Strony

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Sztorm zalał Resovie

źródło: Fanpage Volley Flash
Liczyłem na dobry mecz, a oglądałem kabaret w gdańskiej Ergo Arenie. Gdzie główne role grali vice MP ;) Po meczu z Lube pewnie w wielu, głowach rzeszowskich kibiców pytanie: „Czy będzie co oglądać?”  Jak dla mnie nie było to porywające spotkanie, lecz w decydujących momentach. To zespół AA pokazał charakter i zespołowość. Brawo Wojtek Grzyb za wejście smoka i asa serwisowego, a także za blok na atakującym rzeszowskiej ekipy, który zakończył to spotkanie. Good job Wojtek ;D Podzielam zdanie pana komentatora - Krzysztofa Wanio, który powiedział iż Resovia powinna się cieszyć. Z punktu, który zdobyła. Nie martwi rozmiar porażki, ale styl. To przykre, ale nie mamy drużyny przepraszam jest, ale jedynie na papierze. Nie mamy kompletnie przyjęcia. Już nie wspomnę o rozegraniu, bo to ten element jest kluczem, do skutecznej pierwszej akcji.
źródło: Fanpage Volley Flash
W naszej drużynie brak „iskry”. Brak kompletnego pomysłu na grę. Zdobywamy punkty jedynie, z pojedynczych akcji. Czy tak powinien grać srebrny medalista poprzedniego sezonu? Jeśli tak zagramy z PGE Skrą Bełchatów, to będziemy jedynie statystami w tym spotkaniu.

piątek, 20 stycznia 2017

Meteoryty rozbiły Podpromie.

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
Po niepowodzeniu w Pucharze Polski przyszedł czas na powrót do walki, o punkty. W siatkarskiej Lidze Mistrzów. Wszyscy wiedzieliśmy jaka konstelacja gwiazd jest, w Cucine Lube Civitanowa. Jednak gdzieś siatkarski rozum podpowiadał – Może  magia Podpromia zadziała i wygramy to spotkanie. Na nadziei się niestety skończyło (0-3). Rzeszowianie otrzymali srogą lekcję siatkówki. Osmany Juantorena i spółka, wybili naszym chłopakom. Szybko myśl o zwycięstwie we wczorajszym spotkaniu. Włosi ani przez chwilę nie czuli się zagrożeni. Nawet w trzecim secie gdy, mieliśmy trzy punkty przewagi zawodnicy Lube zachowali chłodne głowy. I z niczym z precyzją chirurgicznego skalpela, pokonali nas (14-25).  Co można powiedzieć o grze Asseco? Hmm.. Problem ze skończeniem pierwszej akcji, problem ze skończeniem ataku na potrójnym bloku. Gdyż Włosi fantastycznie ustawiali się, w systemie blok obrona. Podbijając na dziewiątym metrze soczyste ataki – Gavina Schmita. Po czym potrafili rozegrać perfekcyjny kontratak. Przy, którym rzeszowski zespół był bezradny. Mieliśmy ogromne problemy w przyjęciu, jedynym w miarę pewnym punktem. Na tej pozycji był – Tibault Rossard, który całkiem nieźle radził sobie w ataku. Czy z doświadczonym Możdzonem na środku, byłoby nam łatwiej coś ugrać? Może i tak, jednak młody „Leman”. Musi zbierać doświadczenie na arenie międzynarodowej. A ten pojedynek, był do tego wyśmienitą  okazja. I na pewno zdobyte doświadczenie zaprocentuje. Oby już w tym sezonie, w koszulce z Orzełkiem na piersi ;) Jednak na razie skupmy się na Resovii. Po porażce z włoskim gigantem, jesteśmy na trzecim miejscu, w tabeli grupy B. Z dorobkiem czterech „oczek”, przed naszym teamem runda rewanżowa. I wyjazdy na gorące tereny, Berlin i Macerata, a także rewanż, z drużyną z Liberca. Czy awansujemy do dalszej fazy rozgrywek? Chciałoby się ;) „ BO RAZEM JESTEŚMY SIŁĄ! RESOVIA!”. Jednak zanim to nastąpi, wracamy do walki o punkty, do ligowej tabeli. Łatwo nie będzie w niedzielę zagramy, w Ergo Arenie w Gdańsku. A już za tydzień na Podpromiu, zagramy z PGE Skrą Bełchatów. Oj będzie się działo! A o tym wszystkim przeczytacie, na kartach mojego bloga.     

środa, 4 stycznia 2017

To już rok!

Sto lat, sto lat niech żyje nam! Spokojnie to nie moje urodziny ;D Już rok zanudzam Was swoimi przemyśleniami, na temat siatkarskiego świata i życia sprawnego inaczej. Pewnie czasem pojawiają się w waszych głowach zdania; „Chłopie przestań..”. Muszę Was zmartwić, nie mam takiego zamiaru ;) Było wesoło teraz na poważnie. Zakładając tego bloga miałem mieszane uczucia. Czy jego przesłanie trafi do internatów, czy moja osoba nie zostanie źle odebrana. Zwyciężyła chęć walki ze stereotypami. Pokazanie osoby sprawnej inaczej nie tylko w szarych barwach, ale jako osoby. Mającej pasję i umiejącej cieszyć się, z tego co już ma. Wiadomo nie jest tak kolorowo, co mogliście i będzie mogli nadal czytać. Mogliście poznać szalonego Marcina, który ma fioła na punkcie pomarańczowego pola. Marcina, który czasem pod uśmiechem ukrywa ból i łzy, jednak mimo wszystko z uśmiechem. Idzie po marzenia i lepsze „jutro”. Tak bogatych w siatkarskie słownictwo tekstów, by nie było. Gdyby nie – „Kadziu”, który jest dla mnie mistrzem, przez duże M w komentowaniu. Jednak niekwestionowaną liderką i mentorką, w pisaniu tekstów dla mnie. Jest Katarzyna Grzyb, to właśnie jej felietony. Sprawiły iż moje pisanie, zaczynało nabierać normalnych kształtów ;) I zapragnąłem założyć bloga. Kasiu dziękuję, za wszystko <3  Dziękuję dwóm wspaniałym duszyczkom, o imieniu Ania ;) O jednej z nich tak często, czytacie, w moich tekstach. To ona jest moim motywatorem i dzięki Niej mam siłę, by stawać się jeszcze lepszym <3 Zaś druga bywa pierwszym krytykiem, moich tekstów. To z nią mogę dokonać analiz, z siatkarskiego parkietu. Jaki to był rok, dla mnie jako blogera? Zaskakujący, bowiem to jak chętnie, byliście z moim blogiem na „ty”. Przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dziękuję! ;) Cieszy fakt, iż chcecie poznać blaski i cienie bycia „innym”. Bowiem wielu żyje nadal stereotypami. Tacy wariaci jak, ja są w świecie potrzebni ;) By przeczyć tym mitom o NAS. Mówi się, iż w świecie wirtualnym, na próżno szukać bratnich dusz. Może i tak jest… Jednak ja dzięki Z siatkówką na ‘ty”, znalazłem kogoś takiego. Połączyła nas nie tylko niepełnosprawność i wspólne problemy. Przede wszystkim miłość do siatkówki i chęć walki o lepsze „jutro”. Potrafi mnie ustawić niczym pionizator ;D Strzała Ziomuś ;) Jakie mam blogowe plany, na ten rok? Plany zweryfikuje życie. Dziękuję jeszcze raz za wspólnie spędzony rok, pozdrawiam!