czwartek, 25 lutego 2016

Hit (czyt. kit) kolejki

MVP spotkania
W dniu wczorajszym została rozegrana, 19 kolejka PlusLigi. W hicie kolejki gdzie ZAKSA we własnej hal, podejmowała Mistrza Polski (3-1). Powinienem napisać emocjonowaliśmy się, bardziej adekwatny byłby tutaj wulgaryzm ;) To był słaby mecz odniosłem wrażenie, jakby obie drużyny „przeszły” obok tego spotkania. Rzeszowskie „Pasy” zabawiły się w świętego Mikołaja. Oddając rywalowi 47 pkt, po własnych błędach! Czy tak powinna grać, drużyna broniąca mistrzowski tytuł? Jedno jest pewne, w obecnej sytuacji, musimy liczyć na cud jak i porażki naszych rywali w walce o finał. By się w nim znaleźć. Nie ma miejsca na pomyłki!
JEDNAK NADZIEJA PASIASTEGO KIBICA UMIERA OSTATNIA!
   

wtorek, 23 lutego 2016

Inna strona siatki, o siatce ;)


„Jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA!!!”
Tomasz Swędrowski & Wojciech Drzyzga

źródło: FanPage Asseco Resovia Rzeszów
Najważniejszymi postaciami w spektaklu siatkarskim, są bez wątpienia zawodnicy rywalizujących ze sobą drużyn. Równie ważną rolę odgrywają eksperci i komentatorzy telewizyjni. Możecie się ze mną nie zgodzić. każdy z NAS KIBICÓW ma prawo do własnego zdania. Ktoś powie nic i nawet najlepszy komentator, nie zastąpi oprawy Klubów Kibica. To prawda, gdy byłem dwa lata temu na meczu finałowym w rzeszowskim „piekiełku” z PGE Skrą Bełchatów. Atmosfera jest nieziemska, miałem ciary na plecach. Okrzyki „Mistrz, mistrz Resovia!!” Śniły mi się w nocy ;) Nic w tym nadzwyczajnego, bowiem rzeszowski KK z całym szacunkiem dla reszty klubów IS THE BEST IN THE PLUSLIGA.  Jednak jak oglądałoby się mecz w TV, bez umiejących przekazać temperaturę spotkania komentatorów? Czy analiz taktycznych przekazanych w prosty a zarazem humorystyczny sposób przez siatkarskich ekspertów? Wszystko po to by laik siatkarski zrozumiał (oczywiście nie obrażając nikogo). Siedząc w tym po uszy, od notabene 5 lat. Co nie oznaczało, że wcześniej siatkówka mnie kompletnie nie obchodziła, lecz głownie emocjonowałem się występami polskich Orłów na wielkich imprezach. Teraz powiem nie chcę „zrywać” z tą piękną kobietą, która zwie się siatkówką ;) Zdążyłem „przesiąknąć” tą dyscypliną do tego stopnia, iż mam swoich idoli w tym fachu.
źródło:www.polsatsport.pl
Niekwestionowanymi mistrzami, dla mnie w komentowaniu jest duet: Tomasz Swędrowski & Wojciech Drzyzga. Duet tych Panów, potrafi słowami zmienić przeciętne spotkanie ,w coś interesującego dla widza. Potrafią budować słowami dramaturgię spotkania, od stanu przedzawałowego po łzy szczęścia. Tak było gdy zdobywaliśmy Mistrzostwo Świata, płakałem po usłyszeniu słów, które przytoczyłem na początku. Przyznam szczerze oglądanie meczu, z otoczką komentatorską tego duetu to przyjemność do kwadratu ;D Swego rodzaju „poetą” w analizowaniu tego co się dzieje na boisku, a także poza nim. Jest trener Ireneusz Mazur, który potrafi w wysublimowany sposób z poczuciem humoru i odpowiednim kolorytem. Ubarwić boiskowe wydarzenia. Pozwolę sobie zacytować jedno z jego powiedzonek, które zapadło w mej pamięci: ,To było widać, słychać i czuć, ale tylko i wyłącznie uszami”. Kiedyś może doczekamy się tomiku z powiedzonkami osobistości polskiej siatkówki ;) Już teraz zapowiadam zakupię takie „cudeńko” ;D
źródło: www.volleycafe.pl
Rewelacyjnie w roli eksperta odnajduje się charyzmatyczny, znakomity przed laty siatkarz. Środkowy bloku, vice MŚ z 2006 roku – Łukasz Kadziewicz. Od kilku miesięcy, mówiąc slangiem młodzieżowym jaram się cyklem felietonów„Kadziu Project”. Popularny „Kadziu” i jego felietony, rozchmurzą nawet największego ponuraka. Przyznam szczerze, iż płaczę ze śmiechu oglądając kolejne odcinki. Te felietony to jak narkotyk, nigdy nie masz dość! A wszystko przez prostotę i używane słownictwo, przeniesione z siatkarskiego parkietu do „Kadziu Project”. Jest to lekkie, jak Kadziewicz w Tańcu z Gwiazdami ;) Prekursorem takiego rodzaju, przekazu informacji. Jest libero rzeszowskiej Resovii – Krzysztof „Igła” Ignaczak. Autor bijącego rekordy.„Igłą szyte”. Dzięki tym felietonom, poznałem „ od kuchni”, polskich siatkarzy na zgrupowaniach. My oglądając mecz widzimy „gotowca”, w postaci „6” walczącej na parkiecie. Nie jest proste przebywanie, przez kilka miesięcy w towarzystwie facetów. Każdy ma inny charakter, siatkarze są tylko ludźmi a nie maszynami. To właśnie „Igła” ukazywał z wielkim poczuciem humoru, w swoich felietonach. Obecnie libero SOVI, jest felietonistą dla Przeglądu Sportowego.
źródło: www.eurosport.onet.pl
Jak widać polska siatkówka to nie tylko wspaniali zawodnicy w każdym tego słowa znaczeniu, ale także wspaniali komentatorzy i eksperci. Życzę Wam jak i sobie, aby nigdy nie zabrakło NAM powodów do dumy z tej pięknej dyscypliny ;)

niedziela, 21 lutego 2016

18 kolejka za nami.

źródło: www.jastrzebskiwegiel.pl
„Umiesz liczyć, licz na siebie”. Ja bym tutaj polemizował, bowiem w XVIII kolejce PlusLigi. Najgroźniejsi rywale, w walce o finał zagrali dla Asseco Resovi Rzeszów. Pomijając ZAKSĘ, która kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa wczoraj zgodnie z planem pokonała w Bielsku-Białej tamtejszy BBTS (3-0). To zarówno Lotos Trefl Gdańsk i PGE Skra Bełchatów pogubiły „oczka”. Vice Mistrzowie Polski w hicie kolejki, zmierzyli się z drużyną Jastrzębskiego Węgla. Mając świeżo w pamięci, mecz z przed tygodnia. Gdzie ekipa „pomarańczowych” została wypunktowana przez „Pasy”. Ewidentnym faworytem dla mnie w tym spotkaniu, była ekipa AA. Powiem krótko, oglądając ten mecz nie poznawałem drużyny Lotosu Trefla Gdańsk. Drużyna znad morza, zamieniła się atutami z drużyną Jastrzębskiego. Drużynę „pomarańczowych” do zwycięstwa (1-3) poprowadził, MVP tegoż spotkania młody atakujący – Maciej Muzaj (21). Porażki są niestety nieodłącznym elementem, każdej dyscypliny sportu.
Brązowi medaliści ubiegłego sezonu – PGE Skra Bełchatów, choć wygrała z drużyną AZS-u Częstochowa (3-2). To jednak straciła punkt, pewnym usprawiedliwieniem na pewno był fakt iż w drużynie „pszczół” panuje szpital. Z konieczności na ataku zagrał środkowy – Srecko Lisinac.
źródło: FanPage Asseco Resovia Rzeszów
Ostatnim akordem wczorajszej kolejki był mecz na rzeszowskim Podpromiu. Gdzie Asseco Resovia podejmowała Łuczniczkę Bydgoszcz. Trener Andrzej Kowal wprowadził w życie stwierdzenie, zwycięskiego składu się nie zmienia (3-0). Desygnując do gry skład, który wywalczył 3 pkty przed tygodniem w Jastrzębiu. Kibice, którzy wypełnili naszą halę niemal do ostatniego miejsca. Myślę nie żałowali tego wieczoru, bo mecz mógł się podobać. Dobra zagrywka, fajna gra na środku siatki i zabójcza skuteczność w kontrataku. Czyli to co siatkarski kibic lubi najbardziej.  Na pochwałę zasługuję cały nasz team. Jak w transie podbijał piłki w obronie popularny Igła, który został wybrany MVP tego spotkania.
Mistrzowie Polski wykorzystali drobne niepowodzenia najgroźniejszych rywali, awansując na fotel vice lidera siatkarskiej PlusLigi. Tak dobra dyspozycja naszej drużyny, pozwala z optymizmem patrzeć na zbliżające się mecze. Gdzie w obecnej formule. każdy punkt ma znaczenie. W środę przed NAMI, kolejny mecz o wszystko. Na naszej drodze stanie kędzierzyński „walec”. Czy zostaniemy zmiażdżeni? Tego nie wiemy, wiemy jedno emocji nie zabraknie! SOVIA!!!

środa, 17 lutego 2016

Marzenia kontra brutalna rzeczywistość

     
Praca własna
          Kochani przyszedł czas na kolejny temat, bliski memu sercu. Może on dla ,niektórych wydawać się będzie błahy. Jednak wierzę, że znajdują się tacy u których wywoła pozytywne odczucia. Jeśli nie świat się nie zawali, a ja nie przestanę dzielić się z Wami swymi przemyśleniami. Bo dopóki walczę jestem zwycięzcą ;)
Zastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądało ludzkie życie bez marzeń? A szczególnie sprawnych inaczej? Pewnie nie, bo dzisiejszy świat pędzi w przód, a ludzie wraz z nim. To teraz Drogi Czytelniku, będziesz mieć okazję „zwolnić” i przeczytać kilka moich przemyśleń w tym temacie.

MARZENIA

Archiwum prywatne
Na ogół nie jestem typem „Dyzio marzyciela”, lecz twardo stąpam po Ziemi. Jednak w głębi serca, mam kilka marzeń, pragnień. Bo jestem normalnym Marcinem, który dzięki swojemu uporowi potrafi dążyć do ich spełnienia. Gdyby mi ktoś kilka lat temu powiedział, że będzie mi dane zwiedzić tyle pięknych zakątków naszego kraju, czy też zobaczyć moich siatkarskich idoli „na żywo”. Wyśmiałbym Go! Pewnie pomyślicie, skoro spełniło się to o czym marzył. To już niczego nie pragnie. Powiem żartobliwie apetyt rośnie, w miarę jedzenia ;D Jak już wiecie ze strony O mnie, moim głównym marzeniem jest zdobycie licencjatu z grafiki komputerowej. Próbkę swoich skromnych jeszcze umiejętności, prezentuję Wam w tym poście. Wiem wielu z Was pomyśli, jak można być grafikiem chorując na MPDz. Jeśli czegoś się bardzo pragnie, nie ma rzeczy niemożliwych! Marzyć jest rzeczą ludzką ;) Grafik to, tylko jedno z wielu marzeń, ale o nich na razie cicho sza…  Marzenia porównałbym do kolorowania kredkami szarego niekiedy życia sprawnego inaczej. Więc nie bójmy się wziąć kredek do ręki! Wszystkie nasze marzenia, mają szansę się spełnić. Jeśli mamy wystarczająco, dużo odwagi by je realizować. Każdy ma prawo spełniać marzenia, bez względu na stan zdrowia.

Archiwum prywatne


LIFE IS BRUTAL, CZYLI OKRUTNA RZECZYWISTOŚĆ

By nie było tak kolorowo, musimy zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Gdzie jesteśmy zmuszeni borykać się z problemami wynikającymi z niepełnosprawności. Mówiąc krótko life is brutal. Nie kiedy mamy też, chwile zwątpienia. Myślisz, że mnie jako optymistę to nie dotyczy? Nieprawda. Ostatnie zdarzenia w moim życiu, sprawiły iż dopadły i mnie, brak chęci do walki o lepsze „jutro”. W takich chwilach najczęściej poznajemy prawdziwych Przyjaciół. Ja mam to szczęście iż mogę na nich liczyć. Jesteście Kochani. Szczególne słowa uznania i buziaki należą się pewnej A, która wskrzesiła we mnie właściwego Marcina ;) Potrafiła pokazać, iż ostatnie wydarzenia, to nie porażka a victoria. Słów; „Marcin nic i nikt Cię nie złamie, bo kilka lat temu zdobyłeś złoto. Tego nikt i nic Ci nie zabierze, bo jesteś mistrzem!” Nigdy nie zapomnę. Jeśli macie problem, nie bójcie się udać do osoby, której ufacie. Skrywanie tego co Was boli, może zniszczyć. Jedna rozmowa może zdziałać cuda jak widać. Trzeba tylko chcieć się uwolnić, od negatywnych emocji. Oczywiście pomyślisz łatwo mu mówić ,bo idzie żywioł. Błąd miałem opory, iż spotkam się z falą krytyki zwyciężyła chęć zmian, oraz zaufanie do tej osoby. Nic podobnego spotkałem się ze zrozumieniem i pomocną dłonią zresztą jak zawsze. Teraz jestem mądrzejszy i wiem jak się zachować w przyszłości, w podobnej sytuacji, która zachwiała moją pewność siebie. Dzięki temu też dzielę się z Wami swoimi przeżyciami, by Wam dodać otuchy gdy macie jakiś problem. Taka dobra dusza ze mnie ;) Znów wróciła pewność siebie, uśmiech i chęć do walki o marzenia.
Nie bójcie się marzyć i walczyć o swoje Kilimandżaro! Kiedyś możesz żałować tego, że nie spróbowałeś wspiąć się na szczyt. Czasu nie da się cofnąć, więc carpe diem. Do odważnych świat należy, ja też spróbuję zawalczyć o swoje Kilimandżaro. Jak słyszymy w popularnej piosence: „Możesz mieć wszystko, jeśli naprawdę tego chcesz!”   

Powiązany wpis:

wtorek, 16 lutego 2016

Podsumowanie XVI, XVII kolejki PlusLigi.

                Czy siatkarski kibic może mieć chwilę wytchnienia od emocji? Zdecydowanie nie! Bowiem PlusLiga, rządzi się swoimi prawami i nie zwalnia tempa. W minionym tygodniu, byliśmy świadkami ciekawych i arcyważnych spotkań dla zespołów z „czuba” plusligowej tabeli. Już teraz powiem, będzie się działo do samego końca ;) A tymczasem zapraszam, na kilka słów ode mnie.

 EL CLASSICO NA PODPROMIU

źródło: FanPage Asseco Resovia Rzeszów
Wszyscy fani piłki nożnej. Doskonale wiedzą, czym są mecze Barcelony i Realu Madryt dla piłkarskiego świata. Zaniepokojonych wstępem podtytułu uspokajam, nie zmieniam upodobań co do dyscypliny ;D
Kibice siatkówki nie są wcale gorsi, od fanatyków zielonej murawy ;) Mają własne Grand Derbi, tym mianem jak wiemy. Nazywane są starcia; Asseco Resovi Rzeszów i PGE Skry Bełchatów. W minioną środę, w ramach XVI kolejki byliśmy świadkami emocjonującego rewanżu między w/w wymienionymi ekipami. Przypomnę w Bełchatowie górą była SOVIA, pokonując „pszczoły” 3-1. Mając świadomość, wagi tego spotkania. Bowiem mając 2 „oczka” straty przed tym meczem do rywala. Nie mogliśmy sobie pozwolić na porażkę za 3 pkty. Ten mecz był, nazwany meczem o finał. Jednym słowem dla „pasiaków” był to mecz o życie. Żółto-czarni przystąpili, do meczu w rzeszowskim „piekiełku” umotywowani zwycięstwem w PP. Andrzejowi Wronie i Facundo Conte, z radości zżółkły brody ;)  Mecz przegraliśmy (2-3), w końcowym rozrachunku lepiej było mieć 3 pkty straty niż 5. Powodem porażki, były przede wszystkim za darmo oddawane „oczka” w polu serwisowym oraz słabszy dzień na rozegraniu Fabiana Drzyzgi. A także brak koncentracji. Mając praktycznie wyrównany stan meczu, pozwoliliśmy Skrze na dogonienie nas w II secie (20-14). Pozwalając Nicolasowi Uriarte dokonać dzieła zniszczenia zagrywką. Gdy prowadzisz z takim rywalem, jak Skra nie możesz  niestety pozwolić sobie na serię straconych punktów. Bo Mariusz Wlazły i spółka, umieją z tego skorzystać. Ostatecznie to Skra wygrała tego seta (29-31). Przed kolejną partią wszyscy kibice czy to na Podpromiu czy przed telewizorami. Zadawali sobie pytanie; Nie krzykniemy MISTRZ, MISTRZ RESOVIA? Jednak nasi chłopcy pokazali, że potrafią walczyć dla najwspanialszych kibiców PlusLidze. Doprowadzając do tie-breaka, którego ostatecznie przegraliśmy (13-15). Powiem szczerze, gdyby nie ten II set, to Skra wracałaby do domu z niczym. Nie ma co gdybać, liga toczy się dalej ;) Statuetkę MVP otrzymał Mariusz Wlazły, zaś najskuteczniejszym graczem w ekipie Mistrza Polski był Bartek Kurek. Grając z 55% skutecznością w ataku (33).

SKRA „UTONĘŁA” W BAŁTYKU

źródło: Wojciech Grzyb Official FanPage
Przed tym starciem pewne było tyko to, iż wygrają barwy żółto-czarne ;) Powiem szczerze przed meczem, liczyłem na zwycięstwo ekipy AA. Jednak to z jaką łatwością dokonali tego vice Mistrzowie Polski, przeszło moje najśmielsze oczekiwania (3-0). Przytoczę tutaj słowa jednego z moich ulubionych siatkarskich ekspertów Pana Łukasza Kadziewicza: „ Skrze po godzinie, ktoś wyłączył prąd z gniazdka”. Stwierdzenie trafione w sedno, Skra zdobyła w tym meczu zaledwie 53 pkty. Cieniem samych siebie byli Nicolas Uriarte, Facundo Conte i Nicolas Marechal. Ekipie z Gdańska wychodziło dosłownie wszystko, a Sebastian Schwarz znalazł się w „6” XVII kolejki wg portalu SportoweFakty.pl. Wielką rolę w zwycięstwie odegrały, zabójcze floty i ataki Mateusza Miki, a także spektakularne obrony Wojtka Grzyba. Za co został nagrodzony statuetką MVP meczu. Po raz kolejny przytoczę słowa komentatora tego meczu, tym razem Pana Jerzego Mielewskiego: „Wojtek Grzyb to taki Krzysztof Ibisz polskiej siatkówki, im starszy tym lepszy”. Wybaczcie iż dodam swoje „trzy grosze”. Wojtek jest graczem, który poradzi sobie na każdej pozycji ;)

GŁADKIE 3-0 SOVI W JASTRZĘBIU

źródło: www.SportoweFakty.wp.pl
W kontekście prezentu jaki zrobił Asseco Resovi, zespół Lotosu pokonując Skrę Bełchatów. Nie mogliśmy a wręcz musieliśmy skorzystać z okazji dogonienia Skry w tabeli. Mistrzowie Polski przystąpili do tego pojedynku z dwoma zmianami. Na rozegraniu Fabiana Drzyzgę zastąpił Lukas Tichacek, późniejszy MVP tego meczu. W miejsce kontuzjowanego Oliega Achrema, pojawił się Nikolay Penchev. Zawodnicy z Rzeszowa od pierwszej do ostatniej minuty, dyktowali warunki tego pojedynku. Wielki wpływ na to miała zagrywka, która we wcześniejszych spotkaniach była naszym mankamentem oraz blok. To te elementy sprawiły iż zespół „pomarańczowych” nie miał nic do powiedzenia w tym meczu. W „6” kolejki znalazł się nasz środowy – Dawid Dryja.   
W obliczu wyników z tych dwóch kolejek, walka o grę w finale z kędzierzyńskim „walcem”. Toczyć się będzie do ostatniej kolejki. Mając na uwadze zaległy mecz Lotosu Trefla Gdańsk z BBTS Bielsko-Biała, możemy im z góry dopisać 3 pkty. To zespół znad morza „wybierze” ZAKS-ie rywala. Goszcząc u siebie w ostatniej kolejce (9.04) Mistrza Polski. Ten mecz zadecyduje, czy rywalami ZAKS-y będzie zespół z Trójmiasta czy Podkarpacia. Pozwolę sobie na odrobinę prywaty ;) Wybacz Wojtek w tym meczu moje siatkarskie serce, będzie wyłącznie biało-czerwone (tylko w tym) ;D Na szczęście o wszystkim zadecyduje parkiet, będzie się działo!
A tymczasem kibicujmy Lotosowi i Skrze w LM…  


czwartek, 11 lutego 2016

Orbita użądlona przez "pszczoły" ;) Czyli tydzień po PP.

źródło: Fanpage Andrzej Wrona Kracze
W ubiegły weekend (5-7 luty) emocjonowaliśmy się walką, o prestiżowe trofeum Puchar Polski w siatkówce mężczyzn. Do walki we wrocławskiej hali „Orbita” przystąpiło 8 drużyn. Sześć drużyn PlusLigi, oraz dwie z zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej.  Spróbuję przybliżyć Wam swoje amatorskie spostrzeżenia. Powiem to głośno faworyci zawiedli! Murowanym faworytem przed tym turniejem, był kędzierzyński „walec”. Który miażdży rywali na ligowych parkietach, a za jego „kierownicą” siedzą, tacy wirtuozi gry jak: Benjamin Toniutti i
źródło; www.zaksa.net
Kevin Tillie. Jednak jak się w finale okazało, faworyta można „ugryźć” zagrywką. Zrobiły to bełchatowskie „pszczoły”, burząc przyjęcie „koziołków”, a tym samym pierwszą akcję drużyny  z Kędzierzyna Koźla. Na moje szczęście, iż nie sympatyzuję z żadną z w/w drużyn. Bowiem zawał byłby murowany ;) Zwroty akcji jak w najlepszych filmach sensacyjnych. Obrońca trofeum Lotos Trefl Gdańsk, mógł odpaść już w ćwierćfinale z Ceradem Czarnymi Radom. Gdzie dopiero po tie-breaku zapewnił, sobie półfinał z ZAKSĄ. Jednak zabrakło „czegoś” by awansować do finału. Być może tym „czymś” był popularny „Mikuś”, który był nie do końca w optymalnej dyspozycji. Bowiem wrócił świeżo po kontuzji. Nad drużyną z Rzeszowa, ciąży jakieś fatum, ponieważ nie zdobyła tego trofeum od 29 lat. Miałem cichą nadzieję na przerwanie tej złej passy. Jednak poczekamy sobie jeszcze przynajmniej rok, kiedyś to przełamanie musi nastąpić ;) Jednak serca i ambicji „naszym”, chłopcom nie mogę odmówić. Po pokonaniu w ćwierćfinale GKS-u Katowice (3-0). Dzielnie walczyli o doprowadzenie do piątego seta, z późniejszym triumfatorem – PGE Skrą Bełchatów. Jednak by nie było tak „słodko”, dodam łyżkę dziekciu ;) Podstawowym problemem Mistrza Polski jest brak pierwszej „6”, a dokładniej ciągła rotacja na pozycji przyjmujących. Moim zdaniem więcej szans do goszczenia na parkiecie, powinien otrzymywać Aleksander Śliwka. Który ma papiery na dobrego gracza na tej pozycji. Dobre przyjęcie jest niestety podstawą, dobrej pierwszej akcji, a nam go brakowało momentami. Nasz rozgrywający w tej sytuacji, był zmuszony do „zajechania” pierwszej opcji w ataku – Bartka Kurka.
źródło: www.zaksa.net
Turniej ten, był okazją do pokazania się, młodych talentów z SMS Spała i GKS Katowice. Już teraz twierdzę, iż kilka nazwisk w przyszłości będzie stanowiło o sile reprezentacji Polski, a także czołowych zespołów naszej ligi. Przypomnę tylko, iż wychowankami słynnego SMS-u są m.in. śp. Arkadiusz Gołaś, Marcin Możdzonek czy Wojciech Grzyb. Młodzież z obu w/w zespołów, nie przestraszyła się potentatów naszej ligi (Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów). Wręcz przeciwnie kilkukrotnie po ich blokach, piłka spadała pod nogi ich idoli Mariusza i Bartosza Kurka. Cieszy to, iż nie musimy się martwić o następców Mateusza Miki czy Marcina Możdzonka.  
Piękno siatkówki to to, iż faworyt jest tylko na papierze. A wszystko weryfikuje parkiet.

poniedziałek, 1 lutego 2016

O miłości do słowa pisanego

 "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła."

               
                Jak już zdążyliście przeczytać cytat, to za pewnie domyślacie się tematyki postu. Dla wielu czytanie książek mówiąc slangiem młodzieżowym, to obciach. Nie dla mnie. Dla mnie książka to nie  sposób na zabicie czasu, lecz przede wszystkim poszerzanie słownictwa i poznawanie nowych horyzontów. Bo książka to podróż w inny świat. Jednak to tylko moje zdanie ;)
           
źródło: www.ksiazkopedia.wikia.com
     Książka towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Czytali mi najbliżsi, lecz gdy nauczyłem się samodzielnie czytać dosłownie „połykałem” kolejne strony książek. Budowały wrażliwość na ludzką krzywdę i empatię do drugiego człowieka. Gdy zabrakło nowej książki był foch ;D Do dnia dzisiejszego wracam pamięcią, do pierwszych książek, które mały Marcinek samodzielnie przeczytał. Są to; „Dzieci z Bulerbyn”, „O psie, który jeździł koleją”. Pamiętam łzy podczas czytania „W pustyni i w puszczy”, gdy porywano Nel. Jednak najmilej i najchętniej wspominam losy, szalonej rudowłosej Ani Shirley.
źródło: www.instytutksiażki.pl
Wiem, że dla wielu z Was jest to najgłupsza książka. Z kanonu lektur szkolnych szkoły podstawowej. Jak dla mnie ta książka i jej bohaterka jest ponadczasowa. Ania jest szalona jak ja ;) Panna Shirley „zawróciła” mi w głowie :D Do tego stopnia, iż idąc z duchem czasu zakupiłem czytnik e-book. A jako pierwsze książki, które wgrałem to dalsze losy panny Ani, które zamierzam przeczytać. Pomyślicie czyta tylko głupoty. O tuż nie. Uwielbiam poezję, literaturę  faktu. Miłość do słowa pisanego, zawdzięczam swoim nauczycielom języka polskiego. Którzy przez wszystkie lata nauki pielęgnowali ją we mnie, widząc moją pasję do tego przedmiotu. Panie Mirku, Pani Violu dziękuję! Na kartach książek odnajduję, także motywacje do walki z przeciwnościami losu jakie niesie za sobą niepełnosprawność. Taką siłę dają mi autorzy, bohaterowie literatury faktu. Często utożsamiam się z bohaterami. Tak jest z podmiotem lirycznym książki; „Chce się żyć”.
źródło: www.empk.com
Główny bohater Mateusz – cierpi jak ja na MPDz. Czytając to książkę, widziałem samego siebie z przed wielu lat. Dzięki Mateuszowi nabrałem jeszcze większego dystansu do swojej niepełnosprawności. Pozwalając nazywać siebie jako „dziwoląg natury”. Jak robi to główny bohater. Książka wywołała u mnie łzy, zarówno ze śmiechu jak i płaczu. Jeśli jej jeszcze nie czytałeś, nadrób zaległości! Wśród autorów nie brak osób, które motywują mnie do walki o marzenia i lepsze „jutro”.
źródło: www.empik.com
Jasiek Mela – autor książki „ Poza horyzonty” i założyciel fundacji o tej samej nazwie. Przyznam szczerze, gdzieś w głębi serca marzę o spotkaniu z Jaśkiem ;) Gdy mam gorszy dzień, w powrocie na właściwe „tory” pozwalają mi słowa zawarte w książkach Nicka Vujicicia. Znanego na całym świecie mówcy i ewangelizatora.
Obu Panów łączy jedno – granice niepełnosprawności tkwią w naszych głowach. Są genialni! Poezja pobudza moją wyobraźnie, pozwala mi przenieść się na chwilę. Gdzieś hen daleko ;)

źródło: www.empik.com
               

 Wiem, że dzisiejszy świat to gonitwa, gdzie słowo pisane jest spychane na drugi plan. Jednak czytajmy książki bo są one piękne i ponadczasowe…   "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają".

Trochę lata w środku zimy ;)

           

Archiwum prywatne
    W ostatni weekend minionych wakacji, wraz z moimi „tak życiowymi” znajomymi i naszymi opiekunami. Uczestniczyłem w trzydniowym wyjeździe wypoczynkowo – integracyjnym, w jeden z moich ukochanych kierunków turystycznych – jakim są Tatry.
Archiwum prywatne
                Tradycją naszych tatrzańskich wyjazdów stało się nawiedzenie miejsca, które tak bardzo NASZ PATRON ukochał – Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Tak było i tym razem. Gdzie zawierzyliśmy Fatimskiej Pani, to nasze górskie wędrowanie. Zmęczeni podróżą i upałem udaliśmy się do Willi Siklawa, gdzie zostaliśmy zakwaterowani i nakarmieni. Po krótkim odpoczynku  wyruszyliśmy na słynne zakopiańskie Krupówki. Gdzie opróżnialiśmy portfele wydając dudki na góralskie pamiątki i wszystko na co mieliśmy ochotę ;) . Nazajutrz młodzież z samego rana, wyruszyła w wysokie partie Tatr. By móc podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Natomiast reszta ekipy w tym ja rodzynek wózkowicz, udaliśmy się pod Wielką Krokiew, w kierunku Rezerwatu Przyrody – Dolina Białego Potoku. Odważniejsi udali się kolejką krzesełkową na górę skoczni, by móc poczuć się jak Kamil Stoch siadający na belce startowej ;). Ja zaś z kilkoma osobami udałem się podziwiać -  „Wystawę Olimpijczyków” Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Powiem szczerze łezka się w oku zakręciła, gdyż jako wielki fan naszych skoczków i Justyny Kowalczyk. Mogłem  tylko pomarzyć, iż będzie mi dane zobaczyć na żywo medale IO i Puchary Świata, Królowej Śniegu i Mistrza Kamila. Na zakończenie dnia pełnego wrażeń i emocji, mieliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek. Najmłodsi ostatki swojej energii wyładowywali na placu zabaw, który znajdował się na terenie ośrodka. Ostatnim akordem naszego trzydniowego wyjazdu, była wizyta w basenach termalnych – Terma Bania w Białce Tatrzańskiej. Gdzie część naszej ekipy chłodziła się dosłownie, zażywając kąpieli w wodach termalnych. Gdyż dosłownie żar lał się z nieba.
                 Pełni wrażeń i emocji udaliśmy się, w drogę powrotną do swoich domów.