkowymi. "Wujo" - Karol Kłos, jak i "Kochan" byli postrachem dla graczy argentyńskiego szkoleniowca.
Więcej do powiedzenia ze środkowych  w sobotnim spotkaniu miał MVP (10 pkt/1 as/ 1 blok), który pokazał, że Jego "prąd" w nogach z gry w koszulce z "Orzełkiem" na razie jest nie do wyczerpania, oby jak najdłużej, bo rzeszowianie w czwartek zaczynają na nowo przygodę z siatkarską Champions League. Niech te przesunięte krótkie, które widzieliśmy w sezonie reprezentacyjnym, czy też z sobotniego meczu na Podpromiu, będą postrachem dla grupowych rywali Asseco Resovii Rzeszów. Łatwo nie będzie, oj nie 😎. Cieszy fakt, iż w sobotę niezłe zawody rozegrał Stephen Boyer (11 pkt w tym 1 blok). Czyżby Mistrz Olimpijski zaczął łapać flow z "wilczą watahą" z Rzeszowa? Ten mecz bez historii "Wilki" wygrały zespołem, a nie indywidualnościami. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale niech ten mecz nie będzie jednorazowym wybrykiem, a stałą, która sprawi, że trybuny w hali Podpromie wypełnią się do ostatniego miejsca. I co? Czekamy na czwartkowy wieczór z Ligą Mistrzów na rzeszowskim Podpromiu 😊👊!

*forografie pochodzą z różnych źródeł

piątek, 17 listopada 2023

"Szarpaniec" w Nysie dla Rzeszowa.

W ramach 6 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów walczyła o punkty w "nyskim kotle" z tamtejszą PSG Stalą (2:3).

Jeszcze przed startem było wiadomo, że spotkają się dwie drużyny, które lubią stawać na ofensywę z pola serwisowego, w tym się to nie potwierdziło (50 zepsutych zagrywek). Było też wiadomo też, że będziemy świadkami pojedynków Michała Gierżota z Torey'em DeFalco, czy Kamila Szymury z Pawłem Zatorskim.
My rzeszowscy kibice zadawaliśmy sobie pytanie, czy sobotnie zwycięstwo na dobre odmieni oblicze "Pasów", czy znów będziemy świadkami sinusoidy w ich grze. Niestety byliśmy świadkami tego drugiego, ale nie tylko po stronie graczy w czarnych strojach, ale i graczy Daniela Plińskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że te zwroty akcji dodawały kolorytu temu spotkaniu. Raz jedni zdobywali wydawać się, mogło bezpieczną przewagę, by zaraz oddać pole przeciwnikowi. Jak dla mnie przez większość część meczu, więcej pomysłu na grę i jakości siatkarskiej miała drużyna z Nysy. Za sprawą gry w ofensywie Remigiusza Kapicy i Michała Gierżota I to ona w mojej ocenie zasługiwała na pełną pulę w tym spotkaniu. Po raz kolejny rywal nie potrafił zadać ciosu Asseco Resovii Rzesów, a ta szczęśliwie odwraca losy meczu. Zaraz mnie zhejtujecie, trudno nie pierwszy i nie ostatni raz 😎. Dlaczego szczęśliwie? Jak inaczej można nazwać mecz, gdzie piłki od rozgrywającego do atakującego, wołają o pomstę do nieba, a gra skrzydłami kończy się "gaszeniem światła" lub skuteczną kontrą żółto-niebieskich. A "kopalnia punktów", czyli środek przez trzy sety nie był widziany w ataku. Po raz kolejny wygraliśmy ten mecz indywidualnościami, a nie kolektywem. 
Nie pierwszy już raz i zapewne nie ostatni Torey DeFalco (MVP) pokazał swą siatkarską jakość na lewym skrzydle "wybijając" żółto-niebieskim zwycięstwo z głowy. W IV secie nasz rozgrywający przypomniał sobie, że istnieje coś takiego, jak środek i zaczął z jego usług korzystać. "Kochan" pokazał, że nikt nie jest w stanie mu wyłączyć "prądu" w ataku - 100%. To DeFalco i Kubie Kochanowskiemu Asseco Resovia Rzeszów zawdzięcza, że jakże szczęśliwe 2 punkty wróciły na Podpromie. Na koniec pozwolę sobie zadać pytanie: Co zrobi Fabian Drzyzga, gdy "Kochan" z DeFaco będą "pod formą"? Czy poprawi jakość piłek do Mistrza Olimpijskiego na ataku? Bo, jak na razie Stephen Boyer nie ma nic wspólnego z atakującym, który grał pod piłkami od rozgrywającego obecnego Mistrza Polski 😏. Jaki z tego wniosek? 😊

*foto: strona internetowa klubu




piątek, 10 listopada 2023

Inna odmiana siatkówki -Siatkówka na siedząco

Wszyscy wiemy, z czym i z kim wiąże się siatkówka. Sukcesy reprezentacyjne, mistrzostwa świata, Europy, awans na igrzyska olimpijskie Paryż 2024. W świetle tych medialnych rozgrywek, w tle swoje rozgrywki mają również osoby niepełnosprawne te, które na samym początku już wygrały, nie poddając się, ale walcząc, nie o sukcesy, ale o siebie. Ale zacznijmy od początku. Czym różni się siatkówka od siatkówki na siedząco? W Zasadzie niczym, poza kilkoma szczegółami. Według Wikipedii jest to gra zespołowa powstała z połączenia  niemieckiego sitzballu oraz siatkówki. Siatkówkę na siedząco wprowadził w 1956 roku Holenderski Komitet Sportowy. Od roku 1967 rozpoczęły się regularne rozgrywki Mistrzostw Świata. W pierwszych Mistrzostwach Świata w sitting-ballu uczestniczyły reprezentacje jedynie z siedmiu krajów. Obecnie dyscyplina ta uprawiana, jest w ponad 60 krajach. Wzrost popularności tej odmiany siatkówki spowodował, iż rozgrywane są również Mistrzostwa Europy oraz Mistrzostwa Regionów. Od roku 1993 wszystkie rozgrywki odbywają się w dwóch kategoriach: męskiej i żeńskiej. Zasady gry tej dyscypliny są bardzo podobne do zasad piłki siatkowej. Mecz siatkówki na siedząco trwa do trzech wygranych setów. Seta wygrywa drużyna, która zdobyła 25 punktów z dwupunktową przewagą. Punkt dla drużyny przyznaje się, gdy po prawidłowym zagraniu piłka dotknie boiska przeciwnika. Zdobywa się również punkt wtedy, kiedy przeciwnik popełni błąd. Piłka może być odbijana każdą częścią ciała. Jeśli piłka jest podnoszona, pchana, czy rzucana uznaje się ją za przetrzymaną i wtedy punkt trafia do drużyny przeciwnej.
Boisko do gry, jest prostokątem o wymiarach 10 m x 6 m[b]. Boisko na dwa równe pola gry o wymiarach 5 m x 6 m dzieli linia środkowa. Na każdym polu, w odległości 2 metrów od linii środkowej, wyznacza się równolegle linie oddzielające pole obrony od pola ataku. Nad linią środkową zawieszona jest siatka. Dla kobiet wysokość zawieszenia siatki wynosi 105 cm, a dla mężczyzn 115 cm Ot takie różnice. Kto może grać w tę odmianę siatkówki -KAŻDY. W tę odmianę siatkówki grali już praktycznie wszyscy znani siatkarze, włączając pana Streicha, dla zafascynowanych historią siatkarza Stali Stocznia Szczecin, czy Roberta Szczerbaniuka — tej osoby z naszych lat nie trzeba chyba nikomu przedstawiać.
Dlaczego piszę o tej dyscyplinie? Ponieważ sam byłem reprezentatywnym kraju tej odmiany siatkówki, a chłopaki osiągnęli najlepszy  wynik w historii,  zajmując 4 miejsce w Mistrzostwach Europy, czyniąc mega postęp.

*tekst autorstwa Pana Michała Kaczmarka
*foto fb/ IKS Siedząca Szczecin

czwartek, 9 listopada 2023

Niemoc z Jastrzębskim Węglem trwa...

W hicie czwartej kolejki Plusligi Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju podejmował u siebie Asseco Resovie Rzeszów (3:1).

Od kilku sezonów mecze z podopiecznymi Marcelo Mendeza  to drażliwy temat równie dla siatkarzy, jak i kibiców klubu z Podpromia. Rzeszowscy kibice mieli nadzieję, że wczorajszy pojedynek coś zmieni w tym temacie, nie zmienił. Widzieliśmy kolektyw po stronie Mistrza Polski, którzy grali bardziej przemyślaną siatkówkę i  skuteczną, co widać zresztą po wyniku i wygrali zasłużenie. A ich niekwestionowanym liderem ofensywnym był Rafał Szymura, zasłużone MVP. Może argentyński szkoleniowiec zacznie częściej na niego stawiać w wyjściowym składzie 😉. Było to dziwne, jak dla mnie spotkanie, bo obie drużyny zdobywały punkty seriami, nie oszczędzając się nawzajem z pola serwisowego. Jednak więcej tej jakości siatkarskiej i dobrej gry na wysokiej piłce, czy nabijania na blok, co pozwalało im ponowić atak,  było po stronie graczy w białych stronach. Czy mogło inaczej być kiedy Stephen Boyer kończył pierwszą partię z 0% atakiem? Budząc się w końcówce w polu serwisowym, co zresztą było światełkiem w tunelu dla "Wilków". Nie zwalałbym tego, tylko i wyłącznie barki braku flow z wilczym teamem.
Winne takiemu stanu rzeczy były też wystawiane przez Kapitana rzeszowskiego teamu piłki, bo nie można było mówić o ich rozgrywaniu. Ta uwaga nie dotyczy tylko piłek do Francuza, ale i piłek w całym meczu. Co jeszcze zawiodło po stronie drużyny Giampaolo Medei oprócz w/w rzeczy? Na pewno głowa, co było widać w momencie, gdy mieliśmy kilku punktową przewagę, gdzie dopuszczaliśmy rywala do głosu. A rywal potrafił to skrzętnie wykorzystać. Żeby nie było, że tylko ganię "Pasy", to bardzo podobała mi się gra blokiem naszej drużyny, a także pierwsze tempo, czy gra środkiem z Kubą Kochanowskim i Karolem Kłosem. Zagrywka "Kochana" dała nadzieję na to, że powalczymy o tie-breaka. Na nadziei się niestety skończyło, bo Mistrz Polski nie popełnił błędu z III seta, z meczu o Super Puchar Polski. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach po stronie "Reski" zobaczymy kolektyw, a nie indywidualności. A może stare demony wracają? 😋

*foto: strona internetowa klubu

 

niedziela, 5 listopada 2023

Kosmicznie granie w Spodku!

Katowice nocą ze spiżową mocą... A sorry to był piątkowy wieczór, gdzie Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju razem ze zdobywcą Pucharu Polski z zeszłego sezonu. Walczył o AL-KO Super Puchar Polski. 

Jako bezstronny kibic przed pierwszym gwizdkiem liczyłem na emocje na najwyższym siatkarskim poziomie ze zwrotami akcji — nie zawiodłem się! Wynik spotkania mówi sam za siebie (2:3). Zadając sobie jednocześnie pytanie: Czy przez trudy sezonu reprezentacyjnego nie ucierpi jakość spotkania?
Od zarania dziejów wiadomo, że piękno siatkówki polega m.in. na tym, że jest okrutną, ale i nieprzewidywalną dyscypliną. Dobitnie przekonała się o tym drużyna Mistrza Polski, która przez dwa i pół seta całkowicie kontrolowała wydarzenia na parkiecie (19-13) i wydawało się, że ten prestiżowy puchar pojedzie do Jastrzębia-Zdroju. Choć siatkówka nie takie rzeczy widziała 😎. Bo ton grze nadawali Tomasz Fornal z Norbertem Huberem, którzy byli nie do zatrzymania w ataku (widać chłopaki mają jeszcze gaz z reprezentacji). Kroku dotrzymywał im Jean Patry. Mimo że "Koziołki" przez ten wspomniany wcześniej czas były tłem dla "Pomarańczowych" to zachowywały stoicki spokoju, Tego spokoju nie zaburzyły nawet kontuzje Marcina Janusza i Łukasza Kaczmarka, a wręcz przeciwnie okazały się "złotym bodźcem". Przemysław Stępień wraz z Danielem Chitigoiem odmienili oblicze trzykrotnego klubowego Mistrza Europy.  
Młody Rumun pokazał nie tylko swoje "kwity", ale i to, że potrafi wejść "z bazy" wyłączyć głowę i zagrać, jak Wilfredo Leon w polu serwisowym i ataku. Przypomnę tylko, że młody przyjmujący ZAKS-y ma dopiero osiemnaście lat, więc jak na ten wiek to chapeau bas. Jeśli tylko woda sodowa nie uderzy to głowy to, wróżę temu młodzianowi duże granie. Ma się na kim wzorować i uczyć, bo gra u boku Panów Siatkarzy - "Bedni" i "Śliwa". Po złamaniu "Pomarańczowych" przez "Koziołków" w III secie (gra na przewagi) w dużej mierze, dzięki graczowi ze zdjęcia. Gracze z Kędzierzyna-Koźla poszli za ciosem i zobaczyliśmy ZAKS-ę, którą znamy z ligowych parkietów.
Z seta na set budził się Bartosz Bednorz (MVP), który zagrał to, z czego go dobrze znamy, czyli na lewej flance pytał rywala, jakim rodzajem ataku  ma zdobywać punkty. Ten mecz po raz kolejny pokazał to, o czym się mówi o klubie z Opolszczyzny, czyli że posiada on DNA zwycięzcy. A także odpowiednich ludzi do tego, by te trofea nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej zdobywać. Jednak, jak tak dalej pójdzie, że siatkarze będą traktowani, jak maszynki do zarabiania hajsu dla różnych federacji czy spółek, a nie, jak ludzie, których organizmy w pewnym momencie mówiąc STOP. To możemy przestać się cieszyć z trofeów zdobywane przez polskie zespoły. A podopieczni Marcelo Mendeza mają czego żałować, bo już byli w ogródku i witali się z gąską. Na tym jednak polega piękno siatkówki 😍.

*foto: różne źródła