wtorek, 20 grudnia 2022

Transformacja Asseco Resovii Rzeszów, czyli TOP3 na półmetku ligi.

Transformacja kojarzy się nam głównie z filmami science-fiction. Mnie poniekąd ten termin zaczyna się kojarzyć z Asseco Resovią Rzeszów w tym sezonie 😎.

Będę szczery przed startem sezonu nie dawałem drużynie z Rzeszowa szans na to, by rundę rewanżową, zaczynała w top trzy naszej ligowej tabeli. Powiecie, że nie jestem "Pasiakiem", trudno nie pierwszy i nie ostatni raz 😂. Czy miałem ku temu powody, by wierzyć w ten częściowo nowy pomysł właścicieli rzeszowskiego klubu  na powrót, na plusligowe "pudło"? Nie, nie miałem — Fabian Drzyzga w zeszłym sezonie, nie miał nic wspólnego z tym Fabianem, którego pamiętamy choćby z bułgarsko-włoskich Mistrzostw Świata w 2018 roku, gdzie prowadził naszą drużynę do obrony tytułu. Przez co bałem się o jakość oraz szybkość "sypanych" piłek do Torrey'a DeFalco. Miałem obawy, czy  amerykański kowboj nie będzie cieniem zawodnika, którego pamiętamy z zeszłego sezonu, z występów w barwach drużyny z Olsztyna. Nie byłem zwolennikiem powrotu Thibaulta Rossarda na Podpromie. I na koniec nie przekonywało mnie CV Giampaolo Medei, co więcej myślałem, że dołączy do duetu swoich rodaków (Serniotti, Giuliani) i nie doczeka świąt Bożego Narodzenia w stolicy Podkarpacia. Bije się w pierś i mówię, nie doceniłem 😎.
Szkoleniowiec z ojczyzny pizzy w przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej coachów znalazł sposób na to, by nie było, jak mówi polskie przysłowie; każdy sobie rzepkę skrobie zamiast tego jest: flow, fun i ten positive vibe. To widać nie tylko w poczynaniach na parkiecie, ale też po wygranych akcjach, czy też w celebrowaniu zwycięstwa. Te elementy, o których wspomniałem, są równie ważne, jak to zgranie na parkiecie, bo to one budują team spirit. Którego na próżno można było szukać w poprzednich sezonach. Moim zdaniem wpływ miało to, że duża część drużyny z poprzedniego sezonu została i mieli czas na integrację z  nowymi siatkarzami "wilczej watahy", którzy zasilili ją przed sezonem. A nie grali w swoich reprezentacjach. Jak choćby nasz Kapitan, dla którego brak powołania od Nikola Grbicia był niezwykle motywujący i zadział, jak kubeł zimnej wody, bo Fabian Drzyzga nie tylko bawi się na rozegraniu, grając wszystkimi strefami, ale poprowadził swój zespół do 13 zwycięstw w I fazie rundy zasadniczej przy tylko 2 porażkach. (Gdzie porażki z "Pomarańczowymi" mogło nie być, bo przecież w każdym z setów było po kilka punktów przewagi, cóż zabrakło chłodnej głowy). Aż dziwne dla mnie jest to, iż zabrakło miejsca dla Fabiana w dream teamie Plus Ligi I rundy fazy zasadniczej 😲. I jak na razie jest na najlepszej drodze do tego, by znów zagrać w koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Ten bilans sprawił, że po tych 15 kolejkach byliśmy na trzecim miejscu plusligowej tabeli. Jak sami zawodnicy rzeszowskiego klubu  mówią, że taki wynik przed sezonem braliby w ciemno. To my kibice "Pasów" tym bardziej. Śmiało mogę powiedzieć, że mamy kolektyw i dobrze zbilansowany skład, a tych rzeczy na próżno można było szukać w poprzednich sezonach. Gdy coś nie idzie, nie ma patrzenia na siebie i miny, która mówi; to Twoja wina. W zamian, za to jest poklepywanie po plecach, a zawodnik wchodzący "z bazy" potrafi wnieść jakość, gdy pierwszo szóstkowy gracz jej w danym meczu nie prezentuje. Drugą rzeczą, której brakowało w poprzednich sezonach to, to iż w przypadku słabszej gry, nie potrafiliśmy odnieść zwycięstw. Jak na razie w tym sezonie sytuacja jest odwrotna i mam nadzieję, że tak zostanie 😎.
Co oprócz mentalu zmienił w naszym teamie? W poprzednim sezonie widzieliśmy znikome ilości funkcjonowania systemu blok-obrona, czy jak, kto woli pasywnego bloku. Po których rodzą się widowiskowe, a przede wszystkim skuteczne kontry dla naszego zespołu. Potrafimy zagrać cierpliwie w ataku, jeśli nie skończymy akcji w pierwszym uderzeniu. Wszyscy wiemy, jak to w poprzednim sezonie było z tymi kontrami i z tą cierpliwością w kończeniu akcji, nie w pierwszym uderzeniu. W tym sezonie Fabian Drzyzga "sypie" piłki nie tylko prawo, lewo, ale też wykorzystuje walory naszych "elektryków". Tutaj szczególnie pochwalę naszego "Kochana", wreszcie Kuba Kochanowski jest tym Kubą, którego pamiętamy z ZAKS-y. W tamtym sezonie to nie była demonstracja walorów siatkarskich, lecz ciągła walka z kontuzjami. Kuba potrafił przenieść ten power z parkietu reprezentacyjnego na parkiet klubowy. Nie małą rolę w tym przeniesieniu powera z parkietu reprezentacyjnego na klubowy, odgrywa czutka z Fabianem z wcześniejszych sezonów w biało-czerwonych barwach. "Kochan" niczym rasowy wilk dobijał swoich rywali, w każdym siatkarskim elemencie (cztery statuetki MVP, jak dotąd). Miejsce w dream teamie obok Torrey'a DeFalco w pełni zasłużone 💪.
W zeszłym sezonie naszym problemem była gra lewym skrzydłem (jakość wysyłanych piłek przez naszego Kapitana, a tym samym skuteczność ataku). Nie przesadzę, jak powiem, że ten problem został rozwiązany, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. A tą różdżką był transfer amerykańskiego przyjmującego — Torrey'a DeFalco, który okazał się lekiem na boleści z lewym skrzydłem. Ekspresy "sypane" od Fabiana Drzyzgi to dopiero początek zabójczego  pociągania, za spust kowbojskiego rewolweru przez amerykańskiego skrzydłowego Asseco Resovii Rzeszów. Kulminacją jest wypuszczanie pocisków, zza linii dziewiątego metra, które są nie do przyjęcia dla rywala. Dodajmy do tego te Jego zabójcze ataki z lewego skrzydła, czy "gaszenie światła" rywalom. Może to nieładnie zabrzmi jak dla mnie TJ DeFalco jest takim siatkarskim chamem w pozytywnym słowa znaczeniu. Chamem, który zrobi wszystko, by jego zespół odniósł zwycięstwo. Te pięć statuetek MVP, które dotąd zdobył, jest tego dowodem. Mało tego powiem to ze stuprocentowym przekonaniem, transfer amerykańskiego przyjmującego z Olsztyna jest najlepszym przed sezonowym transferem SOVI. Takiego zakupu "Wilki" potrzebowały od lat. Jankes dodaje te walory siatkarskie, o których wspomniałem, ale też bije od niego pozytywny siatkarski ogień, co udziela się całemu teamu. Przyznaje, że bałem się o skuteczność naszego prawego skrzydła przed sezonem, bo wszyscy, jak nierówno potrafi grać Maciej Muzaj, a więc w buty pierwszej strzelby musiałby wejść Jakub Bucki, który dotychczas wchodził "z bazy". Moje obawy spaliły na panewce, z czego się bardzo cieszę, bo Kuba Bucki z powodzeniem zastępuje "Maziego", kiedy zachodzi takowa potrzebna. Po raz kolejny pozostaje mi bić się w pierś, bo bardzo fajnie jako joker w "wilczej talii" odnajduje się Thibault Rossard. Żeby nie było tak słodko to chciałbym więcej na parkiecie zobaczyć Tomasza Piotrowskiego wraz z Bartłomiejem Mordylem, a nie tylko "w bazie". Dla mnie Ci dwaj młodzi siatkarze to być może melodia przyszłości naszych barw narodowych w tejże dyscyplinie. Choć zdaję sobie sprawę, że konkurencja na ich pozycjach jest ogromna.
Na koniec powiem, nie myślcie sobie po tym, co napisałem, że koronuję w tym momencie "Reskę" na nowego Mistrza Polski. Nie absolutnie nie, bo do tego droga daleka i kilkadziesiąt setów do rozegrania. Jednak aktualne miejsce w tabeli pozwala nieśmiało myśleć o medalu. Jakiego koloru? Nie wiem. Coś mi mówi, że po chudych sezonach nadchodzi ten grubszy dla kibiców "Pasów" 😊.

*fotografie: fb/ Asseco Resovia Rzeszów





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz