Jakby powiedziała
młodzież Kamil pozamiatał ;) Trudno tak tego nie określić, wygrał prawie
wszystko, w tym sezonie co, było do wygrania. Coś trzeba zostawić sobie na
kolejne sezony, byśmy mieli czym się emocjonować i czym wzruszać ;) Zaczął od wyrównania
wyczynu Svena Hannawalda, wygrywając wszystkie cztery konkursy, w narciarskim
szlemie – Turnieju Czterech Skoczni. Wygrywając ten prestiżowy turniej, wszedł
do grona, którzy wygrali go po raz drugi w karierze. A przecież ten skromny
Kamil z Zębu nie powiedział pass. Może nasze miny, były nie tęgie po konkursie
indywidualnym w Zakopanem, bo nie wysłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego, a była na
to przecież szansa. Przystawką do dania głównego czyli IO w Pjonczang, były MŚ
w Lotach, w Obersdorfie. Tam Kamil uznał jedynie wyższość Daniela Andre Tande.
To drugi krążek w historii medali w lotach dla Polski, po brązie Piotra Fijasa,
w 1979 roku na słynnej słoweńskiej Velikance. Na tegorocznych MŚ swoistą kartę
w historii polskich skoków, zapisała nasza drużyna. Zdobywając pierwszy
drużynowy medal na takiej imprezie – brązowy. Ustępując pola: Norwegom i
Słoweńcom. Po pierwszej serii olimpijskiego konkursu indywidualnego na
normalnej skoczni, widzieliśmy dwa krążki olimpijskie dla biało-czerwonych.
Ostatecznie w moich oczach pojawiła się łza smutku, bo na nadziejach się
skończyło. Kamil Stoch (4), Stefan Hula (5). Moim zdaniem ten konkurs powinien
zostać przerwany, cóż to już historia. A mogło być tak pięknie. I, było na
skoczni dużej, gdzie Kamil pokazał już w pierwszej serii, że brak krążka na
skoczni normalnej, był wypadkiem przy pracy. Pozostawił w pokonanym polu: Andreasa
Wellingera i Roberta Johanssona. Tak więc trzeci złoty krążek olimpijski dla rakiety z Zębu stał się
faktem! A my mogliśmy uronić łzy słuchając Mazurka Dąbrowskiego ;) Po konkursie
drużynowym mogliśmy mówić o pewnym niedosycie, gdyż była szansa na krążek ze
srebrnego kruszcu, a skończyło się na brązie. Ktoś powie srebro smakowałoby
lepiej, jednak po raz kolejny historia rodziła się na naszych oczach. To historyczny
medal olimpijski w konkursie drużynowym dla Polski. Powiem tak siedząc na
poczekalni przed gabinetem stomatologicznym wertowałem Internet, aby być na
bieżąco z wynikami :D Jak to dobrze być na czasie :P Kamil wygrywał również te
może mniej prestiżowe nowo powstałe turnieje tj. Willingen 5, Raw Air i
Planica 7. Goni Adama Małysza w ilości
zwycięstw, w PŚ (31), Adam (39). W tym sezonie wygrał, aż dziewięć konkursów
indywidualnych! Życie zaczyna się po 30-tce, nie tylko Kamil jest tego dowodem
:D Sezon życia miał także popularny „Stefanek”, był pewnym punktem naszej
drużyny w każdym z konkursów drużynowych. Zabrakło mu nieco szczęścia w
konkursach indywidualnych, ale też został pokrzywdzony przez sędziów ;( Brawa dla Dawida Kubackiego, który dwa razy wylądował na najniższym stopniu podium. To, był
najlepszy sezon w historii polskich skoków!! Czasem moja ciężka praca szła na marne, bo „przyjaciółka” rosła przy ściskaniu kciuków za Kamila i
spółkę :D W naszej ekipie jest team spirit fajnie, że współpraca ze Stefanem
Horngacherem, będzie kontynuowana. Będzie brakować tej telenoweli przynajmniej
mnie….
*fotografia pochodzi ze strony na fb, poświęconym skokom narciarskim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz