poniedziałek, 26 lutego 2024

Beniaminek z Częstochowy "powybijał kły" "Wilkom" z Rzeszowa!

By grać skutecznie i wygrywać spotkania, nie trzeba mieć najwyższego budżetu w lidze, a serce do walki. O tym po raz kolejny w tym sezonie przekonała się Asseco Resovia Rzeszów, która została upokorzona nad Podpromiu przez  Exact Systems Hemarpol Częstochowa (1:3).

Choć pierwszy set tego nie zapowiadał, bo zespół z Rzeszowa przycisnął rywala z pola serwisowego, dodajmy do tego błędy własne zawodników trenera Hudziaka. I pierwszy set zakończył się wynikiem (25:17).
Jak za dotykiem złej czarodziejskiej różdżki, obraz gry po stronie graczy w "pasiastych" koszulkach uległ zmianie od drugiego seta. Za sprawą podania ręki Częstochowianom — błędy własne. Bo przecież samo się wygra, a wypłata i tak będzie, czyli dobrze nam znany obraz z tego sezonu 😎. Zespół beniaminka to skrzętnie wykorzystał, poprawiając swoją grę w ataku, a także dokładając punktowy blok. Nie mały udział w tym miało pojawienie się na parkiecie  Byron'a Ketu­ra­kisa, który odmienił rozegranie beniaminka naszej ligi. Promyk nadziei na prowadzenie Asseco Resovii Rzeszów 2:1 w setach. dały zagrywki Adriana Staszewskiego, który zmienił słabo spisującego się Klemena Cebulja i rzeczywiście ta zmiana wniosła, jak i zmiana Łukasza Kozuba za Fabiana Drzyzgę trochę ożywienia w szeregi gwiazdozbioru z Rzeszowa. Nie trwało to jednak długo, bo gracze w niebieskich strojach sercem do walki i zespołowością odrobili straty. Kluczem do zwycięstwa w tej partii dla gości, była seria zagrywek kanadyjskiego rozgrywającego, a także dwa dobre ataki Dawida Dulskiego. Czwarta partia przez dłuższy czas była wyrównana, ale znów dał o sobie znać talent Dawida Dulskiego i to goście byli trzy punkty przed drużyną z Rzeszowa. Choć rzeszowska konstelacja gwiazd zdołała odrobić straty to, więcej wytrzymałości psychicznej miała drużyna spod Jasnej Góry, która wygrała tego seta (24:26). Zgarniając pełną pulę w tym spotkaniu - w pełni zasłużenie. 
Które to już spotkanie gdzie po świetnym secie, nagle widzimy "Reskę". Która wygląda jakby się pierwszy raz, spotkała na siatkarskim parkiecie i była na nim za karę. Zapomniałem, że postawa nie ma znaczenia, bo przelew się będzie zgadzał. Chyba czas, by ktoś się przyznał ze sztabu bądź zawodników, że ta konstelacja gwiazd nie ma charakteru, ani "jaj", by zostawić "pasiaste" serducho" na parkiecie i dać radość kibicom w hali Podpromie. A została zbudowana tylko i wyłącznie po to, by zaspokoić chore ambicje ludzi. Którzy nie mają pojęcia, jak powinien zostać zbudowany zespół, który będzie bił się o medale. Do do tej pory nie mogę pojąć tego, jak zespół z Rzeszowa gra w półfinale Pucharu CEV. Czysto sportowo na to zasługiwała drużyna  Aluronu CMC Warty Zawiercie. Zamiast tego czytamy: jesteśmy w stanie wygrać, z każdym, ale nie wiemy skąd te problemy z mentalem... Czy nie mamy czasu na spokojny trening, bo jest natłok spotkań... W takie tłumaczenia może uwierzą kibice, którzy oglądnęli dopiero kilka spotkań z Waszym udziałem, ale nie ci, którzy, co sezon słyszą to samo 😊.  We współczesnej siatkówce na nikim już nie robi wrażenia nazwa Asseco Resovia Rzeszów, która już przez wszystkich jest rozpisana na siatkarskie detale. Co pokazał Exact Systems Hemarpol Częstochowa po tym jak się podniósł po nokaucie w I secie i "powybijał" "Wilkom" kły. Czapki z głów za charakter i wolę walki! A młody polski talent Dawid Dulski niejednokrotnie przyćmił w ataku Stephena Boyer. Ktoś powie i tak zagramy w play-offach i na nich "Reska" będzie w gazie. Jeśli tak myślisz to, jesteś w błędzie, bo w moim odczuciu wypadnie z nich, już na pierwszym zakręcie. Sorry, volleyball is brutal!

*foto: www.plusliga.pl, fb klubu






czwartek, 22 lutego 2024

"Wilki" wyciągnęły dobry los, czyli Asseco Resovia Rzeszów krok od finału Pucharu CEV!

Wczorajszego wieczoru Asseco Resovia Rzeszów rozegrała pierwszy mecz półfinałowy Pucharu CEV, gdzie na Podpromiu podejmowała tureckie Fenerbahçe Stambuł (3:1).

Przed meczem pewnie wielu kibiców podzielało moje obawy co do postawy "Reski", bo ich ostatnie występy ligowe nie napawały optymizmem. W wyjściowym składzie zobaczyliśmy francusko-słoweńską parę przyjmujących oraz Fabiana Drzyzgę, który ostatnich meczów nie rozpoczynał w podstawowym składzie rzeszowskich "Wilków". Czyżby magia Łukasza Kozuba przestała działać na włoskiego szkoleniowca Asseco Resovii Rzeszów? 😉
Pierwsze II sety można określić krótko: nie trzeba się zbyt wysilać, by prowadzić 2:0. — wystarczy zmienność zagrywki, "gaszenie światła" oraz szalejący na prawym skrzydle Stephen Boyer, W tym momencie wszyscy przed TV, jak i zgromadzeni w hali zaczęli sobie zadawać pytanie: Czy będziemy świadkami szybkiego siatkarskiego prysznicu, a może zadziała syndrom trzeciego seta i samo się wygra? No nie wygrało się, "Pasy" podały ręką graczom z Turcji za sprawą błędów własnych, co sprawiło, iż "poczuli krew". A dobrze nam znani Luborić i Kooy byli ich motorami napędowymi. Tym samym sympatycy tureckiej ekipy mieli nadzieję na doprowadzenie do tie-breaka, zaś kibice "Wilków" wizje, iż złe demony z ostatnich meczów ligowych wracają. I rzeczywiście początek IV seta potwierdzał to, że złe demony wracają. Bo zawodnicy  Fenerbahçe Stambuł rozpoczęli z przytupem tego seta (3:7), jednak od czego się ma takiego bombardiera w polu serwisowym, jakim jest francuski atakujący. To po jego asach serwisowych, a także blokach drużyny z Podpromia, zrobiło się (10:7). Co spowodowało, iż nasi rywale powrócili do popełniania błędów własnych, a w końcowej fazie seta nie do zatrzymania na prawej flance znów był Boyer (MVP). Stało się wtedy, iż do awansu, do finału Pucharu CEV drużynie z Podpromia. Brakuje tylko, albo aż dwa sety.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a wszyscy wiemy, jak chimerycznym zespołem jest Asseco Resovia Rzeszów. Wiemy też, jak trudno się gra na tureckiej ziemi i możemy być świadkami "złotego seta", jak w Sosnowcu. Tymczasem trzeba spróbować odzyskać mocno nadszarpnięte zaufanie kibiców po porażkach w ćwierćfinale Pucharu Polski oraz w olsztyńskiej Uranii.

*foto: fb/klubu  





 

niedziela, 18 lutego 2024

Wycieczka do Uranii, Asseco Resovia Rzeszów przegrywa z Indykpolem AZS Olsztyn.

Asseco Resovia Rzeszów wróciła do walki o ligowe punkty w ramach 22 kolejki Plusligi (3:1).

Choć trudno to nazwać walką po stronie drużynie z Rzeszowa, raczej nazwałbym to teatrem, bo widzieliśmy miny, jak w spektaklu teatralnym po nieudanych akcjach 😎. Gdzie z tych min, ale i postawy na parkiecie można było wyczytać — my jesteśmy tu za karę, ale i tak przelew będzie się zgadzał. Czy tak powinien zachowywać zespół, któremu jedynie czego brak to charakteru oraz woli walki? Jedynym zawodnikiem, któremu chce się "gryźć" parkiet jest Łukasz Kozub. Nie jedna drużyna w naszej lidze chciałaby mieć połowę budżetu, jakim dysponuje Asseco Resovia Rzeszów. Warto jednak pamiętać o tym, że nie grają pieniądze, a zawodnicy. O czym po raz kolejny w tym sezonie przekonały się rzeszowskie "Wilki". Jednak przecież to nie jest ich wina, lecz terminarza i natłoku spotkań. No chyba nie w tym był problem we wczorajszym spotkaniu. Swoją drogą było to mega dziwne spotkanie, gdzie punkty padały seriami, dla jednych bądź drugich. Dziwny był też z tego względu, iż z moich obserwacji wynikało. Jakby trener Medei nie chciał próbować ratować "twarzy" "Reski" w tym spotkaniu, bo jedyną zmianą, jaką widzieliśmy na dłużej, była zmiana Fabiana Drzyzgi za wspomnianego wcześniej Kozuba. Czy aby TJ DeFalco nie kwalifikował do zjazdu "do bazy"? Jego zachowanie po nieudanych świadczyło o tym, że chyba tylko ciałem jest obecny w Rzeszowie, a myślami na innym już kontynencie. 
To zespół z Olsztyna pokazał "Wilkom" czym jest zespołowość i zasłużenie wygrał, bo miał charakter i wolę walki. Zagrał cierpliwie, konsekwentnie, momentami widowiskowo. Dzięki kreatywności Karola Jankiewicza, a także grze zza linii dziewiątego metra. To zwycięstwo Indykpolu AZS-u Olsztyn może się okazać bezcenne, bowiem zawodnicy Javiera Webera coraz szerzej otwierają sobie furtkę z napisem "play-offy". A w przypadku indywidualności z Podpromia, jak szybko się rozpoczną, tak szybko mogą się zakończyć. Bo ta dyscyplina jest równie piękna, jak i brutalna. Zapomniałem jednak, że ta maksyma nie dotyczy Asseco Resovii Rzeszów, bo kto bogatemu zabroni. I na koniec spytam — Dlaczego po porażkach na próżno jest szukać wywiadów zarówno ze szkoleniowcem, jak i Panem Prezesem? W przypadku Pana Prezesa łatwiej  jest ćwiczyć mimikę twarzy za bandami reklamowymi podczas meczów, które tylko pogłębiają zespół niespokojnych rąk i nóg 😉.

*foto: www.plusliga.pl    

 

środa, 14 lutego 2024

"Wilki" z Podpromia nie zobaczą wawelskiego smoka. Bogdanka LUK Lublin powalczy o Puchar Polski!

Asseco Resovia Rzeszów musi odłożyć, na co najmniej rok marzenia o zdobyciu siatkarskiego Pucharu Polski, a czeka już od 1986 roku. We własnej hali w ćwierćfinale uległa zespołowi Bogdanka LUK Lublin (1:3).

Przed meczem moje "pasiaste" 💗 kłóciło się z rozumem 😊. Serce mówiło: SOVIA jest na fali wznoszącej, awansowali do półfinału Pucharu CEV, w ostatniej kolejce pokonali zdecydowanie Stal Nysę. Rozum zaś: To zespół z Lublina jest absolutną rewelacją tego sezonu ligowego. I jest bardziej zdecydowanym faworytem tego ćwierćfinału. 
I kto miał rację? Oczywiście, że rozum, bo "Wilki", choć w pierwszych dwóch partiach. Grały do pewnego momentu tak, że zespół z Lubelszczyzny nie miał nic do powiedzenia. Co dawało rzeszowianom kilku punktową przewagę. A tym samym kibice zgromadzeni w hali Podpromie, jak i przed telewizorami. Mieli nadzieję na "deja vu" z sobotniego meczu ligowego. Nic z tego, bo zawodnicy grający w "Pasiaku" zapomnieli, iż gra się sety do 25-go punktu oraz to, że trzeba, tak wbić rywalowi "wilczego pazura". By nie podniósł się z siatkarskiego parkietu, ale przecież samo się wygra. No nie wygrało się, bo nasz gwiazdozbiór nie jest kolektywem, a zlepkiem indywidualności. Indywidualnościami, którym brak charakteru oraz ognia do walki, by dobić rywala. Jak to mają w naturze te zwierzęta, których przydomek nosi drużyna Asseco Resovii Rzeszów 😉. Co z tego, że udało się złamać przyjezdnych w III secie. Jak w IV secie  mieliśmy powtórkę z pierwszych dwóch partii, dodajmy do tego niemałą ilość błędów własnych w ataku. Skoro siatkarze z Rzeszowa mają problem z mentalnością to, może warto pomyśleć, by w sztabie szkoleniowym był, ktoś z psychologią związany. Choć na chłopski rozum funkcję motywatora powinien pełnić kapitan zespołu 😋. Zanim przejdę do postawy zespołu z Lublina to, zapytam: Dlaczego po raz kolejny przed kamerami musiał się tłumaczyć Łukasz Kozub? Gdzie akurat do jego postawy nie można mieć zastrzeżeń — wystawy "dyszlem" miodzio 😍.  Chyba to kapitan powinien tłumaczyć postawę zespołu 😎.
Zespół Masimo Bottiego zagrał kolektywem i nie dał się całkowicie złamać (poza III setem). Potrafili przeczekać "galop" "Wilków" ze stolicy Podkarpacia, by w końcu zacząć gryźć parkiet w hali Podpromie. Grając cierpliwie w obronie, by zacząć "gasić światło" rzeszowskim indywidualnościom. Dołożyli do tego "kopanie" z pola serwisowego, a także fenomenalną grę swoich skrzydeł. Wspomniane przeze mnie elementy sprawiły, że Bogdanka LUK Lublin dopisała piękną kartę do historii swojego klubu. Bo po raz zagra w turnieju finałowym o siatkarski Puchar Polski. Postawa drużyny z Lublina we wczorajszym spotkaniu, delikatnie przypominała mi postawę "Koziołków" z poprzednich sezonów, gdzie bardzo trudno było ich złamać 😊.

foto: fb/Asseco Resovia Rzeszów
 

  




 



 

wtorek, 13 lutego 2024

Tuomas Sammelvuo lubi zwierzęta (w Pluslidze 😉)!

Najwyraźniej fiński szkoleniowiec chce się przekonać, które zwierzę jest łagodniejsze w "hodowli", czy są to "Koziołki", czy też "Wilki" - mówiąc pół żartem, pół serio 😉

Szkoleniowiec z ojczyzny reniferów oraz Świętego Mikołaja, a zarazem trener reprezentacji Kanady, z którą wywalczył olimpijski bilet na tegoroczne Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.
Jak donoszą siatkarskie portale internetowe od przyszłego sezonu stanie on na czele "wilczej watahy" ze stolicy Podkarpacia, gdzie zastąpi włoskiego szkoleniowca Giampaolo Medei. Który po dwóch latach siedzenia na trenerskim stołku Asseco Resovii Rzeszów powróci do słonecznej Italii, gdzie ma objąć siatkarskiego potentata — Associazione Sportiva Volley Lube. Były już trener "Koziołków" z Kędzierzyna-Koźla, doskonale zna realia plusligowego podwórka, a ma także "trenerskie kwity". Z kędzierzyńskim zespołem wywalczył: srebrny medal w PlusLidze, Puchar Polski, klubowe Mistrzostwo Europy (sezon 2022/2023) oraz Super Puchar Polski (trwający sezon ligowy). Pozostaje zadać pytanie: Czy fiński szkoleniowiec wie o tym, jak szybko w znajdującym się nieopodal hali Podpromie Wisłoku może "utonąć"😎"? Bo wszyscy wiemy, jak gorący bywa trenerski stołek w Asseco Resovii Rzeszów 😉. Presja jest nie tylko ze strony baronów rzeszowskiej siatkówki, ale "pasiastych" kibiców. Którzy chcieliby oglądać swoich idoli na najwyższym stopniu podium w PlusLidze, ale i może arenie międzynarodowej. W Finlandii śnieg szybciej spada niż w naszym kraju, więc może go i nie doczekać jako trener "Wilków😋". "Kwity" to nie wszystko, pozostaje zadać pytanie: Czy fiński szkoleniowiec będzie w stanie zapanować nad rzeszowskimi indywidualnościami? Bo rzeszowskie gwiazdy miewają humory, jak wiemy 😊.  Po aferze w kędzierzyńskiej szatni, mam wobec tego spore wątpliwości, bo moim zdaniem i pewnie nie tylko moim — trener powinien stanąć murem za zespołem,. A jak wiemy w tym przypadku. tak się nie stało.
Cały czas się edukuję, będąc kibicem rzeszowskich 🐺, bo żyłem w przeświadczeniu, iż to trener dobiera sobie zawodników do swojej koncepcji. Ta zasada nie dotyczy klubu z Rzeszowa, bo najpierw poznaliśmy niemalże całą "wilczą watahę" na przyszły sezon ligowy. A dopiero teraz nazwisko trenera, który ją poprowadzi. Cóż kibic siatkówki uczy się całe życie. Kto bogatemu zabroni, jest "zabawka" trzeba się bawić, obyśmy pili Finlandię po sukcesach Asseco Resovii Rzeszów, a nie ze smutku  😛.

*fotografia przerobiona na potrzeby bloga



 

poniedziałek, 12 lutego 2024

"Wilki" rozszarpały żółto-niebieskich!

W minioną sobotę Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie PSG Stal Nysę (3:1). 

Obie ekipy miały o co walczyć, bo ekipa Giampaolo Medei musi bronić czwartej lokaty przed play-offami, zaś zawodnicy Daniela Plińskiego muszą zdobywać punkty, by się w tych play-offach znaleźć. Takie są uroki siatkówki 😉.
"Wilki" lubią zaskakiwać nie tylko postawą, ale także składem, co było widać na twarzy popularnego "Pliny". Asseco Resovia Rzeszów rozpoczęła to spotkanie drugą "6", w której znaleźli się tacy gracze, jak: Bucki, Drzyzga, Cebulj, czy Staszewski. To świadczy tylko o potencjale, jakim dysponuje rzeszowska wataha 🐺. Ten potencjał pozwolił rozszarpać  żółto-niebieskich na parkiecie rzeszowskiego Podpromia, poza partią numer III. Gdzie jak zwykle samo się wygra przy prowadzeniu 2:0 w setach 😎, no nie wygrało się, bo Marokańczyk  El Graoui. Dał sygnał do ataku gościom swoją zagrywką, a tym nadzieję. Na to, że może z Rzeszowa uda się wywieźć jakieś punkty. Pozwólcie jednak, że skupię na tej jasnej stronie mocy Asseco Resovii Rzeszów w tym spotkaniu 😃. Poza tą III wygraną partią to gracze PSG Stali Nysa nie mieli nic do powiedzenia, bo wilcza siła tłamsiła ich, w każdym siatkarskim elemencie. Od pola serwisowego poprzez grę w obronie, aż po grę w ataku.
Widać, że Kapitanowi nie zaszkodziła "zamrażarka", bo swoją grą poprowadził swoich SOVIĘ do wygranej (MVP). Tylko ciekawe, czy to nie jednorazowy wyskok, bo "Uksi" pokazał, że potrafi kreować grę "Pasów". Dodając do tego niezłe zagrywki (4 asy), które siały popłoch w grze przyjezdnych. Fajnie było zobaczyć szalejących w ofensywie; Jakuba Buckiego, Adriana Staszewskiego, którzy są gośćmi na siatkarskim parkiecie. Czy wracającego do wysokiej formy po kontuzji Klemena Cebulja. To cieszy w perspektywie następnych meczów, które czekają rzeszowski klub. Najbliższy już jutro w 1/4 Tauron Pucharze Polski z Bogdanką LUK-iem Lublin. Bogdanką, która wczoraj pokonała we własnej hali Projekt Warszawa. Więc będzie ciekawie i emocjonująco, mam taką nadzieję 😎. Fajnie w tym spotkaniu wypadli nasi środkowi widać, że absencję Kuby Kochanowskiego fajnie wykorzystał Bartłomiej Mordyl, w którego poczynaniach widać coraz to większą pewność. Co do Jakuba Lewandowskiego to wszyscy wiemy, że na pewno nie wygryzie zdrowego "Wuja Karola", ale na pewno wobec braków kadrowych na tej pozycji, musi być "pod prądem".

