poniedziałek, 18 listopada 2024

Bełchatowskie "Pszczoły" przegonione przez rzeszowskie "Wilki" na Podpromiiu!

Po absolutnym sobotnim hicie 12 kolejki, gdzie Zawiercie podejmowało u siebie drużynę z Kędzierzyna-Koźla. W dniu wczorajszym na rzeszowskim Podpromiu byliśmy świadkami siatkarskiego klasyka pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów, a PGE GiEK Skrą Bełchatów (3:0).

Ten mecz, który był klasykiem tylko z nazwy, poprzedziła uroczystość wręczenia pamiątkowej koszulki naszemu Klubowi Kibica z okazji 20-lecia jego istnienia. Warto odnotować, że było to pierwsze zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów bez straty seta przed publicznością w tym sezonie. Czy to dobry znak? Odradzam popadanie w huraoptymizm 😀.
Jak już wcześniej wspomniałem ten mecz, był klasykiem tylko z nazwy. Bo pod względem sportowych emocji, nie przypominało ono tych świętych wojen, które pamiętam jako początkujący kibic SOVI 😉. Pewnie wszyscy kibice liczyli na trochę większy opór ze strony bełchatowskich "Pszczół", które miałem wrażenie na Podpromie "niezalogowane". Nie potrafili wykorzystać problemów z rozegraniem gospodarzy oraz chwilowego "zawieszenia systemu" drużyny z Rzeszowa, co skutkowało remisem w pierwszym secie.  Choć Grzegorz Łomacz robił, co mógł to i tak na niewiele się to zdało, bo poza środkiem, nie miał kim grać. Ciekawe, co na ten poziom spotkania powiedział, oglądający to spotkanie zza band reklamowych Nikola Grbić. Który przyjechał na Podpromie oglądać swoich potencjalnych graczy. Jeśli przyjechał oglądać Bartosza Bednorza to się, rozczarował, bo lider Asseco Resovii Rzeszów. Był wyraźnie "pod grą" podobnie, jak Stephen Boyer, Ci dwaj zawodnicy byli najsłabszymi ogniwami "Wilków" we wczorajszym spotkaniu. Chyba od takich nazwisk możemy oczekiwać dużo lepszej gry 😎.
Na szczęście Klemen Cebulj (MVP) wziął ciężar gry w ataku na swoje barki, będąc przy tym pewnym punktem w przyjęciu. I poprowadził swój zespół do zgarnięcia arcyważnych trzech punktów, rozgrywając jeden z lepszych meczów w tym sezonie, w barwach rzeszowskiej drużyny 💪. Gra słoweńskiego przyjmującego to tylko jedna ze składowych wczorajszego zwycięstwa. We wczorajszym spotkaniu było widać dobry vibe, a to też jest potrzebne, by wygrywać. Rozegranie Łukasza Kozuba chwilami pozostawiało wiele do życzenia, ale za to wiódł on prym w obronie (8 obron). Gdzie po jego obronach rodziły się skuteczne i widowiskowe kontry. Fajnie było oglądać, tak dobrze grającą w tym elemencie "Reskę". Trzecim i, jakże ważnym elementem był blok (10). Po raz kolejny nieprzeciętne "kwity" w tym elemencie pokazał Dawid Woch, prezentując się również bardzo dobrze w ataku. Czy po tym występie rozmawiał z nim Nikola Grbić? Miejmy jednak świadomość, jaka jest konkurencja na środku siatki. Trzeba jednak szukać nowych "Orłów" przed Los Angeles 2028, bo siatkarze są tylko ludźmi, a nie maszynami.

foto: www. plusliga.pl 

 

piątek, 15 listopada 2024

Pieniądz rządzi siatkówką! Srebrni medaliści olimpijscy zmienią barwy klubowe!? 😱.


Nie mniej emocjonujące od tego, co dzieje się na plusligowych parkietach jest to, co dzieje się na linii prezesi menadżerowie zawodników — jednym słowem gra o duże "siano" 😎.

Na wstępie powiem, że nie pochwalam tego, że już po kilku kolejkach ligowych, niemal znamy składy topowych ligowych drużyn na kolejny sezon ligowy. Bo odbija się to bardzo mocno na grze zawodników w obecnych barwach — przykład TJ-a DeFalco z zeszłego sezonu. Gdzie po kilku kolejkach był już tylko obecny ciałem na Podpromiu, a myślami już w kraju kwitnącej wiśni. Pamiętajmy o tym, że siatkówka to też biznes, gdzie w grę w chodzi duży "sos", a więc nie bez znaczenia jest ilość 0 w kontakcie zawodnika 😎.
Od kilku kolejek wróbelki ćwierkają, że trwający sezon PlusLigi, jest ostatnim sezonem w PlusLidze Tomasza Fornala.  Od sezonu 2025/26 lider Jastrzębskiego Węgla miałby zamienić Mistrza Polski na turecki Ziraat Bankasi Ankara. Nie od dziś wiadomo, że włodarze topowych męskich klubów siatkarskich z Turcji. Marzą o tym, by dorównać na arenie międzynarodowej żeńskim zespołom. I wygrać siatkarską Champions League, w tym ma im pomóc bawiący się siatkówką oraz motywator klasy światowej — Tomasz Fornal. Warto wspomnieć, że joker w talii Nikoli Grbicia grałby u boku innego siatkarza z dużymi "kwitami" na pozycji przyjmującego — Trévor Clévenot, z którym przecież występował przez dwa sezony w drużynie Marcelo Mendeza. Razem z Tomaszem Fornalem w tureckim klubie mieliby pojawić się — Antoine Brizard oraz Nimir Abdel-Aziz. Transfer "Forniego" to nie tylko gwarancja jakości na lewym skrzydle, ale też okazja do zarobienia niezłego hajsu dla Turków od strony marketingowej. Bo wszyscy, jak barwną postacią w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jest przyjmujący naszej reprezentacji i drużyny z Jastrzębia-Zdroju. Tak czy inaczej, byłaby to duża strata nie tylko dla ekipy z Górnego Śląska, ale i całej naszej ligi. Pod względem sportowym, chyba nikt nie ma wątpliwości, że zostawiamy ligę turecką daleko z tyłu. Pamiętajmy jednak, że siatkówka to też pieniądze, o ile z kontraktami, które oferują włoskie kluby, konkurujemy z powodzeniem. To już do "sosu" oferowanego przez Turków, nie mamy podjazdu 😉.
Transfer Tomasza Fornala  do tureckiego Ziraat Bankasi Ankara to nie jedyna bomba transferowa z udziałem vice Mistrza Olimpijskiego z Paryża. Kilka dni temu w jednym z podkarpackich sportowych portali internetowych, pojawiła się informacja jakoby grą Asseco Resovii Rzeszów w przyszłym sezonie ligowych, kierować miał Marcin Janusz. Marcin Janusz, który rzekomo miałby odrzucić ofertę Jastrzębskiego Węgla na rzecz drużyny z Rzeszowa, jak można było przeczytać na stronie internetowej Przeglądu Sportowego. To kolejne potwierdzenie, że pieniądze nie śmierdzą 😎. Widać, że włodarze rzeszowskiego klubu szybko zrozumieli, że ściągnięcie do Rzeszowa Gregora Ropreta, było lekko, mówiąc niewypałem transferowym. Nie dość, że nie poprawiła jakości rozegrania w drużynie z Rzeszowa. To jeszcze nasiliło zespół niespokojnych rąk i nóg, u niektórych obserwujących poczynania Słoweńca zza band reklamowych 😜. Liczą na to, że panaceum na brak rozegrania w drużynie z Podpromia, będzie ściągnięcie dwukrotnego triumfatora siatkarskiej Ligi Mistrzów z drużyną, z Kędzierzyna-Koźla, Mistrza Europy i vice Mistrza Świata w jednym. Tylko, chyba to trener, a nie włodarze powinni decydować o składzie. A może i trener jest już znany, lecz nieogłoszony😱?  Choć jestem "Pasiakiem" to z całym szacunkiem dla barw klubowych, transferowi popularnego "Elvisa" do Rzeszowa, mówię zdecydowane NIE. Jeśliby patrzeć ten ruch drużyny znad Wisłoka tylko czysto sportowo to byłoby to genialne posunięcie, jednak patrząc na to, jak zawodnicy ubierający "Pasiaka". Nie przypominają siebie z poprzednich barw, bo trafiają do "klubu fatum" 😉. Warto pamiętać, że rozgrywający klubu z Kędzierzyna-Koźla to wirtuoz rozegrania w Gangu Łysego i właśnie w trosce o to dobro narodowe na pozycji rozgrywającego, sprzeciwiam się tej bombie transferowej 😊. Czasem na transferze Marcina Janusza do Rzeszowa, mogą skorzystać Janek Firlej lub Marcin Komenda, którzy zapewne z chęcią przejęliby koszulkę z numerem "1" na rozegraniu reprezentacji Polski. Swoją drogą ciekawe, co na temat ewentualnego transferu na Podpromie, swojego frontmana, myśli, sam Nikola Grbić 😎. Widać, że w myśleniu baronów "Wilków", nic się nie zmienia, dalej musi być to gwiazda, a nie młody perspektywiczny zawodnik, który będzie gryzł wykładzinę na rzeszowskim Podpromiu i to nie zależnie od pozycji. Nie nazwisko jest gwarantem sukcesu, a kolektyw. Jednak tego w dalszym ciągu, w Rzeszowie, nie pojmują, bo kto bogatemu zabroni. A tymczasem wracamy do kibicowania i wyczekujemy kolejnych plotek transferowych z PlusLigi 👊!

*grafika praca własna





poniedziałek, 11 listopada 2024

Jak na Bałtyku, czyli Asseco Resovia Rzeszów faluje i wygrywa tie-breaka w Ergo Arenie.

W ramach 11 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów zmierzyła się w gdańskiej Ergo Arenie z tamtejszym Treflem Gdańsk (2:3).

Wiedząc to, jak potrafi walczyć drużyna trenera Sordyla, a także o tym, że rzeszowskie "Wilki" nadal szukają swej siatkarskiej tożsamości. Wiedzieliśmy, że będzie to ciekawe spotkanie.
Dowodem na to, że drużyna z Rzeszowa wciąż jej szuka, było rozpoczęcie meczu z Łukaszem Kozubem na rozegraniu, a u boku Lukáša Vašiny na przyjęciu pojawił się Klemen Čebulj. Już pierwsze akcje pokazały, że mimo tych rotacji w wyjściowym składzie nadal mamy problem ze swoją pierwszą akcją, co skutkowało czteropunktowym gospodarzy. Nie muszę chyba przytaczać słów, które w tamtym momencie wychodziły z ust kibiców Asseco Resovii Rzeszów 😅. Jak na zawołanie i dość nieoczekiwanie do gry powrócili gracze w czerwonych strojach. Za sprawą tak nieprzewidywalnych elementów, jak zagrywka i blok. To dzięki tym elementom gracze  Tuomasa Sammelvuo odwrócili losy premierowej partii spotkania. Druga partia to istny sztorm zalał gdańskie lwy, bo fenomenalnie w obronie zagrały rzeszowskie "Wilki", kontynuując przy tym koncert "gaszenia światła" zespołowi z Gdańska. Po takim sztormie wszyscy kibice o "pasiastych sercach" nie myśleli o niczym innym, jak zwycięstwie za trzy punkty. No trochę się przeliczyliśmy, bo jak zwykle samo się wygra. Brawa jednak dla gdańskich lwów, którzy zdołali się podnieść "z desek" Ergo Areny pokazując "lwi pazur", doprowadzając tym samym do tie-breaka. Wszystko to dzięki bardzo dobrej grze Piotra Orczyka i Aliakseia Nasevicha, którzy byli pierwszoplanowymi postaciami swojej drużyny.  Do tej pory nie wiem, jak Asseco Resovii Rzeszów udało się wygrać tego tie-breaka, obawiam się, czy sami siatkarze to wiedzą, bo ich jakość gry delikatnie mówiąc w nim, nie powalała 😎.
Po raz kolejny polemizowałbym z wyborem komisarza MVP spotkania. Rozum, że wczorajszy mecz był 100 meczem Stephena Boyer rozegranym na polskich ligowych parkietach.  Faktem jest, że francuski atakujący zdobył 30 punktów w tym 2 bloki/ 2 asy/ atak skut - 62%, eff - 45%. Jednak wyżej oceniłbym grę Klemena Čebulja, którego może statystyki w ataku nie powalały na kolana, ale za to był pewnym punktem "Reski" w przyjęciu, ale i "kąsał" rywali z pola serwisowego. W dalszym ciągu znakiem rozpoznawczym drużyny z Podpromia jest brak cech, które u żywych wilków są one widoczne od pierwszych chwil, czyli drapieżność oraz instynkt zabójcy, co nie pozwala ofierze uciec. Tutaj jest odpuszczanie, bo kilku fajnych akcjach czy dobrym secie. Pytanie, jak na to zareagują kolejni rywale nie tylko w lidze, ale też w Pucharze CEV. Gdzie już w czwartek Asseco Resovia Rzeszów drogę po obronę tego prestiżowego trofeum, czy udaną czas pokaże 👊.

*foto: pochodzą z różnych stron


 

niedziela, 10 listopada 2024

Siatkarskie "el clasico" dla ZAKS-y!

Absolutnym hitem trwającej 11 kolejki było starcie w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie spotkały się dwie siatkarskie marki — Grupa Azoty ZAKSA i Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel (3:1)

Starcia tych drużyn to nie tylko granie na duże siatkarskie bramki, ale też pojedynki między graczami obu drużyn na poszczególnych pozycjach. To spotkanie na pewno było szczególne dla Łukasza Kaczmarka, który po sześciu latach gry w ZAKS-ie, z którą wygrywał nie tylko w PlusLidze, ale i w Europie. Przeniósł się do drużyny prowadzonej przez Marcelo Mendeza. Czy dla Rafała Szymury, który powędrował w odwrotną stronę. 
Wszyscy byliśmy ciekawi, jak nowa ZAKSA odnajdzie się w starciu z Mistrzami Polski, pamiętając o roszadach, jakie zaszły przed tym sezonem w drużynie z Opolszczyzny.  I choć od pierwszych piłek spotkania było widać, że gracze w czarnych strojach przyjechali do Hali Azoty po zwycięstwo, ale drużyna prowadzona przez Andreę Gianiego. Pokazała, że łatwo skóry nie sprzeda za sprawą zagrywek Karola Urbanowicza. Jednak patrząc na dalszy przebieg te spotkania to kędzierzyński kolektyw, miał więcej do powiedzenia. Dzięki odrzuceniu rywala od siatki swoją zagrywką, a także dobrze grających skrzydłach. Mateusz Rećko po raz kolejny potwierdził, że jest bardzo dobrym zastępcą Kapitana drużyny z Kędzierzyna-Koźla i nie ujmuje w niczym jakości prezentowanej przez Bartosza Kurka. Czy zobaczymy drugiego atakującego ZAKS-y w kadrze Nikoli Grbicia? Nie wiem, jak Wy, ale ja bym tego chciał 😉. Cieszy oczywiście fakt, że wreszcie po niefortunnej kontuzji z pierwszej ligowej kolejki, na podwójnych zmianach mogliśmy zobaczyć "Łysego" w akcji — zdobył 4 punkty 😍. Patrząc obiektywnie na to spotkanie, miało się wrażenie, że Mistrzowie Polski, chcieli wygrać to spotkanie tylko i wyłącznie przy pomocy Norberta Hubera i Tomasza Fornala. Ten pierwszy momentami przypominał o swoich supermocach w ataku, a ten drugi.
Choć dwoił się i troił w ataku z lewego skrzydła to, nie na wiele się to zdało. Bo, jak to mówią do tanga, trzeba dwojga😎. W tym przypadku popularny "Forni" był solistą, bo pod grą w tym spotkaniu byli zarówno Timothée Carle, jak i Luciano Vicentin. Za to, z jak najlepszej strony swojemu byłemu pracodawcy, zaprezentował się Rafał Szymura, który bawił się z blokiem swoich, byłych kolegów — wybijając z premedytacją. Nie wiem, czy Marcelo Mendez, po tym spotkaniu, nie żałuje, że nie ma go już w swojej "14".
To spotkanie mogło się podobać, bo nie brakowało twardej męskiej gry z obu stron, czy zwrotów akcji💪. Do których przyczyniały się punkty zdobywane seriami, dzięki wzajemnemu "gaszeniu światła". Tak czy inaczej, miło było popatrzeć na wypełnioną po brzegi halę w Kędzierzynie-Koźlu, jak za starych dobrych czasów. Widać było, że ten doping poniósł "nowe Koziołki" do zwycięstwa w  "el clasico". Warto odnotować, że to było pierwsze zwycięstwo ZAKS-y z wyżej notowanym w tabeli rywalem, miejmy nadzieję, że nie ostatnie! Życzę im z całego siatkarskiego serducha, by wrócili tam, gdzie jest ich miejsce, czyli na ligowe podium. Bo widać flow i teamspirit, niestety nie wszystkie plusligowe ekipy znają te pojęcia😋. A dla Jastrzębian myślę, że to był słabszy dzień i powinno im to dać jeszcze większego kopa do pracy. A pamiętajmy o tym, że solą sezonu są play-offy i to wtedy trzeba pokazać to, co wczoraj pokazał klub z Kędzierzyna-Koźla.

*foto: Kamciography


 

poniedziałek, 4 listopada 2024

Magia trenera Kowala działa, czyli dalszy ciąg tragikomedii Asseco Resovii Rzeszów!


Po przepchniętym kolanem meczem z PSG Stalą Nysa Asseco Resovia Rzeszów w ramach 10 kolejki PlusLigi podejmowała u siebie, prowadzony przez trenera Andrzeja Kowala Cuprum Stilon Gorzów (2:3).

Patrząc na to, co wyprawia na ligowych parkietach beniaminek z Gorzowa w pozytywnym tego słowa znaczeniu oraz o tym, że trener Kowal ma patent na ogrywanie swojej byłej drużyny. To można było się spodziewać ciekawego niezłego siatkarskiego spektaklu. A ja gdzieś po cichu przed meczem myślałem, że  rodzajem tego spektaklu może tragikomedia gdzie w roli głównej wystąpi Asseco Resovia Rzeszów, nie pomyliłem się 😋.
Ten mecz pokazał dwie rzeczy — pierwsza rzecz to, że można zbudować "coś" z niczego (czyt. drużynę). To dotyczy równie zespołu trenera Andrzeja Kowala, jak i zespołu spod Jasnej Góry. Te dwie rewelacje sezonu pokazują, że można zbudować kolektyw, który będzie walczył ambitnie od pierwszej do ostatniej piłki, o każdy punkt. O czym dobitnie wczoraj przekonał się zlepek indywidualności z Podpromia (który to już raz?).  Drugą rzeczą, którą pokazało wczorajsze spotkanie to, to, że u nas na łopatkach jest całe abecadło siatkarskiego rzemiosła i nie tylko. Ktoś powie przecież, wywalczyli 2 sety na przewagi.
Szczerze? Jak do tego doszło, nie wiem, bo posłanie piłki na prawe skrzydło do Stephena Boyera, porównałbym z zagraniem w rosyjską ruletkę 😉. A jego vis-a-vis Brazylijczyk Chizoba był pewnym punktem swojej drużyny w ataku, w ogóle w tej drużynie, nie było słabego punktu 💪. Wszyscy myśleliśmy, że "zbawieniem" dla "Pasów", będzie pojawienie się na Podpromiu nowego rozgrywającego. Który miał wnieść trochę ożywienia i nieprzewidywalności na tę pozycję, która jest nazywana mózgiem zespołu. Od początku sezonu możemy powiedzieć — zamienił stryjek siekierkę na kijek. Wczorajsze spotkanie tylko to potwierdziło, obaj rozgrywający byli tak przewidujący, że Gorzowianie nie mieli problemów z odczytaniem ich zamiarów. Co skutkowało 20 blokami i doskonałą grą w obronie i asekuracji, a tego na próżno można było szukać w szeregach drużyny z Rzeszowa.
Podstawą do osiągania wyników jest teamspirit, a także charakter i ambicje. Tych trzech rzeczy w praktyce nie ma siatkarskie galácticos znad Wisłoka. Brak tego pierwszego jest o tyle dziwnym zjawiskiem, wręcz niewiarygodnym. Bo Karol Kłos u progu tego sezonu zapewniał o tym, że jest on w zespole i byłem on widoczny na fotografiach zamieszczanych przez siatkarzy z  Rzeszowa na swoich social mediach. Pozostaje, więc zadać pytanie — Czy był on efektem znanego programu do obróbki zdjęć? Skoro gwiazdy mają gdzieś barwy klubowe, bo nie widać  zaangażowania i "pasiastego" serca do walki. To może warto dać szansę młodym zawodnikom z AKS-u Rzeszów, którzy będą "gryźć" parkiet na rzeszowskim Podpromiu 😎. Czy jest ktoś w stanie posprzątać tą rzeszowską „stajnię Augiasza” ? Bo od wielu lat nie zmienia się nic poza składem...

*foto: Kamciography

czwartek, 31 października 2024

Siatkarskie halloween na Podpromiu z happy-endem dla Asseco Resovii Rzeszów.

Asseco Resovia Rzeszów i PSG Stal Nysa wczorajszego wieczoru odrabiały plusligowe zaległości z inaugurującej sezon kolejki (3:2).

Znakiem rozpoznawczym (jak na razie) zarówno niebiesko-żółtych, jak i biało-czerwonych, jest chimeryczna gra. Sympatycy obu ekip zastanawiali się przed tym spotkaniem, który zespół w tym spotkaniu zaprezentuje się mniej chimerycznie. I moim zdaniem się zawiedli, bo to było dla mnie siatkarskie, halloween, czy rollercoaster, jak kto woli 😎. Na biletach na mecze "Pasów" powinien być slogan — tylko dla kibiców o mocnych nerwach, leków na serce nie zapewniamy 😂 
Jeśli, ktoś myślał, że zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów w Olsztynie, będzie miało pozytywny wydźwięk na dalsze mecze "Wilków" to się grubo mylił. Zespół trenera Daniela Plińskiego przystąpił do tego spotkania bez swojego lidera — Michała Gierżota. Mimo to nie przeszkodziło im pokazać "Wilkom", co to znaczy zespołowość, bo to właśnie zespołowością, wywalczyli tylko jeden punkt, a powinni trzy. Szkoda, że nie dźwignęli pełnej puli 🔥. Prezentując dobrą efektywną i efektowną siatkówkę, przyćmiewając momentami rzeszowskie indywidualności, które momentami straszyły swoją grą, swoich kibiców 😋. A Dawid Dulski niejednokrotnie pokazał Stephenowi Boyer (MVP), że może jest Mistrzem Olimpijskim, ale młody polski atakujący, nie musi czekać seta, by dawać swojej drużynie jakość na prawym skrzydle 😊. Może powianiem Panu Komisarzowi pożyczyć  swoje zapasowe okulary, bo jak dla mnie statuetka MVP powinna mieć innego posiadacza. Tym występem Dawid Dulski powinien sobie zaklepać sobie miejsce w notesie Nikoli Grbicia! Czy to normalne, że po 9 ligowych kolejkach kibice z Podpromia, nie wiedzą, kto jest pierwszym rozgrywającym? Moim zdaniem nie, ale przepraszam klubu z Rzeszowa, nie dotyczy ta reguła. Tam mają być indywidualności, a nie ma być teamspirit oraz charyzmy i mentalu. Bo jak, nazwać to, że robisz na rywalu 9 punktową serię za sprawą zagrywek Lukáša Vašiny i doganiasz rywala, a nawet wychodzisz na prowadzenie, by nagle przestać walczyć, bo samo się wygra. Dotychczas myślałem, że zagrywka we własnej hali powinna być atutem gospodarzy i tutaj znów otrzymałem siatkarskiego psikusa ze strony drużyny z Rzeszowa. Po raz kolejny to indywidualności utrzymały nas lądzie i dały nam jakże cenne i szczęśliwe dwa punkty do ligowej tabeli. Jednym słowem więcej szczęścia niż siatkarskiej jakości momentami i zespołowości 😎. A to właśnie zespołowość powinna być na pierwszym miejscu!
Bartosz Bednorz może nie zaczął tego meczu najlepiej i "zjechał do bazy", ale jego powrót na parkiet w IV secie, dał nam najpierw tie-breaka, a później zwycięstwo w nim — gra w obronie i gra na lewym skrzydle. Jednym słowem lider przez duże "L". Dawno nie widziałem tak pozytywnie naładowanego Klemena Cebulja, który do spółki z "Bednim" załatwił "Resce" to wymęczone zwycięstwo. Po raz kolejny plus ode mnie wędruje do Łukasza Kozuba, nie tylko za te jego zagrywki, które dały nam już jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu. To  pod jego batutą jakość gry "Wilków" zaczęła zwyżkować. Na pewno spory udział w tym miała bardzo dobra gra w obronie Michała Potery, który zastąpił Pawła Zatorskiego.
Widać, że trener Tuomas Sammelvuo próbuje szukać, jak najlepszego rozwiązania, ale jak mówi polskie przysłowie -  "tak krawiec kraje, jak (mu) materii staje". Żal "pasiaste serce" na pewno ściska Alkowi Achremowi, bo to nie jest ani jego, ani nasza Resovia tylko ludzi, którzy kompletnie nie znają się na siatkówce, a na zarabianiu pieniędzy 😓. Nie wiem, czy ten blat stołu nie trzeba zmieniać na betonowy, bo on długo nie wytrzyma od zespołu niespokojnych rąk, jednego z włodarzy po nieudanych akcjach 😆. Ktoś powie, że SOVIA zajmuje takie, a nie inne miejsce w ligowej tabeli, bo miała rywali z ligowego topu. A co sezon się słyszy, że my się do niego zaliczamy. My jesteśmy jedynie topem ze względu na indywidualności i wysokość kontraktów. Po tym klubie została już tylko nazwa 😢. A miejsce w ligowej tabeli (i raczej na nim zakończymy sezon) jest adekwatne do tego, co prezentujemy w meczach. A w niedzielę kolejne trudne spotkanie z jedną, z rewelacji tego sezonu — prowadzonym przez trenera Andrzeja Kowala Cuprum Stilon Gorzów. Czy magia trenera Kowala znów na Podpromiu zadziała? 😊   

*foto: www.plusliga.pl 

poniedziałek, 28 października 2024

Zwycięstwo "Wilków" w olsztyńskiej Uranii.

W ramach 9 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów udała się do olsztyńskiej Uranii, by poszukać punktów do ligowej tabeli z tamtejszym Indykpolem AZS-em Olsztyn (0:3).

Nie będę tutaj mówił o nastrojach, jakie panowały w kibicowskich środowiskach przed tym spotkaniem. Bo obie drużyny potrzebowały punktów do ligowej tabeli, jak ryba wody 😉.
Nie można powiedzieć, by to było jakieś wybitne spotkanie w wykonaniu zespołu z Podpromia, a wykazywał on większą ochotę na zwycięstwo aniżeli zawodnicy z Warmii i Mazur. Jednym ze składowych klucza, które dało "Wilkom" swego rodzaju przełamanie była zagrywka typu float. Najwyraźniej czasu letniego na zimowy musiał się przestawić Stephen Boyer, bo jego gra w ataku, w pierwszym nie powalała — zaledwie 33% skuteczności. Za to od pierwszej piłki, ciężar gry w ataku na swoje barki wzięli grający na lewym skrzydle — Bartosz Bednorz i  Lukáš Vašina. Do tego duetu w pozostałych dwóch setach dołączył, wspomniany wcześniej francuski atakujący. Który swoimi atakami dobił rywala.
Oglądając to spotkanie, głośno myślałem — co, by "Reska" zrobiła bez "10". Po raz kolejny Pan Siatkarz Bartosz Bednorz (MVP), 20 pkt w tym blok, przyjęcie: 81% poz, 31% perf, atak: 67 % skut, 67% eff. Poprowadził rzeszowskie "Wilki" do jakże ważnych trzech punktów w tym wczorajszym spotkaniu, bawiąc się siatkówką, zmieniając przy tym niejednokrotnie formy ataku. Wczorajszy występ w ataku liderowi drużyny z Rzeszowa, dał liczbę 2000 punktów zdobytych w czasie jego występów na naszych ligowych parkietach 💪. Pozostałą składową tego zwycięstwa, obok floata i gry naszych skrzydeł, było dobre funkcjonowanie systemu blok-obrona. Na pewno to zwycięstwo cieszy, ale czy było ono światełkiem w tunelu. To się okaże dopiero w kolejnych spotkaniach, gdzie we własnej hali SOVIA będzie podejmować kolejno: PSG Stal Nysę i Cuprum Stilon Gorzów.

*foto: pochodzą z różnych stron
 

środa, 23 października 2024

"Aktorzy z Podpromia" - jak przegrać wygrany mecz. Czyli o meczu Asseco Resovii Rzeszów ze Steam Hemarpol Norwid Częstochowa.

W meczu 8 kolejki PlusLigi na rzeszowskim Podpromiu Asseco Resovia Rzeszów podejmowała Steam Hemarpol Norwid Częstochowa (2:3). 

Kibice "Pasów" przed tym spotkaniem mogli mieć mieszane uczucia, bo z jednej drużyna z Rzeszowa po dobrej grze przegrała tie-breaka w Warszawie. A z drugiej zaś drużyna z Częstochowy to jedna z rewelacji trwających plusligowych rozgrywek i w siatkówkę grać potrafi.
O tym dobitnie wczorajszego wieczora dobitnie przekonały się indywidualności grające w koszulkach, w biało-czerwone pasy. Bo, choć rozpoczęli spotkanie od udanego bloku to w dalszej części seta, byli tylko i wyłącznie statystami. Gdyż ich efektywność ataku wynosiła zaledwie 11% przy 55% przyjęciu 😱. Nic w tym dziwnego, bo zespół spod Jasnej Góry świetnie czytał zamiary naszych atakujących, dodając do tego świetną grę w obronie i asekuracji. W połowie II seta, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki "obudzili się" gospodarze i odwrócili losy tego seta, doprowadzając tym samym do remisu w tym spotkaniu. Za sprawą dobrej gry naszych skrzydeł a w szczególności Lukáš Vašina, który zaczął wyrastać na lidera drużyny w tym spotkaniu, a także dobrej postawie w przyjęciu Pawła Zatorskiego (60%). Trzeci set to kontynuacja przebudzenia Asseco Resovii Rzeszów z poprzedniego seta z koncertową grą Stephena Boyer w ataku i polu serwisowym. Taki stan rzeczy sprawiał, iż wydawało się, że rywale się poddali, bo przypominali oni swoją postawą. Postawę gospodarzy z pierwszego seta, kiedy wydawało się, że pełna pula zostanie na Podpromiu (24:22) to "zaproszenie do gry" rywalom swoim plasem wysłał francuski atakujący, czy jak, kto woli słoweński rozgrywający, wyborem zawodnika, który ma skończyć ostatnią w meczu.
To zaproszenie okazało się skuteczne, bo po raz kolejny indywidualności z Rzeszowa przekonały się na własnej skórze, co oznacza — ambicja, walka do samego końca, zespołowość oraz mental. Niestety w dalszym ciągu tych pojęć na próżno szukać w drużynie z Podpromia. Zamiast tego jest sprowadzanie indywidualności, które mają być gwarantem kolektywu i sukcesów. Tylko że wysokość kontraktu, nie idzie w parze z jakością prezentowaną podczas spotkań. Za to jest brak szacunku do kibiców i barw klubowych. Tylko czekać na puste trybuny rzeszowskiego Podpromia, jak za czasów pandemii 😉  Wczorajszego wieczora zarząd po raz kolejny zobaczył, że siatkówka to nie tylko biznes, ale też piękno i okrutność tej dyscypliny, lecz zapewne nikt nie wyciągnie wniosków, bo kto bogatemu zabroni 😎. Nasze gwiazdy nie dźwigają presji, czego dowodem występ drugiego rozgrywającego w pierwszym secie wczorajszego spotkania. Czas powiedzieć otwarcie w tym momencie gramy o utrzymanie, bo chyba nikt nie ma złudzeń, że jeśli nie zdarzy się siatkarski cud to, nie zagramy w play-offach. Na razie do tego cudu jest daleko — w 7 rozegranych meczach zdobyliśmy 8 punktów. Po tych meczach widać, że trener i zawodnicy są zagubieni niczym dzieci we mgle. Chyba już najwyższa pora, by poznać pierwszą szóstkę, a nie rotować ciągle składem. A zapomniałem, że mamy nowy skład, który musi się zgrać, oby starczyło tylko na to czasu. 😋

*foto: strona internetowa klubu 

 

czwartek, 17 października 2024

Było serce do walki, jest punkt, ale zabrakło paliwa. Asseco Resovia Rzeszów przegrywa tie-breaka na warszawskim Torwarze!

W hicie 7 kolejki Plusligi Asseco Resovia Rzeszów mierzyła się na warszawskim Torwarze z tamtejszym PGE Projektem (2:3).

Iskierką nadziei dla sympatyków rzeszowskiej Asseco Resovii przed tym spotkaniem mogło być ubiegłotygodniowe zwycięstwo na Podpromiu. Jednak patrząc w obiektywny sposób pewnie większość, liczyła  na szybki prysznic, który zespół trenera Piotra Grabana zafunduje rzeszowskim "Wilkom". Dodatkowo drużyna z Rzeszowa przystąpiła do tego spotkania zdziesiątkowana przez infekcję.
Rzeczywiście po pierwszym secie, kiedy to efektywność ataku zawodników w czerwonych strojach wynosiła zaledwie 19%. Ciekawe ilu rzeszowskich kibiców chciało już otwierać okna i demontować swoje telewizory 😋 Trudno było myśleć o innym wyniku, jak szybkie 3:0 dla gospodarzy. Bo kolektyw trenera Grabana bawił się siatkówką, a Janek Firlej udzielał lekcji z rozgrywania słoweńskiemu rozgrywającemu Asseco Resovii Rzeszów. Czego następstwem było szybkie pojawienie się na parkiecie Łukasza Kozuba, który po raz kolejny pokazał swoje "kwity" na rozegraniu, zaliczając wejście smoka wczorajszego wieczora. Oj srogie te lekcje udziela ta nasza liga Gregorowi Ropretowi, oj srogie 😎. Przez kolejne dwa sety zobaczyliśmy odmienioną drużynę, czyli taką, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze! Zobaczyliśmy też, co znaczy odpowiednie rozegranie i bawiącego się zmieniając formy ataku Bartosza Bednorza, który wyczyniał, także cuda w obronie. Po których rodziły zabójcze dla gospodarzy kontry. Dość nieoczekiwanie do Bartosza Bednorza w poczynaniach ofensywnych dołączyli (co oczywiście bardzo cieszy) — Stephen Boyer i Klemen Cebulj. Gra w ataku francuskiego atakującego, a także wyskok do niego, przypominały tego Stephena Boyer za najlepszych czasów, który bawił się z blokiem rywala. Widać było też przy wystawianych piłkach jego flow z Łukaszem Kozubem, który kilkukrotnie wystawił mu do tyłu. Co do gry słoweńskiego przyjmującego to, jak mówi polskie przysłowie — jedna jaskółka wiosny nie czyni 😉. Należy tutaj wspomnieć o bardzo dobrze funkcjonującej zagrywce, która zaburzyła przyjęcie gospodarzy, czego następstwem były ich błędy własne w ataku. Warto odnotować też bardzo dobre flow Łukasza Kozuba z Dawidem Wochem, ich przesunięte krótkie to miły dodatek do gry "Reski". Kiedy w IV secie wszyscy rzeszowscy kibice zaczęli myśleć o tym, że pełna pula wróci do Rzeszowa. To  naszym "Wilkom" zaczęło brakować "paliwa", a warszawianie go "zatankowali". Za sprawą zagrywek Linusa Webera, które dały im doprowadzenie do tie-breaka i wygranie go. Taki duet atakujących, jak Bołądź, Weber, może pozazdrościć nie jeden zespół w lidze. To pokazało głębokość składu zespołu ze stolicy naszego kraju.
Ktoś powie to "tylko" punkt, nie ja powiem to, "aż" punkt wobec problemów, z jakimi boryka się drużyna z Podpromia. Oby to spotkanie było dobrym omenem do dalszej ciężkiej pracy. Widać, że  trener Tuomas Sammelvuo jest konsekwentny do Dawida Wocha, który już drugi mecz z rzędu, zaczyna spotkanie u boku Karola Kłosa. A ten odpłaca mu się bardzo dobrą grą. Oby tak samo konsekwentny był co do "1" na rozegraniu i prawidłowo odczytał feedback Łukasza Kozuba z wczorajszego spotkania, bo na to naprawdę zasługuje.

*foto: www. plusliga.pl 

niedziela, 13 października 2024

Krew, pot i zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów.

Po serii trzech porażek z rzędu przyszło przełamanie w postaci zwycięstwa przed własną publicznością. W meczu z GKS-em Katowice (3:1), w ramach 6 kolejki PlusLigi.

Choć na papierze zdecydowanym faworytem tego spotkania byli gospodarze to, na parkiecie już zdecydowanie to nie wyglądało. Bo "Pasy" musiały mierzyć się nie tylko z dobrze grającą drużyną gości, która nie przyjechała do Rzeszowa na wycieczkę, ale także z samym sobą. Bo w sobotnim spotkaniu, wciąż było widać, że nie ma między nimi flow a tym samym zgrania. Warto tutaj wspomnieć również o 23 błędach z pola serwisowego. Przez co cierpieli katusze kibice oglądający to spotkanie, ale także siedzący za bandami reklamowymi Prezes Asseco Resovii Rzeszów, co zdradził jego wyraz twarzy 😎. Momentami miałem ochotę wstać i zdjąć telewizor ze ściany i otworzyć okno, ale pozostał na swoim miejscu 😀.  Nie oznacza, że nie cieszą punkty w tym spotkaniu, bo sytuacja w tabeli robiła się zgoła nieciekawa dla drużyny z Rzeszowa 😊. Po tym spotkaniu można, by się zastanawiać czy nad Pawłem Zatorskim nie ciąży fatum😒. Na szczęście na strachu się skończyło i nasz libero powrócił na parkiet i pomógł swoim kolegom w tym trudnym zwycięstwie swoim 50% przyjęciem.
Mecz z Katowicami pokazał, że wciąż nie mamy zespołu, a indywidualności, które potrafią nam wygrać spotkanie, czyli dobrze nam znana sytuacja od kilku sezonów. W siatkówce główną formacją, która zdobywa punkty w ataku, jest prawy atak. Ta prawidłowość nie dotyczy drużyny z Podpromia. Od początku sezonu nie ma "chemii" między Stephenem Boyer a Gregorem Ropretem. Choć francuski bombardier zdobył 18 pkt/ 2 asy/ 2 bloki to i tak większym zaufaniem słoweńskiego rozgrywającego Asseco Resovii Rzeszów, cieszy lewe skrzydło (nie tylko w sobotę). Wreszcie fiński szkoleniowiec dostrzegł dobrą postawę czeskiego przyjmującego, gdy ten wchodził "z bazy". Lukáš Vašina był świetnym wsparciem dla Bartosza Bednorza — zdobył w tym spotkaniu 19 pkt/as/blok 48% atak. Dodając do tego 50% przyjęcie, którego był pewnym punktem oraz dobrą grę w obronie i wybloku. Miejmy nadzieję, że to właśnie parę Bednorz, Vašina będziemy oglądać  na przyjęciu rzeszowskiej Asseco Resovii w kolejnych spotkaniach 😉. 
Popularny "Bedni" po raz kolejny był liderem rzeszowskiej drużyny, czym zapracował sobie na statuetkę MVP. Zdobył w tym spotkaniu 23 punkty/ as/4 bloki, 55% atak. Może nie był on przysłowiowym Orłem w przyjęciu, bo tylko 35%, ale za to dobrze grał w obronie i asekuracji. Niemniej jednak mając tak ofensywne skrzydła przykro, jest patrzeć, jak Gregor Ropret eksploatuje tylko lewą flankę. Do pewnego czasu będzie to dawało punkty, ale prędzej czy później będzie on rozpisany przez statystyków naszych rywali. Jednym słowem zamienił stryjek siekierkę na kijek 😎.
Choć punkty cieszą to nie oszukujmy się z taką grą nie mamy większych szans na walkę o żadne punkty z warszawskim kolektywem trenera Grabana, ktory bawi się siatkówką. Miejmy jednak nadzieję, że to piątkowe zwycięstwo podniosło morale naszej drużyny. Do tego stopnia, że pokażemy się z dobrej strony w środowym spotkaniu i zostawimy "pasiaste serducho" na parkiecie. A jeśli uda się przywieźć "jakieś" punkty, choć będzie to "siatkarski cud nad Wisłą" to i tak będzie cieszyć 😊. Odnosimy zwycięstwo, ale w dalszym Tuomas Sammelvuo ma sporo zadania domowego do odrobienia.

*foto: pochodzą z różnych źródeł

poniedziałek, 7 października 2024

Rzeszowskie "Wilki" nadal bez pazurów...

Niezwykle ciekawie zapowiadało się spotkanie Bogdanki LUK Lublin z Asseco Resovią Rzeszów (3:1) w piątej serii spotkań PlusLigi.

Nie było to porywające spotkanie za sprawą błędów po obu stronach, ale więcej tej jakości siatkarskiej, a przede wszystkim zespołowości było po stronie Wilfredo Leona i jego kolegów z drużyny. Dzięki czemu Lublinianie nadal są niepokonaną drużyną w lidze. 
Mecz z Zawierciem zapewne wzbudził w rzeszowskich kibicach maleńką nutkę optymizmu, że wszystko idzie ku lepszemu. Jak pokazał sobotni mecz były to tylko mrzonki, czyli nic nowego w przypadku drużyny z Rzeszowa. Myślałem, że wchodzi się w mecz od pierwszego gwizdka sędziego, "Wilki" wyprowadziły mnie po raz kolejny z błędu 😎. Bo wyszli na to spotkanie kompletnie "niezalogowani", inaczej tego nazwać nie można, kiedy z czterech dokładnych przyjęć, piłka po ataku lądowała na aucie. Takowy stan rzeczy tylko napędzał gospodarzy sobotniego starcia. A u prezesa Asseco Resovii Rzeszów powodował nasilenie objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg, który był widoczny w przekazie telewizyjnym i utrzymywał się przez dalszą część spotkania 😋. Chyba to "wilcze równanie z wieloma niewiadomymi", które otrzymał Tuomas Sammelvuo nie daje poprawnego rozwiązania 😊. A przepraszam to dopiero początek sezonu, mamy nowy zespół, który musi się zgrać. Wiemy, nad czym i nad jakimi elementami musimy pracować i obiecujemy poprawę w kolejnym spotkaniu. Na obiecankach się kończy, a te utarte slogany słyszymy od kilku sezonów 😎. Może Ci zawodnicy są "zaprogramowywani" do tego, co mają mówić? Bo skład się zmienia, a slogany nie 😉. Oby tylko starczyło im czasu na tę poprawę przed play-offami 😋. Bo, jak na razie "efektem tej poprawy" jest tylko jedno zwycięstwo i trzy porażki przy jednym zaległym spotkaniu. Chyba mówiąc cenzuralnie słabo 😉. Wielu twierdzi, że głównym problemem jej rozegranie Gregora Ropreta, który zbiera lekcje siatkówki na naszym plusligowym podwórku. Moim zdaniem jest to tylko jedna ze składowych. Gra drużyny z Rzeszowa jest chimeryczna i niestabilna, jak pogoda o tej porze roku. Co z tego, że potrafimy zagrać kilka fajnych akcji czy zdobywać punkty w kontrataku po widowiskowych obronach, czy spektakularnych blokach na rywalach. Jak zaraz potrafimy zaprzepaścić wypracowaną, niekiedy ciężko przewagę, głupimi błędami własnymi. Dodajmy do tego sporą ilość błędów z pola serwisowego. Może warto postawić, byłoby w kilku spotkaniach na Łukasza Kozuba, by słoweński rozgrywający popatrzył "z bazy" na to, co się dzieje na parkiecie. Kolejnym zawodnikiem, który według mnie powinien otrzymać większą szansę do grania, jest Lukas Vasina. Po raz kolejny pokazał, wchodząc "z bazy", że jest głodny parkietu i w siatkówkę grać potrafi. Gdyby nie Bartosz Bednorz i Kuba Bucki to zdobycze punktowe "Pasów" w ataku, były bardzo niskie, obaj zdobyli 31 punktów. Warto odnotować bardzo dobry występ Dawida Wocha, który wykorzystał absencję zdrowotną Cezarego Sapińskiego. Środkowy z numerem 2 na "pasiastej" koszulce zdobył 12 punktów/2 asy/ 5 bloków. Może to właśnie Dawid Woch powinien być kompanem naszego Kapitana na środku siatki?
Czy powoli pod trenerskim stołkiem Tuomasa Sammelvuo zaczyna się żarzyć ogień? Myślę, że nie, choć przy władzach rzeszowskiego klubu, nigdy nic nie wiadomo 😉. Aczkolwiek gdyby przytrafiła się porażka w kolejnym spotkaniu z GKS-em Katowice u siebie. To na pewno nastroje wokół rzeszowskiej ekipie mogą ulec, jeszcze większemu pogorszeniu. Naprzeciwległym biegunie jest nasz sobotni rywal, bo bawi się siatkówką, dopisując kolejne punkty do ligowej tabeli.

*foto: www.plusliga.pl 


 

niedziela, 6 października 2024

Mogę, Potrafię, Działam! Mimo upływu lat!

Październik poświęcony jest Mózgowemu Porażeniu Dziecięcemu, jak wiecie (albo i nie). Jestem jednym z 17 milionów na całym świecie posiadaczy tego "pakietu szczęścia" 💚. Spokojnie nie będę Wam tu przedstawiał zagadnień medycznych z nim związanych 😉. Po drugiej części tytułu wpisu domyślacie się, o czym będzie ten wpis, a jeśli nie to czytając ten wpis się, dowiecie. I już mówię, możecie to różnie odebrać 😎. W wielu tekstach na tym blogu podkreślałem, że przełomem w moim życiu była pełna akceptacja mojego "pakietu szczęścia" oraz zabiegi fibrotmii metodą Ulzbibata, po których odradzałem się, jak feniks. Jak i to, w jaki sposób nauczyłem cieszyć się z tego, co daje mi "pakiet szczęścia". Żartuję sobie, że dr Repetunov — którego serdecznie pozdrawiam, bo wiem, że czasem tu zagląda. Wraz z użyciem laserowego skalpela, "wstrzyknął mi" jakiś środek dopingujący, który mimo upływu tylu lat od zabiegów — nadal w moim organizmie się znajduje 😀. Bo w dalszym ciągu chce przekraczać swoje granice i spełniać swoje nowe marzenia 😉. Jakiś czas temu wspominałem Wam o dwóch rzeczach. Pierwsza to taka, że chciałbym podjąć zatrudnienie, gdzie będę mógł wykorzystać zdobytą wiedzę z kursu, z Excela. Który mogłem odbyć dzięki udziałowi w projekcje Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Jak na razie ten plan idzie do szuflady. Wspominałem Wam też, że chciałbym spróbować nawiązać współpracę z portalem internetowym dla osób z "pakietami szczęścia" Rampa. Kilka tygodni temu wysłałem do nich maila z takowym zapytaniem, odpowiedź była, jak najbardziej pozytywna — zaproponowano mi trzymiesięczny staż redaktorski, który rozpocznę za kilka tygodni. Tutaj podziękowania dla mojego oddziału Fundacji Aktywnej Rehabilitacji za możliwość utworzenia go dla mnie  😍. Tak, więc za kilka tygodni stanę przed nowym wyzwaniem zawodowym,  będzie to dla mnie okazja do nauki czegoś zupełnie nowego (zamierzam z tego czasu, wycisnąć maxa 😉). Zawsze, ciągnęło mnie do mediów — blog, praca w agencji filmowej. Uspokoję Was, będzie czas i na pisanie o siatkówce i rehabilitację, bo pierwsze dni po miesięcznej przerwie pokazały, że jest moc 😊. Jak widać po tym miejscu, lubię pisać, na wszelkie tematy, nie tylko o siatkówce. Za czasów szkolnych pisałem wiersze i opowiadania, do tej pory wiedzieli o tym tylko nieliczni, jakiś czas temu obudziło się to we mnie na nowo. I postanowiłem, że chcę do tego wrócić, jeśli coś się nabazgroli to może i przeczytacie 😎. Od wielu osób słyszę, kiedy wreszcie zacznę pisać książkę, bo podobno moje życie to dobry materiał na nią. Gdzieś w moich porażonych szarych komórkach ta decyzja zaczyna dojrzewać coraz bardziej — tytuł już jest.
Skoro już odfajkowałem na swojej liście marzeń, marzenie o kibicowaniu "na żywo" naszym biało-czerwonym "Orłom". Postanowiłem je zastąpić nowymi, wielu pewnie pomyśli teraz, że oszalałem, może i tak 😋. Zamarzyło mi się, by choć przez chwilę poczuć się, jak ptak, lecąc balonem oraz zrobić sobie "dziarę" na ręce. Której motywem przewodnim będzie moja miłość do tej, która jest motywem przewodnim tego miejsca. Nie boję się powiedzieć, że 💚 swój "pakiet szczęścia", jak i to, że ostatnie siedem lat, są najszczęśliwszymi latami mojego życia, mimo piasku sypniętego prosto w oczy przez los i nie tylko i chwil zwątpienia. We wszystkim widzę rękę Tego, który jest dla mnie fundamentem wszystkiego, Bo, jak mówi jedno z moich mott życiowych — Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali.

PS. Mam tylko nadzieję, że autor rozwinięcia skrótu naszej choroby, nie posądzi mnie o prawa autorskie 😉.

*grafika praca własna


 

środa, 2 października 2024

Siatkarze czy kosmici w Jastrzębiu-Zdroju?! 😱


W ramach 4 kolejki PlusLigi byliśmy świadkami szlagierowego spotkania w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie spotkały się dwie niepokonane dotąd drużyny w lidze — Jastrzębski Węgiel i PGE Projekt Warszawa.

Przed meczem życzyliśmy sobie, aby było to takie wodowisko, jak w katowickim Spodku o AL-KO SuperPuchar Polski. Mom zdaniem było jeszcze lepsze 👏 (3:1). Możecie się ze mną zgodzić lub nie 😉.
Już pierwsze piłki premierowej partii tego spotkania potwierdziły, że to będzie granie na duże siatkarskie bramki. Nie można powiedzieć, by zespół z Warszawy grał słabo, grał bardzo dobrze. Przecież wyszarpał drugiego seta, zaraz po tym, jak Mistrz Polski dogonił go punktowo za sprawą zagrywek Tomasza Fornala, lecz mówiąc wprost, nie mieli do nich podjazdu. Obawiam się, że to tak grającej w dniu wczorajszym drużyny Marcelo Mendeza nikt, by go nie miał.
Bo, co z tego, że dajesz w ataku tyle, ile fabryka dała, a po drugiej stronie siatki, masz ruszającego się po parkiecie niczym pchła Jakuba Popiwczaka MVP, który w całym spotkaniu zanotował 25 obron, a jego dogrania do siatki sposobem dolnym, okazywały się zabójcze dla ekipy trenera Piotra Grabana. Nic w tym dziwnego skoro się ma na lewym skrzydle takiego Pana Siatkarza Tomasza Fornala. Który bawi się siatkówką w taki sposób, że jego zagrania można by oglądać w nie skoczność 😍. Na potwierdzenie tych słów 55% pozytywne przyjęcie, atak - 55% skut, 45% eff. Dodajmy do tego jego moc z pola serwisowego na 30 wykonanych zagrywek, zepsuł tylko 3, zdobywając 1 asa. Warto zauważyć, że w tym spotkaniu zaczął "dowozić" Łukasz Kaczmarek (oby na dobre), który zdobył 14 pkt w tym 1 serwisem i 3 blokiem. Francuski przyjmujący chyba powoli uczy się otoczki naszego ligowego podwórka, zwłaszcza w przyjęciu. Ważnym ogniwem w zdobywaniu punktów dla "Pomarańczowych" była formacja środkowych, obaj zdobyli 21 punktów. Ci, którzy wątpią w jakość podwójnej zmiany Mistrza Polski w tym sezonie. To we wczorajszym spotkaniu mieli odpowiedź. Widać, że ten argentyński zaciąg się sprawdza zarówno w przypadku Luciano Vicentina, jak i Juana Finoli.
Wczorajszy siatkarski spektakl pokazał nie tylko, jak mocna liga srebrnych medalistów olimpijskich, ale też, jaki jest teamspirit w kapeli Marcelo Mendeza. A jak wiemy bez teamspirit nie ma co myśleć o sukcesach w sporcie drużynowym. Chyba cała siatkarska Polska marzy o tym, by zobaczyć tak grający, jak we wczorajszym spotkaniu Jastrzębski Węgiel w finale siatkarskiej Champions League 😊.  Na koniec spytam: Czy ktoś po wczorajszym występie Kuby Popiwczaka, ma jeszcze wątpliwości, kto powinien być "1" na libero w Gangu Łysego? Ciekawe czy do tego samego wniosku doszedł Nikola Grbić 😎.

*foto Kamciography  

poniedziałek, 30 września 2024

"Pasiate seducho" zostawione na parkiecie hali Podpromie, Asseco Resovia Rzeszów urywa punkt "Jurajskim Rycerzom"!

Po rywalizacji o AL-KO SuperPuchar Polski PlusLiga wróciła na swoje tory. W ramach 3 kolejki Asseco Resovia Rzeszów gościła na rzeszowskim Podpromiu Aluron CMC Wartę Zawiercie (2:3)

To spotkanie oglądałem nie sprzed ekranu telewizora, a byłem częścią "pasiastych kibiców" zgromadzonych w hali Podpromie. A wszystko to za sprawą moich cyrenejczykowych Aniołków, dziękuję Wam za cały wczorajszy dzień 😍. 
Po tym, co zobaczyłem w minionym tygodniu w wykonaniu obu drużyn. To uważałem, że to spotkanie będzie "szybkim siatkarskim prysznicem" dla gospodarzy na szczęście tak nie było 😎. Na początek napiszę kilka słów na temat "Jurajskich Rycerzy" - swoją drogą zrobili fajny prezent urodzinowy trenerowi Michałowi Winiarskiemu 😉. Mimo trudności kadrowych i przyjęcia na poziomie 39%  potrafi wywieźć cenne dwa punkty. Jak dla mnie to nic dziwnego, skoro z takiego przyjęcia potrafili wbijać gwoździe na czystej siatce. To tylko świadczy nie tylko o klasie o Miguela Tavares (w pełni zasłużone MVP), ale i o jakości zmienników graczy szóstkowych. Pierwszy raz miałem okazję przyjrzeć się szerzej umiejętnościom drugiego atakującego drużyny z Zawiercia -Kyle'a Ensinga. Mieć taki duet atakujących to dopiero ból głowy dla trenera "Jurajskich Rycerzy". Świadczy to także o charyzmie i zespołowości,  ale i jakości zespołu. Potrafili rozmontować rzeszowskie "Wilki" nie tylko siłowymi zagraniami, ale przede wszystkim technicznymi typu -oparcie piłki o blok, by ponowić rozegranie i np. wybić piłkę po bloku. Moim zdaniem na ten moment to zespół z Warszawy i Zawiercie gra najbardziej efektowną i efektywną siatkówkę.
Ja uważałem, że to spotkanie będzie szybkim prysznicem dla Asseco Resovii Rzeszów i jak dla mnie ten punkt wyszarpany "Jurajskim Rycerzom", jest powodem do radości, ale... I właśnie od tego, ale chciałbym zacząć 😉. Wszyscy wiedzieliśmy, w jakim celu Bartosz Bednorz przychodzi do Asseco Resovii Rzeszów. Po to, by być liderem na lewym skrzydle i choć w pierwszej partii, jego efektywność ataku to -50%. A w ataku błyszczeli Klemen Cebulj i Stepfen Boyer. To w przekroju całego spotkania wyglądało, tak jakby cała gra ofensywna miała spoczywać tylko i wyłącznie "Bedniego", nie tylko w tym spotkaniu, ale i całym sezonie. No to chyba nie tędy droga, nie może być jednak inaczej. Skoro jego kompani ze skrzydeł z seta na set tracili ochotę do gry. Na szczęście swoją sportową jakość po wejściu "z bazy" zaprezentowali — Lukas
 Vasina i Jakub Bucki, którzy swoją grą pomogli doprowadzić do tie-breaka. Pokazując tym samym fińskiemu szkoleniowcowi drużyny z Rzeszowa, że warto na nich stawiać. Nadal wielką bolączką "Pasów" są przestoje i nieregularność z pola serwisowego. A więc w dalszym ciągu jest nad czym pracować. A i czy kibice mają dopingować tylko wtedy, gdy idzie, moim zdaniem NIE! A w sobotę, tak właśnie było, gdy naszej drużynie nie szło, nasi kibice milkli 😔.
Na koniec pozytywy, bo myślicie, że wybrał się tylko po to, by potem narzekać 😂. W zeszłym sezonie na próżno było szukać skutecznej gry w obronie, która niekiedy jest kluczem do zdobywania punktów. To właśnie podbijanie piłek w obronie i gra w kontrataku powodowało i, że momentami stare Podpromie wracało 💗. Kolejna rzecz, którą udało mi się wychwycić to flow i vibe z kibicami przez naszego Kapitana, 👏 "Wujo Karol"! Dziękujemy za walkę, o każdą piłkę oraz "pasiaste serducho" zostawione na parkiecie Podpromia 😍!

*foto: www.plusliga.pl
 

piątek, 27 września 2024

Katowicki Spodek odleciał, a "Jurajscy Rycerze" wygrywają AL-KO SuperPuchar Polski!

Rozgrywki ligowe na moment przystopowały po to, by w mekce polskiej siatkówki — katowickim Spodku. Wyłonić zwycięzcę AL-KO SuperPucharu Polski.   

Jeszcze przed walką na parkiecie byliśmy niemal pewni, że to będzie granie na duże siatkarskie bramki, bo naprzeciwko siebie stanął Aluron CMC Warta Zawiercie i Jastrzębski Węgiel (3:2). Podpadnę kibicom Mistrza Polski z Jastrzębia-Zdroju, bo mój siatkarski nos mi mówił, że to prestiżowe trofeum, jakim jest AL-KO Super Puchar Polski padnie łupem "Jurajskich Rycerzy" trenera Michała Winiarskiego😊. Spokojnie lubię oglądać siatkówkę obu ekip 😎.
I choć najwięcej emocji przyniósł nam tie-break (7 piłek meczowych) oraz zwroty akcji, które koneserzy siatkówki mogli oglądać z zapartym tchem. Nie zazdroszczę tylko kibicom zainteresowanym wynikiem, bo na pewno mieli stany zawałowe 😂 .
To pozwólcie, że na początek napiszę kilka słów o drużynie Marcelo Mendeza. Nie wiem, czy ta drużyna nie ma syndromu pojedynczych meczów finałowych. Bo popatrzcie mecz finałowy Pucharu Polski przegrany, mecz finału siatkarskiej Ligi Mistrzów przegrany, teraz mecz w Spodku przegrany. W tym spotkaniu złotym dotykiem nieokazała się zmiana Finoli Żakieta. Mocnym następcą Rafała Szymury miał być 
Timothée Carle oraz mocnym wsparciem dla Tomasza Fornala. A tymczasem, jak na razie to polska liga bardzo mocno testuje francuskiego przyjmującego, a wyniki tych testów, nie są zbyt dla niego pozytywne, jak na razie. Pożar na lewej flance "gasił" z powodzeniem Argentyńczyk Luciano Vicentin. A przecież jego umiejętności siatkarskie były mocno podważane. Czy tak będzie zawsze? Dalsza część sezonu pokaże. To prawe skrzydło powinno być flanką przodującą, w każdej drużynie siatkarskiej. Jak na razie Łukasz Kaczmarek delikatnie mówiąc, nie dowozi. Jeśli nie będzie odpowiedniego wsparcia dla Pana Siatkarza "Forniego" i "Zwierzak" "nie zaloguje" się do gry w barwach ekipy Marcelo Mendeza. To o sukcesy drużynie argentyńskiego szkoleniowca w tym sezonie może być bardzo trudno. Całkowite przeciwieństwo już w tym momencie sezonu prezentuje  Aluron CMC Warta Zawiercie, trudno coś wyróżnić w tym zespole. Bo ich cechuje zespołowość. Miguel Tavares może zmieniać strefy rozgrywania piłek, jak przysłowiowe rękawiczki. Jednak podobnie, jak w zeszłym sezonie portugalski "sypacz", nie boi się używać środka, by doprowadzić rywala do rozstroju nerwowego. Jednak ta formacja to tylko dodatek do zabójczych skrzydeł i ciosów z pola serwisowego. Tak też było w środowy wieczór w meczu z Jastrzębskim Węglem. Aż strach pomyśleć, co to będzie, jak kontuzję wyleczy Kapitan "Jurajskich Rycerzy".
Mając na skrzydłach, takich graczy, jak Aaron Russell, Bartosz Kwolek i Karol Butryn, chyba można być spokojnym o fajne siatkarskie emocje z udziałem "Jurajskiej Armii". Amerykański przyjmujący (MVP)  przeniósł jakość, którą prezentuje w barwach reprezentacji Stanów Zjednoczonych na polskie ligowe podwórko. Jestem ciekaw, co czuł obecny na trybunach katowickiego Spodka, selekcjoner naszej reprezentacji Nikola Grbić. Patrząc na rywalizację Łukasza Kaczmarka z Karolem Butrynem. Atakujący drużyny z Zawiercia po raz kolejny swą grą na prawym skrzydle i z pola serwisowego. Potwierdził, że chyba nasz selekcjoner powinien zacząć patrzeć obiektywnie, a nie kierować swe wybory zasługami.
AL-KO SuperPuchar Polski to fajny przerywnik dla walki o ligowe punkty. Zdobywca tego prestiżowego trofeum na ten moment jest dla mnie faworytem do zagrania o Mistrzostwo Polski. A już jutro przetestuje Asseco Resovie Rzeszów na rzeszowskim Podpromiu. I choć moje serce klubowego kibica siatkówki jest "pasiaste". To faworytem tego spotkania dla mnie jest ekipa trenera Michała Winiarskiego. Niemniej jednak liczę na dobre siatkarskie emocje, nie przed telewizorem, a w hali Podpromie 😉,

*foto: Kamciography



poniedziałek, 23 września 2024

Siatkarskie deja vu... Czyli Mistrz Polski udziela lekcji siatkówki (kolejnej) Asseco Resovii Rzeszów!

W hicie 2 kolejki PlusLigi Mistrz Polski z Jastrzębia-Zdroju inaugurował sezon przed własną publicznością, podejmował drużynę Tuomasa Sammelvuo (3:0).

Przed tym meczem wszyscy kibice Asseco Resovii Rzeszów zadawali sobie pytanie: Czy to spotkanie wreszcie przełamie pięcioletnią niemoc drużyny z Rzeszowa w spotkaniach z Jastrzębskim Węglem? Odpowiedź już znamy.
Momenty tego spotkania dawały, co prawda na to nadzieję, ale można rzec — nowy sezon, stare problemy. Bo, jak inaczej nazwać to, że prowadzimy (21:24) i mówiąc kolokwialnie, nie potrafimy "dobić" rywala. Mimo że  naprawdę przez większość część seta gra Asseco Resovii wyglądała, całkiem nieźle — potrafiliśmy odrzucić graczy Marcelo Mendeza od siatki swoją zagrywką, czy czytać zamiary Bena Toniuttiego w posyłaniu piłek do ataku, co skutkowało "gaszeniem światła". Te elementy mogły dawać nadzieję na to, że zła passa w meczach z drużyną Mistrza Polski zostanie przełamana. No nie została, bo samo się nie wygra 😃. Tym bardziej że po drugiej stronie jest tak klasowy zespół mający w składzie złotych i srebrnych medalistów olimpijskich, którzy potrafią w odpowiednim momencie pokazać swój kunszt siatkarski. Choć w tym przypadku to nie żaden z medalistów, ustawiał na parkiecie czwartą drużynę ubiegłego sezonu ligowego. A postacie z kwadratu dla rezerwowych, mowa oczywiście o Juano Finolim i Arkadiuszu Żakiecie, ten drugi nie tylko odwrócił losy premierowej partii spotkania, ale poprowadził Mistrza Polski do trzech punktów w tym spotkaniu. To tylko pokazuje charyzmę i teamspirit zespołu z Górnego Śląska, już na początku sezonu ligowego.   Zapewne taka postawa duetu "z bazy" spowodowała ból głowy u argentyńskiego szkoleniowca Mistrza Polski ból głowy z powodu kłopotu bogactwa, tylko pozazdrościć.
Ból głowy niestety także mógł się pojawić u fińskiego szkoleniowca drużyny z Rzeszowa, z całkiem innego powodu. Zespół z Rzeszowa nie potrafił wykorzystać szansy, którą sam sobie wypracował fragmentami dobrej gry w pierwszych dwóch partiach spotkania. Ten mecz pokazał, jak łatwo jest złamać psychikę drużyny z Rzeszowa (czyli w zasadzie to, co wiemy od kilku już sezonów 😉), ale także to, że brak naszemu zespołowi charyzmy, a także lidera na boisku (jak na razie), który wsparłby Kapitana w byciu liderem mentalnym drużyny, a i byłby liderem w zdobywaniu punktów. Bez twardej psychiki, charyzmy dobre wyniki będą tylko w sferze marzeń. Takim wsparciem dla Karola Kłosa bez wątpienia próbuje być Stephen Boyer, który tak skwitował wczorajszą porażkę w wywiadzie dla PlusLigi:  Mam już dosyć mówienia, że takie sytuacje jak przegranie seta przy prowadzeniu np. 24:21 w końcówce mogą się zdarzyćGrając z tak dobrymi drużynami jak Jastrzębie trzeba za wszelką cenę wykorzystywać swoje okazje i zrobić wszystko, żeby wygrać najpierw seta, jak jest na to duża szansa. Tu już nie chodzi o technikę, czy taktykę, tylko trzeba wygrać swoją akcję i wywalczyć punkt. Brawa i szacunek dla naszego atakującego za odwagę w wypowiedzi, oby tylko nie poniósł dziwnych konsekwencji 😎. Czy tak powinno być, że zawodnicy rezerwowi wchodzą na parkiet i robią z pierwszym składem "Reski", co chcą? No chyba nie. Nie wystarczy pokazywać na Instagramie, jaki to fajny vibe i flow, bije od drużyny, trzeba to pokazać na parkiecie 😊. Może warto dać szansę Łukaszowi Kozubowi, bo jak na razie dzieje się tak, jak mówiłem — dostał pierwszą lekcję siatkówki i to od nieznanego szerszej publiczności rozgrywającego. Czasem z ławki dla rezerwowych więcej widać niż, jak przebywa się na parkiecie. W sobotę kolejny arcytrudny mecz z drużyną, z Zawiercia w hali Podpromiu. Chłopy do roboty, a my kibicujemy!

foto: fb/ Jastrzębski Węgiel, Asseco Resovia Rzeszów  

czwartek, 19 września 2024

Zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów na start PlusLigi.

Asseco Resovia Rzeszów w meczu rozgrywanym awansem z 4 kolejki PlusLigi. Pokonała na wyjeździe w tarnowskiej hali Jaskółka z ВК Барком-Кажани / VC Barkom-Kazhany (1:3).

Było, jak się spodziewałem po tym, co zobaczyłem w meczu sobotnim zespołu ze Lwowa z Mistrzem Polski, czyli twarda walka zespołu z Ukrainy. Podeszli oni bez respektu do czwartej drużyny poprzedniego sezonu. Skutkowało to nie tylko pierwszą partią graną na przewagi, ale też wygranym dość wyraźnie trzecim setem (25:17). Czy też tym iż początek IV seta, mógł zwiastować to, iż w hali zaczął unosić się zapach tie-breaka.
Choć trzy punkty cieszą to, jednak było sporo niedokładności i o nich napiszę na początek 😉. Nie wiem, czy w meczach z dużo bardziej notowanym rywalem niż zespół ze Lwowa. Z taką ilością błędów w polu serwisowym (20) przy 7 asach serwisowych, uda się zdobyć punkty do ligowej tabeli. Widać, że nowy rozgrywający nadal szlifuje flow z zespołem, nie wliczam w to flow z Klemenem Cebuljem. Innymi słowy, Gregor Ropret musi się nauczyć ligi srebrnych medalistów olimpijskich, oby tylko ta nauka nie trwała zbyt długo. W przeciwnym bądź razie nie jeden rozgrywający udzieli mu lekcji siatkówki 😎. 
To ich flow z reprezentacji Słowenii dało słoweńskiemu przyjmującemu statuetkę MVP (16 pkt w tym 3 asy/blok/ 46 przyjęcia/ 50% atak). Pozostaje mieć nadzieję, że to flow duetu słoweńskich "Wilków", będzie kontynuowane w kolejnych spotkaniach, bo z przyjemnością się patrzyło na ataki Cebulja z lewego skrzydła. Na takiego Klemena Cebulja, całe Podpromie czeka od pięciu lat. Chwilami złe demony z poprzedniego sezonu dawały o sobie znać, przy prowadzeniu (2:0) w setach, wyszliśmy na trzeciego seta z przeświadczeniem "samo się wygra", no znów się nie wygrało 😀. Na szczęście do gry w czwartym secie  pozwolił nam wrócić najbardziej nieprzewidywalny siatkarski element, jakim jest "gaszenie światła". Niezłym specjalistą od tego okazał się Cezary Sapiński, który swoimi blokami dał sygnał do walki o pełną pulę w tym spotkaniu. Przed sezonem mówiono, że przyjęcie Asseco Resovii Rzeszóów, będzie jej piętą achillesową, oraz że trio ofensywnych zawodników. Będzie musiało sobie radzić, atakując z wysokich piłek, we wczorajszym spotkaniu to, było widoczne. Widoczne było też to, iż Gregor Ropret częściej korzystał z usług lewoskrzydłowych niż Stephena Boyera, choć ilość ataków, każdego z członków tego tria, mówią zupełnie, co innego. Czy taka będzie taktyka Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie? Jeśli tak to znów potwierdza się moja teza, że siatkarski kibic uczy się całe swoje życie 😊. Bo dotychczas myślałem, że w dużej mierze punkty zdobywa się atakami z prawego, a nie lewego skrzydła. Bartosz Bednorz ma tyle samo sympatyków, co przeciwników, we mnie ma tego pierwszego 😎. Jego show w II secie spotkania w ataku, jak i w bloku pokazało, jak wartością dodaną może być dla "Wilków" z Podpromia. Nasz Kapitan uczcił 450 mecz na ligowych parkietach 10 pkt — w tym 2 bloki/ as, 58% atak. Całkiem dobrze radził sobie jego kompan na środku siatki Cezary Sapiński, którzy do 5 punktowych bloków, dołożył 5 punktów zdobytych atakiem.
Choć w dalszym ciągu jest nad czym pracować to oczywiście trzy punkty wywiezione z Tarnowa bardzo, cieszą. W następnych kolejkach będą siatkarskie testy o najwyższym poziomie trudności, które dadzą odpowiedź o jakości watahy Tuomasa Sammelvuo. Bowiem "Reskę" czeka gra na duże siatkarskie bramki, najpierw z Jastrzębskim Węglem, a tydzień później z "Jurajskimi Rycerzami", z Zawiercia.

*foto: www.plusliga.pl
  

poniedziałek, 9 września 2024

Dwie twarze Asseco Resovii Rzeszów w Bogdanka Volley Cup.

Asseco Resovia Rzeszów postanowiła dokonywać ostatnich szlifów formy przed startem PlusLigi. W III Turnieju im. Tomasza Wójtowicza — Bogdanka Volley Cup, zajmując najgorsze dla sportowca czwarte miejsce.

Część kibiców po zwycięstwie drużyny z Podpromia w turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Krosna popadło w morze optymizmu. Ja jednak podchodziłem do tego z chłodną głową, bo rywale z turnieju w Krośnie, a z turnieju w Lublinie to dwie różne siatkarskie bajki. 
Postanowiłem poczekać na turnieju w Lublinie, który miał mi dać więcej odpowiedzi na to, na co może być, stać "Wilki" Tuomasa Sammelvuo w rozpoczynającym się już w piątek sezonie ligowym. Czy dał, poczytajcie sami 😉?  Po tych dwóch spotkaniach, jak na razie muszę się zgodzić z Panem Jakubem Bednarukiem, iż być może znów będziemy oglądać loteryjną Asseco Resovię Rzeszów. Której gra w danym spotkaniu, będzie zależała od tego, jaki los wyciągnie ze szklanej kuli przed danym spotkaniem 😎. Bo takie właśnie dwie twarze rzeszowskich "Wilków", zobaczyliśmy w lubelskiej hali Globus. W spotkaniu półfinałowym, które przegraliśmy po tie-breaku, gdzie moim zdaniem zabrakło nam "prądu", by wyjść z tego pojedynku zwycięsko i zagrać w niedziele, w finale turnieju. Choć przez pierwsze dwa sety "leżeliśmy na deskach" za sprawą zagrywki Mistrza Polski. To mimo braku przyjęcia potrafiliśmy doprowadzić do tie-breaka za sprawą naszego ultra ofensywnego tria: Bednorz, Cebulj i Boyer, które świetnie spisywało się w ataku z tzw. wysokich piłek. Obok ataku ze skrzydeł nieźle wyglądała gra w obronie, a także grze Cezarego Sapińskiego w ataku na środku siatki, który zaskoczył, jak najbardziej pozytywnie. O grze naszego Kapitana, nie muszę wspominać, bo to profesjonalista w każdym siatkarskim calu😉. Widać, że podstawowy rozgrywający łapie flow z pierwszoszóstkowymi graczami, lecz do ideału jeszcze sporo brakuje. Pamiętajmy jednak, że wszystko wymaga czasu. Zacząłem budować swój optymizm, nie tylko przed meczem o trzecie miejsce w turnieju, ale i w kontekście, startującego już w piątek sezonu ligowego. Został on jednak mocno zaburzony, tym co zaprezentowali wczoraj w dużej mierze rezerwowi. Wiem, że jest to okres zgrywania się drużyny na nowo, ale niektórzy wyszli na parkiet z wypisanym na twarzy tekstem — jesteśmy rezerwowymi, nie ma, co się starać, by dobić rywala i przedłużyć mecz. Taka postawa drugiego duetu przyjmujących, czy rezerwowego we wczorajszym spotkaniu Patryka Niemca i Dawida Wocha, może niepokoić. Bo przecież na bank przyjdą takie mecze, gdzie będą potrzebne posiłki "z bazy", bo sezon jest długi. Oby tylko byli "zalogowani" do gry w "Pasiaku" 😉. Jak na razie, jeśli chodzi o zawodników "z bazy" to, jestem spokojny w kontekście sezonu o Jakuba Buskiego i Łukasza Kozuba. We wczorajszym spotkaniu pokazali, że nic, nie stracili ze swej siatkarskiej jakości z zeszłego sezonu.
Tak czy inaczej, z pozytywnym nastawieniem staram się patrzeć na nadchodzący sezon. A jak będzie, zweryfikuje parkiet 👊!

*foto: Kamciography    





sobota, 17 sierpnia 2024

Chodzi lisek koło drogi.

Spokojnie to nie pora na czytanie bajki do snu, więc nie sugerujcie się tytułem 😉. To kilka zdań opisujących nasz pobyt w domku, w Bieszczadach. 
Jadąc do tego miejsca, mieliśmy, nie co inne wyobrażenia na temat warunków, które tam zastaniemy. Zostaliśmy mile zaskoczeni do tego stopnia, iż wnętrze określiłem słowami z filmu "Kogel Mogel 2" - Tutaj jest jakby luksusowo 😂. Otaczające nas piękno i dzikość bieszczadzkiej przyrody sprawiły, że musieliśmy się jakoś do niej dopasować swoim zachowaniem😋.
Przez odwiedziny nieproszonego gościa, o którym mowa w tytule, jedna z uczestniczek byłaby gotowa skrócić swój pobyt. A to tylko urok dzikości Bieszczad, która według mnie, jest wskazana, każdemu współczesnemu człowiekowi. Po to, by się zatrzymać, choć na chwilę i przypomnieć sobie, że są rzeczy ważniejsze od telefonu komórkowego czy internetu 😊. Czasem nasze zachowanie naprawdę, mogło świadczyć o tym, że jest z nami, coś nie teges, bo kto normalny, przegląda archiwalne wpisy z naszych wspólnych spacerów, z 2018 roku. Mając przy tym niezłą polewkę z tego, co w nich jest zawarte 😂. Zamiast siedzieć spokojnie na tarasie i delektować się promieniami zachodzącego słońca, aż w końcu "wzięło i zaszło". Jak to określiła jedna z moich towarzyszek 😎. W sumie to ja chyba nie dziwię, bo też bym się wkurzył na jego miejscu, bo ileż można znosić te nasze wygłupy. Zapewne rybacy próbujący łowić ryby na Zalewie Solińskim, czekali aż, opuścimy Bagno Shreka, bo płoszyliśmy im ryby swoim śmiechem. Za utrudnienia przepraszamy 😉. Przed meczem o złoto naszych siatkarzy na Igrzyskach Olimpijskich, wyciszałem się na zielonej plaży. Podczas gdy trzy syreny pływały na rowerkach na Zalewie Solińskim, czasem ich nie widziałem, ale słyszałem 😎. Chyba to wyciszenie pomogło, bo podczas tego finałowego starcia, zachowywałem się nadzwyczaj cicho, ale to chyba dlatego, że nie byłem w swoich kątach. I nie chciałem otwierać w mózgu stron języka łacińskiego, bo nie wiem, czy wszyscy wiedzą, ale na meczach, łacina jest powszechnym językiem  😂.


Po ostatnim gwizdku sędziego zostałem posądzony przez drugą z moich młodszych współtowarzyszek, iż nieprawidłowy post umieściłem po meczu, na blogowym fanpage, oto dowód. Ten wyjazd w piękny zakątek naszego województwa, był dla mnie trochę powrotem do przeszłości za sprawą odwiedzin po latach zagrody żubrów w Mucznem, Dobrze, że te żubry, nie wiedziały, co się działo w aucie podczas jazdy, ale trzeba było sobie jakoś umilić ten deszczowy dzień 😉. Na koniec prosimy Czytelników, by nie sugerowali się zdjęciem głównym posta. To tylko efekt temperatury, która panowała na zewnątrz, ale i piosenki Skolima o tym samym tytule 👊.








*foto:archiwum prywatne