środa, 17 sierpnia 2022

Rzuciłem wszystko, by iść, za Nim! Czyli oazowych wspomnień czar ;)

nasza wspólnota oazowa
Tak właśnie było, jak możecie przeczytać w pierwszej części tytułu, a słowa te usłyszałem już po kilku godzinach wspólnego oazowania. Zrobiłem to dosłownie, bo rzuciłem wszystkie swoje priorytety, troski. Kochani moje serce przepełniała wielka radość, że było mi dane wrócić po trzech latach przerwy związanej z pandemią na szlak cyrenejczykowego oazowania, bo tęskniłem za tym, co oazowe, bo gdy raz tam pojedziesz, będzie chciał tam wracać 💗. Radość była tym większa, iż w swojej codziennej modlitwie prosiłem, by oazę prowadził jeden z kleryków, których poznałem na wcześniejszych oazach. Kilka tygodni przed wyjazdem otrzymałem wiadomość od jednego z nich, z zapytaniem, czy się zobaczymy. Zrobiłem to po to, by wielbić Go, pogłębiać relację z Nim i z drugim człowiekiem. Ale przede wszystkim po to, by dziękować, za to, co wydarzyło się po drugim zabiegu fibrotomi metodą Ulzibata, który miał miejsce trzy tygodnie po moim poprzednim oazowaniu w Ochotnicy Górnej  oraz prosić o dalsze błogosławieństwo w życiu codziennym dla mnie i bliskich mi osób, czy "ładować akumulatory" do dalszej walki o lepsze "jutro".
nasza szkolna kaplica
 Nasze wspólne przebywanie rozpoczęło się od udzielenia nam błogosławieństwa przez jednego z biskupów pomocniczych diecezji tarnowskiej ks. bpa Stanisława Salaterskiego. I poświęcenia ikony Jezusa Chrystusa ze swoim przyjacielem Menasem w naszej szkolnej kaplicy, która towarzyszyła nam w czasie oazy i była nawiązaniem do tematyki, którą rozważaliśmy w czasie codziennej Eucharystii, spotkań w grupach.
nasza grupa
Dla wielu sprawnych inaczej taka oaza to, jedyne wyjście w roku poza przysłowiowe cztery kąty. Dla mnie ma ona takie znaczenie, jak napisałem we wstępie, ale też takie, że mogę dać odetchnąć swoim bliskim od siebie. Choć wiem, że przybywa im parę siwych włosów z lęku o mnie, zupełnie niepotrzebnie 😂. Moim bliskim przybywa siwych włosów, a mnie, za każdym razem zmarszczek mimicznych ze śmiechu. Jeszcze kilka takich wypadów i będę musiał spytać wujka Google o dobry krem przeciwzmarszczkowy. Chyba że Stowarzyszenie Cyreneczyk zapewni taki kosmetyk, oczywiście żartuję 😎. Musiałem jechać trzeci raz na oazę, by dowiedzieć się, że jestem modliszką i spróbować smaku "denaturatu", tak właśnie oaza edukuje, a raczej działa kreatywność wolontariuszy 😋. Ale i po to, by dowiedzieć się, że jestem dla Boga cenniejszy od dziesięciu złotych, o których była mowa na jednym z kazań, oraz że mam tu na ziemi jeszcze coś do zrobienia.
To uświadomiło mi jedno zdarzenie, o którym wiedzą tylko nieliczni. Dziękuję Ci, Tato, że nadal się mną opiekujesz... On chce mnie zmieniać dowodem tego były moje łzy, które nieraz tliły się w moich oczach, czy to podczas kazań, czy Adoracji Najświętszego Sakramentu. Tutaj przytoczę zawołanie kapłańskie ks. Moderatora, które można przeczytać na Jego prymicyjnym obrazku — Nie lękaj się, bo cię wykupiłem,
wezwałem cię po imieniu; tyś moim! (Iz 43,1). Pojechałem tam nie tylko, by "ładować akumulatory", ale też po to, by dawać to, co mam najepsze w sobie, czyli uśmiech i otwartość na drugiego człowieka. Bo oaza to nie tylko czerpanie, ale i dawanie siebie innym😉. Nie broniłem się przed przeczytaniem czytania podczas Mszy św. czy udzielaniem wywiadów oraz przed wręczęniem portetu idealnego ziemskiego Przyjaciela Panu Marszałkowi województwa małopolskiego Witoldowi Kozłowskiemu. Województwo małopolskie było naszym sponsorem. Cóż, musiałem walczyć ze stresem i tą, która pokochała mnie od pierwszych chwil życia, ale czego nie robi się dla sławy i blasku fleszy (😀). Spokojnie zamierzam zostać tym Marcinem, którego Wy realnie znacie, a moi czytelnicy wirtualnie. Jeśli myślicie, że żyliśmy tylko i wyłącznie modlitwą to, wyprowadzę Was z błędu. Nie brakowało oglądania wartościowych filmów o jednym z nich, możecie przeczytać tutaj. O dyskotekach nie wspominając, choć czasem polemizowałbym, czy ich playlista była odpowiednia do tego miejsca 😃.
Skutki recitalu zespołu góralskiego "Ciupaga" z Łącka moje struny głosowe długo odczuwały, ale czego się nie robi na chwałę Bożą 😄. Tradycji oazowej stała się zadość i w jeden z ostatnich dni, choć pogoda nas nie rozpieszczała, udaliśmy się do Niedzicy, by popłynąć statkiem po Zalewie Czorsztyńskim i podziwiać ruiny zamku.  Następnie udaliśmy się do XIII wiecznego kościółka w Dębnie Podhalańskim, tego samego, w którym Maryna i Janosik brali ślub.
Tam uczestniczyliśmy w dziękczynnej Eucharystii, za nasze zwiedzanie. Na ostatniej Agapowej Mszy Św. i błogosławieństwie aaronowym nie zabrakło łez, bo przecież wszystko, co dobre szybko się kończy, a i nie jest nowiną, że oaza buduje relacje, czego dowodem były odwiedziny wolontariuszy z moich wcześniejszych dwóch oaz. Mam nadzieję, że kilka relacji tego roku zawartych przerodzi się w przyjaźnie. Moje szkła były mokre od łez. Dziewczyny mam nadzieję, że  będziecie z radością wspominać moje natrętne towarzystwo 😍. To była najlepsza oaza, na jakiej do tej pory byłem, mam nadzieję, że nikt z poprzednich oaz, nie będzie mi miał tych słów, złe. A to wszystko dzięki Tobie Grzegorzu, Bóg zapłać, za każde wygłoszone Słowo Boże, rozmowę i to wszystko, czym nas obdarowywałeś, za te pobudki z głośnikiem też. Kiedy nasze drogi splotły się na moim debiucie oazowym, cztery lata temu, już wtedy wiedziałem, że nie straszny Ci, jest nasz świat, a ta oaza mnie tylko  w tym utwierdziła. Takich osób duchownych i świeckich, jak Ty szaleńcu Pana Boga, czy pomagające nam siostry zakonne, my sprawni inaczej potrzebujemy. My się niczym nie różnimy od Was pełnosprawnych. Jak sam powiedziałeś na podziękowaniach, szczególne brawa należą się tym, którzy nam pomagali, czyli naszym wolontariuszom. Przyznam się szczerze, iż jak zobaczyłem młodych wolontariuszy, którzy dopiero, co wkraczają w "nasz świat" to, lekko się przeraziłem, wybaczcie. Chomranice i reszta pierwszaków na czele z klerykami, daliście radę. A klerycy się przekonali, że my nie gryziemy. W zasadzie od podziękowań dla moich wolontariuszy powinienem zacząć, chłopaki dzięki, że ze mną wytrzymaliście i mam nadzieję, że się jeszcze w trójkę spotkamy 👊. Na koniec powiem Wam wszystkim do zobaczenia jednym może trochę szybciej 😎 i pamiętam o Was w modlitwie, bo dobrzy ludzie zostają w moim sercu na zawsze. I wiecie co? Tęsknię, za Wami! I kroczę dalej ze słowami: 

Moja droga jest prosta,
Idąc nią w sercu, radość mam,
Bo wiem, że nie pomyliłem się.

Moja droga jest pewna,
Na jej końcu światłość jest,
Która wciąż mi mówi,
Jak mam dalej iść.





















*fotografie pochodzą z różnych źródeł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz