Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sport. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sport. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 stycznia 2021

Złoty Orzeł i Złoty Bażant lubi polskie Orły! Polscy skoczkowie piszą historię polskich skoków narciarskich!

Tytuł nie jest przesadzony, bo przecież, w ostatnich pięciu latach czterokrotnie po Złotego Orła. Sięgał skoczek z Polski. A dokładnie 06.06.2001 - ten prestiżowy turniej wygrał Adam Małysz i wtedy wybuchła "Małyszomania". W gronie faworytów byli wymieniani: Markus Eisenbichler, Karl Geiger, Stefan Kraft i ten młody norweski dominator, z początku sezonu - Halvor Egner Granerud, a także Dawid Kubacki. Gdzieś tam mówiło się "po cichu", o Kamilu Stochu jednym, który przestrzegał, że "rakieta z Zębu" może odpalić był Stefan Horngacher. Koniec końców wiedział, co mówi😎. Niemcy chcieli wygrać, z Polską, nie w walce na metry, a w "pozytywnym teście" Klemensa Murańki na COVID-19. "Pozytywny test", miał pomóc, w przełamaniu złej passy, w końcowym zwycięstwie, w TCS. Przypomnę od czasu triumfu Svena Hannawalda, żaden, z Niemców nie "upolował" Złotego Orła jako końcowy triumfator TCS. Niestety w obu przypadkach przegrali, bo polski zespół pokazał, że potrafi walczyć o swoje nie tylko na skoczni, ale też poza nią👋. Myślę, że te "pozytywne testy", podziałały mobilizująco na nasz team. "Rakieta z Zębu" odpaliła już w Oberstdorfie, gdzie Mistrz Kamil, musiał uznać wyższość Karla Geigera, zaledwie o 2,8 pkt. Już nie mogłem się doczekać noworocznego konkursu w Ga-Pa, z nadzieją, że to będzie konkurs, z Polakami w rolach głównych. Tak też było!  Bowiem w końcowym rozrachunku mieliśmy dwóch Polaków na podium, a czterech w "10". Noworoczną petardę w II serii odpalił Dawid Kubacki, skacząc 144m, poprawiając tym samym rekord skoczni💣, spychając Halvora Egnera Graneruda na drugi stopień podium. Do pełnego polskiego podium, Kamilowi, Stochowi zabrakło zaledwie 0,4 pkt. Musiało boleć, ale i tak była radość w polskich domach, bo rozpoczynaliśmy Nowy Rok od wysłuchania Mazurka Dąbrowskiego😍. Presji nie wytrzymali reprezentanci gospodarzy - zwycięzca z Oberstdorfu 5, a Einsenbichler 7. I koszulka lidera TCS, powędrowała do norweskiego skoczka. Jednak wielu z nas wierzyło, że  w austriackiej części turnieju tą koszulkę założy Polak. Bo przecież zarówno skocznia w Insbrucku, jak i w Bischofshofen, są skoczniami, które lubią Kamil i Dawid. Z drugiej wiedzieliśmy, że skocznia w Insbrucku jest "francą" i może spłatać figle i spłatała😉. Halvor Egner Granerud i Karl Geiger, pogrzebali ostatecznie, swoje szanse na końcowy triumf, w tej prestiżowej imprezie. A my znów mieliśmy powody do radości, bo Mistrz Kamil pokazał, że nie zapomniał, jak się wygrywa i słuchaliśmy, już po raz drugi, w tym roku polskiego hymnu💓, a na najniższym stopniu podium, stanął triumfator z Ga-Pa. A "Wiewiór" podzielił los Kamila Stocha, ze skoczni w Ga-Pa. I to, co wielu, z nas przewidywało, stało się faktem. Po trzech odsłonach turnieju, koszulkę lidera TCS założył Polak! Niemal wszyscy byliśmy pewni, że Kamil obroni pozycję lidera TCS i po raz trzeci będzie dzierżył w swoich dłoniach Złotego Orła. Tak się też stało! Wygrywając konkurs w pięknym stylu, pieczętując tym samym zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni😍.
Na najniższym stopniu turniejowego podium, zobaczyliśmy także Dawida Kubackiego. Gratulacje Dawid! Kochani to był nie tylko historyczny turniej dla Polski, z racji tego, że wygrał go po raz czwarty Polak, ostatnich pięciu latach, ale po raz pierwszy w historii mieliśmy 4 Polaków, w pierwszej "6" turnieju. Obok walki o Złotego Orła, w naszej kadrze toczyła się walka o... Złotego Bażanta, którą toczyli Piotr Żyła z Andrzejem Stękałą. To nowe trofeum padło łupem skoczka z Wisły😂. Wielkie brawa dla tego młodego i utalentowanego skoczka, z Dzianisza, który na dobre zadomowił się nie tylko w Pucharze Świata, ale stał się też asem, w talii Michala Doleżala. Zajmując notorycznie miejsca w "10", a nawet kręcąc się, w okolicach podium. Nie boję się powiedzieć już, w tym momencie, że to jest najlepszy sezon od wielu lat, a przecież sezon dopiero nabiera rumieńców. Uff będzie się działo...😎. W naszym teamie nie ma rywalizacji, w naszym teamie, jest wzajemne napędzanie się i radość, z sukcesu kolegi. To się nazywa team spirit😊. Przyjemnie się patrzy, jak reszta się cieszy, gdy Ziom, z kadry staje "na pudle" 😉.
Na koniec chciałbym powiedzieć, że dla mnie sportami numer jeden, w Polsce, są oczywiście siatkówka i skoki narciarskie. Pokażcie mi gdzie oprócz skoczni i siatkarskiego parkietu, zdobywamy tyle medali i mamy tyle okazji, by uronić łzę, słuchając Mazurka Dąbrowskiego. Ktoś powie, że taką dyscypliną jest też lekkoatletyka. Prawda, daje wiele medali, ale jest to inny rodzaj emocji.

*fotografie pochodzą ze stron na Facebooku, poświęconym skokom narciarskim    

                   

poniedziałek, 10 lutego 2020

Siedemdziesiątka wybiła!

źródło: Fanpage Polski Związek Narciarski
Spokojnie to tylko ilość miejsc na podium, a nie wiek naszego "Orła z Zębu"😋. Po weekendzie w Sapporo, gdzie nie było za dobrze, bo Kamil rozochocił nas swoją wygraną w Zakopanem. Mühlenkopfschanze, jest jedną z ulubionych skoczni naszego Mistrza (pięć razy na podium, trzy razy na najwyższym jego stopniu). Dlatego też zastanawiałem się, jak na tym "małym macie" wypadnie Kamil Stoch i czy Dawid wróci na podium oraz, czy reszta ekipa zdobędzie punkty, bo jak wiemy z tą resztą różnie bywało. W pierwszej serii "rakieta z Zębu" poszybowała na odległość (139,5 m) i o zaledwie 0,8 pkt wyprzedzał reprezentanta gospodarzy, który poszybował na tę samą odległość, a za ich plecami czaił się norweski wiking - Lindvik i choć skoczył o półtora metra dalej od tej dwójki. To do Kamila tracił 2,9 pkt. Oprócz Kamila po I serii w "10" był jeszcze Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Piotrkowi chyba, ktoś skradł te skarpetki z dynamitem😂, bo swoje zmagania zakończył na 35 miejscu... Sztuka awansu do finałowej "30" nie udała się także: Olkowi Zniszczołowi, Klemensowi Murańce i Andrzejowi Stękale. Niemniej jednak z mega pod jaraniem i nadzieją, że usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego, czekałem na finałową serię konkursową. Słabo dmuchaliśmy pod narty Dawidowi i Kubie, bo było ewidentny brak ruchu powietrza pod narty, w dole skoczni (15,23). Sygnał ostrzegawczy rywalom wysłał, lider Pucharu Świata Stefan Kraft (141m). Nie pozostał mu dłużny Lindvik (143m), jednak wspomnianą dwójkę pogodził Stephan Leyhe (144,5m). Pięści zaciśnięte, wstrzymany oddech, taka reakcja towarzyszyła mi dopóki, nie wyświetliła się, cyferka oznaczająca lokatę naszego "Orła z Zębu", bo wiedziałem, że te 137m. To zbyt mało, by Kamil wygrał czwarty konkurs w Willingen. Niemniej jednak to trzecie miejscu, cieszy zarówno nas, jak i Kamila, jak wygrana. Ku uciesze zgromadzonych kibiców, pierwszy konkurs w karierze wygrał reprezentant gospodarzy, wygrywają tym samym Willingen Five. Dla nas uciechą są myślę punkty Kuby Wolnego, po dłuższej przerwie😉. Oby Kulm było bardziej łaskawe, pogodowo niż Willingen.     

środa, 29 stycznia 2020

Weekend, weekend w Zakopanem!

źródło: Fanpage Polski Związek Narciarski
Nie wiem, jak Wy, ale ja ten piknik polskich skoków narciarskich pod Tatrami, porównałbym do takich naszych polskich Mistrzostw Świata😍. Ta magia Wielkiej Krokwi sprawia, że nawet jeśli naszym skoczkom nie idzie to u siebie, wspinają się na wyżyny swoich możliwości. Od razu zaznaczam, że nie uważam, iż ten sezon jest totalną klapą dla naszych chłopaków, bo tak nie jest😊. Mam tutaj bardziej na myśli kłopoty ze skompletowaniem równej czwórki do drużynówki... Myślałem, że magia Wielkiej Krokwi zadziała i Kuba Wolny się obudzi i "Zbóje Doleżala" wylądują na podium/ Niestety tak się nie stało😐, mało tego Piotrek Żyła pewnie wyprał skarpetki i zabrakło dynamitu😋. Choć rakiety odpalali - Stoch i Kubacki to wystarczyło to jedynie na zajęcie piątej lokaty. Dziękujemy za walkę👏! By stanąć podium potrzebnych jest osiem dobrych skoków, u nas niestety tego zabrakło😥. Gratulacje dla Niemców, Norwegów i Słoweńców, którzy stanęli na podium drużynowego konkursu. Chrapkę na podium mieli zawodnicy z kraju Kwitnącej Wiśni, a wszystko to za sprawą rekordu skoczni Yukiyi Sato (147m)👀. Powstaje pytanie - Czy da się skakać na Wielkiej Krokwi jeszcze dalej?😲 Jeszcze nigdy w historii konkursu indywidualnego w Zakopanem nie było tak, by pierwszoplanowe role, odgrywali zawodnicy drużyny, która wygrała zmagania drużynowe. Tak było i tym razem😊! Pierwsze skrzypce odgrywali "Zbójnicy Doleżala", po pierwszej serii byłem pewny, że usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego, ma się tego kibicowskiego nosa😜. Dawid Kubacki wydawało się, że pewnie kroczy po swój pierwszy triumf w Zakopanem (140m), za jego plecami czaili się Stephan Leyhe (139m) no i Kamil Stoch (137,5m), który wreszcie po dwóch latach nieobecności w finałowej "30", w zakopiańskim święcie skoków narciarskich. Pokazał, że On jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i będzie walczył o swoje 35 zwycięstwo w PŚ💪. Szanse na wskoczenie na "pudło" miał nawet Piotr Żyła ( 134m, 8). Tak, jak powiedziałem wcześniej byłem pewny, że uronimy łzę słuchając hymnu, jednak szyki chciał pokrzyżować Stefan Kraft odpalając rakietę (138m). Na strachu się jednak skończyło, bo Kamil wysłał wiadomość - to nasza skocznia i nie oddamy zwycięstwa, odpalając bombę (140m). Po wylądowaniu podopiecznego naszego byłego trenera, moje 💗oszalało, bo było już pewne, że jubileuszowe zawody (w niedzielę minęło 40 lat od pierwszego konkursu PŚ) wygra Polak! Dawidowi najwyraźniej zabrakło odpowiednich warunków, by odnieść swoją pierwszą victorię pod Tatrami, lecz ostatecznie wylądował na najniższym stopniu podium! Śrubując swój rekord podiów z rzędu, jest już 9, a przecież sezon jeszcze trwa! Pokazując tym samym, że ma ochotę na Kryształową Kulę😊.  Dla Kamila było to 5 zwycięstwo pod Tatrami (zrównał się ze Schlierenzauerem). Mistrz z Zębu jest pierwszym skoczkiem, który wygrywa co najmniej jeden konkurs PŚ, w sezonie od dekady. Szacun Mistrzu👏! Powiem śmiało rekord Adama Małysza w ilości wygranych konkursów zagrożony! Już z niecierpliwością czekam dalszy ciąg zmagań w karuzeli PŚ. Będzie się działo!💥     

wtorek, 7 stycznia 2020

Trzech Królów z Polski!

źródło: Fanpage Polski Związek Narciarski 

Czy, ktoś z Was jeszcze przed świętami zakładał, że wygrana w TCS padnie łupem Polaka? Oczywiście po zwycięstwie Kamila na Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu, gdzieś w głowie pojawiła się myśl – A może Kamil znów namiesza? 😊 W gronie faworytów wymieniali byli: Kraft, Kobyashi, Geiger i Stoch, ale nie Dawid Kubacki. W sumie trudno się dziwić, bo na wspomnianej przeze mnie skoczni w Engelbergu, Kubacki zajął 47 lokatę. Na tym polega piękno skoków, że wszystko może się zmienić, w przeciągu tygodni niczym warunki na skoczni. Pierwszy konkurs wygrał Kobyashi przed Geigerem i Dawidem Kubackim, Piotr Żyła (5). Przyznam szczerze, że pomyślałem – Ryoyu pozamiata i wygra jako pierwszy skoczek w historii dwukrotnie wszystkie cztery konkursy 😊. Dla wielu z Was pewnie ten noworoczny konkurs w Ga-Pa był lekiem na kaca, po zakrapianej sylwestrowej nocy😛. Znów swoją moc pokazał Dawid, skacząc 137m w I serii, ustępując miejsca tylko norweskiemu wikingowi – Mariusowi Lindvikowi, który pokazał, że ostrzy sobie pazurki na 25 000 franków szwajcarskich, złotego orła i niemieckie Audi. Za plecami tej dwójki byli: Karl Geiger i Ryoyu Kobyashi. W II serii wysoko zawiesił poprzeczkę reprezentant gospodarzy skacząc 141,5m, pilot z Nowego Targu poszybował na odległość 139,5m i przegrywał z podopiecznym Stefana Horngachera zaledwie o punkt! Tę dwójkę pogodził wspomniany wcześniej przeze mnie Lindvik, odbierając tym samym szanse na historyczny wyczyn Ryoyu. Po niemieckiej części tego prestiżowego turnieju byliśmy ciekawy czy TCS padnie łupem młodego Norwega, a może właśnie Dawida Kubackiego. Dawid musiał odczarować kapryśną Bergisel, bo dotychczas jego najlepsze miejsce to 17 lokata… Pokazał, że ma dynamit w skarpetkach😂, skacząc w pierwszej serii 133m tyle samo, co triumfator z Ga-Pa. Przegrywając z nimi tylko punktami. Było wiadomo, że o zwycięstwo w całym konkursie powalczą właśnie Polak i Norweg bowiem strata pozostałych skoczków była zbyt duża. Wirtualnym liderem TCS po I serii stał się Dawid Kubacki, wobec dalszej lokaty japońskiego skoczka. W II serii rządził wiatr, ale kapitalny skok w arcytrudnych warunkach oddał nasz Dawid Kubacki 120,5m. Taką samą odległość skoczył Marius Lindvik, którego bardziej lubią sędziowie, ponieważ został wyżej oceniony niż nasz reprezentant. To właśnie zadecydowało, że w Insbrucku nie usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Powiem szczerze, że po skoku Dawida we wczorajszej I serii konkursowej złoty orzeł „przyleci” do Polski 143m😍. I dołączy do Adama i Kamila Stocha – zwycięzców TCS😇. Nie myliłem się znów oddał najdłuższy skok 140,5m. Dając nam tym samym powód do uronienia łez szczęścia💓.
Na koniec kilka słów o Kamilu Stochu – Czy prawdziwy kibic powinien krytykować Kamila, gdy ma gorszy okres, czy go wspierać? Moim zdaniem to drugie! Kamil jest człowiekiem, a nie maszyną do wygrywania! Więc jeśli teraz na niego plujesz to nie noś go na rękach gdy wygrywa😉. Prawdziwy kibic jest ze swoim idolem ZAWSZE!      

środa, 27 listopada 2019

Start na trzy!


Nie wiem, jak Wy, ale ja na tą zimową telenowelę ze skokami narciarskimi, czekałem z utęsknieniem i zaciekawieniem, jak w roli nowego szkoleniowca poradzi sobie dotychczasowy asystent austriackiego szkoleniowca – Michal Doleżal. Tytuł posta jest sarkazmem, bo wszyscy wiemy, że konkursy w Wiśle Malince reżyserował wiatr. Nasza drużyna w konkursie drużynowym, atakowała w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Po każdym skoku naszego „Orła” wydawałem okrzyk radości jakby to był skok na miarę złota IO😃. Co skutkowało drugim miejscem po I serii i byłem święcie przekonany, że „Orły”, zaatakują najwyższy stopień podium konkursu drużynowego. Niestety to rywale „wyciągali” bardziej szczęśliwy los od naszych chłopaków. I ostatecznie zajęliśmy miejsce najniższe miejsce, na przysłowiowym pudle. Niemniej jednak BRAWO CHŁOPAKI👏! Po trzecim miejscu w drużynówce, z pełnym optymizmem czekałem na konkurs indywidualny, bo przecież w konkursie drużynowym indywidualne. Pilot z Nowego Targu był najlepszy 😊.  Z 10 naszych, która przeszła kwalifikacje do „30”, weszło zaledwie czterech, bo znów karty na skoczni rozdawał wiatr. Łupem tego loteryjnego konkursu padł „Wiewiór” w I serii, jego skok zakończył się upadkiem. W tym momencie odległość była sprawą drugorzędną (chwilowa utrata przytomności). Przyznam szczerze zamarłem pewnie, jak wszyscy kibice skoków w naszym kraju. Nie było już dla mnie ważne, że nasza trójka po I serii, jest bez szans na „pudło”. Ważne było zdrowie Piotrka 😊. Niemniej jednak na tym polega piękno skoków, że nikt nie może być pewny swojego miejsca i są przetasowania. Nasi bohaterowie z Seefeld nie złożyli broni i zaatakowali pierwszą „10”. Nasza „rakieta z Zębu” wylądowała na najniższym stopniu podium, a Dawid Kubacki ukończył zawody na siódmej pozycji💪.   
Gratulacje dla Daniela Andre-Tande i Karla Geigera, bo to ich wyższość musiał uznać Kamil Stoch. Sezon się dopiero rozpoczął i emocji na pewno nie zabraknie!
 *fotografie Polski Związek Narciarski

sobota, 2 marca 2019

Horror z happy-endem nie tylko w siatkówce!


źródło: Fanpage Polski Związek Narciarski
Jednak jest, to prawdą, że człowiek uczy się całe życie. Do wczoraj byłem przekonany, a wręcz pewny, że zawału mogę dostać jedynie oglądając siatkówkę. Jednak przyznam się szczerze miałem ochotę wyłączyć TV, po I serii konkursowej😊. A słowa jakie wypowiadałem, w stronę Borka Sedlaka, nie są do zaprezentowania publicznie😜. Moim zdaniem i pewnie większości z Was nasi skoczkowie byli SPECJALNIE w złych warunkach😕. Było, minęło wszyscy wiemy, jak się skończyło. Jednak wyniki pierwszej serii, nie napawały optymizmem i zanosiło, się na to, że Polska wróci z Seefeld bez jakiegokolwiek medalu. Kamil Stoch (18, 91,5m), Dawid Kubacki (27, 93,0m), Stefan Hula (29, 88,0m) i Piotr Żyła (33, 90,5m). Więc, jak tu było myśleć o medalach? Pewniakami do medali w mojej ocenienie byli: Ryoyu Kobayashi i Karl Geiger, którzy zajmowali dwie czołowe lokaty.  Kilka nazwisk w pierwszej „10” było zupełnie przypadkowych, za sprawą loteryjnych warunków.  Wiedziałem, że nasi „odpalą petardy” Dawid Kubacki (104,5m), Kamil Stoch (101,5m) i Stefan Hula (100m).Aczkolwiek  nie liczyłem na taki happy-end wiatr, to jednak ciekawy reżyser😉. Gdy było wiadome, że nasi dwaj, jak się później okazało medaliści, są już w pierwszej „10”. Serce zaczęło bić, jak oszalałe, a głowa zaczęła mówić nieśmiało – może będzie pięknie? Błagalnie wpatrywałem się w ekran telewizyjny, kiedy okazywało się, że Dawid Kubacki wraz z Kamilem Stochem, są coraz bliżej podium. Krzycząc – ZEPSUJ!!, zaciskając przy tym kciuki podczas przeliczania punktów. Przyznam, to nie było fair. Kiedy z warunkami, a może i z presją, nie poradzili sobie: Ziga Jelar, a także Karl Geiger. Wydałem okrzyk radości, krzycząc: Rjoju zepsuj!!! Gdy tak się stało podobnie, jak cała Polska oszalałem ze szczęścia, bo niemożliwe stało się możliwe! Nie będę tutaj cytował podsumowania konkursu przez mojego najlepszego przyjaciela, bo jest ono niecenzuralne😀. Jednak zacytuję coś innego – „no, jak będziesz gadał, że już nic nie osiągniesz i jesteś, w czarnej dziurze. To sobie przypomnij o Kubackim”. To prawda dopóki walczymy wszystko jest możliwe.

niedziela, 25 marca 2018

Kamil Stoch królem jest!!! :D


Jakby  powiedziała młodzież Kamil pozamiatał ;) Trudno tak tego nie określić, wygrał prawie wszystko, w tym sezonie co, było do wygrania. Coś trzeba zostawić sobie na kolejne sezony, byśmy mieli czym się emocjonować i czym wzruszać ;) Zaczął od wyrównania wyczynu Svena Hannawalda, wygrywając wszystkie cztery konkursy, w narciarskim szlemie – Turnieju Czterech Skoczni. Wygrywając ten prestiżowy turniej, wszedł do grona, którzy wygrali go po raz drugi w karierze. A przecież ten skromny Kamil z Zębu nie powiedział pass. Może nasze miny, były nie tęgie po konkursie indywidualnym w Zakopanem, bo nie wysłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego, a była na to przecież szansa. Przystawką do dania głównego czyli IO w Pjonczang, były MŚ w Lotach, w Obersdorfie. Tam Kamil uznał jedynie wyższość Daniela Andre Tande. To drugi krążek w historii medali w lotach dla Polski, po brązie Piotra Fijasa, w 1979 roku na słynnej słoweńskiej Velikance. Na tegorocznych MŚ swoistą kartę w historii polskich skoków, zapisała nasza drużyna. Zdobywając pierwszy drużynowy medal na takiej imprezie – brązowy. Ustępując pola: Norwegom i Słoweńcom. Po pierwszej serii olimpijskiego konkursu indywidualnego na normalnej skoczni, widzieliśmy dwa krążki olimpijskie dla biało-czerwonych. Ostatecznie w moich oczach pojawiła się łza smutku, bo na nadziejach się skończyło. Kamil Stoch (4), Stefan Hula (5). Moim zdaniem ten konkurs powinien zostać przerwany, cóż to już historia. A mogło być tak pięknie. I, było na skoczni dużej, gdzie Kamil pokazał już w pierwszej serii, że brak krążka na skoczni normalnej, był wypadkiem przy pracy. Pozostawił w pokonanym polu: Andreasa Wellingera i Roberta Johanssona. Tak więc trzeci złoty krążek  olimpijski dla rakiety z Zębu stał się faktem! A my mogliśmy uronić łzy słuchając Mazurka Dąbrowskiego ;) Po konkursie drużynowym mogliśmy mówić o pewnym niedosycie, gdyż była szansa na krążek ze srebrnego kruszcu, a skończyło się na brązie. Ktoś powie srebro smakowałoby lepiej, jednak po raz kolejny historia rodziła się na naszych oczach. To historyczny medal olimpijski w konkursie drużynowym dla Polski. Powiem tak siedząc na poczekalni przed gabinetem stomatologicznym wertowałem Internet, aby być na bieżąco z wynikami :D Jak to dobrze być na czasie :P Kamil wygrywał również te może mniej prestiżowe nowo powstałe turnieje tj. Willingen 5, Raw Air i Planica  7. Goni Adama Małysza w ilości zwycięstw, w PŚ (31), Adam (39). W tym sezonie wygrał, aż dziewięć konkursów indywidualnych! Życie zaczyna się po 30-tce, nie tylko Kamil jest tego dowodem :D Sezon życia miał także popularny „Stefanek”, był pewnym punktem naszej drużyny w każdym z konkursów drużynowych. Zabrakło mu nieco szczęścia w konkursach indywidualnych, ale też został pokrzywdzony przez sędziów ;( Brawa dla Dawida Kubackiego, który dwa razy wylądował na najniższym stopniu podium. To, był najlepszy sezon w historii polskich skoków!! Czasem moja ciężka praca szła na marne, bo „przyjaciółka” rosła przy ściskaniu kciuków za Kamila i spółkę :D W naszej ekipie jest team spirit fajnie, że współpraca ze Stefanem Horngacherem, będzie kontynuowana. Będzie brakować tej telenoweli przynajmniej mnie….   


*fotografia pochodzi ze strony na fb, poświęconym skokom narciarskim

wtorek, 23 stycznia 2018

Potrafimy latać!

W weekend emocjonowałem się nie tylko siatkówką, ale i skokami narciarskimi. Bowiem w niemieckim  Obertsdorfie, odbywały się 25 Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich. Tytułu bronił Słoweniec – Peter Prevc, po nie zbyt udanym występie Kamila na skoczni, w Kulm (23 miejsce). Miałem drobne wątpliwości czy Kamil Stoch, będzie wstanie walczyć o brakujące, w jego kolekcji trofeum.  Skoczek z Zębu pokazał, że ten wynik, był tylko wypadkiem przy pracy i, że nie zapomniał, jak się skacze. Skoczkowie są tylko ludźmi i nie, będą skakać, jak zaprogramowane roboty, przez cały sezon. Wgrywając konkurs za konkursem, mają prawo do słabszych występów. Wiadomo media pompowały przysłowiowy balonik, że już czas zapisać nową kartę, w historii polskich skoków. Bo od czasu brązowego medalu Piotra Fijasa,  na takowej imprezie minęło już trzydzieści dziewięć lat. Na szczęście Kamil nie zaprzątuje sobie  głowy tym co wymagają od niego media, tylko robi swoje najlepiej, jak potrafi. Na pytanie dziennikarza czy zdobędzie medal. Odpowiedział – „O to trzeba spytać Boga”. Szacun Mistrzu ;) Wiedziałem, że Kamil nie jest zbyt wybitnym lotnikiem, ale lubi latać. Bo, jak powtarzają skoczkowie daje im to mega frajdę. Wiadomo fajnie się ich ogląda, w locie, ale czy ktoś z nas odważyłby się usiąść na belce „mamuta”? Ja bynajmniej nie :D Sam trener Horngacher powiedział, że są lepsi lotnicy od skoczka z Zębu. Wiadomo wybitnymi lotnikami są Norwedzy, Słoweńcy oraz Niemcy, a dokładniej: Freitag i Wellinger. Nie mówiło się o Austriakach, bo oni są mega rozczarowaniem tego sezonu, a Freitag wracał po kontuzji, której doznał podczas tak wspaniałego dla nas TCS. Jednak, jak pokazał forma nie uleciała, bo zdobył brązowy medal. A na półmetku rywalizacji czyli dwóch z czterech zaplanowanych serii konkursowych. Zajmował drugie miejsce, wyprzedzając Kamila Stocha. Poza zasięgiem tej dwójki i reszty, był Norweg – Daniel Andre Tande. Wiedziałem, że Kamil zaatakuje i nie myliłem się, w trzeciej serii w trudnych warunkach oddał perfekcyjny skok, który pozwolił mu zepchnąć Richarda Freitaga na najniższy stopień podium. Zastanawiałem się czy z tak trudnymi warunkami panującymi na skoczni i presją. Poradzi sobie lider po dwóch seriach konkursowych, mając w pamięci TCS z przed dwóch lat. Gdzie praktycznie spadł z progu, a my mogliśmy się cieszyć z pierwszego wygranego turnieju Kamila. Jednak ten skok Tandego pokazał, że rok to szmat czasu i dojrzał emocjonalnie zdobywając tytuł MŚ. A mogliśmy się cieszyć z historycznego srebrnego medalu, w lotach narciarskich. Gratulacje dla pozostałej trójki (Kubackiego 10, Huli 13 i Żyły 17). Dodam tylko, że gdyby nie punkty za zmianę belek i zmienny wiatr. To pewnie znów po trzech seriach indywidualnych słuchalibyśmy Mazurka Dąbrowskiego. Niedziela to ostatni akord mistrzostw czyli konkurs drużynowy. Wiedzieliśmy, że Norwedzy to murowani faworyci do medalu, z najcenniejszego kruszcu. A my będziemy walczyć o medale pozostałych kolorów, z Niemcami i Słowenią. Ci ostatni skakali, aż za dobrze tego dnia i zdobyli srebrny medal. Wiadomo, że drużynówka to inna bajka, niż konkurs indywidualny. I ktoś może mieć „dzień konia”, taki właśnie mieli Peter Prevc i spółka, którzy zdobyli srebro. Reprezentacja gospodarzy mistrzostw, choć na półmetku konkursu, byli przed naszą reprezentacją. To jednak po finałowej serii to My mogliśmy się cieszyć, z historycznego brązowego krążka dla naszej drużyny. I wcale nie dziwię się wzruszeniu Stefana Huli, sam je miałem. A ten medal załatwiła nam petarda odpalona przez Dawida Kubackiego, w drugiej serii. Znów, byliśmy świadkami historii! <3
A już w ten weekend piknik na Wielkiej Krokwi, znów będę ochrypnięty dopingując naszych chłopców :D A o tym co się wydarzy przeczytacie u mnie, już teraz zapraszam ;)

*fotografie fanpadze poświęcone skokom narciarskich

  

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Król jest tylko jeden!

Moją drugą ukochaną dyscypliną sportową, są skoki narciarskie. I dziś właśnie o tym napiszę, by Was nie zanudzać tylko siatkówką. Moja miłość do skoków wybuchła, wraz z „Małyszomanią” i trwa do dziś. Płakałem, gdy Adaś zdobywał złota MŚ i Kryształowe kule, nie obyło się bez łez, gdy „Orzeł z Wisły”. Zamieniał narty na samochody rajdowe. Wtedy zastanawialiśmy się, jakim następcą Mistrza, będzie mający wtedy, już dwa zwycięstwa na swoim koncie – Kamil Stoch. Dziś już wiemy uczeń przerósł Mistrza. Oczywiście sukcesów Adama nie śmiem kwestionować, ale to wcześniejsze zdanie, jest prawdą. Sam Adam powiedział za jedno złoto IO, oddałby wszystko. Młodsi kibice może nawet nie pamiętają tego co dokonał, przed szesnastoma laty niemiecki skoczek – Swen Hannawald. Wygrywając wszystkie cztery konkursy, podczas 50 Turnieju Czterech Skoczni, jako pierwszy w historii. Ja pamiętam to bardzo dobrze, jak „Hanni” zostawiał wszystkich z tyłu, a ja gryzłem pilota ze złości, bo pokonywał mojego idola Adama Małysza ;) Wielu próbowało mu dorównać i powtórzyć, ten nie lada wyczyn. I co?? I nic, aż do tego sezonu! Znalazł się ktoś, kto to zrobił, wydawać by się mogło z taką lekkością i łatwością. Jednak łatwo i przyjemnie, jest tylko przed TV. A tym śmiałkiem, jest ten skromny Kamil z Zębu. KAMIL CZAPKI Z GŁÓW!!! Wygrał wszystkie serie konkursowe, w kwalifikacjach może nie szło najlepiej, ale w konkursach odpalał petardy! Mogliśmy dzięki Niemu się wzruszać słuchając Mazurka Dąbrowskiego, nie zawsze w takiej wersji, jaką znamy, ale to szczegół ;)  Rywale tylko z uznaniem bili brawo i kręcili głowami, gdy nasz Kamil połykał metry. Kamil pokazał, że ma psychikę ze stali, w noworocznym konkursie. Podczas, gdy rywale nie radzili sobie, po kilkuminutowej przerwie spowodowanej złymi warunkami. On siadł na belce i oddał najdłuższy skok, w konkursie. Drugi obecnie w PŚ Niemiec – Richard Freitag, przepłacił upadkiem w Innsbrucku i pogrzebaniem szans na zwycięstwo, w tej prestiżowej imprezie. Ostatnim niemieckim skoczkiem, który wygrał tego narciarskiego szlema, był wspomniany wcześniej Hannawald. I Niemcy muszą poczekać przynajmniej do następnego sezonu, by ich reprezentant stanął, na najwyższym stopniu podium całej imprezy. A my słuchaliśmy go, drugi rok z rzędu ;) Ja się wzruszyłem nie wiem, jak Wy? ;) I to, aż cztery jednego wieczora. Taki już jestem emocjonalny, za to kocham moje MPD Zzawsze płaczę, gdy wygrywa ten, któremu kibicuję. Sven zrobił to co zapowiadał, wyszedł z kabiny, by pogratulować Kamilowi Stochowi. Wyrównania jego wyczynu.
Łzy same leciały, gdy widziałem Kamila cieszącego się wraz, z chłopakami drużyny. A potem przed oczami stanął mi obrazek z japońskich MŚ, w 2007r. Gdzie Adam, był niesiony na rękach, przez Ammana i Morgesteina. A tym razem miejsce Adama zajął Kamil, a niosącymi, byli Piotr Żyła i Stefan Hula. Kamilu zasłużyłeś na to zimne piwo :D
Nie myślcie, że nie pamiętam o Dawidzie Kubackim, który odniósł życiowy sukces. W tym turnieju pierwsze podium w karierze (3 miejsce)  i 6 miejsce, w końcowej klasyfikacji turnieju. Dobra robota Dawid ;) Sezon dopiero się rozkręca, a my już mieliśmy tyle powodów do radości, ehh fajnie, by było usłyszeć nasz hymn na IO, a może i zobaczyć drużynę, na podium konkursu drużynowego. A przecież Kamil broni medali, z najcenniejszego kruszcu. Czy będącego w obecnej formie Kamila, ktoś pokona? Wątpiące, jednak za nim IO to po drodze PŚ w Zakopanem i MŚ w lotach narciarskich. Emocji nie zabraknie, będzie się działo :D Tylko moi fizjoterapeuci, będą mieć co rozluźniać, bo ja oglądając Kamila i spółkę się napinam. Cóż taki urok, bycia  kibicem skoków narciarskich i posiadania „koleżanki”, która zwie się spastyką :P Takim akcentem kończę, zapraszam już teraz na kolejne relacje miejmy nadzieję, że z polskimi skoczkami, w rolach głównych.

*fotografie pochodzą ze stron na Facebooku, poświęconym skokom narciarskim

sobota, 31 grudnia 2016

2 w 1, czyli krótko i na temat ;)

Dziś wielu z Was mrozi szampany, a ja zaproponuję Wam powrót. Do bogatego w sportowe emocje, dnia wczorajszego. Przystawką do dania głównego wczorajszego wieczoru, było popołudnie ze skokami narciarskimi. W niemieckim Obertsdorfie, miał miejsce pierwszy konkurs. W ramach TCS moi drodzy, z polskimi skokami, już dawno nie było tak dobrze. By w czołowej „20” było, aż pięciu zawodników z Polski. Najwięcej emocji dostarczył nam  Mistrz Kamil, który uznał jedynie wyższość. Stefana Krafta o zaledwie 2,8 pkt.
źródło: Fanpage skokinarciarskie.pl
To dobry prognostyk przed pozostałymi odsłonami narciarskiego „Wielkiego Szlema”. Może w końcu Adam Małysz nie będzie jedynym Polakiem. Który wygra tą prestiżową imprezę ;) Polska kadra odrodziła się, po  przyjściu austriackiego szkoleniowca – Stefana Horngachera. Good job trenerze! ;) Tyle o skokach choć i o nich mógłbym nawijać godzinami, bo są one w mojej hierarchii tuż za siatkówką. Tym samym postanowiłem, iż będą notki nie o siatkówce, ale i skokach. Co Wy na to? Asseco Resovia zakończyła ten rok zwycięstwem, we własnej hali. Pokonując ONICO Politechnikę Warszawską (3-0), odrabiając tym samym „dwa oczka”. Do PGE Skry Bełchatów, która po wielkich męczarniach. Pokonała (2-3) w Sosnowcu – MKS Będzin.
źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
O grze SOVI trudno cokolwiek powiedzieć, bowiem różnica klas rywala. Była zbyt duża. Jednak wreszcie „siedziała” nam zagrywka, co ułatwiło nam rozgrywanie akcji. Fabian nauczył się wykorzystywać środkowych, co zaowocowało statuetką MVP. Dla Barłomieja Lemańskiego. To fajnie, iż wreszcie potencjał naszych środkowych, jest wykorzystywany. Jak pamiętamy nasz rozgrywający lubił, jak dotąd eksploatować. Naszych przyjmujących o atakującego. Mając takich zawodników w drużynie, grzechem było by. Nie wykorzystać och potencjału. DO SIEGO ROKU!!!

niedziela, 3 lipca 2016

DZIĘKUJEMY!!!

źródło: www.laczynaspilka.pl
BRAWO POLACY! Mam nadzieję, że tak będziemy krzyczeć podczas IO. Jednak na dzień dzisiejszy, te słowa dotyczą polskich piłkarzy. Którzy zapisali piękną historyczną kartę dotyczącą, występów naszej kadry na EURO. Gdyby mi ktoś, miesiąc temu powiedział. Reprezentacja Polski będzie ósmą drużyną, na francuskim Euro. Miałbym niezłą bekę :P Powiem jak Pan Tomasz Swędrowski, po wygraniu LŚ w 2012 przez polskich siatkarzy: „Historia rodzi się na naszych oczach”. DZI
ĘKUJEMY JESTEŚMY DUMNI! Już nie pamiętam kiedy tak ostatnio, emocjonowałem się polską piłką. Na wielkiej imprezie. Ktoś powie mieliśmy farta, iż dotarliśmy aż do ćwierćfinału. Wiadomo chciałoby się więcej, taki jest sport.
źródło:www.plotek.pl
KUBA DLA NAS JESTEŚ BOHATEREM! Nasza gra może, nie była zbyt efektowna, bo strzeliliśmy cztery GOLE. Arkadiusz Milik, był królem niewykorzystanych sytuacji. Jednak tak dobrze grającej polskiej defensywy, trudno mi się doszukać w mej pamięci. Każdy z rywali drżał, gdy w obronie szalał Michał Pazdan z Arturem Jędrzejczykiem, Kamilem Glikiem i Łukaszem Piszczkiem. Zaś defensywa rywali miała nogi z waty, gdy „Turbo Grosik” włączał swój turbo napęd. Mijając przeciwników niczym pionki.  W naszej kadrze było widać ten team spirit, kibice siatkówki wiedzą o  czym mowa ;) Jak uczyć się, to od najlepszych! Myślę, że wielu kibiców czuło wzruszenie, oglądając wywiad płaczącego Łukasza Fabiańskiego. Obwiniając się, iż nie pomógł drużynie podczas rzutów karnych. My nie przegraliśmy półfinału, my wygraliśmy kończąc turniej na fazie pucharowej. Gdzie na wcześniejszych imprezach, już po dwóch meczach było wiadomo, iż wracamy do domu. Portugalia może to i dobry team, jednak CR7, chyba starał się o rolę w spektaklu teatralnym ;) Wymachując rękoma. Trener Adam Nawałka, to Bob budowniczy, stworzył zespół, którego chciał uniknąć każdy nasz rywal. Więc myślę, iż jesteśmy zgodni. Musi poprowadzić naszą reprezentację, przez kolejne dwa lata. Jego odkrycia to prawdziwy majstersztyk, w/w Michał Pazdan, oraz alternatywa dla Kamila Grosickiego i Kuby Błaszczykowskiego. Bartosz Kapustka, o którego biją się europejscy potentaci. Swoją drogą po tym Euro, fryzjerom w naszym kraju spalą się maszynki, bo wiem Każdy chce wyglądać.
źródło: Fanpage Łączy nas piłka
Jak Obrońca warszawskiej Legii., Przy upałach panujących w naszym kraju, to całkiem dobre rozwiązanie ;) Fryzjerzy zarobią zaś sprzedawcy w warzywniaku nie. Cena za głowkę kapustki, tego lata będzie wysoka :P Moja przygoda z kibicowaniem na Euro, dobiegła końca. Zaś nie z kibicowaniem Orłom Adama Nawałki NIE! A tymczasem ściskam kciuki i patrzę z lekkim niepokojem. Na grę naszych MISTRZÓW ŚWIATA! Jednak siatkarskie serducho podpowiada będzie dobrze ;)