środa, 29 czerwca 2022

Gang Łysego rozbił bank w Sofii!

To był niezły napad na bank z punktami do tabeli tegorocznej VNL w wykonaniu naszych Mistrzów Świata. Podopieczni serbskiego coacha dopisali pełną pulę na bułgarskich parkietach.

Na pierwszy ogień mieliśmy do wyrównania rachunki z Brazylijczykami, za ubiegłoroczne pokonanie naszej reprezentacji w finale VNL. Mistrzowie Świata postawili na ofensywę w tym spotkaniu. Od pierwszej piłki postanowili "Kanarków" odrzucić od siatki swoim serwisem. W rolach głównych jako bombardierzy wystąpili "Bieniu" i "Semen". Nasi rywale patrzyli się bezradnie po sobie i błagali, by w końcu naszym zabrakło amunicji w I secie. Nie brakowało też widowiskowych akcji ze skrzydeł, obron, czy "gaszenia światła" przez "Kochana". Pewne jednak było, że Brazylia nie podda się bez walki i da się we znaki naszej drużynie. Tak też było, uzyskali kilkupunktową przewagę, której my nie zdołaliśmy odrobić, za sprawą błędów własnych w polu serwisowym. I stało się jasne, że w tym spotkaniu zwycięstwo jest sprawą otwartą. W III secie nasi chłopcy wrócili do bombardowania rywali swoją zagrywkę oraz zaczął funkcjonować system blok-obrona, co skutkowało skutecznymi kontrami. Taki stan rzeczy powodował bezradność w szeregach "kanarkowych" i prowadziło do jeszcze większej ilości błędów własnych po ich stronie. A nas przybliżało do jakże efektownego i efektywnego zwycięstwa. Polacy kontynuowali swoją ofensywę i zaczęli w imponującym stylu turniej na bułgarskich parkietach. Spotkania z Kanadą i Australią były spotkaniami, które trzeba było szybko wygrać, ale też okazją do przetestowania kilku rozwiązań taktycznych dla Nikoli Grbicia. W tych spotkaniach było widać dobre flow pomiędzy "Gregorem", a  "elektrykami"  bełchatowskiej Skry. Jak dla mnie blado w tych dwóch spotkaniach wypadł "Zwierz" i jak na razie partnerem "Kurasia" w ataku jest dla mnie Butryn. Na koniec tego turnieju przyszedł czas na crème dela crème tego turnieju, czyli spotkanie "Orłów" z "Jankesami". Z góry było wiadomo, że to spotkanie będzie z gatunku tych spotkań, które można spokojnie stawiać na równi z walkami bokserskimi. W tym spotkaniu, aż roiło się od graczy grających w Plus Lidze po obu stronach siatki. Przewagę w początkowej fazie seta wypracowali "Kuraś" i "Semen" wydawało się wtedy, że te punkty pozwolą spokojnie kontrolować przebieg pierwszego seta, nic bardziej mylnego. "Jankesów" do walki w tym spotkaniu swoją zagrywką poderwał Aaronf Russell, który nie dość, że wyrównał stan rywalizacji w tym secie to, jeszcze wyprowadził ich na prowadzenie. Nasi Mistrzowie Świata próbowali podnieść rękawicę w tym secie, ale to USA objęło prowadzenie w tym meczu. Początek drugiej partii nie zapowiadał takiego końcowego, jaki mieliśmy, bo grę kontrolowali Amerykanie. Jednak nasz team zabrał się do roboty, odrobił straty i wyszedł na prowadzenie. Jednak nasi chłopcy pozwolili odrobić rywalom straty i zadbać o przyśpieszone bicie serc swoich kibiców. Jednak nasz coach wyciągnął jokera ze swojej talii, posyłając na zagrywkę "Kwola", który przesądził losy tego seta. Trzeci set znów zaczął się, pomyśli USA, za sprawą zagrywki nowego "Wilka" - Torreya Defalco. Wtedy o swoich "kamieniach" przypomniał Amerykanom "Bieniu" i na tablicy wyników pojawił się remis. I walka rozgorzała na dobre, jednak błędy własne rywali w końcówce sprawiły, że nam do pełnej puli w tym spotkaniu, brakowało już tylko seta. Amerykanie nie zamierzali przestawać walczyć o tie-breaka, ale my odrobiliśmy straty, bo cuda w obronie wyprawiał "Piwko", co dawało nam skuteczne kontry. Rywale jednak odpowiedzieli asami serwisowymi na niewiele się to, jednak zdało. Bo nasz zespół pokazał, kto od ośmiu lat dzierży tytuł Mistrzów Globu.
Do niedzieli myślałem, że to, tylko Asseco Resovia Rzeszów potrafi roztrwonić kilku punktową przewagę i przegrać seta, no cóż, siatkarski kibic uczy się całe życie 😋. Nie muszę mówić, jakim językiem gadałem i o mały włos nie odłowiłem się złocistym napojem 😜.  "Zati" pokazał w tym turnieju, że da się grać w koszulce z "Orzełkiem", jak na dwukrotnego Mistrza Świata przystało. Szkoda, że koszulka klubowa to, inne priorytety. Kapitan ZAKS-y w tym turnieju pokazał to, czego się najbardziej obawiam w jego wykonaniu, czyli chimerycznej gry, gdzie potrafi świetny fragment gry przepleść babolami, w każdym siatkarskim elemencie. Kto wie, jaki byłby wynik tego meczu, gdyby nie nasz Kapitan, który wywalczył dla naszego teamu niemalże seta. W obu spotkaniach Kamil Semeniuk w meczu z Brazylią i USA potwierdził, że jest pewniakiem do szóstki, według mnie coraz bliżej wyjazdu na siatkarski mundial jest "Kwolo". A Marcin Janusz udowadnia, że istnieje rozegranie bez kapitana rzeszowskiej Asseco Resovii. 

* fotografie Volleyball Nations League




 

niedziela, 19 czerwca 2022

Z ZAKS-ą na podbój bułgarskich parkietów!

Po dobrym występie na otwarcie tegorocznej VNL i tygodniowej przerwie. Przyszedł czas na rotacje i kontynuację zmagań na bułgarskiej ziemi.

Do rywalizacji z: Brazylią, Kanadą, Australią i USA przystąpimy już z nowym kapitanem naszej reprezentacji — Bartoszem Kurkiem, Mateuszem Bieńkiem oraz graczami podwójnego klubowego Mistrza Europy. Ci, których wymieniłem wcześniej  nie, mają łatwego zadania, bo muszą odeprzeć atak debiutantów z kanadyjskich boisk. I pokazać, że to im należy się to miejsce, a nie tym, co dopiero wkraczają na wielkie międzynarodowe salony siatkarskie. Marcin Janusz niczego nie musi udowadniać, zrobił to prowadząc ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle do Mistrzostwa Polski, obrony klubowego Mistrzostwa Europy, czy Pucharu Polski. Inna sprawa ma się z Grzegorzem Łomaczem, bo Jan Firlej zabił niezłego ćwieka naszemu selekcjonerami swoimi występami. Pokazując, że jest gotów być "2" na pozycji "sypacza". Niekwestionowaną jedynką na ataku jest nasz kapitan, udowadniać swoją przydatność kadry i odpierać atak Karola Butryna będzie musiał "Zwierz". Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że ta rywalizacja pomiędzy Butrynem a Kaczmarkiem zostanie rozegrana czysto sportowo, a nie zwycięży sentyment Nikoli Grbicia do Łukasza Kaczmarka. Można już teraz zauważyć, że selekcjoner wobec absencji Norberta Hubera wierzy w Mateusza Porębę i zabiera go na drugi turniej z rzędu. Czy tą żelazną trójcą już na ten moment jest "Bieniu", "Kłosik" i "Kochan"? Trudno jest wyrokować, bo może tym asem na siatkarski mundial będzie Krzysztof Rejno lub Karol Urbanowicz. "Nadsiatkarz" Kamil Semeniuk z Olkiem Śliwką wkraczają do akcji według mnie miejsc wolnych na przyjęciu, jest jeszcze trzy, a jeszcze nie miał okazji pokazania się nowemu szkoleniowcowi Bartosz Bednorz. Po tym turnieju w Kanadzie bliżej mundialu dla mnie jest "Kwolo", więc "Tytus", "Śliwa" i "Bedni" będą musieć zakasać rękawy i pokazać, że znają się na swojej robocie. Pozycja libero to, pozycja gdzie bezpośrednią walkę o "1" w kadrze zmierzą "Piwko" i "Zati". Sam stawiałbym na Popiwczaka, bo choć jestem "Pasem" to, Zatorski mnie rozczarował i dopasował się poziomem gry do reszty drużyny w przekroju minionego sezonu. Będzie gorąco nie tylko ze względu na porę dnia, o której będą rozgrywane mecze, ale też ze względu na poziom emocje, które mam nadzieję, zafundują nam Mistrzowie Świata! 

*Fotografia Polska Siatkówka
 

wtorek, 14 czerwca 2022

Kanadyjskie debiuty, za nami!

Każdy obawia się debiutów. Ta obawa od zeszłego tygodnia towarzyszyła siatkoholikom z Polski. W reprezentacji Polski miało miejsce osiem debiutów, jak widać nasze obawy, poszły na marne.

Wielu z Was pomyśli, że mam kłopoty z matematyką i nie umiem liczyć do siedmiu, spokojnie wliczyłem do grona debiutantów naszego selekcjonera 😏, Rywalizację w Ottawie zaczęliśmy od rywalizacji z brązowymi medalistami zeszłorocznych IO (3:0). W tym spotkaniu miały miejsce dwa debiuty w podstawowej szóstce. Na parkiecie od pierwszej piłki widzieliśmy Janka Firleja i Mateusza Porębę. W tym spotkaniu nie obyło się bez chaosu w grze naszego zespołu i błędów własnych, ale mamy tego prawo jesteśmy nową drużyną, w której są, sprawdzane różne konfiguracje zawodników. W tym spotkaniu bacznie przyglądałem się grze wspomnianej dwójki debiutantów w tym spotkaniu, jak i grze dwóch kandydatów do tworzenia duetu z Kamilem Semeniukiem na przyjęciu. Obaj dali Nikoli Grbiciowi do myślenia, bo nie dość, że świetnie uzupełniali Kubę Popiwczaka na przyjęciu to jeszcze zdobywali punkty w ataku. Po tym spotkaniu zastanawiałem się, co w składzie robi atakujący Asseco Resovii Rzeszów, który nie potrafił uderzać po kierunku, lecz po prostej, co kończyło się tym, iż piłka lądowała mu pod nogami. Przejdźmy do pozytywów tego spotkania oprócz dobrej gry "Tytusa" i "Kwolo". Janek Firlej pokazał, że wie, co to znaczy rozgrywanie, a nie wystawianie piłek. Nie bał się grać na siatce z naszymi "elektrykami", czy pipe'ów z naszymi przyjmującymi. Karol Butryn pokazał, że debiut mu niestraszny i mimo wejścia z "zamrażarki" potrafi posłać bombę zza linii dziewiątego metra. A debiutujący "elektryk" z Olsztyna to, że nie zapomniał zabrać ze sobą "kwitów" do Kanady. I zwycięski debiut Nikoli Grbicia stał się faktem. Drugim naszym przeciwnikiem byli Mistrzowie Europy Włosi. Po dobrym wygranym pierwszym secie i pięciopunktowej przewadze w II secie wydawało się, że będzie nam brakować seta do zwycięstwa, za trzy punkty. Nagle się zatrzymaliśmy, przestaliśmy kończyć akcje po swojej stronie, mimo dobrego przyjęcia. Nasze rozegranie stało się czytelne dla rywala. Włosi częstowali nas zagrywką, a my oddawaliśmy im punkty, za darmo tym elementem. I przegrana z ME stała się faktem. Nasi chłopcy robili, co mogli, by wygrać to spotkanie, zimny prysznic jeszcze nikomu nie zaszkodził, Na pochwałę w tym spotkaniu zasługują: Butryn, Fornal i Popiwczak. Mecz z Bułgarią to, czas debiutu dla Łukasza Kozuba, Bartłomieja Lipińskiego, Kamila Szymury oraz Karola Urbanowicza. Podobnie, jak w meczu otwarcia z Argentyną nie zabrakło przestojów naszej grze. Byli już gracze gdańskiego Trefla, czyli Kozub i "Lipa" pokazali, że nie przyjechali tu po to, by odfajkować swój występ w biało-czerwonej koszulce, ale po to, by spróbować namieszać w głowie serbskiego selekcjonera naszej reprezentacji. Kamil Szymura pokazał lwi pazur w obronie, co rodziło skuteczne kontry po naszej stronie. I to się im chyba udało, bo obaj zagrali fajne zawody. A Karol Urbanowicz, gdy tylko pojawił się na boisku, pokazał, że w przyszłości będzie Królem środka siatki, który potrafi zdobywać punkty atakiem, "gasić światło" i utrudniać życie rywalom swoją zagrywką.  Zwycięstwem z Bułgarami nie mogliśmy się długo cieszyć, bo daniem głównym w turnieju był mecz z Mistrzami Olimpijskimi, którzy do Kanady przylecieli w najsilniejszym składzie. Dla wielu nie byliśmy faworytem tego spotkania ze względu na skład, w jakim wystąpiliśmy w tym turnieju. I set spotkania to potwierdzał, gdzie zostaliśmy rozbici przez podopiecznych Andrei Gianiego. Ale trójkolorowi najwyraźniej zapomnieli o tym, że nigdy nie wolno lekceważyć serca Mistrzów Świata. W naszym zespole zaczął działać system blok-obrona, jak i skuteczny blok, czy też dobra gra skrzydłami Janka Firleja. Tej dobrej gry skrzydłami, by nie było, gdyby nie dobre przyjęcie. A do tego włączyliśmy zagrywkę, która namieszała w szeregach Francuzów.
A Karol Butryn niczym stary wyjadacz pokazywał Francuzom swój szeroki wachlarz zagrań w zdobywaniu punktów atakiem, a także częstował ich swoimi bombami zza linii dziewiątego metra. Łatwo nie było trzeba, było oglądać ten mecz z elektrolitami, ale udało się wygrać to spotkanie. Przyznam się, że byłem ciekaw tej nowej kadry i tego, jak odnajdą się na wielkich międzynarodowych Plus Ligowi debiutanci. Ten turniej był dowodem, jak silna jest nasza liga i jaki potencjał jest ciągle do odkrycia w polskiej siatkówce. My się cieszymy, ale trenera już na pewno boli głowa,  Firlej, jak dla mnie przybliżył się bardzo do roli zmiennika "Elvisa", a Butryn pokazał, że potrafi unieść ciężar biało-czerwonej koszulki nie w "Pasy", lecz z Orzełkiem. Dla "Pasów" był, za słaby, bo nie był gwiazdą. Tak się dziwnie potoczyło, że w tym turnieju przyćmił gwiazdę "Pasów". "Zwierz" ma się kogo obawiać! I z niecierpliwością czekam na to, jaki skład powalczy o punkty w bułgarskim turnieju.

*fotografie pochodzą ze stron poświęconych siatkówce     




sobota, 4 czerwca 2022

"14" wybranków Grbicia. Czy podbiją Amerykę Pólnocną?

Nasze dziewczyny już swoje rozpoczęły swoje zmagania w VNL, a już w najbliższym tygodniu w kanadyjskiej Ottawie (8-12.06) swoje zmagania w tychże rozgrywkach rozpoczną Mistrzowie Świata pod wodzą Nikoli Grbicia.

Już przed startem męskiej VNL było wiadomo, że w pierwszym turnieju zmagań nie wystąpią świeżo upieczeni Mistrzowie Polski i podwójni Klubowi Mistrzowie Europy w jednym. Nie obyło się w tym zestawieniu bez niespodzianek, ale nikt nie powiedział, że w każdym turnieju musi grać nowy kapitan biało-czerwonej bandy Bartosz Kurek czy Grzegorz Łomacz z Pawłem Zatorskim. Widać, że nowy selekcjoner chce rzucić na głęboką wodę kilku debiutantów i zobaczyć ich w bojach z poważnymi przeciwnikami, bo nic tak nie kształtuje młodego gracza, jak przetarcie z mocnym rywalem. A tych nie będzie brakować, bo zmierzymy się z: Argentyną (8.06), Włochami (9.06), Bułgarią (11.06) i Francją (12.06). Więc trudnych bojów brakować nie będzie, swoją drogą jestem ciekaw, jak nasza nowa kadra zaprezentuje się w meczach ze złotymi i brązowymi medalistami zeszłorocznych Igrzysk Olimpijskich. O "2" na pozycji "sypacza"  w karze na tegoroczny mundial spróbuje powalczyć Janek Firlej z Łukaszem Kozubem, jak na ten moment bezapelacyjnym zmiennikiem dla "Elvisa" jest Janek Firlej, ale byłego gracza gdańskiego Trefla absolutnie nie skreślam, bo to jest sport i wszystko zdarzyć się może. Swoją drogą jestem ciekaw, jak powyższa dwójka udźwignie ciężar gry w koszulce z "Orzełkiem", bo jak już pisałem koszulka reprezentacyjna, ma większą wagę, niż klubowa. Ciekawie zapowiada się walka rakiet w ataku, bo o zdobywanie punktów z prawej flanki zadba były i obecny atakujący rzeszowskiej Asseco Resovii, Maciek Muzaj już posmakował gry w koszulce reprezentacji Polski, ten smak jest jeszcze zupełnie nieznany atakującemu klubu z Olsztyna Karolowi Butrynowi. Czy będzie raził, tak samo raził swoimi atakami i asami serwisowymi, jak to robił w meczach ligowych olsztyńskiego zespołu? I czy "Mazi" będzie w stanie zachowywać chłodną głowę w stykowych piłkach? Zobaczymy. Czy po tym turnieju Łukasz Kaczmarek będzie mógł spać spokojnie? Bo na ten moment według mnie para atakujących w reprezentacji Polski to: Kurek, Kaczmarek. Środek siatki to jedna z pozycji gdzie można skorzystać na nieszczęściu kolegi. "Kłosik" będzie chciał udowodnić Grbiciowi, że metryka nie gra, a zawodnik, zaś "Kochan", że mimo sezonu, który siatkarscy youtuberzy zwali Golgotą nadal potrafi grać na wysokim levelu i ma mieć go na uwadze przy wybieraniu składu na siatkarski mundial. Szyki tej dwójce  rutyniarzy "elektryków gaszących światło", będą chcieć popsuć dwa młode "Orzełki" w osobach Karola Urbanowicza i Mateusza Poręby, którzy w sezonie ligowym pokazali, że mają kwity na dobrych "elektryków". "Semen" będzie pił zerówkę na kanapie przed telewizorem i przyglądał się i analizował z kim, by wolał tworzyć duet na przyjęciu 😉. O tym szerzej pisałem tutaj. "Piwko" będzie miał okazję potwierdzić swoją dobrą grę z sezonu ligowego na arenie międzynarodowej, jak i to, że jest gotów przejąć pałeczkę od Pawła Zatorskiego. A co na to Kamil Szymura? Dla młodego libero z Lubina na pewno będzie to, nowe doświadczenie, które na pewno zaprocentuje, bo ma zadatek na to, by w przyszłości zastąpić Zatorskiego i Popiwczaka. Jedno jest pewne, będą emocje i niewyspani kibice! 👊 

*fotografia fb Polska Siatkówka

czwartek, 2 czerwca 2022

Wakat na przyjęciu! Który chętny? ;)

W poniedziałkowe przedpołudnie całą siatkarską Polskę obiegła wiadomość, że w tym sezonie reprezentacyjnym najprawdopodobniej nie będziemy mogli liczyć na punkty zdobywane przez Wilfredo Leona z powodu jego kontuzji i zabiegu operacyjnego, który jest konsekwencją tejże kontuzji. 

Jedni uważają to, za pozytyw, a drudzy, za wielki kłopot trenera Nikoli Grbicia, bo według tych drugich, żaden z powołanych śmiałków, nie będzie w stanie zastąpić przyjmującego włoskiej Perugii. Ci drudzy się chyba trochę zagalopowali i nie wierzą w nasz kłopot bogactwa, który ma nasz selekcjoner na pozycji przyjmującego. Chcesz poczytać, co ja o tym sądzę? Oczywiście obecność Leona jest dla mnie wartością dodaną w koszulce z Orzełkiem na piersi. Może nie jest on twardy, jak skała w tym, za co jest rozliczany w pierwszej kolejności, ale potrafi rozstrzelać przeciwnika w polu serwisowym z taką prędkością, że nawet prędkościomierz nie potrafi zmierzyć szybkości, czy zdobywać punkty ze skrzydeł. Nie jedna reprezentacja chciałaby drugiego takiego Leona 😉. Jak dla mnie nie ma ludzi niezastąpionych, wiem podpadłem tym, którzy uważają, że reprezentacja bez Leona nic nie osiągnie. Trudno, nie pierwszy i ostatni raz 😋. Zatem, kto partnerem "nadsiatkarza" Kamila Semeniuka na przyjęciu w biało-czerwonych barwach? Wobec absencji Jego nowego klubowego kolegi, bo chyba nikt nie wyobrażał sobie innej pary na przyjęciu, jak Semeniuk-Leon. Niezły ból głowy ma serbski szkoleniowiec, może już dziś zróbmy zrzutkę, na kilka palet środków przeciwbólowych dla naszego coacha, bo na pewno będą mu potrzebne 😊. Wydawać, by się mogło, że tym naturalnym zastępcą Wilfredo Leona w kadrze powinien być Tomek Fornal, który według mnie był najlepszym polskim przyjmującym obok wspomnianego wcześniej wychowanka dwukrotnego Klubowego Mistrza Europy. "Tytus" może nie jest regularny w polu serwisowym, ale potrafi przyjąć i zaatakować. I właśnie przez tę zagrywkę postawiłbym mały znak zapytania przy Fornalu. Jeśli trener Grbić pójdzie, za głosem sentymentu to, parę przyjmujących będzie tworzyć duet - Semeniuk, Śliwka. Nie byłoby to, złe rozwiązanie, gdyby nie ta huśtawka w jakości rozgrywanych meczów kapitana Mistrzów Polski i podwójnego Klubowego Mistrza Europy, bo Olek potrafi z premedytacją ograć przeciwnika, ale potrafi też, dawać się ustrzelić rywalom na przyjęciu. Tym asem w tej całej trójce może być Rafał Szymura. Tylko czy as w talii vice Mistrza Polski byłby w stanie udźwignąć grę w pierwszej szóstce reprezentacji Polski? Bo grać przecież potrafi, co udowodnił wchodząc z ławki w meczach "Pomarańczowych". Na koniec dostanę burę od kibiców reprezentacji Polski, za to, że najmniejsze szanse daję "Lipie" i "Kwolo". "Lipa" to, debiutant w kadrze, a koszulka z Orłem na piersi waży dużo więcej, niż koszulka klubu z Plus Ligi. O jego umiejętności się nie boję tyko o ten mental, bo głowa w sporcie odgrywa niebagatelną rolę. Gdyby "Kwolo" nie był po takim trudnym sezonie pod względem zdrowotnym byłby dla mnie murowanym kompanem dla Kamila Semeniuka na przyjęciu biało-czerwonej bandy. A może całą piątkę pogodzi były już siatkarz rosyjskiego Zenitu Kazań Bartosz Bednorz? To tylko moje dywagacje, a decyzję podejmie Nikola Grbić. Nie zależnie od tego, kto będzie tworzył duet przyjmujących to, będę kibicował tej nowej reprezentacji Polski.

*fotografia sport.pl