Jednym końcówka roku kojarzy się z relaksem i imprezowaniem, a nam z "gorącym krzesłem" na ławce trenerskiej w Asseco Resovii Rzeszów. Wczoraj na tym "gorącym krześle", zadebiutował Argentyńczyk Marcelo Mendez w meczu z lubińskim Cuprum (1-3).
Przyznam szczerze, że byłem ciekaw, jak spisze się, zespół pod wodzą nowego szkoleniowca. Mając przy tym świadomość, że te trzy dni to, za mało, aby coś wypracować. Tyle właśnie miał czasu argentyński szkoleniowiec od pierwszego treningu z zespołem do swojego debiutu na "gorącym krześle". Nie będzie to post stricte o meczu, a o moich obserwacjach w czasie jego trwania. Nie wiem, jakby wyglądał wynik pierwszego seta, ale i meczu gdyby nie nasze, skuteczne kontry i ataki z piłek sytuacyjnych, bo gospodarze grali bez respektu dla rzeszowskich gwiazd, a my mieliśmy ogromne problemy z przyjęciem zagrywki rywala. Swoją drogą w przekroju całego spotkania, ogromne problemy z przyjęciem mieli — Klemen Cebulj i Paweł Zatorski. Przykro się, ogląda jednego z najlepszych libero na świecie, jest cieniem samego siebie. Nicolas Szerszeń wracaj do i ratuj nasze przyjęcie 😉. Może to tylko moje odczucie, ale Maciek Muzaj, nie potrafi znaleźć wspólnego języka na parkiecie z Fabianem Drzyzgą, albo to kwestia psychiki naszego atakującego. Potrafi kilka piłek skończyć fenomenalnie, uderzając po kierunkach, by kolejne piłki uderzać w aut. Na pewno trener Mendez nie boi się, zmian w trudnych momentach dla zespołu. Pokazał to wpuszczając na zagrywkę w III secie Timo Tammemaa, który nie tylko posłał trudnego floata, ale też podbił piłkę w obronie, która pozwoliła wyprowadzić skuteczną kontrę, która przyczyniła się do wygrania III seta na przewagi. Gdy wszyscy szykowaliśmy się do tie-breaka, trener postanowił zaryzykować i zrobić podwójną zmianę, co okazało się, strzałem w "10", bo Paweł Woicki nie tylko fajnie zagrywał, ale też podbijał piłki w obronie, ale i pracował na wy bloku, a Bucki pokazał głód gry w ataku. W moim odczuciu ta zmiana nie tylko dała nam cenne trzy punkty, ale powinna być zmianą w pierwszej szóstce. Pracy naszemu trenerowi nie zabraknie, bo trzeba pracować nad przyjęciem, zagrywką, ale i nad skutecznością gry w ataku, czy serią błędów własnych. Niemniej jednak jego poprzednicy przygodę z ławką trenerską w Rzeszowie. Zaczynali od przegranego spotkania, oby to był dobry omen.
*fotografia strona internetowa klubu