Strony

poniedziałek, 30 maja 2022

Za humor i Sunny - Standing Up for Sunny.

Czy zastanawialiście się kiedyś, co musi czuć w środku osoba, która nie akceptuje swojego "pakietu szczęścia"? Pewnie nie, bo i po co zawracać sobie tym głowę. Powiem, Wam niefajne uczucie, przerabiałem to, na własnej skórze o czym możesz przeczytać tutaj. Travist zmaga się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, stara się żyć normalnie, mimo przykrych sytuacji, jakie spotykają go z powodu Jego chodu, czy też mowy. Pewnego dnia w swoim mieszkaniu zastaje niewidomego, który okazuje się być jego współlokatorem, a nie złodziejem, jak początkowo pomyślał główny bohater. W ramach przeprosin i wyluzowania atmosfery obaj udają się do pubu na browara. Jego uwagę przykuwa Sunny stand-upująca na scenie, jak samo imię wskazuje jest piękna. W barze, jak to w barze nie brakuje podchmielonych śmiałków, którzy lubią dwuznacznie komentować kobietę, czy też wygląd mojego "kolegi po fachu". Ta sytuacja sprawia, że Travist zaczyna odgryzać się mówiąc zabawnie o swoim MPDz, a jednocześnie budzi w nim to, negatywne emocje i trudno tutaj określić, czy chodzi tutaj o dwuznaczne komentarze w stosunku do Sunny, czy też brak akceptacji swojego "pakietu szczęścia".. W ten oto sposób staje się ochroniarzem Sunny, a i łowca talentów stand-upowych widzi w nim potencjał. Między dwojgiem, którzy spędzają ze sobą coraz więcej czasu zaczyna rodzić uczucie, bo nic tak nie zbliża ludzi, jak trudna przeszłość. Słońce, bo tak można przetłumaczyć imię lubej, dziewczyna postanawia spełnić marzenie chłopaka. Dziewczyna jednak traci swoje miejsce w konkursie talentów, bo wybiera uczucie do niepełnosprawnego zamiast bycia "panienką do towarzystwa" łowcy talentów. Travist przechodzi kolejne etapy konkursu, bo mając worek papierowy na twarzy, bo nie chce być rozpoznawalny, bo wstydzi się swoich ruchów i wszystkiego, co wiążę się z pakietem szczęścia. Pewne rzeczy sprawiają, że utalentowany chłopak rezygnuje z udziału w talent-show. Dzięki namowom swojego przyjaciela wraca na scenę stand-upu, lecz zamiast gagów, które zostaje mu skradzione, wyjawia to z czym się zmaga w środku, co wprawia publikę w osłupienie. Nie zawsze pod uśmiechem, który gości na twarzy kryje się szczęście i akceptacja siebie, jak i tego, co nas otacza. Bo, każdy jest inny, jak i MPD niejedno ma imię! Czasem potrzeba osób, które pomogą zaakceptować ten stan rzeczy tylko, nie każdy, kto mówi, że jest czyimś przyjacielem, nim się okazuje.

środa, 25 maja 2022

Królowa w Europie jest tylko jedna!

Przysłowie mówi, że nic dwa razy się nie zdarza. Niestety to już nieaktualne dzięki Klubowemu  Mistrzowi Europy z Kędzierzyna-Koźla, która w niedziele obroniła tytuł w słoweńskiej Ljubljanie.

Przed startem sezonu Ligi Mistrzów fani siatkówki w Polsce zastanawiali się, czy w ogóle Klubowy Mistrz Europy wyjdzie z grupy, ale "Koziołki" dały radę. I mieliśmy dokładnie taki sam finał, jak przed rokiem tylko teamy w innych składach, Do niedzieli Hala Stozice nie kojarzyła się nam najlepiej, za sprawą porażki naszej reprezentacji ze Słoweńcami, mieliśmy jednak nadzieję na odwrócenie karty, za sprawą nowego Mistrza Polski. Mistrz Polski od pierwszej piłki postawiła może nie na mocną, ale zmienną zagrywkę, którą utrzymali na przestrzeni całego spotkania. Mimo to, gra w I pierwszym secie falowała, raz prowadziło Tento, by za chwilę oddać głos obrońcy trofeum. Głównymi aktorami w tej części seta byli Matej Kazijski oraz "Zwierz". Ten pierwszy pokazywał, że atakować potrafi, zaś atakujący Klubowego Mistrza Europy "częstował" Włochów swoją zagrywką. Jednak ostatnie słowo w tym secie należało do Łukasza Kaczmarka, który zdobył punkt skutecznym atakiem. Druga partia to wymiana ciosów, jak na bokserskim ringu, a nie siatkarskim parkiecie, czy gra punkt, za punkt. Jednak drużyna z Opolszczyzny powróciła do ofensywy i brakowało jej seta do obrony tytułu. Wszyscy wiemy, że ten III set ma różne historie i tak też było. Mieliśmy grę punkt, za punkt, nadzieję dla Włochów na przedłużenie meczu, za sprawą zagrywek Marco Podrascanina, skurcze gracze graczy ZAKS-y, czy problem ze skończeniem meczu przez graczy Gheorghe Crețu potrzebowali, aż siedmiu piłek meczowych, by potwierdzić to, że przez kolejny rok będą najlepszą klubową drużyną Europy. Panowie bez takich szaleństw, szanujcie siatkoholików w Polsce, bo sezon reprezentacyjny przed nami 😋. Polemizowałbym z tym, że Puchar się łatwiej zdobywa, niż broni i że nie ma ludzi niezastąpionych. Moim zdaniem styl obrony trofeum był lepszy od stylu wywalczenia go przed rokiem, choć było więcej gwiazd w składzie. Jednak trofea zdobywa się TEAMEM, a nie gwiazdami, ale nie wszyscy o tym pamiętają. Nikt chyba po tym meczu nie ma już wątpliwości, że Plus Liga jest jedną z najlepszych lig siatkarskich na świecie. Wszystkie elementy siatkarskie były wykonywane na najwyższym światowym poziomie po stronie już dwukrotnego Klubowego Mistrza Europy, klasa! Chylę czoła przed Marcinem Januszem nie tylko, za cały sezon, ale i za ten mecz mimo skurczów dotrwał do końca na parkiecie i poprowadził swój zespół do obrony trofeum.
Kto wie, czy ZAKSA obroniła, by to, trofeum w takim stylu, gdyby nie siatkarz kosmita Kamil Semeniuk, któremu w tym spotkaniu wychodziło wszystko, a Jego gra z lewego skrzydła to, siatkarska poezja. Nie dziwię się, że został wybrany MVP. Od kilku lat obserwuje rozwój tego siatkarza i powiem "Zwierz" miał rację nazywając Go "nadsiatkarzem". Jest absolutnie najlepszym polskim przyjmującym w tej chwili, a kto wie, czy i nie i na świecie w tej chwili. Kamil z ZAKS-ą zdobyłeś wszystko, co możliwe to, teraz kolej na sukcesy w koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Wszystko wskazuje na to, że to, był Twój ostatni mecz w barwach "Twojej" ZAKS-y, bo przecież to, ten klub zobaczył w Tobie to "coś" i postanowił szlifować ten diament, nie wszyscy w naszej lidze to potrafią. Powodzenia i dalszych sukcesów klubowych i reprezentacyjnych. Gdy ZAKSA zdobyła ostatni punkt w tym spotkaniu popłynął wulkan łez szczęścia, bo nie musieliśmy czekać około pół wieku na triumf polskiego zespołu w siatkarskiej Lidze Mistrzów, lecz 365 dni, ale i dowód na to, że jesteśmy jedną siatkarską rodziną 😉       

fotografie: cev.eu.

sobota, 21 maja 2022

I pozamiatane w PlusLidze!


Plus ligowe medale rozdane jedni się cieszą, drudzy się smucą, ale taki jest sport. Przyszedł czas, by to podsumować, jeśli masz ochotę poczytać to, zapraszam.

Cała siatkarska Polska zdawała sobie pytanie, jak na tle głośnych transferów Jastrzębskiego Węgla, czy Asseco Resovii Rzeszów. Odnajdzie się w Plus Lidze Klubowy Mistrz Europy z Opolszczyzny, który przed sezonem stracił trzech podstawowych graczy i trenera. Wielu twierdziło, że Marcin Janusz nie będzie w stanie zastąpić Benjamina Toniuttiego na pozycji rozgrywającego, bo nie udźwignie presji, gdyż nie grał w meczach o stawkę. I co? Opadły Wam szczęki 😃. "Elvis" nie stał się kopią "Tottiego", lecz stał się dla mnie najlepszym rozgrywającym ligi Mistrzów Świata, który świetnie wkomponował się w drużynę Gheorghe Cretu. Kreując przy tym na gwiazdę ligi wśród środkowych Norberta Hubera, z którym grał różnorakie przesunięte krótkie. Temu niezwykle medialnemu i świetnemu środkowemu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. To flow dotyczy także ofensywnego tercetu ZAKS-y. O udźwignięcie koszulki z Orzełkiem na piersi na pozycji pierwszego "sypacza" jestem spokojny. Rumuński szkoleniowiec też nie miał łatwego zadania, bo przejmując schedę po serbskim szkoleniowcu, który zdobył z ZAKS-ą Klubowe Mistrzostwo Europy i wiadomo było, że "Giani" nie uniknie porównań do selekcjonera naszej reprezentacji. Cretu zdobył z ZAKS-ą Puchar Polski, Mistrzostwo Polski, a już, za dwa dni stanie przed szansą obrony tytułu Klubowego Mistrza Europy. Więc chyba radzi sobie całkiem nieźle patrząc na budżet, jakim dysponuje nowy Mistrz Polski. Troszkę więcej oczekiwałem od francuskiego tria Mistrzów Olimpijskich z Jastrzębskiego Węgla, które miało być długoletnim pewniakiem na utrzymanie najlepszej drużyny w naszej lidze. Może byłoby inaczej, gdyby nie kontuzje,  COVID i jakiś wirus. Ale czy Clevenot jest lepszy od Rafała Szymury, wątpię to, Rafał pomógł wyeliminować drużynę z Gdańska i przyczynił się do przedłużenia rywalizacji finałowej. Mam nadzieję, że dostanie szansę "powąchania" parkietu reprezentacyjnego od Nikoli Grbicia. Nowa miotła w JW nie obroniła tronu w Plus Lidze. Jeśli "Tytus" chce odegrać znaczącą rolę w reprezentacji to, musi poprawić regularność zagrywki, takie jest moje zdanie. Na przestrzeni całego sezonu "Piwko" pokazał, że jest gotów na to, by być pierwszym libero reprezentacji. Największą rewelacją jest dla mnie drużyna z Zawiercia, która zdobyła historyczny dla swojego klubu brązowy medal, grając przy tym widowiskową i porywającą dla oka siatkówkę. Ten sukces ma dwóch ojców — Urosa Kovacevicia i Dawida Konarskiego. Już widzę, jaki kocioł będzie na meczach Ligi Mistrzów pod wodzą "Winiara". Oglądając mecze Skry w zeszłym sezonie, miałem wrażenie, że chcą zdobyć medal punktami swoimi środkowym, a nie skrzydłami i bez podbijania piłek w obronie. Synek nie dał medalu razem z odgrzewanym kotletem "Atanem". Czy dla Asseco Resovii satysfakcją jest udział w przyszłym sezonie, w Pucharze Challenge? Więcej o poczynaniach drużyny z Podpromia pisałem tutaj. Kolejny plus ode mnie, wędruje do "Koniczynek", które podobnie, jak drużyna z Zawiercia, grały bez respektu dla tuz naszej ligi. I o mały włos nie wyeliminowały "Pszczółek" z gry o medale. A Janek Firlej swoją grą pokazał, że już czas zacząć nowy rozdział w swojej karierze i zostać "2" w reprezentacji Polski. Zabierając do niej razem ze sobą Mateusza Porębę i Karola Butryna, a Defalco zawędruje na Podpromie. Na pewno szósta lokata pozostawia spory niedosyt wśród kibiców drużyny Javiera Webera. Trefl Gdańsk zaliczył słabszy start w lidze, co o mały włos nie skończyło się brakiem drużyny z Pomorza w "ósemce", ale wydarli ten awans"lwim sercem" na parkiecie. Pokazując, że mamy kolejne perełki na środku w osobach Mordyla i Urbanowicza, a "Lipa pokazał, że będzie próbować walczyć o swoją pozycję w hierarchii przyjmujących reprezentacji Polski. Katowice podobnie, jak drużyna "Winiara" grała widowiskowo i urywała punkty najlepszym. Z ciekawym amerykańskim "sypaczem" Micah Ma'a i przeżywającym kolejną młodość Jakubem Jaroszem i młodym perspektywicznym przyjmującym Mateuszem Szymańskim. Zespół Warszawy no cóż, na pewno sporą winę, za wynik ponosi trener w mojej opinii. Gdy widział, że coś nie idzie, powinien odejść z Projektu. Przez sporą część sezonu zanosiło się na to, że beniaminek zacznie z przytupem swoją przygodę z Plus Ligą, ale zabrakło chyba ogrania ligowego, ale zapadło mi w pamięć nazwisko Igora Gnieckiego na pewno trzeba przyglądać się rozwojowi tego młodego rozgrywającego, który zagrał kilka fajnych spotkań . Trochę więcej można było się spodziewać po Suwałkach i Nysie. Nysa koniec końców najprawdopodobniej się utrzyma w lidze. O zespole z Radomia jedyne, co pozytywnego mogę powiedzieć to, Paweł Rusin. Pamiętajcie, jutro ściskamy kciuki, za Mistrza Polski w finale siatkarskiej Champions League, by obronił trofeum!

* fotografia fb Mistrza Polski     

niedziela, 1 maja 2022

Szybka lekcja przyrody ;)

Maj to, idealna chwila na to, by podziwiać budzącą się do życia przyrodę, ale też czas na reaktywację spacerów przez nasz team 😉. Podczas obserwacji przyrody ukazała się nam zjawa to, nie fantasy, lecz rzeczywistość. Spokojnie wszyscy żyją 😜. Naszym oczom ukazał się dzięcioł, ale jednak to nie był dzięcioł, bo nie pukał. Wiem, że pora już raczej nocna i mogę mieć różne skojarzenia 😉. Tak właśnie działa na każdego z naszej trójki nasze towarzystwo, ale dobrze NAM z tym 😍.  Niby mieszkam w małej miejscowości, a na rowerach mijała nas para rowerzystów, przypominająca uczestników programu Rolnik szuka żony, my to mamy wyobraźnię i pomysły. Jeśli, chciałby ktoś się z nami zadawać to, zapraszamy. To jak jest jakiś śmiałek? 😊. Podczas spaceru nie zabrakło wymiany zdań, który profil jedna z uczestniczek ma lepszy do fotografowania, a druga była fotografowana przez pseudofotografa. No cóż, całe szczęście ja, jak na razie, każdy profil mam dobry, w każdej chwili może mi się to, zmienić. Niestety starzeje się, metryka mówi, co innego, lecz duch jej przeczy, Humory dopisywały, co można zobaczyć na zdjęciach. Tylko nie wszystkim, bo "tata" poszedł bez swojego psiego dziecka  na spacer i po spacerze, zamiast jeździć porsche po ogrodzie, było głaskanie Rokstonka. Naładowany pozytywnymi emocjami, mogę jutro dawać maxa "swiftowi" i edukować się zawodowo, a od środy znów wylewać siódme poty na aerobiku. I pamiętajcie THE BEST TEAM się dopiero rozkręca 💓👊. PS. Zapomniałbym, post jest tak późno, bo musiałem uzupełnić życia w Candy Crash 😜.

 








*fotografie archiwum prywatne