W poniedziałkowe przedpołudnie całą siatkarską Polskę obiegła wiadomość, że w tym sezonie reprezentacyjnym najprawdopodobniej nie będziemy mogli liczyć na punkty zdobywane przez Wilfredo Leona z powodu jego kontuzji i zabiegu operacyjnego, który jest konsekwencją tejże kontuzji.
Jedni uważają to, za pozytyw, a drudzy, za wielki kłopot trenera Nikoli Grbicia, bo według tych drugich, żaden z powołanych śmiałków, nie będzie w stanie zastąpić przyjmującego włoskiej Perugii. Ci drudzy się chyba trochę zagalopowali i nie wierzą w nasz kłopot bogactwa, który ma nasz selekcjoner na pozycji przyjmującego. Chcesz poczytać, co ja o tym sądzę? Oczywiście obecność Leona jest dla mnie wartością dodaną w koszulce z Orzełkiem na piersi. Może nie jest on twardy, jak skała w tym, za co jest rozliczany w pierwszej kolejności, ale potrafi rozstrzelać przeciwnika w polu serwisowym z taką prędkością, że nawet prędkościomierz nie potrafi zmierzyć szybkości, czy zdobywać punkty ze skrzydeł. Nie jedna reprezentacja chciałaby drugiego takiego Leona 😉. Jak dla mnie nie ma ludzi niezastąpionych, wiem podpadłem tym, którzy uważają, że reprezentacja bez Leona nic nie osiągnie. Trudno, nie pierwszy i ostatni raz 😋. Zatem, kto partnerem "nadsiatkarza" Kamila Semeniuka na przyjęciu w biało-czerwonych barwach? Wobec absencji Jego nowego klubowego kolegi, bo chyba nikt nie wyobrażał sobie innej pary na przyjęciu, jak Semeniuk-Leon. Niezły ból głowy ma serbski szkoleniowiec, może już dziś zróbmy zrzutkę, na kilka palet środków przeciwbólowych dla naszego coacha, bo na pewno będą mu potrzebne 😊. Wydawać, by się mogło, że tym naturalnym zastępcą Wilfredo Leona w kadrze powinien być Tomek Fornal, który według mnie był najlepszym polskim przyjmującym obok wspomnianego wcześniej wychowanka dwukrotnego Klubowego Mistrza Europy. "Tytus" może nie jest regularny w polu serwisowym, ale potrafi przyjąć i zaatakować. I właśnie przez tę zagrywkę postawiłbym mały znak zapytania przy Fornalu. Jeśli trener Grbić pójdzie, za głosem sentymentu to, parę przyjmujących będzie tworzyć duet - Semeniuk, Śliwka. Nie byłoby to, złe rozwiązanie, gdyby nie ta huśtawka w jakości rozgrywanych meczów kapitana Mistrzów Polski i podwójnego Klubowego Mistrza Europy, bo Olek potrafi z premedytacją ograć przeciwnika, ale potrafi też, dawać się ustrzelić rywalom na przyjęciu. Tym asem w tej całej trójce może być Rafał Szymura. Tylko czy as w talii vice Mistrza Polski byłby w stanie udźwignąć grę w pierwszej szóstce reprezentacji Polski? Bo grać przecież potrafi, co udowodnił wchodząc z ławki w meczach "Pomarańczowych". Na koniec dostanę burę od kibiców reprezentacji Polski, za to, że najmniejsze szanse daję "Lipie" i "Kwolo". "Lipa" to, debiutant w kadrze, a koszulka z Orłem na piersi waży dużo więcej, niż koszulka klubu z Plus Ligi. O jego umiejętności się nie boję tyko o ten mental, bo głowa w sporcie odgrywa niebagatelną rolę. Gdyby "Kwolo" nie był po takim trudnym sezonie pod względem zdrowotnym byłby dla mnie murowanym kompanem dla Kamila Semeniuka na przyjęciu biało-czerwonej bandy. A może całą piątkę pogodzi były już siatkarz rosyjskiego Zenitu Kazań Bartosz Bednorz? To tylko moje dywagacje, a decyzję podejmie Nikola Grbić. Nie zależnie od tego, kto będzie tworzył duet przyjmujących to, będę kibicował tej nowej reprezentacji Polski.
*fotografia sport.pl
Bardzo fajnie napisane. Uwielbiam siatkarskich szajbusów. Tylko mam jedno „ale”. Dlaczego Bendżi jest traktowany po macoszemu? Mam nadzieję, że czwórka będzie taka: Bednorz, Semeniuk, Śliwka, Fornal, a pierwsza dwójka to pierwsza szóstka. Pozdro!!!
OdpowiedzUsuńO Bednorzu zapomniałem, dopisałem go później. I dziękuję, za miłe słowa pod adresem bloga, zapraszam częściej.
Usuń