wtorek, 15 kwietnia 2025

Klątwa przełamana, Jastrzębski Węgiel zdobywa Puchar Polski!

W niedzielne popołudnie w krakowskiej Tauron Arenie, w finale o to prestiżowe trofeum, jakim jest Puchar Polski. Walczyły JSW Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie (3:1). Tym samym drużyna z Jastrzębia-Zdroju zdobyła to trofeum po 15 latach.

Po półfinałach, które obie drużyny przeszły "suchą stopą", ostrzyliśmy sobie zęby na duże siatkarskie granie w meczu finałowym o Puchar Polski, które oglądało ponad 14 tysięcy kibiców😍. Dla mnie faworytem tego finału była drużyna z Zawiercia, już widzę, jak spada zainteresowanie blogiem po tym zdaniu, które napisałem 😋.
W pierwszym secie drużyna z Zawiercia potwierdziła to, że przystąpiła do tego meczu jako faworyt. Pokazując swoją siłę, czyli to, co pokazuje w trwającym sezonie na ligowych parkietach. Sprawę "Jurajskim Rycerzom" ułatwiało to, że podopieczni Marcelo Mendeza, nie mogli wejść w to spotkanie z pola serwisowego. Taki obraz pierwszego seta mógł zasmucić niezależnych kibiców oraz kibiców drużyny Mistrza Polski. Trzy kolejne sety wynagrodziły kibicom te emocje, jak z na grzybach z pierwszego seta. Temperatura spotkania rosła z akcji na akcję, w każdym kolejnym secie. Tak samo, jak jakość drużyny z Jastrzębia-Zdroju.
Ich motorem napędowym w ataku był Francuz Timothée Carle, im bardziej trudna piłka do ataku, tym bardziej pewny punkt dla zespołu z Górnego Śląska. Francuski przyjmujący zdobył w tym spotkaniu - 22 punkty/as/blok, 58% skuteczność ataku (dla mnie MVP). W elementach ofensywnych wspierali go: Tomasz Fornal, Norbert Huber oraz świetnie serwujący w tym spotkaniu niemiecki środkowy Anton Brehme. W świetnie w obronie i przyjęciu spisywał się Jakub Popiwczak. Zawodnicy trenera Michała Winiarskiego nie składali broni — sygnał do ataku z pola serwisowego dawał ich Kapitan Mateusz Bieniek, a z trudnych sytuacji punkty zdobywał Bartosz Kwolek. Gdy w czwartym secie wydawało się, że wszystko już pozamiatane, bo drużyna Jastrzębskiego Węgla prowadziła 22:18. Jednak podopieczni trenera Michała Winiarskiego zabrali się do roboty i na tablicy wyników zrobiło się po 23. Oznaczało to nic innego, jak tylko to, że w końcowe czwartego seta emocje w krakowskiej Tauron Arenie, sięgną siatkarskiego zenitu. Jeszcze bardziej podgrzały emocje, przedłużające się challenge. Wywoływały one nie tylko emocje u kibiców, ale i samych zawodników. Decydujące jednak słowo należało do  Timothée Carle, który zdobył punkt na wagę, zdobycia tego prestiżowego trofeum przez JSW Jastrzębski Węgiel.
Zwyciężyła drużyna lepsza, która od drugiego seta zagrała zespołowo, a jak wiemy bez kolektywu, niemożliwe jest podnoszenie trofeów. 
Wszyscy wiemy, że już za ponad miesiąc ta drużyna, będzie już tylko wspomnieniem. Zatem był to jeden z jej ostatnich "lat dance", jak i jeden z ostatnich tygodni na ligowych parkietach Tomasza Fornala. Pewnie to spowodowało, że sponsory chcieli go pożegnać i został on wybrany MVP całego turnieju i zgarnął wszystkie nagrody, ten o to Pan Siatkarz.
Czy drużynę JSW Jastrzębski Węgiel stać na zdobycie Mistrzostwa Polski oraz wygranie siatkarskiej Champions League? "Jurajscy Rycerze"  na pewno będą pałać, rządzą rewanżu. Trzeba jednak pamiętać, że sukces potrafi dodać skrzydeł. Zatem najbliższe tygodnie zapowiadają się równie pasjonująco, jak ten niedzielny finał😍.

*foto: Kamciography     


 

czwartek, 10 kwietnia 2025

Nic dwa razy się nie zdarza, Asseco Resovia Rzeszów, nie obroniła Pucharu CEV.

Asseco Resovia Rzeszów nieprzeszła do historii i nie obroniła Pucharu CEV. W meczu rewanżowym na tureckiej ziemi w finale przegrała z tamtejszym Ziraat Bankasi Ankara (1:3).

Po przegranej, po tie-breaku w pierwszym meczu tych drużyn na rzeszowskim Podpromiu. Pewnie cała siatkarska Polska (w tym kibice "Pasów") wierzyła, że uda się odwrócić losy tej rywalizacji. I wrócić na Podpromie z obronionym Pucharem CEV. Nutkę niepewności w sercach kibiców wlała postawa drużyny z Rzeszowa, w sobotnim meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
Pierwszy set wczorajszego spotkania pokazał, że Asseco Resovia Rzeszów przyjechała do Turcji, bić się o ten drugi w degradacji klubowej puchar. Dając tym samym nadzieję, że balonik za szybko nie odleci — wszystkie trzy puchary w rękach polskich klubów siatkarskich  😎. Widać było, że zespół gospodarzy czuł ciśnienie, sprawy nie ułatwiała mu gra obrońców trofeum, mimo 8 błędów w polu serwisowym. Dobrze grali w obronie i asekuracji, a także zdobyli 4 punkty blokiem. Liderem w ataku na lewym skrzydle, jak na prawdziwego lidera zespołu, był Bartosz Bednorz, którego uzupełniał Stephen Boyer. Nie brakowało także pipe'a, czy gry pierwszym tempem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jak to, iż to drugie zagranie należy do rzadkości u Gregora Ropreta 😱. Ten wygrany przez Asseco Resovię Rzeszów set, dawał jeszcze większy promyk nadziei rzeszowskim fanom. A tym samym nasi siatkarze uwierzyli, że samo się wygra 😋. Z drugiej jednak strony było wiadomo, że zespół z Ankary, nie odpuści. Drugiego seta zaczęli oni od dwóch asów serwisowych Emre, które pozwoliły im na nowo uwierzyć w to, że Puchar CEV będzie w ich posiadaniu. I choć zespół z Rzeszowa doprowadził do remisu na tablicy wyników (8:8). To, to była jedyna dobra rzecz, którą można powiedzieć o grze "Wilków" w tamtym secie. Można by śmiało powiedzieć, że to był set zagrywki Matthew Andersona kontra Asseco Resovia Rzeszów (5 asów serwisowych z rzędu), które pozwoliły drużynie Ziraatu Bankasi Ankara, wrócić do gry w tym spotkaniu, a tym samym złamać przyjęcie oraz mental drużyny z Rzeszowa. Trzeci set zaczął się od czteropunktowego prowadzenia gospodarzy, jednak sygnał do ataku "Wilkom", swoimi dwoma punktowymi zagrywkami oraz blokiem. Dał Kapitan Karol Kłos i na tablicy wyników, był remis (16:16), co zwiastowało nieziemskie emocje i wojnę nerwów w końcówce tego seta. I tak rzeczywiście było, bo byliśmy wymiany ciosów z jednej i z drugiej strony, jak na bokserskim ringu (28:26). Więcej jednak cierpliwości mieli Matthew Anderson i spółka i to oni byli o seta o wygrania tego trofeum. Zawodnicy trenera Sammelvuo, chcąc obronić ten puchar, byli zmuszeni wygrać trzy kolejne sety.
Co stało się dla nich mission imposssible, bo zespół z Ankary, kontynuował swą zabawę siatkówką i postanowił potrenować sobie zagrywkę. Na co Asseco Resovii Rzeszów zabrakło kontrargumentu. I to przyszły klub Tomasza Fornala jest w posiadaniu Pucharu CEV — w pełni zasłużenie. 
Na podsumowanie powiem, że nie da się wygrywać spotkania bez zagrywki, a jej we wczorajszym spotkaniu poza floatami nie było. Nie wiem, czy byliśmy teraz w odrobinę w lepszych humorach teraz. Gdyby partnerem Bartosza Bednorza w linii przyjęcia był Lukáš Vašina, bo Klemen Čebulj, nie dawał tej jakości siatkarskiej poza zagrywkami w końcówce trzeciego seta. Zabrakło, myślę też sił fizycznych, ale i woli walki. A bez tego sukces w sporcie drużynowym to mission impossible.

*foto: pochodzą z różnych stron

   

 



niedziela, 6 kwietnia 2025

Bez niespodzianki na Podpromiu, Asseco Resovia Rzeszów nie zagra o medale PlusLigi.

Aluron CMC Warta Zawiercie nie pozostawił złudzeń wczorajszego popołudnia na rzeszowskim, kto jest obok Jastrzębskiego Węgla faworytem do tytułu Mistrza Polski. I pokonał Asseco Resovię Rzeszów (0:3), tym samym drużyna z Podkarpacia, drugi rok z rzędu, nie zagra o plusligowe "pudło".

Kibice drużyny z Rzeszowa przed meczem zadawali sobie dwa pytania: Czy zdarzy się cud i Asseco Resovia Rzeszów doprowadzi do III meczu i czy w tym meczu, zagra Bartosz Bednorz?
Odpowiedzi już znamy 😉. Rzeczywiście do połowy pierwszego seta tliła się iskierka nadziei na to, że może zdarzy się cud. Bo "Wilki" wykazywały animusz do tego, by spróbować zawalczyć o to, co było niemożliwe, bo nie oszukujmy się faworyt w tej parze, był tylko jeden i z tego zadania się w pełni wywiązał. "Jurajscy Rycerze" przeczekali napór "Wilków", by ich złamać i zacząć zabawę siatkówką, prezentując przy tym siatkarską maestrię, w każdym siatkarskim elemencie. Pokazali przy tym kolektyw oraz teamspirit i mentalność zwycięzców. Zespół trenera Michała Winiarskiego pokazał, że jest armią, która potrafi się uzupełniać, bo mówiąc żartobliwie Karol Butryn, zagrał dla swojego klubu😎. Ale od czego się ma trio: Kwolek, Russel i Bieniek?
"Kwolo" (MVP) po raz kolejny pokazał, że jest liderem przed duże "L". Zdobył w tym spotkaniu 12 punktów/ 2 asy - 71% skuteczności ataku. Był pewnym punktem w przyjęciu swojej drużyny - 61% pozytywnego przyjęcia, dołożył do tego 5 obron.  Zanim zacznę pisać, co nie zagrało w drużynie  z Rzeszowa we wczorajszym blamażu, jak to nawet określił w jednym z wywiadów, libero rzeszowskiej drużyny. Słowa uznania dla Bartosza Bednorza,  który widać było, że nie jest w swej optymalnej dyspozycji po dwutygodniowej przerwie, spowodowanej kontuzją łydki. Wrócił i zostawił swoje serce dla dobra drużyny, zdobywając 11 punktów - 57% skuteczność w ataku.
Po tej serii 17 zwycięstw z rzędu my rzeszowscy byliśmy po prostu naiwni, że "coś" się zmieni i zawalczymy o plusligowe podium. Marzenia nic nie kosztują 😎. Bez zagrywki i pomysłu na rozegranie, nie ma najmniejszych szans na to, by spróbować powalczyć, jak równy z równym, z dobrze funkcjonującą drużyną, z Zawiercia. Gregor Ropret po raz kolejny otrzymał srogą lekcję siatkówki od portugalskiego rozgrywającego drużyny z Zawiercia. Boiskowa rzeczywistość może wyglądałaby nieco inaczej, gdyby od początku u boku Bartosza Bednorza na przyjęciu wystąpił Lukáš Vašina. Na koniec zadam dwa pytania: Czy "Resce" uda się maleńkim stopniu uratować sezon, broniąc Puchar CEV? I czy hala powinna milknąć, gdy drużynie nie idzie?

*foto: www.plusliga.pl    
  


 

czwartek, 3 kwietnia 2025

Walka, emocje i charakter oraz przegrany tie-break Asseco Resovii Rzeszów w finale Pucharu CEV!

Asseco Resovia Rzeszów po heroicznej walce uległa w pierwszym meczu finałowym o Puchacr CEV tureckiemu Ziraat Bankasi Ankara (2:3).

Kibice "Pasów" mogli się obawiać o postawę swoich idoli w tym spotkaniu po porażce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z drużyną, z Zawiercia. Zawodniczy trenera Tuomasa Sammelvuo pokazali, że każdy mecz to inna historia. I choć to był mecz przegrany to w moim odczuciu, był to najlepszy mecz Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. Mecz, w którym "Wilki" pokazały charakter, walcząc, o każdą piłkę do samego końca, zostawiając przy tym "pasiaste" 💗 na rzeszowskim Podpromiu — fundując swoim kibicom stany zawałowe 👏.
Już pierwsze piłki tego starcia pokazały, że to może być twarda męska walka, bo walka toczyła się punkt za punkt. Drużyna z Rzeszowa w tym secie bazowała głównie na skuteczności swojego lewego skrzydła, czyli — Lukáša Vašiny i Klemena Čebulja. Bo olbrzymie kłopoty z minięciem bloku rywala miał Stephen Boyer, który ze względu na wolne i niedokładne piłki od Ropreta, był czytany przez tureckich blokujących.
Motorem ofensywnym tureckiego zespołu we wczorajszym spotkaniu byli: Holender Termaat oraz Amerykanin Matthew Anderson. Tie-break w wykonaniu tego amerykańskiego przyjmującego lub atakującego to siatkarska poezja, nie miało dla niego znaczenia czy atakuje on na piłce wysokiej, czy jest ona rozegrana, czy tylko wystawiona — jednym słowem siatkarski wirtuoz 😍. Wróćmy jednak do wydarzeń z pierwszego seta. Mimo dwupunktowej straty do rywala (15:17), rzeszowianie pokazali "wilcze kły" i doprowadziły do gry na przewagi. A akcja, która okazała się być zwycięska i dać "Wilkom" prowadzenie w meczu, był blok punktowy czeskiego przyjmującego — zareagowałem tak samo, jak kibice zgromadzeni w hali Podpromie 😋. Choć drużyna z Podkarpacia przystąpiła z przewagą psychologiczną po zwycięstwie w pierwszej partii spotkania. I z rozkręcającym się z ataku na atak Stephenem Boyer, skutecznością z lewego skrzydła Lukáša Vašiny oraz atakami ze środka Dawida Wocha. To na niewiele się to zdało, bo dobrą grę w bloku kontynuował turecki zespół, dokładając do tego dobrą grę w ataku swoich skrzydeł. Dołożyli do tego zagrywkę, która okazała się kluczowa do tego, że na tablicy wyników pojawił się remis w setach. Zespół z Turcji udanie rozpoczęli trzeciego (0:3), drużyna z Rzeszowa jednak wzięła się do roboty, pomogły jej w tym zagrywki Stephena Boyer i Klemena Čebulja, sytuacja w tym secie zmieniała się bardzo dynamicznie za sprawą zagrywki obu ekip, która podobnie, jak w poprzedniej partii, odgrywała znaczącą rolę. Rzeszowianie w końcówce seta, którego wygrali, zaczęli budować przewagę przy asie serwisowym Jakuba Buckiego, a także atakom Dawida Wocha i Stephena Boyer. Tym stało się jasne, że drużynie z Podpromia, brakuje już tylko seta, by wygrać to spotkanie. Początek kolejnej partii też to zapowiadał, z pola serwisowego punktował Klemen Čebulj, a z lewego skrzydła Lukáš Vašina. Jednak zespół z Ankary powrócił do "gaszenia światła" "Pasom" i skutecznej gry w ataku  i Termaata. Zespół, który broni tego trofeum, próbował przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą zagrywek francuskiego atakującego drużyny z Podkarpacia. Jednak rywale dopięli swego i na Podpromiu, byliśmy świadkami tie-breaka. Tie-breaka, w którego lepiej wszedł turecki zespół. Być może było to skutkiem wyszarpanej końcówki czwartej partii oraz narastającego z akcji na akcję, zmęczenia w ekipie z Rzeszowa. Jednak drużyna z Rzeszowa pokazała charakter i serce do walki, który bazował na atakach swojego ultraofensywnego tria, czy popisach w obronie Michała Potery. Jednak robili, co chcieli w ataku  Anderson oraz Clevenot.
Przy życiu "Reskę" utrzymał Stephen Boyer oraz Klemen Čebulj, a także niebotyczny doping kibiców, wypełnionej po brzegi halli Podpromie. Warto odnotować heroiczną postawę słoweńskiego przyjmującego "Wilków", którzy mimo problemów kondycyjnych, walczył o korzystny wynik dla obrońców trofeum na tureckiej ziemi 👏. Więcej szczęścia i sił do tego, by przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść, było po stronie  Ziraat Bankasi Ankara.
I to oni są w lepszej sytuacji przed rewanżowym spotkaniem. Jednak kibice "Reski", jak i sami zawodnicy, mogą z optymizmem, patrzeć w stronę rewanżowego spotkania 😊. Zanim jednak ono to już w sobotę Asseco Resovia Rzeszów rozegra rewanżowe spotkanie o grać albo nie grać o plusligowe medale z "Jurajskimi Rycerzami" z Zawiercia. A więc kolejne zawały "pasiastych" serc kibiców gwarantowane!

*foto: Kamciography