czwartek, 4 sierpnia 2022

Świętuje piąte urodziny!

Pośród tylu wydeptanych dróg 
wybrałem swą sam. 
Bez śladu stóp utkaną z moich snów. 

Tak właśnie było w moim przypadku pięć lat temu, jak jest w cytacie piosenki "Łyczka". Mimo łez po niezbyt optymistycznej diagnozie na temat tej, która mnie pokochała tak bardzo od urodzenia (czyt. spasstyka). Miałem odwagę, by iść, za głosem swojego serca i  wybrać drogę bez śladu stóp utkaną z moich snów 😉 Tą drogą był zabieg fibrotomi metodą Ulzibata i cudowny laserowy skalpel dr Repetunova, a snem chęć podjęcia próby, by przestać być dużym dzieckiem, które trzeba karmić, myć i ubierać. Już kilka dni po I zabiegu wiedziałem, że było warto podjąć to ryzyko, ale wiedziałem też, ile pracy mnie czeka, by marzenia nie były tylko marzeniami, a stały się powodem do łez szczęścia z powodu tak naturalnych czynności dla zdrowych, jak zjedzenie pierwszy raz pięć lat temu samodzielnie obiadu,  umycie zębów, czy kąpiel z pomocą wolontariuszy na obozie FAR. Do którego zresztą dojrzałem wraz z podjęciem decyzji o "rzuceniu się w nieznane". Dzięki zabiegowi i zmniejszeniu spastyki w dłoniach udało mi się zrealizować marzenie o ukończeniu kursu grafiki komputerowej. Choć moja praca nie ma nic z nią wspólnego to i tak mam banana na buzi, bo wykorzystuje ten dar od Bozi, czyli humanizm.  Byłem świadom też tego, że nie zawsze będą to tylko łzy szczęścia, ale też bólu w czasie ćwiczeń, bo "kochanka" będzie chciała pokazać, że to ona władzę i do tej pory czasem to robi. Dwa lata po I zabiegu udałem się na kontrolę, bo przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciało się sięgnąć wyżej. Usłyszawszy — tylko sobie zawdzięczasz, że zabieg można powtórzyć... Z moich oczu popłynęły łzy radości, możecie się domyśleć, jaką wtedy podjąłem decyzję, choć życie mnie wtedy nie rozpieszczało to, wiedziałem, że chcę podążyć tą samą ścieżką. Doktor zaszalał jeszcze bardziej, niż dwa lata wcześniej wykonał, aż dziewiętnaście nacięć (dwa lata wcześniej czternaście). Myślałem, że szczytem efektów II zabiegu będzie jedzenie bardziej spastyczną ręką i dwudziestominutowa pionizacja, przeliczyłem się wspólnymi siłami razem z moim obecnym trenerem. Doprowadziliśmy do tego, że zacząłem stawać bez asekuracji przy drabince, trzymając się oboma dłońmi oraz jedną. To był tylko wstęp, jak się okazuję, bo obecnie chodzę popod ręce codziennie podczas aerobiku, czy kilka miesięcy temu zacząłem sam siedzieć na łóżku bez opierania się plecami i rękami. Łapiąc jedynie równowagę rękoma w powietrzu, czym zaskoczyłem nas obu (niestety nie mam jeszcze zdjęcia). Nie wspominając już o samodzielnie utrzymywanej pozycji do czworaków, czy siedzenia na piętach z coraz większym utrzymywaniem pozycji bez asekuracji.
Słowa doktora na kontroli, która miała miejsce rok temu, okazały się prorocze, bo jak widać rehabilitacja, przynosi kolejne efekty, a my nie zwalniamy tempa. Nie zwalniamy do tego stopnia, że oswoiłem się z myślą, że czas uczyć się chodzić w chodziku, ale złośliwość rzeczy martwych nie pozwala nam wkroczyć w ten etap 😕. Dziś to pacjent zmęczył fizjoterapeutę, nie wiem, czy to już na zmiany? Oczywiście żartuję 😜. Pewnie pomyślicie, że ten wpis oraz zdjęcia i film to chwalenie się, każdy niech myśli, co będzie uważał, za słuszne. Wiem jedno jeszcze pięć lat temu, gdyby mi, ktoś powiedział, że niemożliwe stanie się możliwe, kazałbym mu udać się na najbliższy wolny termin do psychiatry. Niestety bywało i tak... Z perspektywy czasu powiem, że nie polubiłbym się na nowo z tamtym Marcinem. Zrobię wszystko, by tak się nie stało, bo mam swój cel i Kogoś tam na górze, kogo nie wypada zawieźć 💓. Fibrotomia dała mi nie tylko większą samodzielność fizyczną, ale też i psychiczną. Rok po I zabiegu spełniłem swoje marzenie o wyjeździe na oazę dla sprawnych inaczej w diecezji tarnowskiej, gdy raz pojedziesz, będziesz, chciał tam wracać 💓. Musiałem jechać trzeci raz, by stać się modliszką 😂. Żółwik dla autora tego pseudo 😃. Sam zabieg nie sprawi, że stanie się cud, tutaj trzeba włożyć wiele trudu, poświęcenia, ale i pieniążków, bo fibro to dopiero początek wydatków  Na koniec chciałbym z całego serca podziękować tym, którzy dołożyli, bądź dokładają  jakąkolwiek cegiełkę do tego, że jestem tu, gdzie jestem, bo każde słowo wsparcia jest dla mnie cenne. Czasem mam chwilę zwątpienia, ale wstaję i walczę, jak Ci, uprawiający ten, sport, który jest tematem przewodnim bloga. A bliskim dziękuję, za to, że pozwolili i pozwalają iść własną drogą mimo ich lęków 😍.

*fotografie i video archiwum prywatne
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz