czwartek, 28 listopada 2019

Przegrana z twarzą!

źródło: Fanpage Monika Pliś fotografia

Chłopaki z Podpromia lubią zaskakiwać swoich fanów, powiem szczerze, że liczyłem na szybkie lanie od Mistrza Polski, a tu proszę taki suprise (2:3) 😊. Kto wie czy wynik nie byłby odwrotny, gdyby nie liczba błędów własnych w tie-breaku, a wszyscy wiemy, że „Koziołki” to team, który w siatkówkę grać potrafi i takiej okazji nie przepuści. Słowa uznania dla naszych siatkarzy, bo nie jest łatwo przegrać dwa sety i niemalże odwrócić losy spotkania💪! Biorąc pod uwagę fatum z kontuzjami, drużyny Piotra Gruszki.Kto wie czy wynik spotkania nie byłby inny, gdyby nasi siatkarze wykorzystali jedną, z piłek setowych w I secie. Wreszcie będzie trochę więcej pozytywów niż dotychczas 😊. Naszej drużynie w końcu siedziała zagrywka, która nie tylko wpadała w „pomarańczowe”, ale też zakłócała pierwszą akcję gości. Podstawą do dobrej gry „Reski” we wczorajszym spotkaniu myślę, że było solidne przyjęcie, które pozwoliło Komendzie fajnie rozdzielać piłki. Fajna gra na siatce – „gaszenie światła”, fajna gra w ataku Krulickiego i „Lemana”. Fajnie, że Lemański wraca. Bardzo dobra w ataku - Nicholasa Hoaga (lider w ataku we wczorajszym spotkaniu), solidna gra Nicolasa Marechala. Często po atakach tych Panów nie było czego zbierać. Spora ilość pasywnych bloków, które nie raz dawały punkty naszej drużynie po udanych kontrach. Nie sposób wspomnieć o dobrej grze Luka Perry, który był pewnym punktem w obronie, we wczorajszym spotkaniu. Fajnie było znów słyszeć z trybun -RESOVIA, RESOVIA! Co na pewno dawało naszym chłopakom powera do gry👏. Nasi chłopcy potrzebują dopingu i wsparcia swoich kibiców, bo wciąż sytuacja nie jest łatwa, a kolejne trudne spotkania przed naszym teamem. Wciąż potrafimy zdobywać punkty seriami, by za kilka chwil, pozwolić rywalom nas dogonić i napędzić ich do dobrej gry. W dalszym ciągu potrzebujemy kilka uderzeń, by zdobyć punkt. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie „Kosa” i „Bocian”, nic nie wnoszą do drużyny z Rzeszowa. Oby nasz team zagrał z taką Verwą, w niedzielnym spotkaniu, jak wczoraj👊!           

środa, 27 listopada 2019

Start na trzy!


Nie wiem, jak Wy, ale ja na tą zimową telenowelę ze skokami narciarskimi, czekałem z utęsknieniem i zaciekawieniem, jak w roli nowego szkoleniowca poradzi sobie dotychczasowy asystent austriackiego szkoleniowca – Michal Doleżal. Tytuł posta jest sarkazmem, bo wszyscy wiemy, że konkursy w Wiśle Malince reżyserował wiatr. Nasza drużyna w konkursie drużynowym, atakowała w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Po każdym skoku naszego „Orła” wydawałem okrzyk radości jakby to był skok na miarę złota IO😃. Co skutkowało drugim miejscem po I serii i byłem święcie przekonany, że „Orły”, zaatakują najwyższy stopień podium konkursu drużynowego. Niestety to rywale „wyciągali” bardziej szczęśliwy los od naszych chłopaków. I ostatecznie zajęliśmy miejsce najniższe miejsce, na przysłowiowym pudle. Niemniej jednak BRAWO CHŁOPAKI👏! Po trzecim miejscu w drużynówce, z pełnym optymizmem czekałem na konkurs indywidualny, bo przecież w konkursie drużynowym indywidualne. Pilot z Nowego Targu był najlepszy 😊.  Z 10 naszych, która przeszła kwalifikacje do „30”, weszło zaledwie czterech, bo znów karty na skoczni rozdawał wiatr. Łupem tego loteryjnego konkursu padł „Wiewiór” w I serii, jego skok zakończył się upadkiem. W tym momencie odległość była sprawą drugorzędną (chwilowa utrata przytomności). Przyznam szczerze zamarłem pewnie, jak wszyscy kibice skoków w naszym kraju. Nie było już dla mnie ważne, że nasza trójka po I serii, jest bez szans na „pudło”. Ważne było zdrowie Piotrka 😊. Niemniej jednak na tym polega piękno skoków, że nikt nie może być pewny swojego miejsca i są przetasowania. Nasi bohaterowie z Seefeld nie złożyli broni i zaatakowali pierwszą „10”. Nasza „rakieta z Zębu” wylądowała na najniższym stopniu podium, a Dawid Kubacki ukończył zawody na siódmej pozycji💪.   
Gratulacje dla Daniela Andre-Tande i Karla Geigera, bo to ich wyższość musiał uznać Kamil Stoch. Sezon się dopiero rozpoczął i emocji na pewno nie zabraknie!
 *fotografie Polski Związek Narciarski

sobota, 23 listopada 2019

Wrzuciłem wyższy bieg!


Jeszcze nie dawno siatkówka była dla sposobem na problemy, nie mówię, że teraz ich nie mam, lecz od kilku miesięcy siatkówka jest dla mnie jedyną chwilą relaksu, bo stałem się zapracowanym człowiekiem 😊. Pamiętacie zapewne w tekście po II fibroromii pisałem, że rozpoczynam nowy rozdział – Cinek aktywny zawodowo. Przyznam szczerze, że początkowo nie liczyłem na happy-end, ale wiadomo początki zawsze do najłatwiejszych nie należą, bo nie dość, że pierwsza praca to jeszcze dziedzina z którą nigdy wcześniej nie miałem do czynienia. Tutaj wielkie słowa podziękowania dla Marcina (opiekuna stażu),za wyrozumiałość i wskazówki, które pomogły mi się odnaleźć 😊. Pewnie usychacie z ciekawości, z czym musiałem się zmierzyć, choć mój staż wczoraj dobiegł końca i udałem się  na zasłużony urlop to powiem – jestem copywriterem i piszę teksty o tematyce ortopedyczno-medycznej. Ciekawe prawda siatkoholik i taka tematyka, cóż życie pisze różne scenariusze😂. Skoro skończyłem staż to powinienem napisać byłem copywriterem. Moje bazgranie tak przypadło szefowi do gustu, że widzi mnie w Helpik team, aktualnie jestem na etapie szukania projektu, by móc odbyć drugi staż, a następnie po jego zakończeniu, otrzymać umowę o pracę. Czy mi się uda? Zobaczymy, niemniej jednak dziękuję za dostrzeżenie we mnie „czegoś”, czego mnie samemu czasem trudno dostrzec. Czy ten zawód jest mi naprawdę pisany? Tego nie wiem, ale czas pokaże czy to, co jest w moich szarych komórkach ujrzy światło dzienne.           
Praca, pracą i gdzie tu czas na trening, by móc „wygrać kolejnego seta w meczu” o samodzielność. Wszystko jest kwestią chęci i zaangażowania, a moi fizjoterapeuci wiedzą, że tego mi nie brakuje. Choć czasem już ledwo wytrzymują i mi mówią, że już nie mogą mnie znieść. Trudno taki mój urok osobisty, a raczej brak piątej klepki w mózgu😋. Bez Was i mojego zaangażowania nie byłoby tak dużych efektów, które są, jak na trzy miesiące od powtórzenia zabiegu👊. A my przecież nie powiedzieliśmy STOP, a wręcz przeciwnie💪! Dziękuję mojemu oddziałowi FAR za „poprowadzenie mnie za rękę na tej drodze” ku samodzielności zarówno w życiu prywatnym i zawodowym. Dziękuję mojemu teamowi fizjoterapeutów za to przełamywanie mnie do wielu rzeczy i wysłuchiwanie tekstów. Dziękuję moim Przyjaciołom, za każde słowo wsparcia i uwierzenia czasem bardziej we mnie niż ja sam. KOCHAM WAS💗. Na to wszystko patrzy KTOŚ, kto czasem mnie nie rozumiał, a myślę, że jest ze mnie dumny….


*fotografie archiwum prywatne

czwartek, 14 listopada 2019

Lwy zagryzły Wilki!

źródło: Fanpage Natalia Miłek.photo

We wczorajszy wieczór został rozegrany awansem mecz 13 kolejki PlusLigi, między Treflem Gdańsk, a Asseco Resovią Rzeszów (3-0). Zespół znad morza wygrał, jak najbardziej zasłużenie! Był to mecz z wieloma podtekstami m.in. pojedynek dwóch przyjaciół z boiska. Tyle wstępu, czas na konkrety, niestety tych pozytywnych konkretów o drużynie z Rzeszowa nie będzie… Gdańskie Lwy zdominowały rzeszowskie Wilki w każdym elemencie siatkarskie rzemiosła. Nie mieliśmy side outu, ani w miarę poprawnego przyjęcia przez, co nasze rozegranie było znów czytelne dla rywala. Nawet jeśli coś odrobiliśmy lub wyszli na prowadzenie (2 i 3 set). To szybko pozwoliliśmy podopiecznym „Winiara” wrócić do dobrej gry. Z taką grą w Bełchatowie będzie godzinka z prysznicem…  Tak, jak powiedział trener Michał Winiarski jego drużyna zagrała genialne spotkanie. Napędzali się wzajemnie swoją dobrą grą, dodajmy do tego dobrą energię trenera, który gra razem z drużyną i trio: Filipiak-Halaba-Schoot, którzy od początku rozgrywek nadają ton gry swojej drużyny. CZYLI FAJNA EKIPA, która ma moim zdaniem szanse na play-offy, bo jest to team z charakterem!     

poniedziałek, 11 listopada 2019

Z Lubina z pełną pulą!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

Gdy sięgniemy pamięcią do meczu z zespołem, z Lubina to nie były to miłe wspomnienia. Pierwszy set sobotniego spotkania (1-3). Złe demony z meczów, z trzech pierwszych kolejek wróciły. „Miedziowi” robili z nami, co chcieli, a my byliśmy chłopcami do bicia. Przyznam szczerze, że już miałem w głowie szybki prysznic i do domu. Nasi chłopcy musieli chyba usłyszeć kilka łacińskich w przerwie, bo nagle atuty Cuprum z I seta, stały się naszymi atutami. Zaczęliśmy odrzucać gospodarzy od siatki swoim serwisem, wykorzystywać kontry, a wcześniej różnie z tym bywało (wcześniejsze spotkania). Muszę, pochwalić naszego kanadyjskiego przyjmującego, bo był pewnym punktem na przyjęciu, jak i w ofensywie, z ciekawej strony kilkukrotnie pokazał się Nicolas Marecha, zarówno ataku, jak i polu serwisowym. Do dobrej gry powraca ZB9 (MVP). To dobry prognostyk na kolejne spotkania. Muszę pochwalić naszego rozgrywającego fajna gra ze środkowymi, a i gdy było dobrze przyjęte to robił co chciał. Nie sztuką jest nie wspomnieć o najbardziej nieprzewidywalnym elemencie jakim jest blok, bo to nim wydarliśmy komplet punktów na trudnym terenie. Jednak wciąż mamy nad czym pracować nadal nie możemy skończyć ataku w pierwszym uderzeniu, jak zdarzają się głupie serie punktów dla naszych rywali, co prowadzi do nerwowej atmosfery w naszej ekipie.

czwartek, 7 listopada 2019

Maleńkie światełko na Podpromiu!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

We wczorajszy wieczór niczym tlenu wypatrywaliśmy pierwszego zwycięstwa „Pasów” w tym sezonie. Kiedyś w końcu trzeba było zacząć wygrywać 😊. Stało się Asseco Resovia Rzeszów pokonała BKS Visłę Bydgoszcz (3-0). Nasza gra nadal pozostawiała wiele do życzenia, wciąż byliśmy wolniejsi od naszych przeciwników, mieliśmy problem ze skończeniem ataków oraz nasze rozegranie jest nadal wolne. Choć może ten element to kwestia zgrania, kolejne mecze pokażą. Ten mecz wygraliśmy blokiem oraz odrobinę ruszyliśmy rywali zagrywką oraz potrafiliśmy dowieźć przewagi do końca setów. To pozwala z maleńkim optymizmem patrzeć w stronę kolejnych meczów.     

niedziela, 3 listopada 2019

"Wilki" nadal bez kłów... :(

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
Będę szczery do bólu, będę cenzuralny niestety i powiem jedynie jest do bani, by nie powiedzieć inaczej 😊. Powiem szczerze nie liczyłem na jakiekolwiek punkty w starciu z zespołem z Olsztyna (1:3), lecz moja pasja i miłość do tej dyscypliny. Nie pozwoliło mi, nie kibicować mojej drużynie z nadzieją „a może coś się zmieni i podniesiemy pierwsze punkty, z parkietu w tym sezonie”. Niestety płyniemy pod prąd nadal . Nie był to powalający mecz z dużą ilością błędów własnych po obu stronach, lecz zdecydowanie nieco mniej ich popełnili przyjezdni, bo zainkasowali pełną pulę. Często pierwszoplanową rolę próbował odgrywać sędzia, który żonglował kartkami, a jego decyzje były dla mnie niezrozumiałe. Jak i to, jak słabo gra Asseco Resovia Rzeszów, w naszej drużynie zawodzi przede głowa, bo nawet w tej wygranej przez nas partii, pozwoliliśmy olsztynianom zbliżyć się do nas, jednak to my zdobyliśmy ten 25 punkt w secie, który dał iskierkę nadziei na tie-break. Jednak w czwartej partii już tak dobrze nie było, bo nie dość, że podaliśmy akademikom z Olsztyna rękę, pozwalając im odrobić stratę to jeszcze zbudować przewagę, której już nasi siatkarze nie odrobili. Brawa dla ZB9, który wygrał nam tą partię jego pojawienie się, dało naszej impuls do walki. Nasi zawodnicy nie dość, że mają problem ze skończeniem ataku, to jeszcze dostarczają rywalom piłkę do gry swoim serwisem, lub „mierzą nim halę”. Zastanawiam się czy nie zostali zajechani na siłce, bo popatrzcie, jak wolni na tle kolejnych rywali.       
źródło: Fanpage Piłką po BLoku
Nie zazdroszczę tej sytuacji prezesowi „Igle”, bo miało być tak pięknie, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Trudno szukać jakiegokolwiek punktu zaczepienia, by z iskierką nadziei patrzeć w przyszłość bowiem liga jest tak wyrównana, że z taką grą, jak dotąd kolejne teamy będą w meczach, z nami zdobywać punkty. To smutne, ale takie są realia rzeszowskiej męskiej siatkówki….