Strony

poniedziałek, 7 października 2024

Rzeszowskie "Wilki" nadal bez pazurów...

Niezwykle ciekawie zapowiadało się spotkanie Bogdanki LUK Lublin z Asseco Resovią Rzeszów (3:1) w piątej serii spotkań PlusLigi.

Nie było to porywające spotkanie za sprawą błędów po obu stronach, ale więcej tej jakości siatkarskiej, a przede wszystkim zespołowości było po stronie Wilfredo Leona i jego kolegów z drużyny. Dzięki czemu Lublinianie nadal są niepokonaną drużyną w lidze. 
Mecz z Zawierciem zapewne wzbudził w rzeszowskich kibicach maleńką nutkę optymizmu, że wszystko idzie ku lepszemu. Jak pokazał sobotni mecz były to tylko mrzonki, czyli nic nowego w przypadku drużyny z Rzeszowa. Myślałem, że wchodzi się w mecz od pierwszego gwizdka sędziego, "Wilki" wyprowadziły mnie po raz kolejny z błędu 😎. Bo wyszli na to spotkanie kompletnie "niezalogowani", inaczej tego nazwać nie można, kiedy z czterech dokładnych przyjęć, piłka po ataku lądowała na aucie. Takowy stan rzeczy tylko napędzał gospodarzy sobotniego starcia. A u prezesa Asseco Resovii Rzeszów powodował nasilenie objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg, który był widoczny w przekazie telewizyjnym i utrzymywał się przez dalszą część spotkania 😋. Chyba to "wilcze równanie z wieloma niewiadomymi", które otrzymał Tuomas Sammelvuo nie daje poprawnego rozwiązania 😊. A przepraszam to dopiero początek sezonu, mamy nowy zespół, który musi się zgrać. Wiemy, nad czym i nad jakimi elementami musimy pracować i obiecujemy poprawę w kolejnym spotkaniu. Na obiecankach się kończy, a te utarte slogany słyszymy od kilku sezonów 😎. Może Ci zawodnicy są "zaprogramowywani" do tego, co mają mówić? Bo skład się zmienia, a slogany nie 😉. Oby tylko starczyło im czasu na tę poprawę przed play-offami 😋. Bo, jak na razie "efektem tej poprawy" jest tylko jedno zwycięstwo i trzy porażki przy jednym zaległym spotkaniu. Chyba mówiąc cenzuralnie słabo 😉. Wielu twierdzi, że głównym problemem jej rozegranie Gregora Ropreta, który zbiera lekcje siatkówki na naszym plusligowym podwórku. Moim zdaniem jest to tylko jedna ze składowych. Gra drużyny z Rzeszowa jest chimeryczna i niestabilna, jak pogoda o tej porze roku. Co z tego, że potrafimy zagrać kilka fajnych akcji czy zdobywać punkty w kontrataku po widowiskowych obronach, czy spektakularnych blokach na rywalach. Jak zaraz potrafimy zaprzepaścić wypracowaną, niekiedy ciężko przewagę, głupimi błędami własnymi. Dodajmy do tego sporą ilość błędów z pola serwisowego. Może warto postawić, byłoby w kilku spotkaniach na Łukasza Kozuba, by słoweński rozgrywający popatrzył "z bazy" na to, co się dzieje na parkiecie. Kolejnym zawodnikiem, który według mnie powinien otrzymać większą szansę do grania, jest Lukas Vasina. Po raz kolejny pokazał, wchodząc "z bazy", że jest głodny parkietu i w siatkówkę grać potrafi. Gdyby nie Bartosz Bednorz i Kuba Bucki to zdobycze punktowe "Pasów" w ataku, były bardzo niskie, obaj zdobyli 31 punktów. Warto odnotować bardzo dobry występ Dawida Wocha, który wykorzystał absencję zdrowotną Cezarego Sapińskiego. Środkowy z numerem 2 na "pasiastej" koszulce zdobył 12 punktów/2 asy/ 5 bloków. Może to właśnie Dawid Woch powinien być kompanem naszego Kapitana na środku siatki?
Czy powoli pod trenerskim stołkiem Tuomasa Sammelvuo zaczyna się żarzyć ogień? Myślę, że nie, choć przy władzach rzeszowskiego klubu, nigdy nic nie wiadomo 😉. Aczkolwiek gdyby przytrafiła się porażka w kolejnym spotkaniu z GKS-em Katowice u siebie. To na pewno nastroje wokół rzeszowskiej ekipie mogą ulec, jeszcze większemu pogorszeniu. Naprzeciwległym biegunie jest nasz sobotni rywal, bo bawi się siatkówką, dopisując kolejne punkty do ligowej tabeli.

*foto: www.plusliga.pl 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz