środa, 31 października 2018

[FELIETON] Czarne barwy “Pasów”! :(

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

Liga wystartowała na dobre, co kolejka to zaskakujące rezultaty, dzięki temu faworyci są tylko na papierze. Jednak nie wszyscy mają powody do śmiechu…

Przed startem Ligi Mistrzów Świata mówiło się, że Asseco Resovia Rzeszów ma mocny skład i będzie bić się o medale. Na chwilę obecną to jest walka o utrzymanie, a nie o plusligowe laury. Klub z Rzeszowa zajmuje ostatnie miejsce w ligowej hierarchii. A, jak wiemy kibice ze stolicy Podkarpacia są głodni sukcesów swoich pupilii. Po najbardziej nie udanym od lat sezonie szósta lokata, teraz przyszedł czas na dopełnienie tego stanu, czyli najgorszy od wielu lat start sezonu – cztery porażki z rzędu. Przed każdym meczem rzeszowscy fani siatkówki liczyli na cud i kolejne punkty do ligowej tabeli. To nie jest żaden „Harry Potter”, lecz smutne realia rzeszowskiej siatkówki ;) Pieniądze i branie topowych graczy, nie zawsze jest gwarancją punktów i sukcesów, wymówką niech nie będzie nowy skład i potrzebny czas na zgranie, tą śpiewkę słyszymy już od 3 sezonów! Każdy zespół PlusLigi przechodzi zmiany personalne. W zespole z Rzeszowa nie ma team spritit! Posłużę się tutaj przykładem Trefla Gdańsk mimo ogromnych kłopotów finansowych okazał się „czarnym koniem” minionego sezonu. Pokazał, że nie musi mieć gwiazd, ani milionowego budżetu, by bić się o medale, ale trenera z „jajami”. Niestety w klubie z Rzeszowa, filozofia jest odwrotna do filozofii klubu z Gdańska ;). „Depo” dla Resovi, był za młody, by grać podobnie, jak i Mistrz Świata – Aleksander Śliwka. Jak pokazuje liga Ci młodzi, gniewni radzą sobie lepiej niż ich następcy w Resovi. Słabą dyspozycję zespołu tłumaczono też występem graczy Asseco Resovi , w zakończonych miesiąc temu tak udanych dla nas Mistrzostwach Świata. Popatrzmy na grę Bartosza Kurka czy Olka Śliwkę, Mateusza Bieńka i „Zatiego”. Ci zawodnicy także grali na Mistrzostwach Świata. Można to opisać słowami z „Potopu” Henryka Sienkiewicza - Kończ waść, wstydu oszczędź. Przyznam szczerze, że czekałem razem z rzeszowskimi kibicami, kiedy trener Kowal pożegna się z posadą trenera rzeszowskiego klubu, bo jak mówi polskie przysłowie – Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Trener Kowal nie miał żadnego pomysłu na rzeszowski zespół, żonglował zawodnikami niczym na cyrkowej arenie ;) Moja i rzeszowskich miłośników siatkówki prośba została wysłuchana. Podobno decyzja o zmianie trenera, była już podjęta przed meczem ze szczecińską Stocznią.

Nazwisko nowego trenera wydaje się zbyt szokujące, ale pamiętamy , jak Gheorghe Cretu prowadził drużynę z Lubina, była ona jedną z rewelacji dwa sezony temu. Nowy trener, nowa karta  Tylko czy „Gianni” ułoży coś z „klocków Kowala”, w przeciągu miesiąca? Bo za nie cały miesiąc startują KMŚ. Choć „paka” jest naprawdę mocna to, jak na razie czołowymi postaciami rzeszowskiej Asseco Resovi są tylko: „Możdzer”, David Smith, Rafael Redwitz i Jakub Jarosz. Miejmy nadzieję, że pod wodzą rumuńskiego szkoleniowca reszta zawodników się „obudzi” i wyruszą z powodzeniem na „wilcze łowy”. Dając tym samym wiele powodów do radości „pasiastym” kibicom”, bo rzeszowska siatkówka zasługuje na to, by wrócić na siatkarskie salony.

Czy Cretu wskrzesi na nowo ducha walki już w sobotnim spotkaniu z MKS-em Będzin? I tym samym Resovia zacznie marsz w górę tabeli? Rywal teoretycznie najsłabszy, ale rzeczywistość ligowa okazuje się zupełnie inna ;)



Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka 


poniedziałek, 29 października 2018

Czy "Gianni" zgasi czerwoną rzeszowską latarnie?!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów 

Kto liczył na cud ten się przeliczył, Asseco Resovia Rzeszów przegrała czwarty mecz z rzędu i z jednym „oczkiem” na swoim koncie, zajmuje 13 miejsce w tabeli. To nie jest powieść fantastyczna, lecz smutne realia rzeszowskiej siatkówki… Będę szczery  ten mecz mi się nie podobał z dużą ilością błędów własnych po obu stronach, jednak co tu dużo mówić Bartek Kurek w gazie = punkty dla drużyny ze Szczecina. I podopieczni Mieszko Gogola wygrali zasłużenie ;) W zasadzie o postawie „Pasów” nie powinienem pisać, bo i co tu pisać: zagrywka to największa „pięta Achillesowa”, szukający kapoka, by nie utonąć Mateusz Mika. Robiący wszystko co mogli – Rossard i Możdżonek. Spore ożywienie wniosło też pojawienie się Redwitza i Jarosza. Jednak to za mało, by pokonać łapiącą wiatr w żagle szczecińską Stocznie. Przyznam szczerze, że czekałem kiedy trener Kowal pożegna się z posadą trenera rzeszowskiego klubu, bo jak mówi polskie przysłowie – Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Trenerze dziękujemy za wszystkie sukcesy odniesione z naszym klubem i życzymy powodzenia, w dalszej karierze trenerskiej. Nazwisko nowego trenera wydaje się zbyt szokujące, ale pamiętamy , jak Gheorghe Cretu prowadził drużynę z Lubina, była ona jedną z rewelacji dwa sezony temu. Nowy trener, nowa karta ;) Tylko czy „Gianni” ułoży coś z „klocków Kowala”, w przeciągu miesiąca? Bo za nie cały miesiąc startują KMŚ. Czy nowy trener wydobędzie nasz klub z kryzysu, byśmy mogli cieszyć się nawo grą naszej drużyny? Czy przygoda nowego trenera z rzeszowską siatkówką potrwa dłużej niż trenera Serniottiego? Na te pytania poznamy odpowiedź kibicującym naszym. Good luck „Gianni”! ;)    

środa, 24 października 2018

LN: Polskie Orły gospodarzem turnieju inaugurującego.


Jeszcze mamy w pamięci obronę tytułu Mistrza Świata, PlusLiga się rozkręca. Nie sposób jednak nie myśleć o przyszłorocznym sezonie reprezentacyjnym.

Orły Heynena będą gospodarzami inaugurującego turnieju, który zostanie w dniach 29 maja do 2 czerwca. Jednak miejsce rozegrania turnieju nie jest jeszcze znane.

Liga Narodów od tego sezonu zastąpiła Ligę Światową, a triumfatorami pierwszej edycji zostali Rosjanie.

Przyszłoroczna edycja odbędzie się według takiej samej formuły. 16 reprezentacji będzie rywalizować w pięciu turniejach, a pięć najlepszych z klasyfikacji generalnej plus gospodarz wystąpią w Final Six.

Terminarz Ligi Narodów mężczyzn:

 1. tydzień (31 maja-2 czerwca):
   
     Grupa 1: Chiny (gospodarz), Niemcy, Iran, Włochy
     Grupa 2: Argentyna (gospodarz), Bułgaria, Kanada, Portugalia
     Grupa 3: Polska (gospodarz), USA, Brazylia, Australia
     Grupa 4: Serbia (gospodarz), Francja, Rosja, Japonia
   
     2. tydzień (7-9 czerwca):
   
     Grupa 5: Chiny (gospodarz), Bułgaria, Polska, Francja
     Grupa 6: Rosja (gospodarz), USA, Włochy, Portugalia
     Grupa 7: Japonia (gospodarz), Argentyna, Brazylia, Iran
     Grupa 8: Kanada (gospodarz), Niemcy, Australia, Serbia
   
     3. tydzień (14-16 czerwca):
   
     Grupa 9: Portugalia (gospodarz), Brazylia, Chiny, Serbia
     Grupa 10: Bułgaria (gospodarz), Japonia, Włochy, Australia
     Grupa 11: Iran (gospodarz), Kanada, Polska, Rosja
     Grupa 12: Francja (gospodarz), Argentyna, USA, Niemcy
   
     4. tydzień (21-23 czerwca):
   
     Grupa 13: USA (gospodarz), Japonia, Chiny, Kanada
     Grupa 14: Włochy (gospodarz), Argentyna, Serbia, Polska
     Grupa 15: Iran (gospodarz), Francja, Portugalia, Australia
     Grupa 16: Brazylia (gospodarz), Bułgaria, Niemcy, Rosja
   
     5. tydzień (28-30 czerwca):
   
     Grupa 17: Australia (gospodarz), Argentyna, Chiny, Rosja
     Grupa 18: Brazylia (gospodarz), Włochy, Kanada, Francja
     Grupa 19: Bułgaria (gospodarz), Iran, Serbia, USA
     Grupa 20: Niemcy (gospodarz), Japonia, Polska, Portugalia
   
     Turniej finałowy (10-14 lipca)
   
     USA (gospodarz) plus pięć najlepszych drużyn z rundy zasadniczej


Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka 

wtorek, 23 października 2018

Sięgamy dna...

źródło: Fanpage Echo siatkówki

Kończ waść, wstydu oszczędź! Staram się nie używać frazeologizmów literackich w tekstach sportowych. Jednak cytat z „Potopu” Henryka Sienkiewicza idealnie pasuje do tego cyrku, który przedstawia swoim kibicom drużyna Asseco Resovi Rzeszów. O grze naszych siatkarzy we wczorajszym meczu z  Katowicami, nie mogę nic pozytywnego napisać i nie napiszę. Mieliśmy problem we wszystkich siatkarskich elementach. GKS Katowice wygrał zasłużenie. Brawa dla Dominika Depowskiego, Karola Butryna (MVP) i Marcina Komendy. To ta trójka poprowadziła „Giekse” do zwycięstwa, za trzy punkty we wczorajszym spotkaniu. „Depo” dla Resovi, był za młody, by grać podobnie, jak i Mistrz Świata – Aleksander Śliwka. Przecież nasz zespół potrzebuje od razu gotowy produkt do gry, który i tak z czasem ulegnie zniszczeniu pod ręką trenera Kowala  a nie perspektywicznych chłopaków, którzy mają serce do walki. Tak mniej więcej brzmiała wypowiedź trenera Kowala po ostatnim meczu z JW, w poprzednim sezonie iż my potrzebujemy gwiazd, bo nie mamy czasu ogrywać młodych. Jeśli chcemy zdobywać trofea. Absolutnie nie twierdzę, że Mateusz Mika i pozostali przyjmujący tego serca do walki nie mają. Wszyscy wiemy ile od przyjęcia zależy, a jak widzieliśmy nasza drużyna we wczorajszym meczu. Miała ogromny problem, trochę ożywienia zarówno w przyjęciu, jak w ataku przyniosła zmiana Thibault Rossard za Rafała Buszka. Mimo kilku piłek setowych i nadziei na  czwartego seta wszyscy wiemy, jak się skończyło… Nie zwalajmy wszystkiego tylko i wyłącznie na zmęczenie naszych „Wilków” grą w Mistrzostwach Świata. Popatrzmy na grę Bartosza Kurka czy Olka Śliwki, Mateusza Bieńka i „Zatiego”. Ci zawodnicy także grali na Mistrzostwach Świata. Drugą wymówką niech nie będzie też nowy skład i potrzebny czas na zgranie, tą śpiewkę słyszymy już od 3 sezonów! Każdy zespół PlusLigi przechodzi zmiany personalne. W naszym zespole nie ma team spritit! Posłużę się tutaj przykładem „mojej” drugiej drużyny. Trefl Gdańsk mimo ogromnych kłopotów finansowych okazał się „czarnym koniem” sezonu. Pokazał, że nie musi mieć gwiazd, ani milionowego budżetu, by bić się o medale, ale trenera z „jajami”. Niestety w naszym klubie filozofia jest odwrotna do filozofii klubu z Gdańska ;) Kiedy wreszcie włodarze klubu zrozumieją, że nie tędy droga do sukcesów, a do bicia się o utrzymanie? Niestety chyba nie prędko. W pełni popieram gwizdy kibiców na wczorajszym meczu i popieram TRENER KOWAL MUSI ODEJŚĆ!!! Jak ja się cieszę, że trener Kowal nie objął kadry narodowej, bo pewnie po pierwszej fazie pakowalibyśmy walizki, a na Okęciu słyszelibyśmy wymówki ;)  
Tylko czy inny trener będzie tak tańczył, jak władze zagrają? ;) Możecie mnie z hejtować, trudno ja ukazuję bolesną prawdę rzeszowskiej siatki ;)

czwartek, 18 października 2018

ONICO zgasiło rzeszowskie gwiazdy!

