Strony

czwartek, 14 grudnia 2023

Set straconej szansy "Wilków"!? 🤔

Po mękach na parkietach Plus Ligi rzeszowskie "Wilki" wróciły do walki o punkty w siatkarskiej Champions League. Na rzeszowskie Podpromie przyjechał Mistrz Włoch — Itas Trentino z Janem Kozamernikiem w składzie (0:3).

Zacznę nie typowo, bo od II seta, gdzie zobaczyliśmy najlepszą wersję Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. SOVIĘ, która po przegranym pierwszym secie, gdzie to została zepchnięta do defensywy przez zmienność zagrywki i ataku przyjezdnych. Potrafiła wrócić do gry za sprawą wywarcia presji na rywalu swoim serwisem  do tego stopnia, że włoski rozgrywający musiał biegać po boisku, by dostarczyć piłkę swoim kolegom do ataku. Co nie raz kończyło się "zgaszeniem światła" takim zawodnikom, jak:  Alessandro Michieletto czy Daniele Lavia. Nie brakowało widowiskowych obron "Pasów", a także niekonwencjonalnych ataków Klemena Cebulja i Stephena Boyera, które kończyły się punktami dla graczy w biało-czerwonych strojach. Sprawiało to, że biało-czerwona publiczność zgromadzona w hali Podpromie zrywała się do jeszcze większego dopingu. Co tylko nakręcało "Wilków" do jeszcze większej walki o wyrównanie stanu meczu. A kto wie może i czegoś więcej 😎. Do tego, by wyrównać stan meczu, zabrakło nie tylko odporności psychicznej do tego, by postawić kropkę nad i. Zabrakło również zmiany strefy posłania piłki do ayaku, po pierwszym błędzie Luatiego. Bo przecież trzeba dać piłkę na przełamie. Jednak nasz rozgrywający nie przewidział tego, że jego zamiary, są czytane przez rywali, jak dobra książka 😊. Wystarczyło tylko zmienić strefę — a mianowicie wrzucić piłkę na środek siatki (bo chyba nie był wykorzystywany przez cały II set 😱). A kto wie, jaki byłby wtedy końcowy wynik spotkania, bo nie raz takie sety uskrzydlają, ale do tego trzeba kreatywnego rozegrania. Tego korzystnego obrazu Asseco Resovii w II secie nie byłoby bez dobrej gry ofensywnej naszych skrzydeł.
Włoski potentat wygrał zasłużenie, grając bardziej dojrzałą, cierpliwą i techniczną siatkówkę. Potrafił dostosować formę ataku do zaistniałej sytuacji boiskowej. Świetnie radził sobie w grze na tzw. wysokiej piłce, a mistrzem w wybijaniu piłki po rzeszowskim bloku był mający polskie korzenie Kamil Rychlicki. Taka postawa Mistrza Włoch  powodowała, że gracze Giampaolo Medei poza II setem nie mieli argumentów, by odwrócić kartę w potyczkach rzeszowsko-włoskich.

foto: Kamciography


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz