Strony

sobota, 30 grudnia 2023

Poświąteczne zwycięstwo "Wilków".

Asseco Resovia Rzeszów zakończyła rok 2023 zwycięstwem w Lubinie (1:3). Chwilami można było mieć wątpliwości, czy punkty wrócą do Rzeszowa (przynajmniej ja miałem).


Drużyna z Rzeszowa rozpoczęła to spotkanie od mocnego uderzenia w polu serwisowym, co sprawiło, że zawodnicy Pawła Ruska mieli spory problem ze swoją pierwszą akcją. A po stronie Rzeszowa mieliśmy sporo gry pierwszym tempem oraz gry Fabiana Drzyzgi ze Stephenem Boyer. Co pozwoliło graczom z Rzeszowa zbudować czteropunktową i wydawało się, że spokojne zwycięstwo w premierowej partii spotkania. Nic bardziej mylnego, bo drużyna gospodarzy, nie miała nic do stracenia. I niemal w mgnieniu oka zniwelowali przewagę za sprawą zagrywki - Pawła Pietraszko i Jake'a Hansa. Taka sytuacja sprawiła, że byliśmy świadkami seta na przewagi oraz skoków ciśnienia po stronie rzeszowskich fanów siatkówki. II set to absolutna  dominacja podopiecznych Giampaolo Medei dzięki kontynuacji dobrej ofensywnej gry z pierwszej części I seta. I zespół z Podkarpacia był o set od trzech punktów i otwierania sylwestrowych trunków. Chyba o tym właśnie myśleli w partii numer III, bo przecież samo się wygra😉. Znajoma nam sytuacja, co nie😎? Sytuacja na parkiecie została całkowicie zdominowana przez "Lisów" Pawła Ruska i IV partia stała się faktem, a "pasiastym" kibicom w oczy zaczęła zaglądać wizja tie-breaka. Na szczęście rzeszowianie powrócili do swojej dobrej gry w ataku, mimo nerwowej końcówki udało się zakończyć spotkanie w IV aktach.
To kolejne spotkanie, gdzie Stephen Boyer był liderem rzeszowskiej drużyny. W zeszłym sezonie tym liderem był Torey DeFalco, w tym tę pałeczkę przejął francuski atakujący. I w moim mniemaniu duet Francuzów to najbardziej trafione przed sezonowe transfery. Pozostaje mieć nadzieję, że amerykański kowboj powróci do dyspozycji z przed kontuzji.   

foto: pochodzą z różnych stron

wtorek, 26 grudnia 2023

Kogo, by tu powołać 🤔? Czyli znów przejąłem notes Nikoli Grbicia.

Zbliżamy się powoli do półmetka najlepszej ligi w Europie, a może i na świecie. Niestety powoli oznacza to powoli narastający ból głowy u selekcjonera naszej reprezentacji w związku z sezonem olimpijskim.

A ból głowy będzie dotyczył powołań do Gangu Łysego na sezon olimpijski, bo chętnych i wyróżniających się siatkarzy na parkietach PlusLigi nie brakuje. Zatem znów ukradłem notes naszego selekcjonera, w którym zapisuje nazwiska i postanowiłem dopisać swoje 😀.

Rozgrywający:
Pierwszy raz odkąd bloguje, nie mam problemu z tym, by wymienić cztery nazwiska na tej pozycji, które według mnie powinny znaleźć się w szerokiej kadrze. Na ten moment niekwestionowanym liderem na tej pozycji jest dla mnie Jan Firlej z Projektu Warszawa, którego rozegranie jest najbardziej efektowne, jak i efektywne. Co zresztą odzwierciedla pozycja drużyny trenera Piotra Grabana w ligowej tabeli. Tuż za nim jest Marcin Janusz, który powraca do siebie po kontuzji pleców. Docelowo ta dwójka powinna zagrać  na IO (według mnie 😉). Wsparciem dla tej dwójki w przyłorocznej VNL - turniej finałowy w Łodzi. Powinien być Marcin Komenda, a także absolutny debiutant w tej stawce Kamil Droszyński. To dzięki tym dwóm kreatorom gry Bogdanka LUK Lublin i gdański Trefl, są absolutną rewelacją trwającego sezonu ligowego. Zapewnie dziwi Was fakt, że jak to kibic Asseco Resovii Rzeszów, nie powołałby Fabiana Drzyzgi. No cóż jestem obiektywnym kibicem i blogerem. A umiejętmości czwórki wymienionej przeze mnie, są dla mnie wyższe niż Kapitana drużyny z Podpromia 😎.

Przyjmujący:
Od tej pozycji zaczyna się ból głowy serbskiego selekcjonera biało-czerwonych "Orłów". Peleton, w którym znajdują się: Semeniuk, Leon Fornal, Śliwka i Bednorz. Choć na ten moment nazwisko Kapitana ZAKS-y jest dla mnie pod dużym znakiem zapytania ze względu na kontuzję, lecz myślę, że zobaczymy Go w biało-czerwonej koszulce z "Orzełkiem" na piersi. Czy pojedzie walczyć o olimpijski laur, tego nie wiem. Wszystko zależy od formy, ale i koncepcji naszego coacha oraz tych, któzy gonią ten peleton. Liderem tej grupy pościgowej jest Artur Szalpuk, który szaleje na lewej flance drużyny ze stolicy naszego kraju. Mając nadzieję na to, że zagrzeje na dłużej miejsce na pokładzie biało-czerwonego Gangu Łysego. Tuż za nim znajduje się Mikołaj Sawicki z Trefla Gdańsk, który już posmakował gry w biało-czerwonych barwach, w minionym sezonie reprezentacyjnym. W obecnym sezonie ligowym poprawił przyjęcie, nadal lubi nękać rywali swoim serwisem oraz atakami. W mojej ocenie na debiut w biało-czerwonych barwach zasługuje dwóch graczy. Pierwszym z nich jest Michał Gierżot z nyskiej Stali, który dzieli i rządzi na skrzydle drużyny trenera Daniela Plińskiego. Chyba już czas przekonać się o tym talencie na "wodach reprezentacyjnych" 😉. Drugim zawodnikiem, którego myślę warto byłoby sprawdzić na pokładzie reprezentacji jest Damian Kogut z Exact Systems Hemarpol Częstochowa. Jestem ciekaw, jak wyróżniająca się ofensywnie postać beniaminka spod Jasnej Góry odnalazła, by się na tle przyjmujących, którym zaczyna brakować gablot na trofea z naszą reprezentacją.

Środkowi:
To druga formacja w "Gangu Łysego", gdzie kibice nazwiska Huber, Kochanowski, Kłos i Beniek wymienią jednym tchem. Warto przypomnieć, że Mateusz Bieniek powrócił do pełni sił po kontuzji i bryluje w barwach drużyny z Zawiercia, "Bieniu" musi pamiętać, że to trio przed nim pozamiało z reprezentacją Polski na arenie międzynarodowej w minionym sezonie kadrowym. I po koleżeńsku miejsca w Gangu Łysego mu nie oddadzą, oj nie 💪. Podobnie, jak na pozycji przyjmującego, tak i tutaj mamy do czynienia z "Orzełkami", którzy chcą spróbować podgryźć profesorów od "wyłączania światła" rywalom. A tutaj poatawiłbym na trio żółto-niebieskich:  Konrad Jankowski, Dominik Kramczyński oraz Jakub Abramowicz. Popularny "Plina" ma niewątpliwy dar do wyszukiwania diamentów i ich szlifowania. Wspomniani przeze mnie środkowi, są tego idealnym przykładem. Do tej trójki dorzuciłbym Szymona Jakubiszaka z olsztyńskiego AZS-u, gdzie jest wyróżniającą się postacią na środku siatki.

Atakujący:
W tym sezonie ligowym mamy wysyp urodzaju na tej pozycji i chyba nikt nie musi się bać o następcę Bartosza Kurka czy Łukasza Kaczmarka, bo przecież Bartłomiej Bołądź prowadzi zespół z Warszawy od zwycięstwa do zwycięstwa. A za Jego plecami czają się: Kevin Sasak, Remigiusz Kapica, Dawid Dulski oraz Mateusz Borkowski, Którzy podobnie, jak Bołądź, są armatami swoich ligowych drużyn i dają im punkty do ligowej tabeli

Libero:
Zatorski, Popiwczak, Szymura... i myślę, że Kuba Hawryluk odniżył mocno loty w porównaniu z szeszłym sezonem. A Maksymilian Granieczny myślę, jest to dalsza melodia przyszłośći.

*foto: grafika praca własna 

piątek, 22 grudnia 2023

Ukraińsko- słoweńskie zwycięskie granie Asseco Resovii Rzeszów.

Asseco Resovia Rzeszów przed świętami Bożego Narodzenia rozegrała dwa spotkania odpowiednio na plus ligowych parkietach i parkietach siatkarskiej Champions League.

Na ligowym podwórku przeciwnikiem zawodników ze stolicy Podkarpacia był Barkom Każany Lwów (3:1). Wynik spotkania jest dość szczęśliwy, bo choć pierwsze dwa sety zostały wygrane dzięki odrzuceniu gości z Ukrainy przez serwis Asseco Resovii Rzeszów. Co ułatwiło Fabianowi Drzyzdze wykorzystanie walorów ofensywnych Karola Kłosa, Kuby Kochanowskiego i swoich skrzydłowych. To w kolejnych dwóch partiach za sprawą tego, z czego jest znana drużyna z Rzeszowa — mecz się sam zamknie,  już tak kolorowo nie było. Bo Lwowianie "zwietrzyli pismo nosem", co o mały włos nie skończyło się piątą partią. A wszyscy wiemy, że tie-break rządzi się swoimi prawami. Brawa dla przyjezdnych za podejście bez respektu w partii III i IV dla wyżej notowanego zespołu w naszej lidze i zaprezentowanie się tak samo dobrze w elementach siatkarskich, jak choćby wtedy, gdy pokonywali drużynę z Kędzierzyna-Koźla. Inna sprawa, że w tym niemalże odwróceniu losów meczu pomogły niedokładne piłki na skrzydła od Kapitana zespołu z Rzeszowa. I tylko błędy własne graczy w pomarańczowych strojach, uchroniły "Pasy" przed utratą co najmniej punktu w tym spotkaniu. Bądź co bądź to był chyba najlepszy mecz, jak na razie Stephena Boyera w biało-czerwonych barwach. I to jego grze zawdzięczamy te jakże cenne trzy punkty do ligowej tabeli.
Po walce na ligowym parkiecie Asseco Resovia Rzeszów wróciła do walki o punkty w siatkarskiej Champions League, gdzie potrzebuje punktów, jak tlenu, jeśli chce awansować do fazy pucharowej. Pierwszym przeciwnikiem w rundzie rewanżowej był ACH Volley Ljubljana (3:0) z młodymi następcami choćby Klemena Cebulja w składzie. Był to mecz bez historii, rzeszowski zespół od pierwszego gwizdka wywarł presję na rywalu swoim serwisem. Kończyło się to bezpośrednim zdobyciem punktu przez zespół włoskiego szkoleniowca lub też był czas na to, by "zgasić światło" rywalowi. Ustawienie sobie szyków rywala swoim serwisem sprawiło, że widzieliśmy sporo gry pierwszym tempem, czy widowiskowych ataków z VI strefy, czyli pipe Fabiana Drzyzgi z  Yacine Louati, który szalał na lewej flance (14 pkt). Kroku w ataku dotrzymywali mu dwaj pozostali skrzydłowi — Klemen Cebulj i Stephen Boyer. W III secie Asseco Resovia Rzeszów na moment straciła koncentrację i na tablicy wyników pojawił się remis, jak i widmo IV seta. Jednak zawodnicy potrafili w porę zareagować i dokończyć dzieła w nieco ponad 70 minut.

foto: fb/Polskie Radio Rzeszów
     

środa, 20 grudnia 2023

Co my tak naprawdę świętujemy? 🤔

Ten post postanowiłem zatytułować, może się wydawać kontrowersyjnym pytaniem, na miarę dzisiejszego świata. 
Świata, który ma dla każdego z nas ofertę i tylko od nas zależy, z której oferty skorzystamy. Co roku już 02 listopada widzimy początek reklam świątecznych, a witryny sklepowe zapraszają nas na promocyjne zakupy, które mają za zadanie zapewnić "lepsze" święta. Z nowymi smartfonami, czy telewizorami. Które ułatwią nam kontakt z bliskimi, oraz  oglądanie filmów świątecznych w lepszej jakości. A świąteczny shopping umilają lecące z głośników świąteczne piosenki, które sam bardzo lubię. Tylko w tym wszystkim, o czym wspomniałem, jest brak Tego, co jest najważniejsze w Bożym Narodzeniu. To się, nazywa komercja i laicyzacja, bo nawet zwrot Wesołych Świąt jest zastąpiony angielskim wyrażeniem Merry Christmas. Wiem, że dla każdego z Was, co innego może być istotą tych zbliżających się świąt. Wiem też, że ważna jest ta otoczka z choinką i kolędami na czele, która buduje atmosferę zbliżających się dni, tylko pogoda najwyraźniej pomyliła już kolejny rok z rzędu święta.
Przejdę do tej prawdziwej "oferty", która dla mnie jest dla mnie najistotniejsza w zbliżającym się czasie. Najistotniejszą postacią będzie dla mnie Miłość, która po raz kolejny się narodzi, by dać nam Wiarę, Nadzieję i Miłość, a blask bijący od betlejemskiego żłóbka ogrzeje nasze niekiedy zziębnięte, oblodzone i zlęknięte o jutro serca. Nie potrzebuje nowego smartfonu ze świątecznej oferty, którą kuszą operatorzy, by mieć lepszy kontakt z bliskimi w te święta, czy telewizora w najlepszej technologii. By po raz kolejny oglądnąć  Kevin sam w domu bez, którego wielu nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia. Bo nawet najnowszy gadżet nie powinien nam zastąpić realnego kontaktu z drugim człowiekiem (jeśli jest to możliwe), wiem świat dziś, rządzi się swoimi prawami. Łatwiej jest zadzwonić, czy napisać niż odwiedzić. Tylko zanim zrobisz to, co łatwiejsze, zastanów się, czy Twój adresat nie czeka na Ciebie "w realu", w to Boże Narodzenie na wypicie z Tobą zwykłego kubka herbaty. Bo, kto wie, czy za rok będziesz miał szansę naprawić swój błąd, bo nasze życie jest kruche i ulotne. Nie bój się okazać uczuć dla tych, którzy są dla Ciebie ważni. Nie bój się wziąć ten biały opłatek i powiedzieć, czasem trudne "przepraszam".
Na koniec chcę Wam życzyć, by każdy z Was  odnalazł w tych świętach to, co dla Was najważniejsze i bądźcie szczęśliwi. 
 
 

niedziela, 17 grudnia 2023

Gwiazdkowe prezenty z Podpromia!

Szał kupowania świątecznych prezentów trwa w najlepsze, ten trend dotyczy także zespołów z PlusLigi. O siatkarskich prezentach dla swoich kibiców nie zapomnieli  włodarze Asseco Resovii Rzeszów.

Najwyraźniej klub z Podpromia lubi internetowy szum wokół siebie i nie koniecznie musi on dotyczyć sportowych wyników rzeszowskich "Wilków", nie inaczej było i tym razem 😉.
Jak mówi polskie przysłowie — od przybytku głowa nie boli to przysłowie idealnie oddaje sytuację z zawodnikami na pozycji rozgrywającego w Asseco Resovii Rzeszów. Siatkarskie portale internetowe obiegła informacja o tym, że po rozwiązaniu kontraktu Łukasza Kozuba przez GKS Katowice. Powraca on do końca trwającego ligowego sezonu,  do swojego macierzystego klubu, czyli do grania w "Pasiaku". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż rozgrywającymi klubu z Rzeszowa, są: Fabian Drzyzga i Michał Kędzierski. Informacja ta wywołała lawinę spekulacji wśród kibiców drużyny ze stolicy Podkarpacia. Czy ta decyzja nie oznacza pożegnania z którymś z rozrywających? Czy ta decyzja jest podyktowana dolegliwością stopy Kapitana? Obydwa te pytania miały, by jakiś  sens. Ja pozwolę sobie trochę inną tezę, może to zatrudnienie po raz kolejny swojego wychowanka, ma na celu wywarcie presji do cięższej pracy Kapitana na treningach. Bo, jak wiemy jego rozgrywanie (czyt. wystawianie) do zbyt dokładnych w czasie meczów, nie należy. Jeszcze nikomu rywalizacja nie zaszkodziła, czy to w sporcie, czy też nie. Może wreszcie o tym, kto wyjdzie w podstawowym składzie na rozegraniu "Reski" zadecyduje forma sportowa, nie nazwisko 😎. Znowu podpadłem 😄.
Drugim prezentem z tzw. wyższej półki była wiadomość, która spadła na kibiców "Pasów", jest taka, iż od sezonu 2024/25 zawodnikiem Asseco Resovii Rzeszów. Zostanie jej kat z meczów półfinałowych PlusLigi poprzedniego sezonu — Bartosz Bednorz. Ta informacja podbiła internety do stopnia, że kibice już dywagują, kogo z dwójki Cebulj, DeFalco zastąpi przyjmujący naszej reprezentacji i "Koziołków" z Kędzierzyna — Koźla. Osobiście wolałbym, by to oznaczało koniec przygody z rzeszowskim klubem słoweńskiego przyjmującego. Bo jakoś od jej początku, nie byłem i nie jestem przekonany do jego gry w "Pasiaku". I chyba nie jestem w tym osamotniony 😉. Ta informacja wywołała też falę negatywnych komentarzy. Bo przecież w jednym z wywiadów zainteresowany (Bartosz Bednorz) powiedział, iż w ZAKS-ie czuje się, jak w rodzinie, a teraz idzie do ligowego rywala. Tym, co napiszę pewnie znów, podpadnę kibicom siatkówki, trudno 😋. W obecnych czasach mamy do czynienia z siatkarzami najemnikami, którzy idą tam, gdzie dają więcej "sosu", a jak wiemy w stolicy Podkarpacia ten "sos" jest 😁. Nieznajdziemy już takich siatkarzy, którzy byli przywiązani do barw klubowych, a takimi bez wątpienia byli: Olieg Achrem, Wojtek Grzyb i Mariusz Wlazły 😍.
Na moment wrócę do rzeszowskiego klubu. Może na początek, zamiast ogłaszać prezent z wyższej półki na skrzydle. Wypadałoby ogłosić rozgrywającego na miarę nowego skrzydłowego, bo nawet "Bedni" bez dobrej piłki na skrzydło, cudów w ataku nie zrobi. Pozwolę sobie przytoczyć rozmowę na Messengerze z moim kolegą kibicem — nam dwóm na rozegraniu marzy się ktoś z trójki: Brizzard, Firlej i   Simone Giannelli. Z tym że gdyby zakontraktowane to trzecie nazwisko, Pana Prezesa nie byłoby stać na nowe marynarki, stwierdziłem 😂. Tak czy inaczej my kibice SOVII, czekamy na kolejne prezenty z "najwyższej półki", bo takie na pewno będą, bo kto bogatemu zabroni. Tylko czas zrozumieć, że osobowości nie grają, a kolektyw 👊.

*grafika praca własna  

czwartek, 14 grudnia 2023

Set straconej szansy "Wilków"!? 🤔

Po mękach na parkietach Plus Ligi rzeszowskie "Wilki" wróciły do walki o punkty w siatkarskiej Champions League. Na rzeszowskie Podpromie przyjechał Mistrz Włoch — Itas Trentino z Janem Kozamernikiem w składzie (0:3).

Zacznę nie typowo, bo od II seta, gdzie zobaczyliśmy najlepszą wersję Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. SOVIĘ, która po przegranym pierwszym secie, gdzie to została zepchnięta do defensywy przez zmienność zagrywki i ataku przyjezdnych. Potrafiła wrócić do gry za sprawą wywarcia presji na rywalu swoim serwisem  do tego stopnia, że włoski rozgrywający musiał biegać po boisku, by dostarczyć piłkę swoim kolegom do ataku. Co nie raz kończyło się "zgaszeniem światła" takim zawodnikom, jak:  Alessandro Michieletto czy Daniele Lavia. Nie brakowało widowiskowych obron "Pasów", a także niekonwencjonalnych ataków Klemena Cebulja i Stephena Boyera, które kończyły się punktami dla graczy w biało-czerwonych strojach. Sprawiało to, że biało-czerwona publiczność zgromadzona w hali Podpromie zrywała się do jeszcze większego dopingu. Co tylko nakręcało "Wilków" do jeszcze większej walki o wyrównanie stanu meczu. A kto wie może i czegoś więcej 😎. Do tego, by wyrównać stan meczu, zabrakło nie tylko odporności psychicznej do tego, by postawić kropkę nad i. Zabrakło również zmiany strefy posłania piłki do ayaku, po pierwszym błędzie Luatiego. Bo przecież trzeba dać piłkę na przełamie. Jednak nasz rozgrywający nie przewidział tego, że jego zamiary, są czytane przez rywali, jak dobra książka 😊. Wystarczyło tylko zmienić strefę — a mianowicie wrzucić piłkę na środek siatki (bo chyba nie był wykorzystywany przez cały II set 😱). A kto wie, jaki byłby wtedy końcowy wynik spotkania, bo nie raz takie sety uskrzydlają, ale do tego trzeba kreatywnego rozegrania. Tego korzystnego obrazu Asseco Resovii w II secie nie byłoby bez dobrej gry ofensywnej naszych skrzydeł.
Włoski potentat wygrał zasłużenie, grając bardziej dojrzałą, cierpliwą i techniczną siatkówkę. Potrafił dostosować formę ataku do zaistniałej sytuacji boiskowej. Świetnie radził sobie w grze na tzw. wysokiej piłce, a mistrzem w wybijaniu piłki po rzeszowskim bloku był mający polskie korzenie Kamil Rychlicki. Taka postawa Mistrza Włoch  powodowała, że gracze Giampaolo Medei poza II setem nie mieli argumentów, by odwrócić kartę w potyczkach rzeszowsko-włoskich.

foto: Kamciography


wtorek, 12 grudnia 2023

Gra na pół gwizdka "Wilków" w Radomiu, czyli zwycięstwo po tie-breaku.

 Po zwycięskim meczu błędów z Katowicami u siebie Asseco Resovia Rzeszów udała się do Radomia na mecz z Enea Czarni Radom (2:3)

Patrząc przed meczem na lokaty obu drużyn w ligowej tabeli to, "Wilki" Giampaolo Medei powinny zmieść z siatkarskiego parkietu, ale były to tylko pobożne życzenia sympatyków "Pasów"😂. Śmiem twierdzić, że juniorzy z AKS Resovia Rzeszów potrzebowali, by mniej czasu, aby zakończyć to poniedziałkowe wieczorne granie 😏.
Zważając na to, że jutro gramy na Podpromiu spotkanie z włoskim Itas Trentino w siatkarskiej Lidze Mistrzów. To chyba "Wilkom" powinno zależeć na, jak najszybszym meczu, czy się mylę? 😎. Najwyraźniej rzeszowscy siatkarze wzięli sobie do serca słowa swojego Kapitana, że nie da się grać z pełnym zaangażowaniem, w każdym meczu. Bo to drużyna Pawła Woickiego weszła w to spotkania bez respektu dla rzeszowskiej konstelacji gwiazd. Prezentując fajną siatkówkę, obnażając przy tym słabości Asseco Resovii Rzeszów w grze obronnej i asekuracji. Można, by zapytać, czy te wspomniane elementy defensywne, są trenowane przez graczy ze stolicy Podkarpacia, bo po niektórych akcjach można mieć spore wątpliwości 😋. Atakujący drużyny z Radomia — Nikola Meljanac zagrał, jak na razie mecz życie na plusligowych parkietach,  licytując się ze Stephanem Boyer (MVP), kto zdobędzie więcej punktów we wczorajszym spotkaniu. I choć to Francuz wyszedł zwycięsko razem ze swoją drużyną to jeden punkt więcej (30), zdobył Serb. 
Co jeszcze można powiedzieć o grze "Pasów" oprócz tego, że jest zmienna, jak chorągiewka na wietrze? Po raz kolejny można spytać:  Co w drużynie z Rzeszowa robi Klemen Cebulj?  Patrząc na statystyki to był pewnym punktem na przyjęciu, i polu serwisowym jednak gdy piłka do niego w ataku. To kibice w "Pasiaku" - zadawali sobie pytanie: Będzie punkt dla nas, "zgaszone światło", czy piłka w aucie? Czy dwukrotny srebrny medalista Mistrzostw Europy powinien być tak nieregularny?
Jedynymi pozytywnymi postaciami po stronie graczy w czarnych strojach byli: wspomniany wcześniej Mistrz olimpijski, którego ataki po ciasnym skosie, czy po prostej oraz zagrywki sprawiały, że gracze z Radomia tracili chwilowo ochotę do gry. Cieszy kolejne dobre spotkanie na prawym skrzydle, bo kto wie, czy wynik spotkania nie byłby zgoła inny gdyby nie gra francuskiego bombardiera. Któremu jeszcze trochę brakuje do Stephena Boyer, którego mogliśmy oglądać w barwach aktualnego Mistrza Polski. Kolejny spory plus ode mnie wędruje do Karola Kłosa, który pokazuje, że PESEL, nie ma znaczenia, a umiejętności. Jego gra na siatce z Fabianem Drzyzgą mogła się podobać, a zagrywka typu float zaburzała pierwszą akcję radomian. Ktoś powie zwycięzców się, nie sądzi, tak to prawda momentami nie było widać różnicy lokat w ligowej tabeli, lecz męczarnie po stronie graczy ze stolicy Podkarpacia. Z taką grą, jak wczoraj nie mamy co szukać w jutrzejszym spotkaniu z włoskim potentatem. I to nie zależnie od tego, czy zagrają Kuba Kochanowski i TJ DeFalco, czy też nie. Wiem po raz kolejny, zostanie zarzucone mi, że się czepiam. No cóż, może i noszę okulary, ale jeszcze widzę i potrafię analizować  👊.

foto: www.plusliga.pl

piątek, 8 grudnia 2023

Angażować się czy też nie? Takie dylematy tylko w Asseco Resovii Rzeszów.

Myślałem, że jako kibic siatkówki, wiem już wystarczająco dużo, a tu jak to mówi młodzież lipa. Dobrą formą edukacji jest bycie kibicem Asseco Resovii Rzeszów i czytanie wywiadów z ich zawodnikami 😉.

Jednak, jak mówi polskie przysłowie — człowiek uczy się całe życie (dotyczy to także kibica siatkówki). Do momentu przeczytania wywiadu z Kapitanem Asseco Resovii Rzeszów dla PlusLigi. Myślałem, że wyniki i medale zdobywa przez pełne zaangażowanie w sportowych zmaganiach przez cały sezon. Najwyraźniej ta zasada nie dotyczy gwiazdozbioru z Podpromia. Bo, jak inaczej zinterpretować słowa Kapitana rzeszowskiej kapeli? Nie da się przez cały sezon grać z takim samym zaangażowaniem. Wychodzi na to, że siatkarze z Rzeszowa losują, z którym przeciwnikiem dać więcej od siebie 😋. Takie losowanie może mieć konsekwencje w postaci straty punktów do ligowej tabeli. Zapomniałem, że punkty i siatkarska jakość, są sprawami drugorzędnymi 😒. Rozumiem, że jest duży natłok meczów, a siatkarze, są tylko ludźmi, lecz mimo wszystko, są profesjonalistami. I grają w klubie, którego kapela na papierze stawia ich w roli głównego faworyta do Mistrza Polski. Od zarania dziejów wiadomo, że zawodnicy przychodzący na Podpromie, nie mają kontraktów, które wystarczają tylko na "patyczki do uszu". Wiadomo też, że mają najlepszych kibiców w lidze 💗.
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie osobiście takie słowa nie powinny paść z ust Kapitana drużyny, która ma tak wysokie aspiracje! Świadczy to tylko o braku profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu, ale i też o braku szacunku do rzeszowskich barw, jak i kibiców. Kibice, którzy śledzą regularnie mecze SOVII potrafią zauważyć  zaangażowanie lub grę na "pół gwizdka" na rozegraniu także 😎. Kapitan nie przewidział tego, że jeszcze bardziej może stracić sympatię wśród kibiców z Rzeszowa. Takie słowa tylko po raz kolejny pokazały słuszność decyzji o tym, że nie ma rozgrywającego Asseco Resovii Rzeszów w Gangu Łysego. Bo u Nikoli Grbicia nie ma miejsca na gwiazdorzenie na parkiecie i poza nim. Po takich słowach powinny moim zdaniem zostać wyciągnięte konsekwencje w postaci posadzenia "w bazie", a "Kędziorek" pokazał "kwity" i płynność w rozegraniu. Jestem w  100% pewny, że takie konsekwencje nie będą mieć miejsca, bo są równi i równiejsi w zespole z Podkarpacia. Chciałbym doczekać czasów, kiedy to o grze na rozegraniu, będą decydować umiejętności, a nie nazwisko. Czy się doczekam? Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą 😂👊.

*foto: fb/ Kamciography




 

środa, 6 grudnia 2023

Nerwowe punkty SOVI na Mikołajki!

8 zwycięstwo w Pluslidze odniosła wczorajszego wieczoru Asseco Resovia Rzeszów, pokonując wczorajszego wieczoru w hali Podpromie GKS Katowice (3:0).

Po zwycięstwie w bardzo dobrym, w siatkarskim klasyku z bełchatowskimi "Pszczołami".  Można było mieć, nadzieję, że ten dobry styl gry będzie kontynuowany w meczu z przedostatnią drużyną w ligowej tabeli. Chwilami tak też było, lecz chwilami byliśmy świadkami deja vu z meczu w Lidze Mistrzów z mistrzem. Bo zespół trenera Grzegorza Słabego przyjechał do Rzeszowa walczyć, jak równy z równym. Mimo dobrych statystyk zarówno w przyjęciu, jak i ataku. "Wilki" nie ustrzegły się przestojów po widowiskowych akcjach, czy to ze skrzydeł lub ze środka siatki — nie zawsze w pierwszym uderzeniu. By zaraz oddać pole rywalowi przez błędy własne w ataku, co tylko nakręcało zespół Katowic, bo przecież samo się wygra 😉. A i sędzia też pomoże, bo nie  gwizdnął "Zatorowi" podwójnego odbicia w końcówce III seta przy piłce setowej dla gości. Kto wie, czy gdyby nie ten błąd arbitra, czy Resovia cieszyłaby się z pełnej puli w tym spotkaniu 😎 Jonas Kvalen postanowił pokazać swojemu byłemu pracodawcy swoje walory siatkarskie zdobywając punkty z lewego skrzydła, a Damian Domaga, pokazał, że potrafi zagrywać w hali Podpromie. Te wszystkie atrakcje meczowe sprawiły, że byliśmy świadkami dwóch setów na przewagi. A SOVIA musiała się bronić zagrywką Klemena Cebulja, jak i jego atakami z lewego skrzydła oraz nieprzewidywalnym elementem, jakim jest blok. Wciąż czekamy na płynną grę Asseco Resovii Rzeszów i siatkarską jakość pozbawioną błędów. Bo chyba od takiego składu możemy, a nawet musimy tego wymagać 

foto: www.plusliga.pl 

niedziela, 3 grudnia 2023

"Wilki" zwyciężają w klasyku!

Mecze Asseco Resovii Rzeszów z PGE GIEK Skrą Bełchatów zawsze niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny.

I taką nadzieję mogli mieć kibice przed wczorajszym spotkaniem "Wilków" z "Pszczołami". Mając jednak świadomość, że nie, są to już te drużyny, Przykładem jest tego, choćby Karol Kłos, który po 13 sezonach zamienił Bełchatów na Rzeszów.
Na nadziei się skończyło (3:0), bo "Wilki" Giampaolo Medei kontrolowały boiskowe wydarzenia, można powiedzieć od pierwszego do ostatniego sędziowskiego gwizdka. Na nic zdawało się "szarpanie" w ataku przez żółto-czarne skrzydła. Bo więcej tej jakości siatkarskiej było po stronie gospodarzy. Fabian Drzyzga (MVP) wykorzystał to, co jest podstawą w pierwszej akcji-przyjęcie (50%). Od początku sezonu, więcej tego kleju i jakości siatkarskiej było na lewej flance. Co pokazują statystyki w ataku Louati i DeFalco. Nie na darmo mówi się, że środek siatki to "kopalnia punktów" dla Asseco Resovii w tym sezonie. W "swojej" lidze, jak zawsze zagrał "Kochan", który wykręcił (78% w ataku - 8 pkt w tym as serwisowy). Swoje z tej strefy boiska dołożył "wujo Karol" (75% w ataku - 7 pkt w tym blok). Wszyscy wiemy, jak ważną częścią w siatkówce jest obrona, we wczorajszym meczu, aż miło było popatrzeć, jak w tym elemencie spisywały się "Pasy". Bo we wcześniejszych meczach różnie z tym bywało. Świetnie wspierał w elemencie obrony Pawła Zatorskiego Torey DeFalco (obaj po 7). 
Czy to oznacza, że amerykański przyjmujący odzyskuje swój koloryt z poprzedniego sezonu? Gdzie rywale przecierali oczy ze zdumienia, gdy podbijał piłki w obronie i dobijał ich, zdobywając punkty z lewego ataku. W mojej ocenie bardziej na statutkę MVP zasługiwał właśnie amerykański skrzydłowy niż Fabian Drzyzga, ale z decyzją komisarza się nie dyskutuje. Niechlubną tradycją "Pasów" jest to, że wciąż nie ma jakości siatkarskiej na prawym skrzydle. Nie jest to wcale problem z atakującym, bo ten jest ze światowego topu, lecz w piłkach posyłanych od rozgrywającego. Wciąż czekam na mecz gdzie rywale będą czuć tylko wiatr po atakach Stephena Boyer, a nie będą dostarczycielami punktów dla przeciwnika. 
We wczorajszym meczu zobaczyliśmy taką Asseco Resovię Rzeszów, jaką chcemy z takich składem oglądać, w każdym meczu. Grającą pewnie w przyjęciu, ataku i obronie. Choć nie jestem kibicem Skry to, jak na razie projekt Skra 2.0 gra dużo po niżej swoich możliwości i okupuje dolną część ligowej tabeli. Ligowa karawana pędzi dalej, już we wtorek "Wilki" podejmą na Podpromiu zespół z Katowic. Który w piątek zanotował pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie.

*foto. Kamciography