czwartek, 27 lutego 2020

Serducho i Verva była, ale punków brak...

źródło: strona internetowa klubu
Do spotkania z liderem tabeli podchodziłem - pewnie szybki mecz, bo to lider tabeli, a my przeciwległy biegun. Ktoś powie skoro rezultat (1-3) to mecz taki sam, jak wszystkie. O tuż nie😉! Pierwszy gwizdek spotkania, poprzedziło pożegnanie, śmiem twierdzić jednego z najlepszych świata - Marcina Możdżonka. MARCIN DZIĘKUJEMY👏!!!  Był to pierwszy mecz Asseco Resovi Rzeszów od dłuższego czasu w, którym widziałem chłopaków z chęcią walki i z serduchem pozostawionym na parkiecie. BRAWO PANOWIE👊!!! Ktoś powie udało im się, bo zespół ze stolicy, nie zagrał na takim poziomie, jak w sobotę. To prawda, ale też SOVIA w miarę dobrze serwowała, przyjmowała, co pozwalało Marcinowi Komendzie na fajne rozgrywanie. Marcin też kilkukrotnie "gasił światło rywalom". Niezłe spotkanie w ataku zagrał "ZB9", nie miał wyboru, bo jego zmiennik z konieczności zagrał na środku siatki😃. Już mnie niczym ta Reska nie zaskoczy😜. Niemniej jednak "Kwolo" i spółka w odpowiednim momencie "przetkali filtr paliwa" i zgarnęli punkty😛. 

niedziela, 23 lutego 2020

Zamiast play-off jest PLAY ON

źródło: strona internetowa klubu
To już wiedziałem od dawna, lecz gdzieś ciągle tliła się maleńka iskierka nadziei😊. Tylko nie wiem skąd czerpałem tą nadzieję, bo skoro od kilku spotkań ma się przewagę i się jej nie utrzymuje, tylko popełnia szkolne siatkarskie błędy, co pozwala rywalowi wrócić do swojej dobrej i gry i odwrócić nie tylko losy seta, ale i meczu. A MP potrafi z korzystać z takiego prezentu. Możecie mnie zlinczować, ale moim zdaniem, nie zdobędziemy w tym sezonie już punktów, bo i z kim i z czym. Z taką grą może lepiej oddać mecze walkowerem i zakończyć ten wstydliwy sezon😉.

niedziela, 16 lutego 2020

Nowy trener, stary rezultat.

źródło: strona internetowa klubu
Pierwszy raz od kilku kolejek, czekałem na mecz Asseco Resovi Rzeszów. Byłem ciekaw, jak zaprezentuje się zespół pod wodzą nowego szkoleniowca, z drugiej jednak strony wiedziałem, że Włoch to nie magik i zaledwie po kilku dniach treningów pod jego wodzą nie zaczniemy nagle zmiatać rywali z parkietu, lecz miałem cichą nadzieję na lepsze. Pierwsza partia to wypisz, wymaluj poprzednie spotkania, czyli kompletny brak skuteczności w grze na siatce. Więc pomyślałem znów szybki prysznic😉. Kolejne wygrane dwie partie przez siatkarzy z Podpromia, rozbudziły mój apetyt na pełną pulę w tym spotkaniu, lecz Resovia pozwoliła ekipie Jakuba Bednaruka na doprowadzenie do tie-breaka i wygrania spotkania. Jednak doszukiwałbym się po tym spotkaniu pozytywów. Pozytywne wrażenie na mnie wywarła gra Damiana Schulza, który do pewnego momentu rozgrywał dobre zawody, jak Rafała Buszka, który straszył zagrywką i był solidnym punktem w ataku i nieźle przyjmował. Na uwagę zasługuje dobre rozegranie Marcina Komendy i dobra współpraca z Bartłomiejem Krulickim. Nieźle w naszym zespole funkcjonował system blok-obrona, lecz nadal jest nad czym pracować. Jeśli mam być szczery to musiałby stać się siatkarski cud, by play-offy zawitały do Rzeszowa 😋. 

wtorek, 11 lutego 2020

Żal pasiaste serce ściska...

źródło: Strona internetowa klubu
Każda z partii wczorajszego spotkania to kopiuj, wklej pierwszego seta. Zostawaliśmy rozstrzelani przez "Wojskowych" w każdym siatkarskim elemencie i przewaga stawała się do nieodrobienia. Choć nasi siatkarze robili, co mogli i zmniejszali przewagę gospodarzy to za chwilę wszystko wracało normy😥... Tymczasowy trener robił, co mógł, by drużyna próbowała zachować "twarz", by uniknąć kolejnej KOMPROMITACJI, niestety tak się nie stało... Klub z Rzeszowa nie jest TEAMEM, a zlepkiem indywidualności, którzy są chłopcami do bicia... Z klubu, który wywalczył srebrny medal LM i MP, staliśmy klubem przed, którym już nikt nie ma respektu, a rozdaje nam ciosy w każdy meczu. Żal mi żywej ikony klubu, że wrócił do Rzeszowa tylko po to, by uratować klub przed spadkiem, a nie wznieść Puchar, za zdobycie kolejnego MP.... Czy Emanuele Zanini to sposób na kłopoty i uratowanie PlusLigi?   

poniedziałek, 10 lutego 2020

Siedemdziesiątka wybiła!

źródło: Fanpage Polski Związek Narciarski
Spokojnie to tylko ilość miejsc na podium, a nie wiek naszego "Orła z Zębu"😋. Po weekendzie w Sapporo, gdzie nie było za dobrze, bo Kamil rozochocił nas swoją wygraną w Zakopanem. Mühlenkopfschanze, jest jedną z ulubionych skoczni naszego Mistrza (pięć razy na podium, trzy razy na najwyższym jego stopniu). Dlatego też zastanawiałem się, jak na tym "małym macie" wypadnie Kamil Stoch i czy Dawid wróci na podium oraz, czy reszta ekipa zdobędzie punkty, bo jak wiemy z tą resztą różnie bywało. W pierwszej serii "rakieta z Zębu" poszybowała na odległość (139,5 m) i o zaledwie 0,8 pkt wyprzedzał reprezentanta gospodarzy, który poszybował na tę samą odległość, a za ich plecami czaił się norweski wiking - Lindvik i choć skoczył o półtora metra dalej od tej dwójki. To do Kamila tracił 2,9 pkt. Oprócz Kamila po I serii w "10" był jeszcze Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Piotrkowi chyba, ktoś skradł te skarpetki z dynamitem😂, bo swoje zmagania zakończył na 35 miejscu... Sztuka awansu do finałowej "30" nie udała się także: Olkowi Zniszczołowi, Klemensowi Murańce i Andrzejowi Stękale. Niemniej jednak z mega pod jaraniem i nadzieją, że usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego, czekałem na finałową serię konkursową. Słabo dmuchaliśmy pod narty Dawidowi i Kubie, bo było ewidentny brak ruchu powietrza pod narty, w dole skoczni (15,23). Sygnał ostrzegawczy rywalom wysłał, lider Pucharu Świata Stefan Kraft (141m). Nie pozostał mu dłużny Lindvik (143m), jednak wspomnianą dwójkę pogodził Stephan Leyhe (144,5m). Pięści zaciśnięte, wstrzymany oddech, taka reakcja towarzyszyła mi dopóki, nie wyświetliła się, cyferka oznaczająca lokatę naszego "Orła z Zębu", bo wiedziałem, że te 137m. To zbyt mało, by Kamil wygrał czwarty konkurs w Willingen. Niemniej jednak to trzecie miejscu, cieszy zarówno nas, jak i Kamila, jak wygrana. Ku uciesze zgromadzonych kibiców, pierwszy konkurs w karierze wygrał reprezentant gospodarzy, wygrywają tym samym Willingen Five. Dla nas uciechą są myślę punkty Kuby Wolnego, po dłuższej przerwie😉. Oby Kulm było bardziej łaskawe, pogodowo niż Willingen.     

poniedziałek, 3 lutego 2020

Cinek i jego transformacja! :D

Praca własna
Pewnie wielu czytając ten wpis uzna mnie za chwalipiętę i narcyza zapatrzonego w siebie😊. Jednym luty kojarzy się z Walentynkami i całym tym czerwonym szaleństwem, nie mówię, że mnie też nie, ale... W sobotę minęło dokładnie pół roku od powtórzenia zabiegu fibrotomi metodą Ulzibata, a dziś mija dwa i pól roku od wykonania pierwszego zabiegu. Zleciało, sam nie wiem, kiedy... Gdy tak sięgam pamięcią do tego, co wydarzyło się po wykonaniu pierwszego zabiegu do teraz, sam nie mogą w to uwierzyć😋. Żartuję, że doktor chyba oprócz rąk i nóg naciął mi także szare komórki, bo nagle moje myślenie zmieniło się o 180 stopni, zacząłem wierzyć, że MOGĘ SPEŁNIAĆ SWOJE MARZENIA. Jednak, by pierwszy zabieg miał miejsce, musiałem znaleźć odwagę, by zaryzykować i wziąć odpowiedzialność za swoje życie, bo diagnoza, jak pewnie zdążyliście już przeczytać wiele razy nie była pomyślna. Ten zabieg dał mi nie tylko zmniejszone napięcie mięśniowe i większą  ruchomość w stawach, ale przepustkę do walki o marzenia😍. Jest, ktoś kto we mnie wierzył i wierzy nadal, czasem bardziej niż ja sam. Wierzył w to, że bez magicznego skalpela, mogę zacząć się przełamywać. Dzięki Ci za wszystko😊. Może i tak, by było, lecz moje szare komórki mi na to nie pozwalały😏. To nie jest tak, że wykonane nacięcia załatwiły sprawę i czynności same przyszły. Absolutnie nie! Od momentu powrotu z kliniki po pierwszym zabiegu, w głowie zapisał się kod - CODZIENNIE ĆWICZYMY i nie skasował się on do dnia dzisiejszego 😊. Jak widać ten trud i poświęcenie wielu się opłacił, bo niespełna rok temu usłyszałem - tylko sobie zawdzięczasz, że zabieg może zostać powtórzony... Moja decyzja mogła być i była tylko jedna! Chcę jeszcze więcej! Gdyby mi, ktoś dwa i  pół roku temu powiedział, że zacznę jeść prawą ręką, którą nigdy miałem nie jeść (od dwóch tygodni) czy, że będę pionizowany dwa razy dziennie po kwadransie bez większego zmęczenia nóg (od prawie tygodnia). To zapewne wyśmiałbym  go, jak to miało miejsce zanim poddałem się pierwszemu zabiegowi. Jedzenie prawą ręką i dwukrotna pionizacja to tylko część efektów drugiego zabiegu, moi fizjoterapeuci potwierdzą.
Ja wcale nie powiedziałem PASS, zamierzam jeszcze dać czadu👿. Mam o co walczyć i dla kogo, a ktoś tam patrzy z góry czy daję z siebie tyle na, ile mnie stać...😇. To nie jest tak, że moja pewność siebie, wynikła tylko i wyłącznie z samych fibrotomi. To na obozach FAR-u nauczyłem się wierzyć, że stać mnie na wiele i te czynności praktykuję do dziś. Far to nie tylko nabywanie umiejętności samoobsługi i rzeczy z tym związanych, to też miejsce do nawiązywania relacji. Wariacie dzięki, że wytrzymujesz👊. Na cyrenejczykowach oazach zobaczyłem, jak wieloma rzeczami zostałem obdarzony przez Bozie o, których inni mogą tylko pomarzyć... Oaza podobnie, jak i Far jest czasem do nawiązywania relacji, a mogę śmiało rzecz przyjaźni💗.
Już nie mogę się doczekać kolejnych samodzielnych wyjazdów😍. Od dwóch i pół roku nie zadaję sobie pytania - Dlaczego mnie to spotkało? A - Mogę, Potrafię i Działam!

*reszta fotografii archiwum prywatne