Na zakończenie I rundy fazy zasadniczej rzeszowskie "Wilki" udały się do jaskini "gdańskich lwów", by powalczyć o ligowe punkty (3:1)
W zasadzie tytułem podsumowałem całe spotkanie, bo po raz kolejny zobaczyliśmy, jak bardzo ważny w sporcie zespołowym jest kolektyw, a nie indywidualności. Już to, kiedyś napisałem, że tego wyrażenia nie mają w swoim słowniku włodarze Asseco Resovii Rzeszów i basta 😎!
Co z tego, że na początku każdej z dwóch pierwszych partii mieliśmy kilka fajnych akcji granych pierwszym tempem, które mogły dawać nadzieję na dobry wynik. Jak nie mieliśmy lewego ataku, a chyba skrzydła, są niezbędne do tego, by wygrywać mecze. Podobnie, jak zagrywka i blok, którego nie było po stronie w pierwszym secie. Mieliśmy ogromny problem z siłą ataku w pierwszym uderzeniu, mam takie wrażenie. Za to zobaczyliśmy czytelną grę "reżysera" gry Asseco Resovii Rzeszów, który był czytany przez gospodarzy sobotniego spotkania, co pozwalało im świetnie ustawiać się w obronie, po których byli bezlitośni dla "Pasów" w kontrataku, czy gasząc ich zakusy w pierwszej akcji "gasząc im światło". Najwyraźniej Kapitan "Wilków" jest przyspawany do siatki, bo trener Medei rotował składem poza pozycją, która jest dla mnie kluczowa w zespole. A sorry zapomniałem, że są zawodnicy, którzy, są nie do ruszenia, nawet jeśli się wali 😏. Pozostaje zapytać — Po co jest w kadrze Kozub skoro i tak nie dostaje szansy pokazania swoich możliwości? Drużyna z Rzeszowa dała swoim fanom promyk nadziei, wyszarpując trzeciego seta, indywidualnymi zagraniami (bloki Karola Kłosa) oraz grą na prawym skrzydle Jakuba Buckiego. Jedynie na taki zryw było stać rzeszowską konstelację gwiazd. Taka, a nie inna postawa rzeszowskich siatkarzy skutkowała nasileniem objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg u Pana Prezesa 😋. Trzeba zainwestować chyba w dobre leki uspokajające 😆. Jakby tego było mało rzeszowski dream team będzie sobie, musiał radzić bez Kuby Kochanowskiego. Który doznał urazu w postaci złamania małego palca, w pierwszym secie sobotniego spotkania. Kamil Droszyński udzielił srogiej lekcji Kapitanowi graczy w czarnych koszulkach, rozgrywając efektownie i efektywnie posyłając piłki swoim kolegom na czystej siatce. Gdański rozgrywający do kadry! A i mam głęboką nadzieję, że internetowe wieści o końcu ery Fabiana Drzyzgi na Podpromiu to nie fake news 😉.
Kolektyw Igora Juricicia pokazał zespołowi z Rzeszowa, że nie trzeba mieć najwyższego budżetu w lidze, by ogrywać najlepszych. Wystarczy 💗 do walki pozostawione na siatkarskim parkiecie, o tym wciąż baronowie rzeszowskiej siatkówki nie pamiętają. Pieniądze w sporcie, są ważne, lecz by sięgać po laury potrzebny, jest kolektyw i walka do ostatniej piłki, a nie zawodnicy z najwyższymi kontraktami w lidze. Zapomniałem, że nie wolno się angażować, w każdym meczu 😎. Tak na marginesie ciekawe komu kibicował Wojtek Grzyb siedzący za bandami reklamowymi 😃.
PS. Pełna pula dla gdańskich Lwów w pełni zasłużona!
foto: fb/ Trefl Gdańsk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz