czwartek, 22 lutego 2024

"Wilki" wyciągnęły dobry los, czyli Asseco Resovia Rzeszów krok od finału Pucharu CEV!

Wczorajszego wieczoru Asseco Resovia Rzeszów rozegrała pierwszy mecz półfinałowy Pucharu CEV, gdzie na Podpromiu podejmowała tureckie Fenerbahçe Stambuł (3:1).

Przed meczem pewnie wielu kibiców podzielało moje obawy co do postawy "Reski", bo ich ostatnie występy ligowe nie napawały optymizmem. W wyjściowym składzie zobaczyliśmy francusko-słoweńską parę przyjmujących oraz Fabiana Drzyzgę, który ostatnich meczów nie rozpoczynał w podstawowym składzie rzeszowskich "Wilków". Czyżby magia Łukasza Kozuba przestała działać na włoskiego szkoleniowca Asseco Resovii Rzeszów? 😉
Pierwsze II sety można określić krótko: nie trzeba się zbyt wysilać, by prowadzić 2:0. — wystarczy zmienność zagrywki, "gaszenie światła" oraz szalejący na prawym skrzydle Stephen Boyer, W tym momencie wszyscy przed TV, jak i zgromadzeni w hali zaczęli sobie zadawać pytanie: Czy będziemy świadkami szybkiego siatkarskiego prysznicu, a może zadziała syndrom trzeciego seta i samo się wygra? No nie wygrało się, "Pasy" podały ręką graczom z Turcji za sprawą błędów własnych, co sprawiło, iż "poczuli krew". A dobrze nam znani Luborić i Kooy byli ich motorami napędowymi. Tym samym sympatycy tureckiej ekipy mieli nadzieję na doprowadzenie do tie-breaka, zaś kibice "Wilków" wizje, iż złe demony z ostatnich meczów ligowych wracają. I rzeczywiście początek IV seta potwierdzał to, że złe demony wracają. Bo zawodnicy  Fenerbahçe Stambuł rozpoczęli z przytupem tego seta (3:7), jednak od czego się ma takiego bombardiera w polu serwisowym, jakim jest francuski atakujący. To po jego asach serwisowych, a także blokach drużyny z Podpromia, zrobiło się (10:7). Co spowodowało, iż nasi rywale powrócili do popełniania błędów własnych, a w końcowej fazie seta nie do zatrzymania na prawej flance znów był Boyer (MVP). Stało się wtedy, iż do awansu, do finału Pucharu CEV drużynie z Podpromia. Brakuje tylko, albo aż dwa sety.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a wszyscy wiemy, jak chimerycznym zespołem jest Asseco Resovia Rzeszów. Wiemy też, jak trudno się gra na tureckiej ziemi i możemy być świadkami "złotego seta", jak w Sosnowcu. Tymczasem trzeba spróbować odzyskać mocno nadszarpnięte zaufanie kibiców po porażkach w ćwierćfinale Pucharu Polski oraz w olsztyńskiej Uranii.

*foto: fb/klubu  





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz