Strony

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

[FELIETON] Czy wiemy coś więcej?

źródło: Fanpage Polska siatkówka
Jeszcze mamy w głowie Mazurka Dąbrowskiego granego dla zwycięzcy XVI MHJW. Chciałoby się widzieć taki obrazek po finałowym meczu na MŚ, jednak do tego droga trudna i daleka oraz zawierająca wiele stanów przedzawałowych polskich kibiców.

Co można powiedzieć o występie naszych? Wiem, że zwycięzców się nie sądzi, ale ja odejdę od tej reguły. Oczywiście sam wynik jest sprawą istotną, ale bardziej istotną rzeczą, było to czy poznamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Czy jesteśmy bliżej poznania pierwszej szóstki, którą zaczniemy bój na Mistrzostwach Świata? Kto będzie pierwszą strzelbą w naszym teamie? Powiem tak, dalej nic nie wiemy, bo nasza gra falowała we wszystkich trzech spotkaniach. I „Koala” rotował składem na wszystkich pozycjach. Jednak każdy z graczy, który wchodził na parkiet dawał coś pozytywnego naszemu teamowi. Nawet kilkukrotnie we wczorajszym spotkaniu z Rosjanami, widzieliśmy trenera bijącego brawo po akcjach dla naszych siatkarzy, a na taki widok u naszego szkoleniowca trzeba sobie naprawdę zasłużyć.

Zacznijmy od pozytywów w naszej grze. Potrafiliśmy „kopnąć” w polu serwisowym, co zaowocowało nagrodą dla najlepiej zagrywającego, a tym najlepiej zagrywającym, był środkowy Trefla Gdańsk – Piotr Nowakowski. Jego float zamęczył Rosjan w czwartym secie i doprowadził do tie-break’a. Również bomby Bartosza Kwolka siały popłoch w szeregach naszych wczorajszych rywali. Oby tak na mundialu 😉 W tym turnieju pokazaliśmy również, że potrafimy „gasić rywalom światło przed oczami”. To ten najbardziej nieprzewidywalny element zadecydował o naszej wygranej z Francuzami. A najlepiej blokującym turnieju zostało „złote dziecko polskiej siatkówki” – Jakub Kochanowski. Swoje w tym elemencie i w całym turnieju dołożyli także najlepiej zagrywający MHJW czy popularny „Konar”. Naszym atutem w turnieju, był także kontratak, bo dobrą robotę robił system blok-obrona.

Było o jasnych stronach naszej gry, teraz przyszedł czas na tą drugą stronę medalu. Największymi mankamentami naszego zespołu było falujące przyjęcie. Trener przetestował wszystkie możliwe kombinacje w tym elemencie. Gdy mieliśmy kilka „oczek” z przodu, to za chwilę nasza przewaga była tylko wspomnieniem. Z pozoru łatwe zagrywki rywali były dla nas najtrudniejsze do przyjęcia. Niemniej jednak, nasi przyjmujący nadrabiali swoje niedociągnięcia w tym elemencie atakiem. Po niektórych atakach po bloku czy pipe’ach, ręce same składały się do oklasków. Czasem potrzebowaliśmy kilku prób w ataku by dobić się do pomarańczowego. Niekiedy „pierwsze strzelby” w ataku wyręczali nasi przyjmujący.

Przed kadrą jeszcze dwa ostatnie sparingi z rodakami Vitala Heynena, więc jest okazja do popracowania nad bolączkami naszego zespołu. Jednak nie łudźmy się, że w tych sparingach poznamy pierwszą „6” na pierwszy mecz w Mistrzostwach Świata. Myślę, że ten skład poznamy dopiero na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania. To dodaje moim zdaniem jeszcze większej pikanterii. Swoją drogą – my nie mamy dwóch „6”, a wyrównaną „14”.




Tekst napisany dla portalu: Polski-sport.pl: Siatkówka 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz