Czy zastanawialiście się kiedyś, co musi czuć w środku osoba, która nie akceptuje swojego "pakietu szczęścia"? Pewnie nie, bo i po co zawracać sobie tym głowę. Powiem, Wam niefajne uczucie, przerabiałem to, na własnej skórze o czym możesz przeczytać tutaj. Travist zmaga się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, stara się żyć normalnie, mimo przykrych sytuacji, jakie spotykają go z powodu Jego chodu, czy też mowy. Pewnego dnia w swoim mieszkaniu zastaje niewidomego, który okazuje się być jego współlokatorem, a nie złodziejem, jak początkowo pomyślał główny bohater. W ramach przeprosin i wyluzowania atmosfery obaj udają się do pubu na browara. Jego uwagę przykuwa Sunny stand-upująca na scenie, jak samo imię wskazuje jest piękna. W barze, jak to w barze nie brakuje podchmielonych śmiałków, którzy lubią dwuznacznie komentować kobietę, czy też wygląd mojego "kolegi po fachu". Ta sytuacja sprawia, że Travist zaczyna odgryzać się mówiąc zabawnie o swoim MPDz, a jednocześnie budzi w nim to, negatywne emocje i trudno tutaj określić, czy chodzi tutaj o dwuznaczne komentarze w stosunku do Sunny, czy też brak akceptacji swojego "pakietu szczęścia".. W ten oto sposób staje się ochroniarzem Sunny, a i łowca talentów stand-upowych widzi w nim potencjał. Między dwojgiem, którzy spędzają ze sobą coraz więcej czasu zaczyna rodzić uczucie, bo nic tak nie zbliża ludzi, jak trudna przeszłość. Słońce, bo tak można przetłumaczyć imię lubej, dziewczyna postanawia spełnić marzenie chłopaka. Dziewczyna jednak traci swoje miejsce w konkursie talentów, bo wybiera uczucie do niepełnosprawnego zamiast bycia "panienką do towarzystwa" łowcy talentów. Travist przechodzi kolejne etapy konkursu, bo mając worek papierowy na twarzy, bo nie chce być rozpoznawalny, bo wstydzi się swoich ruchów i wszystkiego, co wiążę się z pakietem szczęścia. Pewne rzeczy sprawiają, że utalentowany chłopak rezygnuje z udziału w talent-show. Dzięki namowom swojego przyjaciela wraca na scenę stand-upu, lecz zamiast gagów, które zostaje mu skradzione, wyjawia to z czym się zmaga w środku, co wprawia publikę w osłupienie. Nie zawsze pod uśmiechem, który gości na twarzy kryje się szczęście i akceptacja siebie, jak i tego, co nas otacza. Bo, każdy jest inny, jak i MPD niejedno ma imię! Czasem potrzeba osób, które pomogą zaakceptować ten stan rzeczy tylko, nie każdy, kto mówi, że jest czyimś przyjacielem, nim się okazuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz