sobota, 31 grudnia 2022

Przejąłem notes Nikoli Grbicia!

W Plus Lidze trwa już runda rewanżowa zatem czas pospekulować o tym, kto znajdzie się w notesie naszego selekcjonera. Pozwoliłem sobie ukraść ten jego notes, w którym znajdują się nazwiska naszych "Orłów" i dopisać kilka 😋. Zatem do dzieła!

Z racji tego, że grania jest nie mało, o czym pisałem tutaj to kadra, musi być szersza o kilka nazwisk. Bo granie jedynie jedną dwunastką czy czternastką porównywalne byłoby do podróży z motyką na słońce. Dodam tylko, że ja nie dzielę kadry na drugi, czy trzeci garnitur, bo go nie mamy, za to mamy wszystkich zawodników na europejskim bądź światowym poziomie. Którzy sprawiają, że staff drużyny przeciwnej musi zażywać środki przeciwbólowe, by obmyślić taktykę, jak tu pokonać biało-czerwone Orły. Tyle tytułem wstępu. Zatem, kto w moim notesie?

Rozgrywający
Nie jestem stronniczy, ale zacznę od zawodnika, któremu roczny rozbrat z kadrą wyszedł na dobre i zadziałał, jak przysłowiowy kubeł zimnej wody. Fabian Drzyzga, bo o nim mowa od początku ligi swoją grą potwierdza, że jest nie tylko jednym z liderów aktualnego lidera Plus Ligi, ale też to, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w barwach narodowych i jeszcze mam im wiele do zaoferowania. I może ją poprowadzić do wielu zwycięstw, jak i wiele przekazać Marcinowi Januszowi, aby był jeszcze lepszym "sypaczem", niż jest. Okazji do kierowania grą biało-czerwonych obu "sypaczom" nie zabraknie. Osobiście skłaniałbym się na postawienie w roli pierwszego "sypacza" na Kapitana rzeszowskiej  Asseco Resovii, bo gra "Elvisa", jak na razie w tym sezonie mnie, aż tak bardzo nie przekonuje. Tym zdaniem wywołam burzę no cóż, każdy ma prawo do własnego zdania. Kto ich zmiennikami? Tutaj znów doleję oliwy do ognia 😎, bo w mojej kadrze zabrakłoby miejsca dla "Gregora", który robi, co może, by Jego klub wygrywał, ale w moim mniemaniu czas zawiesić buty reprezentacyjne na kołku. Zmienikami wcześniej wymienionych "sypaczy" zostaliby Firlej z Kozubem, ten pierwszy całkiem nieźle prowadzi grę drużyny z Warszawy, a Łukasz Kozub zbiera pochlebne recenzje w lidze francuskiej. Obaj rozgrywający już w zeszłym sezonie pokazali, że mają niezłe "kwity" na swojej pozycji, więc poszedłbym tym tropem. 

Przyjmujący
Nikt nie wątpliwości, co do podstawowej pary przyjmujących, jeśli tylko zdrowie obu gwiazdorom z włoskiej Serie A dopisze. Za tą dwójką może dojść do niezłej bójki o kolejne bilety na tej pozycji, bo mamy niezły kłopot bogactwa na tej pozycji. Dla mnie naturalną trójką na tej pozycji, na ten moment jest Bartosz Kwolek, któremu zawierciański klimat służy i razem z Kovaceviciem, są koszmarem dla rywali. Zatem, kto tym czwartym do brydża? Fornal, Śliwka, Bednorz, czy budzący się powoli "Szalupa"? Zobaczymy, jak na "Bedniego" wpłynie powrót na polskie parkiety i nie mam wcale tu na myśli aspektów siatkarskich 😉. Tutaj na szczęście dla nas kłopot bogactwa się nie kończy, a zaczyna. Bo pierwszym do tego, by pogodzić rutyniarzy, bo tak, bo mogę nazwać tych bardziej utytułowanych przyjmujących. Jest Michał Gierżot, który jest wyróżniającą się postacią nie tylko w drużynie Daniela Plińskiego, ale i całej lidze. I uważam, że powinien zostać rzucony przez serbskiego selekcjonera na głęboką reprezentacyjną wodę, by zobaczyć, czy nie wciągnie go wir panujący na światowych parkietach. Tuż, za Gierżotem stoją Sawicki i Szerszeń, którzy byli, za słabi na to, by grać w Bełchatowie oraz Rzeszowie. Mikołaj Sawicki pokazuje, że nie utonął w Bałtyku, a jest przodującą postacią drużyny Igora Juricicia. Myślę, że prezes Skry teraz pluje sobie w brodę 😋. Podobna rzecz się ma z Nicolasem Szerszeniem, który miał olbrzymiego pecha z kontuzjami w poprzednim sezonie. Widać, że zamiana Rzeszowa na Lublin dobrze mu zrobiła i jest jednym z liderów drużyny Dariusza Daszkiewicza. Chciałbym, aby dobry sezon Sawickiego i Szerszenia zaowocował tym, że zobaczymy ich w koszulce z Orzełkiem.

Środkowi
Tutaj chyba nie zaskoczę jak do kompletu "elektryków" z zeszłego sezonu (Bieniek, Kochanowski, Kłos, Poręba i Urbanowicz), dodam Norberta Hubera, który wrócił po kontuzji we wczorajszym meczu. Dodałbym też oczywiście Bartłomieja Mordyla, gdyby nie to, że siedzi w zamrażarce na Podpromiu. Kto wie może serbski coach nas, zaskoczy i w Jego notesie znajdą się Jan Nowakowski, Patryk Niemiec, czy Jordan Zaleszczyk 😉. Tak czy inaczej, mamy kim "gasić światło", grać przesunięte krótkie, czy utrudniać przyjęcie. Bo nasi "elektrycy" potrafią nie tylko "wyłączać korki", czy grać na siatce, oj nie 💪!

Atakujący
Co do pierwszej strzelby na najważniejszych siatkarskich imprezach to nikt nie ma wątpliwości. Wcale nie oznacza, że jest pozamiatane, bo jest sporo setów do zagrania, a i atakujących nie brakuje w tym sezonie. Gdybym miał się sugerować kilkoma ostatnimi meczami to zamiast Łukasza Kaczmarka, który ma wahania formy, postawiłbym na Macieja Muzaja i Karola Butryna, którzy na ten moment, są bardziej stabilni, niż "Zwierz". Bliżej byłoby mi do brązowego medalisty zeszłorocznej VNL, za którym przemawia większe ogranie na arenie międzynarodowej, jak i to, że potrafi, wchodząc "z bazy" wybić rywalom z głowy marzenia o wygranym secie swoim serwisem. Nie bójcie się nie zapomniałem o Bołądziu i Filipiaku obaj są liderami swoich teamów. I to te dwa młode Orzełki mogą pogodzić; Kaczmarka, Butryna i Muzaja. Chciałbym, aby któryś z Panów, których imię zaczyna się na literę "B", trafił do siatkarskiego serducha naszego coacha i był nie tylko do treningów, ale odegrał znaczącą rolę na parkiecie 😊.

Libero:
Do duetu Popiwczak, Zatorski dopisałbym Jakuba Hawryluka, który swoją grą w Olsztynie pokazuje, że nie mamy się, co martwić o przyszłość na tej pozycji i może warto, by go już teraz rzucić do basenu o nazwie "reprezentacja Polski". Wczorajszy meczz w Bełchatowie pokazał, że chętnie bym się przyjrzał Jędrzejowi Gruszczyńskiemu grającemu w koszulce reprezentacji Polski.

Zobaczymy, ile nazwisk z "mojego notesu" znajdzie się w notesie selekcjonera vicemistrzów Świata z zeszłego roku., które zresztą Wam skomentuje. A Was tymczasem zapraszam do lektury i dyskusji 👊

fotografia fb/ Kacper Kirklewski Photography


sobota, 24 grudnia 2022

Lwów pokonany - fotel lidera PlusLigi dla SOVI!

Po znokautowaniu Projektu Warszawa kolejną drużyną, która stanęła do pojedynku z Asseco Resovią Rzeszów był  Barkom Każany Lwów (3:1).

Zespół z Rzeszowa przystąpił do tego spotkania z dwoma zmianami w wyjściowym składzie, kontuzjowanych Fabiana Drzyzgę i Klemena Cebulja zastąpili; Michał Kędzierski i Thibault Rossard.
Oglądając to spotkanie, odniosłem wrażenie, że podopieczni Giampaolo Medei troszkę zlekceważyli niżej notowanego rywala, a ten pokazał, że potrafi grać w siatkówkę i ugrać seta. Szczególnie pochwalę ich, za to, że potrafili podbijać nasze ataki i wyprowadzali skuteczne kontry oraz zagrywali bez respektu dla nowego lidera PlusLigi. A także za umiejętne czytanie rozegrania Michała Kędzierskiego.
W podsumowaniu I rundy przez "Wilków" chwaliłem nasz zespół, za grę w obronie to, jak na złość we wczorajszym spotkaniu, praktycznie jej nie było. Była mała rózga, teraz czas na to, co było dobre w tym spotkaniu. Widać, że Michał Kędzierski potrafi skopiować pomysł na grę swojego zespołu od naszego Kapitana. Mam tu na myśli grę wszystkimi strefami. Tradycją naszej drużyny już w tym sezonie stało się to, że dzięki naszym skrzydłom zawdzięczamy to wszystko, co dobre po stronie "Pasów". Nie inaczej było i w tym meczu, Maciej Muzaj (MVP) pokazał, że jest gaz i jest w stanie dotrzymywać kroku TJ DeFalco. Obaj Panowie we wczorajszym spotkaniu zdobyli 37 pkt! Fajnie, że postawiliśmy na zagrywkę w IV secie, która ustawiła wynik tego seta oraz meczu. A konkretnie zagrywki Thibaulta Rossarda. I przez święta Bożego Narodzenia dzierżymy fotel lidera PlusLigi. Wiecie co? Ja chyba mam sklerozę, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy liderami tabeli 😂. Taka sytuacja oczywiście cieszy, SOVIA! 😍

*fotografia/ fb klubu

piątek, 23 grudnia 2022

Znów się narodzi!

Tak, właśnie tak! Jak ponad dwa tysiące lat temu, kiedy Jego narodziny zmieniły dzieje ludzkości. Po to, by na świat przyszła; Wiara, Nadzieja i Miłość. Te rzeczy nie materialne, są ponadczasowe i aktualne po dziś dzień. Podobnie jak Jego przyjście na świat, by podarować nam te trzy rzeczy, o których wspomniałem wcześniej. A także po to, by blask bijący od betlejemskiego żłóbka ogrzał nasze zlodowaciałe niekiedy serca oraz sprawił, że w nich zagości pokój, czy wlał w nie światło, radość potrzebne do tego, by optymizmem patrzeć "na jutro".
Zdaję sobie sprawę, że nie łatwo jest o te rzeczy, które niesie ze sobą Boże Dziecię. Myślę tutaj zwłaszcza o naszych wschodnich sąsiadach z wiadomych względów, jednak i nie tylko, bo przecież nikt z nas nie jest wolny od zmartwień, trosk. Jednak chciałbym, by na twarzach, każdego  z nas pojawił się szczery uśmiech z radości, że znów "Miłość" jest pośród nas. Nie tylko w ten świąteczny czas, ale każdego dnia. Niech ten biały opłatek, którym będziemy się łamać z tymi, którzy, są nam naprawdę bliscy oraz życzenia przy tym wypowiadane. Niech nie będzie pustym gestem ani pustymi słowami, a słowami wypowiadanymi prosto z serca. Nie bójcie się też napisać e-maila, czy sms-a do ludzi,  którzy byli, a może, są nadal dla Was ważni. Bo życie ludzkie jest ulotne i kruche i, kto wie, czy za rok będzie ku temu okazja. Chcę Wam życzyć, abyście robili w te święta to wszystko, co daje Wam radość i wywołuje na Waszych twarzach uśmiech. Zechciałbym bym Wam i Waszym bliskim życzyć przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze (przynajmniej dla mnie).
Na koniec chciałbym skierować zdanie do Was sprawnych inaczej. Nie bójcie się być szczęśliwymi na swój sposób, przekraczać swoich granic i spełniać swoich marzeń!

grafika/ praca własna

wtorek, 20 grudnia 2022

Transformacja Asseco Resovii Rzeszów, czyli TOP3 na półmetku ligi.

Transformacja kojarzy się nam głównie z filmami science-fiction. Mnie poniekąd ten termin zaczyna się kojarzyć z Asseco Resovią Rzeszów w tym sezonie 😎.

Będę szczery przed startem sezonu nie dawałem drużynie z Rzeszowa szans na to, by rundę rewanżową, zaczynała w top trzy naszej ligowej tabeli. Powiecie, że nie jestem "Pasiakiem", trudno nie pierwszy i nie ostatni raz 😂. Czy miałem ku temu powody, by wierzyć w ten częściowo nowy pomysł właścicieli rzeszowskiego klubu  na powrót, na plusligowe "pudło"? Nie, nie miałem — Fabian Drzyzga w zeszłym sezonie, nie miał nic wspólnego z tym Fabianem, którego pamiętamy choćby z bułgarsko-włoskich Mistrzostw Świata w 2018 roku, gdzie prowadził naszą drużynę do obrony tytułu. Przez co bałem się o jakość oraz szybkość "sypanych" piłek do Torrey'a DeFalco. Miałem obawy, czy  amerykański kowboj nie będzie cieniem zawodnika, którego pamiętamy z zeszłego sezonu, z występów w barwach drużyny z Olsztyna. Nie byłem zwolennikiem powrotu Thibaulta Rossarda na Podpromie. I na koniec nie przekonywało mnie CV Giampaolo Medei, co więcej myślałem, że dołączy do duetu swoich rodaków (Serniotti, Giuliani) i nie doczeka świąt Bożego Narodzenia w stolicy Podkarpacia. Bije się w pierś i mówię, nie doceniłem 😎.
Szkoleniowiec z ojczyzny pizzy w przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej coachów znalazł sposób na to, by nie było, jak mówi polskie przysłowie; każdy sobie rzepkę skrobie zamiast tego jest: flow, fun i ten positive vibe. To widać nie tylko w poczynaniach na parkiecie, ale też po wygranych akcjach, czy też w celebrowaniu zwycięstwa. Te elementy, o których wspomniałem, są równie ważne, jak to zgranie na parkiecie, bo to one budują team spirit. Którego na próżno można było szukać w poprzednich sezonach. Moim zdaniem wpływ miało to, że duża część drużyny z poprzedniego sezonu została i mieli czas na integrację z  nowymi siatkarzami "wilczej watahy", którzy zasilili ją przed sezonem. A nie grali w swoich reprezentacjach. Jak choćby nasz Kapitan, dla którego brak powołania od Nikola Grbicia był niezwykle motywujący i zadział, jak kubeł zimnej wody, bo Fabian Drzyzga nie tylko bawi się na rozegraniu, grając wszystkimi strefami, ale poprowadził swój zespół do 13 zwycięstw w I fazie rundy zasadniczej przy tylko 2 porażkach. (Gdzie porażki z "Pomarańczowymi" mogło nie być, bo przecież w każdym z setów było po kilka punktów przewagi, cóż zabrakło chłodnej głowy). Aż dziwne dla mnie jest to, iż zabrakło miejsca dla Fabiana w dream teamie Plus Ligi I rundy fazy zasadniczej 😲. I jak na razie jest na najlepszej drodze do tego, by znów zagrać w koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Ten bilans sprawił, że po tych 15 kolejkach byliśmy na trzecim miejscu plusligowej tabeli. Jak sami zawodnicy rzeszowskiego klubu  mówią, że taki wynik przed sezonem braliby w ciemno. To my kibice "Pasów" tym bardziej. Śmiało mogę powiedzieć, że mamy kolektyw i dobrze zbilansowany skład, a tych rzeczy na próżno można było szukać w poprzednich sezonach. Gdy coś nie idzie, nie ma patrzenia na siebie i miny, która mówi; to Twoja wina. W zamian, za to jest poklepywanie po plecach, a zawodnik wchodzący "z bazy" potrafi wnieść jakość, gdy pierwszo szóstkowy gracz jej w danym meczu nie prezentuje. Drugą rzeczą, której brakowało w poprzednich sezonach to, to iż w przypadku słabszej gry, nie potrafiliśmy odnieść zwycięstw. Jak na razie w tym sezonie sytuacja jest odwrotna i mam nadzieję, że tak zostanie 😎.
Co oprócz mentalu zmienił w naszym teamie? W poprzednim sezonie widzieliśmy znikome ilości funkcjonowania systemu blok-obrona, czy jak, kto woli pasywnego bloku. Po których rodzą się widowiskowe, a przede wszystkim skuteczne kontry dla naszego zespołu. Potrafimy zagrać cierpliwie w ataku, jeśli nie skończymy akcji w pierwszym uderzeniu. Wszyscy wiemy, jak to w poprzednim sezonie było z tymi kontrami i z tą cierpliwością w kończeniu akcji, nie w pierwszym uderzeniu. W tym sezonie Fabian Drzyzga "sypie" piłki nie tylko prawo, lewo, ale też wykorzystuje walory naszych "elektryków". Tutaj szczególnie pochwalę naszego "Kochana", wreszcie Kuba Kochanowski jest tym Kubą, którego pamiętamy z ZAKS-y. W tamtym sezonie to nie była demonstracja walorów siatkarskich, lecz ciągła walka z kontuzjami. Kuba potrafił przenieść ten power z parkietu reprezentacyjnego na parkiet klubowy. Nie małą rolę w tym przeniesieniu powera z parkietu reprezentacyjnego na klubowy, odgrywa czutka z Fabianem z wcześniejszych sezonów w biało-czerwonych barwach. "Kochan" niczym rasowy wilk dobijał swoich rywali, w każdym siatkarskim elemencie (cztery statuetki MVP, jak dotąd). Miejsce w dream teamie obok Torrey'a DeFalco w pełni zasłużone 💪.
W zeszłym sezonie naszym problemem była gra lewym skrzydłem (jakość wysyłanych piłek przez naszego Kapitana, a tym samym skuteczność ataku). Nie przesadzę, jak powiem, że ten problem został rozwiązany, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. A tą różdżką był transfer amerykańskiego przyjmującego — Torrey'a DeFalco, który okazał się lekiem na boleści z lewym skrzydłem. Ekspresy "sypane" od Fabiana Drzyzgi to dopiero początek zabójczego  pociągania, za spust kowbojskiego rewolweru przez amerykańskiego skrzydłowego Asseco Resovii Rzeszów. Kulminacją jest wypuszczanie pocisków, zza linii dziewiątego metra, które są nie do przyjęcia dla rywala. Dodajmy do tego te Jego zabójcze ataki z lewego skrzydła, czy "gaszenie światła" rywalom. Może to nieładnie zabrzmi jak dla mnie TJ DeFalco jest takim siatkarskim chamem w pozytywnym słowa znaczeniu. Chamem, który zrobi wszystko, by jego zespół odniósł zwycięstwo. Te pięć statuetek MVP, które dotąd zdobył, jest tego dowodem. Mało tego powiem to ze stuprocentowym przekonaniem, transfer amerykańskiego przyjmującego z Olsztyna jest najlepszym przed sezonowym transferem SOVI. Takiego zakupu "Wilki" potrzebowały od lat. Jankes dodaje te walory siatkarskie, o których wspomniałem, ale też bije od niego pozytywny siatkarski ogień, co udziela się całemu teamu. Przyznaje, że bałem się o skuteczność naszego prawego skrzydła przed sezonem, bo wszyscy, jak nierówno potrafi grać Maciej Muzaj, a więc w buty pierwszej strzelby musiałby wejść Jakub Bucki, który dotychczas wchodził "z bazy". Moje obawy spaliły na panewce, z czego się bardzo cieszę, bo Kuba Bucki z powodzeniem zastępuje "Maziego", kiedy zachodzi takowa potrzebna. Po raz kolejny pozostaje mi bić się w pierś, bo bardzo fajnie jako joker w "wilczej talii" odnajduje się Thibault Rossard. Żeby nie było tak słodko to chciałbym więcej na parkiecie zobaczyć Tomasza Piotrowskiego wraz z Bartłomiejem Mordylem, a nie tylko "w bazie". Dla mnie Ci dwaj młodzi siatkarze to być może melodia przyszłości naszych barw narodowych w tejże dyscyplinie. Choć zdaję sobie sprawę, że konkurencja na ich pozycjach jest ogromna.
Na koniec powiem, nie myślcie sobie po tym, co napisałem, że koronuję w tym momencie "Reskę" na nowego Mistrza Polski. Nie absolutnie nie, bo do tego droga daleka i kilkadziesiąt setów do rozegrania. Jednak aktualne miejsce w tabeli pozwala nieśmiało myśleć o medalu. Jakiego koloru? Nie wiem. Coś mi mówi, że po chudych sezonach nadchodzi ten grubszy dla kibiców "Pasów" 😊.

*fotografie: fb/ Asseco Resovia Rzeszów





poniedziałek, 19 grudnia 2022

Projekt Warszawa rozszarpany przez "Wilki"!

Kibice siatkówki zapewne spodziewali się większych emocji w starciu Projektu Warszawa z Asseco Resovią Rzeszów (0:3).

Przyznam się szczerze, iż przed meczem spodziewałem się większego oporu ze strony gospodarzy. A dodatkowego smaczku temu starciu miały dodawać pojedynki graczy na poszczególnych pozycjach. Jednak nie myślcie, iż czuję się rozczarowany, absolutnie 😋!

Asseco Resovia Rzeszów urządziła Warszawianom pokaz mocy, rozgrywając najlepszy mecz w tym sezonie. Dopadli podopiecznych trenera Piotra Grabana niczym Wilki swoje ofiary i rozszarpali. Odrzucając ich od siatki swoją zagrywką, co było w moim odczuciu kluczem do tego, by siatkarze stracili pomysł na swoją grę w tym spotkaniu, co prowadziło do ich błędów własnych, czy też zostawało im "gaszone światło" przez siatkarzy z Rzeszowa. Nawet jeśli udawało im się przebić na naszą stronę to cuda w obronie wyprawiał TJ DeFalco z Pawłem Zatorskim, co prowadziło do widowiskowych kontr po naszej stronie. Po których można było klaskać, piszczeć, drzeć się, nie wiem, jak Wy, ale ja tak robiłem 😆. Naszą ostoją na przyjęciu w tym spotkaniu był "Zati" (73%). Wreszcie po tym spotkaniu mogę powiedzieć, że mieliśmy dobre przyjęcie (47%).

Taki stan rzeczy sprawił, iż Fabian Drzyzga mógł dyrygować swoją grą na rozegraniu, jak tylko mu się podobało. Statuetka MVP  w pełni zasłużona. Dla zmylenia przeciwnika nie brakowało gry środkiem, gdzie obaj środkowi zdobyli łącznie (12 pkt). Tj. w poprzednich spotkaniach tak i w tym maszyną do zdobywania punktów były nasze skrzydła. Co jest już naszym znakiem rozpoznawczym w tym sezonie. Maciej Muzaj pokazuje, że jego wcześniejsze dobre mecze to niejedno razowy wybryk. Tylko, iż jest w stanie dawać zespołowi tyle samo, co Jakub Bucki.

Nasz zespół stracił trochę pewności siebie po urazie Klemena Cebulja, co sprawiło, że gospodarze złapali kilka breaków przy zagrywce Kevina Tillie, co sprawiło, że gdzieś przez myśl przeszło, iż będziemy oglądać IV seta. Jednak "Wilki" się pozbierały i dobiły rywala. Te trzy punkty sprawiły, że jesteśmy vice liderem plus ligowej tabeli. Szkoda tylko, że tak fajny mecz Asseco Resovii Rzeszów po raz kolejny psuł komentarz Pana Krzysztofa W. który, jak dla mnie jest odrealniony od rzeczywistości i psuje radość z oglądania. Szkoda, że stacja transmitująca plus ligowe zmagania, nic z tym nie robi. Gdyby nie był to mecz "Wilków" to, oglądałbym konkurs skoków narciarskich od deski do deski.

*foto/ strona internetowa klubu    


środa, 14 grudnia 2022

Ostatni klaps padł, dziękuję!

Już po tytule pewnie się domyślacie, o czym będzie ten blogowy wpis. Jeszcze nie dawno dzieliłem się z Wami radością, iż umowa została mi przedłużona (o czym pisałem tutaj). A dziś był mój ostatni dzień pracy,  Pracy, która stanęła przede mną dokładnie dwa lata temu w takim właśnie okresie przedświątecznym. Która pokazała mi nowe horyzonty w życiu zawodowym i pozwoliła mi nabrać doświadczenia w nieznanej dotąd dziedzinie nie sprzed TV, lecz od środka. Pewnie myślicie, że było mi łatwo się odnaleźć, nie nie było, bo przecież do tamtej pory byłem tylko amatorskim blogerem z pakietem szczęścia, który zwie się Mózgowym Porażeniem Dziecięcym. A tu nagle zostałem rzucony na głęboką wodę. Wodę, która była głęboka to jednak nie, utonąłem, wręcz przeciwnie poczułem się, jak rybki na rafie koralowej (które ostatnio przycinałem i opisywałem 😆)  Wszystko to, dzięki mojemu szefowi Krzysztofowi, który uwierzył we mnie już od rozmowy kwalifikacyjnej. Pokazał, że nie liczy się dla niego to z czym się, zmagam od pierwszych chwil życia, lecz to, jaki mam potencjał. Krzychu, dziękuję, za to, że z amatorskiego blogera, zrobiłeś ze mnie filmowca, wciąż rozwijając moje umiejętności. Dziękuję, za niespodziankę, którą przygotowałeś razem z Piotrem, związaną z tematem bloga 👊! Obaj wiemy, że czasem bywało trudno, ale jak sam powiedziałeś, udało nam się wiele wypracować, ale i z części mojej wiedzy nie skorzystać. Dziękuję, że ani przez chwile we mnie nie zwątpiłeś, a wręcz przeciwnie była planowana kontynuacja współpracy, dowodem była choćby nauka montażu filmowego. Pokazałeś, że nie liczy się dla Ciebie brak mojego doświadczenia w świecie filmu, czy też to, iż przed moim imieniem i nazwiskiem, nie figuruje skrót tytułu naukowego. Który tak bardzo wydawać, by się mogło, liczy się w dzisiejszym świecie. Takie mamy czasy, że ceny rosną i pracodawca musi zrobić wszystko, by utrzymać działalność, nie patrząc na potencjał pracownika. Nie palimy, za sobą mostów, bo kto wie może się jeszcze na drodze zawodowej, spotkamy. Słowo się rzekło i je dotrzymam, jeśli tylko mnie poprosisz o pomoc 😉. 
Wielu z Was może pomyśli lub też nie; po co niepełnosprawnemu pracować, skoro ma rentę i dodatek 500+. Otóż postawcie się w naszej sytuacji i przejdźcie się do salonów medycznych i zobaczcie, jak drogi jest sprzęt rehabilitacyjny oraz inne rzeczy, które pomagają nam sprawnym inaczej żyć. Nie samą rehabilitacją żyjemy i w większym lub mniejszym stopniu staramy się korzystać z życia na tyle, ile jest to możliwe. Myślicie, że tylko ekwiwalent pieniężny jest ważny, jeśli tak to jesteście w błędzie. Dla mnie jako sprawnego inaczej równie ważna jest możliwość ciągłego samorozwoju poprzez uczenie się nowych rzeczy. Dzięki czemu wzrośnie jeszcze bardziej moja pewność siebie, gdyż będę czuł się jeszcze bardziej potrzebny społeczeństwu.
Tak więc jestem do wzięcia (nie tylko na rynku pracy 😋)  i jestem gotowy na nowe wyzwania zawodowe 😉.

wtorek, 13 grudnia 2022

Trzy punkty zgodnie z planem!

Sezon pędzi, jak kulig o tej porze, a drużyna z Podpromia dotrzymuje im kroku. Wczoraj pokonała u siebie drużynę Grzegorza Słabego bez straty seta.

Na wstępie powiem, że nie pamiętam, kiedy Asseco Resovia Rzeszów kończyła pierwszą rundę fazy zasadniczej w pierwszej trójce. To musiały być zamierzchłe czasy 😂.
Po pokonaniu niewygodnego przeciwnika, jakim był gdański Trefl. Przyszedł czas na nieobliczalny zespół z Katowic. Czy był? Może trochę w I i III secie, kiedy to w głowy "Wilków" wkradło się rozluźnienie. I na moment goście przejęli inicjatywę i wykorzystywali swoje szanse do zdobywania. Tradycji stało się zadość, bo wygraliśmy to spotkanie z (37% przyjęciem), jak widać w tym szaleństwie, jest metoda. To kolejne spotkanie, gdzie Fabian Drzyzga grał wszystkimi strefami, co pokazuje procent w ataku, w całym meczu (64). A pierwsze skrzypce w tym, że elemencie grały nasze skrzydła oraz nasi "elektrycy". Czy drugie dobre spotkanie w wykonaniu Maćka Muzaja może oznaczać, że wskakuje na swój dobry poziom?
Dowódcą wilczego stada powinien być Kapitan w naszym przypadku tę pałeczkę na parkiecie Fabian Drzyzga dzieli z TJ-em Defalco, który po raz kolejny poprowadził naszą drużynę do zwycięstwa (MVP). Zdobył 16 pkt w tym spotkaniu, w tym 3 asy i 3 bloki. Atakował z 73% skutecznością. Wisienką na torcie w jego grze była obrona piłki, za bandami reklamowymi w I secie. Poszedł niczym jak dzik w żołędzie 😋. Takiego zawodnika jak amerykański kowboj, drużynie z Podpromia brakowało w tej układance od kilku sezonów. Dokłada on nie tylko walory siatkarskie, ale też ten siatkarski ogień, czy jak kto woli pozytywny vibe. Good job! Te rzeczy, są równie ważne, jak zdobywane przez amerykańskiego skrzydłowego punkty.
Na koniec powiem, że podobała mi się, nasza odrzucająca od siatki zagrywka w II secie, ale też nasza gra w obronie, która przynosiła skuteczne kontry. I co jedziemy do stolicy po punkty? Łatwo nie będzie, bo projekt złapał trochę tlenu.

*fotografie pochodzą ze strony internetowej klubu




sobota, 10 grudnia 2022

Starcie silnych zwierząt dla "Wilków" i 500-tka "Szampona"!

Lwy i wilki to silne zwierzęta, więc można było się spodziewać meczu ciężkiego kalibru między Treflem Gdańsk, a Asseco Resovią Rzeszów (2:3).

Po Nysie, Suwałkach to teraz zespół z Gdańska można nazwać rewelacją, która pnie się w górę ligowej tabeli. Tak, więc już z góry można było zakładać, że "Wilkom" nie będzie łatwo, wywieźć punkty z jaskini "gdańskich lwów". I nie było!  Widać w tym zespole i to nie tylko w tym sezonie, ale już od kilku, iż nie trzeba mieć wysokiego salda konta, by bić się z najlepszymi, jak równy z równym. Wystarczy mieć bandę, która jest mieszanką rutyny i młodości. 
Tylko zastanawiam się, czy Legenda polskiej siatkówki to na pewno rutyniarz, bo na siatkarskim parkiecie przeżywa kolejną siatkarską młodość i ma ochotę bić kolejne rekordy, Mistrzu czapki z głów, za te 500 meczów na polskich parkietach.  Po pierwszym secie, gdzie zostaliśmy zablokowani przez podopiecznych Igora Juricicia, co też było głównym powodem przegrania przez Asseco Resovię Rzeszów tej premierowej  partii spotkania. Fajnie, że nasz klub potrafił wrócić do swojej gry, z której jest znany w tym sezonie i wyrównał stan spotkania. A później powtórzyć to samo, gdy Trefl Gdańsk był bliski pokonania zespołu z Podkarpacia, za trzy punkty. Doprowadził do tie-breaka i go wygrał, co nie było to wcale takie łatwe, bo gdańskie lwy pokazały swoje "kly", a Jan Martinez to grał tak jakby, znajdował się na parkiecie tanecznym, a nie siatkarskim. Grając na nim argentyńskie tango w ten sposób stał się dla Giampaolo Medei sympatycznym Janem Martinezem 😉.  A Karol Urbanowicz pokazał, że chce piąć się w górę w hierarchii reprezentacyjnych "elektryków", natomiast Bartek Bołądź pokazał, że chciałby się znaleźć w notatniku selekcjonera Nikoli Grbicia.
Tradycją Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie jest to, że wygrywają spotkania bez przyjęcia (34%) oraz odrzucającej zagrywki (-12%). Te mankamenty potrafimy nadrobić grą w ataku naszych skrzydeł, czy grą na siatce naszego "sypacza" z "elektrykami". Cieszy fakt, iż Maciej Muzaj bronił się sportowo w tym spotkaniu (MVP) (20 pkt/ 1 as/ 50% atak). Kroku dotrzymywał mu nie, kto inny, jak TJ DeFalco (20 pkt/ 1 blok/ 54% atak). Po raz kolejny Thibault Rossard pokazał, że potrafi wchodzić "z bazy" i pomagać swojej drużynie w ataku. Smaczków temu spotkaniu dodawała gra obronna obu drużyn i widowiskowe kontry.

fotografie/ strona internetowa Asseco Resovii Rzeszów i PlusLiga

sobota, 3 grudnia 2022

PSG Stal Nysa przepędzona przez watahę rzeszowskich "Wilków".

Czas pędzi niebłagalnie, a nasza liga się do niego dostosowuje. Pechowa kolejka, bo już 13, nie jest pechowa dla Asseco Resovii Rzeszów, która pokonała u siebie PSG Stal Nysę (3;0).

Zwycięstwo w słabym stylu nad beniaminkiem z Bielska-Białej mogło dawać pewne obawy kibicom "Pasów" przed meczem z drużyną Daniela Plińskiego. 
Zwykło się mówić, iż jednym z kluczy do zwycięstwa w meczu, jest przyjęcie zagrywki, jeśli tak rzeczywiście jest to Asseco Resovia Rzeszów tym spotkaniem zaprzeczyła tej tezie. Nasze przyjęcie w tym spotkaniu wynosiło zaledwie 35%. Naszym kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu było wyłączenie z gry nadziei polskiej siatkówki — Michała Gierżota, któremu gasiliśmy światło, ale i ruszyliśmy go w przyjęciu, co skutkowało jego zjazdem "do bazy". Na nic zdało się pojawienie byłego Resoviaka -Rafała Buszka, który również został wyłączony z gry przez naszych siatkarzy. Co do naszej zagrywki w całym  spotkaniu dobyliśmy 6 asów, ale jej zmiennością rozmontowaliśmy przyjęcie żółto-niebieskich, a co, za tym idzie do błędów własnych po ich stronie. To pozwalało nam również na swobodną grę naszymi skrzydłami. 
Można, by rzec szaleje TJ DeFalco na skrzydle, jest zwycięstwo. Był naszą siłą napędową w ataku, a jego statystyki po raz kolejny pokazują, że jest najlepszym przed sezonowym transferem (19 pkt/ 2 asy/ 4 bloki/ 57% atak). Fajne wejście w mecz zaliczył Maciej Muzaj, który zastąpił Jakuba Buckiego (7 pkt/ 2 bloki/ 56% atak). Jednak, za bardzo bym się nie jarał tymi statystyki, bo już nie raz takowe były, a później bywało, jak choćby w ubiegło tygodniowym meczu 😉. To kolejny mecz, gdzie było widać flow Fabiana Drzyzgi z Kubą Kochanowskim, a "Kochan" pokazał, że nadal jest w gazie (7 pkt/ 1 as/ 1 blok/ 83% atak). Sądzę, że nie małą rolę w tym wszystkim odegrał pasywny blok, po którym wyprowadzaliśmy skuteczne kontry. Fajnie jest oglądać radość samych zawodników z ich gry, a tego brakowało w poprzednich sezonach.

*fotografie/ strona internetowa klubu

poniedziałek, 28 listopada 2022

Wynik lepszy od obrazu gry (przynajmniej dla mnie).

Po zdobyciu Podpromia przez Jurajską Armię trenera Winiarskiego, siatkarze Asseco Resovii Rzeszów udali się do Bielska-Białej na mecz z tamtejszym BBTS-em (0:3).

Na wstępie powiem, że statystyki mówią, co innego, a to, co widzieliśmy to druga strona medalu. Wiem, że wynik jest najważniejszy i punkty, a nie styl, w jakim zostały zdobyte. Jednak liczyłem, że zobaczę kilka widowiskowych akcji po stronie "Wilków", a zobaczyłem przeciąganie liny, które widziałem w meczu z Olsztynem, czy bezradny zespół z Rzeszowa w elemencie zagrywki (-8%), a także kompletny brak gry w obronie. Miałem wrażenie, że nasz zespół podszedł do tego spotkania z nastawieniem "samo się wygra, bo gramy na boisku beniaminka, który zamyka tabelę". Całe szczęście to na zespół z Bielska-Białej wystarczyło. A nasze skrzydła grały sobie w czarne, czerwone. Od dwóch sezonów zadaję sobie pytanie; Co w "Pasach" robi Maciej Muzaj? Może ten zawodnik przed meczem powinien trafić na kozetkę do psychologa, zanim wyjdzie na siatkarski parkiet.  Całe szczęście, iż atakowanie w swoje ręce wziął, nie kto inny, jak TJ Defalco (14 pkt/ 2 asy/ 2 bloki 56% atak). Kolejne dobre spotkanie rozegrał Kuba Bucki, który pokazał, że nie jest to, dla niego żadna różnica, czy wychodzi w podstawowym składzie, czy też "z bazy" I daje powera swojej drużynie. Kuba i Tj to nasze ostoje w ataku jak na razie w tym sezonie. Fajnie, iż większym wymiarze czasowym włoski trener "Wilków", dał poczuć grę Bartłomiejowi Mordylowi oraz Tomaszowi Piotrkowskiemu, obaj pokazali, że potrafią zdobywać punkty atakiem i mogą być wartością dodatnią dla drużyny z Rzeszowa. Pozostaje tylko mieć nadzieję, iż  Giampaolo Medei będzie często ich wyciągał "z bazy". Nadal jesteśmy wiceliderem PlusLigi i to cieszy, ale jeśli chcemy w czwartek dopisać kolejne punkty. To musimy zagrać zdecydowanie, bo dyspozycja Nysy to wielka niewiadoma 😎.

*fotografia strona internetowa klubu
 


środa, 23 listopada 2022

"Winiar" i jego rycerze zdobywają rzeszowską twierdze Podpromie!

Jedni uważali, za najważniejszy punkt wczorajszego dnia mecz polskich piłkarzy na katarskim mundialu. Natomiast dla nas siatkarskich kibiców tym najważniejszym  punktem dnia był wieczorny hit na Podpromiu między Asseco Resovią Rzeszów, a Aluronem CMC Wartą Zawiercie (1:3).

Do wczorajszego meczu Asseco Resovia Rzeszów była drużyną niepokonaną we własnej hali w tym sezonie, lecz konia z rzędem temu, kto odważył się przed pierwszym gwizdkiem typować wynik tego starcia (ja się nie odważyłem, myślę, że i inni kibice "Reski" też 😉). Wiadomo było, że nie zabraknie emocji, a także pojedynków na pozycjach, które miały dodawać dodatkowego kolorytu temu hitowi. Rycerze trenera Michała Winiarskiego potrafili na przestrzeni całego spotkania, zagrać swoją może brudną, ale cierpliwą siatkówkę, która prędzej, czy później łamała resovieckie przyjęcie swoim serwisem, które w całym spotkaniu wynosiło (35%). Na nic zdało się wysłanie "do bazy" słoweńskiego przyjmującego, który od początku sezonu potrafi zaskakiwać niczym pogoda o tej porze roku. Bo podobno Thibault Rossard nie jest do końca w pełnej dyspozycji. Pozostaje tylko zadać pytanie; Dlaczego na parkiecie wobec takich problemów w przyjęciu nie zobaczyliśmy Tomasza Piotrowskiego? Dzieje się tj. się tego, obawiałem po ogłoszeniu transferu tego młodego przyjmującego — przyszedł po to, by zapuścić korzenie "w bazie". W III secie wróciły demony z Jastrzębia-Zdroju, gdzie o mało nie przegraliśmy tego spotkania bez ugranego seta, bo pozwoliliśmy rywalom w to uwierzyć, mimo wysokiej przewagi. Pół żartem pół serio może sposobem na to, by bezpiecznie dowieźć wypracowaną przewagę do końca seta. Trzeba naszym chłopakom wyłączać tablicę z wynikiem w hali, by nie działała na ich mental. To już drugie spotkanie, gdzie nie robiliśmy rywalom szkody naszą zagrywką, a wręcz dostarczaliśmy im punkty tym elementem. Czy mogło być, kiedy jej efektywność zagrywki w całym spotkaniu wynosiła (-16%)? Nie potrafiliśmy zagrać skutecznie na wysokiej piłce, bo tylko takowe mieliśmy przy w/w przyjęciu. Przed meczem mówiło się, że kluczem do wygrania przez "Wilków" tego spotkania będą skrzydła i były, ale... nie po naszej stronie. Nasi skrzydłowi byli pod grą w tym spotkaniu, w ataku. Ich honoru bronił Kuba Bucki (19 pkt/ 2 asy/ 4 bloki, 50% atak). 
Sam Kuba Bucki i środek to, za mało, by pokonać drużynę "Winiara" z cwaniackim w pozytywnym tego słowa znaczeniu trio; Kovacevic, Konarski i Kwolek. Którzy bez litości wybijali nam marzenia o punktach w tym spotkaniu. Obijali nasz blok na piłkach sytuacyjnych, czy to też zdobywali punkty w ataku bez bloku. Kończąc na zadawaniu nam ciosów z pola serwisowego.  Zawiercie wygrało zasłużenie, pokazali swoją siłę mentalną, ale też to, o czym wspomniałem wcześniej. Resovia w dalszym ciągu ma nad czym pracować, jeśli chcą grać o wielkie rzeczy w tym sezonie. Niemniej jednak dziękujemy, za walkę w tym spotkaniu 😉.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na doping w tym spotkaniu, kibice robili wszystko, co mogli, by wesprzeć naszych "Wilków" w tym spotkaniu! Fajnie, że wraca, co to Podpromie z czasów, kiedy ja stawałem się "Pasiakiem"💗

*fotografia strona internetowa klubu

niedziela, 20 listopada 2022

Liga ligą, ale...

Trzeba też wychylić nos poza ligowy parkiet i odnieść się do tego, co dzieje się na naszym reprezentacyjnym podwórku i dotyczy Armii Grbicia. A dzieje się sporo 😉.

Jak wiemy władze światowej i europejskiej siatkówki, traktują siatkarzy, jak maszyny do wygrywania, a nie, jak zwykłych ludzi, którzy z miłości do tego sportu go uprawiają. I nie patrzą na siatkówkę przez ten pryzmat, o którym wspomniałem wcześniej, a przez pryzmat pieniędzy, bo przecież dla nich to, tylko i wyłącznie okazja do powiększania ilości zer na koncie. A sposobem na to wypchany do granic możliwości kalendarz rozgrywek reprezentacyjnych, gdzie zawodnik niemal z marszu ze stroju klubowego wskakuje w strój reprezentacyjny, by przygotować się ze swoją reprezentacją do swojej priorytetowej imprezy w danym sezonie. Nie inaczej będzie i w tym sezonie reprezentacyjnym, bo są, aż trzy imprezy; VNL, Mistrzostwa Europy oraz Turniej Kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024. I każda z nich niemalże nakłada się na siebie, pozostaje tylko zadać pytanie: Gdzie w tym wszystkim jest logika? Wielu z Was pomyśli teraz, do czego on zmierza.😊. O jednej z rzeczy już powiedziałem na wstępie, teraz czas na drugą z nich.
A mianowicie, nie każda z reprezentacji ma tak szerokie pole manewru, jak choćby serbski szkoleniowiec naszych srebrnych medalistów ostatnich Mistrzostw Świata. Gdzie w jednym z wywiadów udzielonym po poznaniu rywali w fazie grupowej tychże mistrzostw. Rywali, którzy u mnie wywołują beczkę śmiechu 😁. Powiedział, że rozważa zagranie tych Mistrzostw Europy drugim, czy trzecim garniturem, by to, co najlepsze ma w swoich kartach, zostawić na turniej kwalifikacyjny do paryskich IO. I ja się pod tym podpisuję! Bo niezależnie od tego, jakie karty nasz selekcjoner wyciągnie na siatkarskie Euro to i tak w nich namieszamy! To się nazywa kłopot bogactwa, czy jak, kto woli siatkarski róg obfitości 💗. Drugą rzeczą, którą chce poruszyć to przyszłoroczna VNL, a właściwie  brak turnieju grupowego na polskich parkietach. Gdy dowiedziałem się, iż żaden nie będzie miał miejsca w kraju, gdzie kibice tejże dyscypliny, są uznawani, za najlepszych na świecie, Pomyślałem, a może jednak nie będę pisał, co myślałem, bo nie jest odpowiednia godzina na to 😋. Jednak wczoraj, gdy przeczytałem, iż naszemu kraju, została przyznana organizacja turnieju finałowego tejże prestiżowej imprezy (Gdańsk, 19-23.07.2023). To się ucieszyłem z dwóch powodów: Pierwszy z nich to: faza turniejowa będzie dla Nikoli Grbicia fazą, gdzie będzie mógł przetestować różne zestawienia "Orłów", bo awans do turnieju finałowego mamy zapewniony z automatu. Drugi to taki, że znów będziemy świadkami siatkarskiego pikniku na polskiej hali 😍. Jednak ta wiadomość mnie trochę zasmuciła, a właściwie jedna z reakcji po opublikowaniu tejże wiadomości na swoim fanpage'u cytuję — Trochę już zaczyna to być nudne z tymi turniejami w Polsce. Smutna to prawda, iż Polakom trudno dogodzić!

fotografie fb/ Kacper Kirklewski Photography

sobota, 19 listopada 2022

Lublin zdobyty, punkty wróciły na Podpromie!

Po przeciągnięciu liny na swoją stronę w meczu z Olsztynem Asseco Resovię Rzeszów czekał wyjazd do Lublina i starcie z tamtejszym LUK-iem (0-3).

Zespół Dariusza Daszkiewicza nie przypomina drużyny siatkarskiej, lecz szpitalną salę chorych. Z tego też względu wynik, który padł w tym spotkaniu, wielu rzeszowskich kibiców (w tym ja 😎) obstawiało w ciemno. 
Dla wielu "Wilki" nic wielkiego nie pokazały to, prawda mecz nie był powalający w wykonaniu drużyny z Rzeszowa, lecz wiedzieli, kiedy przycisnąć, by pokonać niżej notowanego w tabeli rywala. Może nie było dużego nacisku z naszej strony z pola serwisowego na gospodarzy (-10% eff), ale za to pojawił się element, którego brakowało w naszej grze, w spotkaniu z Olsztynem. Mowa oczywiście o systemie blok-obrona, które zamienialiśmy na skuteczne kontry. Szczególne brawa, za grę obronną należą się Michałowi Poterze, który wyprawiał cuda w grze obronnej. Statystyki dla Macieja Muzaja, są bardziej pozytywne, niż to, co widzieliśmy w Jego wykonaniu (56% atak).
Po raz kolejny zwycięstwo zawdzięczamy lewemu skrzydłu i wilczemu pazurowi Torrey'a DeFalco (17 pkt/ 1 blok/ 76% atak). A jego uderzenia po ostrym skosie robiły wrażenie. Lepsze spotkanie, niż w minioną sobotę rozegrał Fabian Drzyzga, który potrafił gubić blok gospodarzy. Choć w moim odczuciu było, za mało gry środkiem. Bardziej od poziomu tego spotkania przeszkadzał mi komentarz Panów; Wanio & Jarosz, którzy swoim gadaniem z innej planety jeszcze bardziej obniżali jakość tego meczu. Ten duet komentatorów jest na mojej "czarnej liście", na szczęście Fabian i spółka, zadbali o uszy i ciśnienie swoich fanów. I pokonali LUK Lublin w III setach. Wielu kibiców siatkówki twierdzi, że komentarz jest mniej ważny od tego, co się dzieje na parkiecie. I ja się z tym zgadzam, ale odpowiedni komentarz powoduje, że jeszcze bardziej chce się oglądać to spotkanie. A tutaj było wręcz odwrotnie 😎.

* fotografie strona internetowa klubu


poniedziałek, 14 listopada 2022

Przeciąganie liny dla "Wilków"!

Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale tak bym opisał spotkanie dziewiątej kolejki naszej ligi pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów, a Indykpolem AZS-em Olsztyn (3-1).

Po ubiegło tygodniowej porażce na własne życzenie z pomarańczową wyciskarką punktów, z Jastrzębia-Zdroju. Zastanawiałem się, z jakim nastawieniem rzeszowianie wyjdą na ten mecz. Po kilku piłkach pierwszego seta, które dały "Wilkom" prowadzenie odnieść można było takie wrażenie (przynajmniej ja je miałem), że ten mecz się sam wygra. Bo, każdy z setów to, duża ilość błędów własnych po naszej stronie, ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki. Nie wiele pomogło w tym elemencie pojawienie się Thibault Rossarda, za Klemena Cebulja, lecz francuski przyjmujący wniósł spory popłoch w szeregach rywali swoją zagrywką. Brawa dla trenera, za wysłanie "do bazy" słoweńskiego przyjmującego, który ewidentnie był pod grą w tym spotkaniu. Sporo do życzenia pozostawiała, gra naszego kapitana w tym spotkaniu z odbijaniem piłek włącznie, kilka  z nich było do odgwizdania w moim mniemaniu. W tym, że spotkaniu widzieliśmy bardzo mało gry środkiem, a jedynie skrzydłami. Kolejną rzeczą negatywną, która rzuciła mi się w oczy to, brak systemu blok-obrona. A wszystkie kiwki czy plasy wpadały nam jak w masło. Pewnie powiecie, że ja zwykle widzę tylko, co to złe po stronie Asseco Resovii Rzeszów, a nie cieszę się z pełnej puli w tym spotkaniu. Jakość tego spotkania obniżało także przeciąganie liny, czyli punkty zdobywane seriami przez oba zespoły. 
Wszystko, co dobre w tym spotkaniu rzeszowscy siatkarze zawdzięczają duetowi: TJ. DeFalco (MVP) & Jakub Bucki, którzy trzymali poziom w ataku;  "59" (22 pkt/3 asy/1 blok, 60% atak), "5" (14 pkt/ 2 asy/ 3 bloki, 43% atak).  Oprócz dobrej zmiany Rossarda, pozytywnie oceniam podwójną zmianę. Oczywiście punkty cieszą, ale wciąż jest nad czym pracować. Z tymi mankamentami, które widzieliśmy w sobotnim spotkaniu, będzie trudno o punkty zwłaszcza w spotkaniu z Zawierciem, które wczoraj zmiotło z parkietu nyską Stal.
 
fotografie: fb/ kamciography

niedziela, 6 listopada 2022

Każda passa się, kiedyś kończy!

Po pokonaniu u siebie przez Asseco Resovię Rzeszów aktualnego Mistrza Polski z Kędzierzyna-Koźla wiadomo było, iż po tej kolejce będzie tylko jeden niepokonany team.

A to wszystko dlatego, że już tylko zespoły z; Jastrzębia-Zdroju i Rzeszowa były niepokonane w naszej lidze (3-0). Sam typowałem V setów przed tym spotkaniem, lecz nie potrafiłem wskazać zwycięzcy, bo zespoły odprawiały swoich kolejnych rywali z kwitkiem. No cóż, trochę mnie mój siatkarski nos zawiódł, bo Asseco Resovia Rzeszów mogłoby się wydawać, że nie potrafiła zdominować aktualnego vice Mistrza Polski, by ugrać choćby seta. Nic bardziej mylnego "Wilki" Giampaolo Medei nie potrafiły zachować chłodnej głowy, w każdym z setów, bo przecież prowadzili różnicą pięciu, a nawet sześciu punktów. I wtedy oddawali pole do popisu podopiecznym swojego byłego szkoleniowca, którzy to skrzętnie wykorzystywali. Stosując zmienność zagrywki, co nie tylko rozmontowało nasze przyjęcie (31% w całym spotkaniu), ale też pozwoliło Jastrzębianom rozwinąć skrzydła w ataku. Ta sytuacja przypominała mi Asseco Resovie Rzeszów z poprzednich sezonów, kiedy to "Pasy" oddawały sety, a tym samym mecze w ten sam sposób. Co tu dużo mówić JW ma zespół silniejszy mentalnie, co pokazało wczorajszego spotkanie i Benjamina Toniuttiego, który rozegrał najlepsze spotkanie, jak dotąd w tym sezonie (MVP spotkania). No i Stephena Boyer, który zadawał ciosy niczym kiler w najbardziej odpowiednich dla swojej drużyny momentach.  Tyle o Jastrzębiu, bo jeszcze rzeszowscy kibice pomyślą, że po jednym przegranym meczu zmieniłem barwy klubowe 😋. Oprócz problemu z przyjęciem zagrywki rywala, co zaważyło na wyniku, problemem była efektywność naszej zagrywki w całym spotkaniu (-10%), mieliśmy, za mało do "powiedzenia" na kontrach. MVP spotkania z Mistrzem Polski mowa oczywiście TJ'u DeFalco, który zagrał na (-2) dla całego zespołu. Było widać, że jest "pod grą" w tym spotkaniu, nie biła od niego tak pozytywna energia, jak w środowym starciu. I, aż prosiło się, by wjechał "do bazy", a na parkiecie pojawił się Thibault Rossard, który już w tym sezonie pokazał, że świetnie czuje się w roli jokera. Dlaczego tak się nie stało? A jedynie widzieliśmy podwójną zmianę, która, jak dla mnie szkodziła, a nic nie wnosiła pozytywnego. Nie zmienia to jednak faktu, że oglądaliśmy dobre spotkanie z zaciętymi wymianami i zwrotami akcji.
No cóż, trzeba przyjąć tę porażkę na klatę i pracować dalej, bo ten mecz pokazał, że  wciąż jest, nad czym. Bo kolejni rywale będą chcieć wykorzystać nasze słabości tak, jak zrobiła to drużyna z Jastrzębia-Zdroju.

*fotografia fb/ Jastrzębski Węgiel 


czwartek, 3 listopada 2022

"Wilki" obroniły Podpromie! Mistrz Polski bez punktów.


PlusLiga pędzi, a drużyna z Rzeszowa razem z nią! W ramach siódmej kolejki Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie aktualnego Mistrza Polski z Kędzierzyna-Koźla (3:0).

Końcowy wynik tego starcia mógłby wskazywać, że było to jednostronne widowisko przy pełnej hali na Podpromiu. Czy rzeczywiście tak było? Zapraszam do lektury 😎. Starcia między tymi ekipami zawsze noszą, za sobą duży ładunek emocjonalny, nie inaczej było i wczoraj. Obie drużyny "kopały" zza linii dziewiątego metra, aż miło. Jednak więcej atutów po swojej stronie miała drużyna Giampaolo Medei, bo potrafiła wykorzystywać okazje w ataku, czy wykorzystywać side out.
Dodajmy do tego grę naszych skrzydłowych, miałem wrażenie im szybsza piłka od Fabiana to, tym bardziej pewny punkt dla "Reski" ze skrzydła, za sprawą MVP wczorajszego szlagieru Torey'a DeFalco (18 pkt/ 2 asy/ 4 bloki/ 52% atak). Będę szczery bałem się o formę amerykańskiego przyjmującego, gdy już było wiadomo, że zamieni Warmie i Mazury na Podkarpacie, bo wszyscy wiemy, co działo się z poprzednich sezonach z zawodnikami, którzy przychodzili na Podpromie. Jak na razie jest nie tylko amerykańskim kowbojem, ale i jednym z liderów rzeszowskiego klubu. Widać, że jest gościem, który jest mega napakowany pozytywnie, a to wszystko udziela się całemu teamowi. Było już o skrzydłach to, teraz czas napisać o grze na mega wąskim wycinku siatki Fabiana Drzyzgi z naszymi "elektrykami", którzy również "gasili światło" Mistrzowi Polki. Z przyjemnością się ogląda takie wrzutki Fabiana, czy grę pierwszym tempem. Dodajmy do tego świetnie grającego w obronie Pawła Zatorskiego, gdzie po jego obronach rodziły się nieraz widowiskowe pipe'y. Żeby nie było, że tylko chwalę "Reskę" maleńki minus ode mnie, za te dwie nerwowe końcówki, które o mało nie skończyły przegranymi setami oraz, za wystawy Fabiana Drzyzgi do wchodzącego "z zamrażarki" Macieja Muzaja. To pokazało po raz kolejny, że gdyby nie jakość Kuby Buckiego to, nie mamy atakującego... Po najbliższym meczu będzie już tylko jedna niepokonana drużyna. Kto nią będzie? Nie wiem, ja typuje V setowe spotkanie, gdzie o zwycięstwie jednych bądź drugich decydować będą siatkarskie detale.
Na koniec pozwolę sobie napisać kilka słów o aktualnym Mistrzu Polski i Klubowym Mistrzu Europy, serce pęka, gdy widzi się takie błędy komunikacyjne, czy to, że często, gęsto pozostaje im jedynie atak na tzw. wysokiej piłce, bo nie mają przyjęcia. Ewidentnie widać brak "nadsiatkarza" Kamila Semeniuka, który teraz podbija włoskie parkiety. Niemniej jednak wczoraj pokazali momentami swoje DNA zwycięzcy, lecz sam Olek Śliwka nie da rady odwrócić losów meczu. Drodzy kibice zamiast mnie hejtować, za to, że cieszę się ze zwycięskiej serii "Pasów" to, wspierajcie swoją ekipę. Ja z Waszym hejtem, czy bez i tak będę 💗 siatkówkę i będę z nią na "ty"!

* fotografie strona internetowa klubu

niedziela, 30 października 2022

Zmiana czasu, czas najwyższy...

Zapewne wielu z Was będzie się zastanawiać skąd taki, a nie inny tytuł. Już wyjaśniam, jak wiecie wczoraj, mieliśmy zmianę czasu z letniego na zimowy, więc czas najwyższy... wybrać się na jesienny spacer. Dopiero na drugi wspólny spacer z aparatem. Nie myślcie, że nasz THE BEST TEAM przestał istnieć, nic z tych rzeczy. We wrześniu spędzaliśmy razem prawie dwa tygodnie z przyczyn osobistych. Powiem to otwarcie w imieniu swoim, jak i D&A bardzo sobie cenimy ten wspólnie spędzany czas, ale jakoś nie było nam dane w ostatnim czasie wstrzelić w grafik, by mieć czas pospacerować naszym teameam i w trójkę, za tym tęskniliśmy. Aż w końcu się udało💗 !
Widać, że nie tylko my, za tym tęskniliśmy, ale mój osobisty ochroniarz Rocky także. I dzisiejsze popołudnie wykorzystaliśmy na to, by nadrobić nasze spacerowe zaległości w blasku jesiennego słońca, a także kolorach, które towarzyszą tejże porze roku. Humory nam dopisywały i pogoda także, więc grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Jak zawsze zresztą był dylemat, który profil lepiej wychodzi w kadrze, a także, która z moich towarzyszek jest lepszą fotografką. Dla mnie obie jesteście super 😍. Jedna z uczestniczek stwierdziła, że spadłem, bo minę mam jakbym był nieźle wstawiony. W sumie po wujku można się wszystkiego spodziewać 😃, spokojnie przed wyjściem piłem tylko kawę. Naładowani pięknem jesiennej przyrody, a także radością, że mogliśmy w końcu spędzić czas razem, wróciliśmy do domu na ciepłą herbatkę. Czy się nam uda jeszcze pospacerować tego roku, nie wiemy, ale jeśli chcecie to zapraszamy do przeglądnięcia kilku zdjęć. Przesyłamy jesienne pozdrowienia 😍.
 














*fotografie archiwum prywatne

Resovia nie schodzi ze zwycięskiej ścieżki!

Po serii pięciu zwycięstw z rzędu i ostatnim kosmicznym meczu w Bełchatowie "Wilki" udały się do Radomia na spotkanie z tamtejszym Cerradem Eneą Czarnymi (0-3).

Nie umniejszając nic naszemu wczorajszemu rywalowi, ale nikt z sympatyków rzeszowskiej Asseco Resovii Rzeszów, nie zakładał innego scenariusza, jak przywiezienie na Podpromie kompletu punktów. Choć, w każdym z setów nie brakowało momentów, gdzie walka toczyła się punkt, za punkt, a nawet gospodarze osiągali minimalną przewagę. Co mogło dawać im nadzieję na urwanie choćby seta kroczącej od zwycięstwa do zwycięstwa drużynie z Rzeszowa. To jednak szybko zostawali sprowadzani na ziemię przez podopiecznych Giampaolo Medei, za sprawą zagrywki, czy też "wykręcania korków na siatce" (w całym meczu 9 asów serwisowych oraz 9 punktowych bloków). To pozytywna nowość w poczynaniach "Pasów", bo w poprzednich sezonach na próżno można było szukać pozytywnej reakcji w momencie, gdy przeciwnik osiągał minimalną przewagę punktową. Wczorajsze spotkanie było kolejnym, gdzie fajnie funkcjonował system blok-obrona, czy jak, kto woli pasywne bloki (w całym spotkaniu 9).  Jakże chlubną tradycją, jest chwalenie przeze mnie w tym sezonie Fabiana Drzyzgi, który rozgrywał kolejne bardzo dobre spotkaniu. Rozgrywał piłkę na czystej siatce, grając przy tym przesunięte krótkie oraz pip'apy. Grał, bo miał, z czego przyjęcie całego zespołu w meczu to (53%).
Pokazał przy tym, jakie ma w tym sezonie flow ze swoimi "elektrykami", a zwłaszcza z Kubą Kochanowskim,  zgarnął czwarte MVP w tym sezonie (11 pkt w 3 asy/ 3 bloki). Brawo "Kochan". Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić po stronie naszego Kapitana, to byłaby to zbyt mała ilość grania pierwszego tempa w II secie oraz problemy z grą lewym skrzydłem, mam tutaj na myśli niedokładność "sypanych" piłek. Aczkolwiek to i tak nie zamazuje dobrej gry zawodnika z nr. "11" na "pasiasej koszulce. Nadal jesteśmy niepokonani i czekamy z niecierpliwością na środowe spotkanie z aktualnym Mistrzem Polski, Klubowym Mistrzem Europy na rzeszowskim Podpromiu, który ma swoje problemy, jak na razie w tym sezonie.

* fotografie pochodzą ze strony internetowej klubu  


 

sobota, 29 października 2022

Johnny.

Po pozytywnych wrażeniach po obejrzeniu dokumentu o ś. p. Annie Przybylskiej oraz pełny nowych przemyśleń. Postanowiłem iść, za ciosem i w zeszłą niedzielę wybrać się na film cięższego kalibru, a takim niewątpliwie  jest "Johnny". 
Biografia księdza, który żył na pełnej petardzie mimo przeciwności, z którymi przyszło mu się mierzyć (glejak mózgu IV stopnia, czy nieprzychylność władz kościelnych). Widziana oczami Patryka, który miał niezbyt ciekawą przeszłość, ale dzięki pomocnej dłoni Ś.P. ks. Janowi Kaczkowskiego zrywa z nią i wychodzi na prostą.  Już od pierwszych chwil seansu zostałem wbity w swoje osobiste krzesło, które nosze wszędzie ze sobą do tego stopnia, że nie czułem upływających minut seansu 😉. Za sprawą scenariusza, dialogów, a także ról Dawida Ogrodnika. Który zagrał głównego bohatera oraz Piotra Trojana, obaj rozwalili system tymi rolami, jakby powiedziało młode pokolenie. Swoją drogą widać, że aktor grający tytułowego bohatera lubi aktorskie wyzwania bowiem, zagrał on Mateusza cierpiącego na Mózgowe Porażenie Dziecięce w filmie "Chce się żyć". Pewnie powiecie po tym, co teraz napiszę, że widzę w ludziach tylko i wyłącznie zło — gdyby wszyscy ludzie byli tacy, jak główny bohater. To świat byłby inny, nie byłoby być może tyle zła i cierpienia w otaczającym nas świecie. Bo znak rozpoznawczy nieżyjącego już kapłana to nie koloratka, czy grube szkła w okularach, jak dla mnie tym znakiem rozpoznawczym po tym filmie. Jest miłość do drugiego człowieka i, każdy miał dla niego taką samą wartość, bez znaczenia był jego status społeczny. Dowodem tego jest założone przez niego Puckie Hospicjum - pw. Św. Ojca Pio dla pacjentów onkologicznych, czy  podanie ręki tym, którzy się pogubili na swojej drodze życia. Młodzieniec trafia do przytułku po zapadnięciu wyroku sądowego w postaci wykonywania prac społecznych. Bardzo szybko przekonuje się, że nie jest to, tak przyjemna praca, jak choćby imprezowanie pod wpływem narkotyków, czy korzystanie z innego rodzaju przyjemności. Co powoduje u niego chwilową chęć powrotu do "przyjemności". Jednocześnie widać, jak powoli pęka na jego ciele pancerz zła, który miesza się z lękiem okazywania tego, co ma w sobie dobre. Nomen omen, w każdym człowieku jest dobro! W końcu Patryk zrywa swój pancerz i zaprzyjaźnia się z jedną z pensjonariuszek, która przekazuje swoją pamiątkę rodzinną, jaką jest pierścionek. I nakazuje mu go dać wybrance swojego serca, którą zresztą poznaje w murach hospicjum przy okazji, odkrywając swoją pasję. Zerwanie pancerza niestety nie równa się z zamknięciem na dobre, za sobą drzwi zakładu karnego, gdyż sąd nie daje wiary w Jego resocjalizację i wraca on "za kraty" mimo zeznań Jego przyjaciela. Ksiądz jednak się nie poddaje i dopina swego, wyciąga Patryka, zza krat mimo pogarszającego się z dnia na dzień stanu zdrowia. W ekranizacji można wyróżnić kilka dominujących cech; lęk, cierpienie oraz miłość, a także radość życia połączone ze świadomością przemijania życia ludzkiego. Wywołują one u widza różne rodzaju emocje, mnie udało się je tym razem je skryć w czasie oglądania seansu. A wyrazem tych emocji jest ten oto post. Nie będę tutaj skupiał się na rzeczach stricte filmowych, bo dla mnie ważne było przesłanie, które zawarłem. Choć oczywiście rzeczy filmowe nie umknęły mojej uwadze. Fajnym wzbogaceniem ekranizacji jest video z prywatnego życia kaznodziei, które ukazane, są na końcu ekranizacji. Na koniec powiem; świat, potrzebuje taki ludzi, niekoniecznie konsekrowanych oraz może zabrzmi to bez szacunku do ś. p. księdza, Jaśki to fajne chłopaki.

poniedziałek, 24 października 2022

Kosmiczny mecz dla SOVI!!

Po czterech zwycięstwach z rzędu Asseco Resovii Rzeszów mówiło się, że od meczu wyjazdowego z PGE Skrą Bełchatów (2-3) będziemy poznawać prawdę o drużynie  Rzeszowa.

Będę szczery, a jednocześnie wiem, że podpadnę już na wstępie sympatykom bełchatowskich "Pszczół". Już przed meczem obstawiałem, że to spotkanie padnie łupem podopiecznych Giampaolo Medei, bo śledząc mecz Skry Bełchatów z gdańskim Treflem. Choć wgrany przez "Benia" i spółkę to styl gry mnie nie powalił 😉.  Wszyscy ostrzyliśmy sobie zęby na pojedynki "Kochana" z Kłosem i wspomnianym wcześniej Mateuszem Bieńkiem, czy Fabiana Drzyzgi z Grzegorzem Łomaczem. Pierwsze dwa sety można, by zatytułować - "Kto zagrywał ten, wygrywał" (22 asy w całym spotkaniu). To właśnie ten element decydował, że po pierwszych II setach nie wiedzieliśmy, kto będzie bliżej zwycięstwa w tym siatkarskim plusligowym klasyku. Walka na noże rozgorzała na dobre od III seta, nie brakowało siatkarskich wymian do upadłego z atakami i obronami w rolach głównych, czy ciosami z pola serwisowego. Które kibiców jednej lub drugiej drużyn wprowadzały w stan zawałowy, czy siatkarski orgazm. Nie muszę Wam mówić, jakim słownikiem oraz dźwiękami operowałem w jednej bądź drugiej sytuacji 😆. Całe szczęście "moja kochanka" na tym nie ucierpiała. Czyżby i ona pokochała siatkówkę i będziemy tworzyć zgrany duet? Dobra, koniec dygresji i wracamy do siatkówki 😎.
Chyba wszyscy kibice "Pasów" przed spotkaniem zadawali sobie pytanie; Czy Kuba Bucki będzie na tyle skuteczny w ataku, by poprowadzić "Reskę" do zwycięstwa? Statuetka MVP jest najlepszą z możliwych odpowiedzi (19 pkt/ 1 blok/1 as/ 57% atak/  47% efektywność). Nie muszę chyba mówić, że Fabian Drzyzga pokazał kolejnym dobrym występem, że zależy mu na powrocie do kadry. Kto wie może, stanie się to, kosztem "sypacza" z Bełchatowa. Nie myślcie jednak, że w tym momencie mówię, kto ma być kompanem Marcina Janusza na reprezentacyjnych parkietach w następnym sezonie. Bo dopiero pięć kolejek ligowych, za nami, ale na ten moment kapitan "Wilków" na to zasługuje w mojej ocenie. Co prawda przytrafiło mu się wystawić kilka niedokładnych piłek, ale przy tej szybkości rozgrywania, inaczej być nie mogło. Nie brakowało też widowiskowych "pipe'ów, czy przesuniętych krótkich z naszymi środkowymi oraz pierwszego tempa. A także dobre wykorzystywanie naszych skrzydeł. Dawno nie oglądało się meczu pomiędzy tymi dwoma zespołami, na najwyższym siatkarskim poziomie, gdzie o zwycięstwie nie decydowały błędy własne, lecz siatkarskie umiejętności. To nie był mecz siatkarski, to był siatkarski spektakl 💗. Teraz czas na teoretycznie słabszego przeciwnika, gdyż w sobotę "Pasy" rozegrają swój mecz w Radomiu, lecz później na naszym rozkładzie jazdy są, medaliści poprzedniego sezonu naszej ligi. Emocji na pewno nie zabraknie, lecz po pokonaniu bełchatowskiej Skry z optymizmem patrzę na  mecze z medalistami. SOVIA, SOVIA, SOVIA !!!

* fotografie pochodzą ze strony internetowej klubu