sobota, 29 kwietnia 2023

Skołowani.

A wszystko zaczęło się w windzie, spokojnie to nie początek fabuły filmu, czy love story z moim udziałem, tylko początek spotkania z ludźmi, z którymi spędziłem dzisiejszy dzień 😆.
Maks wzięty kierownik korporacji, seryjny uwodziciel kobiet, matacz i egoista w jednej osobie. Całkiem przez przypadek staje się "niepełnosprawny", by zdobyć względy sąsiadki jego zmarłej matki. Błędne koło zaczyna się coraz bardziej zataczać, kiedy Ania zaprasza głównego bohatera do siebie, do domu na wieś, gdzie poznaje jej starszą siostrę piękną, długowłosą brunetkę Julię, która w odróżnieniu od głównego bohatera jest faktycznie z naszego świata i niczego, nie udaje. Maks zaczyna coraz bardziej brnąć w tę swoją "niepełnosprawność", bo myśli, że tylko tak zdobędzie serce pięknej Julii. A sprawna inaczej pokazuje mu, że niepełnosprawność to nie wyrok oraz to, że będąc na wózku, można korzystać z życia. Kłamca nie zmienia swojej postawy nawet pod naciskiem bliskich mu osób. Czy kłamstwo to dobry sposób, by zdobyć damę swojego serca? Wybierzcie się do kina i sami się przekonajcie 😉! Jednym słowem skołowani to idealny tytuł, bo kierownik korpo w końcu przyznaje się do swoich wad i uważa się, za bardziej niepełnosprawnego niż Jego wybranka.  Swoją drogą bolą mnie policzki od śmiechu, bo nie brak zabawnych dialogów, a wszystko to jest dopełnione fajnymi ujęciami oraz ścieżką dźwiękową. Fabuła ukazuje, że patrząc na świat z innej perspektywy, można być aktywnym w sferze uczuć, trzeba tylko tego chcieć.
Po seansie udaliśmy się do pizzerii, by kontynuować mile spędzony czas, a niektórzy dali się nawet przekonać do spróbowania pizzy hawajskiej, a mówią, że to tylko kobiety, są uległe 😂. Miło było Was zobaczyć jednych po dłuższej przerwie, a innych po nie co krótszej. Mam nadzieję, że takie wypady będą częstsze, bo nic nie zacieśnia więzi, jak wspólnie spędzone chwile.

piątek, 28 kwietnia 2023

"Mały finał" dla "Wilków", duży dla "Koziołków"!

"Wilki" Giampaolo Medeiego po dwóch domowych porażkach w środę stoczyły heroiczny bój Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle na ich terenie (3:2).

Podstaw do optymizmu przed tym spotkaniem nie było, dodatkowo przed spotkaniem było wiadomo, że zwycięzca fazy zasadniczej, będzie musiał próbować, przedłużać tę rywalizację bez Klemena Cebulja. 
Moje obawy potwierdzał pierwszy set, bo ZAKSA grała swój taniec, w każdym elemencie siatkarskim. A najjaśniejszymi punktami w naszej drużynie byli; Mauricio Borges i Maciej Muzaj. W II secie to "Wilki" podniosły rękawice, a wszystko to, za sprawą skutecznej gry w obronie (10), floatom Jana Kozamernika i Bartomieja Mordyla, które sprawiły ogromne problemy gospodarzom tego spotkania oraz "budzącemu się" TJ-owi DeFalco i Maciejowi Muzajowi, którzy zdobywali punkty ze skrzydeł. I stało się faktem, że będą emocje w tym spotkaniu i były! Obie drużyny nie szczędziły sobie długich wymian i zwrotów akcji, co powodowało u kibiców obu ekip palpitacje serca, ale to w końcówkach II i III seta to, "Koziołki" okazywały się lepszą drużyną. I tym samym stało się jasne, że gracze w czarnych strojach, muszą rzucić wszystkie siły na szalę, by móc spróbować, doprowadzić do tie-breaka i tym samym mieć nadzieję na przedłużenie rywalizacji. Od pierwszej piłki IV seta Asseco Resovia Rzeszów pokazała, że ma "pasiaste" 💗 do walki, bo odrzucili przeciwnika od siatki swoim serwisem, kontynuowali swoją dobrą grę w obronie, po której padały punkty zdobywane w ataku ze skrzydeł. Tym samym stało się jasne, że w tie-breaku emocje sięgną siatkarskiego zenitu i sięgnęły, nie tylko na siatkarskim parkiecie, bo Asseco Resovia zobaczyła dwie czerwone karki, co skutkowało dwoma darmowymi punktami dla finalisty naszej ligi. Będę szczery po tej postawie w tym spotkaniu moje "pasiaste" serducho wierzyło (jak i pewnie reszty rzeszowskich kibiców), że uda się przedłużyć tę rywalizację. Z tej nadziei obnażył nas Bartosz Bednorz, który postanowił załatwić sprawę swoją zagrywką. 
Po meczu podobnie, jak i Maciejowi Muzajowi, mnie też puściły emocje. Który rozegrał fenomenalne spotkanie w ataku i był najjaśniejszym naszym punktem, w nim. Moje łzy spowodowała fenomenalna postawa 🐺 i to 💗  zostawione na parkiecie, za które "krzyczę" DZIĘKUJEMY! Gratulacje dla ZAKS-y, która zagra o swój dziesiąty tytuł Mistrza Polski i była drużyną lepszą w tym trójmeczu. A my myślę, że mamy się z czego cieszyć, bo po wielu latach zagramy o medal. Co więcej, myślę, że ten brąz będzie nasz, jeśli tylko zagramy z takim zaangażowaniem, jak dwa dni temu 😉. Dawać SOVIA 🐺💪!

Powiązany wpis:

*foto/ strona internetowa klubu 


 

czwartek, 27 kwietnia 2023

Emocji nie zabraknie z tą trzydziestoosobową talią asów Nikoli Grbicia!

Na ligowym podwórku jesteśmy coraz bliżej decydujących rozstrzygnięć, a więc jest to znak, że znów będziemy się emocjonować poczynaniami asów z talii serbskiego selekcjonera biało-czerwonych.  Znów będziemy jedną, wielką siatkarską rodziną!

Wiem, że moje wpisy mają tyle samo zwolenników, co przeciwników, ale jeśli masz tylko ochotę to zapraszam Cię do lektury mojego komentarza o wyborach Nikoli Grbicia na ten, niekrótki sezon reprezentacyjny (Liga Narodów z turniejem finałowym w Gdańsku, Mistrzostwa Europy i turniej kwalifikacyjny do przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich). Czyli grania nie zabraknie i emocji także 😉! Zacznę od pozycji, na której powołania w  polskim środowisku kibiców siatkówki wywołują tyle emocji 😎.

Rozgrywający:
Wiem, że na temat braku Fabiana Drzyzgi wśród rozgrywających zostało już wszystko powiedziane, napisane, ale pozwólcie, że jeszcze ja się wypowiem 😊. Jestem między młotem a kowadłem z wiadomych względów, moim zdaniem czysto sportowo Kapitan Asseco Resovii Rzeszów zasłużył bardziej na powołanie niż rozgrywający PGE Skry Bełchatów, bo jest jednym z liderów swojego zespołu w tym sezonie. Tutaj zadecydowały aspekty pozasportowe, a te aspekty, są równie ważne, jak te siatkarskie. Zanaczam to jest tylko moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać, bez Fabiana Drzyzgi, czy z nim w składzie, tak samo będę ściskać kciuki, za aktualnenych vice Mistrzów Świata.
Niekwestionowaną jedynką jest, nie kto inny, jak ten którego "melodie" doprowadziły ZAKS-ę do dziesiątego w historii klubu Pucharu Polski, trzeciego z rzędu finału siatkarskiej Ligi Mistrzów i finału PlusLigi. Czy potrzeba więcej argumentów? Numer dwa na tej pozycji to, nie kto inny, jak Janek Firlej, który zaliczył świetną rundę rewanżową, podobnie, jak i cały zespół z Warszawy. Już najwyższy czas, by budować bardzo dobrego zmiennika "Elvisa", który deptał mu będzie po piętach. O Grzegorzu Łomaczu już wraziłem swoje zdanie, ale dodam, że zdecydowanie zamiast tego nazwiska wolałbym, by na "głębokie siatkarskie wody" został rzucony młody "sypacz" lubińskiego Cuprum - Kajetan Kubicki i dać mu poczuć granie na duże reprezentacyjne bramki. Bo kiedy zacząć ogrywać tego młodziana, jak nie teraz? Co do Marcina Komendy, choć miał fajny fragment sezonu to, jednak nie mam zdania na temat tego powołania. Tak czy inaczej, grania jest sporo i, kadżdy z nich będzie miał okazję do zaprezentowania się na parkiecie.

Przyjmujący:
Patrząc na urodzaj bogactwa na tej pozycji to, mnie już głowa boli 😆, także może zróbmy zrzutkę na tira środków przeciwbólowych dla naszego selekcjonera 😎.
Podstawowa para dla mnie na wielkie imprezy to, nie kto inny, jak Fornal - Bednorz. Chyba nie muszę argumentować? Wystarczyło oglądać ich wyczyny na rodzimych pakietach, a także  "wybryki" w Lidze Mistrzów. "Bedni" pokazuje, że pozarobieniu dużego "sosu" w Chinach, jest gotów sportowo na to, by poprowadzić naszą biało-czerwoną bandę do zwycięstw, jak robi to w Kędzierzynie-Kożlu. Pozostaje jednak pytanie; Czy będzie mu po drodze w aspektach poza sportowych z serbskim sternikiem naszej reprezentacji? Czyli "deja vu", jak z Kapitanem "Wilków". Dla mnie wielką niewiadomą jest forma Kamila Semeniuka i Wilfredo Leona, ale wiadomo, że reprezentacja to, co innego niż klub. I mam nadzieję, że "Orzełek" wyzwoli w nich pozytywną energię, bo muszą się mieć na baczności. Za ich plecami czycha duet młodych, głodnych "Orzełków"; Michał Gierżot, Mikołaj Sawicki, obaj Panowie występami ligowymi pokazali, że są gotowi na to, by spróbować namieszać w tej beczce z napisem przyjmujący. Co na to trio; "Szalupa", "Kwolo" i "Śliwa"? Dla mnie osobiście numerem trzy na ten moment, jest Artur Szapuk, gość moim zdaniem jest jeszcze lepszy niż był w momencie, gdy z chłopakami Vitala zdobywał swój złoty krążek na siatkarskim mundialu. "Kwolo" podobnie, jak duet z Perugi jest po formą. Kapitan ZAKS-y, chodź ostatnio nie prezentuje się najlepiej siatkarsko to i tak będzie wysoko w hierarchi serbskiego szkoleniowca, za to, ile potrafi dać mentalnie drużynie, co widać w "Koziołkach". Jakub Szymański będzie chyba tylko i wyłącznie pełnił rolę statysty do treningów.

Atakujący:
Pozwólcie, że wyrażę opinię na temat braku powołania do szerokiej kadry dla Macieja Muzaja. Sportowo zasłużył, jak najbardziej, ale wiem, że mentalnie, nie udźwignąłby tematu, jak to już bywało. Koniec tematu.
W zasadzie batalia toczy się tylko i włącznie o pozycję "drugiej armaty" w polskiej kadrze, bo pierwsza należy bz wątpienia do polskiego samuraja Bartosza Kurka. Swoją drogą nie zazdroszczę selekcjonrowi decyzji, bo Butryn z Bołąddziem byli liderami swoich ekip w ataku, a Butryn już w poprzednim sezonie pokazał, że potrafi błysnąć w kadrze. Coś mi się wydaje, że tą wspomnianą dwójkę pogodzi (i to wcale nie sportowo) Łukasz Kaczmarek, bo wszyscy wiemy, że Grbić ma sentyment do zawodników ZAKS-y. Mam tylko nadzieję, że Dawid Dulski dostanie szansę debiutu i pokazania swoich "kwitów" na ataku. I pogra trochę dużej w Zawierciu.

Środkowi:
Dla mnie sprawa jest prosta podstawowi "elektrycy" to: "Kochan" i "Bieniu". Ten pierwszy to piewny punkt rzeszowskich "Wilków", a "Bieniu" był najjaśniejszym punktem bełchatowskich "Pszczół" obok Karola Kłosa. Jeśli tylko "Kochan" i "Bieniu" przeniosą formę z parkietu ligowego na parkiet reprezentacyjny to, nie chciałbym być w skórze rywali naszej reprezentacji, oj nie 😆! Nie musimy się bać o nasz środek, bo w niedyspozycji, któregoś z w/w "elektryków". Mamy nadal kim "gasić światło", "Kłosik" i "Noba Huba" znają się na swojej robocie. A przecież Karol Urbanowicz też pokazywał w barwach Trefla swoje walory siatkarskie. Będę szczery Mateusz Poręba otrzymał powołanie na podstawie zeszłorocznego srebra (takie jest moje zdanie) Szczerze nie wiem czego spodziwać się po Sebastianie Adamczyku, bo prawie nie oglądałem meczów drużyny Grzegorza Słabego (poza meczami z Rzeszowem).

Libero:
Zacznę od nazwiska, którego się wszyscy domagali (ja też) Kuba Hawryluk, bo o nim mówa. "Kwity" z występów w barwach Olsztyna przekonały selekxjonera do tego, by zaproaić go do Spały. Tylko czy waga koszulki z "Orzełkiem" na piersi,  nie stremuje debiutanta na tej pozycji w biało-czerwonych barwach w razie debiutu. Zapewne jedzie tam zapłacić "frycowe" i zobaczyć, jak wygląda wielkie reprezentacyjne granie, ale uczyć się też trzeba. Bo "Piwko" i "Zator" wiecznie grać nie będą, a Kamil Szymura w zeszłym sezonie pokazał, że ma "kwity". Dla mnie numerem jeden jest "Piwko", bo jakoś gra "Zatiego" w barwach "Pasów" do końca mnie nie przekonuje 😊.
Zanim emocje z tymi asami w rolach głównych to, śledźmy grę o medale Plus Ligi i polski finał siatkarskiej Ligi Mistrzów 👊!

Powiązany wpis:

*foto fb/ Polska Satkówka






poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Do finału jeden krok... , ale Koziołków ;). PS. Nadal nie przynoszę szczęścia "Wilkom".

Tak właśnie tak! Asseco Resovia Rzeszów dwukrotnie na własnym parkiecie, nie sprostała Mistrzowi Polski. A stawką był awans do finału Plus Ligi.

I choć półfinał toczy się do trzech zwycięstw to, awans 🐺 do ścisłego finału  rozpatrywałbym w kategorii cudu. Wiem, posypią się hejty, że nie jestem 
 "Pasiakiem". Zwykło się mówić, że dopóki piłka nad siatką wszystko jest możliwe. Przez moment w to uwierzyłem i przecierałem oczy ze zdumienia, bo przez dwa sety sobotniego spotkania (2;3). Zwycięzca rundy zasadniczej dyktował warunki, a Mistrz Polski spoglądał jedynie w kierunku "bazy" ze wzrokiem, z którego można było wyczytać, mówiąc cenzuralnie — Co się dzieje? Bo zostali przez rzeszowian odrzuceni od siatki zagrywką, co skutkowało ich wielkimi problemami w ataku. Po stronie Asseco Resovii Rzeszów można było zobaczyć widowiskowe akcje w ataku, czy obronie, po których można było bić brawa. I tym samym mieć nadzieję, że nie skończy się, jak zwykle. Na nadziei się niestety znów skończyło, bo po raz kolejny "Pasy" podały rękę rywalowi, bo przecież mecz się zamknie sam, a ZAKSA się nie podniesie. ZAKSA po kazała po raz nty  w tym sezonie, że potrafi przeczekać napór rywala i się odrodzić. To pokazuje wielkość tej drużyny i jej mentalną siłę.  A co zobaczyliśmy po stronie gospodarzy? Wyłączenie TJ DeFalco, a chyba właśnie w tym momencie, czyli w momencie gry o medale powinniśmy zobaczyć sportową jakość amerykańskiego gracza. Czytelną dla rywali grę Fabiana Drzyzgi oraz to, że potrafimy przegrać wygrany mecz w głowie, nie pierwszy i nie ostatni raz.
Wczoraj jechałem na Podpromie bez nastawienia, że wyrównamy stan rywalizacji, bo po sobotnim spotkaniu nie miałem podstaw do optymizmu, jechałem głównie po dobrą zabawę i fajnie spędzony czas. "Koziołki" od pierwszej piłki seta pierwszego seta odrzuciły rywala swoją zagrywką, co pozwoliło im grać skutecznie w ataku.  Powstrzymując zapędy "Reski", którą było stać na wygranie III seta. To, za mało, by powalczyć na równi z "Koziołkami", gdzie ich przywódcą jest siatkarz z innej planety, mowa oczywiście o Bartoszu Bednorzu, który w obu spotkaniach udowadniał swoją wielkość, w każdym elemencie siatkarskim. Szkoda tylko, że Asseco Resovia nie potrafiła się dostosować na parkiecie do poziomu dopingu w hali Podpromie. Choć wrzucę kamyczek do ogródka kibiców, chyba nie wszyscy mogą nazwać się prawdziwymi kibicami, bo wychodzili z hali, zanim usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego. Chyba prawdziwy kibic jest ze swoją drużyną na dobre i złe, a może się mylę? 😉.
To już trzeci mecz z moim udziałem i trzecia porażka SOVII, chyba przestanę pojawiać się w hali Podpromie to, może karta się odwróci 😂.
Dziękuję moim opiekunkom, za mile spędzony czas i spacer w tropieniu dobrej pizzy 😍 (faktycznie była dobra, a nawet "Molto"😀). No to, co teraz czas w powiększonym gronie podbić Tauron Arenę i wspomóc biało-czerwonych swoim dopingiem 💪.
Na koniec chciałem pozdrowić swoją czytelniczkę, która mnie rozpoznała i przeprosić, że nie mogłem wydobyć słowa, chyba czas przyzwyczajać się do sławy 😎. No i co? Czekamy, co wydarzy się w hali Azoty i podsyłam kilka fotek























*materiały archiwum prywatne


sobota, 15 kwietnia 2023

Gramy o medale!

Po dwóch domowych zwycięstwach Asseco Resovia Rzeszów udała się do nyskiego kotła, po to, by przypieczętować swój awans do półfinału, na który środowisko rzeszowskiej męskiej siatkówki czekało cztery lata (1:3).

Było tj. się, spodziewałem, czyli od pierwszej piłki gospodarze wykazywali chęć wydłużenia rywalizacji, co najmniej do dziś. 
Z obu stron nie brakowało długich wymian i ciekawych akcji, a gracze w czarnych strojach, z każdą kolejną akcją prezentowali coraz to fajniejsze akcje, które pozwalały budować przewagę. I wydawało się, że to "Pasy" będą o dwa sety bliżej od półfinału, ale SOVIA jak to, SOVIA musi podnieść ciśnienie swoim kibicom 😜, trwoniąc przewagę i przegrywając seta. Wtedy pomyślałem — zaczyna się (nie będę Wam cytował całości 😁). Na szczęście 🐺 zareagowały w kolejnych partiach odpowiednio tj. na zwycięzcę rundy zasadniczej, przystało, choć gospodarze próbowali szarpać swoimi dobrymi akcjami. To jednak podopieczni Giampolo Medei mieli po stronie, więcej tej jakości siatkarskiej, a także atutów, czyli to, co jest potrzebne do wygrywania spotkań. Bez wątpienia tym najważniejszym atutem była zagrywka już półfinalisty, która nam ustawiła rozgrywanie pierwszej akcji, nie brakowało gry pierwszym tempem, pipe'ów, czy gry na małym wycinku siatki Kapitana ze swoimi "elektrykami", którzy dokładali też punkty "wyłączając prąd" i z pola serwisowego.
Jeśli żółto-niebiescy zdołali już coś skonstruować po własnym przyjęciu to i tak nie zdołali trafić w pomarańczowe, bo niemożliwego w obronie dokonywał, nie kto inny, jak amerykański lewoskrzydłowy (MVP), był na tyle "samolubny", że po kilku takich paradach, sam zdobywał punkty w ataku 😎. Torey DeFalco po raz kolejny pokazał, ile jest wart dla swojego zespołu. Śmiem twierdzić, że być może nie wygralibyśmy rundy zasadniczej, gdyby nie Jego szaleństwo na lewym skrzydle. Kroku na skrzydle amerykańskiemu skrzydłowemu dotrzymywał Klemen Cebulj, który był pewnym punktem w grze, w ataku i polu serwisowym.  Do wspomnianej dwójki skrzydłowych dopasował się Maciej Muzaj, który miał chwile zawahania, ale ostatecznie udźwignął ciężar gry na prawym skrzydle.
Brawa dla zespołu z Nysy, za walkę w tym spotkaniu i ciekawą grę, która napsuła gościom trochę krwi. Na pewno jest potencjał w tym zespole i w przyszłym będą jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. A co do Asseco Resovii Rzeszów? Cel minimum na ten sezon osiągnięty, ale dopóki piłka nad siatką wszystko jest możliwe (medal) 🔥🐺👊.

