Drużyny z Kędzierzyna-Koźla i Rzeszowa przystąpiły do hitu 20 kolejki naszej ligi, podbudowane zwycięstwami w europejskich pucharach.
W normalnych warunkach my kibice liczylibyśmy na duże granie i pewnie pięciosetowe spotkanie. Jednak o takim scenariuszu mogliśmy tylko pomarzyć, bo nad Grupą Azoty ZAKS-ą Kiędzierzyn-Koźle w tym sezonie ciąży jakieś fatum. W tym spotkaniu z powodu infekcji wirusowej nie zagrali: Łukasz Kaczmarek z Bartoszem Bednorzem.
Chyba nikt w najśmielszych snach nie przypuszczał, że ZAKSA kiedykolwiek będzie musiała korzystać z usług... pracownika rady miasta — Krzysztofa Zapłackiego oraz członka sztabu szkoleniowego — Justina Ziółkowskiego, którzy zagrali na przyjęciu. Mimo takich, a nie innych zajmowanych stanowisk, posiadają wcale nie małe umiejętności siatkarskie. Bo napsuli przyjezdnym sporo krwi swoją grą. Za przegrane spotkania na ogół nie powinno się chylić czoła i bić braw. Jednak w tym przypadku należy zrobić wyjątek od reguły i bić brawa "Koziołkom" za postawę wczorajszym spotkaniu i serducho walki i życzyć im zdrowia 😊. Asseco Resovia Rzeszów zrobiła to, co do niej należało, czyli wykorzystała nieobecność dwóch filarów kędzierzyńskich "Koziołków". Pierwszy set to istna demolka graczy w czarnych koszulkach za sprawą taktycznej zagrywki — widać od kilku spotkań, że to jest skuteczną bronią rzeszowskich "Wilków". Spowodowała nie tylko szybki zjazd "do bazy" Daniela Chiţigoi, ale też zabawę Stephena Boyera i Torey'a DeFalco w ataku. Kolejne dwie partie były bliźniaczo podobne do siebie za sprawą dobrej postawy Bartłomieja Klutha w polu serwisowym, który zbudował Kędzierzynianom przewagę, a wspomniani wcześniej Ziółkowski i Zapłacki, zagrali na skrzydłach bez respektu dla gwiazd z Podpromia. Co dawało kibicom zgromadzonym w hali, nadzieję na przedłużenie meczu, a zawodnicy ze stolicy Podkarpacia musieli gonić wynik i robili to skutecznie (0:3).Dzięki jakości siatkarskiej swoich skrzydeł oraz Karola Kłosa (MVP; 86% skutecznego ataku w całym meczu). To kolejne świetne zawody w wykonaniu "Wuja Karola", który pokazuje, że PESEL jest bez znaczenia 😊.
Jako kibic polskiej siatkówki z trwogą patrzę w stronę środowego rewanżowego barażowego spotkania w siatkarskiej Champions League trzykrotnego klubowego Mistrza Europy 😢. A zawodnicy Giampaolo Medei muszą zapomnieć o tej wygranej. I skupić się na rewanżowym spotkaniu o półfinał Pucharu CEV. Bo dwa sety to z pozoru tak nie wiele, mogą się okazać czymś bardzo trudnym do zdobycia. Jeśli nie podejdzie z odpowiednim zaangażowaniem. Na koniec spytam: Jaki sens robienia podwójnej zmiany? Która i tak nie wnosi 😉.
*foto: fb/klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz