czwartek, 11 lutego 2016

Orbita użądlona przez "pszczoły" ;) Czyli tydzień po PP.

źródło: Fanpage Andrzej Wrona Kracze
W ubiegły weekend (5-7 luty) emocjonowaliśmy się walką, o prestiżowe trofeum Puchar Polski w siatkówce mężczyzn. Do walki we wrocławskiej hali „Orbita” przystąpiło 8 drużyn. Sześć drużyn PlusLigi, oraz dwie z zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej.  Spróbuję przybliżyć Wam swoje amatorskie spostrzeżenia. Powiem to głośno faworyci zawiedli! Murowanym faworytem przed tym turniejem, był kędzierzyński „walec”. Który miażdży rywali na ligowych parkietach, a za jego „kierownicą” siedzą, tacy wirtuozi gry jak: Benjamin Toniutti i
źródło; www.zaksa.net
Kevin Tillie. Jednak jak się w finale okazało, faworyta można „ugryźć” zagrywką. Zrobiły to bełchatowskie „pszczoły”, burząc przyjęcie „koziołków”, a tym samym pierwszą akcję drużyny  z Kędzierzyna Koźla. Na moje szczęście, iż nie sympatyzuję z żadną z w/w drużyn. Bowiem zawał byłby murowany ;) Zwroty akcji jak w najlepszych filmach sensacyjnych. Obrońca trofeum Lotos Trefl Gdańsk, mógł odpaść już w ćwierćfinale z Ceradem Czarnymi Radom. Gdzie dopiero po tie-breaku zapewnił, sobie półfinał z ZAKSĄ. Jednak zabrakło „czegoś” by awansować do finału. Być może tym „czymś” był popularny „Mikuś”, który był nie do końca w optymalnej dyspozycji. Bowiem wrócił świeżo po kontuzji. Nad drużyną z Rzeszowa, ciąży jakieś fatum, ponieważ nie zdobyła tego trofeum od 29 lat. Miałem cichą nadzieję na przerwanie tej złej passy. Jednak poczekamy sobie jeszcze przynajmniej rok, kiedyś to przełamanie musi nastąpić ;) Jednak serca i ambicji „naszym”, chłopcom nie mogę odmówić. Po pokonaniu w ćwierćfinale GKS-u Katowice (3-0). Dzielnie walczyli o doprowadzenie do piątego seta, z późniejszym triumfatorem – PGE Skrą Bełchatów. Jednak by nie było tak „słodko”, dodam łyżkę dziekciu ;) Podstawowym problemem Mistrza Polski jest brak pierwszej „6”, a dokładniej ciągła rotacja na pozycji przyjmujących. Moim zdaniem więcej szans do goszczenia na parkiecie, powinien otrzymywać Aleksander Śliwka. Który ma papiery na dobrego gracza na tej pozycji. Dobre przyjęcie jest niestety podstawą, dobrej pierwszej akcji, a nam go brakowało momentami. Nasz rozgrywający w tej sytuacji, był zmuszony do „zajechania” pierwszej opcji w ataku – Bartka Kurka.
źródło: www.zaksa.net
Turniej ten, był okazją do pokazania się, młodych talentów z SMS Spała i GKS Katowice. Już teraz twierdzę, iż kilka nazwisk w przyszłości będzie stanowiło o sile reprezentacji Polski, a także czołowych zespołów naszej ligi. Przypomnę tylko, iż wychowankami słynnego SMS-u są m.in. śp. Arkadiusz Gołaś, Marcin Możdzonek czy Wojciech Grzyb. Młodzież z obu w/w zespołów, nie przestraszyła się potentatów naszej ligi (Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów). Wręcz przeciwnie kilkukrotnie po ich blokach, piłka spadała pod nogi ich idoli Mariusza i Bartosza Kurka. Cieszy to, iż nie musimy się martwić o następców Mateusza Miki czy Marcina Możdzonka.  
Piękno siatkówki to to, iż faworyt jest tylko na papierze. A wszystko weryfikuje parkiet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz