niedziela, 28 stycznia 2018

Mamo uważaj, bo się zarazisz...

Archiwum prywatne
Zastanawiacie się skąd taki intrygujący, a nie inny  tytuł o tym za chwilę. Mamy XXI w. i widok osoby na wózku nie powinien dziwić, bo mamy takie same prawa, jak chodzący. Jednak nie zawsze tak jest. Nie, którym się wydaje, że jesteśmy nieszczęśliwymi, bo mamy limuzynę i ten pakiet szczęścia. Pomyślicie porąbało Go – chorobę nazywa pakietem szczęścia. Może i tak  😎. Ten pakiet trzeba wiedzieć, jak umiejętnie wykorzystać, a wtedy to jest prawdziwe szczęście. Spotykamy się z dziwnymi spojrzeniami na ulicy, gdy widzą wózek, bo przecież nie powinniśmy wychodzić, właśnie powinniśmy, bo jak mówił główny prowadzący obóz, na którym byłem my nie tylko reprezentujemy wózkersów, ale i edukujemy społeczeństwo. Pewnie spotkaliście się z taką sytuacją, że dziecko  pyta rodziców: „Mamo dlaczego ten Pan jest na wózku”, albo nasz pojazd wzbudził zainteresowanie u takiego malca, bo ma fajne duże koła. Wielu rodziców udaje, że nie słyszy tego pytania niestety, bo po co zakłócać beztroski świat dziecka mówieniem o kimś, kto jest INWALIDĄ. Mnie osobiście to słowo drażni i staram się go nie używać. Wiem, że nie wszyscy są tak otwarci, jak ja i bez problemu zamówię piwo czy drinka. Co mi się ostatnio często zdarza, za sprawą wyjść z moimi kochanymi Przyjaciółmi. Pozdro kochani! Gdy podchodzi do mnie malec i z zaciekawieniem ogląda mój pojazd reaguję uśmiechem i próbuję zagadać. Nie raz rodzice próbują odciągnąć malca, bo myślą, że dziecko popełnia faux-pax. Ja nie mam z tym problemu, bo dzieci lubię 😉. Rozmowa z dzieckiem o niepełnosprawnych jest potrzebna, daje wiele dziecko nie doznaje szoku, gdy widzi wózkersa na ulicy. Najwyraźniej w tej sytuacji o, której Wam napiszę jej zabrakło. Będąc z ekipą obozową na basenie czekałem ubrany pod szatnią na jedną z asystentek. Z szatni obok wychodzi mama z dzieckiem, dziecko wypowiada zdanie, które użyłem, jako tytuł. Mama odpowiedziała patrząc na mnie: „Od tego się nie zarazi” – była speszona. Mnie zrobiło się smutno słysząc ten dialog. Pomyślałem brawa dla tej mamy, za wdrażanie NAS w świat swojego dziecka. Jednak chyba lepsza taka odpowiedź, niż jej brak. Wiem, że taka rozmowa jest trudna, bo jak wytłumaczyć kilkulatkowi, że ktoś nie może chodzić. Wiem, jakie to jest trudne, ale i potrzebne. Jestem wujkiem dwóch nastolatek. Zdanie - „Wujek ma chore nóżki i nie może chodzić ”. Budziło  to w nich rozpacz wtedy, bo nie mogło być inaczej. Jednak wszystko szybko zaakceptowały. Śmiem twierdzić, że dzięki temu pakietowi szczęścia i czasu, który ze sobą spędzaliśmy i spędzamy nadal. Mamy ze sobą tak świetny kontakt, bo nigdy nie, byliśmy od siebie izolowani, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu dla nich widok osoby na wózku, jest czymś naturalnym. One wiedzą, że jestem nie tylko ich wujkiem, ale i przyjacielem. Gdy, byłem jeszcze mniej sprawny, to jedna z nich powiedziała: „Choć jesteś taki mało sprawny, to jesteś najwspanialszym wujkiem na świecie”. I jak tu nie być dumnym i nie chcieć iść za nimi na koniec świata? 💗Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu jeszcze bardziej się otworzycie, a i może jakiś rodzic zrozumie, ile znaczy rozmowa ze swoim dzieckiem o takich, jak MY. Nie odbierzcie też tego za chwalenie się, jakim jestem super wujkiem, bo nie jestem 😃. Dziewczyny nie raz się przekonały 😊. Inspiracją do poruszenia tego tematu u mnie, jest artykuł na blogu: MiłośćBezTabu.pl
       

czwartek, 25 stycznia 2018

Puchar Polski: Gwiazdy zaświecą w Hali Stulecia

źródło: www.plusliga.pl
Siatkarski kibic nie ma wolnego. Mamy jeszcze w pamięci mecze na szczycie w ostatniej plusligowej kolejce, a już szykują się kolejne siatkarskie emocje, bowiem w najbliższy weekend 27-28.01, cztery drużyny PlusLigi powalczą w turnieju finałowym Puchar Polski w siatkówce mężczyzn. Areną zmagań siatkarzy, będzie wrocławska Hala Stulecia.
Tego prestiżowego trofeum, jakim jest Puchar Polski, bronić będzie Mistrz Polski z Kędzierzyna-Koźla. Obok podopiecznych trenera Gardiniego do walki o nie staną: PGE Skra Bełchatów, ONICO Warszawa i Trefl Gdańsk. Zatem emocji na pewno nie zabraknie. ZAKSA i PGE Skra przystąpią do walki o to trofeum podrażnione ostatnimi ligowymi porażkami. Dla przypomnienia dodam ZAKSA w ostatniej kolejce uległa Asseco Resovii Rzeszów (1:3), zaś podopieczni Roberto Piazzy nie poradzili sobie z beniaminkiem z Zawiercia (0:3) i brązowym medalistą ostatniego sezonu – Jastrzębskim Węglem (2:3). Zatem obie ekipy, będą chciały pokazać, że nie zapomniały, jak się wygrywa. Przysłowiowym czarnym koniem tego turnieju może, być rewelacyjnie spisująca się, w lidze drużyna ONICO Warszawa. Drużyna prowadzona przez Stefana Antigę odniosła dziesięć zwycięstw z rzędu! Młodzi gniewni chcą pomieszać szyki bardziej utytułowanym ekipom. Gdańskie Lwy już nie raz pokazały „kły”. Znają już smak zwycięstwa w Pucharze Polski, więc zapewne chciałyby to powtórzyć. Emocji na pewno nie zabraknie, a dodatkowych smaczków, będą dodawać pojedynki graczy na swoich pozycjach. Bartek Kwolek, Bartosz Bednorz czy Mateusz Mika - który z nich rozstrzela zagrywkami przeciwnika? Andrzej Wrona czy „Cichy Pit” sprzeda więcej „czap” rywalom po drugiej stronie siatki? O tym wszystkim przeczytacie na łamach naszego portalu. Zobaczycie „na żywo”, jak i przed telewizorami.


Tekst napisany do portalu - Polski-sport.pl: Siatkówka

środa, 24 stycznia 2018

Mateusz Bieniek na dłużej w ZAKS-ie

autor Adam Politański
Sezon ligowy jeszcze trwa, a Mistrz Polski już buduje team na kolejny. Kontrakt z zespołem z Opolszczyzny o kolejny rok przedłużył reprezentacyjny środkowy – Mateusz Bieniek.
                Młody środkowy z numerem dziesiątym na koszulce, w nadchodzącym nadal, będzie stanowił o sile na środku siatki obecnego Mistrza Polski. „Bieniu” trafił do Kędzierzyna – Koźla z Effectora Kielce, w 2016 roku. Wywalczając sobie szybko miejsce w pierwszym składzie ZAKS-y, jak i reprezentacji Polski. Mateusz Bieniek ma swoim koncie tytuł Mistrza Polski, jak i Puchar Polski. Obydwa te trofea zdobył  z ZAKS-ą Kędzierzyn Koźle, w minionym sezonie PlusLigi.
                Przypomnijmy , że to już trzeci zawodnik, po Benjaminie Toniuttim i Pawle Zatorskim. Który zdecydował się pozostać, w ekipie Andrei Gardiniego.


źródło: zaksa.pl/opracowanie własne  


Tekst napisany do portalu Polski-sport.pl: Siatkówka

wtorek, 23 stycznia 2018

Potrafimy latać!

W weekend emocjonowałem się nie tylko siatkówką, ale i skokami narciarskimi. Bowiem w niemieckim  Obertsdorfie, odbywały się 25 Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich. Tytułu bronił Słoweniec – Peter Prevc, po nie zbyt udanym występie Kamila na skoczni, w Kulm (23 miejsce). Miałem drobne wątpliwości czy Kamil Stoch, będzie wstanie walczyć o brakujące, w jego kolekcji trofeum.  Skoczek z Zębu pokazał, że ten wynik, był tylko wypadkiem przy pracy i, że nie zapomniał, jak się skacze. Skoczkowie są tylko ludźmi i nie, będą skakać, jak zaprogramowane roboty, przez cały sezon. Wgrywając konkurs za konkursem, mają prawo do słabszych występów. Wiadomo media pompowały przysłowiowy balonik, że już czas zapisać nową kartę, w historii polskich skoków. Bo od czasu brązowego medalu Piotra Fijasa,  na takowej imprezie minęło już trzydzieści dziewięć lat. Na szczęście Kamil nie zaprzątuje sobie  głowy tym co wymagają od niego media, tylko robi swoje najlepiej, jak potrafi. Na pytanie dziennikarza czy zdobędzie medal. Odpowiedział – „O to trzeba spytać Boga”. Szacun Mistrzu ;) Wiedziałem, że Kamil nie jest zbyt wybitnym lotnikiem, ale lubi latać. Bo, jak powtarzają skoczkowie daje im to mega frajdę. Wiadomo fajnie się ich ogląda, w locie, ale czy ktoś z nas odważyłby się usiąść na belce „mamuta”? Ja bynajmniej nie :D Sam trener Horngacher powiedział, że są lepsi lotnicy od skoczka z Zębu. Wiadomo wybitnymi lotnikami są Norwedzy, Słoweńcy oraz Niemcy, a dokładniej: Freitag i Wellinger. Nie mówiło się o Austriakach, bo oni są mega rozczarowaniem tego sezonu, a Freitag wracał po kontuzji, której doznał podczas tak wspaniałego dla nas TCS. Jednak, jak pokazał forma nie uleciała, bo zdobył brązowy medal. A na półmetku rywalizacji czyli dwóch z czterech zaplanowanych serii konkursowych. Zajmował drugie miejsce, wyprzedzając Kamila Stocha. Poza zasięgiem tej dwójki i reszty, był Norweg – Daniel Andre Tande. Wiedziałem, że Kamil zaatakuje i nie myliłem się, w trzeciej serii w trudnych warunkach oddał perfekcyjny skok, który pozwolił mu zepchnąć Richarda Freitaga na najniższy stopień podium. Zastanawiałem się czy z tak trudnymi warunkami panującymi na skoczni i presją. Poradzi sobie lider po dwóch seriach konkursowych, mając w pamięci TCS z przed dwóch lat. Gdzie praktycznie spadł z progu, a my mogliśmy się cieszyć z pierwszego wygranego turnieju Kamila. Jednak ten skok Tandego pokazał, że rok to szmat czasu i dojrzał emocjonalnie zdobywając tytuł MŚ. A mogliśmy się cieszyć z historycznego srebrnego medalu, w lotach narciarskich. Gratulacje dla pozostałej trójki (Kubackiego 10, Huli 13 i Żyły 17). Dodam tylko, że gdyby nie punkty za zmianę belek i zmienny wiatr. To pewnie znów po trzech seriach indywidualnych słuchalibyśmy Mazurka Dąbrowskiego. Niedziela to ostatni akord mistrzostw czyli konkurs drużynowy. Wiedzieliśmy, że Norwedzy to murowani faworyci do medalu, z najcenniejszego kruszcu. A my będziemy walczyć o medale pozostałych kolorów, z Niemcami i Słowenią. Ci ostatni skakali, aż za dobrze tego dnia i zdobyli srebrny medal. Wiadomo, że drużynówka to inna bajka, niż konkurs indywidualny. I ktoś może mieć „dzień konia”, taki właśnie mieli Peter Prevc i spółka, którzy zdobyli srebro. Reprezentacja gospodarzy mistrzostw, choć na półmetku konkursu, byli przed naszą reprezentacją. To jednak po finałowej serii to My mogliśmy się cieszyć, z historycznego brązowego krążka dla naszej drużyny. I wcale nie dziwię się wzruszeniu Stefana Huli, sam je miałem. A ten medal załatwiła nam petarda odpalona przez Dawida Kubackiego, w drugiej serii. Znów, byliśmy świadkami historii! <3
A już w ten weekend piknik na Wielkiej Krokwi, znów będę ochrypnięty dopingując naszych chłopców :D A o tym co się wydarzy przeczytacie u mnie, już teraz zapraszam ;)

*fotografie fanpadze poświęcone skokom narciarskich

  

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Wilki pokazały kły!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
W ramach 18 kolejki  PlusLigi Mistrz Polski z Kędzierzyna- Koźla podejmował drużynę Asseco Resovi Rzeszów. Każda passa się kiedyś kończy. Mistrz Polski przegrał pierwsze spotkanie, w tym sezonie nie zdobywając żadnego oczka.
                Gospodarze bardzo dobrze weszli, w ten mecz od prowadzenia (8-4). Dzięki dobrym zagrywkom naszego rozgrywającego z numerem piątym, których konsekwencją, były przysłowiowe czapy na Torresie. I na tablicy wyników, był wynik (15-14), a w pewnym momencie nawet remis. To jednak nasi chłopcy pozwolili gospodarzom odskoczyć na trzy punkty (21-18). Nie oddając tego prowadzenia już do końca seta.
                Początek drugiego seta to zażarta walka punkt za punkt, żadna z drużyn nie osiągnęła większej, jak dwupunktowej przewagi (10-8) dla gospodarzy. Wystarczył niewielki odstęp czasu, by zawodnicy w czarnych strojach do prowadzili do remisu punktowego (1515), by zaraz potem odskoczyć „Koziołkom” na dwa punkty (16-18). Mistrzowie Polski robili co mogli, jednak „Wilki” nie pozwoliły sobie odebrać  zwycięstwa, w drugiej partii. Doprowadzając tym samym do stanu 1:1, w setach.
                Od początku trzeciej partii nasi chłopcy wykazywali wielki animusz do walki. Narzucając swój styl gry, co zaowocowało dwoma oczkami przewagi (4-6), taka różnica punktowa utrzymywała się przez dłuższy czas. Dzięki zagrywkom swojego kapitana Toniuttiego, ZAKSA doprowadziła do remisu (12-12). Końcówka seta niosła wiele emocji (21-21). Mieliśmy trzy piłki setowe (22-24), jednak w szeregi naszej drużyny wkradło się rozluźnienie. Ostatecznie set wygraliśmy (24-26), obejmującym tym samym prowadzenie 1-2 w całym meczu.
źródło:  Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
                Czwarty set, był równie emocjonujący, jak trzeci. Nasi chłopcy zwietrzyli szansę na pełną pulę, w tym spotkaniu. Wypracowując już sobie na jej początku dwa oczka przewagi (5-7). Konsekwentna gra Resovi sprawiała, że taka różnica punktowa utrzymywała się przez dłuższy czas (12-14). Jednak ZAKSA próbowała walczyć, doprowadzając do remisu (18-18), między dzięki „wiśniówce” Łukasza Wiśniowskiego. Jedna nic się to zdało, gdyż końcówka należała do „Pasów”, którzy wygrali tego seta (22-25).

Czy podobał mi się ten mecz? Dobre widowisko ze zwrotami akcji, trzymające w napięciu od pierwszej do ostatniej piłki. Super gra w systemie blok-obrona po stronie SOVI, zaowocowała kilkoma widowiskowymi kontratakami, których bohaterem, był – Aleksander Śliwka MVP. To kolejne spotkanie, gdzie młody przyjmujący, był wyróżniającą się postacią, w zespole z Podkarpacia.
Jakub Jarosz może nie najlepiej wszedł, w to spotkanie. Jednak od drugiego set rozkręcał się, z ataku na atak. Nie popadajmy w hura optymizm, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jednak teraz jest czas na spokojne potrenowanie. A w pierwszy weekend lutego podejmować, będziemy podrażnioną dwiema ligowymi porażkami z rzędu PGE Skrę Bełchatów. Czy wczorajsza wygrana z mistrzem Polski, to przełom, w grze Asseco Resovi Rzeszów? Liga pokaże.

środa, 17 stycznia 2018

Nowy rok, nowe wyzwanie! ;)

źródło: Fanpage: polski-sport.pl: Siatkówka
Nigdy nie sądziłem, że to moje amatorskie pisanie znajdzie u kogoś uznanie. Poza Wami oczywiście ;) W zeszłym tygodniu po jednym z tekstów, dostałem wiadomość z zapytaniem: Czy nie chciałbym spróbować swoich sił, jako redaktor sportowy, w dziale siatkówki, lub skoków narciarskich”. Pomyślałem: „Czemu nie”? A z drugiej strony zadawałem sobie pytanie: „Czy mój styl, jest na tyle dobry, by pisać poza blogiem”? Powiem tak ta decyzja, była trudniejsza od tej, którą podejmowałem, w kwestii fibrotomii :D Na szczęście nie brak mi bratnich dusz na, które mogę zawsze liczyć ;) Kto mi lepiej doradzi, jak nie ta, która jest dla mnie wzorem, w pisaniu tekstów. Dziękuję K <3 Po tej rozmowie nie miałem, już żadnych wątpliwości. Wysłałem wiadomość do obu działów, z obu odpowiedź, była pozytywna. Jednak wybrałem ten dział, który jest tematem przewodnim. Mojego miejsca w sieci ;) Tak więc piszę do Was, jako redaktor portalu polski-sport.pl. Będę robił to co lubię, a w dodatku o tym co kocham.Czasem może, będę zdawał relacje wprost z Podpromia, wszystko jest możliwe.  Są rzeczy ważniejsze od pieniędzy, liczy się pasja przez duże „P”. Zatem nie miejcie mi za złe, jak mój styl pisania może ulec zmianie, lecz czasem, będą pojawiać się teksty pisane moim stylem. Teksty pisane dla portalu, będą pojawiać się na blogu, w specjalnej zakładce. Zatem bądźcie czujni ;) Jednak tekst o meczu SOVI z MP, pojawi się w dobrze znanym Wam stylu. Pozdro! :D

P.S. Rok się dopiero zaczął, a tyle się dzieje ;)    

czwartek, 11 stycznia 2018

Game over...

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
„Już klasykiem zostały tylko z nazwy, są to przedstawienia jednego aktora niestety nie Resovi…”. Pozwoliłem sobie na początek zacytować fragment wywiadu udzielonego przez Marcina Możdżonka dla SiatkarskaLiga TV. Trudno się z tym nie zgodzić ;( Wynik, był taki, jak podpowiadał  mi  mój siatkarski nos, choć siatkarskie dawało okruch nadziei może, będę świadkiem siatkarskiego cudu. Niestety cudu nie zobaczyłem (0-3) i klątwa PP nadal trwa….  Możecie na mnie wieszać przysłowiowe psy, ale moim zdaniem ta przegrana, była po walce. Wypracowywaliśmy sobie kilkupunktową przewagę, tylko po to, by siąść na laurach i pozwolić Skrze na odrobienie strat. Niestety taki klub, jak Bełchatów takich okazji nie marnuje. A my nie jesteśmy tym teamem, który jeszcze parę lat temu, w „godzinkę z prysznicem”. Odsyłał rywali do domu. Choć „Szampon” nie miał dobrego dnia na zagrywce to godnie zastępowali go pozostali koledzy, a „dzień konia” miał Bartosz Bednorz, którego serwisy, były nie do przyjęcia dla naszego zespołu. W naszym zespole wszystkie akcje, były szarpane nawet jeśli coś wychodziło. Zawdzięczamy to wspomnianemu wcześniej środkowemu i najlepszemu dla mnie, z pośród naszych, w ostatnich spotkaniach – Olkowi Śliwce.
źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
Nie mam większych zastrzeżeń do naszych rozgrywających, kilkukrotnie potrafili oszukać bełchatowski blok. Najwięcej zastrzeżeń mam do naszego przyjęcia i ataku. Kolejny raz na minusie zagrał nasz kapitan i Tibault Rossard. Co prawda zawodnik z „9” na koszulce czasem wykonuje niekonwencjonalne ataki, jak nie potrafi dokładnie przyjąć. A przecież od przyjęcia zaczyna konstruowanie akcji, skoro  nie ma tego elementu nie, będzie też dokładnej wystawy do ataku. Moim zdaniem o sile przyjęcia, w kolejnych spotkaniach winni stanowić: Aleksander Śliwka i Dominik Depowski. Dominik wczoraj po raz kolejny pokazał, że ma papiery na dobre granie. Jednak ja jestem tylko kibicem, a decyzje personalne podejmuje sztab szkoleniowy. Gratulacje dla Trefla Gdańsk, za awans do turnieju finałowego o PP. Jak widzę przyszłość naszego zespołu? Jeśli nie odnajdziemy swojego stylu gry i optymalnego pierwszego składu, to ta przyszłość rysuje się w ciemnych barwach… JEDNAK JA JESTEM Z NIĄ NA DOBRE I ZŁE ;)

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Król jest tylko jeden!

Moją drugą ukochaną dyscypliną sportową, są skoki narciarskie. I dziś właśnie o tym napiszę, by Was nie zanudzać tylko siatkówką. Moja miłość do skoków wybuchła, wraz z „Małyszomanią” i trwa do dziś. Płakałem, gdy Adaś zdobywał złota MŚ i Kryształowe kule, nie obyło się bez łez, gdy „Orzeł z Wisły”. Zamieniał narty na samochody rajdowe. Wtedy zastanawialiśmy się, jakim następcą Mistrza, będzie mający wtedy, już dwa zwycięstwa na swoim koncie – Kamil Stoch. Dziś już wiemy uczeń przerósł Mistrza. Oczywiście sukcesów Adama nie śmiem kwestionować, ale to wcześniejsze zdanie, jest prawdą. Sam Adam powiedział za jedno złoto IO, oddałby wszystko. Młodsi kibice może nawet nie pamiętają tego co dokonał, przed szesnastoma laty niemiecki skoczek – Swen Hannawald. Wygrywając wszystkie cztery konkursy, podczas 50 Turnieju Czterech Skoczni, jako pierwszy w historii. Ja pamiętam to bardzo dobrze, jak „Hanni” zostawiał wszystkich z tyłu, a ja gryzłem pilota ze złości, bo pokonywał mojego idola Adama Małysza ;) Wielu próbowało mu dorównać i powtórzyć, ten nie lada wyczyn. I co?? I nic, aż do tego sezonu! Znalazł się ktoś, kto to zrobił, wydawać by się mogło z taką lekkością i łatwością. Jednak łatwo i przyjemnie, jest tylko przed TV. A tym śmiałkiem, jest ten skromny Kamil z Zębu. KAMIL CZAPKI Z GŁÓW!!! Wygrał wszystkie serie konkursowe, w kwalifikacjach może nie szło najlepiej, ale w konkursach odpalał petardy! Mogliśmy dzięki Niemu się wzruszać słuchając Mazurka Dąbrowskiego, nie zawsze w takiej wersji, jaką znamy, ale to szczegół ;)  Rywale tylko z uznaniem bili brawo i kręcili głowami, gdy nasz Kamil połykał metry. Kamil pokazał, że ma psychikę ze stali, w noworocznym konkursie. Podczas, gdy rywale nie radzili sobie, po kilkuminutowej przerwie spowodowanej złymi warunkami. On siadł na belce i oddał najdłuższy skok, w konkursie. Drugi obecnie w PŚ Niemiec – Richard Freitag, przepłacił upadkiem w Innsbrucku i pogrzebaniem szans na zwycięstwo, w tej prestiżowej imprezie. Ostatnim niemieckim skoczkiem, który wygrał tego narciarskiego szlema, był wspomniany wcześniej Hannawald. I Niemcy muszą poczekać przynajmniej do następnego sezonu, by ich reprezentant stanął, na najwyższym stopniu podium całej imprezy. A my słuchaliśmy go, drugi rok z rzędu ;) Ja się wzruszyłem nie wiem, jak Wy? ;) I to, aż cztery jednego wieczora. Taki już jestem emocjonalny, za to kocham moje MPD Zzawsze płaczę, gdy wygrywa ten, któremu kibicuję. Sven zrobił to co zapowiadał, wyszedł z kabiny, by pogratulować Kamilowi Stochowi. Wyrównania jego wyczynu.
Łzy same leciały, gdy widziałem Kamila cieszącego się wraz, z chłopakami drużyny. A potem przed oczami stanął mi obrazek z japońskich MŚ, w 2007r. Gdzie Adam, był niesiony na rękach, przez Ammana i Morgesteina. A tym razem miejsce Adama zajął Kamil, a niosącymi, byli Piotr Żyła i Stefan Hula. Kamilu zasłużyłeś na to zimne piwo :D
Nie myślcie, że nie pamiętam o Dawidzie Kubackim, który odniósł życiowy sukces. W tym turnieju pierwsze podium w karierze (3 miejsce)  i 6 miejsce, w końcowej klasyfikacji turnieju. Dobra robota Dawid ;) Sezon dopiero się rozkręca, a my już mieliśmy tyle powodów do radości, ehh fajnie, by było usłyszeć nasz hymn na IO, a może i zobaczyć drużynę, na podium konkursu drużynowego. A przecież Kamil broni medali, z najcenniejszego kruszcu. Czy będącego w obecnej formie Kamila, ktoś pokona? Wątpiące, jednak za nim IO to po drodze PŚ w Zakopanem i MŚ w lotach narciarskich. Emocji nie zabraknie, będzie się działo :D Tylko moi fizjoterapeuci, będą mieć co rozluźniać, bo ja oglądając Kamila i spółkę się napinam. Cóż taki urok, bycia  kibicem skoków narciarskich i posiadania „koleżanki”, która zwie się spastyką :P Takim akcentem kończę, zapraszam już teraz na kolejne relacje miejmy nadzieję, że z polskimi skoczkami, w rolach głównych.

*fotografie pochodzą ze stron na Facebooku, poświęconym skokom narciarskim

niedziela, 7 stycznia 2018

Magia przestaje działać.

źródło: Fanpge Asseco Resovia Rzeszów
Bez komentarza, nasza drużyna we wczorajszym meczu, była chyba już myślami na meczu z PGE Skrą Bełchatów. I myślała, że punkty, w meczu z zespołem z  Kielc. Zostaną dopisane z góry, jakoś zaklęcia trenera Kowala przestają działać ;) Daffi Społem grało bez respektu i wygrało zasłużenie. Jedynym zawodnikiem, który zasługuje ode mnie na brawa, za wczorajszy mecz. Jest Aleksander Śliwka, który dwoił i się i troił na parkiecie, ale niestety sam Olek tego meczu wygra. Armia dobierana przez Kowala, a nie, jak czytaliśmy, w wywiadach iż za transfery odpowiadał Włoch znów zawiodła. Ile jeszcze razy NAS KIBICÓW serca za bolą oglądając mecz?! Jestem z NIĄ NA DOBRE I ZŁE, LECZ ILEŻ MOŻNA WYTRZYMAĆ!!! Pan wielkie „G” robi wszystko, by  nasza SOVIA grała nie o medale, a o spadek. Zapewne w necie przeczytamy wszystko, jest pod kontrolą i w meczu ćwierćfinałowym, będziemy walczyć, jak równy z równym :D W obecnej sytuacji nie mamy co liczyć na PP o medalu PlusLigi nie wspomnę. Podsumowanie wczorajszego meczu jest jedno – WSTYD!!!!!!! To tyle i oglądajmy środowy mecz z Pszczołami.

czwartek, 4 stycznia 2018

Kolejny rok z Wami! ;)

praca własna
Czas płynie nieubłagalnie czasem, aż za szybko. Dwa dni temu minęły dwa lata od czasu powstania Z siatkówką na „ty”. Tak to już tyle chcecie czytać moje, w pełni amatorskie przemyślenia, na temat tego co daje mi radość i frajdę. Jak i tego, jak walczę o lepsze „jutro”. Dziękuję! ;) Dziękuję za każde miłe słowo, skierowane, w moją stronę. To pobudza mnie jeszcze bardziej do pracy nad sobą, jako bloggera, ale i w dążeniu do wyznaczonych sobie celów. Zdarzają się również hejty, że promuję tylko sport dla chodziaków, a mało jest problemów dotyczących świata SPRAWNYCH INACZEJ. Tak, jest tego za mało, lecz tematem przewodnim, jest siatkówka. Staram się jednak przybliżać NASZ ŚWIAT, po przez pisanie o tym co, w danej chwili. Jest dla mnie ważne, więc  nikogo nie zmuszam do klikania, w linki z postami, które zamieszczam. Jeśli chcesz zaproponować, jakiś temat. Skorzystaj z formularza kontaktowego, a na pewno go rozważę, jestem otwarty ;) Nie, był to udany rok dla mnie, jako kibica siatkówki moje serce krwawiło, na każdym froncie. Zarówno klubowym, jak i reprezentacyjnym. A te emocje mogliście przeczytać, na kartach mojego dwuletniego już „dziecka”. Nie myślcie, że piszę dla Was dla statystyk. Choć aktualnie blog liczy: 56823 wejścia, a fanpage: 275 polubień. To są one dla mnie bez znaczenia, liczy się dla mnie to, że mogę się z Wami podzielić. Tym co kocham i napędza mnie do walki, bo ja tak, jak oni czasem przegrywam, ale wstaję i walczę dalej. Tego nauczyła mnie siatkówka i za to ją <3 Jednak powiem Wam, była chwila, gdzie chciałem przestać się bawić, w blogowanie. Było to po mojej wizycie odnośnie tego kroku, którego nie żałuję. Wtedy wszystko na moment straciło sens. „Chcesz skończyć z czymś co może zmieni czyjeś życie? Twoje teksty motywują do działania, ja w nich widzę siebie”. Dziękuję za to i za wszystko ;) Dla mnie prywatnie ten rok, był bardzo udany.  Choć zaczął się wtedy myślałem od porażki, mam na myśli w/w wizytę. Teraz wiem to nie, była porażka, lecz początek kolejnego rozdziału: pt. „ Nie boję się iść po marzenia, bo chcę żyć!” Jedna decyzja wbrew wtedy innym, ale zgodnie, z tym co mówiło serce. Odmieniła mnie w zasadzie to nie ona, a zrobił to zabieg. Który zmienił mnie fizycznie i mentalnie o 180 stopni i zmienia nadal, bo w tej szalonej głowie, jest milion pomysłów. Czas pokaże co życie przyniesie i ten, Któremu zaufałem i dziękuję mu za to każdego dnia. Prosząc Go o dalsze siły do działania. Jesteście ciekawi za pewne czy, będzie więcej tekstów o książkach, które czytam itd.? Chciałbym, jednak brak mi czasu na czytanie, a co dopiero pisanie o tym. Cinek realizuje kolejne marzenie, jestem w trakcie kursu grafiki komputerowej o, którym wspominałem. Dzielę swój czas między codziennymi ćwiczeniami, a pracą z programami do grafiki. Jednak banan na buzi nie znika, bo robię to co kocham, oprócz siatkówki i skoków narciarskich. Dziękuję moim Przyjaciołom, jak i Wam drodzy czytelnicy, za Waszą obecność.  Mam nadzieję, że będzie ze mną przez cały rok!