Asseco Resovia Rzeszów musi odłożyć, na co najmniej rok marzenia o zdobyciu siatkarskiego Pucharu Polski, a czeka już od 1986 roku. We własnej hali w ćwierćfinale uległa zespołowi Bogdanka LUK Lublin (1:3).
Przed meczem moje "pasiaste" 💗 kłóciło się z rozumem 😊. Serce mówiło: SOVIA jest na fali wznoszącej, awansowali do półfinału Pucharu CEV, w ostatniej kolejce pokonali zdecydowanie Stal Nysę. Rozum zaś: To zespół z Lublina jest absolutną rewelacją tego sezonu ligowego. I jest bardziej zdecydowanym faworytem tego ćwierćfinału.
I kto miał rację? Oczywiście, że rozum, bo "Wilki", choć w pierwszych dwóch partiach. Grały do pewnego momentu tak, że zespół z Lubelszczyzny nie miał nic do powiedzenia. Co dawało rzeszowianom kilku punktową przewagę. A tym samym kibice zgromadzeni w hali Podpromie, jak i przed telewizorami. Mieli nadzieję na "deja vu" z sobotniego meczu ligowego. Nic z tego, bo zawodnicy grający w "Pasiaku" zapomnieli, iż gra się sety do 25-go punktu oraz to, że trzeba, tak wbić rywalowi "wilczego pazura". By nie podniósł się z siatkarskiego parkietu, ale przecież samo się wygra. No nie wygrało się, bo nasz gwiazdozbiór nie jest kolektywem, a zlepkiem indywidualności. Indywidualnościami, którym brak charakteru oraz ognia do walki, by dobić rywala. Jak to mają w naturze te zwierzęta, których przydomek nosi drużyna Asseco Resovii Rzeszów 😉. Co z tego, że udało się złamać przyjezdnych w III secie. Jak w IV secie mieliśmy powtórkę z pierwszych dwóch partii, dodajmy do tego niemałą ilość błędów własnych w ataku. Skoro siatkarze z Rzeszowa mają problem z mentalnością to, może warto pomyśleć, by w sztabie szkoleniowym był, ktoś z psychologią związany. Choć na chłopski rozum funkcję motywatora powinien pełnić kapitan zespołu 😋. Zanim przejdę do postawy zespołu z Lublina to, zapytam: Dlaczego po raz kolejny przed kamerami musiał się tłumaczyć Łukasz Kozub? Gdzie akurat do jego postawy nie można mieć zastrzeżeń — wystawy "dyszlem" miodzio 😍. Chyba to kapitan powinien tłumaczyć postawę zespołu 😎.
Zespół Masimo Bottiego zagrał kolektywem i nie dał się całkowicie złamać (poza III setem). Potrafili przeczekać "galop" "Wilków" ze stolicy Podkarpacia, by w końcu zacząć gryźć parkiet w hali Podpromie. Grając cierpliwie w obronie, by zacząć "gasić światło" rzeszowskim indywidualnościom. Dołożyli do tego "kopanie" z pola serwisowego, a także fenomenalną grę swoich skrzydeł. Wspomniane przeze mnie elementy sprawiły, że Bogdanka LUK Lublin dopisała piękną kartę do historii swojego klubu. Bo po raz zagra w turnieju finałowym o siatkarski Puchar Polski. Postawa drużyny z Lublina we wczorajszym spotkaniu, delikatnie przypominała mi postawę "Koziołków" z poprzednich sezonów, gdzie bardzo trudno było ich złamać 😊.
foto: fb/Asseco Resovia Rzeszów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz