wtorek, 31 lipca 2018

Cinek idzie dalej! :D


Gdy raz posmakujesz czasu spędzonego na FAR, będziesz chciał tam wrócić, jak najszybciej. Wracając w grudniu ubiegłego roku z niemałymi, jak na tamtą chwilę sukcesami, w zakresie samoobsługi. Wiedziałem, że chcę kontynuować współpracę z FAR-em by iść po swoją samodzielność i ze zniecierpliwieniem czekałem na kolejny projekt, w którym, będę mógł wziąć udział.  Tym razem moim udziałem stał się WAZ wszystko po to bym mógł stać się aktywnym zawodowo. Czy tak stanie? Pozwólcie, że na razie zachowam to dla siebie ;) Pojechałem tam nie tylko z nastawieniem by zaktywizować się zawodowo czy pogłębić relacje, które nawiązały się na moim obozowym debiucie i nawiązać nowe, ale przede wszystkim powalczyć o jeszcze większą samodzielność.  Pozdrowienia dla asystentek z oddziałów: podkarpackiego, śląskiego i małopolskiego <3 Większa samodzielność stała się faktem dzięki Lusi. Już pierwszego wieczoru wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica, a ja dopiero pod niego szedłem :D Moja „przyjaciółka” chciała ze mną wygrać przy rozbieraniu się i ubieraniu się. Cóż niestety to Cinek, był górą! Praktycznie samodzielne czynności, które wymieniłem to nie jedyne czynności, które okazały się nie takie strasznie. Potrafię z lekką pomocą przejść z pozycji leżącej do siedzącej. Dzięki Lusi! ;) Tak ważne czynności życiowe niebyły by do zrealizowania, gdyby nie zabieg, którego pierwsza rocznica minie dokładnie za trzy dni.. Tak to już tyle minęło od zabiegu, który zmienił mnie nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Już tyle jestem coraz głupszy :D Ten zabieg pozwolił mi iść po marzenia, pokonywać własne słabości i jeszcze bardziej poznawać świat. Postanowiłem przełamać własne lęki i spróbować strzelania z łuku. Dobrze, że nie słyszeliście mnie dającego recitale przy wieczornym przebieraniu się. Moglibyście ogłuchnąć ;D Ze stołówki wychodziłem ostatni powodem nie było powolne jedzenie, lecz podziwianie pięknych Włoszek, wraz z moim przyjacielem ;) Niestety przeszkodą w próbie poderwania nie była nasza nieśmiałość, lecz bariera językowa. Więc jakby co dalej jesteśmy do wzięcia :P Na basenie czułem się, jak przysłowiowa rybka w wodzie. Nawet bicze wodne, były do przeżycia. Basia dzięki za wszystko ;) Wszystko, co dobre kiedyś się kończy nie o było się bez wzruszeń, przy rozdaniu pamiątkowych dyplomów przy ognisku. Jak i wtedy gdy wracaliśmy do swoich domów. Brakuje mi naszych spacerów, śmiechów i śpiewów. Bogatszy o nowe możliwości, doświadczenia. Mówię do zobaczenia może gdzieś tam na obozie. A niektórym na 100% na gruncie prywatnym ;)     






*fotografie archiwum prywatne


piątek, 13 lipca 2018

Czas, który ubogaca ludzi. Czyli dni inne od wszystkich :)


Świat byłby taki ubogi gdybyśmy się nie spotkali
Bo nasza miłość ubogaca świat   
ty kochasz mnie a ciebie ja.


Słowa tej oazowej piosenki idealnie oddają to, co przeżywałem przez dziesięć dni, wraz z oazową rodziną. Nie wiem, czy będę w stanie oddać słowami swoje emocje, bo trzeba to przeżyć na własnej skórze. Jednak spróbuję ;) Wielu ludzi słysząc słowo oaza reaguje śmiechem, bądź słowem tylko kościół i nic więcej. Mylicie się ;) Oczywiście tematem przewodnim jest modlitwa i wielbienie Tego, który w tym wszystkim jest najważniejszy, ale nie brak też łez ze śmiechu podczas  pogodnych wieczorków. Czy też podczas spacerów, gdzie mogłem podziwiać piękne górskie widoki. Dla wielu te półtora tygodnia w roku, to jedyna okazja do wyjścia z przysłowiowych czterech ścian. Dla mnie zaś, była to realizacja kolejnego postawionego sobie celu. Pojechałem tam nie tylko po to by się dobrze bawić, zawrzeć nowe znajomości, które mam nadzieję przetrwają na lata, ale i dziękować Stwórcy za otrzymane łaski po zabiegu, który w dużym stopniu przyczynił się do mojej obecnej samodzielności. Dla wielu osób tak proste czynności, jak samodzielne jedzenie czy umycie zębów są sprawą oczywistą. Niestety dla osób z czterokończynowym MPDz już nie. Jeszcze rok temu dla mnie, było to sferą marzeń, a teraz jest i dla mnie rzeczywistością. Więc miałem za co dziękować, ale i prosić o dalsze błogosławieństwo podczas codziennych Eucharystii czy nabożeństw popołudniowych. Ten okres, był także czasem do refleksji nad swoim dotychczasowym życiem i postępowaniem. Nie raz podczas rewizji życia czy też w czasie słuchania homilii, w czasie Eucharystii oraz podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu, moje oczy stawały się mokre od łez. Już na pierwszej wspólnej Mszy św. podczas przekazywania sobie znaku pokoju. Poczułem się członkiem tej naszej oazowej wspólnoty. Wydawać by się mogło, że chrzest się ma jeden na całe życie. Nic bardziej mylnego ;) Debiutując na oazie jest się tzw. „kotem” i przechodzi się chrzest ;) Nie będę zdradzał szczegółów by kogoś nie zrazić, powiem tyle nie ma się czego bać, liczy się ubaw po pachy ;) Już nigdy nie powiem nigdy! Zarzekałem się, że nigdy nie będę czytał czytania, podczas Mszy św. I co? Zadebiutowałem :D Podobno całkiem nieźle ;) Choć pogoda nas nie rozpieszczała, to jednak dobry Bóg wysłuchał naszych modlitw i podczas naszego wędrowania do Krynicy – Zdrój świeciło słońce. Punktem kulminacyjnym tej wędrówki, był przejazd kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką. Dla mnie, był to powrót do wspomnień gdyż, będąc małym Marcinkiem miałem już takową przyjemność. Na koniec nie mogło zabraknąć Agapy i dyskoteki. DJ Tomi dobra muza! Choć zastanawiałem się czy na pewno jestem na oazie, bo z głośników leciało disco polo (żart). Nie muszę mówić, kto był królem parkietu :D Na koniec nie o było się bez długich pożegnań i łez. Chciałbym z całego serca podziękować księżom moderatorom, diakonom, klerykom i siostrom zakonnym, za trud i poświęcenie włożone, w pogłębianie i umacnianie, w nas naszej wiary. Poprzez głoszenie Słowa Bożego w homiliach i nie tylko. Słowa uznania dla dk Michała za wygłoszenie swojego pierwszego kazania w życiu. Duchu dobra robota ;) Podobno, kto śpiewa dwa razy się modli przeboje oazowe nucę do dziś. Dziękuję w imieniu nas wszystkich sprawnych inaczej, za opiekę wolontariuszy, którzy z sercem wypełnionym miłością podchodzili do codziennych obowiązków. Wiem, że czasem, było trudno, ale dobry Bóg wynagrodzi Wam ten trud i poświęcenie. A ja za Wami tęsknię i naszymi spacerami oraz wygłupami, już teraz mówię do zobaczenia za rok i pamiętam o Was wszystkich, w codziennej modlitwie. I ze słowami w sercach proroka Amosa:  Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Nie mogę się doczekać replay’a <3  







*fotografie archiwum prywatne
          

poniedziałek, 9 lipca 2018

Solankowo i śmiechowo ;)


Po strawie dla ducha trzeba, było zadbać o zdrowie fizyczne. W dniu wczorajszym udałem  się z moją ekipą do tężni solnych, w Sołonce k/ Rzeszowa. Bardzo lubimy tam jeździć i spędzać czas na świeżym powietrzu, wdychając jod. Podobno 45 minut spędzone, w takim miejscu = 3 dniom spędzonym nad morzem. Trzeba myśleć ekonomicznie ;) Co nie znaczy, że nie chcielibyśmy posłuchać szumu morskich fal. Pogoda i humory dopisywały niektórym chyba ten jod zaszkodził, bo mieli potem atak śmiechawy ;D
Buziaki dla fotografa za artystyczne ujęcia :) Niestety on jest tylko prywatny i nie możliwości wynajęcia Go :P




*fotografie archiwum prywatne

piątek, 6 lipca 2018

Heynen pracuje. Oni powalczą o wyjazd na mundial!



Jeszcze wczoraj mieliśmy nadzieję na walkę w półfinale Ligi Narodów, a już dziś poznaliśmy skład ekipy, która będzie przygotowywać w Zakopanem do wrześniowych bojów w Mistrzostwach Świata.

A walczyć o wyjazd na siatkarski mundial, będą:

Rozgrywający: Grzegorz Łomacz, Fabian Drzyzga
Atakujący: Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Damian Schulz
Środkowi: Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek , Jakub Kochanowski
Przyjmujący: Michał Kubiak, Aleksander Śliwka , Artur Szalpuk, Bartosz Kwolek, Tomasz Fornal
Libero: Paweł Zatorski, Damian Wojtaszek

Na liście zabrakło miejsca dla takich nazwisk, jak: Maciej Muzaj, Bartłomiej Lemański, Bartosz Bednorz czy Michała Żurka i Mateusza Miki. Tego ostatniego z walki o wyjazd na mundial, wykluczyła operacja wyrostka robaczkowego. Sporym zaskoczeniem jest tu nazwisko Tomasza Fornala, który przecież nie wystąpił w żadnym z dotychczasowych spotkań, w miejsce Bartosza Bednorza, który przecież zaliczył kilka fantastycznych występów, w Lidze Narodów.

Powodzenia chłopaki! Emocje i ból głowy „Koali” gwarantowany! ;)



Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka



Medale Ligi Narodów nie dla nas :(

żródło: Fanpage Polska Siatkówka

Trudno mi cokolwiek powiedzieć na temat braku awansu naszych chłopaków do półfinału tegorocznej Ligi Narodów. Gdyż oglądałem jedynie starcie z USA. Cóż w tym spotkaniu nasi przeciwnicy, byli wyraźnie lepsi od naszych siatkarzy. My nie „kopaliśmy” w polu serwisowym, co ułatwiało rywalom budowanie skutecznych akcji, po przyjęciu w punkt. By dobić się do pomarańczowego musieliśmy wylać litry potu i wykonać set prób, bo w amerykańskiej drużynie świetnie funkcjonował system blok-obrona. Słychać już, że Vital Heynen dokonał złych wyborów personalnych. Błagam nie wyciągajcie już wniosków, ani nie  wylewajcie kubła zimnej wody. Osobiście uważam ten awans do Final SIx za sukces, mając na uwadze to, że Heynen układał reprezentacyjne klocki od nowa. Jestem jednak optymistą i z tym na stawieniem czekam na wrześniowe Mistrzostwa Świata.