niedziela, 5 listopada 2023

Kosmicznie granie w Spodku!

Katowice nocą ze spiżową mocą... A sorry to był piątkowy wieczór, gdzie Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju razem ze zdobywcą Pucharu Polski z zeszłego sezonu. Walczył o AL-KO Super Puchar Polski. 

Jako bezstronny kibic przed pierwszym gwizdkiem liczyłem na emocje na najwyższym siatkarskim poziomie ze zwrotami akcji — nie zawiodłem się! Wynik spotkania mówi sam za siebie (2:3). Zadając sobie jednocześnie pytanie: Czy przez trudy sezonu reprezentacyjnego nie ucierpi jakość spotkania?
Od zarania dziejów wiadomo, że piękno siatkówki polega m.in. na tym, że jest okrutną, ale i nieprzewidywalną dyscypliną. Dobitnie przekonała się o tym drużyna Mistrza Polski, która przez dwa i pół seta całkowicie kontrolowała wydarzenia na parkiecie (19-13) i wydawało się, że ten prestiżowy puchar pojedzie do Jastrzębia-Zdroju. Choć siatkówka nie takie rzeczy widziała 😎. Bo ton grze nadawali Tomasz Fornal z Norbertem Huberem, którzy byli nie do zatrzymania w ataku (widać chłopaki mają jeszcze gaz z reprezentacji). Kroku dotrzymywał im Jean Patry. Mimo że "Koziołki" przez ten wspomniany wcześniej czas były tłem dla "Pomarańczowych" to zachowywały stoicki spokoju, Tego spokoju nie zaburzyły nawet kontuzje Marcina Janusza i Łukasza Kaczmarka, a wręcz przeciwnie okazały się "złotym bodźcem". Przemysław Stępień wraz z Danielem Chitigoiem odmienili oblicze trzykrotnego klubowego Mistrza Europy.  
Młody Rumun pokazał nie tylko swoje "kwity", ale i to, że potrafi wejść "z bazy" wyłączyć głowę i zagrać, jak Wilfredo Leon w polu serwisowym i ataku. Przypomnę tylko, że młody przyjmujący ZAKS-y ma dopiero osiemnaście lat, więc jak na ten wiek to chapeau bas. Jeśli tylko woda sodowa nie uderzy to głowy to, wróżę temu młodzianowi duże granie. Ma się na kim wzorować i uczyć, bo gra u boku Panów Siatkarzy - "Bedni" i "Śliwa". Po złamaniu "Pomarańczowych" przez "Koziołków" w III secie (gra na przewagi) w dużej mierze, dzięki graczowi ze zdjęcia. Gracze z Kędzierzyna-Koźla poszli za ciosem i zobaczyliśmy ZAKS-ę, którą znamy z ligowych parkietów.
Z seta na set budził się Bartosz Bednorz (MVP), który zagrał to, z czego go dobrze znamy, czyli na lewej flance pytał rywala, jakim rodzajem ataku  ma zdobywać punkty. Ten mecz po raz kolejny pokazał to, o czym się mówi o klubie z Opolszczyzny, czyli że posiada on DNA zwycięzcy. A także odpowiednich ludzi do tego, by te trofea nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej zdobywać. Jednak, jak tak dalej pójdzie, że siatkarze będą traktowani, jak maszynki do zarabiania hajsu dla różnych federacji czy spółek, a nie, jak ludzie, których organizmy w pewnym momencie mówiąc STOP. To możemy przestać się cieszyć z trofeów zdobywane przez polskie zespoły. A podopieczni Marcelo Mendeza mają czego żałować, bo już byli w ogródku i witali się z gąską. Na tym jednak polega piękno siatkówki 😍.

*foto: różne źródła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz