sobota, 31 sierpnia 2019

Świat byłby taki ubogi, gdybyśmy się nie spotkali...



Wczorajsze późne popołudnie spędziłem w bardzo miłym towarzystwie. Dlatego też słowa tej oazowej piosenki idealnie pasują jako tytuł. Choć jednych znam dłużej, innych trochę krócej to nie przeszkadza nam, w zbudowaniu relacji, która przetrwa lata. Tak to już jest, że oaza jest nie tylko czasem, który ładuje akumulatory, ale też czasem gdzie spotyka się młodych ludzi, którzy sprawiają, że prawie przez całe dwanaście dni boli Cię szczęka😉. Dzieląc się przy tym nawzajem, tym co mamy najlepsze💗. Nie zabrakło oazowych wspomnień i rozmów na przeróżne tematy. Niektórzy zadbali o to, by była pamiątka. Mam nadzieję, że paparazzi przy najbliższej okazji mnie nie wrzuci do rowu, za dodanie tego zdjęcia😜.  

To spotkanie było dowodem tego, że choć oaza się kończy to znajomości trwają. DZIĘKI EKIPO I DO NASTĘPNEGO!!!😍😎😎


niedziela, 18 sierpnia 2019

Zasoleni! :D


Nasze zielone tereny to dla naszej ekipy zbyt mało, dziś wybraliśmy się do tężni solankowej w Sołonce. Śmiechoterapia połączona z wzdychaniem soli sprawi, że będzie zdrowi, jak ryby 😊. Humory, jak zawsze dopisywały, co widać na fotografiach. Czasem trzeba wybyć z domu, by dowiedzieć się, że wyglądam staro w okularach😋. W sumie szczerość to cecha, która dla mnie jest mega w cenie😎. Do następnego👊





wtorek, 13 sierpnia 2019

NIGDY NIE LEKCEWAŻ SERCA MISTRZA!!! Czyli zagramy na IO.

źródło: Fanpage Polska siatkówka 

POLSKA BIAŁO-CZERWONI!!! Ta melodia towarzyszy mi od niedzieli i pewnie nie tylko mnie 😊. Czy może być inaczej? Plan w 100% na ten moment został wykonany! Z pełnym optymizmem patrzę na turniej IO, z udziałem naszych siatkarzy. Mecz z Tunezją (3:0) był dla mnie meczem, który trzeba było wygrać i o nim zapomnieć. Prawdziwa wojna miała mieć miejsce w sobotę, w meczu z Francuzami (3:0). Wszystko wypaliło Earvin N’Gapeth i spółka choć robili, co mogli – podbijali nasze ataki, jak zwariowani. To koniec końców byli bezradni na świetną grę naszych chłopaków. Nie zawaham się użyć stwierdzenia, że nasi  zagrali tak świetny mecz, jak drugi mecz z Serbami, na bułgarsko-włoskim mundialu. Trójkolorowi zginęli od naszego świetnego systemu blok-obrona po, których rodziły się zabójcze kontry dla naszej ekipy. Nawet jeśli podopiecznym Laurent Tillie udawało się obronić nasze zabójcze ataki, to świetnie nasi „kilerzy” na środku siatki „gasili światło” rywalom. Dokładając do tego zagrywkę, która obok bloku i obrony ustawiła mecz. Czyli jednym słowem mecz paluszki lizać😎. Do pełni szczęścia brakowało nam tylko seta, Słoweńcy do meczu z nami podeszli na zupełnym luzie (3:1). Ustawiając sobie półtora zagrywką i atakami bez respektu dla Mistrzów Świata. I my kibice musieliśmy przeżywać stany przedzawałowe czy, aby na pewno uda się nam wygrać tego jednego seta, by dostać się do siatkarskiego raju. Nagle to, co było naszymi atutami, w meczu z Francją, przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, Jednak końcówkę drugiego seta na naszą korzyść rozstrzygnęła zagrywka Wilfredo Leona. I znaleźliśmy się w siatkarskim raju! Oszalałem ze szczęścia krzycząc – JEDZIEMY!!!💗 Jednak dbając o swoje serce, bo przecież tych horrorów z udziałem naszych Orłów, w tym sezonie będzie jeszcze, co nie miara (EuroVolley Pań i Panów), a nie jestem już taki młody😛. Zrezygnowałem z oglądania dwóch kolejnych setów. Na poważnie nie zazdroszczę trenerowi selekcji przed ME, bo może zabrać jedynie dwunastu, a my mamy taki kłopot bogactwa. Ufam, że i tym razem wybory przyniosą pozytywne zakończenie.    

niedziela, 11 sierpnia 2019

Idę i nie zatrzymuję się! :)


Archiwum prywatne
…Daleko stąd marzenia są… Jeszcze przed 03 sierpnia 2017, sam tak myślałem. Powiem pół żartem, pół serio – wystarczyło trochę szaleństwa, by marzenia stały się rzeczywistością😜. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a może powiem inaczej, Każdy kolejny „mały” sukces rodził jeszcze większą determinację, by próbować wspiąć się wyżej. 01 sierpnia moi ulubieńcy rozpoczynali walkę w MHJW, w krakowskiej Tauron Arenie. Ja zaś udałem się do jednej z krakowskiej klinik, by rozpocząć kolejnego „seta” celem oczywiście jeszcze większa samodzielność. Kochani, gdy podpisywałem potrzebne dokumenty nie miałem, ani chwili zawahania. Jeszcze przed podaniem narkozy dr. spytał  mnie -boisz się? Moją odpowiedzią był uśmiech😊. Nic, że boli. Boleć musi, bo jeszcze większy zakres nacięć, niż za pierwszym razem. Wykonanych jest, aż 19 punktów. Byłem bardzo zdziwiony, przy ściąganiu opatrunków. To pokazuje, że to co wykonywałem przez te dwa lata od pierwszej fibrotomii miało sens. Nie zawsze było łatwo, ale było warto. Dziękuję mojemu teamowi fizjo, za znoszenie moich głupich tekstów i wykonywanie ciężkiej pracy😂. Ja nie zamierzam osiąść na laurach, a wręcz przeciwnie. Ręce ćwiczę już od dnia powrotu domu, a za cztery dni pierwsza pionizacja. Więc nie leniuchuję. Jednak prawdziwa rehabilitacja dopiero przede mną, będą pot i łzy, tylko z jakiego powodu to nie wiem😝. Na szczęście mój człowiek od zadań specjalnych, wie na co mnie stać. Jednak zanim treningi pełną parą, to wcześniej zaczynam coś zupełnie nowego, w moim życiu. Mam na myśli staż w moim wymarzonym zawodzie, a wszystko dzięki udziale w projekcie FAR. A więc będzie się działo! Przystępuję do walki ze słowami osoby, która we mnie kilkanaście lat temu uwierzyła: Cinek jeszcze nie raz siebie zaskoczysz. Zrobię, co w mojej mocy, by tak było.