foto: fb/ PSG Stal Nysa

Powiązane wpisy:



 

środa, 12 kwietnia 2023

Historia zatoczyła koło!

 
Działanie to moje drugie imię, jak pewnie wielu moich czytelników zdążyło zauważyć. To moje drugie imię jest następstwem efektów zabiegów fibrotomi metodą Ulzibata (rehabilitacji).
Jak wiecie, od stycznia byłem osobą poszukującą na nowo zatrudnienia, po wielu rozmowach kwalifikacyjnych i zaciekawieniu moim ostatnim zatrudnieniem (pracą w agencji filmowej). Słyszałem: Skontaktujemy się z Panem - na pustym sloganie się oczywiście kończyło 😉. Na jednej z grup dla niepełnosprawnych szukających pracę, na fb, przykuło moją uwagę ogłoszenie, iż sklep medyczny z Rzeszowa. Poszukuje pracownika sprawnego inaczej z okolic Rzeszowa, z poczuciem humoru do m.in. prowadzenia mediów społecznościowych. Pomyślałem, co mi szkodzi i odpowiem na to ogłoszenie, jak pomyślałem tak, zrobiłem 😎. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że właściciel sklepu jest stałym czytelnikiem mojego bloga i fanem Asseco Resovii Rzeszów i nie jest mu potrzebne żadne moje CV 😂. To już drugie miejsce pracy, gdzie blog otworzył mi drzwi.  Już, kiedyś miałem epizod w branży medycznej, ale trochę rzeczy będzie dla mnie nowych, by nie wpuszczać przyszłego pracodawcy w pole minowe, czyli zatrudnienie mnie tylko na podstawie mojego amatorskiego bloga. To zaproponowałem, iż "zapukam" tam, gdzie wszystko się zaczynało poza stołem operacyjnym, czyli do Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Dzięki, której postawiłem pierwsze kroki w samodzielności fizycznej i zawodowej. I zapytam o możliwość odbycia trzymiesięcznego stażu w ramach jednego z projektów. Odpowiedź była oczywiście, jak najbardziej pozytywna, w dniu wczorajszym miało miejsce podpisanie przeze mnie dokumentów rekrutacyjnych do projektu. Tak, więc znów w najbliższym czasie, przyjdzie mi łączyć blogowanie z pracą. A ja zrobię wszystko, by kolejny powrót do świata medycznego, nie tylko krótko trwającym epizodem, a potrwał trochę dużej 😊. W ramach tegoż projektu zaproponowano mi udział w kilkudniowym obozie, zdecydowałem się bez wahania. Pojadę tam nie tylko po nowe znajomości, ale przede wszystkim po nowe umiejętności fizyczne, które mam nadzieję, będą mieć miejsce, bo aerobik i efekty pokazują, że jest moc.
Z tego miejsca chciałbym podziękować mojemu oddziałowi FAR, za ponowne przyjęcie mnie pod swoje skrzydła oraz mojemu nowemu, przyszłemu pracodawcy, który chce sprawdzić mój potencjał.
Kochani, jak tam na górze będzie zgoda na moje plany to w wakacje, za wiele miejsca nie zagrzeje w domu 😁. Rozczaruję Was tego roku nie planuję wrócić na szlak cyrenejczykowego oazowania,  a dzięki namowom płci pięknej (bo jestem uległy 😋) planuję razem z nimi udać się w lipcu na trochę inny rodzaj religijnych atrakcji dla sprawnych inaczej nieopodal Lublina, a w sierpniu czeka mnie przecież Memoriał Huberta Jerzego Wagnera oraz wspomniany wcześniej obóz, czyli w życiu modliszki będzie się działo 💪. Oczzywiście w tym wszystkim, znajdzie się czas na kontynuację aerobiku, lecz mojej powięzi potrzebny jest też reset. O tym wszystkim, a także wielu innych rzeczach, które modliszka wyczynia, przeczytacie na łamach bloga  👊.

*foto/ praca własna 
  

niedziela, 9 kwietnia 2023

Do przełamania klątwy jeden krok!

W siatkarskim środowisku mówi się, że play-offy rządzą się swoimi prawami, jak na razie nie ma to potwierdzenia, ani na parkietach naszej ligi, ani na Podpromiu.

Bo choć Asseco Resovia Rzeszów jest o jeden mecz od przełamania siedmioletniej  klątwy, gdzie półfinał jest zaporą nie do przejścia. To te dwa mecze, choć zwycięskie to, nie były pełnią możliwości rzeszowskiego  teamu. Co więcej, w obu meczach goście mieli okazję, by urwać seta, a kto wie, co wydarzyłoby się po wygranych przez nich setach. Jednak mam przekonanie, że drużyna Daniela Plińskiego przegrała oba spotkania już w szatni, a tym samym bała się postawić przysłowiowej kropki nad "i" przy kilkupunktowej przewadze.
W obu spotkaniach kluczem do zwycięstwa była zmienność zagrywki, która pozwala nam spektakularnie "gasić światło" rywalom, ta zmienność zagrywki pozwoliła nam odrobić straty w końcówce III seta. Swoje w obu meczach dołożyły nasze skrzydła (bardziej mi się podobała jakość skrzydeł w dniu wczorajszym) oraz nasi środkowi we wszystkich elementach. "Kochan" potwierdził, że jest najlepszym polskim środkowym w sezonie ligowym obok Mateusza Bieńka.
Za ten dwumecz pozwolę sobie wyróżnić naszego Kapitana, choć nie ustrzegł się błędów na rozegraniu to, w obu meczach  wyczyniał cuda w obronie, która rodziła kontry dla naszego zespołu. A skróty posyłane przez niego z pola serwisowego, we wczorajszym meczu, odebrały gościom ochotę do gry w I secie. I tym samym wygrać tę premierową partię 25:12. Zespół z Nysy nie wykorzystał naszych chwil dekoncentracji, ale już nasz półfinałowy rywal zapewne będzie chciał z tego skorzystać, a jeśli rzeszowski team mu na to pozwoli to, skutki mogą być brzemienne. Wybaczcie, że już mówię o półfinale, choć wiem, że spotkanie w nyskim kotle będzie ciężkim bojem, bo gospodarze nie mieli nic do stracenia. To wierzę, że 🐺 przerwą  siedmioletnią klątwę i zagrają o medale. A z jakim końcowym skutkiem to zobaczymy 😎.

*foto/ fb klubu 



 


piątek, 7 kwietnia 2023

Nie mam pytań, wygraliśmy siatkarską Ligę Mistrzów!

Tak właśnie tak, bo to będzie polski finał siatkarskiej Ligi Mistrzów! Na tym polega piękno tej dyscypliny, że pisze własne nieprzewidywalne scenariusze. Spełniając przy tym marzenia swoich kibiców 😊

Od kiedy przesiąkłem tą dyscypliną od szpiku kości, aż po czubek głowy to, zastanawiałem się, kiedyś, czy będzie mi dane doczekać chwili. Kiedy to dwa polskie kluby, zagrają w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów, opłaciło się czekać te kilkanaście lat odkąd, jestem na "ty" z siatkówką klubową. Bo w tym sezonie o to prestiżowe trofeum 20 maja zagra Jastrzębski Węgiel z dwukrotnym zdobywcą tego cudeńka Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. A mówią, że to włoska Serie A jest najlepszą ligą świata, no wczorajszy wieczór udowodnił, że chyba jednak nie 😋.
Teoretycznie łatwiejszą drogę do tego, by pierwszy raz w historii klubu zagrać w finale Ligi Mistrzów, miał Jastrzębski Węgiel. Bo nie grał baraży o to, by zagrać w ćwierćfinale. Co wcale nie oznacza, że nie musiał się natrudzić, bo dwa sety wygrane w rewanżu, które potrzebowali, by znaleźć się w finale, nie były przysłowiową bułką z masłem, jak się po zwycięstwie w Ankarze wydawało. Bo po wygraniu I partii przez "Pomarańczowych", nagle turecki zespół nabrał ochoty do gry i przejął inicjatywę w tym spotkaniu (1:2 w setach), gdzieś tam w szarych komórkach zaświtało mi pytanie: Zobaczymy złotego seta?  Tutaj wyszły dwie rzeczy; jak wielkim siatkarzem jest Tomasz Fornal, który pokazał, że potrafi być liderem swojej drużyny, bez względu na wynik oraz sytuację na parkiecie, oraz, jak ważna jest jakość "bazy". Gdyż ewidentnie w tym spotkaniu nie szło Kapitanowi drużyny Marcelo Mendeza to wszedł  Eemi Tervaportti, który odmienił obraz gry i w dużym stopniu przyczynił się do historycznej chwili dla drużyny z Górnego Śląska.
Będę szczery przed sezonem byłem przekonany, że klub z Opolszczyzny nie zagra trzeci rok z rzędu w finale tych rozgrywek. I pewni, by nie zagrał, gdyby nie transfer Pana Siatkarza Bartosza Bednorza, który w skali 1:1 zastąpił Kamila Semeniuka. Przed meczem byłem w 99% pewien tego, że będziemy świadkami historycznej chwili dla polskiej klubowej siatkówki. Ale czy mogło być inaczej, kiedy mimo mocnej zagrywki Włochów w I secie robiliśmy, co chcieliśmy w ataku z lewej flanki, a konkretnie "Bedni". Bez skuteczności prawego skrzydła, da się tak wygrywać sety. I choć z większym animuszem drużyna z Perugi rozpoczęła II seta (cztery punkty przewagi).
To "Koziołki" mają w swoich szeregach killera, profesora Davida Smitha, którego zmienność zagrywki pozwoliła ustawić sobie rywala, którzy patrzyli, gdzie spada piłka po Jego serwisie, czy po bloku kolegów, którzy byli pod siatką. To właśnie postawa Amerykanina w II secie, w polu serwisowym, a także Jego gra, kiedy był pod siatką, do spółki z szalejącym na lewym skrzydle Bednorzem. Sprawiła, że doczekałem się tej historycznej dla polskiej klubowej siatkówki chwili. I razem z komentatorami uniosłem dłonie w górę, krzycząc na całe gardło — TAAKK!  Może i Perugia ma Leona, Semeniuka i Gianelliego, który jest Mistrzem Świata i Europy, ale to ZAKSA ma Marcina Janusza, który, choć jest vice Mistrzem Świata to, potrafił przyćmić Simone Gianelliego swoim rozegraniem i DNA zwycięzcy, które bardziej się sprawdza w wygrywaniu wielkich bojów od konstelacji gwiazd. A także dobrą "bazę", co pokazało trio: Kluth, Staszewski, Żaliński, którzy dołożyli niemałą cegiełkę do wyniku 1:3.
Po tych rewanżach podtrzymuję zdanie, że w reprezentacji podstawowym duetem przyjmujących powinien być Fornal z Bednorzem. Bo moim zdaniem Pan Siatkarz Bartosz Bednorz wszedł z buta do reprezentacji. Ciekawe, co na to Nikola Grbić, który oglądał to spotkanie z trybun. I ciekawe, gdzie u Niego w hierarchii po tym dwumeczu jest "Semen" z Leonem? Wiecie co? Tak czysto po ludzku jest mi szkoda Kamila  Semeniuka, bo odchodził z ZAKS-y w glorii, a teraz cierpi katusze na włoskich parkietach. Cóż mówi się, że w sporcie nie ma sentymentów, ale widząc Jego wzrok skierowany w stronę kędzierzyńskich kibiców, zrobiło mi się go zwyczajnie po ludzku żal.
Na koniec powiem, że będę kibicował Polsce w finale siatkarskiej Champions League, a i kibicowskie serducho mi mówi, że to ni jedyny finał, gdzie spotkają się obie ekipy. Taki mały pstryczek, polska piłka nożna klubowa, jak i reprezentacyjna, ma się czego uczyć od siatkówki 👊.

*fotografie pochodzą z różnych źródeł, grafika główna praca własna







 

niedziela, 2 kwietnia 2023

Na co stać "Wilki" Medeiego w play-offach?

To nie prima aprilis to siatkarska prawda, iż Asseco Resovia Rzeszów przystąpi do play-offów jako zwycięzca fazy zasadniczej. Czy coś zwojuje? Nieprzewidywalność to jedna z cech tej dyscypliny.


Jeszcze kilka sezonów temu kibicom "Pasów" trudno było o tak optymistyczny scenariusz przed play-offami,  bo przecież występy Asseco Resovia Rzeszów w fazie zasadniczej, były poniżej ich potencjału. W tym sezonie jest spora szansa na odwrócenie karty, bo dwunastoosobowa talia Giampaolo Medei wygrała fazę zasadniczą, albo ja mam kłopoty z pamięcią, albo "Reska" nigdy fazy zasadniczej nie wygrała odkąd jestem na "ty" z rzeszowskim klubem 😉. Jesteś ciekaw, jak oceniam szansę 🐺 w fazie, gdzie zaczyna się prawdziwe granie to, zapraszam do lektury 😎.
Choć pierwszą rundę fazy zasadniczej "Pasy" kończyły na trzecim miejscu to, ich transformacja bardziej mnie jarała, od postawy w rundzie rewanżowej. Gdzie ewidentnie od półfinału Tauron Pucharu Polski coś się zacięło w głowach "Resoviaków" i ich gra faluje. Wiem, posypią się komentarze, że jak zwykle do beczki miodu wsypuję łyżkę dziegciu, cóż taki mój urok, ale też jestem obiektywny 😎. Jeszcze trzy tygodnie temu wielu z nas było wręcz przekonanych o tym, że jeśli wygramy fazę zasadniczą to, będziemy świadkami ćwierćfinału sprzed kilkunastu lat, bo bełchatowskie "Pszczoły" się obudziły pod wodzą trenera Gardinigo i wykazywały aspirację do czołowej ósemki, która będzie walczyć o plus ligowe laury. Co mogło powodować u kibiców "Reski" gęsią skórkę, bo to "Pszczoły" prezentowały lepszą i ładniejszą od Asseco Resovii Rzeszów siatkówkę. Jednak najwyraźniej bełchatowianie nie wytrzymali mentalnego ciśnienia i zrobili prezent nie najlepiej prezentującej się w ostatnich tygodniach PSG Stali Nysa, która przecież przez chwilę w I rundzie była liderem tabeli. I takim o to sposobem, by po wielu latach Asseco Resovia Rzeszów zagrała w półfinale, a tym samym zapewniając sobie walkę o medale (w co głęboko wierzę). Musi pokonać drużynę Daniela Plińskiego, nie będzie to, łatwe zadanie, bo żółto-niebiescy w siatkówkę grać potrafią. I choć pokonaliśmy ich dwukrotnie w fazie zasadniczej. To play-offy dla mnie, są już inną bajką, grą dla prawdziwych dużych chłopców, gdzie detale siatkarskie, mental oraz dyspozycja dnia decydują o tym, że albo gra się o medale, albo pakuje się przysłowiowe zabawki. To, co teraz Wam napisze już teraz, wiem, że powiecie — Cinek upadłeś na głowę chyba. Nie, nie przypominam sobie tego, bo potrafię się wyratować, jeśli zachodzi już taka potrzeba 😂, ale wierzę, że drużyna Giampaolo Medei zagra w "małym finale" i stanie na najniższym stopniu plus ligowego "pudła". Co wcale nie oznacza, że nie chciałbym mieć okazji krzyknąć po wielu latach — Mistrz, Mistrz Resovia! Jednak, by "Reska" zagrała o te medale, muszą się zadziać pewne rzeczy, albo i nie zadziać, jak kto woli 😋. Mówi się, że na wpływ pierwszej akcji ma głównie rozegranie (to nie do końca prawda), nie mylcie z wystawianiem. Choć to właśnie rozegranie decyduje o powodzeniu akcji w ataku.
Chciałem jednak przypomnieć, że zanim jest decyzja o tym, jak rozegrana zostanie akcja w ataku to, następuje przyjęcie zagrywki, z którym w ostatnich meczach bywało różnie, a także ze skutecznością ataku naszej lewej flanki. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nasi podstawowi przyjmujący staną na wysokości zadania i będą źródłem problemów dla naszych przeciwników, a nie dla swojej drużyny. Zarówno forma mentalna, jak i fizyczna Macieja Muzaja jest wielką niewiadomą, pozostaje mieć nadzieję, że "Mazi" udźwignie ciężar gry o "coś". Bo to w dużej mierze od naszego atakującego będzie zależeć gra w ataku naszej SOVI. O, ile w przypadku zacięcia się Macieja Muzaja, jestem spokojny, bo Jakub Bucki już nie raz w tym sezonie pokazał, że potrafi wziąć na siebie ciężar gry w ataku, czy to wchodząc z "bazy", czy zaczynając w wyjściowej szóstce. To już o naszą linię przyjęcia oraz zdobywaanie pubktów z lewego skrzydła w przypadku niedyspozycji Cebulja, czy DeFalco już nie. Bo wystarczą trzy wycelowane w Borgesa zagrywki i nagle jego pozytywna postawa w linii przyjęcia, idzie w zapomnienie. A Tomasz Piotrowski najwyraźniej nie jest ulubieńcem włoskiego szkoleniowca. Więc, jak tu nie mieć obaw? Bardzo ważną składową jest też zdobywanie punktów przy własnym side oucie, by mieć do tego okazję to, rzeszowski klub, nie może oddawać rywalom punktów po błędach w polu serwisowym, co ostatnio często się im przytrafiało. Powiedziałem o elementach czysto siatkarskich, ale pytanie; Czy rzeszowskich klub jest gotowy grać o wielkie rzeczy? Bo półfinał Tauron Pucharu Polski pokazał, że nie 😟. Jak i to - Czy będą w stanie uniknąć podawania ręki rywalowi przy kilkupunktowej przewadze? Jak to widzieliśmy w ostatnich meczach naszej drużyny i doprowadzą sprawę do końca (czyli wygrają seta). A jak wiemy Nysa, czy inne drużyny, nie są przypadkowo w tej części "zabawy" i przy odrobinie większej odporności mentalu, będą umieć z tego korzystać, jeśli tylko będzie ku temu okazja. Tak więć choć bardzo wierzę w medal dla rzeszowskij męskiej siatkówki to, występ Asseco Resovii Rzeszów w play-offach, jest jedną wielką niewiadomą. Jednym słowem, jak w życiu tak i w sporcie, szklanka musi być do połowy pełna 😉. 
Zanim będziemy dopingować "Wilki" w play-offach (oby, jak najdłużej) to, trzymamy kciuki, za polsko-polski finał w Turynie 😊!

*foto: fb/ Kamciography