*foto: fb/Asseco Resovia Rzeszów 






piątek, 9 lutego 2024

"Wilczą watahę" nie jest łatwo przechytrzyć! Czyli Asseco Resovia Rzeszów wygrała "złotego seta" i awansowała półfinału Pucharu CEV!


Siatkówka jest piękną oraz okrutną dyscypliną po raz kolejny o tym się przekonaliśmy. A dowodem tego był rewanżowy mecz pomiędzy Aluronem CMC Wartą Zawiercie, a Asseco Resovią Rzeszów. Którego stawką był awans do półfinału Pucharu CEV.

Przed rewanżem było wiadomo, że zawodnicy trenera Michała Winiarskiego na pewno nie będą w stanie zagrać, tak słabego meczu, jak to miało miejsce tydzień temu na Podpromiu. Ostrzyliśmy sobie zęby na na pojedynki ultra ofensywnego tria po obu stronach siatki; Trevor Clevenot, Bartosz Kwolek i Karol Butryn (Aluron CMC Warta Zawiercie), Yacine Louati, Torey DeFalco i Stephen Boyer (Asseco Resovia Rzeszów).
Co tu dużo mówić byliśmy świadkami dobrego widowiska, gdzie rzeszowskie przyjęcie zostało rozstrzelane przez ultra ofensywne trio graczy z Zawiercia oraz serwującego z chirurgiczną precyzją asy serwisowe Mateusza Bieńka. Rzeszowskim "Wilkom" najwyraźniej, ktoś odebrał ten argument, bo nie robiliśmy tym elementem kompletnie krzywdy graczom z Zawiercia. Dodajmy do tego fenomenalnie funkcjonujący po ich stronie, system blok-obrona, który pozwalał im zadawać ciosy w kontrataku. Skrzydła Aluronu CMC Warty Zawiercie pokazały, że ich słaby występ na Podpromiu, był jedynie wypadkiem przy pracy.
A ataki Trevora Clevenot z lewej flanki to istna siatkarska maestria, na którą Asseco Resovia Rzeszów. Potrafiła jedynie odpowiedzieć  kolejnym dobrym występem francuskiego duetu, bo wyraźnie "pod grą" był TJ-DeFalco, obrazu gry nie zmienił jego zjazd "do bazy". Bo przecież wracający po kontuzji Klemen Cebulj, nie mógł okazać się cudownym panaceum. Na bolączki "Wilków", na lewym skrzydle. I stało się jasne, że o tym, kto zagra w półfinale pucharu "drugiego gatunku", zadecyduje "złoty set". Czyli nic innego, jak tie-break, a jak wiemy, rządzi się on swoimi prawami 😎. O tym dobitnie przekonali się zarówno zawodnicy, jak i kibice obu ekip. Przyznam szczerze, że przecierałem oczy ze zdumienia. Patrząc na to, jak po takim nokaucie z desek podnosi się SOVIA. Bo w przeciągu pięciu minut role się odwróciły. To zespół z Rzeszowa zaczął fenomenalnie bronić ataki "Jurajskich Rycerzy", a także "gasić im światło". Według mnie to był jeden ze składowych tego klucza do zwycięskiego "złotego seta". Obok tego, że "Wilki" zareagowały odpowiednio mentalnie. Tak, jak oni zareagowali odpowiednio, tak "Jurajscy Rycerze" przegrali go przez zbyt dużą pewność siebie przed nim. Cóż taki jest sport, a siatkówka jest tak samo piękna, jak i okrutna😍! Zespołowi trenera Winiarskiego dziękujemy za walkę, a my czekamy na półfinałowe starcie z Fenerbace Stambuł, oby z innym zakończeniem niż w przypadku Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle 😉.

foto: Monika Pliś Fotografia     

poniedziałek, 5 lutego 2024

Hit kolejki w Kędzierzynie- Koźlu dla "Wilków".


Drużyny z Kędzierzyna-Koźla i Rzeszowa przystąpiły do hitu 20 kolejki naszej ligi, podbudowane zwycięstwami w europejskich pucharach.

W normalnych warunkach my kibice liczylibyśmy na duże granie i pewnie pięciosetowe spotkanie. Jednak o takim scenariuszu mogliśmy tylko pomarzyć, bo nad Grupą Azoty ZAKS-ą Kiędzierzyn-Koźle w tym sezonie ciąży jakieś fatum. W tym spotkaniu z powodu infekcji wirusowej nie zagrali: Łukasz Kaczmarek z Bartoszem Bednorzem. 
Chyba nikt w najśmielszych snach nie przypuszczał, że ZAKSA kiedykolwiek będzie musiała korzystać z usług... pracownika rady miasta — Krzysztofa Zapłackiego  oraz członka sztabu szkoleniowego — Justina Ziółkowskiego, którzy zagrali na przyjęciu. Mimo takich, a nie innych zajmowanych stanowisk, posiadają wcale nie małe umiejętności siatkarskie. Bo napsuli przyjezdnym sporo krwi swoją grą. Za przegrane spotkania na ogół nie powinno się chylić czoła i bić braw. Jednak w tym przypadku należy zrobić wyjątek od reguły i bić brawa "Koziołkom" za postawę wczorajszym spotkaniu i serducho walki i życzyć im zdrowia 😊. Asseco Resovia Rzeszów zrobiła to, co do niej należało, czyli wykorzystała nieobecność dwóch filarów kędzierzyńskich "Koziołków". Pierwszy set to istna demolka graczy w czarnych koszulkach za sprawą taktycznej zagrywki — widać od kilku spotkań, że to jest skuteczną bronią rzeszowskich "Wilków". Spowodowała nie tylko szybki zjazd "do bazy"  Daniela Chiţigoi, ale też zabawę Stephena Boyera i Torey'a DeFalco w ataku. Kolejne dwie partie były bliźniaczo podobne do siebie za sprawą dobrej postawy Bartłomieja Klutha w polu serwisowym, który zbudował Kędzierzynianom przewagę, a wspomniani wcześniej Ziółkowski i Zapłacki, zagrali na skrzydłach bez respektu dla gwiazd z Podpromia. Co dawało kibicom zgromadzonym w hali, nadzieję na przedłużenie meczu, a zawodnicy ze stolicy Podkarpacia musieli gonić wynik i robili to skutecznie (0:3).
Dzięki jakości siatkarskiej swoich skrzydeł oraz Karola Kłosa (MVP86% skutecznego ataku w całym meczu). To kolejne świetne zawody w wykonaniu "Wuja Karola", który pokazuje, że PESEL jest bez znaczenia 😊.
Jako kibic polskiej siatkówki z trwogą patrzę w stronę środowego rewanżowego barażowego spotkania w siatkarskiej Champions League trzykrotnego klubowego Mistrza Europy 😢. A zawodnicy Giampaolo Medei muszą zapomnieć o tej wygranej. I skupić się na rewanżowym spotkaniu o półfinał Pucharu CEV. Bo dwa sety to z pozoru tak nie wiele, mogą się okazać czymś bardzo trudnym do zdobycia. Jeśli nie podejdzie z odpowiednim zaangażowaniem. Na koniec spytam: Jaki sens robienia podwójnej zmiany? Która i tak nie wnosi 😉.

*foto: fb/klubu

sobota, 3 lutego 2024

Przegryzione zbroje i połamane szable "Jurajskich Rycerzy" na Podprpmiu! Czyli Asseco Resovia Rzeszów bliżej półfinału Pucharu CEV.

Rzeszowskim "Wilkom" po nieudanej przygodzie z siatkarską Champion Legaue przyszło walczyć o półfinał "pucharu drugiej kategorii". Bo tak nazywany jest Puchar CEV.

Tak się akurat złożyło, że niezależnie od tego, kto wygra ten dwu mecz. To i tak w półfinale zagra przedstawiciel PlusLigi, bo jedną z par ćwierćfinałowych tworzą Aluron CMC Warta Zawiercie z Asseco Resovią Rzeszów.
Pamiętając IV seta meczu plusligowego z Jastrzębskim Węglem oraz to, z jakiej strony zaprezentowało się Zawiercie w meczu z "Pasami". To trudno było mi obstawiać taki wynik (3:0). Po atmosferze na trybunach, jak i oprawie oraz jakości sędziowania było widać, że ta rywalizacja ma inną rangę niż spotkania w siatkarskiej Lidze Mistrzów. To spotkanie ze strony "Wilków" można podsumować zdaniem, jak chcą to, potrafią 😛. Najwyraźniej zawodnicy trenera Winiarskiego podeszli zbyt pewni siebie do tego spotkania i zlekceważyli "Pasów" po zwycięstwie u siebie w lidze. Bo po ich stronie było sporo niedokładności, a rozegranie Miguela Tavaresa nie było już tak dokładne, jak w meczu ligowym. Przez co ich Kapitan był wyłapywany na pasywnym bloku, a Karol Butryn najwyraźniej nie był "zalogowany" w tym spotkaniu, bo raz po raz "gaszono mu światło". To spotkanie pokazało, ile ofensywnie dla zespołu z Zawiercia, znaczy Mateusz Bieniek i Karol Butryn. Teraz kilka słów o postawie Asseco Resovii Rzeszów. Pochwała należy się naszemu rozgrywającemu za grę w asekuracji i obronie, a także za przerzuty, które doprowadzały do szału gości, a nam dawały skuteczne kontry.
Cuda w obronie, jak i w grze ofensywnej  wyprawiał Yacine Louati (MVP). Może warto go mieć w "wilczej watasze" w przyszłym sezonie 😎. Bo razem ze Stephenem Boyer, który bawił się na prawej flance w ataku, potwierdzają swą siatkarską jakość, grając w "Pasiaku". Dawno nie widzieliśmy tak skoncentrowanego na siatkówce TJ-a DeFalco, który bawił się na lewym skrzydle w ataku z piłek sytuacyjnych. "Wujo Karol" pokazał, że jest, jak wino, bo po jego "gaszeniu światła", rywale widzieli tylko ciemność 😆. Jak widzieliśmy, nie trzeba wcale mocno zagrywać, by rozmontować szyki obronne rywala, wystarczy zagrywka taktyczna.
Do awansu, do półfinału Asseco Resovii Rzeszów wystarczą dwa wygrane sety, lecz pamiętajmy o tym, że każdy mecz to inna historia. Jednak sytuacja drużyny trenera "Winiara" jest trudna, bo muszą liczyć na "złotego seta". Warto jednak pamiętać, że siatkówka jest kobietą, a więc jest zmienna 😋.

*foto: strona internetowa PlusLigi, fb klubu