źródło: Fanpage Volleyworld - świat męskiej siatkówki

Patrząc na wyniki pierwszej kolejki PlusLigi i mając w pamięci sobotni mecz z drużyną z Zawiercia, byłem niemal pewien, że przegramy spotkanie z ONICO. Wiem podpadłem tym zdaniem wielu kibicom Asseco Resovi Rzeszów, trudno przeżyję ;) Bo o optymizm, było i jest mi trudno przed kolejnymi spotkaniami. Gdy wychodziła na parkiet nasza „6” pomyślałem – „Trener Kowal to polski Vital Heynen, bo znów zamieszał składem” ;D Jednak skutek, był całkowicie odwrotny, jak widzieliśmy. Z całym szacunkiem, ale coachowi rzeszowskiego zespołu sporo brakuje do charyzmatycznego Belga. Podopieczni Stephane’a Antigi nie wygrali tego mecz indywidualnościami, lecz teamem. Choć nie bez znaczenia, były zagrywki „Kwolo”, bo to od nich zaczęło się wszystko, co złe w pierwszej partii. Swoje w ataku dołożył Araujo (MVP). Nie bez znaczenia, był blok warszawskiej drużyny, który „gasił światło” rzeszowskiej konstelacji gwiazd. Brawo ONICO, tak powinno grać się w siatkówkę! Drugi set to po raz kolejny, set przegrany na własne życzenie. Mając pięć „oczek” z przodu i wydawało się, że w meczu będzie remis, ale „Wilki” pozwoliły rywalowi nie tylko na dogonienie ich, ale wygranie drugiego seta. Trzecia partia wlała odrobinę nadziei w nasze serca, bo to Warszawa popełniała więcej błędów własnych, a w naszej drużynie pojawił się ten nieprzewidywalny siatkarski element – blok. I pojawiła się szansa na doprowadzenie do tie-breaka. Jednak na nic zdała się seria atomowych zagrywek – Davida Smitha, bo i tak przegraliśmy. I po dwóch kolejkach drużyna z Podkarpacia zajmuje dziesiątą lokatę w tabeli PlusLigi, z zaledwie dwoma „oczkami” na koncie. Czy tak ma wyglądać rzeszowski zespół w tym sezonie? Może być jeszcze gorzej, bo przed nami mecze z Katowicami, które urwały punkty ”Gdańskim lwom” i szczecińską Stocznią. Więc nie zdziwię się, jak po tych dwóch kolejnych spotkaniach, siatkarze z Rzeszowa będą „czerwoną latarnią”, w ligowej tabeli. To ilość błędów własnych, niska skuteczność w ataku oraz nie najlepsze przyjęcie. Przesądziły o braku punktów, we wczorajszym spotkaniu. Choć Damian Schulz robił co mógł, by pomóc doprowadzić do piątej partii spotkania. Rafał Buszek, jak na razie nie przekonał mnie swoją grą do siebie. Natomiast z ciekawością będę obserwował grę Nicolasa Serszenia potrafi utrudnić przyjęcie rywalowi swoją zagrywką. Może brakuje mu regularności w ataku, ale moim zdaniem wszystko przed nim. Jego pojawienie się na parkiecie wniosło trochę spokoju, w elemencie przyjęcia. W moim odczuciu ma papiery na solidnego przyjmującego. Tylko czy trener K nie zepsuje tego młodego zawodnika? Ma do tego typu rzeczy niewątpliwy dar ;) Czy po poniedziałkowym spotkaniu będę miał dla Was bardziej optymistyczne wieści? Chciałbym, jednak nic na to na razie nie wskazuje…     

sobota, 13 października 2018

"Wilki" zginęły od szabli "Jurajskich Rycerzy".

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

Przed startem Ligi Mistrzów Świata mówiło się, że Asseco Resovia Rzeszów ma mocny skład i będzie bić się o medale. Niestety ten skład jest mocny tylko na papierze wg mnie. Drodzy czytelnicy pieniądze i branie topowych graczy, nie zawsze jest gwarancją punktów. Do dzisiejszego spotkania z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie podchodziłem z przekonaniem, że to będzie ciekawy mecz i się nie zawiodłem. Byłem ciekaw tego czy ten mocny skład na papierze, przełoży to na parkiet. Poniekąd tak było, bo przecież mogliśmy po tym meczu nie mieć, ani jednego punktu. Ten mecz falował raz to „Wilki” miały cztery „oczka do przodu, by zaraz mieć stratę do „Jurajskich rycerzy”. Niemniej jednak to, był mecz, który mógł się podobać. I pokazał, że wcale nie trzeba bić inne kluby budżetem na głowę, by wygrywać mecze w PlusLidze, a być konsekwentnym na parkiecie. BRAWO ALURON ZASŁUŻONA WYGRANA! Na nic zdało się żonglowanie składem, jak to trener Kowal ma w zwyczaju. Co zgubiło Resovie w tym spotkaniu? Zbyt duża pewność siebie, że Aluron nam odda punkty na tacy, bo przyjechał klub z aspiracjami medalowymi. Niestety tak to nie działa i zaczynamy ten sezon od przegranej. Tie-break to dla mnie osobiście deja vu meczu naszych Mistrzów Świata z Argentyną. Była sól, czas na cukier. Mega mecz w wykonaniu Kuby Jarosza, który zastąpił schodzącego szybko „do bazy” Schulza. Kuba jest moc! Jarosz pokazuje, że wcale nie musi być tą dwójką, w ataku ;) Stary dobry Mateusz Mika. Pokazał, że jeśli będzie zdrowy to będzie nie tylko filarem „Pasów” na przyjęciu, ale będzie bił się o swoją pozycję w reprezentacji ;) Nie zazdroszczę „Koali” wyboru przyjmujących ;) Zagrywki, a także ataki brązowego medalisty MŚ – Dawida Smitha. Solidnym punktem był Rafael Redwitz kilkukrotnie po jego rozegraniu i punktach dla rzeszowskiej ekipy. Można było bić zasłużone brawa.  „Mikuś” i Redwitz, jak najbardziej udany powrót na stare śmieci. Liga dopiero startuje, ale już mówię będzie to arcyciekawy sezon i w każdej kolejce będą zaskakujące, ale i ciekawe rezultaty.    
    

środa, 3 października 2018

Antiga nie jest już trenerem Kanady!

źródło: Wikipedia


Zakończone przed kilkoma dniami Mistrzostwa Świata to czas na zmiany, na stołkach trenerskich. W niektórych federacjach.

Stefan Antiga nie jest już trenerem reprezentacji kraju „klonowego liścia”. Jako przyczynę rozwiązania  federacja kanadyjska podała względy osobiste trenera. Trener ONICO Warszawa zdobył brązowy medal Ligi Światowej w 2017. W tegorocznej Lidze Narodów nie było już tak kolorowo – siódma lokata, a w Mistrzostwach Świata – dziesiąte miejsce.

Przypomnijmy, że w roku 2014 Francuz naszą reprezentację doprowadził do złotego medalu Mistrzostw Świata.




Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka

wtorek, 2 października 2018

Świat z uznaniem o sukcesie naszych Złotych Chłopaków!

źródło: Fanpage: Kacper Kirklewski photography 

Obroniony tytuł Mistrzów Świata przez naszych „Orłów”. Sprawił, że zagraniczne media z uznaniem, a wręcz zazdrością komentują sukces naszej złotej drużyny.

W kraju, z którym nasz obecny selekcjoner na poprzednim mundialu zdobył brązowy medal. Pisze się wprost  o zazdrości. Nasi sąsiedzi zazdroszczą nam drużyny narodowej siatkarzy, tj my im drużyny narodowej piłki nożnej. W podobnym tonie pisze Spiegel online„Polacy wywalczyli trzecie w historii, a drugie z rzędu mistrzostwo świata, niemieccy siatkarze nie pojechali na mundial w ogóle - pierwszy raz od 15 lat”. W podobnym stylu pisze Bild oraz Kicker „z łezką w oku wracając do poprzedniego turnieju w Polsce, na którym to nasi zachodni sąsiedzi wywalczyli brązowe medale. Niemieccy dziennikarze dumnie podkreślają, że ich trenerem był wówczas Vital Heynen, a jeszcze bardziej chwalą się tym, że Belg nadal pracuje w ich kraju, w ekipie VfB Friedrichshafen. W Niemczech zdają sobie jednak sprawę, że jeśli chodzi o siatkówkę, to ich reprezentacja nie może równać się na ten moment z Polakami.

