sobota, 25 września 2021

Vital Heynen - emocje i medale & co daje mi bycie z siatkówką na "ty" :)

 

W życiu nic nie trwa wiecznie ta reguła, obowiązuje także w sporcie. Po czterech sezonach pracę z reprezentacją polskich siatkarzy postanowił zakończyć  Belg Vital Heynen.

Słowa, których użyłem w pierwszej części tytułu, mogą posłużyć, za podsumowanie pracy Vitala w naszym kraju. Teraz wielu sympatyków siatkówki w naszym kraju się, zbuntuje, bo przecież nie zdobył złotego medalu olimpijskiego, a to było Jego głównym celem jako trenera naszej kadry i przegrał dwukrotnie walkę o finał Mistrzostw Europy ze Słowenią. Gdy dowiedziałem się, że po totalnym niewypale, jakim było powierzenie naszej reprezentacji Ferdinando De Giorgiemu, kadra zostaje powierzona trenerowi "z jajami", a takim jest Vital Heynen 😂. To się, ucieszyłem, bo takiego trenera potrzebowaliśmy. Vital zaczął zabawę z naszą kadrą od piątego miejsca w Lidze Narodów, co dla mnie było sukcesem, a przecież kilka tygodni po turnieju, broniliśmy tytułu Mistrza Świata na bułgarsko-włoskich parkietach  i obroniliśmy.
Przyznam szczerze, iż przed turniejem nie dawałem naszej drużynie dużych szans na obronę tytułu, za sukces uznawałem meldunek w ćwierćfinale, nie doceniłem ich, bo nie dość, że obronili to jeszcze, zrobili to z tym wszystkim, co jest solą tej pięknej dyscypliny. Gra naszych Orłów sprawiała, że wpadaliśmy ze skrajności w skrajność. A półfinał z USA był jednym z najlepszych meczów w historii tej dyscypliny. Po obronie tytułu cała siatkarska Polska uznawała nas, za faworyta do olimpijskiego złota, dodatkowym argumentem, którego używano to, to, że do naszej reprezentacji dołączy Wilfredo Leon. Tutaj przytoczę przysłowie — indyk myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli 😉. Rok później Vital pokazał nam, że choć mówiono, iż wysyła drugi lub trzeci garnitur na finał Ligi Nardów w Chicago i jadą tam po lekcje siatkówki. To oni dali lekcję siatkówki, zdobywając brązowy medalu. Gdzie grali w zestawieniu, w którym już nigdy więcej nie zagrali. Rozochoceni tym brązem myśleliśmy o złocie Mistrzostw Europy na francusko — belgisko -słoweńsko — holendarskich parkietach, lecz w półfinale musieliśmy uznać  wyższość Słoweńców, którzy niesieni dopingiem kibiców na własnej ziemi. A my zagraliśmy "mały finał"  z aktualnymi Mistrzami Olimpijskimi  i go wygraliśmy. Na koniec tego morderczego sezonu, przywieźliśmy srebro z japońskiego Pucharu Świata. Wszyscy wierzyliśmy, że rok 2020 będzie tylko i wyłącznie kojarzył się, nam złotym medalem olimpijskim w Tokio naszych siatkarzy, Jednak nawet i sport przegrał z pandemią. I na olimpijskie emocje z udziałem naszych siatkarzy byliśmy zmuszeni czekać, aż do tego roku. Jednak, za nim ściskaliśmy kciuki, za nich w walce o olimpijskie laury to kibicowaliśmy im w bańce Ligi Narodów we włoskim Rimini, skąd przywieźliśmy srebro, uznając w finale wyższość Brazylii. O olimpijskim turnieju chcemy już zapomnieć, lecz zostanie on na długo w naszej pamięci, jak i obrazek płaczących naszych wspaniałych siatkarzy. 
Na koniec wygraliście brązowy medal Mistrzostw Europy, choć wielu uznaje go, za porażkę (też tak uważałem), bo mecz w półfinale ze Słowenią był do wygrania. Dziękuję trenerze, za te emocje, za te medale, za te kartki, które dostawałeś od sędziów, gdy nie zgadzałeś się z ich decyzjami. Dziękuję, za ten hymn śpiewany po polsku i, za naukę polskiego języka, który przecież do najłatwiejszych nie należy. Pokazałeś nam kibicom, że mamy grupę wspaniałych siatkarzy, którzy są, w stanie walczyć o medale na, każdej imprezie. A Ty, za nimi  poszedłbyś w ogień, Pokazałeś, że nie boisz się, kontrowersyjnych decyzji personalnych. Choć czasem się z nimi nie zgadzałem to, płakałem, gdy zdobywaliśmy medale, jak i przegrywaliśmy choćby te nieszczęsne Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Siatkarze są tylko ludźmi, a nie maszynami do wygrywania i pamiętajmy, że siatkówka to gra błędów na polega jej piękno. Byłem, jestem i będę z polskimi siatkarzami! W zasadzie na tym powinienem zakończyć ten wpis, ale tego nie zrobię 😉. Siatkówka to dla mnie coś więcej, niż gra. Siatkówka to dla mnie pasja, która daje mi siłę do walki o lepsze "jutro". Też jestem tylko zwykłym Marcinem, który ma lepsze i gorsze dni w rehabilitacji, ale daję z siebie wszystko, co mogę w danym dniu, tak jak oni, w każdym meczu,  bo wiem, że każdy dzień jest inny. A ten trud zostaje nagradzany rzeczami, o których kilka lat temu mogłem tylko śnić. To oni nauczyli mnie, że porażki są, czymś naturalnym zarówno w życiu, jak i w sporcie.

*fotografie Kacper Kirklewski Photography          
    

niedziela, 19 września 2021

Jesteśmy Mistrzami Europy!! Nie tym razem, gramy "mały finał"... I go wygrywamy!

 

No właśnie wielu kibiców już wieszało naszym siatkarzom te medale z najcenniejszego kruszcu, jak, widać warto poczekać do ostatniego gwizdka.

Mecz siatkówki składa się, z co najmniej trzech setów i na tyle zawodnikom powinno starczyć siły mentalnej. Nasi siatkarze najwyraźniej o tym zapomnieli, bo po pierwszym fenomenalnym secie, gdzie rozstrzelaliśmy Słoweńców i zdemolowaliśmy ich w ataku. Dawało nadzieję na to, że my dziś, zagramy o złoto. Ale tylko dawało, bo od drugiego seta daliśmy się, im nakręcić swoim serwisem, a nasi zawodnicy najwyraźniej myśleli, że samo się, wygra, bo jesteśmy aktualnymi Mistrzami Świata, ten chwyt już nie działa, bo Słowenia to topowa drużyna europejska, która zagra zasłużenie w finale. Życzę im, by zdobyli złoto 😎. Nasza drużyna nie kończyła pierwszej akcji, bo świetnie w ekipie trenera Asseco Resovii Rzeszów, funkcjonował system blok-obrona, co rodziło zabójcze kontry Słoweńców. My nagle przestaliśmy bronić, a i korzystać z piłek, które mieliśmy w górze po swojej stronie, które były okazją do tego, by być od seta, od wielkiego finału, a tak wszystko zaczynało się, od nowa (aż prosiło się, o to, by dać tlenu Leonowi). Taki stan rzeczy sprawił, że Klemen Cebulj i Jego koledzy uwierzyli w siebie i roznieśli nas w trzecim secie. W tym secie miałem wrażenie, że trener Heynen zabrał rezerwowych tylko po to, by sobie postali "w bazie", a nie po to, by pomóc drużynie, bo nie do ruszenia są — Leon Kubiak i Kurek. Sorry trenerze, mam inne zdanie 😛. Gdzieś to już widzieliśmy — Tokio 😠.  Początek czwartego seta dawał nadzieje na to, że powalczymy o tie-break, bo wyszliśmy na prowadzenie i było spięcie pod siatką, ale co z tego znów nie, wytrzymaliśmy mentalnie w pewnym momencie, liczyliśmy na to, że błędy rywali i challenge da nam dalszą szansę, by walczyć o złoto. W siatkówce trzeba dać coś od siebie, jak i w życiu, by coś osiągnąć, a tego wczoraj w kluczowych momentach zabrakło! Choć serce, płacze to cieszę się z brązowego medalu 💓. To czego zabrakło w sobotę, we wczorajszym spotkaniu było od pierwszego do ostatniego gwizdka.       

*fotografia Kacper Kirlewski Photography          

środa, 15 września 2021

Seta Heynena zabójcza dla Rosjan, gramy o medale Mistrzostw Europy!

 

W rzeczywistości to był ćwierćfinał, a dla naszych siatkarzy to "kolejny finał". Finał, który dał nam bilet do walki o medale.

Nasi Mistrzowie Świata od pierwszych piłek rzucili się, na rywali niczym Orły z pazurami. Odrzucając srebrnych medalistów z Tokio od siatki swoją zagrywką, co umożliwiało im kończenie akcji w pierwszym uderzeniu, dorzucając do tego pasywny blok i obronę. W której wyróżniającą się postacią był Król Lew Michał Kubiak. Obronę, która pozwalała na wyprowadzanie skutecznych ciosów w kontrach, a tymi, którzy je zadawali byli: "Kuraś", "Kubi" i "Wi-fi". Taki stan rzeczy sprawił, że podopieczni Tuomasa Sammelvuo nie podjęli walki w tym secie i przegrali go do 14! Wiadomo było jednak, że Rosja się, nie podda i się, obudzi niczym miś polarny z zimowego snu. Tak też było, w drugiej partii w naszej drużynie zaczęły się, pojawiać błędy własne w ataku. I choć mieliśmy już otwartą prostą do wygrania drugiej partii — pięć punktów przewagi. To nasi siatkarze zadbali o to, by moje napięcie mięśniowe wzrosło, jak i akcja serca kibiców zgromadzonych w hali i przed TV, dając się, dogonić rywalom. Jednak "Sborna" nie wykorzystała szansy na wyrównanie staniu meczu i to my byliśmy od seta, by zaśpiewać — Katowice nocą ze spiżową mocą 😋. Trzeci set to kopia pierwszej partii, gdzie to my dyktowaliśmy warunki, obrazu gry nie zmieniły zmiany fińskiego szkoleniowca naszych wschodnich sąsiadów. I już wtedy pełnoprawnie mogliśmy zaśpiewać tekst, który przytoczyłem wyżej 😎, a także krzyknąć — Yeah! I uronić łezkę szczęścia, bo przecież zagramy o medale 😍. Pół żartem pół serio Rosjanie mają słabe głowy, bo padli po setce od Vitala Heynena 😜. Na koniec wspomnę o elementach czysto siatkarskich, które sprawiły, że spakowaliśmy Rosjan do domów. Fenomenalna gra Fabiana, który grał wszystkimi strefami, nie bał się, grać na siatce z naszymi wieżami. Trzecia siatkarska młodość Piotra Nowakowskiego trwa nadal, kto wie, czy nie załapie się, do szóstki turnieju 💪. A i "Bieniu" kąsał zagrywką.  Czekam na "Kachana" w takiej formie, w "Pasiaku". Jednym słowem gaz nie uszedł z naszych middle-blockerów 😆. Ta gra Fabiana sprawiała, że czasem atakowaliśmy bez bloku, a nasi atakujący pytali Rosjan, w którą strefę mają uderzać. Niezależnie czy to prawa, czy lewa flanka, czy środek siatki, czy pipe. Taka gra sprawiała, że ręce same składały się, do oklasków. Zgodzę się z "Kadziem", że naszymi ofensywnymi liderami były nasze armaty — Kurek i Leon. Ten drugi wyciągnął też kilka piłek w defensywie, a także kilka pasywnych bloków. Przyznam szczerze, że popełniłem, błąd tak szybko skreślając naszego Kapitana, sorry Michał — jednym słowem NIGDY NIE LEKCEWAŻ SERCA MISTRZA, A MICHAŁ TAKIM MISTRZEM JEST! Pokazał, że jest 💓 naszej drużyny po udanych akcjach "ryczał", jak lew! Nie wiem, czy to zwycięstwo, byłoby z takim flow, fanem, gdyby nie ta wspaniała publika, która niosła naszych Chłopaków.💗. Ta atmosfera udzielała się, także Vitalowi, który był Vitalem, którego znamy i kochamy, nie bał się, robić zmian. Po raz kolejny świetnie chodziła podwójna zmiana. Na koniec stwierdzę, że naszej drużynie nie służy presja, a taka była w Tokio.😕. Nie ma presji, gramy o medale 😊.

*fotografia Kacper Kirklewski Photography   


niedziela, 12 września 2021

Finlandia wypita,... a sorry pokonana!

 


Ćwierćfinał stał się, faktem! Chyba nikt z nas kibiców nie zakładał, że będzie inaczej. Polscy siatkarze pokazali różnicę kilku klas między polską, a fińską siatkówką. 

Choć siatkarze z ojczyzny z Pana, z brodą próbowali się, bronić i długo nie robiła na nich wrażenia nasza zagrywka, przez co długo ich przyjęcie naszej zagrywki, dawało im tlen w tym spotkaniu. I nawet jeśli, mieli piłkę w górze to świetnie w naszej drużynie, funkcjonował system blok -obrona i kontra po której nie było czego zbierać i to nie zależnie, z której strefy atakowaliśmy. Ale, gdy już, włączyliśmy zagrywkę to już, było pozamiatane, wszystkie zagrywki atakujące, jak i zadaniowe "Bienia", robiły dym w obozie Finów. Cieszy postawa naszego Kapitana na przyjęciu, a także to, jak spuścił ręczny w polu serwisowym. Fajnie było zobaczyć tą Jego spontaniczną radość po tych udanych zagrywkach. Czy wraca stary Kubiak? Za wcześnie na takie stwierdzenie w moim odczuciu 😎. To kolejne spotkanie, gdzie Fabian nie bał się, grać środkowymi, którzy widać, że są, w gazie, w każdym elemencie siatkarskim. Nie brakowało pipe'a, czy różnorodnych ataków Leona i Kurka. Ale, jak się, ma przyjęcie można się, bawić 😍. Świetnie w naszym zespole funkcjonowała podwójna zmiana, "Zwierz" dodawał nie tylko zagrywkę, ale też poprawiał naszą statystykę bloku. To już kolejny mecz, gdzie zobaczyliśmy flow, fun w naszej drużynie i nie mówię tutaj tylko o pierwszoszóstkowych graczach, ale i zawodnikach "w bazie", którym udzielało się, to samo, co zawodnikom na pakiecie. Zapominamy o tej wiktorii we wtorek kolejny nasz finał 😉. Na picie elektrolitów przyjdzie jeszcze czas 😛. Do boju Polsko!💓

*fotografia Kacper Kirklewski Photography 

czwartek, 9 września 2021

Łykamy grupę i lecimy dalej!

W tej fazie turnieju nie ma miejsca na pomyłki, jeśli chcesz grać o medale, musisz pokonywać kolejnych rywali. Ta zasada dotyczy także naszych Mistrzów Świata.

W ostatnim meczu fazy grupowej pokonali Ukrainę, która również znalazła się, w fazie pucharowej Mistrzostw Europy. Mecz może nie stał na wysokim poziomie, popełnialiśmy sporo błędów w polu serwisowym, długo nie mogliśmy ich złamać swoim serwisem. Dopiero zrobił to "Cichy Pit", który przeżywa drugą, albo i trzecią młodość na środku siatki. W końcówce trzecie seta w nasze szeregi wkradła się, dekoncentracja, która mogła skutkować niepotrzebnym przedłużeniem meczu, ale nasi zawodnicy wzięli się, do roboty i na strachu się, skończyło. Myślę, że problemy Kamila Semeniuka na lewym ataku nie wynikały ze słabszej dyspozycji, a z nie do końca dokładnych piłek. Podobna rzecz się, miała myślę z "Łysym", który kilkukrotnie został zablokowany, czy też uderzał po autach. Szkoda, że w tym meczu nie zobaczyliśmy "Zwierza" w dłuższym wymiarze czasowym, bo nic tak nie dodaje zawodnikowi pewności siebie, jak minuty spędzone na pakiecie. Zacząłem trochę nie typowo, bo od mankamentów naszej gry we wczorajszym spotkaniu, spokojnie zmieniam płytę 😁. Fabian Drzyzga nie bał się, grać pipe'a z Kamilem Semeniukiem i to zagranie nie dość, że było widowiskowe to jeszcze skuteczne.do bólu. Grę "Semena" w pierwszym składzie we wczorajszym spotkaniu odczytuję jako jasny sygnał od trenera "liczę na Ciebie w kolejnym spotkaniu" Czy to oznacza, że trener nie chce ryzykować gry z Michałem Kubiakiem? Pewnym punktem w ataku był Wilfredo Leon. "Semen" i "Wi-fi" mogą liczyć też na wsparcie ze strony Tomka Fornala, który dał bardzo dobrą zmianę we wczorajszym meczu, zmieniając właśnie zawodnika z numerem "9" na koszulce z Orzełkiem. Nasi środkowi kręcili zagraniami na siatce niczym wiatrakami. Pozostaje tylko zapytać — Czy forma naszego zespołu nie przyszła o miesiąc, za późno? I czekać na sobotni mecz z Finlandią.

*fotografia KS Jastrzębski Węgiel         
 

wtorek, 7 września 2021

W niedzielę udawali Greka, by w poniedziałek zataczyć Belgijkę :D.


\Jeszcze jeden, jeszcze jeden! Spokojnie nie pomyliłem dyscyplin, tyle zostało naszej reprezentacji spotkań do rozegrania w fazie pucharowej i przenosin do gdańskiej Ergo Areny. 

Jakże różne były te dwa ostatnie spotkania, koniec końców zwycięskie. W euforii po zwycięstwie nad Mistrzami Europy myśleliśmy, że  spotkanie z Grekami będzie formalnością i wygramy je w godzinkę z prysznicem. Pierwszy set rzeczywiście na to wskazywał, bo ustawiliśmy go sobie zagrywką i blokiem, który był konsekwencją dobrej zagrywki. Jedyna akcja, która Grekom dawała punkty to atak ze środka, druga partia, choć wygrana to już tak kolorowo nie było. Od połowy tego seta opuściła nas zagrywka, nasze skrzydła zaczęły mieć problem w ataku. A ich rywale na pozycjach z akcji na akcję się nakręcali. Obijając nasz blok, który od tego seta był kompletnie "pod grą", dokładając do tego zagrywkę, która siała w naszych szeregach coraz większe spustoszenie. W trzecim secie nasze problemy się pogłębiały i przegraliśmy. I tu... szczena mi opadła na czwartego seta wychodzi, prawie całkiem inna "6", tj. by trener nie miał zaufania do zawodników pierwszoszóstkowych w tym spotkaniu czy pewności w swoich personalnych wyborach. A moim zdaniem jedynymi do zmiany byli — Śliwka i Kochanowski, którzy nie byli sobą w tym spotkaniu. Bo i, za co zmieniać Łukasza Kaczmarka, który ma 56% atak, czy "Semena", który dostaje mało piłek?  Udało się, dograć to spotkanie, uff... A najlepiej punktującym w naszym zespole był... Piotr Nowakowski. Nie będę pisał, jakich słów używałem, oglądając grę naszych siatkarzy 😛, powiem tylko, udawali Greka 😎. Dobrze, że ten mecz nie odbił się, na moim napięciu mięśniowym 😉.

Przed spotkaniem z rodakami Vitala Heynena miałem pewne obawy, bo nie wiedziałem czego, mogę się, spodziewać po grze naszych Orłów oraz jaką szóstką zaczniemy to spotkanie. Bohaterem tego spotkania był Łukasz Kaczmarek, który nie tylko świetnie zagrywał, ale też, był nie do zatrzymania w ataku. Do Jego dobrej gry dostroili się — Wilfredo Leon i Piotr Nowakowski Odrzuciliśmy ich od siatki swoim serwisem, ułatwiając sobie tym samym pierwszym akcję, czy ustawiając blok, który skutecznie odbierał ochotę do gry Belgom. Nawet jeśli Belgowie przebijali się, na naszą stronę to świetnie w tym spotkaniu funkcjonował system blok-obrona, po którym wyprowadzaliśmy zabójcze dla Belgów kontry. Za grę w obronie należy pochwalić "Małego", który wyciągnął w obronie, kilka trudnych piłek. Pewności naszej drużynie dodało także złamanie Belgów w końcówce drugiego seta, którzy byli blisko wyrównania stanu meczu. W tym, że nie brakowało też skutecznej gry środkiem, bo jak wiemy "Gregor" lubi grać środkiem i się, tego nie boi. Tak widowiskowy mecz zawdzięczamy również właśnie "sypaczowi" bełchatowskiej Skry, który posyłał piłki na odpowiedniej wysokości, co z Fabianem na rozegraniu, nie zawsze to ma miejsce. Chyba było niezłe kazanie po meczu z Grecją, a może i elektrolity 😂. Zaskoczyło mnie nie tylko zestawienie, ale też postawa naszych chłopaków, była radość z gry, luz i swoboda w grze naszych Mistrzów Świata, roznosiła ich także energia po udanych akcjach, jakby tańczyli belgijkę 😁. Czy takie flow w naszej  drużynie zobaczymy w kolejnych spotkaniach? Powiem, tyle fajnie byłoby 👊.   

*fotografie Kacper Kirklewski Photography

niedziela, 5 września 2021

Czy komuś potrzebny kardoliog po wczorajszym meczu? Czyli o horrorze Mistrzów Świata z Mistrzami Europy.

 

Po wylosowaniu rywali w EuroVolley wiedzieliśmy, że Serbia to nasz najgroźniejszy grupowy rywal obok bardzo dobrego zespołu, jakim są rodacy naszego trenera. Wiedzieliśmy też, że mecze z Serbami to meczycha przez duże "M"😊.   

Nie  inaczej było i tym razem — pierwsze piłki  pierwszego seta należały do Srecko Lisinaca i jego kolegów, ale dzięki "gaszeniu światła" przez "Bienia" i skutecznych akcji w kontrze naszego Kapitana, który niestety gasnął potem z minuty na minutę. Szybko wyszliśmy na prowadzenie, jednak nie cieszyliśmy się, nim długo, bo sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie, za sprawą zagrywki Mistrzów Europy i objęli prowadzenie (7:6). Wtedy piąty bieg w polu serwisowym włączyli: "Kochan" i "Wi-fi" i było (14-10) dla naszych. Rywale nie poddali się, bez walki i omalże nie doprowadzili do remisu w tym secie (22-21). Nasza drużyna na nic więcej im w tym secie nie pozwoliła i objęła prowadzenie 1-0 w setach. Drugiego seta lepiej zaczęli nasi rywale od prowadzenia (4-2) odpowiedź naszych Mistrzów Świata, była natychmiastowa nie tylko, odrobiliśmy straty, ale wyszliśmy na prowadzenie, za sprawą udanych bloków na byłym graczu Asseco Resovii Rzeszów — Marco Ivoviciu (9-7). Wtedy nastąpiła istna wymiana ciosów, jednak szybko gracze Slobodana Kovaca doprowadzili do remisu, za sprawą "kopania" w polu serwisowym tego, któremu jeszcze kilka akcji wcześniej nasi zawodnicy "gasili światło", by znów wyjść na prowadzenie (16-14). Przyznam szczerze, że w tym momencie pomyślałem — mamy prostą drogę do objęcia w meczu prowadzenia 2:0. Cóż moja siatkarska intuicja tym razem mnie zawiodła, bo nagle naszej drużynie "odcięto prąd", a tym, który to zrobił był Srecko Lisinac i jego zagrywki, które zatrzymały naszą pierwszą akcję i było wiadome, że w tym spotkaniu będzie jeszcze sporo emocji. Od początku trzeciej partii Serbowie postawili na dwa nieprzewidywalne siatkarskie elementy, czyli zagrywkę i blok (5-9, 6-12). Obraz naszej gry trochę zmienił Bartek Kurek, który pokazał rywalom, że też serwować potrafi i było po 17. Kolejną serię na +5 zanotowali gracze w białych strojach, którzy nie oddali tego prowadzenia do końca seta. Zadawałem sobie wtedy pytanie — Po co my mamy skrzydłowych w kwadracie? Bo, aż prosiło się, o wysłanie "do bazy" Michała Kubiaka 😉. Po tym secie było wiadomo, że jeśli chcemy pozostać w grze o zwycięstwo w tym spotkaniu, musimy poprawić naszą grę ze skrzydeł, a także zagrywkę i kontratak, by doprowadzić do tie-breaku. Sygnał do ataku naszej drużynie dały bomby Wilfredo Leona, które pomogły nam uzyskać prowadzenie (6-3), Serbowie jednak wyszli z opresji i doprowadzili remisu (12-12). Przez chwilę miałem złudzenie, że oglądamy walkę bokserską, a nie mecz siatkarski, bo byliśmy świadkami wymiany ciosów 😊. Asem w rękawie Vitala Heynena okazał się, Kamil Semeniuk, który zastąpił Michała Kubiaka i ze stoickim spokojem zdobywał punkty w ataku, niczym Kamil zawodowiec 😂. Czy to już zmiana warty w polskiej kadrze? Swoją przewagę powiększaliśmy "gasząc światło" rywalom. I było pewne, że to, co najlepsze dopiero przed nami, czyli tie-break, bo było 2-2 w setach 😎. Pewne było też to, że stan przedzawałowy będzie murowany 😛. Szybko w miarę bezpieczną przewagę (4-1) wypracowali sobie nasi siatkarze o ile w siatkówce można, o takiej mówić.  Dzięki świetnej grze blokiem nasza drużyna prowadziła (9-6), jednak rywale odrobili straty i było po 13, zdołali obronić dwie piłki setowe, ale decydujący cios ze środka zadał "Bieniu".
Na koniec chciałbym powiedzieć, co według mnie zadecydowało o tym, że wróciliśmy z piekła do nieba. Tutaj wielkie brawa dla naszego coacha, który w końcu ugiął się, i zdjął z boiska Michała Kubiaka. Wprowadzając Pana Siatkarza — Kamila Semeniuka, który nie tylko pokazał, że ma "kwity" na duże granie, ale dał naszej drużynie wiarę w to, że można odwrócić losy tego meczu. Drugą rzeczą było wyłapanie pierwszej akcji Serbów na wy bloku i skuteczne kontry naszej drużyny, a także "gaszenie światła" Uroszowi Kovaceviciowi, który napsuł nam sporo krwi w tym spotkaniu. Nie sposób na koniec, nie wspomnieć o naszej zagrywce, która rywali odrzuciła od siatki, ułatwiając nam tym samym pierwszą akcję. 

*fotografie  Kacper Kirklewski Photography
   


piątek, 3 września 2021

Nie łatwe zwycięstwo na początek ME, ale pełna pula jest!

Nasi chłopcy w dniu wczorajszym powrócili do wielkiego grania, inaugurując swoją walkę w grupie A, w Mistrzostwach Europy. I mam nadzieję, że przez Gdańsk zawędrują, aż do katowickiego "Spodka".

Zanim o meczu, chciałem powiedzieć, że niezwykle miło było przed meczem znów wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego, odśpiewanego a capella przez naszych kibiców, sztab szkoleniowy włącznie z trenerem Vitalem Heynenem i mieć ciary, a także łezkę w oku 😍. To spotkanie zaczęliśmy w takim składzie, jakim kończyliśmy IO. Pierwszy wygrany set zawdzięczamy głównie naszej dobrej zagrywce, która odrzuciła Oscara Taveresa, Alexa Ferreirę i ich kolegów od siatki, a nam ułatwiło konstruowanie pierwszej akcji i zdobywanie punktów czy to atakiem, czy to blokiem. Druga partia niestety nie była już tak udana w naszym wykonaniu, było widać naszą ponad miesięczną przerwę. Przypomnę, że nasz ostatni mecz to olimpijski ćwierćfinał. W tej partii nie robiliśmy kompletnie szkód Portugalii szkód, naszym serwisem to oni rozmontowali nasze przyjęcie swoim serwisem. Dodajmy do tego błędy własne w ataku i to Portugalia cieszyła się ze zwycięstwa w drugiej partii. W pozostałych dwóch partiach nasza drużyna wróciła na takie tory, które pozwoliły wygrać to spotkanie, oczywiście nie było idealnie, ale liczą się, trzy punkty. Na Portugalię to wystarczyło, na Serbię może się, to okazać zbyt mało. Wciąż nie rozumiem, dlaczego nie zobaczyliśmy roszad w naszym zespole, mówię tutaj o przyjęciu i ataku, aż prosiło się, by "wysłać do bazy" Kurka i Kubiaka, a i dać odpocząć Leonowi. Tyle o meczu z Portugalią, czekamy na mecz z Serbią, który będzie doprowadzał do wpadania ze skrajności w skrajność 👊.

*fotografia KS Jastrzębski Węgiel    

środa, 1 września 2021

Ctrl+C, Ctrl+V da nam medal ME?

Nasi Mistrzowie Świata już jutro zaczynają meczem z Portugalią walkę o mistrzowskie laury na Starym Kontynencie i polskich parkietach.   
 

Zasada Kopiuj/Wklej czasem i w informatyce się, nie sprawdza. Dlaczego o tym mówię, bo właśnie z taką sytuacją, mamy do czynienia w kadrze siatkarzy na Mistrzostwa Europy. O medale powalczy ta sama "12", która walczyła o olimpijskie laury z dodatkiem "Tytusa" i "Małego". Mam wrażenie chyba nie tylko ja, że trener chce wygrać medal Mistrzostw Europy. Skład, z którym zdobywał dotychczasowe sukcesy, oczywiście nie twierdzę, że to jest złe i nie da nam medalu, ale moim zdaniem w kadrze na Eurovolley powinien pojawić się, Norbert Huber, bo nie oszukujmy się, Piotr Nowakowski to już, nie jest ten sam "Cichy Pit", którego pamiętamy choćby ostatnich dwóch edycji Mistrzów Świata. Moim zdaniem powinna być też rotacja na pozycji rozgrywającego, choć nie wiem, jaka sytuacja zdrowotna "Elvisa", a sezon ligowy już tuż, tuż. Ufam, że para: Semeniuk- Fornal namiesza rywalom, a nasz Kapitan będzie dzielnie wspierał młodszych kolegów na przyjęciu. Drugą rzecz, którą wywnioskowałem z wywiadów, które czytam, oglądam. To, to, że w naszej kadrze jakby się, "coś" wypaliło, chciałbym się, oczywiście mylić. Nic tak nie buduje pewności zawodników i morale zespołu, jak świadomość tego, że nawet medal ME, nie uratuje głowy trenera Vitala Heynena. Trener Heynen powinien zostać na kolejny cykl olimpijski, a jego asystentem powinien zostać trener gdańskiego Trefla — Michał Winiarski po to, by wychować polskiego trenera reprezentacji, który jak, widać zna się, na swojej pracy. Jeśli, by wierzyć mediom to następcą belgijskiego szkoleniowca, miałby zostać były szkoleniowiec ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle — Nikola Grbić. W roli asystenta serbskiego szkoleniowca również widzę "Winiara". Byli koledzy z boiska myślę, żeby się, dogadali😁. Rozmyślając, kto po Vitalu miałby przejąć stery w polskiej kadrze, przez chwilę myślałem, by już teraz powierzyć kadrę Kapitanowi z polskich MŚ w 2014. Pod warunkiem, że nie zostanie On zwolniony po pierwszej nieudanej imprezie, ale na to chyba nie będzie stać nowych władz PZPS😉 Wracając, do Mistrzostw Europy wierzę, że chłopcy sformatowali głowy po Tokio. I zrobią wszystko, by wynagrodzić swoim fanom tokijskie łzy smutku. A my pokażmy im, że jesteśmy z NIMI czy to w hali, czy przed TV. POLSKA!!!💓💓

*fotografia — sport.onet.pl