Spokojnie nie będę Wam prezentować scenariusza na spot reklamowy czy relację z wydarzenia, a opowiem Wam, co się ostatnio dzieje się w moim życiu. Ci, którzy są z moim blogiem na bieżąco to, zdążyli zauważyć, że jestem nie tylko z siatkówką na "ty", ale jestem też aktywnym zawodowo człowiekiem. Kiedy w grudniu dwa lata temu na jednej z grup facebookowych z ogłoszeniami o pracę dla sprawnych inaczej. Znalazłem ogłoszenie o pracę w charakterze copywritera, w jednej z podkarpackich agencji filmowych. Pomyślałem; wyślę CV i kilka słów o sobie, co mi szkodzi pisać, potrafię i to lubię. Zrobiłem to, lecz nie liczyłem na nic, bo przecież nie mam wyższego wykształcenia, czy doświadczenia w tym kierunku, a jedynie wykształcenie średnie po profilu humanistycznym. Jak widać, umiałem się na tyle dobrze "sprzedać" w odpowiedzi na to ogłoszenie, bo po kilku dniach miałem telefoniczną rozmowę o pracę. Gdzie po dziesięciu minutach usłyszałem: Zapunktowałeś u mnie tym blogiem, kogoś takiego szukam, a wszystkiego się nauczysz... Tak się złożyło, że było to dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, tak więc zrobiłem sobie całkiem fajny prezent pod choinkę, a raczej zrobił mi go mój szef. W moim sercu, głowie była ekscytacja, bo była to pierwsza praca, którą dostałem na umowę o pracę, a nie w ramach stażu, bo poprzednia miała taką formę. Jednak czasem te ekscytacje próbowała zdetronizować niepewność dotycząca rzeczy, o których wcześniej wspomniałem. Bo przecież świat filmu był dla mnie obcy, a jak dotąd pisałem przeważnie tylko i wyłącznie o siatkówce. A nie opisywałem ujęć filmowych, które umieszczam na bankach ujęć, czy nie tworzyłem zarysu scenariusza filmowego na reklamę, czy na innego rodzaju materiał filmowy. Choć było to dla mnie nowe i nieznane to się w tym odnalazłem do tego stopnia, że potrafię określić rodzaj ujęcia filmowego, władać słownictwem filmowym, czy określić rodzaj planu, jaki jest w danym filmie, który oglądam, czy to w TV, czy to na Netflixie. Mimo tego, że się odnalazłem to kilka miesięcy temu, chciałem złożyć wymówienie, by dać szansę komuś, kto będzie bardziej wydajnym ode mnie, bo ze względu na chorobę nie jestem w stanie szybko pisać. Tutaj wielkie podziękowania dla Krzycha (mojego szefa), za wysłuchanie uwag i pokazanie, że nie zawsze pieniądze, są najważniejsze, a sprawny inaczej, który chce się rozwijać. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy i projekt unijny, z którego jestem zatrudniony także, lecz moja przygoda ze SwiftEye.pl – Swift Production (jesteśmy do Waszych usług😉) potrwa przez kolejne trzy miesiące. Kilka tygodni temu otrzymałem wiadomość, iż udało się znaleźć fundusze, by mnie zatrudnić i jest przygotowywany dla mnie aneks do umowy. Dziękuję Krzychowi i Justynie, za zaufanie i dostrzeżenie we mnie potencjału, który można rozwinąć i wykorzystać. Czy to rozkręcając nasze social media, bo ukończyłem kurs "Media społecznościowe w biznesie", czy w próbie montażu filmów. Jestem na etapie samouczka z montowania filmów na jednym z programów. Tak więc marzenie o pracy grafika komputerowego, nie będzie do końca niespełnione, bo montowanie filmów jest z tym zawodem powiązane. Jak widać, nie trzeba mieć skrótu tytułu naukowego przed imieniem i nazwiskiem, by pracować, będąc sprawnym inaczej. Wystarczy tylko chęć i umiejętność wykorzystywania swoich mocnych stron.
Szklanka musi do połowy pełna w postach o swoim "meczu o samodzielność" wspominałem, że razem z moim fizjoterapeutą planujemy wskoczyć na kolejny etap dążenia do jeszcze większej samodzielności, mowa o nauce chodzenia w chodziku. W miniony wtorek miała miejsce prezentacja takowego sprzętu. Miała ona na celu nie tyle, ile od razu zakup takowego sprzętu, lecz sprawdzenie tego, czy to już czas wskoczyć na ten poziom lub, nad czym musimy jeszcze pracować, by do niego dojść. Podczas prezentacji, ja i mój trener wymienialiśmy tylko spojrzenia. Miałem wrażenie, że jesteśmy za przeproszeniem debilami, którzy porywają się z motyką na słońce. Bo osoba, która widziała mnie pierwszy raz w życiu, stwierdziła, że jakiekolwiek chodzenie nie jest dla mnie. Szkoda tylko, że ta osoba nie ma pojęcia czym, jest Mózgowe Porażenie Dziecięce od strony medycznej, a jedynie wykształcenie pedagogiczne oraz wyuczone regułki przedstawiciela. I, jaką drogę pokonałem, by dojść do chodzenia popod ręce. Pewnie gdybym tym samym mentalnie Marcinem, jakim byłem po I wizycie odnośnie zabiegu fibrotomi metodą Ulzibata. To, to zdarzenie wywołałoby we mnie lawinę łez i chęć poddania się, bo przecież nie jest mi dane na ten moment przejść z punktu a do punktu b. Czasem, by przejść do tego punktu b, trzeba zmodyfikować drogę. I my ją zmodyfikowaliśmy, rozpoczynając ćwiczenia na wałku, by poprawić pracę miednicy, a także jeżeli będzie mi dane to, wybiorę się na turnus z urządzeniem, które zwie się lokomatem. To zdarzenie mnie nie podłamało, lecz jeszcze bardziej zdeterminowało, bo przecież cele, są po to, by je spróbować osiągnięć, a nasz cel się nie zmienił. A odnośnie tego, co mnie czeka, zostawię Wam słowa piosenki, które oddają wg. mnie moje działania, odkąd zacząłem działać 😎.
Swój czas weź w garść swój czas
Zanim Ci życie nie powie że pass
I odholuje weź w garść i idź
Zacznij na 100, nie na 5 procent żyć