Rodacy trenera Miguela Falasca oraz Stephane’a Antigi piszą z uznaniem o naszej obronie i wcale nie chodzi tu o styl, w jakim nasi siatkarze obronili tytuł najlepszej drużyny głodu, a o popularność siatkówki w naszym kraju, nazywają ją królową sportów nad Wisłą. Hiszpanie -  "Polacy długo czekali na taki sukces. Ostatnie lata wyglądały bardzo kiepsko. W zeszłym roku na mistrzostwach Europy jako gospodarze doświadczyli upokorzenia, odpadając w barażu o ćwierćfinał. W takim kraju kilka lat posuchy to wieczność".  

Portal france24.com„Polska zdemolowała Brazylię, jednocześnie zaznaczając, że Francuzi potrafili pokonać mistrzów świata na tegorocznym turnieju. "Polacy wcale nie byli faworytami tego mundialu. Brazylia, Rosja, USA, Francja oraz Serbia były wyżej notowane". Tamtejsi dziennikarze dodatkowo zaznaczają, że Biało-Czerwoni będą za chwilę jeszcze mocniejsi, kiedy dołączy do nich Wilfredo Leon”.

L'Equipe – "Zmęczeni Polacy po pięciu setach w półfinale z Amerykanami zdominowali Brazylijczyków". Największe medium sportowe we Francji zachwyca się Bartoszem Kurkiem, a także twierdzi iż "Canarinhos poza końcówką pierwszej i trzeciej partii w ogóle nie istnieli".


Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka



Trener Mistrzów Świata oddał swój medal!

źródło: Fanpage Polska siatkówka

Emocje jeszcze nie do końca opadły, po obronie mistrzowskiego tytułu przez naszych siatkarzy. Trener Vital Heynen spełnił obietnicę i oddał złoty swój medal prezesowi PZPS.

Charyzmatyczny Belg zdradził, że na początku swojej pracy z biało-czerwonymi złożył Panu Jackowi Kasprzykowi obietnicę: „Gdy w lutym spotkaliśmy się w gabinecie u prezesa Kasprzyka obiecałem mu złoty medal. Tak było prezesie? - powiedział Heynen. Kasprzyk kiwnął głową, po czym Belg podszedł do niego i zawiesił mu na szyi swój złoty medal. - Stało się to szybciej, niż sądziliśmy - stwierdził Heynen.

Sytuacja ta miała miejsce na konferencji prasowej połączonej z przywitaniem. Po powrocie naszych złotych chłopaków do kraju.



Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka

poniedziałek, 1 października 2018

[FELIETON] Z ziemi włoskiej do Polski, czyli historyczne Mistrzostwo Świata!


źródło: Fanpage Czas siatkówki
Pewnie wielu z Was do tej pory nie wierzy w to. co się stało. Macie prawo, ale tak to prawda, zapisaliśmy kolejną piękną kartę w historii nie tylko polskiej, ale i światowej siatkówki. Polska reprezentacja po raz pierwszy w historii obroniła tytuł najlepszej drużyny globu.

POLACY WŁADCAMI TURYNU

Przyznaję się bez bicia, że przed turniejem, byłem optymistą i widziałem naszych chłopaków na podium tej imprezy. Pewnie wielu z Was popukałoby mi wtedy do głowy ;) Jednak przyznam szczerze, że po porażkach z Argentyną i Francją, chwilowo zmieniłem zdanie, ale po awansie do Turynu. Moje myślenie o sukcesie polskich siatkarzy na tym turnieju, znów wróciło na właściwe tory. Wiadomo było, że kolejna potyczka z Serbami będzie zupełnie inną od tej w Warnie, bo wiedzieliśmy, że drużyna Nikoli Grbicia to ekipa walczaków. Choć rezultat tego spotkania, był taki sam, jak kilka dni temu w Warnie (3-0). To postawili nam dużo trudniejsze warunki, bo w pierwszych dwóch  setach gra toczyła się na przewagi. Jednak podopieczni Heynena zdobywali decydujące „oczka”, w tych setach. Trzeci set choć było gorąco na parkiecie, to naszym bohaterom udało się dokończyć dzieła zniszczenia na zawodnikach z Bałkanów. Do pełni szczęścia, czyli awansu do najlepszej czwórki na świecie, brakowało nam tylko seta. Przyznam szczerze, że nie sądziłem, iż Włosi tak szybko spasują, bo na ogół doping własnych kibiców pomaga gospodarzom, jednak tym razem atut własnych kibiców, był bez znaczenia, bo włoskie gwiazdy odbijały się od bloku polskich siatkarzy, jak od ściany. I bili z uznaniem brawo, po naszych atakach. Po tym secie mecz mógłby się już dla nas skończyć ;) „Koala” dał odpocząć swoim podstawowym walczakom, a dał zagrać reszcie swojej „amunicji”. Choć przegraliśmy w tie-breaku, to chyba nikt o tym nie pamięta ;) Spotkanie z USA, którzy do tamtej pory byli uważani, za głównych faworytów do złot, było według mojej i pewnie nie tylko mojej opinii. Najtrudniejszym w drodze po obronę mistrzowskiego tytułu. Co prawda pierwsza odsłona tego półfinałowego spotkania zakończyła się zwycięstwem naszych siatkarzy to jednak w kolejnych dwóch partiach „Jankesi” kopali nas zagrywką i to oni byli od jeden set od finału z Brazylią. Mającego groszy dzień na przyjęciu Szalpuka zastąpił Aleksander Śliwka, którego pojawienie się na parkiecie przyniosło spokój w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła. I tym samym pomogło doprowadzić do stanów zawałowych, w tie-breaku. Bo Polacy na chwilę osiedli na laurach i pozwolili ekipie USA zbliżyć się na dwa oczka, a wszyscy wiemy, że gdy wpadają w trans to trudno ich potem powstrzymać. Jednak w swoje ręce młotek wziął Bartek Kurek i wybił im do spółki z „Kubim” myśli o grze w wielkim finale ;) Uwierzcie o mało nie wstałem po ostatnim punkcie w tie-breaku – krzycząc; ZŁOTO BĘDZIE NASZE! Jestem prorokiem ;) Nie oszukujmy się ten mecz mieliśmy pod kontrolą, choć Brazylia nas goniła to nie dogoniła :D Może nie było to porywające spotkanie w naszym wykonaniu, bo nie sialiśmy tak spustoszenia zagrywką, jak we wcześniejszych meczach, ale „kurek” Bartka, był odkręcony na całego, a i reszta kompanii dotrzymywała mu kroku. W konsekwencji tego to my znów przez najbliższe cztery lata, jesteśmy najlepszą drużyną świata! Na kilku imprezach już jako kibic zęby zjadłem, ale na każdej był grany hymn triumfatora imprezy, cóż organizatorom chyba śpieszyło się do domów i nie uroniliśmy łez podczas słuchania "Mazurka Dąbrowskiego".
źródło: Fanpage Kacper Kirklewski Photography

GRUNT TO DRUŻYNA!

Gdy w lutym tego roku trener Vital Heynen objął stery statku pod biało-czerwoną banderą byłem w gronie tych, którzy byli jego zwolennikami. Wiedziałem, że dzięki temu świrowi będziemy płakać ze szczęścia I wcale nie musieliśmy czekać do IO w 2020 roku, ale zaledwie siedem miesięcy. Jednak gdy wśród atakujących na ten mundial pojawiło się nazwisko atakującego szczecińskiej Stoczni. To uważałem, że trener strzelił sobie w stopę. Przyznaję się nie miałem racji, bo ten jego „młotek” doprowadził mnie i wszystkich siatkoholików do łez szczęścia, a samego zawodnika do nagrody MVP turnieju. W szóstce turnieju znalazło się aż czterech „Orzełków”, to dowód na to, że tytuł obroniliśmy DRUŻYNĄ z gladiatorem – Michałem Kubiakiem na czele, a nie indywidualnościami! JEDEN ZA WSZYSTKICH, WSZYSCY ZA JEDNEGO!         



Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka