Chyba największy siatkarski optymista nie zakładałby takiego scenariusza, ale na tym polega piękno tej dyscypliny, iż rządzi się ona swoimi prawami i pisze własne nieprzewidywalne dla kibiców historie z happy-endem.
Przyznaję się bez bicia, że przed oboma spotkaniami półfinałowymi polskich drużyn w LM, byłem spokojny o końcowe wyniki. Wiem powiecie niepoprawny siatkarski optymista, no cóż, ale choć byłem spokojny. To, gdzieś tam rozum mówił — ta Perugia może sprawić psikusa. To był tylko spokój wewnętrzny, bo mecz w Ankarze, jak i Kędzierzynie-Koźlu oglądałem z ćwiczeniami oddechowymi, a i rozmówkami języka łacińskiego 😂. Chylę czoła przed Jastrzębskim Węglem, bo choć, są faworytem tej rywalizacji to, musieli się zmierzyć z całkiem inną kulturą kibicowania no, ale w sumie w sumie, co kraj to obyczaj. W dużej mierze musieli atakować na tzw. wysokiej piłce, bo turecki zespół nie szczędził nas swoją zagrywką, a także fenomenalnie grał w obronie i choć mecz był pełen zwrotów akcji. To Stephen Boyer wraz z profesorem Tomaszem Fornalem brali sprawy w swoje ręce i załatwiali sprawę. To, co wyprawiał "Forni" na lewej stronie w mojej ocenie powinno dać miejsce w "6" naszej reprezentacji. I myślę, że awans "Pomarańczowych" do wielkiego finału Champions League będzie formalnością.
Przed meczem ZAKS-y z Perugią nurtowały mnie dwie myśli: Czym zaskoczy nas AA? Bo przecież doskonale zna zawodników swojego rywala, a także niezłym bankiem informacji jest Kamil Semeniuk. A także, czy przyjmujący występujący po obu stronach siatki to, kwartet przyjmujących naszej reprezentacji? No i co wiemy? A no to, że to obrońca trofeum rozmontował szyki obronne rywala swoją zmienną zagrywką, co ułatwiło drużynie ZAKS-y rozgrywanie pierwszej akcji oraz ustawianie bloku. A duet Kaczmarek, Bednorz doprowadzili do szewskiej pasji rywala. "Zwierz" pokazał, że nie zawsze trzeba siłą atakować, by zdobywać punkty. Wystarczy umiejętnie kiwać i plasować. A co do Pana Siatkarza Bartosza B. podobnie, jak Tomasz Fornal pokazał, że potrafi być liderem swojej drużyny i prowadzić ją do zwycięstw tj. to robił "Semen", który stał po drugiej stronie siatki. Może Kapitan ZAKS-y nie był jej najjaśniejszym punktem w ataku, ale dawał to, co powinien dawać Kapitan, czyli mental. Wybaczamy błąd przy piłce setowej na 2:0, na szczęście, nie miał negatywnego dla Kędzierzynian skutku w kolejnych partiach.
Po tych dwóch spotkaniach dla mnie podstawową parą przyjmujących reprezentacji jest para: Fornal, Bednorz, a bliżej drugiego atakującego jest Łukasz Kaczmarek. A co na to selekcjoner?
Dwukrotnym zdobywcom pucharu podobnie, jak drużynie z Jastrzębia-Zdroju do tego, by awansować do wielkiego finału, brakuje tylko, albo aż dwa sety. Na pewno nie będzie łatwo, bo Semeniuk, Leon i spółka wraz z włoską publiką zrobią wszystko, by doprowadzić do złotego eta i awansować do finału. Mam jednak nadzieję, że zwycięży zaksiowskie DNA i będziemy świadkami nowej historii w polskiej siatkówce, czyli polsko-polskiego finału Champions League. Och. jak byłoby pięknie! Jednak zanim to, to będziemy świadkami potyczki tych ekip w ostatniej kolejce fazy zasadniczej naszej ligi.
*fotografie pochodzą z fb obu ekip i zostały przerobione na potrzeby bloga